Bieda, samodzielne myślenie i uczciwość, skłaniały do zakładania spółdzielni spożywców w krajach europejskich w XIX wieku

spoldzielnia-z-fenwick3

Prezentowany poniżej tekst „Spółki spożywcze” Aleksandra Makowieckiego został napisany przed 148 laty i zaakceptowany przez carską cenzurę,  w okresie szerokiego upowszechniania idei spółdzielczej i tworzenia spółdzielni. W tekście zachowane jest ówczesne słownictwo języka polskiego i styl pisowni, a jedynie wytłuszczenia są aktualne, dla wyeksponowania ważniejszych zagadnień i przyciągnięcia uwagi.

Artykuł przedstawia w sposób prosty, a jednocześnie skondensowany, samą istotę spółdzielczości, przyczyny i zasady zakładania, funkcjonowania oraz struktury finansowej przedsięwzięcia spółdzielczego.

Interesującym jest to, że prezentowana problematyka nie straciła na aktualności mimo upływu czasu.

Redakcja KIP

 

Aleksander Makowiecki Spółki spożywcze

   Drukarnia Gazety Polskiej, Warszawa 1868r

 Spółki spożywcze czyli konsumcyjne, dzięki sła­wie jaką zyskała sobie pierwsza z nich znana pod na­zwą “Pionierów w Rochdale”, poznane zostały w całej Europie ucywilizowanej. Francuzi współubiegają się z Anglją o inicjatywę spółek konsumcyjnych. Utrzy­mują oni, że pierwszy przykład takiego stowarzysze­nia dało miasteczko Guebwiller w departamepcie Wyższego Renu, zakładając w roku 1832 towarzy­stwo pod nazwą Kassy chleba, dlatego że ono rozpo­częło swą działalność od urządzenia wspólnej piekar­ni i wypieku chleba dla stowarzyszonych. W dwa­naście lat dopiero (1844 r.) potem, powstała spółka Pionierów w Rochdale. Nie rozstrzygając komu należy się pierwszeń­stwo pomysłu lub zastosowania, powiem tylko, że podług mnie tak w Anglii jak we Francji, pobudką do takich spółek była bieda. Wszyst­kie spółki współdzielcze jakie pod rozmaitą na­zwą i z rozmaitemi celami od lat kilkunastu rozro­sły się po całej Europie, bez wątpienia w nędzy trapiącej biedne klassy ludności, znalazły swoje źródło.

Coraz to częstsze bezrobocia, przesilenia finansowe, coraz to większa ludność i coraz to silniej przygnia­tająca potęga kapitałów – zmusiły tych którzy najdo­tkliwiej poczuwali skutki owych bezroboci, przesileń, przeludnienia i tyranji kapitału, do obmyślania środ­ków mogących klęsce zagrażającej całej klassie z pracy rąk żyjącej, położyć pewną tamę, powstrzy­mać jej rozhukanie. Ponieważ zaś robotnicy pierwszą przyczynę złego widzieli w kapitalistach dyktujących im nieraz nielitośnie mało korzystne warunki pracy, nic dziwnego że przy wyszukiwaniu środków zarad­czych wpadli na myśl, że jakiej broni przeciwko nim używają, takiej i oni użyć winni. Postanowili, zatem ufundowanie zbiorowego kapitału. Powstały w tym celu różne spółki, a z tych najznakomitsze konsumcyjne czyli spożywcze, kredytowe czyli zaliczko­we, i produkcyjne, czyli wytwórcze.

Trzy te rodzaje spółek są – trzema stopniami w rozwoju pomyślności ogólnej rzemieślnika. Najprzód robotnikom idzie o to, aby mieli jak najtańszą żywność, gdyż tym sposobem mogą oszczędzać – i do tego słu­żą współki spożywcze. Następnie zaoszczędziwszy pewną sumkę i dawszy dowód swego prowadzenia się, starają, się o kredyt, który by upotężnił ich pracę; kredyt ten znajdują w bankach zaliczkowych. W koń­cu mając oszczędności i kredyt, zabierają się ,do pro­wadzenia interesów na własną rękę i wiążą się wówczas w spółki produkcyjne. Te ostatnie zatem spółki lub o wielce ponętne dla robotników są bar­dzo trudne w wykonaniu. Wymagają przede wszyst­kiem oszczędności, kredytu i wzorowego prowadzenia się, które wyrabiają się dopiero przez spółki kon­sumcyjne i banki zaliczkowe. O tych ostatnich dziennikarstwo nasze mówiło już dość dużo, lubo nie za wiele. Że nie zawieIe, dowód wtem, że niema u nas banków zaliczkowych, a być mogą

 – więc potrzeba mówić dopóty, dopóki słowa i zachęty nie wywołają czynu.

O drugim gatunku spółek spółdzielczych, a miano­wicie o spółkach spożywczych, bardzo mało u nas mówią, pomimo tego, że spółki takie jako prostszego ustroju, są bardzo odpowiednie dla nas i łatwe do przeprowadzenia. Przed laty kilku była o nich mo­wa; obiecywano sobie z nich wiele, nie tylko między klasą rzemieślniczą, ale i między urzędnikami. Oko­liczności jednak usunęły tę myśl na stronę. Dziś myśl tę wznawiam.

Okoliczności mówią mi, że prędzej dzisiaj chętnych znajdzie się do dzieła. Lichy  urodzaj, w ślad zatem idąca drożyzna i niedo­statek, obok utrudnionych sposobów zarobkowania i podrożenia kredytu –  każą, spodziewać się że przyci­śnięci mieszkańcy zaczną próbować środków mogą­cych złagodzić srogość kłopotliwego położenia.

Gdyż jakiż jest cel spółki konsumcyjnej ? Spół­ka konsumcyjna czyli spożywcza ma na celu dostarczyć stowarzyszonym artykułów żywności i innych, w gatunku dobrym, wagi i miąry dokładnej, a oprócz tego dozwolić stowarzyszonym  c z y n i ć pewne oszczędności, do których powiedzmy nawia­sem, bardzo mało mamy nawyknienia. Grosz na fun­cie lub kwarcie wydaje się rzeczą małą; ale jeśli do­damy wszystkie grosze naddane w ciągu loku całego, wyjdzie z tego sumka dość znaczna. Dajmy na to, że dziennie kupując w takim sklepie spółkowym za­oszczędzi się 5 kopiejek. W ciągu zatem roku uczyni to przeszło 18 rubli. Osiemnaście rubli nie jest to znowu kwota zupełnie mała; robotnikowi wystarczy ona opłacenie komornego wciągu roku, jeżeli mieszka do współki; komu innemu dozwoli ona zakupić węgli i drzewa na rok cały, lub opłacić szkolne za syna. Rzecz to bowiem znana, że ziarnko do ziarnka a będzie miarka.

Nie inaczej postępowano w Rochdale, a jednak jak wielki osiągnięto rezultat ! Lecz może nie każdy wie co to była spółka w Rochdale, w Anglji, w hrabstwie Lancastru.  W roku 1844 w fabrycznym mieście Rochdale, robotnicy ­ucierpieli wiele przez brak roboty i spory z przedsię­biorcami. Bieda dała im się dobrze we znaki, i przy panujących wówczas okolicznościach, tylko bieda przedstawiała się i w przyszłości.

