Hej, Słowianie? W każdym razie nie na trzeźwo

© Sputnik . Aleksiej Malgawko

Problem polega na tym, że Polacy są tym jedynym narodem słowiańskim, który w najmniejszy nawet sposób nie identyfikuje się ze swoją słowiańskością, ani poprzez swoją słowiańskość. W każdym razie nie na trzeźwo.

Gdyby zapytać przeciętnego Polaka: „kim jesteś?” — najpierw by oczywiście ze znaną i dość śmieszącą innych dumą zakrzyknął, że „Polakiem” („Eques Polonus sum!” — choćby przodkowie przez wieki tylko za pługiem chodzili), potem zapewne, że „katolikiem“, w dalszej kolejności niektórzy dodaliby określenie części kraju, z której pochodzą lub w której mieszkają, co któryś może wspomniałby, że jest jeszcze „Europejczykiem“. A ilu odpowiedziałoby: „Jestem Słowianinem!”?

Śmiem twierdzić, że bez podpowiedzi dokładnie 0 Polaków umiałoby o tym sobie przypomnieć — no chyba, że ankieta odbywałaby się na wczasach w Chorwacji czy Bułgarii, na mistrzostwach świata w Rosji albo pytający miałby ze sobą butelkę ukraińskiej wódki, względnie był śliczną Białorusinką.

SŁOWIANIE OD ŚWIĘTA

Polacy przypominają sobie o swojej słowiańskości dopiero i jedynie, gdy są wśród innych Słowian (najczęściej próbując się — nie bez powodzenia! — porozumieć ogólnosłowiańskim wolapikiem) i przeciwnie, żyjąc wśród zupełnie obcych, gdy szybko uczymy się, że jemy niemal to samo, pijemy prawie dokładnie to samo, upijamy się podobnie, wzruszają nas podobnie rzeczy i wkurzają podobne zachowania — a emocje objawiamy niemal identycznie.

W takich przypadkach taka właśnie nieuświadomiona, oddolna, naturalna, może trochę prymitywna, ale szczera słowiańskość powraca ze wzmożoną siłą, wywracając wszelkie ideologiczne eksperymenty inżynierii społecznej i politycznej propagandy, przeskakując mury i łącząc pokolenia, zaskakując nawet współczesnych.

Wielki sukces organizacyjny rosyjskich mistrzostw świata i modelowe wręcz współkibicowanie Polaków i Rosjan jest tego najdobitniejszym ostatnio przykładem.

SŁOWIANIE W INSTYTUCJACH

Oczywiście też jednak, usiłując do melodii „Хеј, Словени” śpiewać własny hymn narodowy (Mazurka Dąbrowskiego), a także upierając się, że „Проща́ние славя́нки” to polska wojskowa piosenka o wierzbach płaczących — historycznie Polacy są tym właśnie narodem, który obok Rosjan (i wspólnot kozackich) najdłużej i najpełniej zachował tak liczne plemienne cechy Słowian, zamieniając je w elementy własnej organizacji politycznej narodu i ustroju państwa.

Tyle tylko, że również i ta świadomość została w polskich umysłach skutecznie zatarta powszechnymi anachronizmami.

I tak Polacy wolą wierzyć, że ich system demokracji szlacheckiej to wariacja na temat antycznej republiki albo nawet antycypacja współczesnej demokracji — a nie słowiański wiec, choćby ze swoją zasadą jednomyślności, tylko kilkaset lat później.

Polacy już na przełomie XVI i XVII wieku potrafili wymyśleć własną ideologię eurazjatycką — szlachecki sarmatyzm, mieszając go jednak w łacińskim, rzymskim, katolicko-kontrreformacyjnym sosie tak, by nie był tylko połączeniem ideału Słowianina oracza-wojownika, zmuszonego do nowej perspektywy geopolitycznej wraz z dotarciem do wschodnioeuropejskich stepów.

SŁOWIANIE ZA MUREM

Wiele chaosu w polskiej tożsamości przyniósł też mit łacińskości, wizja narodu bardziej zachodniego niż sam Zachód (choć przecież tak bardzo wobec niego zapóźnionego), który utrwalał się przez stulecia, nie pozwalając niekiedy na dostrzeganie najbliższego — nie tylko w sensie odległości — otoczenia.

Nie trzeba dodawać, że mit ten (wciąż żywy wśród części polskiej prawicy i bardziej konserwatywnie nastawionej części społeczeństwa) współcześnie jest już zupełnym anachronizmem, taki Zachód, do którego chcieliby się odwoływać zwolennicy „Polski jako Przedmurza” — po prostu już nie istnieje. A wspólnota słowiańska tak, mimo wszelkich bieżących przeciwności i narzucanych z zewnątrz podziałów dając wręcz pewne sygnały odrodzenia.

Niestety, nie tylko kwestie ideologiczne utrudniały zawsze Polsce pełne włączenie się w ten nurt. Przez wieki poważnym problemem okazywało się przyjęcie u samego zarania, przed 1.000 lat innego kierunku nadbudowy cywilizacyjnej — innego wyznania chrześcijańskiego, pozbawienie słowiańskiego alfabetu, nadmierne otwarcie na z natury swojej posługujący się wykorzenieniem Zachód, przed którym (to kolejny paradoks) Ruś ochronili Mongołowie, a część Słowian Południowych — Turcy.

Pomimo tego jednak Polacy, funkcjonując na obszarach pogranicza Zachodu i Wschodu, z ogromnym źródłem swojego narodowego i kulturowego potencjału bijącym na Kresach — ziemiach Rusi Białej, Czerwonej i Czarnej, zachowali elementy stanowiące o ich słowiańskości — a więc i naturalnie wschodnim charakterze narodowym.

A JEDNAK — SŁOWIANIE!

No dobrze, ale w takim razie co to znaczy dziś „Być Słowianinem” i czym jest, lub być może „Jedność Słowian“?

Czy pojęcie to ma w ogóle jakiś sens, po wojnach kończących istnienie Jugosławii, po ludobójstwie dokonywanym przez banderowców na Ukrainie i w Donbasie?

Wobec rusofobii narzucanej i imprintowanej Polakom?

