Dezukrainizacja: przyczyny i perspektywy

   Rostislav Ishchenko, 16 sierpnia 2022 r  1 816

Wersja do druku

Ponieważ kiedyś nazifikacja i ukrainizacja były jednym procesem, prawdziwa denazyfikacja bez dezukrainizacji będzie niemożliwa. Całkowite zamknięcie projektu “Ukraina” jest nieuniknioną częścią walki z pasożytami…

Dezukrainizacja: przyczyny i perspektywy

Autor – Rostislav Ishchenko

Ukraina “nie jest martwa”, “ale umrzeć musi”. To powinno być już oczywiste nawet dla najbardziej sceptycznych obserwatorów, co do sukcesów Rosji. Na tle uświadomienia sobie nieuchronności upadku ukraińskiej państwowości, rosyjska wspólnota patriotyczna, w swoich najlepszych tradycjach, rozpoczęła bezsensowną i bezlitosną dyskusję o tym, które miasta i wagi dawnej Ukrainy powinny zostać przyłączone do Rosji, a które nie, a także co zrobić z niezaangażowanymi: dać Polsce, pozostawić niepodległą.

Najbardziej ograniczeni, zahamowani, a przez to nie nadążający za rozwojem globalnego kryzysu obywatele, wciąż cierpią z powodu ukraińskich długów wobec Zachodu i uzasadniają potrzebę zachowania jakiejś Ukrainy tym, że ktoś musi spłacać długi. Obawiają się, że w przeciwnym razie długi Ukrainy zostaną zawieszone na Rosji.

Trzeba powiedzieć, że dość często w historii świata nawet zwycięskie mocarstwa zgadzały się zapłacić pokonanym pewną rekompensatę za uznanie faktu zmiany granic. Rząd Sofii Aleksiejewnej wypłacił odszkodowania Polakom za Kijów, a Piotr I Szwedom za kraje bałtyckie. Nie były to “zakupy”, jak uważają niektórzy rodacy, których posiniaczony mózg wywodzi się z faktu płacenia pieniędzmi “prawa” współczesnej Rosji do tych terytoriów. To była właśnie cena za uznanie nowych granic.

Mogę cię pocieszyć, w naszym przypadku ten mechanizm nie działa. To już nie działa. Gdyby Ukraina, w procesie integracji postsowieckiej, dobrowolnie stała się częścią Rosji, Moskwa otrzymałaby nie tylko ludzi i terytoria, ale także długi. Kijów mógłby nalegać, aby Rosja przejęła spłatę części swojego długu, nawet jeśli dobrowolnie zrzeknie się suwerenności nad Krymem i Donbasem: komu przekazywane są moce produkcyjne, spłaca też proporcjonalną część długu. Myślę, że aby uniknąć wojny, Rosja by się zgodziła.

Ale teraz sytuacja zmieniła się radykalnie. Prawo Rosji do anektowanych terytoriów jest zapewnione siłą militarną i legitymizowane przez referenda miejscowej ludności. Ukraina próbuje zapobiec przyłączeniu tych terytoriów do Rosji środkami zbrojnymi. Zachód (główny wierzyciel Kijowa) działa jako sojusznik Ukrainy. De facto bierze udział w działaniach wojennych (najemnicy, zaopatrzenie w broń, instruktorzy itp.). Finansuje również te działania wojenne. Wreszcie, Zachód ogłosił zniszczenie i rozczłonkowanie Rosji swoim celem i milcząco aprobuje okresowe oświadczenia płynące z Kijowa, że nie ma dobrych Rosjan i że wszyscy (w tym osoby starsze, kobiety i dzieci) powinni zostać zabici.

