Bogusław Jeznach: Znad Bosforu zły wiatr…

Turcja 4

Turcja odgrywa coraz poważniejszą, destruktywną rolę geopolityczną. Jej nowe kroki w kierunku destabilizacji Kaukazu i Krymu wprzęgają islam w plany NATO i atlantystów

12 kwietnia w Stambule zakończył się XIII Szczyt Islamskiej Organizacji Współpracy (IOW/IOC, po turecku İslam İşbirliği Teşkilatı, po arabsku منظمة التعاون الإسلامي/munazzamatul-ta’ałun al-islami/) zatytułowany „Jedność i solidarność dla sprawiedliwości i pokoju” (po turecku Adalet ve Barış için Birlik ve Dayanışma,  a po arabsku الوحدة و التضامن من أجل العدل والسلام/alłahdatu-attadamuna min ażli ala’adli ła-assalami/. Konferencji przewodniczył prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Niektóre aspekty spotkania wskazują na dalsze, niepokojące kierunki rozwoju tej panislamskiej inicjatywy, a zwłaszcza niektórych wiodących w niej państw.

Wagę konferencji określił i podkreślił premier Turcji Ahmet Davutoğlu, który podniósł sprawę trzech „islamskich terytoriów okupowanych oddzielonych od muzułmańskiej wspólnoty” (işgal İslam toprakları,İslam Ümmeti ayrılan) tj. Palestyny, Karabachu i Krymu. Wyraził niepokój sytuacją jaka na nich panuje i podkreślił, ze powinny one być „odzyskane środkami kulturalnymi, religijnymi i innymi” (kültürel, dini ve diğer yollarla kurtarıldı). Davutoğlu uznał to za jeden z głównych celów szczytu w Stambule.

Turecka wersja komunikatu końcowego była tak agresywna, że jej nie przyjęto. Zamiast niej przyjęto jednak komunikat, w którym potępia się „agresję Armenii przeciw Azerbejdżanowi” (choć było akurat odwrotnie) oraz wyraża „zaniepokojenie sytuacją muzułmańskich Tatarów Krymskich w świetle ostatnich wydarzeń na półwyspie” (bölgede yaşanan son gelişmeler ışığında Kırım Müslüman Tatar durum üzerinde endişe). O trzecim terytorium – Palestynie – nie wspomniano już ani słowem. Dowodzi to, że kontrolę nad szczytem miały czujne służby USraela, które umiejętnie skierowały agresywne plany islamistów przeciwko Rosji. Zwykle tak zresztą jest, że na wszystkich szczytach i konwentyklach arabskich lub muzułmańskich Palestynie poświęca się tylko kilka ogólnie słusznych słów i temat szybko zamiata pod dywan, aby się nie narażać komu nie należy. Również wzmianka o Karabachu nie ma chyba większego znaczenia, bo terytorium jest i zawsze było ormiańskie, a sama kwestia ormiańska jest w tureckiej interpretacji tak śmierdząca historycznie, że nawet Arabowie wolą się z nią nie utożsamiać, a ponadto mogłaby ona wydobyć w bardzo złym świetle sprawę Kurdów, czego wszyscy chcieli uniknąć. Dużo bardziej wiarygodnym celem tajnych tureckich działań i wpływów na Kaukazie są muzułmańscy górale Adygei, Czeczenii i Dagestanu. Wynika z tego, że w Stambule najbardziej chodziło jednak o Krym i Tatarów.