Kiedy o słowiańskości słyszymy głównie wtedy, gdy współcześni Grecy (sami więcej mający wspólnego z mieszkańcami polskiego Mazowsza czy rosyjskiego Kazania, niż z Achillesem…) w szale podpowiadanej z zewnątrz nacjonalistycznej wściekłości „słowiańskim najeźdźcom z północy” odmawiają prawa do miana Macedończyków? A jednak…

Jednak właśnie w takich momentach i w związku z naszym wspólnym doświadczeniem historycznym, nawet tak trudnym, jak doświadczenie okrutnych, bratobójczych wojen (które każde przecież rozpoznawał jako wojny domowe, gdy Chorwat strzelał do Serba, czy Ukrainiec do Polaka), a także mając świadomość, że to ludy słowiańskie były zwłaszcza w XX wieku poddane najbardziej okrutnemu eksperymentowi eugenicznemu na mega skalę, składając największą w dziejach ludzkości ofiarę zbrodni ludobójstwa i agresji zbrojnej (i wiedząc, że są na świecie siły gotowe to straszne dzieło kontynuować)  — pojmując to wszystko, rozumiejąc lub nie, ale czując i pamiętając — Słowianie są i muszą być razem. Nie, nie jako postulat polityczny, nie jako jakiś odgórny projekt, jako odgrzewana ideologia czy koncept literacki — ale właśnie na poziomie… słowiańskim. Bo słowiańskość — oznacza przede wszystkim wspólnotowość.

SIŁA SŁOWIAŃSKIEJ WSPÓŁNOTY

A to właśnie wspólnoty, solidaryzmu, zdolności do poświęcenia się dla większego dobra, zrozumienia swojej roli społecznej, ciągłości w historii — tego wszystkiego najbardziej nienawidzą i te wartości chcą zniszczyć ciągnący od wieków na ziemie Słowian, nieważne jakimi znakami zasłaniające się siły.

Współcześnie operację tę wykonuję się tak przez nacisk zewnętrzny i kolonizację (jak w Macedonii), przez prowokowanie konfliktów między naszymi nacjami (jak na Ukrainie i w Donbasie), ale także i przede wszystkim przez rozkład wewnętrzny (jak w Polsce). Dopóki jednak tę naszą wspólnotowość będziemy chociaż starali się obronić, jeśli przynajmniej zachowamy ją w głębi naszych umysłów, w tym, co niekoniecznie na trzeźwo i serio, ale szczerze wszystkie nasze narody zgodnie nazywają „Słowiańską Duszą” — dopóty słowiańskość będzie nie tylko zjawiskiem stadionowo-biesiadnym, ale może okazać ostatnią niezależną siłą geopolityczną Eurazji.

Nawet, jeśli Polacy, Słoweńcy czy Czesi będą się upierać, że są Słowianami tylko na dochodzone, a za to kilka nacji do słowiańskości zgłosi się z zewnątrz i na ochotnika.

W końcu umówmy się — słowiańskość zawsze też oznaczała gościnność. Oczywiście, na naszych zasadach i z poszanowaniem naszych wartości.

Konrad Rękas, polski publicysta

Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.

Tekst jest publikowany za zgodą Autora. Oryginał pierwotnie ukazał się na stronie Geopolityka

Opublikowano za: https://pl.sputniknews.com/opinie/201807038286082-Slowianie-Polska-Rosja-Konrad-Rekas/

Comments

  1. nie byliśmy słowianami – to przekłamanie mające na celu zatajenie prawdy, jakoby pochodziło od wspólnych, podobnych słów…
    byliśmy Sławianami – bo sława nasz była ogromna, sława prawego życia w zgodzie z naturą i bogami sławieńskimi

    • swiatoslaw says:

      Prawdę prawisz Bracie.Z tym że nadal mimo tego co nam zrobiono jesteśmy Sławianami.Lecz ci co znieść tego nie mogą przeinaczają wszystko.Sława Sławni Sławianie – Sława.
      Dobrze czynimy,że nie identyfikujemy się z fałszem.
      Wciąż jest nas i w nas.Dziedzictwo na wieki.

  2. nanna says:

    „Problem polega na tym, że Polacy są tym jedynym narodem słowiańskim, który w najmniejszy nawet sposób nie identyfikuje się ze swoją słowiańskością, ani poprzez swoją słowiańskość.”

    – nie identyfikuje się, bo nie może.

    Po wejściu do nas zarazy katolickiej zajmowaliśmy się głównie wzajemnym mordowaniem się.
    Na przykład za Bolesława Chrobrego – czyli syna Mieszka I.

    Rzućmy okiem, co się działo. To jest niesłychane!

    Na postawie: poczet.com/chrobry.htm

    Zrodzony był B.Chrobry z matki Dąbrówki, córki Bolesława Sędziwego, księcia czeskiego i ojca Mieszka I w roku 966?967?.

    W 973 roku Mieszko zostawia Bolesława na dworze cesarskim (niemieckim) jako zakładnika.

    Chrobry miał liczne konkubiny/żony;
    984 rok, ożenił się z córką margrabiego Miśni a w 985 roku się rozwiódł z nią.
    986 rok, ożenił się z córką Gyuli Starszego, księcia siedmiogrodzkiego.
    987/989 rozwiódł się z Węgierką, ożenił z Emnildą, córką Dobromira, księcia słowiańskiego.
    W 1018 r. ożenił się zaś z Przedsławą, córką Włodzimierza Wielkiego, wielkiego księcia kijowskiego.

    Po śmierci ojca, Mieszka I. (992r.) wypędził macochę i braci, zlikwidował opozycję „oślepiwszy zaufanych Odylena i Przybywoja” (kronika Thietmara).

    Od razu też wsparł militarnie Ottona III w jego wprawie przeciw Stodoranom (
    Stodoranie – średniowieczne plemię słowiańskie utożsamiane z Hawelanami, zamieszkujące kraj Stodor: dorzecze Sprewy dolnej i Haweli, prawego dopływu Łaby. Wikipedia), sam jednak pozostał w kraju w obawie przed Rusią.

    995r – Chrobry uczestniczył w wyprawie niemieckiej na Słowian Połabskich.
    //w sukurs (królowi Ottonowi) przyszedł Bolesław, syn Mieszka z dużym wojskiem tudzież Czesi na czele z synem innego Bolesława. Roczniki hildesheimskie//

    997 rok – powołanie arcybiskupstwa św.Wojciecha w Gnieźnie, a Radzim Gaudenty, brat Wojciecha, zostaje pierwszym „polskim” metropolitą.
    //Prusowie na okup ciało jego podali tym sposobem aby im tak złota dano, jako ciało zaważy. Bolesław skarbów zebrawszy jako najprędzej mógł potrzebę na odkupienie ciała posłał tam, a gdy ważono nic nie zaważyło z boskiej sprawy. Przywieziono je tedy do Trzemeszna naprzód klasztoru, a potem do Gniezna przeniesiono o wielkich cudach przy grobie jego piszą. Kronika Mistrzów Pruskich Marcina Murinusa.//

