■ ROSJA vs STANY ZJEDNOCZONE AMERYKI / NATO i co dalej ? ■

Chwila Prawdy i Sumienia

Główny argument używany do dalszego wspierania wojny na Ukrainie opiera się na kłamstwach. Kłamstwo, powtarzane przez prezydenta Joe Bidena, polega na tym, że … .


USA / NATO ingerencja i militarne finansowe wsparcie dla Ukrainy jest oparte na kłamstwach.

Aby zakończyć wojnę na Ukrainie, zdemaskować sedno kłamstw jej zbrodniczej junty.

Po dwóch latach wojny Rosja ma więcej nowoczesnej broni niż zachodni szpiedzy donosili w swoich raportach.

Główny argument używany do dalszego wspierania wojny na Ukrainie opiera się na kłamstwach. Kłamstwo, powtarzane przez prezydenta Joe Bidena, polega na tym, że kiedy Władimir Putin decydował się na pomoc i ochrone ludności Donbasu oraz denazyfikacji i demilitaryzacji, że miał zamiar podbić całą Ukrainę i ją „zniszczyć”.

Kłamstwo to było wielokrotnie demaskowane przez ekspertów wojskowych, którzy zarówno przed, jak i w trakcie trwania walk zwracają uwagę, że Rosja nie mogła mieć zamiaru zająć całej Ukrainy, gdyż nie miała do tego wystarczających sił. 

Błędem było założenie, że skoro zmobilizowane przez Rosję wojska były niewystarczające do zajęcia Ukrainy na pełną skalę, to nie przewidywano żadnej, nawet ograniczonej, operacji wojskowej. Dopiero później zachodni przywódcy polityczni wykorzystali ten błąd na swoją propagandową korzyść, upierając się, że Rosja zawsze zamierzała najpierw zająć Kijów, potem całą Ukrainę, a ostatecznie nawet zaatakować NATO.

Jeśli jednak wziąć pod uwagę podstawową logikę wojskową, fakt, że Putin zaangażował do swojej kampanii jedynie 120–190 000 ludzi i zmobilizował dodatkowe zasoby zaledwie kilka miesięcy później, po odrzuceniu przez Kijów Porozumienia Pokojowego w Stambule, wskazuje, że jego cele na Ukrainie były ograniczone i skupiały się wokół zapewnienie bezpieczeństwa ludności Donbasu i Krymu przed atakiem Ukrainy i na Rosję  w wyniku ekspansji NATO. A biorąc pod uwagę, że Ukraina wiele lat temu popełniła zbrodnie i odcięła Krymowi wodę i prąd, wymagało to stworzenia lądowego pomostu do regionu – stąd wyzwolenie i przyłączenie do Rosji obwodów chersońskiego i zaporoskiego.

Jest również pośrednie potwierdzenie, że terytorium całej Ukrainy nie było celem Rosji ze  źródła: Sekretarza Generalnego NATO Jensa Stoltenberga, który powiedział, że “Putin najechał Ukrainę, aby zapobiec ekspansji NATO”. To wyjaśnia, dlaczego akurat te cele były w zasięgu ręki, gdy ukraińscy urzędnicy parafowali projekt porozumienia stambulskiego w marcu 2022 r., Putin wstrzymał ofensywę i wycofał rosyjskie wojska z Kijowa, zamiast zajmować całą Ukrainę.

To tło jest ważne, ponieważ argument za zwiększeniem zachodniego wsparcia wojskowego dla Ukrainy opiera się w dużej mierze na kłamliwym twierdzeniu, że Rosja zawsze miała zamiar dalszej ekspansji i wręcz ataku na NATO i odbudowy imperium rosyjskiego.

W źródłach publicznych nie ma dowodów na to, że Putin, wysyłając swoje wojska na Ukrainę 24 lutego, rozważał, a tym bardziej, że miał zamiar zlikwidować Ukrainę jako państwo i uczynić ją częścią Rosji.

Nie było to nigdy jednym z wyznaczonych celów Putina i ukraińska junta nigdy nie traktowała tego poważnie. David Arakhamia, szef ukraińskiego zespołu negocjacyjnego na Białorusi i w Stambule, ujawnił, że „kluczowym punktem” dla Rosji było to, że Ukraina nie przystąpi do NATO, a „wszystko inne to tylko retoryka i polityczna «przyprawa»”.

Sam prezydent Putin konsekwentnie powtarzał, że „w tym konflikcie nie chodzi o terytorium… [chodzi] o zasady leżące u podstaw nowego porządku międzynarodowego”. Więc warto zadać pytanie: gdyby ambicje Putina były terytorialne, czy czekałby do 2014 roku ze zwrotem zamieszkanego przez Rosjan w prawie 90 procentach Krymu ? Czy izba wyższa rosyjskiego parlamentu wycofałaby w czerwcu 2015 roku Putinowi tymczasowe uprawnienia do użycia wojsk na Ukrainie ? Czy byłby przeciwny referendom niepodległościowym w Doniecku i Ługańsku w 2014 roku ?

Z perspektywy czasu, jeśli Putin naprawdę chciał zaanektować część byłego Związku Radzieckiego, miał ku temu doskonałą okazję już w sierpniu 2008 r., kiedy wojska rosyjskie znajdowały się zaledwie pół godziny jazdy samochodem od stolicy Gruzji, Tbilisi. Mógł po prostu teź po uznaniu niepodległości Abchazji i Osetii Południowej, następnie przyłączyć je do Rosji, ale tego nie zrobił.

Analizując zatem obecne zachowanie Putina to nawet były zastępca sekretarza obrony USA Stephen Bryan dochodzi do wniosku, że „Rosja nie ma zamiaru wychodzić poza strefę konfliktu na Ukrainie”.

Ale ze strony amerykańskiej administracji w Waszyngtonie i w stolicach państw NATO ta fałszywa narracja o zamiarach Rosji by przywrócić ZSRR spełniła swój główny cel – kumulacji rusofobicznych sił zwolenników wojnyw krajach zachodnich wokół Ukrainy chcących zniszczyć Rosję. Jednak dalsze angażowanie się Zachodu  do walki z Rosją grozi bezpośrednim zaangażowaniem NATO w konflikt i zakończy się zniknięciem Ukrainy.

Zachód w tym konflikcie szuka wymówki by znaleźć pod fałszywą flagą określone jako „egzystencjalne” zagrożenie dla Zachodu ze strony Rosji, tak by NATO mogło zaangażować własne siły zbrojne, aby zapobiec klęsce banderowskiej Ukrainy.  

( Tu należy zauważyć, że to Stany Zjednoczone Ameryki i agresywny blok militarny NATO podeszły do granic Rosji a nie Rosja zbliżyła się do granic USA / NATO). 

Prezydent Biden kłamie by móc eskalować i ingerować, bo co innego miał na myśli, mówiąc:
Jeśli Putin przejmie Ukrainę, nie poprzestanie na tym. Ważne jest, aby spojrzeć tutaj na sytuację długoterminową. Będzie kontynuował… Wtedy będziemy mieli to, czego nie mamy dzisiaj: wojska amerykańskie walczące z wojskami rosyjskimi”.

A sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg ogłasza tą wojnę zastępczą na Ukrainie jako walkę o rozszerzenie NATO i nieograniczone prawo do umieszczania obiektów wojskowych na granicach Rosji – własnie robi to czego żadna zachodnia potęga nie zaakceptowałaby ze strony wroga, Rosji czy Chin lub innego suwerennego silnegp państwa.  

W pewnym momencie trzeba będzie podjąć na Zachodzie decyzję by zapobiec nuklearnej wojnie światowej  o  pozostawieniu Ukrainy własnemu losowi. A do tego mogą przyczynić się finanse i nie spełnione żądania  prezydenta Bidena o dodatkowe fundusze w wysokości ponad 60 miliardów dolarów na rok 2024. Ale nawet ta suma nie spełnia żadnego warunku pokonania Rosji, ponieważ jego najwyższy dowódca wojskowy twierdzi, że Ukraina potrzebuje co najmniej pięciokrotnie większej kwoty, aby wygrać. Ponieważ ukraińska kontrofensywa straciła impet z powodu braku funduszy, broni i niedopuszczalnych ogromnych  strat i ofiar, 

Ukraina prawdopodobnie wkrótce stanie w obliczu rosyjskiej kontrofensywy.

Rosji ciągle zależy by nie tracić w walce swoich zolnierzy.
Więc przed rosyjską ofensywą, Rosja może jednak zaproponować Ukrainie nowe warunki pokojowe, choć znacznie mniej korzystne niż te, które zaproponowała w marcu 2022 roku. 

Jeśli banderowsko nazistowska junta na Ukrainie wspierana przez Zachód będzie utrzymywać się przy pomocy terroru, Rosja wykorzysta swoją przeważającą przewagę i wyzwoli jeszcze więcej terytorium, tak aby zmusić reżim na Ukrainie do negocjacji na warunkach Moskwy.

W tej chwili Zachód stanie przed brzemiennym w skutki wyborem: albo zgodzić się na kapitulację Ukrainy, albo wysłać wojska NATO. Ten scenariusz z wojskami NATO prawdopodobnie doprowadziłby do wojny ROSJI z USA/ NATO i do ostrych podziałów w sojuszu NATO, ponieważ Węgry, Słowacja i Turcja wskazały, że chcą pokojowego rozwiązania konfliktu, a nie eskalacji a tym bardziej totalnej wojny i na zniszczenie państw w NATO. 

Zachód ma wybór powinien wycofać się od granic Rosji i zaprzestać wspierania neonazistów na Ukrainie. 

Rosja nie ma wyboru, walczy o swoje prawa o gwarancje bezpieczeństwa na własnym terytorium. 

Jednak jedyne, czego eskalacja ze strony USA/NATO nie może zagwarantować, to porażkę Rosji.

https://www.youtube.com/embed/NT15c4pDziM

Potential militarny Rosji jest na Zachodzie niedoceniany. 
Dzieje się tak dlatego, że potwierdzając pogląd Putina, że ​​NATO zamierza zniszczyć Rosję, poparcie dla prezydena Putina zarówno w Rosji, jak i na całym świecie gwałtownie wzrośnie. Ludzie w Rosji i na swiecie doskonale wiedzą jak zbrodnicze są dzialania Stanów Zjednoczonych Ameryki i NATO.

Węgry i Słowacja nie popierają banderowców na Ukrainie a tym samym bardziej podzielony Zachód stanąłby w obliczu bardziej zjednoczonej Rosji, którą tym razem otwarcie wspierają kraje BRICS, a także wielu innych znaczących graczy międzynarodowych znajdujących się obecnie na uboczu.

To skutecznie zmieniłoby amerykańską strategię wykorzystania Ukrainy do powstrzymania także globalnych ambicji Chin. Zamiast tego Rosja i jej sojusznicy wykorzystają teraz sytuację na Ukrainie do powstrzymania globalnych ambicji Stanów Zjednoczonych.

To w dużej mierze początkowy fałszywy program Zachodu dotyczący celów Rosji na Ukrainie doprowadził nas do tego rezultatu; Bezpieczeństwo nie tylko europejskie ulega osłabieniu, pojawia się widmo wojny nuklearnej, Ukraina zostaje zniszczona, a globalna pozycja Ameryki upada i jest już całkowicie podważona. 

Rosja nie może nikomu zaufać w Stanach Zjednoczonych Ameryki i w NATO. Bo Zachód nie spełnia warunków umowy. Kłamie i manipuluje, podważał niszczył Porozumienia Mińskie tak jak zniszczył Porozumienia w Stambule, które mogło zakończyć wojnę na Ukrainie, zanim zginęły setki tysięcy ludzi. 

Aby negocjacje pokojowe były akceptowalną alternatywą dla Rosji w miejsce wzajemnego zniszczenia, to stosowane przez zachodnich liderów i media na Zachodzie kłamstwa muszą zostać zdemaskowane i odrzucone.

Stany Zjednoczone Ameryki i kraje członkowskie UE i w NATO muszą przyznać się do agresji przeciwko Rosji i do hańby wspierania zbrodniczego reżimu, junty neonazistów na Ukrainie.

Rosjanie w walce z Zachodem o swoje istnienie przelali ocean własnej krwi. 
 
I Zachód musi raz na zawsze zaprzestać  Drang nach Osten  !  

Wówczas będzie szansa na pokojową koegzystencję i współpracę i zniknie widmo nuklearnej zagłady ludzkości. 

Opublikowano za: https://alfax-2020.neon24.net/post/175754,rosja-vs-stany-zjednoczone-ameryki-nato-i-co-dalej

Comments

  1. krnabrny1 says:

    Wiele, wiele lat temu , napisałem tutaj artykuł pod tytułem: “Jak umierają imperia?”
    Miałem okazję opisać co dalej, i jak, będzie się działo z USA i jaki to będzie miało wpływ na resztę świata.

    NIgdy nie byłem prorokiem lub wieszczem. Po prostu poznałem historię.

    Dzisiaj, po wielu latach przypominam Wam ten materiał ponieważ, zaczynają się o tym wypowiadać ludzie nie będący amatorami, tak jak ja, ale profesjonaliści.

    Cytuję za RT, tłumacz automatyczny:

    3 kwietnia 2024 11:12

    Śmierć imperiów: historia mówi nam, co nastąpi po upadku hegemonii Stanów Zjednoczonych

    Odwrócenie się od ekspansji, produkcji i handlu w kierunku pożyczek i spekulacji od wieków przyspiesza upadek

    Jedną z ciekawych cech amerykańskiego krajobrazu jest fakt, że obecnie finansjalizacja gospodarki jest powszechnie potępiana jako niezdrowa, choć niewiele robi się, aby to odwrócić. Był czas, w latach 80. i 90., kiedy kapitalizm napędzany finansami miał zapoczątkować epokę lepszej alokacji kapitału i bardziej dynamicznej gospodarki. Nie jest to już pogląd, który często się słyszy.

    Jeśli więc takie zjawisko jest w przeważającej mierze postrzegane negatywnie, ale nie jest korygowane, to być może nie jest to jedynie porażka w kształtowaniu polityki, ale raczej coś głębszego – coś bardziej endemicznego dla samej tkanki gospodarki kapitalistycznej. Można oczywiście zrzucić winę za taki stan rzeczy na obecną grupę cynicznych i żądnych władzy elit i na tym poprzestać na swoich analizach. Jednak badanie historii ujawnia powtarzające się przypadki finansjalizacji wykazujące niezwykłe podobieństwa, co nasuwa wniosek, że być może kłopoty amerykańskiej gospodarki w ostatnich dziesięcioleciach nie są wyjątkowe i że stale rosnąca siła Wall Street była w pewnym sensie z góry przesądzona.