Tak więc zachodnie pożyczki udzielone Ukrainie są skierowane na zniszczenie Rosji i narodu rosyjskiego. Nawet jeśli Rosja zaanektuje całą Ukrainę, nie jest zobowiązana do wzięcia na siebie czegokolwiek (żadnych ukraińskich długów). Zniszczenie Ukrainy jest nieuniknioną częścią działań mających na celu pokonanie Zachodu. Klęska Zachodu będzie oznaczała stworzenie nowego porządku świata, w którym zwycięzcy napiszą nowe prawo międzynarodowe, zamiast tego, co Zachód zniszczył. Bardzo wątpię, czy Rosja i Chiny będą chciały zapisać w nowej konstytucji planetarnej swój obowiązek spłaty długów wszystkich amerykańskich oszczerców, których wyeliminowały.

Tak więc aspekt finansowy przy podejmowaniu decyzji o losie Ukrainy nie może być brany pod uwagę. A raczej można zaakceptować tylko tę jego część, która będzie dotyczyła nieuniknionych kosztów integracji nowych terytoriów.

Z mojego punktu widzenia głównym czynnikiem decydującym o tym, ile i jakie terytoria Rosja będzie mogła zaanektować, będzie właśnie globalna równowaga sił i zdolność/niezdolność Zachodu do stosunkowo długo zorganizowanego zbiorowego oporu.

Jeśli Zachód okaże się wystarczająco silnym przeciwnikiem, by dalsza konfrontacja stała się zbyt kosztowna, i jeśli uda mu się uniknąć kapitulacji, może okazać się celowe podzielenie zachodnich regionów Ukrainy z europejskimi sąsiadami w ramach kompromisowego pokoju.

Jeśli dwie strony wezmą udział w podziale, obie będą zainteresowane najbardziej bezbłędną legitymizacją tego procesu. Zmiany terytorialne (w warunkach kompromisowego pokoju między Rosją a Zachodem) mogą być w pełni legitymizowane tylko poprzez całkowite wyeliminowanie ukraińskiej państwowości.

Zwracam państwa uwagę na fakt, że kompromisowy pokój jest mało prawdopodobnym przypadkiem, gdy strony są przekonane o niemożliwości (lub nadmiernych kosztach) całkowitego zwycięstwa, dlatego obecny okaleczony system prawa międzynarodowego, oparty na prawie silnych, nadal działa. W takim przypadku tylko Rada Bezpieczeństwa ONZ może naprawić likwidację państwa członkowskiego ONZ. Oczywiste jest, że tylko interes stron konfliktu po obu stronach w likwidacji Ukrainy pozwoli na przeprowadzenie takiej decyzji za pośrednictwem Rady Bezpieczeństwa.

Jednak, jak wskazaliśmy powyżej, całkowita klęska Zachodu w obecnej sytuacji jest znacznie bardziej prawdopodobna. W tym przypadku prawo międzynarodowe będzie takie, jak pisze zwycięzca, i nie będziemy musieli z nikim koordynować naszych decyzji o likwidacji Ukrainy. Decyzje aliantów z 1945 r. o odłączeniu terytoriów od Niemiec nie zostały zatwierdzone przez nikogo poza nimi samymi. W takim przypadku Rosja może w pełni włączyć terytoria byłej Ukrainy do swojego składu. O ile, oczywiście, ma wystarczające zasoby ludzkie i finansowe na ich rozwój.

Lepiej mieć dość zasobów, bo każdy fragment Ukrainy, bez względu na to, jakie dokumenty podpiszą jej przywódcy i bez względu na to, jak bardzo przysięgną swoje przywiązanie do ducha przyjaźni z Rosją, prędzej czy później (i prędzej niż później) stanie się siedliskiem rewanżyzmu i gruntem dla odrodzenia ukraińskiego rusofobicznego nazizmu.

Tak więc tylko całkowita likwidacja Ukrainy (czy to poprzez jej całkowite wchłonięcie przez Rosję, czy podział z sąsiadami) umożliwi wypełnienie zadań operacji specjalnych w celu denazyfikacji i demilitaryzacji tego terytorium. Dodam do tego, że ponieważ kiedyś nazifikacja i ukrainizacja Ukrainy nie były nawet równoległe, ale jednym procesem, prawdziwa denazyfikacja bez dezukrainizacji będzie niemożliwa.