    1000 rok – zjazd w Gnieźnie z cesarzem Ottonem III.
    //cesarz Otto Rudy przybył do grobu św. Wojciecha dla modlitwy i pojednania, a zarazem w celu poznania sławnego Bolesława, jak o tym można dokładniej wyczytać w księdze o męczeństwie /tego/ świętego. Bolesław przyjął go tak zaszczytnie i okazale, jak wypadało przyjąć króla, cesarza rzymskiego i dostojnego gościa Kronika Polska Gall Anonim//

    //Następnie cesarz otworzył zaraz arcybiskupstwo zgodnie z prawem, jak przypuszczam, lecz bez zgody wymienionego tylko co biskupa, którego diecezja obejmowała cały ten kraj. Arcybiskupstwo to powierzył bratu wspomnianego męczennika Radzimowi i podporządkował mu z wyjątkiem biskupa poznańskiego Ungera następujących biskupów: kołobrzeskiego Reinberna, krakowskiego Poppona i wrocławskiego Jana. Kronika Thietmara.//

    Bolesław Chrobry otrzymał prawo inwestytury (Inwestytura – nadawanie wasalowi dóbr seniora, przy zachowaniu ceremoniału i zasad prawa lennego) biskupów, a na ludność NAŁOŻONO DZIESIĘCINĘ!!!

    1001 rok – Bolesław wysłał poselstwo do Ottona III. z prośbą o przysłanie misjonarzy.

    1002 rok, śmierć Ottona III, Bolesław Chrobry zajmuje Milsko, Miśnię i Łużyce, od następcy Ottona III, Henryka II. otrzymuje Milsko i Łużyce jako lenno.
    //Bolesław tymczasem zabiegał usilnie o nabycie grodu Miśni, choćby za największą sumę pieniędzy, jednak nie leżało to w interesie państwa, nie mógł wskórać niczego u króla[…] [Henryk ze Schweinfurtu] towarzyszył mu [Bolesławowi] również, kiedy ten po odprawie królewskiej odjeżdżał z bogatymi darami. Wówczas nagle nacierający na niego – Bogiem się świadczę, bez wiedzy i zgody króla – tłum zbrojnych ludzi. Kiedy starał się zbadać przyczyny tego tak niesłychanego gwałtu i uśmierzyć go, by większa nie wynikła szkoda, ledwie udało mu się wyprowadzić bezpiecznie towarzysza przez wyważoną bramę zewnętrzną. Spośród wojowników, którzy za nim podążali, niektórzy padli ofiarą rabunku ze strony napierającego tłumu, inni zaś, ciężko poranieni, uniknęli śmierci tylko dzięki pomocy księcia [saskiego] Bernarda – Kronika Thietmara

    Zastali tam także Bolesława, księcia Polski, który wyszedł naprzeciw królowi i dopraszając się obiecał zawarcie pokoju, lecz ten, jak się później okazało nie był potwierdzony [czynami] – Roczniki kwendlinburskie//

    Stosunki polsko – niemieckie zostały zerwane.

    1003 rok – Bolesław Chrobry przywraca władzę w Czechach Bolesławowi III Rudemu, wygnanemu w 1002 roku, przepędza zaś jego braci Jaromira i Udalryka.
    Czesi się zbuntowali przeciw satrapie Bolesławowi Rudemu, pojęli go, oślepili i usunęli z czeskiego tronu.

    Natomiast Bolesław Chrobry przejmuje władzę w Czechach i na Morawach, sprzeciwiając się Henrykowi II, który chciał mieć Czechy i Morawy jako lenno.
    //Lecz władca Polan Bolesław, zebrawszy zewsząd wojska, uderzył na nich [Jaromira i Udalryka] i wpędził po raz wtóry. Następnie przywrócił do dawnej godności swojego wygnanego imiennika i skrywając głęboko swoje podstępne plany odjechał do domu. Liczył bowiem na to, że jego krewniak będzie mścił się srogo na sprawcach swojego wygnania i spodziewał się bardziej korzystnej okazji, która jemu samemu może otworzyć drogę do tronu. Co też się stało. […]
    Bolesław wysłuchał życzliwym uchem posłów [czeskich] i przez zaufanego gońca zaprosił natychmiast Bolesława czeskiego na spotkanie w pewnym grodzie, w towarzystwie kilku ludzi, rzekomo dla omówienia z nim pewnych koniecznych spraw, wspólnie ich obchodzących. Bolesław młodszy zgodził się na to zaraz i przybył na umówione miejsce. Zrazu doznał serdecznego przyjęcia, lecz następnej nocy zausznicy Bolesława polskiego wyłupili mu oczy i w ten sposób unieszkodliwili go, by nie miał już sił dopuszczać się wobec swoich takich zbrodni jak poprzednio i by nie mógł tam więcej panować. Poza tym na długie został zesłany wygnanie. Za czym książę polski pospieszył następnego dnia do Pragi; jej mieszkańcy radujący się zawsze z nowego panowania, wprowadzili go tutaj i obwołali jednomyślnie swoim władcą. Kronika Thietmara//

    1003 latem – // Bolesław zebrał w tajemnicy wojsko i wezwał przez posłów swego brata Guncelina, by pomny solennej obietnicy, oddał mu we władanie gród Miśnię i odnowił z nim dawną przyjaźń. Ten jednak zdając sobie sprawę z tego, że przez wkroczenie tam Bolesława gotów stracić całkowicie zarówno łaski króla jak i cenne lenno, odpowiedział na to wezwanie: Wszystko, czego ode mnie zażądasz, mój bracie, prócz tego, chętnie spełnię i nie wymówię się od tego w przyszłości, jeżeli zdarzy się ku temu sposobność. Są tu ze mną wasale mojego władcy [Henryka II], którzy na to nie pozwolą. Gdyby to się stało głośnym, życie moje wraz z całym moim majątkiem byłoby zagrożone: […]
    Bezzwłocznie, na rozkaz księcia [Bolesława] wojsko zostało podzielone na cztery części i otrzymało polecenie ponownego połączenia się wieczorem koło warownego zamku Czyrzyna. Dwa hufce wysłane naprzód miały przeciwdziałać niepokojeniu wojska książęcego ze strony margrabiego [Guncelina]. Cały ten kraj, Głomackim nazywany, bogato zagospodarowany, w tym jednym dniu w żałosny sposób został zniszczony ogniem i mieczem oraz przez uprowadzenie mieszkańców. Kronika Thietmara//

    1004 rok – Bolesław zostaje usunięty z tronu czeskiego.
    // [ Henryk II] stanął u bram grodu zwanego Żatec a kiedy mieszkańcy otwarli mu je zaraz i wyrżnęli znajdującą się tam załogę polską, zaliczył ich w poczet swoich sprzymierzeńców.[…]
    Bolesław poczynił w tajemnicy przygotowania do odjazdu i […]słysząc, jak w sąsiednim grodzie zwanym Wyszehrad dzwony wzywały mieszkańców do walki, opuścił Pragę z pierwszym oddziałem wojska i uciekł do ojczyzny. Kronika Thietmara.