    Przedstawiamy Giovanniego Arrighiego: Finansjalizacja jako zjawisko cykliczne
    W tym kontekście warto ponownie przyjrzeć się pracom włoskiego ekonomisty politycznego i historyka globalnego kapitalizmu Giovanniego Arrighiego (1937-2009). Arrighi, którego często w uproszczeniu szufladkuje się jako historyka marksistowskiego, co jest zdecydowanie zbyt zawężającą etykietą, biorąc pod uwagę zakres jego prac, zbadał pochodzenie i ewolucję systemów kapitalistycznych sięgających czasów renesansu i pokazał, jak powtarzające się fazy ekspansji i upadku finansowego leżą u podstaw szerszej polityki geopolitycznej rekonfiguracje. Centralne miejsce w jego teorii zajmuje pogląd, że cykl wzlotów i upadków każdego kolejnego hegemona kończy się kryzysem finansjalizacji. To właśnie ta faza finansjalizacji ułatwia przejście do kolejnego hegemona.

    Arrighi datuje pochodzenie tego cyklicznego procesu na włoskie państwa-miasta z XIV wieku, epokę, którą nazywa narodzinami nowoczesnego świata. Od mariażu stolicy Genui z potęgą hiszpańską, która zaowocowała wielkimi odkryciami, śledzi tę drogę przez Amsterdam, Londyn i wreszcie Stany Zjednoczone.

    W każdym przypadku cykl jest krótszy, a każdy nowy hegemon jest większy, bardziej złożony i potężniejszy niż poprzedni. I, jak wspomnieliśmy powyżej, każdy z nich kończy się kryzysem finansjalizacji, który wyznacza ostatni etap hegemonii. Ale ta faza użyźnia także glebę, na której wyrośnie kolejny hegemon, co oznacza finansjalizację jako zwiastun zbliżającej się zmiany hegemona. Zasadniczo władza wschodząca wyłania się częściowo poprzez wykorzystanie zasobów finansowych potęgi sfinansowanej i upadającej.

    Schizofreniczny porządek świata: Zachód jest skłonny zniszczyć swój system finansowy, aby ukarać RosjęCZYTAJ WIĘCEJ: Schizofreniczny porządek świata: Zachód jest skłonny zniszczyć swój system finansowy, aby ukarać Rosję
    Arrighi wykrył pierwszą falę finansjalizacji, która rozpoczęła się około 1560 r., kiedy genueńscy biznesmeni wycofali się z handlu i wyspecjalizowali się w finansach, ustanawiając w ten sposób symbiotyczne stosunki z Królestwem Hiszpanii. Kolejna fala rozpoczęła się około 1740 r., kiedy Holendrzy zaczęli wycofywać się z handlu, stając się „bankierami Europy”. Finansjalizacja w Wielkiej Brytanii, którą omówimy poniżej, pojawiła się pod koniec XIX wieku; w przypadku Stanów Zjednoczonych zaczęło się to w latach 70. XX wieku.

    Hegemonię definiuje jako „władzę państwa do sprawowania funkcji przywództwa i zarządzania systemem suwerennych państw”. Centralnym elementem tej koncepcji jest pogląd, że historycznie takie zarządzanie było powiązane ze zmianą sposobu, w jaki funkcjonuje sam w sobie system stosunków między państwami, a także że składa się na nie zarówno z tego, co nazwalibyśmy dominacją geopolityczną, jak i z pewnego rodzaju przywództwa intelektualnego i moralnego . Władza hegemoniczna nie tylko wznosi się na szczyt w rywalizacji między państwami, ale w rzeczywistości kształtuje sam system we własnym interesie. Kluczem do tej zdolności do rozszerzania własnej władzy hegemona jest zdolność do przekształcenia swoich interesów narodowych w interesy międzynarodowe.

    Obserwatorzy obecnej hegemonii amerykańskiej dostrzegą transformację systemu globalnego pod kątem amerykańskich interesów. Utrzymanie ideologicznie naładowanego porządku „opartego na zasadach” – rzekomo z korzyścią dla wszystkich – doskonale wpisuje się w kategorię splotu interesów narodowych i międzynarodowych. Tymczasem poprzedni hegemon, Brytyjczycy, miał własną wersję, która obejmowała zarówno politykę wolnego handlu, jak i odpowiadającą jej ideologię, która kładła nacisk na bogactwo narodów ponad suwerenność narodową.

    Wracając do kwestii finansjalizacji, pierwotny wgląd w jej epokowy aspekt pochodzi od francuskiego historyka Fernanda Braudela, którego uczniem był Arrighi. Braudel zauważył, że wzrost finansów jako dominującej działalności kapitalistycznej danego społeczeństwa jest oznaką jego zbliżającego się upadku.

    Arrighi przyjął to podejście i w swoim głównym dziele zatytułowanym „Długie dwudzieste stulecie” rozwinął swoją teorię cyklicznego wzorca dominacji i upadku systemu kapitalistycznego, który nazwał „systemowym cyklem akumulacji”. Według tej teorii okres dominacji opiera się na ekspansji handlu i produkcji. Jednak ta faza ostatecznie osiąga dojrzałość i w tym momencie coraz trudniej jest z zyskiem ponownie zainwestować kapitał w dalszą ekspansję. Innymi słowy, wysiłki gospodarcze, które wypchnęły wschodzącą potęgę na jej pozycję, stają się coraz mniej opłacalne w miarę nasilenia się konkurencji i w wielu przypadkach znaczna część gospodarki realnej przenoszona jest na peryferie, gdzie płace są niższe. Przyczyniają się do tego również rosnące wydatki administracyjne i koszty utrzymania stale rozwijającej się armii.

    Prowadzi to do początku tego, co Arrighi nazywa „kryzysem sygnałowym”, co oznacza kryzys gospodarczy, który sygnalizuje przejście od akumulacji poprzez ekspansję materialną do akumulacji poprzez ekspansję finansową. Następuje faza charakteryzująca się pośrednictwem finansowym i spekulacją. Innym sposobem myślenia o tym jest to, że utraciwszy faktyczną podstawę swojego dobrobytu gospodarczego, naród zwraca się w stronę finansów jako ostatecznej dziedziny gospodarczej, w której można utrzymać hegemonię. Fazę finansjalizacji charakteryzuje zatem przesadny nacisk na rynki finansowe i sektor finansowy.

    Jak finansjalizacja opóźnia to, co nieuniknione

    Jednak destrukcyjny charakter finansjalizacji nie jest od razu widoczny – wręcz przeciwnie. Arrighi pokazuje, jak zwrot w stronę finansjalizacji, początkowo dość lukratywny, może zapewnić tymczasowe i złudne wytchnienie od trajektorii upadku, opóźniając w ten sposób nadejście ostatecznego kryzysu. Na przykład ówczesny hegemon, Wielka Brytania, był krajem najbardziej dotkniętym tzw. Długim Kryzysem z lat 1873–1896, przedłużającym się okresem złego samopoczucia, w wyniku którego nastąpiło spowolnienie wzrostu przemysłowego Wielkiej Brytanii i pogorszenie jej sytuacji gospodarczej. Arrighi określa to mianem „kryzysu sygnałowego” – punktu w cyklu, w którym traci się wigor produkcyjny i rozpoczyna się finansjeryzacja.

