KOMENDANT AKADEMII OBRONY NARODOWEJ CHCE SPROWADZIĆ WYKŁADOWCOW Z ROSJI

KOMENDANT AKADEMII OBRONY NARODOWEJ CHCE SPROWADZIĆ WYKŁADOWCOW Z ROSJI.

 

Michał Podobin

W dobie wysokich technologii, kiedy to specjalizacja stawia coraz wyższe wymagania, trudno wymagać, by jeden człowiek zajmujący odpowiedzialne stanowisko, poznał wszystkie tajniki wiedzy w podległym mu ministerstwie bądź instytucji. Jednak to, co wyprawiają polscy politycy zmusza do zastanowienia, albowiem gratyfikacje, jakimi zwycięzcy obdzielają swoich współpracowników i wspierających przybierają karykaturalne wymiary. Nie możemy zaakceptować traktowania państwowych funkcji, jako należnych synekur i spokojnie przyglądać się sytuacjom, gdy osoby nie mający pojęcia o określonych problemach, tylko ze względów politycznych uzurpują sobie prawo do decydowania o sprawach im zupełnie obcych. Stąd niezrozumiałym i niepojętym, jest przepychanie się rodzimych historyków i innych specjalistów nauk humanistycznych do problemów inżynierskich. Bo przecież, jak spojrzymy na ministra Nowaka i efekty w rozbudowie i modernizacji naszej infrastruktury, to nie można nie zapytać, kto i dlaczego tak działa przeciwko Polsce? Ale to nie jedyny przykład. Raczej w obecnym rządzie musimy ze świecą szukać prawdziwych profesjonalistów i godnych męża stanu.

Wyjątkowy brak poważnego podejścia zauważyć można w sprawach obronności kraju. A w ostatnich dwóch dekadach siły zbrojne z nielicznymi wyjątkami /Szeremietiew / nie dostąpiły „zaszczytu” bycia kierowanym przez kompetentnego ministra obrony. Jak patrzę na arogancję i dyletantyzm szefów resortu obrony, to zaczyna być zrozumiałe, dlaczego polityka personalna w wojsku, jest obarczona takimi niezrozumiałymi decyzjami.

Odnoszę wrażenie, że w MON nikt nie zdaje sobie sprawy, iż dowodzenie nowoczesną armią wymaga wszechstronnego, długotrwałego wykształcenia i przygotowania. Dzisiejszy oficer powinien być nie tylko najdzielniejszym w swojej brygadzie, ale i najmądrzejszym. Droga do najwyższym stanowisk powinna prowadzić poprzez wiele stanowisk i uczelni wojskowych. Tego nie można zmienić. Kto chce nadążyć za zmianami w sztuce operacyjnej i taktyce współczesnego pola walki, musi ciągle doskonalić się i uczyć od najlepszych nauczycieli. Pamiętamy, że dowódcą armii Poznań w bitwie nad Bzurą w 1939 roku był generał Kutrzeba, który do wybuchu wojny był Komendantem Szkoły Wojennej w Warszawie. To właśnie ta uczelnia przygotowywała przyszłych dowódców i oficerów sztabów wszystkich szczebli, o czym bardzo szeroko możemy przeczytać w licznych pamiętnikach.

A jak to wygląda obecnie. Częściej mamy do czynienia z chodzeniem na skróty, niż z odpowiedzialnymi nominacjami, zarówno na funkcję ministra obrony, jak i na odpowiedzialne stanowiska w siłach zbrojnych. Wielkim nieporozumieniem z pewnością będzie przejęcie dowodzenia przez ministra obrony siłami zbrojnymi poprzez dwa równoległe dowództwa. Model ten w swej koncepcji jest absurdalnym i nie ma nic wspólnego z optymalnym, ale również z uwagi na brak przygotowania cywilnego polityka do bezpośredniego ciągłego dowodzenia wojskiem i wymaga oddzielnego potraktowania.

Jeżeli zgadzamy się z tym, że w przyszłej wojnie na wysokości zadania może stanąć, na jakimkolwiek stanowisku dowódczym i sztabowym oficer wyszkolony i doświadczony w ćwiczeniach, to oczekujemy, że uczył się będzie u najlepszych nauczycieli. Trudno oczekiwać, by dobrych lekarzy wyszkolili rolnicy, a aktorów górnicy. W tych specjalistycznych uczelniach widzimy całą plejadę sław medycznych i aktorskich.

Nie można tego powiedzieć o Akademii Obrony Narodowej. Od wielu lat kierownictwo tej uczelni powierza się bardzo przypadkowym, a raczej zasłużonym politycznie oficerom. Trudno bowiem oczekiwać by trudnej sztuki operacyjnej przyszłych dowódców i oficerów sztabów nauczył filozof i specjalista wywodzący swoje wyszkolenie z Wojskowej Służby Wewnętrznej. Jeżeli spojrzymy na CV tego oficera, to nie możemy oczekiwać by mógł on myślowo uzbroić polskich oficerów. Proszę zapoznać się z informacjami na Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bogus%C5%82aw_Pacek

Jeżeli obecnie tak szybko i często wskazuje się na potrzebę równania do najlepszych, to nie wyważajmy otwartych drzwi. W państwach NATO oraz w tych na wschodzie wiedzą jak szkolić kadry wojskowe, ale nikt nie powierza tych zadań filozofom czy innym specjalistom pacyfistycznie nastawionym do sił zbrojnych. Z jednej strony słyszymy ze strony dowódców reprezentujących brygady i dywizje negatywne opinie dotyczące przygotowania absolwentów AON, a z drugiej kierownictwo MON zajęte kolejnymi redukcjami wojsk, dostarcza nam kolejnych dowodów na brak poważnego traktowania spraw obronności kraju. Nie może być dobrze, nie widać przyszłości w kraju, w którym pacyfiści zajmują stanowiska ministrów obrony, a filozof stoi na czele najważniejszej uczelni wojskowej.

Wojna jest zbyt poważną sprawą, by dyletanci kierowali przygotowaniem do niej sił zbrojnych. Jeżeli generał Pacek obecnie widzi ratunek w przywróceniu odpowiedniego poziomu nauczania wojskowego w zaproszeniu oficerów rosyjskich, to trzeba stwierdzić, że takiego pomysłu w historii wojskowości nie miał dotychczas żaden FILOZOF.

Sztuki wojowania trzeba się uczyć również od przeciwników, ale to nie oznacza, że trzeba ich zapraszać do siebie.

Michał Podobin