Rozumniejsi robo­tnicy zatrwożeni tą chmurną przyszłością zaczęli przemyśliwać nad wybawieniem się z niedoli obecnej i przyszłej. Drożyzna trapiła ich najsrożej – posta­nowili jej zatem zapobiec, a jednocześnie grosz wy­darty drożyźnie zaoszczędzić, dla zrealizowania rozległych zamiarów zabezpieczenia się od rujnującego ich wpływu kapitałów. W tym celu postanowili za­łożyć za własne pieniądze sklep, w którym by mogli kupować towar po cenie tańszej. Zebrali więc w cią­gu roku przy wielkich wysiłkach sumkę 28 funtów szterlingów, co uczyni  176 rs. i w wąskim zaułku, za 16 funtów szterlingów założono nędzny, maleńki, ale czysty sklepik z odpowiednim zapasem najpo­trzebniejszych materjałów, jak: ziemniaków, oliwy, mydła, masła, chleba i węgli.

Zapowiedziano otwar­cie sklepu na 21 grudnia 1844 roku. W ciemny, zi­mny, dżdżysty wieczór prawdziwie angielskiego zimo­wego dnia, sąsiednie ulice napełniły się gromadami ciekawych, z których rzadko kto przejęty był przy­chylnością i zaufaniem, a większa część z politowa­niem lub szyderstwem przyglądała się przedsięwzię­ciu. Całe, towarzystwo złożone z dwudziestu kilku (28) osób, zgromadziło się w szczupłym lokalu, jako pierwsi kupujący w własnym swoim sklepie; do nich przyłączyło się jeszcze tego wieczora kilku przyja­ciół, bądź z ciekawości, bądź z współczucia; tak, iż pierwszego wieczora dochód z dumą można było o­bliczyć na 18 szylingów, czyli, na rsr. 5 kopiejek 40 [1].  Z początku sprzedawano tylko raz na tydzień w so­botę, a każdy z członków z kolei – pełnił obowiązki sklepowego. W roku następnym liczba członków po­troiła się, a do wyż przytoczonych artykułów prze­dażnych dodano jeszcze tytuń i herbatę. W nastę­pnych latach wzrost stowarzyszenia był ogromny.

Na dowód niech służą następne cyfry w latach 1844 – 1864:

Rok Liczbaczłonków Majątek Obrót roczny Osiągniętekorzyści
1844 28 28
1846 80 252 1146 80
1849 390 390 6611 561
1852 680 680 16352 1206
1855 1400 1400 44902 3166
1858 1950 1950 71689 6284
1861 3900 3900 176206 18413
1864 4580 4580 174206 22163

Tak więc ten nędzny i maleńki sklepik, ta polito­waniem lub szyderstwem traktowana spółka, ta garstka przyciśniętych biedą rzemieślników: po upływie lat dwudziestu, z dwudziestu ośmiu członków wzra­sta blizko do pięciu tysięcy – ze 176 rubli dochodzi do majątku blisko 360,000 rs. – sprzedaje w ciągu roku produktów przeszło za 1,100,000 rs. i zarabia rocz­nie 138,000 rsr. Mało tego – taż sama spół­ka staje się właścicielem młyna parowego o 15 gankach, dostarczającego mąkę dla 57 okolicznych spółek konsumcyjnych, i przędzalni bawełny o 250 warsztatach i 300 robotnikach. Całe zaś to powodzenie zależało na oszczędności członków dbających o ciągły wzrost stowarzyszenia, na rzetelności, z jaką się spółka, we wszelkich względach odznaczała, zresz­tą na surowem przestrzeganiu i zachowaniu zasady stowarzyszenia: sprzedawać tylko za gotówkę, co u­chroniło ją od strat z niewypłacalności kupu­jących, i z rozdwojenia stowarzyszenia wypływają­cych.

spoldzielnia-z-rochdale-co-op-history

Rozumie się że ten świetny stan współki rochdal­skiej, nie mógł pozostać bez wpływu tak na Anglję jak i na inne kraje. Spółki mnożyły się zadziwiająco prędko. Anglja szczególniej, którą nazwano: “kra­jem klasycznym spółek spożywczych”, ma takich spółek prawie tysiąc. Liczba członków wszystkich spółek dochodzi do 200,000 z kapitałem 10 milio­nów talarów, i z ruchem handlowym rocznym do 30 miljonów talarów. Z listy urzędowej, złożonej parlamentowi brytańskiemu okazuje się, że już w roku 1863 było w Anglii czynnych spółek spożywczych 460, a do nich należało członków 109,000. Sprze­daż ich roczna ocenioną była na 16 miljonów talarów przy 4 miljonach majątku, a w roku 1863 rozdzieliły one między swych członków 1,400,000 talarów[2].

Jak wszystko w ciągu pewnego czasu ulega zmia­nom, dopełnieniom i podziałom – tak samo i współki spożywcze rozdzieliły się, na trzy główne oddziały. Sklepy z artykułami – żywności i innemi, których działalność zależy na zakupywaniu towarów hurtow­nie, i rozprzedawaniu takowych częściowo. Pracownie spożywcze, które artykuły mające być rozprzedane w sklepach, przerabiają wprzód u siebie. Do takich pracowni czyli warsztatów należą: piekarnie, rzezalnie, wędzarnie, młyny, i inne.

Restauracje sprzedające artykuły żywności już u­gotowane. Niektóre z tych oddziałów łączą się, i spółki kon­sumcyjne takie nie tylko że sprzedają rozmaite towa­ry, ale jeszcze wyrabiają takowe w swych fabrykach i przerabiają w swych garkuchniach. Słusznie atoli za­uważono, że dwa ostatnie oddziały spółek spożyw­czych, to jest pracownie i restauracje, są po prostu współkami produkcyjnemi, pomocniczemi głównym spożywczym[3].

Do rzędu współek spożywczych, zaliczone są: jeszcze sklepy zakupujące już nie artykuły żywności, ale surowe materjały potrzebne do przeróbki rozmaitym rzemieślnikom, np. skóry, drzewo, sukno itd., i od­przedawające takowe w małych partjach po cenie kosztu swym członkom. Sklepy takie najbardziej u­powszechniły się w Niemczech, więcej stosunkowo od Anglji obfitujących w drobnych rzemieślników. Prócz tego atoli są w Niemczech spółki sprzedające i sa­me tylko artykuły żywności. Ogólna ilość współek spożywczych wynosić ma do 400,  a w nich blisko 50,000 członków. Największą zaś ze współek, jest “wiedeńska spółka konsumpcyjna urzędników”, która w ciągu roku 1864, sprzedała towarów za 103,020 talarów. Po  wiedeńskiej co do wielkości, pierwszą jest spółka hamburska, sprzedawająca artykuły żyw­ności; liczyła ona w 1865 r. 1,916 członków, i sprzedała towaru za 75,602 talarów.

W Szwajcarji spółek konsumpcyjnych jest także znaczna liczba. Prym między niemi trzyma współka w Zurich, która w ciągu roku 1864 w swych osiemna­stu sklepach, sprzedała towarów za 320,063 talarów; a samego chleba wypieczonego we własnej piekarni rozprzedano 1,265,640 funtów. Spółka więc zu­rychska łączy sklep z piekarnią, i jest właściwie kon­sumpcyjno – produkcyjną.