    A jednak, jak Arrighi cytuje książkę Davida Landesa z 1969 r. „The Unbound Prometheus”, „jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki koło się obróciło”. W ostatnich latach stulecia biznes nagle się poprawił, a zyski wzrosły. „Powróciła pewność siebie – nie ta chwilowa, ulotna pewność, jaką towarzyszyły krótkim wzrostom, które przerywały mrok poprzednich dziesięcioleci, ale ogólna euforia, jakiej nie panowała od… początku lat siedemdziesiątych XIX wieku… W całej Europie Zachodniej te lata wciąż trwają w pamięci jak stare dobre czasy – epoka edwardiańska, la belle époque. Wszystko znowu wydawało się w porządku.

    Dlaczego podwyżki stóp procentowych Fed były przyczyną klasycznego kryzysu na rynkach wschodzących, a teraz wydają się bumerangiem w USA?CZYTAJ WIĘCEJ: Dlaczego podwyżki stóp procentowych Fed powodowały klasyczny kryzys na rynkach wschodzących, ale teraz wydają się bumerangiem w USA
    Jednak w nagłym przywróceniu zysków nie ma nic magicznego – wyjaśnia Arrighi. Stało się tak, że „wraz z osłabnięciem jego dominacji przemysłowej, zatriumfowały finanse, a usługi spedytora, handlowca, brokera ubezpieczeniowego i pośrednika w światowym systemie płatniczym stały się bardziej niezbędne niż kiedykolwiek”.

    Innymi słowy, nastąpiła duża ekspansja spekulacji finansowych. Początkowo znaczna część rosnących dochodów finansowych pochodziła z odsetek i dywidend generowanych przez poprzednie inwestycje. Jednak w coraz większym stopniu znacząca część była finansowana przez to, co Arrighi nazywa „krajową konwersją kapitału towarowego na kapitał pieniężny”. W międzyczasie, gdy nadwyżka kapitału wycofywała się z handlu i produkcji, od połowy lat 90. XIX wieku w Wielkiej Brytanii płace realne zaczęły spadać, co stanowiło odwrócenie trendu obserwowanego przez ostatnie pięć dekad. Wzbogacona elita finansowa i biznesowa w obliczu ogólnego spadku płac realnych to coś, co powinno dać do myślenia obserwatorom obecnej gospodarki amerykańskiej.

    Zasadniczo, przyjmując finansjeryzację, Wielka Brytania zagrała ostatnią kartę, jaką musiała, aby powstrzymać upadek imperializmu. Poza tym leżały ruiny I wojny światowej i późniejsza niestabilność okresu międzywojennego, przejaw tego, co Arrighi nazywa „chaosem systemowym” – zjawiska, które staje się szczególnie widoczne podczas kryzysów sygnałowych i kryzysów końcowych.

    Historycznie rzecz biorąc, zauważa Arrighi, załamania te łączono z eskalacją do otwartej wojny – w szczególności wojny trzydziestoletniej (1618–1648), wojen napoleońskich (1803–15) i dwóch wojen światowych. Co ciekawe i nieco sprzeczne z intuicją, w wojnach tych zazwyczaj nie było urzędującego hegemona i pretendenta po przeciwnych stronach (chlubnym wyjątkiem są wojny morskie angielsko-holenderskie). To raczej działania innych rywali przyspieszały nadejście ostatecznego kryzysu. Ale nawet w przypadku Holendrów i Brytyjczyków konflikt współistniał ze współpracą, ponieważ holenderscy kupcy coraz częściej kierują swój kapitał do Londynu, gdzie generowało to lepsze zyski.

    Wall Street i kryzys ostatniego hegemona

    Proces finansjalizacji wyłaniający się z sygnałowego kryzysu powtórzył się z zaskakującymi podobieństwami w przypadku następcy Wielkiej Brytanii, czyli Stanów Zjednoczonych. Lata 70. były dla Stanów Zjednoczonych dekadą głębokiego kryzysu, z wysokim poziomem inflacji, osłabieniem dolara po rezygnacji z wymienialności złota w 1971 r. i, co być może najważniejsze, utratą konkurencyjności amerykańskiego przemysłu wytwórczego. Ponieważ wschodzące potęgi, takie jak Niemcy, Japonia, a później Chiny, były w stanie wyprzedzić je pod względem produkcji, Stany Zjednoczone osiągnęły ten sam punkt zwrotny i podobnie jak ich poprzedniczki zwróciły się w stronę finansjalizacji. Lata 70. XX w. były, według słów historyka Judith Stein, „przełomową dekadą” , która „przypieczętowała ogólnospołeczne przejście od przemysłu do finansów, z fabryki do handlu”.

    To, wyjaśnia Arrighi, pozwoliło Stanom Zjednoczonym przyciągnąć ogromne ilości kapitału i przejść w stronę modelu finansowania deficytu – rosnącego zadłużenia amerykańskiej gospodarki i państwa wobec reszty świata. Jednak finansjalizacja umożliwiła także Stanom Zjednoczonym ponowne określenie swojej potęgi gospodarczej i politycznej na świecie, zwłaszcza że dolar stał się światową walutą rezerwową. To wytchnienie dało Stanom Zjednoczonym iluzję dobrobytu końca lat 80. i 90., kiedy, jak mówi Arrighi, „panowało przekonanie, że Stany Zjednoczone «wróciły»”. Bez wątpienia upadek jego głównego geopolitycznego rywala, Związku Radzieckiego, przyczynił się do wzrostu tego optymistycznego optymizmu i poczucia, że ​​zachodni neoliberalizm został usprawiedliwiony.

    Jednak pod powierzchnią płyty tektoniczne upadku wciąż się ścierały, w miarę jak Stany Zjednoczone stawały się coraz bardziej zależne od finansowania zewnętrznego i coraz bardziej zwiększały wpływ na malejący fragment realnej działalności gospodarczej, który był szybko wywożony i wydrążany. Wraz ze wzrostem znaczenia Wall Street wiele typowych amerykańskich gospodarek zostało zasadniczo pozbawionych aktywów w imię zysków finansowych.

    Jednak, jak wskazuje Arrighi, finansjalizacja jedynie wstrzymuje to, co nieuniknione, co obnażyły ​​dopiero późniejsze wydarzenia w USA. Pod koniec lat 90. sama finansjalizacja zaczęła zawodzić, począwszy od kryzysu azjatyckiego w 1997 r. i późniejszego pęknięcia bańki internetowej, a skończywszy na obniżkach stóp procentowych, które nadmuchałyby bańkę na rynku nieruchomości, która wybuchła tak spektakularnie w 2008 r. Od tego czasu następnie kaskada nierównowagi w systemie finansowym jedynie przyspieszyła i nastąpiła jedynie w wyniku połączenia coraz bardziej desperackiej legerdemainy finansowej – pompowania jednej bańki za drugą – i jawnego przymusu, który pozwolił Stanom Zjednoczonym przedłużyć swoją hegemonię nawet nieco dłużej poza już czas.