    Król [Henryk II] powrócił z Italii i wkrótce poniósł zarzewie wojny do Czech, którymi jednakże bezprawnie władał Bolesław polski. Jednakże z Bożą pomocą cały ten naród poddał się królowi bez walki i z wszystkim co posiadali, tyran Bolesław sromotnie uciekł […] Roczniki kwendlinburskie//

    //Po załatwieniu wszystkich spraw król odprawił do domu Bawarów, sam zaś z nowym księciem czeskim [Jaromirem] podążył wśród niewymownych trudności po drodze do sąsiedniego kraju Milczan i obległ gród Budziszyn […]
    Wielu wojowników z obu stron odniosło rany, a niektórzy padli zabici […] Gdy już przesiliły się okropności wojny, Bolesław wysłał rozkaz do załogi i gród, zawarowawszy sobie wolne wyjście obrońców, poddał się królowi [Henrykowi II]. Ten obsadził go zaraz nową załogą. Następnie powrócił do domu wraz z wojskiem, które aż nadto było znużone marszami i głodowaniem. Kronika Thietmara//

    1005 rok – Bolesław (albo jego ojciec Mieszko) rozpoczyna płacenie tzw. ŚWIĘTOPIETRZA na rzecz stolicy apostolskiej.

    // Czyż król wraz z poganami i chrześcijanami nie wkroczył do tego kraju z [całą] potęgą państwa? Cóż stało się wtedy? Czyż święty Piotr, którego lennikiem się mieni i święty męczennik Wojciech nie wystąpili jako obrońcy? Fragment listu Brunona z Kwerfurtu do króla niemieckiego Henryka II z roku 1008 (opisuje w nim wydarzenia z roku 1005)//

    Henryk II wyprawia się przeciwko Bolesławowi.
    // Sprawiwszy w szyk swoje wojska król ruszył stąd [z Licykawy] dalej, a królowa powróciła szybko do Saksonii i postanowiła oczekiwać tam powrotu swojego ukochanego męża. Kiedy wojsko nasze dotarło szczęśliwie do miejscowości Dobry Ług w Łużycach, pospieszyli mu na pomoc książęta Henryk i Jaromir wraz ze swoimi i wielkiej mu dodali otuchy i radości z uwagi na swoją roztropność i męstwo […] W dalszym swoim marszu dotarło wojsko do kraju zwanego Nice i rozbiło obóz nad rzeką Sprewą […] Nieprzyjaciel jednak bardzo przezornie uciekł między gęsto leżące ścięte drzewa, aby tym skuteczniej móc nękać stąd nacierających. Wypuściwszy jak zwykle strzały, które u niego główny stanowią środek obronny, zabił z tej zasadzki a następnie złupił […] sławnych wasali biskupa Arnulfa, oraz wielu towarzyszy broni. Kronika Thietmara//

    Wojska cesarskie wsparte przez Wieletów przekraczają Odrę.
    Pokonanie wojsk cesarskich pod Poznaniem i pokój zawarty w Poznaniu (22 IX)
    //Tymczasem Bolesław prosił króla o przebaczenie przez zaufanych pośredników i wnet je sobie wyjednał. Arcybiskup Tagino oraz inni mężowie z otoczenia króla udali się na zaproszenie Bolesława do wymienionego wyżej grodu (Poznania) i zawarli z nim pod przysięgą oraz na podstawie słusznych poprawek trwały pokój. Kronika Thietmara//
    Czyli Chrobry traci Milsko i Łużyce oraz zrzeka się praw do tronu czeskiego.

    Ok. 1005 rok – Utrata zwierzchnictwa nad Pomorzem, likwidacja biskupstwa kołobrzeskiego.

    1007 rok – łupieżcza wyprawa polska w okolice Magdeburga, odzyskanie przez Chrobrego Łużyc i Milska z Budziszynem.
    //Bolesław zebrawszy wojsko spustoszył kraj zwany Morzyce, leżący obok Magdeburga i przez ten wrogi krok zerwał więzy braterstwa, jakie zadzierzgnął przedtem w imię Chrystusa z Magdeburczykami. Stąd ruszył do grodu warownego zwanego Czerwiszcze i uprowadził ze sobą jego mieszkańców niewoliwszy ich częściowo strachem, częściowo uwodzicielską namową.[…]
    Bolesław tymczasem zajął na nowo Łużyce i kraj Słupian i wkrótce potem przystąpił do oblężenia Budziszyna obsadzonego przez załogę grafa Hermana, w czym okazał się zgoła nieżyczliwym teściem. [Obrońcy] jednak cierpiąc dotkliwie z powodu nieustannych szturmów Bolesława i opierając mu się dzielnie przez czas dłuższy, kiedy widzieli w końcu, iż niektórzy z ich towarzyszy zaczęli się chwiać, a ich władca nie przybywał im na odsiecz, poddali gród księciu polskiemu, uzyskawszy wprzódy od niego zezwolenie na opuszczenie go wraz z całym dobytkiem. Kronika Thietmara//

    1009 rok – (jesień) nieudana próba zdobycia Miśni.
    //Oto nagle w przeddzień przybycia Hermana, wielki oddział Polaków przeprawił się o świcie przez Łabę i podsunął się w ciszy aż do bramy przyrzeczonego mu grodu [Miśni] Lecz gdy niełatwym okazał się tam dostęp z powodu gęsto rozstawionych straży, zawrócili Polacy ze smutkiem do domu nie uczyniwszy nikomu szkody, lecz sami także, niestety, nie poniósłszy szwanku. Przewodnikami wroga w tej wyprawie byli, jak się później okzało, dwaj wietnicy z podgrodzia. Słusznie zapłacili oni krwią swoją za taką zbrodnię. Bolesław tymczasem „w zawieszeniu między nadzieją i strachem” oczekiwał swoich w Budziszynie, a gdy dowiedział się o ich odwrocie, bardzo był rozgoryczony z powodu zawiedzionych planów. Kronika Thietmara//

