Jedyną opcją jest poddanie się większości, jeśli nie wszystkim, żądaniom Rosji dotyczącym gwarancji bezpieczeństwa.

Ciekawa analiza Scotta Rittera, byłego oficera wywiadu Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, którego służba w ciągu ponad 20-letniej kariery obejmowała służbę w byłym Związku Radzieckim wdrażającą umowy o kontroli zbrojeń. Służył w sztabie generała USA Normana Schwarzkopfa podczas wojny w Zatoce Perskiej i później jako główny inspektor ds. broni ONZ w Iraku w latach 1991-98.

Zapraszam do lektury.

 

W grudniu Rosja przesłała USA i NATO dwa projekty dokumentów traktatowych, w których sformułowano jej żądania gwarancji bezpieczeństwa związanych z postawą NATO w Europie Wschodniej. Żądania te pojawiły się w klimacie napięcia, podsycanym zarówno przez rosyjską koncentrację wojsk w pobliżu granicy z Ukrainą, jak i histerię USA i NATO związaną z tym, co uznali za nieuchronną rosyjską inwazję wojskową na Ukrainę.

Pisemne odpowiedzi, które dotarły 22 stycznia, nie rozwiały – zgodnie z oczekiwaniami – żadnych obaw Rosji, w tym czerwonej linii dalszej ekspansji NATO. Zamiast tego Stany Zjednoczone i NATO wymieniły alternatywne ścieżki zaangażowania dyplomatycznego, w tym kontrolę zbrojeń i ograniczenia ćwiczeń wojskowych a teraz przedstawiają trwający kryzys jako wybór między zaakceptowaniem dyplomatycznych wykroczeń, które podyktowali, a wojną. Rosja jednak jest zbyt wyrafinowanym graczem, by dać się zepchnąć w narożnik. W nadchodzących tygodniach i miesiącach to Rosja będzie dyktować wynik tego kryzysu – który będzie głośnym zwycięstwem Rosji.

Rosyjska rozbudowa w jej zachodnich i południowych okręgach wojskowych oraz na Białorusi ma dwa cele. Drugim celem jest zademonstrowanie zdolności Rosji, w wybranym przez siebie czasie i miejscu, do projekcji wystarczającej siły militarnej na Ukrainę, aby pokonać ukraińskie siły zbrojne i obalić jej rząd.

Żeby było jasne, Rosja utrzymuje, że budowanie sił zbrojnych jest po prostu ćwiczeniem mającym na celu zapewnienie, że będzie w stanie odpowiedzieć na agresywną ekspansję sił NATO wzdłuż jego zachodniej flanki. Śledzi konfrontację z „grzechem pierworodnym” ekspansji NATO.

Fakty historyczne wspierają rosyjską interpretację: rosyjska mantra „ani, ani cala na wschód” wywodzi się z ustnej obietnicy złożonej przez byłego sekretarza stanu Jamesa Bakera prezydentowi ZSRR Michaiłowi Gorbaczowowi w czasie zjednoczenia Niemiec. Jednak celem Rosji nie jest zdobywanie punktów dyskusyjnych, ale raczej odwrócenie polityki NATO jako szkodliwej dla jej bezpieczeństwa narodowego.

W tym celu głównym celem rozbudowy militarnej Rosji jest ujawnienie politycznej, militarnej i ekonomicznej niemocy partnerstwa USA/Nato poprzez szereg kryzysów – niezależnie od wtargnięcia wojskowego na Ukrainę –  którym USA i NATO nie są w stanie sprostać. Jedyną opcją jest poddanie się większości, jeśli nie wszystkim, żądaniom Rosji dotyczącym gwarancji bezpieczeństwa.