W szczycie wziął zresztą udział znany rusofobiczny lider krymsko-tatarskich ekstremistów Mustafa Dżemilew, który wystąpił jako jedyny reprezentant Krymu i brał udział w spotkaniu trzech przywódców, na równi z prezydentem Turcji Erdoganem i prezydentem Azerbejdżanu Alijewem. Wskazuje to na rolę, jaką tureccy organizatorzy szczytu i stojące za nimi siły przywiązują do sprawy destabilizacji Krymu, a zwłaszcza wykorzystania w destruktywnym celu części ludności tatarskiej. Wydaje się zresztą, że bardziej chodzi o to drugie, bo dla decydowania o losie Krymu Tatrów jest po prostu za mało. Tatarzy krymscy stanowią tylko około 8 do 11% ludności tej zdecydowanie rosyjskiej republiki. Ostatni raz stanowili większość ludności półwyspu w 1864 r. (50,3%). Na koniec II wojny światowej było ich już tylko ok. 20%, ale za kolaborację z Hitlerem przeciw ZSRR zostali w większości deportowani przez Stalina do Uzbekistanu, skąd obecnie częściowo powracają. W świetle tych faktów i statystyki twierdzenie o islamskim lub tatarskim charakterze Krymu jest warte tyle samo, co teza, że Słowacja jest węgierska (8,5%), Bułgaria turecka (8,8%) a Mołdawia ukraińska (8,4%).

Tatarzy mogą się jednak przydać do rozwalania Rosji od wewnątrz. Na Powołżu mieszka największa wspólnota muzułmańska w Rosji: potomkowie Złotej Ordy, inne grupy Tatarów są na Syberii, w pobliżu Astrachania itp. Na ogół są oni bardzo lojalni wobec Rosji, ale jako muzułmanie czują swą odrębność i mogą być celem infiltracji, która byłaby na rękę wrogom państwa rosyjskiego. Taką rolę już pełni Medżlis – samorząd Tatarów Krymskich, którego przedstawicielem jest Dżamilew. 18 kwietnia rosyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości wpisało ówże Medżlis na listę organizacji ekstremistycznych czyli wyjęło spod prawa. Wszystkie ośrodki rusofobiczne na Zachodzie, w tym także w Polsce natychmiast rozbrzmiały zgodnym jazgotem potępienia. Tymczasem służby rosyjskie mają coraz więcej dowodów na związki części Tatarów Krymskich z radykalnym islamem, w tym z Państwem Islamskim. W lutym br. w następstwie serii rewizji w mieszkaniach i aresztowań kilku Tatarów, rozbito siatkę rekrutacji i przerzutu ochotników z Ukrainy przez Turcję na front do Iraku i Syrii. Już rok temu w kwietniu 2015 władze rosyjskie nie zgodziły się na ponowną rejestrację głównego krymskotatarskiego kanału telewizyjnego (ATR) ze względu na uprawianą w nim propagandę dżihadu. Obecnie bojówki krymskich Tatarów starają się zaszkodzić Krymowi akcjami sabotażu, i blokadą zza ukraińskiej granicy od strony Chersonia. Pojawiły się sygnały, że na tę działalność w Stambule przyznano im obecnie sporą dotację z saudyjskiej kasy.

W szczycie IOC w Stambule wziął bowiem także udział król Arabii Saudyjskiej Salman bin Abdulaziz Al Saud. O tym jak ważnym był gościem niech świadczy fakt, że 11 kwietnia na płycie lotniska w Ankarze powitał go (…notabene rosyjskim marszem wojskowym!) sam prezydent Turcji Erdogan, łamiąc tym samym protokół, który nakazuje, aby oficjalne powitanie obcego gościa przez prezydenta miało miejsce zawsze w jego pałacu. Król Salman otrzymał również specjalne najwyższe tureckie odznaczenie państwowe – Order Państwa (Türkiye Cumhuriyeti Devlet Nişanı), też zresztą niezgodnie z tureckim prawem i nawet trochę niezręcznie, bo to order stricte republikański.

Takie silne zbliżenie Turcji i Arabii (dodajmy do tego jeszcze Katar) podczas szczytu zdradza nadzieje i zamiary arabskich władców użycia Turcji jako narzędzia do ekspansji islamu w krajach Eurazji. Prawdopodobnie liczą oni na to, że Turcja, która trzyma klucze do Europy od strony wschodniej i kontroluje obecny strumień migracyjny także z Bałkanów, dopomoże rozciągnąć wpływy islamu na umierającą i ogłupiałą Europę i strategicznie zmienić po ich myśli religijną, etniczną i kulturalną mapę tego kontynentu.