    1010 rok – (wiosna – lato) Wyprawa króla niemieckiego Henryka II (wspieranego przez księcia czeskiego Jaromira) na Polskę.
    Oblężenie Głogowa przez wojska niemiecko-czeskie, przejęcie części Łużyc przez siły niemieckie.
    //Wojsko zebrało się w posiadłości margrabiego Gerona [II] w Białej Górze, która to nazwa oznacza w mowie piękną górę. Książę Bernard i prepozyt Walterd udali się naprzód aby przywieść Bolesława do opamiętania, nie osiągnąwszy jednak zamierzonego rezultatu powrócili z niczym. Przybył tu także sławny i całkowicie oddany królowi czeski Jaromir […]
    gdy wymienieni tu wielmoże przechodzili w szyku bojowym koło grodu zwanego Głogów, gdzie znajdował się i skąd mógł ich obserwować Bolesław, wzniecili wśród przypatrujących się im z murów rycerzy zapał do walki. Rycerze ci pytali swojego wodza, dlaczego to znosi i prosili o pozwolenie starcia się z wrogiem. Bolesław tam im odpowiedział: „Wojsko, które widzicie jest małe liczbą, lecz wielkie męstwem i wybrane z wielu tysięcy. Jeżeli je zaatakuję, to bez względu na to, czy zwyciężę, czy przegram, osłabię się na przyszłość. Król bowiem natychmiast może zebrać nowe wojsko. O wiele lepiej jest dla nas znieść to teraz cierpliwie i o ile to możliwe, w inny sposób szkodzić tym pyszałkom bez większej dla nas straty” W ten sposób uspokoił niepowściągliwe zapały wojowników, lecz nie dopiął bynajmniej swego celu, by nam zgotować trudności w czasie tej wyprawy. Jakkolwiek ciągłe ulewy deszczów opóźniły pochód naszych, niemniej zadali oni nieprzyjaciołom duże straty wokoło. Wreszcie, spustoszywszy wzdłuż i wszerz całą okolicę, Czesi powrócili do domu, nasi zaś wycofali się szczęśliwie przez Milsko do Łaby i donieśli królowi przez posłów iż powracają z dobrym rezultatem. Kronika Thietmara.//

    1012 rok – śmierć biskupa poznańskiego Ungera i włączenie biskupstwa poznańskiego do metropolii gnieźnieńskiej.
    Henryk II planuje wyprawę przeciw Bolesławowi.
    //Henryk II ułożył się ze swoimi książętami w jaki sposób […] mieli napaść na Bolesława. Całe to zadanie oraz posiadłości swoje leżące w Saksonii powierzył król świeżo ustanowionemu biskupowi […]
    Z kolei uproszony przez posłów Bolesława, przybył Walterd do Sciciani, ażeby zawrzeć z nim pokój. Tam spotkał się ze wspaniałym przyjęciem, lecz spędził tylko dwie noce i nie osiągnąwszy niczego, powrócił do siebie z bogatymi darami. Wkrótce nadszedł dzień wyznaczony dla zapowiedzianej wyprawy wojennej, tj.24 lipca. Zebraliśmy się pod miejscowością zwaną Zribenz i pociągnęliśmy w górę w okolice Białej Góry. Atoli książęta uznali, iż nie jest wskazane prowadzić dalej wyprawę i że należy raczej wzmocnić marchię silnymi załogami. Następnej nocy arcybiskup dostał bardzo silnego bólu głowy […] i skarżył mi się, iż bardzo źle się czuje. Obiecał mi jednak, że uda się do królowej, która wtedy przebywała w Merseburgu i że tam udzieli mi rozmowy. Odszedłem wówczas, a on wymawiając się najpierw, lecz potem godząc się, gdyż była to uroczystość znalezienia pierwszego męczennika Chrystusowego, a przy tym niedziela, odprawił mszę świętą, niestety, ostatnią w swoim życiu! Tymczasem Bolesław dowiedziawszy się o śmierci arcybiskupa zebrał wojsko i ruszył na Lubusz […] Jego żołnierze rzucili się do walki na zew wodza, obrońcy natomiast słaby stawiali opór. Albowiem zaledwie tysiąc ludzi strzegło tego wielkiego grodu, podczas gdy trzy razy tyle jeszcze by nie wystarczyło do jego obrony. Bolesław siedział przy uczcie i obserwował z radością, jak jego żołnierze wdzierali się zwycięsko do grodu. Puściła brama, polała się krew wielu wojowników […] Rozdzieliwszy nieprzebrane łupy i podpaliwszy gród, zwycięskie wojsko powróciło wraz z wodzem swoim w radosnym nastroju do domu. Kronika Thietmara//

    1013 rok – Chrobry wysyła swojego syna (Mieszka II Lamberta) do Magdeburga w celu rokowań pokojowych z Henrykiem II.
    //Przybył z wielkimi darami syn Bolesława Mieszko i złożył hołd lenny królowi, po czym przysięgą wzmocnił złożone przyrzeczenie. Następnie odprawiono go z wielkimi honorami i okazano mu wiele uprzejmości, by skłonić do ponownego przyjazdu. Kronika Thietmara//
    Zjazd w Merseburgu 23-25 V
    //Na [święto] św. Trójcy na spotkanie z Henrykiem, znajdującym się w Merseburgu, gdzie zebrał się liczny tłum, z wielka liczbą różnorakich podarków przybył Bolesław i gwoli pokoju poddał mu siebie wraz z wszystkimi przynależnościami. Serdecznie go przyjąwszy i okazawszy [Bolesławowi] który przebywał u niego kilka dni, wielkie względy, jak to przystało królewskiej godności, dozwolił mu powrócić do domu, choć nie było to bez szkody dla królestwa. Roczniki kwedlinburskie//
    Łużyce i Milsko zostają przy Bolesławie jako lenno niemieckie.
    (VII) – nieudana wyprawa (przy wsparciu Niemców i koczowniczych Pieczyngów) do Kijowa w celu uwolnienia zięcia Świętopełka i Reinberna, byłego biskupa kołobrzeskiego.
    // Po tych wypadkach udał się Bolesław na Ruś, przy czym nasze wojska wspierały go w tej wyprawie. Tam spustoszył duży szmat kraju, a gdy spór wybuchł między jego żołnierzami i goszczącymi ich Pieczyngami, kazał wybić tych ostatnich do nogi, mimo iż byli jego sprzymierzeńcami. Kronika Thietmara//

    1014 rok – Bolesław wysyła swojego syna Mieszka do Pragi w celu zawarcia anty cesarskiego przymierza z księciem czeskim Udalrykiem. Udalryk więzi Mieszka i przekazuje go na dwór cesarski. Cesarz Henryk II na prośbę Bolesława uwalnia Mieszka.
    //Książę Bolesław w tysiącznych biegły sztuczkach, wysłał swego syna Mieszka do księcia czeskiego Udalryka i zaproponował mu, by przez pamięć na wspólne pokrewieństwo ułożyli swoje sprawy pokojowo i przeciwstawili się wspólnie wszystkim wrogom, a w szczególności cesarzowi. Udalryk jednak uprzedzony przez wiarogodnych ludzi, że to wszystko ukartowane zostało na jego zgubę, pojmał Mieszka i zabiwszy przedniejszych spośród jego towarzyszy uprowadził resztę wraz z księciem do Czech, gdzie wtrącił ich do więzienia. Kronika Thietmara.