We Francji, Lyon jest przewodnikiem dla rozmai­tych współek; spożywcze najprędzej i najświetniej tam się rozwinęły, i jest ich w tem fabrycznem mie­ście 22. W Paryżu są – tylko 3 spółki; drugie trzy w północnej Francji, 2 w Grenobli, a 1  Vienne w departamencie Izery, i jedna w St. Etienne, w departamencie Loary. Największa z nich jest współka spo­żywcza  w Vienne, mająca kapitału własnego 82,000 fr., i posiadająca oprócz sklepu własny młyn, piekar­nię, i skład węgli. Spółki bowiem spożywcze fran­cuzkie z wyjątkiem lyońskiej, zwykle oprócz sklepów, posiadają i inne jakie zakłady. I tak: w Grenobli spółka utrzymuje tylko restaurację; w Vienne jak powiedzieliśmy jest sklep, młyn, piekarnia i skład węgli; w St. Etienne oprócz sklepu jest piekarnia, fa­bryka czekolady, i skład sukna; w Guebwiller i w Dieuze w Alzacji są piekarnie.           .

  Włochy podążają także za ogólnym ruchem i po­dług wiadomości przeszłorocznych, miały one do 20 spółek, na wzór rochdalskich, a najznaczniejsze z nich są: w Como, w Lodi i w Medjolanie. Jak wiele współek spożywczych jest w Rossji, niewiemy. Udało się nam spotkać się tylko z wiado­mością o jednej istniejącej w Petersburgu pod nazwą: “Oszczędność”. Liczy ona trzy sklepy, i sprzedaje tak swym członkom, jak i niestowarzyszonym rozmai­te towary kolonjalne, młynarskie, tabaczne i trochę innych. Ceny o ile można najniższe, ale tylko za go­tówkę. Członkowie otrzymują dywidendę w stosun­ku do ilości zakupów. Cennik towarów jest zawsze wywieszony w sklepie. Sprzedaż odbywa się codzien­nie wyjąwszy świąt, od 9 rano do 9 wieczorem.

Spółka zatem petersburgska należy do pierwszego oddziału, które nazwaliśmy sklepami i które są w istocie czystemi spółkami spożywczemi. Jak dalece pomysł spółek spożywczych okazał się korzystnym, dość powiedzieć, że spółki pomienione przekroczyły ocean i zyskały uznanie i zastosowanie w tak dalekich nawet stronach, jakiemi są kolonje angielskie w Australji, Nowej Zelandji i w Kanadzie.

U nas, jak to już  nadmieniliśmy wyżej, spółek spożywczych niema. Potrzeba ich jednak jest ogromna. Oszczędność groszy nie jest do pogardzenia. Narody bogatsze oszczędzają, dla czegóż my mamy tylko tracić, aż do zupełnej ruiny, do zupełnego bankructwa ? Przykład innych powinien nas uczyć, pro­wadzić, oświecać. Ludność robocza nasza znaj­duje się w biednym stanie; wszystko co zarobi, wydatkuje ona prędzej o długach niźli o oszczędnościach marzy.

Wskazać tej licznej ludności środek do zaoszczędzenia, znaczy to podnieść ją, oświecić, za­bezpieczyć od głodu i demoralizacji, zbogacić, spo­tężnić – gdyż z małych oszczędności powstają znacz­ne, zbiorowe bogactwa. Dajmy na to, że 10,000 ludzi zaoszczędza dziennie tylko po 10 groszy, czyli rocz­nie mniej więcej po 120 złotych. Oszczędności niby małe, a jednak po roku tylko jednym tych 10,000 ludzi będą mieli kapitału zbiorowego 1,200,000 złp, nie­licząc niezmiemie ważnego dla pomyślności ogólnej włożenia się sporej garści ludzi do porządku i myśle­nia o jutrze, i nie licząc, że ciż sami ludzie zyskali jeszcze na zakupnie dobrych towarów i na dobrych miarach.

Ale nie tylko klasy pracujące, ludność rzemieślnicza i wyrobnicza, są w potrzebie zaoszczędzania i tanio­ści; niemniej tak zwana klasa średnia, mieszkańcy miast, urzędnicy, kupcy, artyści i wielu innych, nie od­rzuciliby sposobności tańszego kupna i odłożenia gro­sza, czy to na złą godzinę, czy na rozwinięcie swej pracy, swej działalności. W zagranicznych spół­kach spożywczych, klasa średnia przyjmuje znacz­ny udział, a w Wiedniu, jak to pisałem już wyżej, istnieje spółka spożywcza samych urzędników; po największej części, nawet klasy średnie zakładają zwykle taką spółkę, a do nich dopiero następnie garną się licznie rzemieślnicy i inni. U nas, gdzie ludność robocza pod względem oświaty stoi w ogóle niżej od ludności roboczej zagranicznej, i mniej niźli ta ostatnia nawykła jest do samorządu, koniecznością jest niemal, aby inicjatywa i porządek i zachęta wy­szły od klas oświeceńszych, a niemniej jednak osobiście interesowanych w przyprowadzaniu do skutku pomienionych spółek.

W Warszawie spółki takie rozwinęłyby się bar­dzo szybko. Mamy oddzielne dzielnice miasta zamieszkałe przez ludność niezamożną, która z radością spieszyłaby do targowisk, gdzie mogłaby dostać ta­nio i dobrze. Do takich dzielnic zaliczamy Stare Mia­sto, Nowe Miasto; dzielnice żydowskie jak Francisz­kańska, Grzybów, Muranów; zresztą Solec osiadły lud­nością fabryczną. Z czasem takie sklepy pomnożyłyby się przechodząc do dzielnic z mniej nagromadzoną ludnością.

Nie wiem jak dalece słowa moje zyskają sobie u­wagę i uznanie czytelników; nie wiem czy zdołam w nich wzbudzić chęć do czynu i zajęcie się tą sprawą; nie wiem zresztą czy Warszawa i pod względem spółek spożywczych, nie da się wyprzedzić prowin­cji, jak dała się wyprzedzić pod względem kass zali­czkowych; ale to wiem, że potrzeba koniecznie zająć się środkami mogącemi ulżyć niedostatkowi.

W przypuszczeniu że społeczeństwo nasze posiada ludzi rozumiejących potrzeby zastosowania owych środków, poczerpnąłem ze wzorów zagranicznych rozmaite przepisy tyczące się spółek spożywczych; takowe przepisy wraz z memi uwagami komuniku­ję czytelnikom dla wspólnego rozważenia ich, popra­wienia w razie potrzeby, i… co daj Boże, dla wspólne­go przeprowadzenia. Ułożyłem je paragrafami w tej myśli, że może ktoś zechce zająć się, urządzeniom spółek, i będzie miał gotowe przepisy ustawy.

II.

1. Spółka spożywcza ma dwa cele:

a) sprzedawać za gotówkę artykuły żywności i inne, w dobrym gatunku, i dobrej miary lub wagi, za wyłącze­niem wszelkich trunków;

b) przynosić zysk członkom towarzystwa w procencie i dywiden­dzie.