    W 1999 roku Arrighi w artykule, którego współautorem jest amerykańska badaczka Beverly Silver, podsumował trudną sytuację tamtych czasów. Minęło ćwierć wieku od napisania tych słów, ale równie dobrze mogłyby zostać napisane w zeszłym tygodniu:

    „Globalna ekspansja finansowa trwająca mniej więcej dwadzieścia lat nie jest ani nowym etapem światowego kapitalizmu, ani zwiastunem «nadchodzącej hegemonii rynków światowych». Jest to raczej najwyraźniejszy znak, że znajdujemy się w środku kryzysu hegemonicznego. W związku z tym można oczekiwać, że ekspansja będzie zjawiskiem przejściowym, które zakończy się mniej więcej katastrofalnie… Jednak ślepota, która doprowadziła grupy rządzące [państw hegemonicznych w przeszłości] do pomylenia „jesieni” z nową „wiosną” ich… moc oznaczała, że ​​koniec nadszedł wcześniej i bardziej katastrofalnie, niż mógłby nastąpić w innym przypadku… Podobna ślepota jest widoczna dzisiaj.

    Wczesny prorok wielobiegunowego świata

    W swojej późnej pracy Arrighi skierował swoją uwagę na Azję Wschodnią i zbadał perspektywy przejścia do kolejnej hegemonii. Z jednej strony zidentyfikował Chiny jako logicznego następcę amerykańskiej hegemonii. Jednakże, jako przeciwwagę, nie postrzegał nakreślonego przez siebie cyklu jako nieskończonego i wierzył, że nadejdzie punkt, w którym nie będzie już możliwe utworzenie państwa o większych i bardziej kompleksowych strukturach organizacyjnych. Być może, spekulował, Stany Zjednoczone reprezentują właśnie tę ekspansywną potęgę kapitalistyczną, która doprowadziła kapitalistyczną logikę do jej ziemskich granic.

    Arrighi uważał także, że systemowy cykl akumulacji jest zjawiskiem nieodłącznie związanym z kapitalizmem i nie mającym zastosowania w czasach przedkapitalistycznych ani w formacjach niekapitalistycznych. Od chwili swojej śmierci w 2009 roku Arrighi uważał, że Chiny pozostają zdecydowanie niekapitalistycznym społeczeństwem rynkowym. Pytaniem otwartym pozostaje, jak będzie ewoluować.

    Rosnące zadłużenie popychające bogate narody do „śmierci fiskalnej”

    Chociaż Arrighi nie był dogmatyczny co do tego, jak będzie wyglądać przyszłość i nie stosował swoich teorii w sposób deterministyczny, zwłaszcza w odniesieniu do rozwoju ostatnich dziesięcioleci, to jednak stanowczo mówił o tym, co w dzisiejszym języku można nazwać koniecznością dostosowania się do wielobiegunowego świata. W artykule z 1999 roku on i Silver przewidzieli, że „mniej lub bardziej nieuchronny upadek Zachodu z wyżyn światowego systemu kapitalistycznego jest możliwy, a nawet prawdopodobny”.

    Uważają, że Stany Zjednoczone „mają jeszcze większe możliwości niż Wielka Brytania sto lat temu, aby przekształcić swoją upadającą hegemonię w wyzyskujące dominium”. Jeśli system w końcu się załamie, „będzie to przede wszystkim spowodowane oporem Stanów Zjednoczonych wobec dostosowań i dostosowań. I odwrotnie, dostosowanie się Stanów Zjednoczonych i przystosowanie się do rosnącej potęgi gospodarczej regionu Azji Wschodniej jest niezbędnym warunkiem niepowodującego katastrofy przejścia do nowego porządku światowego.

    Czas pokaże, czy takie dostosowanie nastąpi, ale Arrighi przybrał ton pesymistyczny, zauważając, że każdy hegemon pod koniec swojego cyklu dominacji doświadcza „ostatecznego rozkwitu”, podczas którego realizuje swoje „interesy narodowe bez względu na system- problemy na poziomie wymagającym rozwiązań na poziomie systemowym.” Nie da się sformułować trafniejszego opisu obecnego stanu rzeczy.

    Problemy na poziomie systemowym mnożą się, ale sklerotyczny ancien régime w Waszyngtonie ich nie rozwiązuje. Myląc swoją sfinansowaną gospodarkę z energiczną, przecenił potencjał uzbrojenia kontrolowanego przez siebie systemu finansowego, ponownie dopatrując się „wiosny” tam, gdzie jest tylko „jesień”. To, jak przewiduje Arrighi, tylko przyspieszy koniec.

    Autor: Henry Johnston , redaktor RT. Przez ponad dekadę pracował w finansach i jest posiadaczem licencji FINRA Series 7 i Series 24.

    https://us19.proxysite.com/process.php?d=rihfYBFcaTXWTrwCITSwbil%2FGQvZw6Is6Z3NVGvnX1pxjRK1jYZdBl6y4FrtApMJ8SHiUA4nD5%2F6EjfJDqs%3D&b=1

    • Klub Inteligencji Polskiej says:

      Dobry tekst w konwencji poprawnej politycznie ekonomii. Nie ujmuje on jednak najważniejszych czynników wzajemnie napędzających się w sprzężeniu zwrotnym: istoty pieniądza, psychologii chciwości i egoizmu oraz w konsekwencji rządzy władzy. Jutro będzie artykuł, który szerzej omawia zagadnienie przytoczone w powyższym artykule.

      Dawno Pana nie było na Stronie Panie Krnabrny1. Dobrze, że Pan wrócił, ponieważ Pana komentarze w zakresie przemian energetycznych i duchowych na Ziemi, są obecnie bardzo na czasie, ze względu na większe zainteresowanie i zrozumienie tego typu zagadnień wśród Czytelników.

      Ten system pieniądza, jako KOSMICZNEGO PRZEKRETU WSZECHCZASÓW i opartej na nim ekonomii, która przemilcza istotę pieniądza jako swojego fundamentu, OSTATECZNIE UPADNIE i to raczej w tym roku, niż w następnym !!!

      • krnabrny1 says:

        Faktycznie, test nie wspomina o przyczynach opisywanych zjawisk. A przyczyna w systemie “kapitalistycznym” czyli takim gdzie istnieje waluta, jest zawsze jeden OSZUSTWO.

        OSZUSTWO POLEGA NA ZŁAMANIU PRZEZ ELEMENTY WŁADZY UMOWY SPOŁECZNEJ DOTYCZĄCEJ NARZĘDZIA JAKIM JEST WALUTA.

        Dzieje się to na różne sposoby. Obecnie poprzez ustanowienie walut pomocniczych, można drukować nieskończone ilości banknotów, a inflację, wynikającą z tego procederu, upychać jako dług publiczny.

        Kiedyś, jak pisałem, za starożytnego Rzymu robiono to samo. Ograniczano ilość kruszcu w monetach. Odkryte monety z początku cesarstwa zawierały około 90% srebra, ale te z końca już tylko 2%.

        To jednak nie jest najgorsze.