Płaczący wilk

Scena obecnego kryzysu została cofnięta wiosną 2021 r., kiedy Rosja zmobilizowała około 100 000 żołnierzy zgodnie z dzisiejszymi liniami. Stany Zjednoczone i NATO natychmiast rozpoczęły opartą na retoryce wojennej propagandę  wykorzystując media głównego nurtu i think tanki do namalowania obrazu rosyjskiej agresji i determinacji Zachodu. Doszło do spotkania twarzą w twarz między prezydentem Rosji Władimirem Putinem i prezydentem USA Joe Bidenem a Rosja ostatecznie wycofała swoje siły – ale nie przed przedstawieniem kilku istotnych punktów: zażądała, aby Zachód wpłynął na Ukrainę w celu wypełnienia jej zobowiązań wynikających z porozumienia mińskiego z 2015 roku. A po ćwiczeniu „wolności żeglugi”, które sprowadziło brytyjski niszczyciel na sporne wody u wybrzeży Krymu, zadeklarował, że Rosja jest gotowa bronić czerwonych linii, z użyciem siły w razie potrzeby.

Rosja wyciągnęła z tego dwie lekcje. Po pierwsze, ani USA, ani NATO nie miały realnej odpowiedzi wojskowej. Wyższość militarna Rosji w jakimkolwiek przyszłym konflikcie z Ukrainą była prawie zapewniona. Po drugie, jedyna reakcja, jaką mogłyby wymyślić Stany Zjednoczone lub NATO, koncentrowałaby się na sankcjach gospodarczych. Ten test warunków skrajnych ujawnił kilka krytycznych słabości, które Rosja może wykorzystać.

Uzbrojona w te ważne spostrzeżenia, Rosja czekała do ostatniej jesieni z powtórzeniem testu warunków skrajnych, ponownie mobilizując ponad 100 000 żołnierzy w pobliżu Ukrainy i rozmieszczając dziesiątki tysięcy żołnierzy elitarnych oddziałów szturmowych – Pierwszej Armii Pancernej  Gwardii – na Białorusi. Rosja znowu nie groziła, powtarzając wielokrotnie, że prowadzi po prostu rutynowe ćwiczenia wojskowe.

W przeciwieństwie do tego, Stany Zjednoczone i NATO natychmiast odrzuciły rosyjskie zapewnienia i potraktowały jako dowód, na ich zamiar inwazji na Ukrainę. Wyciągając ten wniosek — pomimo zaprzeczania przez Rosję i odrzucenia przez Ukrainę nieuchronności takiego rozwiązania — zarówno USA, jak i NATO skutecznie oparły swoje stanowisko na zasadzie nienaruszalności polityki „otwartych drzwi” NATO, która mówi, że każde państwo, które kwalifikuje się do członkostwa w NATO powinno mieć możliwość przystąpienia.

Ze swojej strony Rosja zauważyła, że ​​ekspansja NATO na wschód stworzyła niedopuszczalne zagrożenie dla jej bezpieczeństwa narodowego. Rości sobie prawo do wyznaczania sfery wpływów wokół swoich granic, co oznacza, że ​​każde przystąpienie do NATO byłej sowieckiej republiki Ukrainy lub Gruzji jest postrzegane jako egzystencjalne zagrożenie, które wymagałoby „militarno-technicznej” reakcji. Rosja podała to samo w dwóch projektach traktatów, które przedłożyła w grudniu. Co więcej, Rosja zażądała pisemnej odpowiedzi zarówno NATO, jak i USA.

Zastawianie pułapki

Patrząc z perspektywy czasu, rosyjskie żądanie pisemnej odpowiedzi było pułapką, której ani USA, ani NATO jeszcze nie rozpoznają. Odrzucając rosyjskie żądania gwarancji bezpieczeństwa, USA i NATO poślubiły postawę określoną przez politykę „otwartych drzwi” w sprawie członkostwa w NATO.

Co więcej, kiedy Rosja odmówiła zaprzestania mobilizacji w obliczu groźby sankcji , USA i NATO nie miały innego wyjścia, jak zmienić bieg i stworzyć wrażenie reakcji wojskowej mającej na celu wywarcie presji na wschodnią flankę Rosji – mimo że Waszyngton wyraźnie powiedział nie obroni Ukrainy przed rosyjskim atakiem.

Okazało się, po pierwsze, że ani Stany Zjednoczone, ani NATO nie są w stanie stworzyć znaczącej siły militarnej nawet w obrębie własnych granic NATO. Postawienie 8500 żołnierzy amerykańskich w stan pogotowia przed potencjalnym rozmieszczeniem w Europie jest jak przyniesienie węża ogrodowego do pożaru z trzema alarmami.