Na ile sama Turcja ma takie same plany i nadzieje, nie jest zupełnie jasne. Trzeba tu bowiem pamiętać, że Turcja jest bardzo ważnym członkiem NATO, pupilkiem USA i całkiem poważnym kandydatem do Unii Europejskiej. Ma także swoje własne wizje imperialne, polegające nie tylko na odtworzeniu Sułtanatu Osmańskiego, ale również, o czym się zwykle mało pisze, odwołujące się do turkojęzycznej wspólnoty z ludami coraz ważniejszej Azji Środkowej, w tym z takimi państwami jak Kazachstan, Turkmenistan, Uzbekistan, Kirgistan, albo Azerbejdżan. Niektóre z nich są równie zasobne w ropę i gaz jak państwa z Półwyspu Arabskiego. O tym, że Turcja od dawna ma takie plany, oraz że są one znane i popierane przez Zachód może świadczyć znamienna kampania z lat 1990-92, gdy rozpadł się ZSRR. Za pośrednictwem dwóch tureckich banków (Sumer Bank i Hatti Bank) wydano wtedy 1,1 miliarda USD na reformę piśmiennictwa w tych republikach według wzoru tureckiego, tj. aby odejść w ich językach od cyrylicy (wpływy Rosji), ale nie powrócić do pisma arabskiego (wpływy Iranu). Obecnie pismo łacińskie stosuje się oficjalnie w Uzbekistanie, Turkmenistanie i Azerbejdżanie, a ostatnio wprowadza je także  Kazachstan. Cyrylica pozostała tylko w Kirgistanie, Tadżykistanie i Mongolii.

Szczyt w Stambule ujawnia zatem, jak się wydaje, drugi kierunek przenicowania mapy Bliskiego Wschodu i drugi nurt możliwej strategii: turecką ekspansję na osławione „miękkie podbrzusze” Rosji. Z perspektywy atlantystów to również jest ważna metoda powstrzymywania planów budowy lansowanej przez Putina lądowej osi Eurazji „od Lizbony po Władywostok”. Oś taka, która przechodziłaby m.in. po linii …Paryż-Bruksela-Berlin-Warszawa-Mińsk-Moskwa…  stanowi dla atlantystów śmiertelne zagrożenia dla ich koncepcji geopolitycznego panowania nad światem. Dlatego wszystkich – łącznie z Polską i Ukrainą – wprzęgnięto w dzieło jej powstrzymania i przerywania w poprzek.

Ale o tym napiszę innym razem.

 Bogusław Jeznach

Wybrane Komentarze

Autor

Turcja zdaje się ze wykonuje role trojana w regionie dlatego jest tolerowana przez Amerykę i Izrael. Postepowanie na Cyprze, Syrii, ISIS, Zakaukazie, a teraz sterowanie falami islamskich uchodźców do Europy widocznie jest zgodne z planami amerykańskimi bo już dawno powinna być wykluczona z NATO.

mac23.04.2016 07:15:59

Ostatnio Waszczu sie wysypał i zdradził sekretne plany i myśli chazarskich debili z PIS :
Chcemy widzieć Turcję w niedalekim czasie jako członka Unii Europejskiej – powiedział minister Witold Waszczykowski podczas swojej wizyty w Ankarze.

Głównym tematem rozmów była współpraca bilateralna, stosunki Turcji z Unią Europejską, kryzys migracyjny oraz sytuacja bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.

Wizyta ministra Waszczykowskiego w tureckiej stolicy rozpoczęła się od spotkania z prezydentem Erdoganem. – Nasze relacje mają długą, ponad 600 letnią tradycję – podkreślił minister podczas spotkania.