        Najgorsze jest to, że można zaobserwować wyraźny wzór działania elit od około 2000 lat, przynajmniej!
        W rezultacie świat doświadcza WCIĄŻ TEGo SAMEGO!. Znajdujemy się w jakiejś pętli sprzężenia zwrotnego, które zmusza kolejne pokolenia do IDENTYCZNYCH DZIAŁAŃ!
        W związku z tym stwierdzenia typu “OSTATECZNIE UPADNIE” są prawdziwe tylko częściowo. UPADNIE- tak, jest to pewne, ale OSTATECZNIE? – na pewno nie.

        Biorąc pod uwagę historię system zostanie odbudowany tak aby narzędzie opresji jednych nad drugimi mogło nadal istnieć!

        Dochodzi tutaj do wszystkiego niezwykły element NIEPAMIĘCI.
        Niestety, my , jako ludzie, nie jesteśmy w stanie przenieść pamięci na kolejne pokolenia, przez co z czasem zapominamy o tym cośmy już wcześniej, wielokrotnie robili. Dlatego wciąż od nowa i od nowa, mamy powstające impera, podboje, upadki i związane z tym wieki ciemne.

        Deprymujące położenie.

        Właśnie dlatego nie pisuję już zbyt często na tym forum, a szczególnie na takie tematy, gdyż dla mnie wszystko jest już jasne , a rozmowy jałowe.

        Wiem w jakim miejscu cyklu się znajdujemy i wiem co się będzie działo…wiem też , że narazie nie ma sposobu aby to zmienić.

  2. adamd says:

    Dawno Pana nie było na Stronie Panie Krnabrny1. Dobrze, że Pan wrócił, ponieważ Pana komentarze w zakresie przemian energetycznych i duchowych na Ziemi, są obecnie bardzo na czasie, ze względu na większe zainteresowanie i zrozumienie tego typu zagadnień wśród Czytelników.
    ……………………………………
    Dokładnie TAK!

  3. krnabrny1 says:

    Ten artykuł. zapełnia dziurę niedopowiedzeń, z tego poprzedniego.
    Dzięki połączeniu obu tekstów mamy dość pełny obraz tego co się dzieje:

    Trwa wielki transfer bogactwa: jak Zachód stracił kontrolę nad rynkiem złota

    Siła cenowa na rynku od dawna zdominowanym przez zachodnie pieniądze instytucjonalne przesuwa się na wschód, a konsekwencje są głębokie

    Cena złota wzrosła ostatnio do serii nowych najwyższych poziomów w historii, a zjawisko to zostało jedynie pobieżnie zauważone w głównych mediach finansowych. Jednak podobnie jak w przypadku wielu innych wydarzeń w dzisiejszych czasach, dzieje się o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać. Tak naprawdę wzrost ceny złota w dolarach jest niemal najmniej interesującym aspektem tej historii.

    Przez tysiące lat złoto było najwyższym środkiem przechowywania wartości i było synonimem pojęcia „pieniądza”. Handel często rozliczano albo samym złotem, albo banknotami zabezpieczonymi złotem i bezpośrednio wymienialnymi na nie. Waluty opierające się wyłącznie na dekretach rządowych – zwane walutami „fiat” – miały tendencję do ostatecznego upadku.

    Jednak w 1971 r. złoto zostało wyrzucone ze swojej odwiecznej roli, gdy Stany Zjednoczone jednostronnie zawiesiły wymienialność dolara na złoto, zgodnie z postanowieniami porozumienia z Bretton Woods, które ustanowiło ramy powojennej gospodarki. Wkrótce potem, w akcie, o którym średniowieczni alchemicy tylko marzyli, złoto zostało wytworzone z powietrza w formie kontraktów futures, co oznaczało, że kruszec można było kupować i sprzedawać bez zmiany właściciela metalu lub nawet jego istnienia.

    Poza oczywistymi konsekwencjami tego wszystkiego – usunięciem złotego zabezpieczenia dolara, a tym samym pośrednio prawie wszystkich walut – istnieją dwie ważne cechy późniejszego funkcjonowania rynku złota: po pierwsze, handel złotem został zasadniczo ograniczony do handlu jak każdy inny inny cykliczny składnik aktywów finansowych; po drugie, cena złota została w dużej mierze zdeterminowana przez zachodnich inwestorów instytucjonalnych.

    Obydwa te długotrwałe trendy ulegają obecnie załamaniu. Jak zobaczymy, znaczenie tego rozwoju trudno przecenić. Zacznijmy jednak od bardzo szybkiego zbadania, jak złoto przestało być ostatecznym źródłem wartości, a stało się kolejnym znacznikiem poruszającym się według przewidywalnych wzorców w konstelacji instrumentów finansowych.

    Jak papier zastąpił metal

    Upadek Bretton Woods na przełomie lat 60. i 70., którego kulminacją było zamknięcie złotego okna w 1971 r., był chaotycznym okresem przejściowym, niepewności i niestabilności. Dolar zdewaluował i wynegocjowano system stałego kursu, który wkrótce potem porzucono. Było jednak jasne, że Stany Zjednoczone kierują świat od złota w stronę standardu dolara.

    Zachód jest skłonny zniszczyć swój system finansowy, aby ukarać Rosję
    Jelle Zijlstra, prezes holenderskiego banku centralnego, prezes Banku Rozrachunków Międzynarodowych od 1967 do 1981 r., wówczas wybitna postać, wspominał w swoich wspomnieniach, jak „złoto zniknęło jako kotwica stabilności monetarnej” i że „droga … poprzez niekończące się perypetie nowa hegemonia dolara była wybrukowana wieloma konferencjami, z wiernymi, bystrymi, a czasem wprowadzającymi w błąd historiami, z idealistycznymi wizjami przyszłości i imponującymi przemówieniami profesorskimi”. Jednak, doszedł do wniosku, ostateczna rzeczywistość polityczna była taka, że ​​„Amerykanie wspierali wszelkie zmiany lub zwalczali je, w zależności od tego, czy widzieli wzmocnienie pozycji dolara, czy zagrożenie”.

    Niemniej jednak złoto czaiło się w cieniu niczym obalony, ale wciąż żyjący monarcha i w ten sposób stanowiło ukrytą ochronę przed nadużywaniem tego, co stało się walutami fiducjarnymi. W przeciwnym razie w miarę kontynuowania drukowania dolarów cena złota wzrosłaby, sygnalizując spadek wartości dolara. I tak mniej więcej było w latach 70., po zamknięciu złotego okna. Po przełamaniu bariery 35 dolarów za uncję w 1971 roku, w 1980 roku cena złota gwałtownie wzrosła do 850 dolarów.

    Zatem rząd USA był bardzo zainteresowany zarządzaniem postrzeganiem dolara poprzez złoto. Co najważniejsze, nie chciała, aby złoto odtworzyło pseudowalutę rezerwową poprzez znaczne wzmocnienie. Legendarny prezes Fed Paul Volcker powiedział kiedyś „złoto jest moim wrogiem”. I rzeczywiście był tradycyjnie wrogiem banków centralnych: zmuszał je do zaostrzania stóp procentowych, kiedy nie chciały, i narzucał im pewną dyscyplinę.