    Także Mieszko, syn Bolesława, został pojmany przez Udalryka Czecha po tym jak podstępnie poderżnięto gardła jego towarzyszom. Wydany cesarzowi, oddany został pod straże. To odnowiło gniew jego ojca [..]
    Cesarz przychylając się do próśb niektórych ludzi wypuścił do Bolesława jego syna, co mu nie wyszło na dobre. Roczniki kwedlinburskie//

    1015 rok – śmierć Włodzimierza I Wielkiego (14 VII), wielkiego księcia kijowskiego. Zięć Bolesława Świętopełek odzyskuje wolność i obejmuje tron wielkoksiążęcy w Kijowie.
    //Światopełk tedy siadł w Kijowie po ojcu swoim i wezwał Kijowian i począł dawać im mienie. Powieść Minionych lat//

    Cesarz Henryk II idzie na Polskę.
    //Cesarz postanowił także w tym roku (1015) wysłać do Bolesława posłów, gwoli zwrócenia terenów, które ten przejął. Lecz ten, jak zawsze, wyniośle odpowiedział, że nie tylko nie odda swojej własności, ale że chce jeszcze cudzej. Cesarz, słusznie oburzony, szykował się na wojnę i zawezwał pod broń tysiące dzielnych mężów, z którymi niezwłocznie dotarł na tereny Polski. Roczniki kwedlinburskie.

    Kiedy nasi przybyli do kraju Łużyc, załoga grodu Ciani urządziła wypad i wyzwała ich do walki. Nasi przyjęli wyzwanie i zabili wielu ludzi owej załogi […] Cesarz przeprawił się w dzień znalezienia pierwszego męczennika Chrystusowego przez Odrę i rozniósł wojsko Polaków, które zacięty stawiało opór. […] Liczba zabitych po stronie nieprzyjaciela była nie mniejszą od sześciuset; pozostawił on nam przy tym łupy […]
    Również Udalryk, który miał przybyć do cesarza razem z Bawarami, zrezygnował z tego z różnorakich przyczyn […] Udalryk bowiem zdobył wielki gród zwany Businc i wziął razem do niewoli co najmniej tysiąc mężów, nie licząc kobiet i dzieci, po czym spaliwszy go powrócił do siebie jako zwycięzca. Margrabia Henryk zaś z Marchii Wschodniej dowiedziawszy się, iż wojownicy Bolesława urządzili wyprawę łupieską w jego sąsiedztwie, natarł natychmiast na nich razem z Bawarami i pomimo zaciętego oporu, jaki stawiali, położył trupem ośmiuset spośród nich oraz odbił całą zdobycz. [..]
    Po pewnym czasie nieprzyjaciele ukryci w pobliskim lesie wznieśli potrójny okrzyk i zaraz potem rzucili się na nasze wojsko z łucznikami, którzy nadbiegli w zamieszaniu. Nasi dzielny stawiali opór przy pierwszym i drugim ataku i zabili wielu spośród nadbiegających. Lecz nieprzyjaciele, nabrawszy otuchy na widok ucieczki niektórych spośród naszych, zwarli się i uderzywszy powtórnie rozpędzili wszystkich i wybili pojedynczo przy pomocy zdradzieckich strzał. Kronika Thietmara//

    Pod Budziszynem ginie w walce z wojskami Chrobrego margrabia Marchii Wschodniej, Geron II.

    Mieszko, syn Bolesława Chrobrego, nie daje rady zdobyć Miśni.
    //Mieszko atoli, pouczony przez swego niegodziwego ojca, skoro tylko zauważył że nasi odeszli rozdzieleni na części, nie pozostawiwszy żadnej osłony, przeprawił się 13 września o świcie przez Łabę pod wspomnianym grodem [Miśnią] z siedmiu legiami i nakazał jednym z nich pustoszyć okolicę, drugim zaś przystąpić do zdobywania grodu. Kiedy to zobaczyli wietnicy, zwątpili o możności ocalenia i zostawiając prawie całą chudobę schronili się do warowni leżącej w górnej części grodu. Nieprzyjaciele, uradowani tym wielce, wdarli się do opuszczonego podgrodzia i zabrawszy wszystko, co tylko tam znaleźli, podpalili je po czym podłożyli ogień wyżej w dwóch miejscach pod ową warownią i natarli na nią z całą zaciętością. Graf Herman widząc, jak jego nader szczupła garstka obrońców słabnie, rzucił się na ziemię i błagał o zmiłowanie Chrystusa, jego zaś sławnego męczennika Donata o święte wstawiennictwo, następnie przywołał na pomoc niewiasty. Te stanęły na szańcach i rzucając stąd kamienie wsparły mężczyzn. Ogień, który podłożono, ugasiły z braku wody miodem i Bogu dzięki, poskromiły wściekłość i zuchwałość wroga. Mieszko, przypatrując się temu wszystkiemu z wznoszącej się obok góry, oczekiwał na przybycie reszty rycerzy. Ci pustosząc i paląc gdzie tylko był ogień, wszystko wokoło aż do rzeki Gany, powrócili późno na zdrożonych koniach i byliby przenocowali tam ze swoim wodzem, by ruszyć nazajutrz do szturmu, gdyby nie zauważyli przybierającej wody na Łabie. Z tego powodu wojsko, mimo wielkiego zmęczenia, wycofało się w nader pomyślnych warunkach i ten szczęśliwy manewr ulżył zatroskanemu sercu wodza. Kronika Thietmara//

    1016 rok – Jarosław usuwa swego brata Świętopełka i obejmuje władzę. Świętopełk udaje się na dwór teścia Bolesława pozostawiając żonę w niewoli Jarosława.
    //Była walka zacięta […] i przycisnęli Światopełka z drużyną do jeziora, i wstąpili na lód i załamał się pod nimi lód i zwyciężać począł Jarosław. Widząc to Światopełk zbiegł i zwyciężył Jarosław. Światopełk uciekł do Lachów. Jarosław osiadł zaś w Kijowie na stolcu ojcowskim i dziadowym. Powieść Minionych Lat//

    1017 rok – (I-II) Bolesław nie zgadza się jechać do Merseburga ani nad Łabę na rokowania pokojowe z Henrykiem II.
    (wiosna/lato) Wojska morawskie Bolesława pokonują oddział margrabiego bawarskiego Henryka V.
    //Tymczasem morawscy wojownicy Bolesława otoczyli podstępnie wielki oddział Bawarów, który nie zabezpieczył się od napaści i w pień go wycięli biorąc w ten sposób niemałą odpłatę za klęskę poprzednio im zadaną. Kronika Thietmara//