Oznaczyłem wyraźnie dwa cele, dla tego że w isto­cie są dwa cele: dostarczenie towaru w dobrym gatunku, i zyski z prowadzenia handlu. Zyski te powin­ny być podwójnie obliczane: procent stały, którego wysokość może być ustanawianą co kwartał, co pół­ roku lub co rok – od summy jaką członkowie złożyli dla spółki, i przez którą stali się uczestnikami tej­że – oraz dywidenda, która obliczoną ma być raz: w stosunku do summy za jaką w danym czasie zaku­pili towarów w sklepie spółki, a o czem obszerniej będzie poniżej, i po drugie w stosunku udziałów członków. To jest: że stowarzyszony ciągnąć może potrójne zyski: procent stały od swego kapitału czyli swego udziału, dywidendę od swego udziału i dywidendę od summy, za jaką dał sklepowi utargować. Procent stały uważam jako wynagrodzenie za uży­czony kapitał; dywidendę od udziału, jako wynagro­dzenie za prowadzenie przedsiębiorstwa i odpowie­dzialność za jego straty; a dywidenda od zakupną, ja­ko zysk pochodzący z rozsprzedaży detalicznej towa­ru zakupionego przez sklep hurtownie po cenach tak nazwanych fabrycznych.

Zastrzeżenie, żeby sprzedawać tylko za gotówkę, jest koniecznem dla pewności spółki. Spółka chce sprzedawać tanio, czyli przynieść jak największy zysk swym członkom; musi więc unikać wszystkiego co by zwiększało koszta prowadzenia handlu – a właśnie największemi kosztami są straty jakie handlujący po­noszą przez niewypłacalność kupujących, przez wy­płacalność nie na czas, i przez processowanie dłużni­ków niewypłatnych. Kredyt udzielany kupującym przez kramarzy chwilowo dogodny, prowadzi za sobą wyzyskiwanie kupujących albo procentami, albo pod­wyższeniem ceny, a raz podwyższona cena dla po­trzebujących kredytu, zostaje zastosowaną i do in­nych kupujących; i tak zwolna podnosi się cena przedmiotów. Kto by zresztą miał czas notować wszel­kie artykuły dane na kredyt, kto by się o należność upominał, kto by dłużników kontrolował, kto by szu­kał po szerokim świecie robotników przenoszących się z fabryki do fabryki, z miasta do miasta nawet?

Spółki spożywcze angielskie i niemieckie sprzedaż za gotówkę uznały za jedną z kardynalniejszych zasad istnienia.  Nie skredytują nawet za grosz; nawet gdy ktoś kupuje i płaci za funt, ale brakło mu tyle ile wart łut, to mu ten łut odejmą albo każą  przynieść pierwej pieniądze. Temu to wiernemu zachowaniu tego przepisu, winny zagraniczne spółki swoję świetność, swój rozwój. Inaczej być nie może. Sprzedając tylko za gotówkę, mają ciągły przypływ pieniędzy; mając pieniądze, zawsze mogą robić świe­że zakupy; mając świeże zakupy sprzedają je zaraz z zyskiem, i coraz to większą summą obracając, coraz to taniej mogą sprzedawać, i coraz to większą płacić dywidendę swym członkom. Sprzedając za gotówkę, spółka rozwija swą działalność, dając na kredyt, u­mniejsza ją, i zabija się w końcu.

Spółki konsumcyjne zazwyczaj w swych sklepach sprzedają artykuły żywności i kolonjalne, jako naj­częściej kupowane i najbardziej potrzebne. Pjonie­rowie w Rochdale sprzedawali z początku kartofle, masło, mydło, oliwę, chleb i węgiel – później do tego dołączono tytuń, herbatę, towary kolonjalne i inne w miarę rozwoju spółki. Francuzkie towarzystwa toż samo sprzedają; w jednem tylko spotkaliśmy się z suknem. U nas na początek można by sprzedawać kartofle, sól, chleb, pieprz, ocet, świece, mydło, ma­sło, węgiel, drzewo, naftę i cukier; następnie można­ by dodawać z kolei kasze, mąki, herbatę, korzenie, oliwę, śledzie w poście, tytuń, bułki. Za przykładem zagranicy zastrzedz trzeba niesprzedawanie trunków wszelakich, gdyż spółka nie może popierać spożywa­nia przedmiotów zbytkownych i szkodliwych.

2. Dla utworzenia kapitału zakładowego i obroto­wego zarazem, każdy z członków składa naj­mniej rs. 4, a najwięcej rs. 20; składki te nazy­wają. się udziałami członków. Udziały mogą być po rs. 4, 8, 12, 16 i 20. Udziały mogą być złożone:

a) albo od razu przy zapisaniu się na członka, albo

b) w ratach miesięcznych naj­mniej po kopiejek 30 miesięcznie.

Jest to cechą wszystkich spółek tegoczesnych, że członkowie ich pojedynczo wzięci niebogaci, wspólne­mi środkami rozpoczynają działalność, wspólnemi si­łami zbierają kapitały, których od nikogo darmo, ani za procent dostać nie mogą, a bez których swych ce­lów osiągnąć nie są w stanie. I w spółkach spożyw­czych to samo się powtarza. Członkowie muszą do­starczyć funduszu obrotowego, za który wynajmuje się sklep i zakupują towary. Im ten fundusz jest wię­kszy, tem większą będzie działalność spółki. Ozna­czyłem udziały członków od 4 do 20 rs., szło mi bo­wiem głównie o to, aby uboższym otworzyć wstęp do spółki; dla większego zaś wciągnienia ludzi niezamo­żnych, zwykle takie spółki dozwalają jeszcze udziały ich składać ratami miesięcznemi, gdy od zamożniej­szych pożądanem jest cały udział od razu uzyskać dla większego obrotu.

spoldzielczosc-2

Członkowie przystępujący do spółki, winni przy zapisaniu się oświadczyć, jak wielki udział chcą zło­żyć, a jeżeli ratami, to ile rata ma wynosić. Stosow­nie do tego oświadczenia, zarząd postępować będzie.

Dla tego zaś spółki spożywcze nie dozwalają na składanie wielkich udziałów, aby przez to nie narażo­ne były na straty. Zdarzyć się bowiem mogłoby, że członkowie posiadający wielkie udziały np. po kilka tysięcy, mogliby od razu zażądać uwolnienia siebie ze spółki i podniesienia swych udziałów. Spółka mając te fudusze włożone w towar, nie mogłaby tego towa­ru na czas spieniężyć, stałaby się nie wypłatną i straciłaby zaufanie; albo też musiałaby zaciągać pożycz­kę, jako nagłą, zwykle kosztowną, dla spłaty udziałów, lub niżej ceny kosztów wyprzedawać towar, czyli że w obydwóch razach poniosłaby straty.

Założenie sklepu nastąpić powinno dopiero po za­pisaniu się przynajmniej 30 członków blisko siebie zamieszkałych i po zebraniu stosownego funduszu na założenie sklepu i zakup towarów. Przed otwarciem sklepu członkowie winni do zarządu składać raty i udziały, a zarząd po zebraniu potrzebnego funduszu otworzy dopiero sklep.

U nas można by takie oznaczyć koszta założenia jednego sklepu:

komorne ze sklepu za dwa kwartały                                                 rsr.  100,

półki, bufet i inne jak najskromniejsze                                               „       60,

kartofli dwa korce                                                                            „         5,

soli centnar                                                                                       „         2 ½,

chleba za                                                                                          „       15,

pieprzu za                                                                                         „         2 ½,

octu za                                                                                              „         2,

świec i mydła za                                                                               „          8,

masła  pud                                                                                         „        11,

węgla kamiennego 10 korcy                                                            „          7,

drzewa łupanego ¼  sążnia                                                              „          3,

nafty 4 garnce                                                                                              „          4,

inne drobne wydatki                                                                         „          6,

gotówką rozporządzalną                                                                   „        50,

                                   —————————————————————————————–

w ogóle na urządzenie i założenie jednego sklepu potrzeba będzie – rsr.   276.