Niewątpliwie- chazarów z POlin i chazara z Turcji łączą “szczególne więzi”.

kfakfa 23.04.2016 21:26:12

Autor

“12 kwietnia w Stambule zakończył się XIII Szczyt Islamskiej Organizacji Współpracy …zatytułowany „Jedność i solidarność dla sprawiedliwości i pokoju” …Niektóre aspekty spotkania wskazują na dalsze, niepokojące kierunki rozwoju tej panislamskiej inicjatywy, a zwłaszcza niektórych wiodących w niej państw”.

Chciałem tu zwrócić uwagę na zawartą w tytule tego szczytu kłamliwą retorykę.
Celem bezpośrednim szczytu oficjalnie były: „Jedność i solidarność”. Budowa jedności (tu państw członkowskich tej Islamskiej Organizacji Współpracy) to już budowa więzów wspólnotowych, a więc i wspólnej władzy nad dobrami wspólnymi.
Do tego solidarność to też cecha wspólnotowa, jedna z zasad braterstwa wewnętrzwspólnotowego. To ważny element wzmacniania wspólnoty (tu państw członkowskich tej Islamskiej Organizacji Współpracy).
Jasno więc widać, że to zmierza do DOCELOWEGO przekształcenia tej organizacji w twór imperialny: Islamską Wspólnotę.
To zresztą było do przewidzenia jako że organizacja została jako panislamska od początku.
Teraz jednak chodzi o retorykę. Ma to być dla “celu faktycznego”: “sprawiedliwości i pokoju”.
Jednak to nie jest cel prawdziwy.
Fałsz jest w tym, że “sprawiedliwość” to co innego jak “sprawiedliwość wspólnotowa”. Mówią sprawiedliwość”, a przecież i “jedność” i “solidarność” są wewnątrzwspólnotowe.
“Sprawiedliwość” jest wartością ogólnoludzką – “sprawiedliwość wspólnotowa” sprawą wewnętrzną – i wcale nie musi, jak u nas, czy w naszym rozumieniu oznaczać demokracji.

Oszustwo dotyczy oczywiście światowej opinii publicznej, a jeśli tylko się im uda, to i państw, narodów i religii z obszarów zainteresowania tej zamierzonej wspólnoty.

Drugi fałsz jest w twierdzeniu, że to jest dla pokoju.
Pokój jest wielką ludzką wartością – wręcz wyrazem człowieczeństwa dojrzałego. Wymaga zgodnej duchowości i zgodnego systemu ludzkich wartości.

Oczywiście ten pokój sens ma tylko jako wartość wewnętrzna państw tworzonej wspólnoty, natomiast wobec państw zewnętrznych to tylko zapowiedź powszechnej pacyfikacji i narzucania islamu.

Ten “pokój” ma faktyczny sens wyłącznie orwellowski.

Chciałem też zwrócić uwagę na to, że politycy tureccy często publicznie prezentują gesty okultystyczno-satanistyczne typu dłoń ze zgiętymi środkowymi palcami, czy pokazującymi znak 666.

miarka 24.04.2016 16:51:42

Opublikowano za: http://jeznach.neon24.pl/post/131221,znad-bosforu-zly-wiatr

PS. Kolejne publikowane po sobie teksty:
Ukraina proponuje Międzymorze bez Polski
·   Bohdan Piętka: Faszyzacja peryferii
·   Bogusław Jeznach: Znad Bosforu zły wiatr…
·   Judzenie i szczucie Polaków przeciw Rosji.
potwierdzają główne tezy: najważniejszego z wystąpień premiera Węgier Viktora Orbana i geopolitycznego potwierdzenia oraz uzupełnienia przez naszą redakcję, zawarte w dwuczęściowym artykule pt.
Viktor Orban wobec realizacji planu multikulturowego podboju Europy przez władze krajów i Unii Europejskiej

Redakcja KIP

Wypowiedz się