Co więcej, grożenie aktywacją sił szybkiego reagowania NATO w sprawie nienatowskiej doprowadziło do pęknięć w jedności NATO. Niemcy się wahają. Czechy i Bułgaria zakazały swoim żołnierzom udziału w takich przygodach. Turcja postrzega cały kryzys na Ukrainie jako spisek USA/Nato mający na celu powstrzymanie tureckich ambicji regionalnych poprzez powiązanie go z konfliktem z Rosją.

Te podziały militarne, w połączeniu z wahaniem Europy przed popełnieniem ekonomicznego samobójstwa poprzez stosowanie sankcji, które odcięłyby ją od rosyjskiej energii, której potrzebuje do przetrwania, dostarczyły Rosji trzech głównych wniosków: NATO jest militarnie bezsilne; nie ma jednomyślności ani w NATO, ani w Europie w sprawie sankcji gospodarczych wymierzonych w Rosję; a NATO — organizacja oparta na konsensusie — jest głęboko podzielona politycznie.

Droga do mata

Pomimo wielokrotnych ostrzeżeń Zachodu, jest bardzo mało prawdopodobne, aby Rosja dokonała inwazji na Ukrainę – przynajmniej jeszcze nie teraz. Zamiast tego wydaje się, że Rosja wkracza w nową fazę zarządzania kryzysowego, w którym stara się wykorzystać słabości sojuszu USA/Nato, uwidocznione w ich pisemnych odpowiedziach na jej żądania.

Po pierwsze, Rosja pozostawi otwartą opcję dyplomatyczną, ale na jej warunkach. Moskwa zaangażowała się już w rozmowy w tzw. formacie normandzkim z Rosją, Francją, Wielką Brytanią i Ukrainą w sprawie trwającego kryzysu w Donbasie. Na pierwszym spotkaniu wszystkie strony zgodziły się przestrzegać obowiązującego zawieszenia broni i spotkać się ponownie za 10 dni – dokładnie odwrotnie niż w przypadku zbliżającej się inwazji Rosji. Należy zwrócić uwagę na nieobecność USA i NATO w tych rozmowach.

Następnie Rosja kieruje groźbę sankcji przeciwko USA i Europie. Rosja już zadeklarowała, że ​​wykluczenie jej z systemu Swift dla międzynarodowych transakcji pieniężnych spowoduje natychmiastowe wstrzymanie dostaw rosyjskiej energii do Europy. Oczekuje się, że Rosja wkrótce podpisze z Chinami ważne umowy gospodarcze, które dodatkowo ochronią ją przed sankcjami gospodarczymi. Chiny dały jasno do zrozumienia, że wspierają Rosję w obecnym kryzysie, uznając, że jeśli Zachód zwycięży Rosję, wkrótce staną się następnym celem.

Wreszcie, Rosja wykorzysta amerykańską hipokryzję w strefach wpływów i sojusze wojskowe, nawiązując stosunki wojskowe z Kubą, Wenezuelą i Nikaraguą oraz rozmieszczając eskadrę morską na Karaibach, z możliwością rozmieszczenia dodatkowych sił w przyszłości.

Za pomocą tych trzech środków Rosja dąży do dalszego odizolowania USA od NATO i Europy. Ostatecznie USA staną przed jedną z dwóch opcji: albo zgodzić się na zamianę polityki otwartych drzwi NATO na rosyjską zgodę na nierozmieszczanie na półkuli zachodniej, albo wymusić konfrontację, która zakończy się rosyjską inwazją na Ukrainę, która byłaby postrzegana przez Europę, jako wina Stanów Zjednoczonych.

Figury szachowe są już przesuwane. Chociaż Stany Zjednoczone mogą tego nie widzieć, rosyjskiego mata można przewidzieć raczej wcześniej niż później.

Scott Ritter

 

Źródło oryginalne  https://www.energyintel.com/0000017e-a069-de39-a9ff-bbf980230000

Wybór, redakcja i korekta tłumaczenia automatycznego SpiritoLibero.