Spółka Rochdalska zakładając swój sklep miała o 100 rubli mniej, a jednak po upływie lat dwudziestu doszła do 351,792 rs. własnego majątku, głównie o­szczędnością, rzetelnością i ścisłem trzymaniem się przepisu nakazującego sprzedawać tylko za gotówkę.

3. Dla pokrycia strat jakie wyniknąć mogą w cza­sie działalności spółki, ustanawia się fundusz ręzerwowy. Fundusz, ten powstaje:

a) z wpisów, jakie każdy zostający członkiem spółki składa, w ilości kopiejek 50 bądź od razu, bądź 25 kopiejek przy wpisie, a drugie 25 po upływie 3 miesięcy;

b) z procentu 1 ½ od zysku czystego, jaki po skończeniu czynności kwartalnych spółki na o­gół członków przypadnie. Wysokość procentu może być zwiększoną jeżeli w ciągu kwartału straty nadwerężyły fundusz rezerwowy. Fun­dusz rezerwowy jest własnością spółki i człon­kowie występujący ze spółki nie mogą takowego podnieść. Fundusz rezerwowy funduszem obrotowym być nie może, lecz leży w kassie w gotówce, lub w ¼  części w papierach publicz­nych procentowych krajowych.  

4. Dla zwiększenia swoich obrotów spółka może zaciągać pożyczki, za zwrot których wszyscy członkowie spółki są odpowiedzialni. Nadto od członków spółki, którzy po złożeniu 5 udzia­łów jeżeli rs. 20 i nadal pieniądze składać ze­chcą ratami nie wyższemi nad 4 ruble miesięcz­nie, przyjmować te pieniądze jako pożyczkę procentową, do wysokości rs. 200. Stopa pro­centu jest 6%, a procent liczy się dopiero po złożeniu trzech rubli. Życzący sobie odebrać pożyczkę winien ją wypowiedzieć na trzy mie­siące.

Do pożyczek należy się, uciekać bardzo rzadko, le­piej: rozwijać spółkę: powoli a  własnemi funduszami co innego  przyjmowanie pożyczek składanych rata­mi przez członków. Pożyczki  te nie grożą niebezpie­czeństwem spółce, i są korzystne dla członków spółki.

Nie grożą spółce dlatego, że zaciągane są od spól­ników zadowalniających się mniejszym procentem, z własnego interesu nie mogących i działać na szkodę spółki i pożyczających małe kwoty co miesiąc, a nie duże summy od razu. Korzystne są zaś spólnikom dlatego, że zachęcają ich do oszczędności, przyjmują ich małe zaoszczędzenia i płacą od nich procent, któ­ry może być wyższym od procentu Kass Oszczędno­ści  dla tego, że spółka nie utrzymuje do tych poży­czek oddzielnej administracji, i ciągle robi tęmi pie­niędzmi. Dla uniknienia zaś drobiazgowych rachun­ków, procent liczy się dopiero po zebraniu 3 rubli; jeśli zaś kto złoży 3 ruble i 30 kopiejek, to procent liczy się tylko od 3 rubli, a pozostałe dopiero wtedy procent,  przyniosą gdy znów pomnożone dalszymi składkami do rs 3 wzrosną. Zastrzeżenie, aby zwra­cano tym sposobem przez członków zebraną pożycz­kę dopiero w trzy miesiące po jej wypowiedzeniu, służy do tego, aby zarząd miał czas przygotować za­żądaną kwotę powoli, bez zawichrzenia interesów spółki.  Dla tejże samej pewności cyfra pożyczki u­składanej przez członka, najwyżej wynosić ma 200 rubli.

5. Każda osoba pełnoletnia, znana z trzeźwości i przedstawiona przez jednego z członków, może być przyjętą na członka spółki przez jej za­rząd.

Członkowie  spółki obowiązani są:

a) oznaczone artykułem 2 udziały, i art. 3 ozna­czony wpis złożyć;

b) odpowiadać za straty spółki do wysokości swego udziału; .

c) uszczuplone stratami udziały, ratami podopeł­niać;

d) niniejsze przepisy podpisać i zgodnie z niemi działać.

      Pod wyrażeniem każda osoba, rozumieć wypada tak mężczyznę jak i kobietę. Nie rozumiem bowiem dlaczego od dobrodziejstw spółki wyłączać kobiety i tak już małe pole do zarobkowania mające i któ­rym oszczędność dlatego jeszcze bardziej jest po­trzebną. Można by tylko zastrzedz, że kobiety zamę­żne żyjące z mężami zapisywać się nie mają prawa; lecz podług mnie i to jest zbytecznem. Ponieważ za­strzeżonem jest, że spólnicy odpowiadają tylko do wysokości swych udziałów – kobiety zatem niczem nie obciążają swego majątku, który podług przepisów prawa zarządzanym być ma przez męża.

Warunku trzeźwości nie wszystkie spółki spożyw­cze zagraniczne wymagają. Podług mnie, spółka win­na wykluczyć pijaków nałogowych; więcej oni robią, szkody swe mi skargami i wymaganiami, niźli korzy­ści spółce przyniosą.

Ponieważ spólnicy sami wybierają sobie Zarząd, winni zatem ponosić i straty jakie bądź z winy tego zarządu, bądź z innych jakich okoliczności nastąpią.

6. Każdy członek spółki ma prawo:

a) kupować w sklepie spółki za okazaniem karty właściwej;

b) otrzymywać procent i dywidendę podług art. 1;

c) uczestniczyć na posiedzeniach ogólnych, wybie­rać zarząd i mieć równy głos z innymi człon­kami. Rozumie się, że okazywanie karty jest tylko wy­magalnem od członków nieznanych osobiście sprzedającemu.

7. Oprócz ubycia przez śmierć każdy członek spół­ki przestaje nim być skoro ktoś poda o wykreślenie żądanie piśmienne.

Zarząd zaś każdorazowo wykluczyć może członków:

a) którzy rat składkowych nieopłacają regularnie, ale każą na raty dłużej czekać niźli miesiąc od daty w której winni zapłacić ratę;

b) którzy swe udziały wyrokiem sądowym mają, przyaresztowane;

c) którzy niemoralnie prowadzą się.

    Wykluczonemu służy prawo wnieść skargę na o­gólne kwartalne zebranie. Na pierwszem ogól­nem kwartalnem zebraniu nastąpionem po śmierci, podaniu się o uwolnienie, lub po wyklu­czeniu członka, obrachowywać się tegoż należ­ność, i takowa w dwa miesiące od dnia w któ­rem toż zebranie miało miejsce wypłaca się ko­mu należy. Z dniem wykluczenia i zatwierdzonego wystąpienia członka, tenże przestaje być odpowiedziąlnym za wszelkie od dnia tego poczynione przez spółkę zobowiązania.

Żądanie podania w piśmie dla tego jest postano­wionem,  iżby zarząd miał dowód w ręku, gdyż bar­dzo często zdarzyłoby się, że ktoś dla jakichkolwiek powodów mógłby słownie zażądać uwolnienia, a następnie rozmyśliłby się i został, przysporzywszy niepotrzebnie zarządowi roboty z obliczaniem jego należności i.t.d. Przeciwnie, zdarzyć mogłoby się także, iż zarząd zapomniałby o słownem wypowiedzeniu kwoty, i naraziłby się na zarzuty i nieprzyje­mności ze strony interesowanego.