    Ramy te pomagają zrozumieć rozwój niealokowanego – tj. „papierowego” – rynku złota w latach 80. XX wieku oraz pojawienia się niezliczonych instrumentów pochodnych złota. Właściwie zaczęło się to w 1974 r. wraz z uruchomieniem handlu kontraktami terminowymi na złoto, ale eksplodowało w następnej dekadzie. Stało się tak, że banki kruszcowe zaczęły sprzedawać wierzytelności papierowe dotyczące złota, do którego nie było dołączone żadne złoto. Kupujący w rzeczywistości nie byli zobowiązani do zapłaty z góry, ale mogli po prostu zostawić marżę gotówkową.

    Konfiguracja przypomina stary komunistyczny żart, który brzmiał: „My udajemy, że pracujemy, a wy udajecie, że nam płacicie”. W tym przypadku inwestor udaje, że płaci za złoto, a sprzedawca udaje, że jest jego właścicielem. To jest tak blisko czystej spekulacji, jak to tylko możliwe.

    W ten sposób narodził się system rezerwy cząstkowej na papierowym złocie, który istnieje do dziś. I rzeczywiście, według szacunków magazynu Forbes, obecnie jest znacznie więcej złota papierowego niż fizycznego – około 200–300 bilionów dolarów w porównaniu z 11 bilionami dolarów. Inni jeszcze bardziej podkreślają rozbieżność. Nikt tak naprawdę nie wie. Comex, główny rynek kontraktów terminowych i opcji na złoto, również stał się w większym stopniu oparty na papierze. Według analityka Luke’a Gromena, podczas gdy 25 lat temu około 20% wolumenu złota na Comexie dotyczyło fizycznej uncji, liczba ta spadła do około 2%.
    (__Tutaj zwracam uwagę na 2%, tyle właśnie srebra było w monetach podczas końcowej fazy upadku Cesarstwa rzymskiego__)

    Złoto jako kolejny aktywo cykliczne

    Ważne jest, aby zrozumieć, że utworzenie rynku instrumentów pochodnych zaspokaja popyt na złoto, które w przeciwnym razie trafiłoby na rynek fizyczny. Istnieje tylko ograniczona ilość złota, które można wydobyć, ale można gwarantować nieograniczoną ilość pochodnych złota. Jak wyjaśnia Gromen, kiedy ekspansja monetarna napędza popyt na złoto (z powodu powodowanej przez nią inflacji), można sobie z tym popytem poradzić na dwa sposoby: pozwolić, aby cena złota wzrosła, w miarę jak coraz więcej dolarów będzie gonić za tą samą ilością złota; lub pozwolić na utworzenie większej liczby wierzytelności papierowych na tę samą ilość złota, co umożliwi kontrolowanie tempa wzrostu wartości złota.

    Ma to kilka ważnych implikacji. Rozwój rynku papieru wyraźnie odegrał ważną rolę w osłabianiu roli złota jako wywierającego twarde ograniczenie polityki ekspansywnej, pośrednio wzmacniając w ten sposób wiarygodność dolara. Oznaczało to jednak również, że o cenie złota w dużej mierze decydują przepływy inwestycyjne, a nie popyt fizyczny. A kiedy mówimy o przepływach inwestycyjnych, mamy na myśli przede wszystkim zachodnich inwestorów instytucjonalnych.

    Biorąc pod uwagę, że złoto jest przedmiotem obrotu zasadniczo jako aktywo cykliczne, inwestorzy instytucjonalni obracali złotem głównie w oparciu o zmiany realnych stóp procentowych w USA – czyli stóp procentowych skorygowanych o inflację. Złoto kupuje się, gdy realne stopy procentowe spadają i odwrotnie. Logika jest taka, że ​​gdy stopy procentowe rosną, zarządzający pieniędzmi mogą zarobić więcej, przechodząc na obligacje lub gotówkę, zwiększając w ten sposób koszt alternatywny utrzymywania nieoprocentowanych aktywów, takich jak złoto. Z tego samego powodu niższe stopy procentowe zwiększają atrakcyjność złota – postrzeganego jako zabezpieczenie przed inflacją. Korelacja ta była szczególnie silna w ciągu ostatnich 15 lat, a wielu analityków datuje ją na wcześniejszą datę.

    Pójdźmy więc o krok dalej i zadajmy następujące pytanie: jeśli zachodnie pieniądze instytucjonalne napędzają cenę, kto znajdował się po drugiej stronie transakcji, gdy prawdziwe złoto przechodziło z rąk do rąk?

    Aby nieco uprościć, model działał w przybliżeniu w następujący sposób, jak wyjaśnił analityk złota Jan Nieuwenhuijs: Zachodnie instytucje zasadniczo kontrolowały cenę złota i kupowały ze Wschodu podczas hossy i sprzedawały na Wschód podczas bessy. Ma to sens, ponieważ zachodnia strona tego handlu składała się zasadniczo z inwestorów, którzy w dowolnej klasie aktywów mają tendencję do gonienia za wyższą ceną. Tymczasem Wschód charakteryzował się większym popytem konsumenckim. Ponieważ konsumenci są wrażliwi na cenę, zwykle kupują, gdy cena jest niska i chętnie sprzedają na rynku rosnącym.

    Zatem złoto płynęło ze Wschodu na Zachód podczas hossy i z Zachodu na Wschód podczas bessy. Jednak, jak wspomnieliśmy powyżej, w tej branży stery sprawowali zachodni inwestorzy instytucjonalni.

    Taki stan rzeczy utrzymywał się do 2022 r., kiedy to rozpoczęła się wojna zastępcza na Ukrainie, a Stany Zjednoczone zdecydowały się na odważny krok w postaci zamrożenia aktywów rosyjskiego banku centralnego o wartości około 300 miliardów dolarów.

    Koniec wieloletniej korelacji

    Czy to przypadek, czy nie, to, co wydarzyło się w tym roku, polegało na tym, że korelacja między realnymi stopami procentowymi w USA a złotem załamała się i nie została przywrócona. Pierwszą oznaką zbliżającej się zmiany było to, że w ciągu pierwszych kilku miesięcy po rozpoczęciu przez Fed gwałtownego cyklu podwyżek stóp procentowych w marcu 2022 r. złoto rzeczywiście spadło, ale okazało się znacznie bardziej odporne na rosnące stopy procentowe, niż sugerowałyby modele korelacyjne. Jednak prawdziwe załamanie korelacji rozpoczęło się około września tego roku, kiedy ceny złota faktycznie zaczęły rosnąć, mimo że realne stopy procentowe pozostały niezmienne. W rzeczywistości od końca października 2022 r. do czerwca 2023 r. cena złota wzrosła o 17%.

    Tymczasem w ciągu 2023 r. realne rentowności w USA wzrosły (mimo sporej zmienności), co zgodnie ze starą korelacją powinno oznaczać spadek cen złota, ponieważ wyższe rentowności gdzie indziej sprawiłyby, że złoto nieopłacalne stałoby się mniej atrakcyjne. Jednak złoto wzrosło w ciągu roku o 15%.