    Henryk II z posiłkami czeskimi i wieleckimi wyprawia się na Polskę (10 VII – IX).
    //[…] przeprawił się cesarz wraz z małżonką i wojskiem przez Łabę i przybył do Licykawy […] tam stał obozem przez dwie noce czekając na opóźniające się oddziały wojska. Następnie po odjeździe cesarzowej i wielu innych ruszył z całą siłą wojenną naprzód. Tegoż dnia były książę bawarski Henryk, który jeździł do Bolesława w celu zawarcia pokoju, powrócił od niego wraz z jego posłami. Cesarz wysłuchawszy jego sprawozdania, posłał go tam raz jeszcze, a gdy nic nie wskórał, pozwolił mu odjechać do jego pani i siostry […]
    Podczas tych wydarzeń syn Bolesława Mieszko wtargnął z 10 legiami do Czech, które wskutek nieobecności księcia Udalryka mniejszy, niż zwykle mogły stawić opór. Przez dwa dni plądrował on kraj o powróciwszy z nieprzebranym tłumem jeńców wielką sprawił radość ojcu. Oburzony tym cesarz wyruszył ze swoim wojskiem oraz znacznymi posiłkami Czechów i Luciców; pustosząc wszystko po drodze dotarł 9 sierpnia do grodu Głogowa, gdzie oczekiwał go ze swymi wojami Bolesław, lecz zabronił naszym ścigać nieprzyjaciela, która ukrywszy dookoła łuczników wyzywał do walki. Następnie wysłał przodem dwanaście legii, wybranych z głównej siły zbrojnej, do grodu Niemczy. […]
    W trzy dni potem cesarz przybył po den gróg z silnym wojskiem i kazał otoczyć go ze wszystkich stron w nadziei, że w ten sposób zamknie nieprzyjacielowi wszelki dostęp z zewnątrz. Jego mądry plan i dobre pod każdym względem zamiary mogłyby wiele tu osiągnąć gdyby jego pomocnicy poparli go z całą gotowością. Tymczasem korzystając z ciszy nocnej wieka odsiecz przedarła się przez wszystkie straże do grodu. Cesarz nakazał naszym zbudować różnego rodzaju machiny oblężnicze, wnet atoli ukazały się bardzo podobne do nich u przeciwnika. Nigdy nie słyszałem o oblężonych, którzy by z większą od nich wytrwałością i bardziej przezorną zaradnością zabiegali o swoja obronę. Naprzeciw pogan wznieśli krzyż święty w nadziei, iż pokonają ich z jego pomocą. Gdy zdarzyło się im coś pomyślnego, nie wykrzykiwali nigdy z radości, ale i niepowodzenia również nie ujawniali przez wylewne skargi. Kronika Thietmara//

    (9 VIII-IX) udana obrona Głogowa i Niemczy.

    (15 VIII) nieudana próba zdobycia Białej Góry przez łużyckie rycerstwo Bolesława.
    Wycofanie się wojsk cesarskich.

    (19 IX) niszczycielski najazd polski na ziemie między Łabą i Muldą.
    Nieudany najazd księcia kijowskiego Jarosława Mądrego na pogranicze z Polską.
    //Cesarz zgodził się na wszystko na usilne prośby swoich książąt i wtedy dopiero dowiedział się, iż władca Rusów napadł na Bolesława tak, jak mu był przyrzekł przez posła, lecz nic nie zdziałał przy obleganiu grodu. Kronika Thietmara//
    //w roku 6525/1017 Jarosław idzie ku Brześciu. Latopis nowogrodzki//

    przed 1018 rokiem – Bolesław osadza w grodzie na granicy z Węgrami (w Przemyślu?) Prokuja, wuja króla węgierskiego, Stefana.
    //Miał on [Bolesław] na pograniczu między Węgrami a swoim państwem pewien gród, którego stróżem był stary Prokuj, wuj króla Węgrów, niegdyś i świeżo znowu przez niego zegnany. Kronika Thietmara//

    1018 rok – zawarcie pokoju w Budziszynie (30 I)
    (3 II) małżeństwo z Odą, córką margrabiego Miśni, Ekkeharda.
    // Następnie na rozkaz cesarza i usilne prośby księcia Bolesława biskupi Gero i Arnulf oraz grafowie Herman i Teodoryk, jak również komornik cesarski Fryderyk zaprzysięgli pokój w grodzie zwanym Budziszyn. Był to pokój nie jak być powinien, lecz jaki dało się zawrzeć w ówczesnej sytuacji. Po przyjęciu wybranych zakładników wspomniani wielmoże wrócili do kraju. Cztery dni potem przybyła do Cziczani córka margrabiego Ekkeharda, Oda, o którą starał się od dawna Bolesław i po którą wysłał teraz swego syna Ottona. Ponieważ noc właśnie zapadała, gd tam przybyła, przeto olbrzymi tłum obojga płci przyjął ją rzędem zapalonych pochodni. Już po siedemdziesiątnicy poślubiła ona wspomnianego księcia bez pozwolenia kanonicznego. Kronika Thietmara//

    Bolesław z posiłkami niemieckimi i węgierskimi i Pieczyngami wyprawia się na Ruś.
    22 VII Bolesław pokonuje wojsko Jarosława Mądrego pod Wieleniem nad Bugiem,
    14 VIII zajmuje Kijów, osadza tam na tronie Świętopełka.
    //Przyszedł Bolesław ze Światopełkiem na Jarosława z Lachami. Jarosław zaś zebrawszy Ruś i Waregów i Słowien, poszedł przeciw Bolesławowi i Światopełkowi i przyszedł ku Wieleniowi, i stali po obu stronach rzeki Bug. I miał Jarosław piastuna i wojewodę imieniem Budy i począł on lżyć Bolesława mówiąc: „oto ci przebodziem oszczepem brzuch twój tłusty”. Był bowiem Bolesław wielki i ciężki, że i na koniu ledwo mógł siedzieć, lecz był roztropny i rzekł Bolesław do drużyny swojej: „Jeśli was ta obelga nie obraża, to ja polegnę sam”. Wsiadłszy na koń wjechał do rzeki a za nim wojsko jego. Jarosław zaś nie zdążył uszykować się i zwyciężył Bolesław Jarosława. Jarosław zaś zbiegł z czterema mężami do Nowogrodu. Bolesław zaś wszedł do Kijowa ze Światopełkiem. Powieść Minionych Lat.