Niedopuszczenie nieregularności w opłacie skła­dek jest także bardzo ważnem; bo ona krępuje roz­wój spółki, nie dozwala na żadne zobowiązania za­rządu względem obcych osób, i przyucza spółkowych do niedbałości i lekceważenia obowiązków, które zazwyczaj prowadzą wszystko do zguby. Lepiej po­zbyć się takiego członka, niźli dozwalać mu psuć ogólny porządek. Że zaś zdarzyć się może że ktoś za­pomni o terminie – lubo porządny człowiek o termi­nach zapominać nie powinien – to wypada takiemu za­późniającemu się członkowi w połowie miesiąca przy­pomnieć o racie, a gdyby jej z końcem miesiąca nie wniósł, wykluczyć go natychmiast, a nawet nałożyć nań pewną karę pieniężną, np. na wsparcie kalek lub na założenie czytelni dla członków.

Pod niemoralnem prowadzeniem się rozumieć wy­pada: pijaństwo nałogowe, oraz oszustwo i złodziejstwo względem spółki.

8. W razie śmierci członka, wolno wdowie po nim pozostać członkiem spółki bez opłaty wstęp­nego.

9. Zarząd spółki wybieranym będzie na ogólnem zebraniu członków, i z ich grona na przeciąg lat dwóch, – i składa się ze starszego i podstar­szego, oraz czterech radnych, z których dwóch w pierwszym roku urzęduje, a dwaj drudzy są ich zastępcami; w drugim zaś roku zastępcy idą na miejsce pierwszych, a pierwsi przechodzą na zastępców. Zarząd powinien być zawsze z łona interessowa­nych o własną sprawę wybierany; nigdy bowiem obca sprawie osoba, choćby i bardzo rzetelna, nie poprowa­dzi tak dobrze interesów jak sami spólnicy, którzy wiedzą najlepiej czego im potrzeba, a zbiorowo w li­czbie 6 działając, radzą sobie wzajemnie. Taki za­rząd ze spólników wybrany, przyucza klassy pracu­jące do myślenia o sobie i radzenia sobie. W końcu, ponieważ spólnicy są odpowiedzialni za czynności Za­rządu, potrzeba aby tenże Zarząd przez nich samych i z nich samych został wybrany.

10 Obowiązki zarządu są następne:

1) przyjmowanie i wykluczanie członków jednością głosów;

2) zakup zapasów do sklepu;

3) oznaczenie cen na sprzedawać się mające towary;

4) oznaczenie i rozdział zysków i strat;

5) strzeżenie funduszu rezerwowego;

6) przedstawianie ogólnemu zebraniu spraw pod­legających zawyrokowaniu  tegoż; .

7) zwoływanie w razie szczególnej potrzeby ogól­nego zebrania;      .

8) prowadzenie spraw processowych;

9) wybór sklepowego i ugoda z nim; sklepowy ten winien atoli na najbliższem po objęciu przez niego obowiązku na zebraniu ogólnem, zyskać tegoż potwierdzenie;

10) książki rachunkowe i towary sklepu sprawdzać, oraz sklepowego i urzędników uwalniać.

11. Wszelkie sprawy zachodzące między spółką, a publicznością załatwia starszy. Nazwiska star­szego, podstarszego i radnych oraz ich zastęp­ców mają być wywieszone w sklepie spółki. Sprawy spółki artykułem 10ym oznaczone, za­twierdza zarząd na swych posiedzeniach więk­szością głosów. Na posiedzeniach tych sklepo­wy zasiada z głosem doradczym. Protokóły posiedzeń prowadzi starszy; aby posiedzenie było ważnem potrzeba trzech członków obec­nych. Głos starszego rozstrzyga w razie rów­ności głosów.

Nazwiska członków zarządu w niektórych miej­scach zagranicą są nawet ogłaszane przez pisma pu­bliczne; dzieje się to szczególniej gdy spółka jest zna­czna i prowadzi wielkie interesa – a służy dla tego, iżby publiczność nie tłumaczyła się, w razie jakich sporów, niewiadomością.

12. Sklepowy i jego pomocnicy mogą być członka­mi spółki, i powinni złożyć stosowną kaucję. Wynagrodzenie sklepowego i jego pomocników zawisłe od umowy z Zarządem może być troja­kie:

1) płaca miesięczna. stała;

2) płaca miesię­czna stała z pewną tantiemą  od dochodu brutto,

i 3) sama tantjema od dochodu brutto.

           Obo­wiązki sklepowego i jego pomocników są na­stępne:

1) sprzedaż i strzeżenie towarów sklepowych;

2) zapisywanie przybyłych do sklepu i ubyłych ze sklepu towarów;  ,

3) zapisywanie w rachunkach członków kwot za ja­kie zakupy poczynili;

4) wydawanie marek obcym kupującym;

5) zebranych w ciągu tygodnia pieniędzy oddawa­nie starszemu;      ­

6) przyjmowanie raty od członków.

   Małe spółki obejdą się samym sklepowym; Roch­dalska nawet spółka z początku nie miała wcale sklepowego, ale każdy z członków po kolei pełnił jego obowiązki. Na przykład ten zwracam uwagę. Za to spółki rozwinięte mają więcej urzędników: składni­ków do pilnowania składów z towarami, kassjera do przyjmowania i wydawania pieniędzy, kontrolera do zapisywania zakupna członków, pomocników do ulże­nia w pracy sklepowemu, dostarczycieli zajmujących się zakupnem en gros towarów dla spółki i wielu in­nych. Wszyscy ci urzędnicy mogą nie być członkami spółki, a składać tylko pewną kaucję.

Wymaganie kaucji usprawiedliwia się tem, że skle­powy i inni mają w swym ręku pieniądze spółki, któ­re stracić mogą. A chociaż najlepszą kaucją byłby charakter urzędnika,  przy trudności atoli zapoznania się z nim, potrzeba szukać innej pewności. Zresztą, wysokość kaucji zależy od rozwoju interesów, i od znajomości charakteru urzędnika.

Wynagradzać najlepiej urzędników stałą pensją niewielką, i procentem stałym od dochodów brutto.

Stała pensja dla tego jest konieczną, że urzędnicy potrzebują zawsze pewnego dochodu na utrzymanie, a tantjema dopiero najprędzej po kwartale może być wypłaconą. Procent zaś od dochodu jest zachętą do energiczniejszej działalności urzędnika, i niejako spójnią łączącą urzędników ze spółką. Dla tego zaś oznaczyłem procent od dochodu brutto, iż procent ten uważam jako wynagrodzenie urzędnika, które wchodzi w udział wydatków spółki; słusznem zatem , jest aby przed obliczeniem zysku czystego, strącić wprzódy wszelkie wydatki.

13. Stosownie do art. 1-go sprzedaż towarów odbywać się ma tylko za gotówkę, po cenach ustanowionych przez Zarząd, stosownie do cen w o­kolicznych handlach prywatnych praktykowa­nych. Kwoty za jakie członkowie czynią w skle­pie zakupy, wpisują się na ich rachunek. Nie­ członkom spółki wolno także kupować; jeżeli kupują przynajmniej za 2 kopiejki, otrzymują na dowód marki. Cennik towarów co tydzień w razie potrzeby zmieniany, wywieszonym ma być zawsze na widok w oknie sklepu i w samym sklepie.