    Innym godnym uwagi aspektem jest to, że zachodni inwestorzy instytucjonalni byli sprzedawcami netto złota, o czym świadczy spadek zapasów utrzymywanych przez zachodnie fundusze giełdowe (ETF) oraz spadek liczby otwartych pozycji na giełdzie Comex we wspomnianym powyżej okresie od października 2022 r. do czerwca 2023 r. (kiedy korelacja się załamała). W 2023 r. fundusze ETF na złoto odnotowały wypływy netto w ciągu roku pomimo rosnącej ceny złota. Tymczasem dotychczas w tym roku do lutego wartość odpływu funduszy ETF wyniosła 5,7 miliarda dolarów, z czego 4,7 miliarda dolarów pochodziło z Ameryki Północnej, a ceny złota osiągnęły najwyższy poziom w historii.

    W centrum uwagi pojawia się więc obraz zachodnich inwestorów instytucjonalnych, którzy niczym psy Pawłowa reagują na rosnące stopy procentowe i rezygnują ze złota na rzecz aktywów o wyższej stopie zwrotu, takich jak obligacje, akcje, fundusze rynku pieniężnego – co tam. I normalnie, jak w zegarku, spowodowałoby to spadek ceny.

    Ale tak się nie stało. A dwie główne przyczyny to żarłoczny apetyt na fizyczne złoto oferowane przez banki centralne i niezwykle duży popyt sektora prywatnego na fizyczne złoto z Chin. Trudno jest dokładnie wiedzieć, które banki centralne kupują i ile kupują, ponieważ zakupy te odbywają się na nieprzejrzystym rynku pozagiełdowym. Banki centralne zgłaszają MFW swoje zakupy złota, jednak, jak zauważył „Financial Times” , światowe przepływy tego metalu sugerują, że rzeczywisty poziom zakupów przez oficjalne instytucje finansowe – szczególnie w Chinach i Rosji – znacznie przekroczył raporty .

    Według Światowej Rady Złota, która próbuje śledzić te tajne zakupy, banki centralne zakupiły w 2022 r. rekordową ilość 1082 ton złota, a w roku następnym prawie osiągnęły tę liczbę. Zdecydowanie największym nabywcą był Ludowy Bank Chin, który od lutego ubiegłego roku powiększał swoje rezerwy przez 16 miesięcy z rzędu.

    Nieuwenhuijs szacuje, że Ludowy Bank Chin kupił w 2023 roku rekordową liczbę 735 ton złota, z czego około dwie trzecie zakupiono potajemnie. Tymczasem, według jego danych, import netto chińskiego sektora prywatnego wyniósł 1411 ton w 2023 r. i aż 228 ton tylko w styczniu 2024 r.

    Z biegiem czasu nadużycia stają się coraz większe: jak Stany Zjednoczone coraz bardziej źle traktują swoich najbliższych sojusznikówCZYTAJ WIĘCEJ: Z czasem nadużycia stają się coraz większe: jak Stany Zjednoczone coraz częściej źle traktują swoich najbliższych sojuszników

    Dokąd to wszystko prowadzi?

    Oddalmy teraz trochę obraz i spróbujmy spojrzeć na to z jakiejś perspektywy. Pierwszą oczywistą kwestią jest to, że ceny złota w coraz większym stopniu zależą od popytu na złoto fizyczne, a nie od zwykłej spekulacji. Wyjaśnijmy sobie: Ludowy Bank Chin nie ładuje kontraktów terminowych na złoto z dźwignią 25:1 z rozliczeniem gotówkowym. Rosja też nie. Wprowadzają do skarbców ciężarówki z prawdziwym towarem. I faktycznie zaobserwowaliśmy eksport netto z rynków hurtowych w Londynie i Szwajcarii – tj. reprezentujący zachodnie złoto instytucjonalne. To złoto przemieszczało się na wschód.

    Nieuwenhuijs argumentuje, że tajne zakupy złota stanowią rodzaj „ukrytej dedolaryzacji”. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że uzbrojenie dolara wprowadziło niewyobrażalne dotąd zagrożenie dla rezerw dolarowych, ale także z powodu narastającego kryzysu zadłużeniowego w USA, który coraz bardziej przypomina spiralę. To, co zaczyna wydawać się nieuniknionym zakończeniem sagi o zadłużeniu Stanów Zjednoczonych, to obniżenie stóp procentowych w celu zmniejszenia kosztów finansowania rządu, ponieważ obecne wydatki na odsetki są nie do utrzymania. Obniżenie stóp procentowych i pozwolenie na gwałtowny wzrost inflacji to prawdopodobnie najlepsza z szeregu złych opcji, przed którymi stoją amerykańscy decydenci.

    To oczywiście jeszcze bardziej osłabi dolara. Dla tych, którzy posiadają znaczne ilości aktywów dolarowych, takich jak Chiny, jest to ponura perspektywa i w dużym stopniu pomaga zrozumieć obecny szał zakupów złota.

    Innym aspektem jest to, że w miarę jak kraje BRICS w coraz większym stopniu handlują walutami lokalnymi, potrzebne są neutralne aktywa rezerwowe, aby wyrównać nierównowagę handlową. Zamiast waluty BRICS, która być może pojawi się w najbliższej przyszłości, Luke Gromen uważa, że ​​tę rolę zaczyna już pełnić fizyczne złoto. Jeśli tak jest, oznacza to powrót złota na ważne miejsce w systemie finansowym, zarówno jako nośnik wartości, jak i środek rozliczeniowy. To także stanowi niezwykle ważny krok.

    W miarę jak te doniosłe zmiany tektoniczne nabierają kształtu, sprzedaż złota przez zachodnich inwestorów w ciągu ostatnich dwóch lat przypomina związanie losu z Habsburgami około 1913 roku. Mieszkańcy Wall Street powoli zrozumieli, że koło się odwróciło . Analitycy głównego nurtu na Zachodzie wielokrotnie wyrażali zdziwienie , że niesłabnące tempo zakupów dokonywanych przez bank centralny nie osłabło.

    Są w historii przypadki, gdy wydarzenia wyprzedzają tych, którzy je przeżywają, i kiedy zmiany są tak głębokie, że większości obserwatorów brakuje kategorii mentalnych, aby je dostrzec. W 1936 roku Carl Jung powiedział: „W Niemczech szalał huragan, choć nadal wierzymy, że jest ładna pogoda”.

    Huraganem, który uderza w świat zachodni, jest deprecjacja dolara w wyniku uzbrojenia systemu finansowego i narastającego kryzysu zadłużeniowego w USA. Są to epokowe wydarzenia, które połączyły się, aby nie do naprawienia znany świat finansów. Przepływ złota z Zachodu na Wschód jest zarówno rzeczywistym transferem bogactwa, jak i symbolem tego, jak głęboko Zachód nie doceniał znaczenia tego, co się dzieje.

    https://us19.proxysite.com/process.php?d=B2vdSB7aN8D%2F5fHchCk9weoMR%2BEgz2KDBJId3b8hYvh5Xag6bc5QPVR2DL8G2aqlLiDfVzg%3D&b=1

  4. pepe says:

    https://kmiec.substack.com/p/zrownowazony-wrestling-g20-vs-brics
    ,Która jednak organizacja międzyrządowa kocha Zrównoważony Rozwój najbardziej? Trudno powiedzieć, ponieważ te dwie bardzo odrębne grupy z bardzo różnymi wizjami przyszłości nie mogą przestać plagiatować siebie nawzajem.”
    ,,Czwarta rewolucja przemysłowa” K. Schwab https://pl.wikipedia.org/wiki/Klaus_Schwab

Wypowiedz się