    Przybywszy 22 lipca nad pewną rzekę nakazał on [Bolesław Chrobry] swemu wojsku rozbić obóz, jak również przygotować potrzebne do przeprawy mosty. Z drugiej strony rzeki rozłożył się ze swoimi król Rusów oczekując z niepokojem na wynik zapowiedzianej przez obu walki. Tymczasem Polacy wyzywając nieprzyjaciela skłonili go do walki i z niespodziewanym szczęściem odepchnęli go od rzeki, którą obsadzili. Zgiełk walk podniecił Bolesława. Zachęciwszy swych towarzyszy do gotowości do walki i pośpiechu, przeprawił się szybko, choć z wielkim trudem przez rzekę. Wojsko nieprzyjacielskie ustawione naprzeciw w zwartych oddziałach, nadaremnie próbowało bronić swojej ojczyzny. Albowiem ustąpiło już przy pierwszym starciu i nie stawiało potem silniejszego oporu. Poległa tam bardzo duża liczba spośród uciekających, mała zaś spośród zwycięzców. […]
    Bardzo potężne zaś miasto Kijów stało się z poduszczenia Bolesława ofiarą ustawicznych ataków ze strony wrogich Pieczyngów i duże poniosło straty wskutek silnych pożarów. Jego mieszkańcy bronili go, lecz niebawem otwarli bramy obcej potędze. Opuszczony mianowicie przez swego władcę, który uciekł, Kijów przyjął w dniu 14 sierpnia Bolesława oraz wygnanego od dawna księcia Świętopełka, który pozyskał sobie cały ten kraj, wykorzystując strach przed naszymi. Kiedy wkraczali do miasta tamtejszy arcybiskup powitał ich uroczyście z relikwiami świętych oraz innymi różnymi okazałościami w monastyrze Świętej Zofii, który spłonął w poprzednim roku wskutek nieszczęśliwego wypadku. Obecne były przy tym: macocha wspomnianego księcia, jego żona oraz dziewięć jego sióstr, z których jedną dawniej sobie upatrzoną ten stary wszetecznik Bolesław uprowadził bezwstydnie, zapominając o swojej ślubnej małżonce.[…]
    Wysłał także posłów do pobliskiej Grecji, którzy mieli zapewnić tamtejszego cesarza o jego życzliwości, jeżeli cesarz ze swojej strony zechce dotrzymać wierności i przyjaźni. W przeciwnym wypadku – mieli oświadczyć – Bolesław stanie się jego zdecydowanym i nieustępliwym wrogiem. Kronika Thietmara//

    W drodze powrotnej Bolesław zajmuje Grody Czerwieńskie.

    Ok. 1022 rok – arcybiskup Radzim Gaudenty nakłada na Polskę interdykt.
    //podobno Gaudenty, brat i następca św. Wojciecha z nie znanej mi przyczyny obłożył ją [ziemię polską] klątwą. Kronika Polska Gall Anonim//

    W roku od wcielenia Pańskiego 1022 (badacze wskazują inną datę: 1031 albo 1032) w Polsce nastało prześladowanie chrześcijan. Kronika Czechów Kosmasa z Pragi.//

    Przed 1025 rokiem – (17 VI 1025?) Otto z nadania Bolesława obejmuje zarząd nad grodem na Mazowszu(?)

    1025 rok – koronacja Bolesława Chrobrego w Gnieźnie(?) (18 lub 32 IV)
    17 VI śmierć Bolesława Chrobrego.
    //Bolesław, książę Polski, dowiedziawszy się o śmierci wzniosłego cesarza Henryka, podniesiony na duchu, trucizną pychy do tego stopnia zalał swoje wnętrzności, że zuchwale odważył się po namaszczeni włożyć sobie koronę, za którą to jego zarozumiałości i śmiałością ducha rychło spotkała go zemsta Boża, albowiem wkrótce zszedł poddany smutnemu wyrokowi śmierci. Roczniki kwedlinburskie.

    W tym samym roku, który wymieniłem już wcześniej [1025?] Słowianin Bolesław, książę Polaków, zdobył krzywdą króla Konrada insygnia królewskie i tytuł królewski, lecz jego zuchwalstwo przyćmiła nagła śmierć. Dzieje Konrada II Wipona//

    ==

    Jakich możemy mieć przodków? Kto to wie?
    Jakie słowiańskie geny? Po kim?
    Od tysiąca lat napaści, gwałty i mordowanie nieustanne na wielką skalę. I wszędzie biskupi, a więc i niższa rangą administracja katolicka.
    Kto i kiedy pracował? kto uprawiał ziemię by było co jeść?
    Po co było pracować i uprawiać ziemię, jeżeli wciąż były napady i masowe rabunki mienia?
    Kroniki piszą tylko o niektórych, o „wyższych warstwach” trudniących się zabijaniem „wrogów”.
    Ale co ze zwykłymi ludźmi?
    Rycerze wojujący całymi latami nic nie wnosili do naszej puli narodowej. Może geny, ale przecież nędznej jakości, bo jakie geny przekazać może morderca i złodziej czy rabuś?

    Z ciekawostek ze strony http://www.poczet.com możemy się dowiedzieć co następuje:

    Kronikarz Thietmar napisał, iż Bolesław wydawał surowe przepisy, pragnąc szybko ugruntować w społeczeństwie wiarę chrześcijańską. Jeżeli kto spośród tego ludu ośmielił się uwieść cudzą żonę lub uprawiać rozpustę, spotyka go natychmiast następująca kara:
    prowadzi się go na most targowy i przymocowuje doń wbijając gwóźdź poprzez mosznę z jądrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia mu się trudny wybór: albo tam umrzeć, albo odciąć ową część ciała.

    Jeżeli stwierdzono, że ktoś jadł po siedemdziesiątnicy* mięso, karano go surowo przez wyłamanie zębów.

    * przedpoście/post, przygotowujący do pokuty/siódmy dziesiątek dni przed Wielkanocą; nazwa siedemdziesiątnica ma również przypominać okres 70-cio letniej niewoli babilońskiej. (Niewola babilońska – zwyczajowe określenie wygnania Żydów z Judy, trwającego od 586 do 538 roku p.n.e./wikipedia)

  3. niepostepowyoszolom says:

    tylko debil !lub medialnie porazony goj nie wie jeszcze ? ze chrzescijanstwo,katolicyzm ,protestantyzm ,prawoslawie ,luteranizm itp sa bardziej zydowskie!!! od samej Tory a nawet od talmudu!.Dlatego wlasnie cala Europa rozmodlona w chrystusie 🙂 od niepamietnych czasow ! placi przerozne odszkodowania za straty moralne , pogromy ,niewole babilonskie:) Egipskie ,przesladowania ,obozy zaglady itp itd

Wypowiedz się