Spółki spożywcze próbowały trzech sposobów o­znaczenia cen; oznaczano ceny wyższe nad używane w handlach kramarskich, równe cenom handlów kra­marskich czyli sklepików i niższe od tychże cen. W pierwszym razie przewyżkę nad cenę obracano na oszczędność członka, i płacono od niej 10% rocznie. Spółkowi atoli nie umiejący obliczać, się na odległe termina, a widzący tylko, że mają płacić drożej niż gdzie indziej, nie chcieli kupować, i ten sposób oznaczania cen zarzuconym został. Spółki znowu sprze­dające niżej cen zwykłych kramarskich, naraziły się na ogromne nieprzyjemności, a nawet i straty wynikłe z konkurencji ze sklepikami, które używały wszel­kich sposobów godziwych i niegodziwych do zabicia spółek, i bardzo często zniewalały je do wstępowania w swe ślady; co kończyło się zwykle upadkiem spół­ki, wzrostem zwątpienia spólników i triumfem demo­ralizacji. Zresztą, sami spólnicy na niższych cenach zyskiwali tylko pozornie. Zaoszczędzali wprawdzie dziennie po kilka lub kilkanaście groszy; lecz że to były oszczędności małe, nie bardzo się z niemi rachowano, i wyszły one prawie zawsze na zupełnie niepotrzebne sprawunki. Zysków więc czyli oszczęd­ności spólnicy prawie nigdy nie osiągali. Inaczej dzieje się gdy spółka sprzedaje po takich samych cenach jak kramarze okoliczni. Pozornie spólnicy niby nic nie zyskują, bo tak samo płacić muszą; ale w istocie zy­skują więcej. Te albowiem kilka lub kilkanaście gro­szy, które na niższych cenach zyskiwali dziennie i wydatkowali niepostrzeżenie, zyskują i teraz; ale o­trzymują te zyski dzienne od razu, w większych kwotach co kwartał, pół roku, lub co rok. Zyskiwali np. dziennie 5 kopiejek (10 groszy) -to po upływie kwartału dostają 41 rs. 50 kop. (30 złp.), po półroczu 91 rs. (60 złp.), a po roku 18 rs. (120 złp.), i to właśnie stano­wi owe kupno po cenie tańszej, o jakiej na początku tego artykułu wspominałem. Kupując w kramach ku­pują drożej, dla tego że po, upływie roku nie dostają owych 18 rs. (120 złp.) idących na korzyść krama­rzy; a kupując w sklepie spółki kupują taniej dla tego, że dostają owe 18 rsr. (120 złp.), które w zwykłym porządku rzeczy, za wydane poczytują się. Owoż ma­jąc takie sumki, już je żal stracić, i niejeden to drugi przynajmniej zachowa pieniądze, i powoli przyjdzie do większego zasobnu; pieniądz bowiem lubi żyć w to­warzystwie, i przyciąga zawsze pieniądze. Z początku istnienia spółki, niejeden płacąc w tym sklepie tak samo jak w innym, nie zrozumie zysków przyszłych; ale skoro zobaczy że jego sąsiad lub znajomy, po kwartale dostał ze sklepu kilkadziesiąt złotych, zro­zumie, że to nie były obiecanki, ale że istotnie sklep płaci jeszcze kupującym. Pociągnięty przykła­dem zechce także korzystać ze spółki. Ceny zatem w sklepie takim powinny być równe cenom sklepów kramarskich; ale za to miary, wagi, i dobroć towaru powinny być rzetelne, i tą rzetelnością sklep spółki może rywalizować ze sklepikami.

Niemniej ważnem w początkach spółki było pyta­nie: czy w sklepie mają kupować sami tylko członkowie spółki, czy i nieczłonkowie ? Pierwiastkowo naj­częściej sklep spółki otwierano tylko dla stowarzy­szonych. Spowodowało to atoli potrójne niedogo­dności:

1) kramarze dostawszy w sklepie spółkowym no­wego sąsiada, czasami przenosili gdzie indziej swe sklepy; publiczność zaopatrująca się w ich sklepach dotychczasowych, a nie należąca do spółki, albo nie miała gdzie zaopatrywać – swych potrzeb, albo też mu­siała szukać kramów w odleglejszych stronach – co było wielką dla niej niedogodnością;

2) sklep spółki sprzedając podług rzetelnych miar i wag, a do tego dobre towary, zyskiwał rozgłos i wielu nie członków śpieszyło doń z zakupami; tym­czasem żądano od nich legitymacji, i odmawiano to­waru – a to znowu dla zarządu i sklepowego było ­bardzo uciążliwem;     

3) spostrzeżono się, że niepozwalając niestowarzy­szonym na kupowanie w sklepie spółki, pozbawia­ się korzyści jakie z większego obrotu handlowego zwykle wynikają, i kładzie tamę zapoznaniu się publiczności z instytucja, która na tem poznaniu zwy­kle wiele w członkach i zasobach zyskiwała.

      Z tych tedy względów spółki spożywcze nie tylko że pozwoliły nie członkom kupować w swych sklepach, ale nawet dla zachęty przypuszczały ich do pewnych zysków, o czem będzie niżej.

Cennik towarów dla tego ma być wywieszony w sklepie, aby kupujący wiedzieli po czemu mają płacić, aby położyć tamę nadużyciom sklepowego.

14. Stosownie do art. 17go, zebraniu ogólnemu słu­ży prawo zaciągania długów terminowych pro­centowych na weksle. Weksle podpisuje starszy lub jego zastępca i dwóch radnych; z tych je­den przynajmniej w owym czasie urzędujący, a drugi zastępca. Summa długów spółki naj­więcej równać się może summie funduszu re­zerwowego. Wypożyczający mają prawo upo­minać się o zwrot swych wierzytelności tylko u podpisanych na wekslu. Ci zaś w razie niepo­siadania w kassie pieniędzy, podnoszą część lub całość funduszu rezerwowego dla zaspokojenia długu. Fundusz zaś rezerwowy zapełnia, się większym procentem od czystego zysku, jaki wypadnie przy obrachunku kwartalnym.

Dla rozwoju czynności spółki potrzebna jest czasem pożyczka; od nadużyć broni zastrzeżenie, że tylko ogólne zgromadzenie ma prawo uchwalać zacią­ganie pożyczki. Dla nie nadużywania dobrodziejstwa pożyczki, ścieśnia się możność zaciągania jej tylko do wysokości funduszu rezerwowego; a także dla tego, że podług mnie, członkowie odpowiedzialni są tylko do, wysokości swych udziałów. Zagranicą spółki spoży­wcze zaciągają większe długi; ale tam spółkowi są odpowiedzialni zbiorowo z całego swego mienia, a nie tylko z udziałów. Za wyrobieniem się spółki i u nas można by ten paragraf zmienić lub rozwinąć. Na początek atoli należy podług mnie unikać zawodu i powodów do bankructw, niepowodzeń, i wzajemnych procesów. Lepiej działać zwolna, robić mało, a do­brze, niż wiele a licho.­

spolem

15. W końcu kwartału oblicza się rozchód, dochód, majątek spółki, jej długi i procent należny członkom od udziałów, i ustanawia się zysk czysty. Jedna piąta część czystego zysku idzie na wynagrodzenie Zarządu (art. 9), jedna piąta część na dywidendy dla członków od udziałów; pozostałe trzy piąte części idą na dywidendy dla członków spółki, i nieczłonków kupujących w sklepie.

Nie wszystkie spółki spożywcze wynagradzają Za­rząd; większość atoli z zasady, że wszelka praca win­na być wynagrodzoną, i że praca, za darmo mało jest wartą, przyznała wynagrodzenie Zarządowi. Starszy jako najwięcej zatrudniony powinien otrzymać,

1/3  część z przypadającej na wynagrodzenie zarządu, su­my; pozostałe 2/3 w równych działach dla podstar­szego i czterech radnych.

Przyznawanie dywidendy nieczłonkom nie przez wszystkie spółki przyjęte zostało. Atoli jest ono koniecznem dla dobra samejże spółki; przyciąga kupują­cych, zjednywa członków i powiększa fundusz obro­towy. Zresztą spólnicy są i tak wyżej wynagradzani procentem i dywidendą: od udziałów.

16. Dywidenda dla kupujących oznacza się od sum­my za jaką zakupili w sklepie towarów. Dywi­denda członków oznacza się od wszelkiej sum­my zapisanej w ich rachunkach. Nieczłonkowie zaś wtedy mają dopiero prawo do dywidendy, jeżeli mają marek najmniej za 3 ruble. Dywi­denda wypłaca się za zwrotem marek, które powinny być zaopatrzone pieczęcią spółki, i podpisem starszego i radnego.

Warunek, że dywidenda nieczłonków dopiero po zebraniu przez nich marek za 3 ruble jest obliczoną, ustanowionym został dla większego ściągnięcia kupu­jących do sklepu.

Spółka wypuszcza marek na pewną oznaczoną i zapisaną summę. Starszy marki te przechowywa u siebie, udzielając je częściowo sklepowemu w miarę ich wyjścia. Z końcem kwartału obliczają się marki pozostałe u starszego, odejmują od summy na jaką wypuszczone zostały, a brakująca ilość oznacza marki w ręku nieczłonków pozostające, i od sumy którą one reprezentują, oznacza się dywidenda. Dywi­denda oblicza się od rubla. Po. kwartale Zarząd wzywa  kupujących do zwrotu marek, i przy zwrocie wy­płaca dywidendy od każdego rubla, pominąwszy ko­piejki.

17. W pierwszą niedzielę po ukończeniu kwartału odbywa się ogólne zebranie wszystkich człon­ków spółki. Porządek dzienny czyli szereg spraw do załatwienia układa Zarząd. Starszy przewodniczy ogólnemu zebraniu, a jeden z członków prowadzi protokół, który to protokół wobec wszystkich przeczyta i przyjęty, przez dwóch członków Zarządu i dwóch zwyczajnych członków ma być podpisany. Każdy członek ma jeden głos; w razie równości głosów, głos prze­wodniczącego decyduje. Uchwala się większo­ścią głosów, a większością jest połowa głosów, więcej jeden. Przy wybieraniu jednak Zarządu, przy uchwale na zaciąganie długów, i przy gło­sowaniu za rozwiązaniem spółki, większością jest dopiero 2/3 głosów. Zwoływanie ogólnego zebrania dokonywa się przez ogłoszenie w pi­smach publicznych, i przez wywieszenie zawia­domienia w sklepie. Za granicą najczęściej ogólne zebrania odbywają się raz na rok; co nawet jest dogodniejszem dla prowadzenia interesów. U nas na początek należy usta­nowić zebrania kwartalne, aby przez częstszy rozdział dywidendy zachęcać do przystępowania do spółki, i przez ogólne rozpatrzenie, spraw ułatwiać sobie kie­runek spółki, który zwykle na początku przedstawia pewne trudności. Po rozwinięciu się spółki, można zebrania kwartalne zamienić najprzód na półroczne, a następnie na roczne.

18. Do ogólnego zebrania należy:

1) zmiana ustawy;

2) potwierdzenie rozdziału zysków i strat;

3) oznaczenie ceny za wynajęcie sklepu i upoważnienie do zaciągnięcia długów;

4) umowy tyczące się stałych dostaw artykułów żywności, umowy ze sklepowym, jego pomocni­kami i inne;

5) rozwiązanie spółki i zarządzenie likwidacji;

6) załatwienie wszelkich sporów z ustawy i z czyn­ności spółki wypływających.

Nadto, do ogólnego zebrania należy rozbiór i przy­jęcie wniosków na piśmie podanych, i przynaj­mniej przez l0ciu członków podpisanych.

19. W czasie likwidacji dla pokrycia długów i strat służy najprzód majątek spółki, a gdy ten nie starczy, to fundusz rezerwowy. Jeżeli zaś zo­stanie co z majątku spółki; to ten rozdziela się między członków stosownie do ich udziałów; fundusz zaś rezerwowy idzie do równego po­działu między członków.

                                               *                                        *

                                                                      *

Oto są w krótkości przepisy spółki spożywczej. Niektóre z nich można by zmienić; lecz to jest rzecz dyskusji, a więcej doświadczenia.

Należałoby tu jeszcze oznaczyć stosunek spółek spożywczych do prawa obowiązującego.

Z zasady, że artykuł 632 Kodeksu handlowego poczytuje za, czyn handlowy wszelkie kupno artykułów żywności i towa­rów w zamiarze odprzedania, wypada spółkę spoży­wczą odnieść pod przepisy prawa  handlowego. Roz­patrując atoli to prawo doszliśmy do przekonania, że żaden z czterech rodzajów spółek znanych przez Ko­deks handlowy, nie obejmuje w sobie spółek spożyw­czych. Najstosowniejszą ze spółek dla stowarzyszenia konsumcyjnego, byłaby spółka bezimienna, gdyby nie art. 37.

We Francji i Prusach brakowało także prawa han­dlowego dla spółek; dopiero w ostatnich dwóch latach zaradzono temu. Dawniej zawierano spółkę cy­wilną za zezwoleniem władz administracyjnych. U nas dla braku stosownego prawa handlowego, zawią­zywanie może mieć miejsce tylko na mocy Kodeksu cywilnego. Kodeks Napoleona w art. 1101 i następ­nych zawiera przepisy o kontraktach czyli zobowiąza­niach umownych, a art. 1832 i następne zawierają znowu przepisy o kontrakcie spółki.

Kodeksy cywilne i handlowe tak u nas jak i zagranicą są prawie wszystkie z dawnych czasów, gdy je­szcze spółki spółdzielcze albo nieznane były, albo za­ledwie krzewić się poczęły. Nic dziwnego że nie miano ich na względzie i nie wzięto ich pod opiekę prawa. Dziś w miarę rozwoju spółek, i prawa zostają dopeł­niane, u nas także spółek spółdzielczych nie było, nie było więc i potrzeby ujęcia ich w paragrafy prawa. Jeśli spółki rozwiną się, to i prawo znajdzie się. Dziś zatem potrzeba posiłkować się prawem niezu­pełnie nawet jeszcze stosownem, aby pod jego osłoną śmiało iść naprzód, wiodąc massy drogą pracy, oszczędności i wytrwania, do stanu pomyślności. Niech przykład zagranicy będzie nam wzbudzicielem, prze­wodnikiem i doradcą w tej działalności, dążącej do umoralnienia klass pracujących, do zabezpieczenia ich bytu i do utrwalenia podstaw dobrobytu ogólnego.

ALEKSANDER  MAKOWIECKI

[1] Gazeta Polska Nr 197 z roku 1866

[2] Euglen Richter, Die Consumvereine str. 10.

[3] Annuaire de l’association pour 1867  str. 168

Wypowiedz się