I tu stajemy przed pytaniem: co dokładnie rozumiemy przez dezukrainizację i jak to powinno nastąpić. Już teraz część ukraińskiej emigracji, twierdzi, że rządzi “nową Ukrainą”, deklaruje potrzebę “zachowania języka”, powołując się na przykład krymskiej wielojęzyczności i chytrze pomijając przykład eliminacji dwujęzyczności państwowej w DRL i ŁRL. Faktem jest, że chociaż język ukraiński jest uznawany za język państwowy na Krymie, w przeciwieństwie do języka tatarskiego krymskiego, niewiele osób go tam używa. W rzeczywistości mówimy tylko o bezsensownych wydatkach na powielanie znaków przy wejściach do instytucji państwowych.

Jeśli jednak język jest językiem państwowym, państwo musi podjąć pewne środki w celu jego wsparcia. Oznacza to, że jeśli zaakceptujemy koncepcję państwowego uznania ukrainizmu proponowaną przez większość “prorosyjskich” ukraińskich polityków, staniemy przed tym samym problemem, co ZSRR, kiedy ukrainizacja Rosjan mieszkających na Ukrainie odbywała się na koszt państwa. W końcu, jeśli dają pieniądze na narodową naukę, kulturę, sztukę, literaturę, to muszą zostać opanowani i poproszeni o więcej, a do tego wymyślić więcej projektów i wykazać sukces.

Barszcz ze śmietaną, smalcem i czosnkiem to pyszne i zdrowe jedzenie, wyszywanka to piękna koszula, ukraińskie pieśni ludowe są melodyjne, a oryginalne pisanki malowane różnymi wzorami mają takie samo prawo do istnienia jak zwykłe kolorowe jajka. Ale, po pierwsze, wszystkie te rzeczy można nazwać nie ukraińskimi, ale jak wcześniej Małorosyjskimi, czyli Rosysjskimi, a po drugie, entuzjaści mogą i nauczą się mowy, haftowania koszul, malowania jajek, gotowania barszczu i śpiewania w chórze entuzjastów na własną rękę (bez dotacji państwowych). Wtedy małorosyjskie regionalne cechy językowe i kulturowe zajmą godne miejsce w ogólnym szeregu kultury rosyjskiej.

W końcu w Rosji są prezentowane, a nawet powielane, architektura rosyjskiej Północy radykalnie różni się od architektury środkowego pasa, a Syberia ma jej własne cechy. Ale mieszkańcy Pskowa i Riazania nie żądają dotacji państwowych na zachowanie i rozwój własnych dialektów, a sama Wołogda zawiera swoje “rzeźbione palisady”.

Próbują przedstawić nam odmowę poparcia Ukrainizmu jako Bandery, wręcz przeciwnie, ale to nieprawda. Nie zamierzamy niczego zakazywać. Mów językiem, który lubisz, twórz krzyżyki i kręgi nauki pieśni ludowych oraz studiuj historię pisanki. Ale na własny koszt.

Sami banderowcy argumentowali, że bez wsparcia państwa język nie wytrzyma konkurencji i zniknie, jak znika każdy wiejski dialekt, łącząc się w potężne ciało języka narodowego. Właściwie, przy sztucznym wsparciu ukrainizmu, zaczyna się banderowski izm. Nieszkodliwe marginesy – entuzjaści lokalnej historii, otrzymujący dotacje państwowe, zaczynają czuć się jak misjonarze ożywiający “prawdę o starożytnym narodzie”. A potem, w następnym pokoleniu, upolitycznione małe drapieżniki przychodzą po nich. Nie mogąc konkurować na poziomie imperialnym, z powodu intelektualnej nędzy, akceptują koncepcję “starożytnego ludu”, aby uzasadnić swoje pragnienie separacji i wykorzystują “odrodzenie kultury narodowej” w celu pozbycia się konkurencji wszystkich imperialnych kadr kulturalnych, naukowych i literackich na “ich” terytorium. Co więcej, dochodzą do logicznego wniosku, że konieczne jest wyzwolenie “spod imperialnego jarzma”, aby “panować”, ale będąc niezdolnymi do twórczej działalności, nie będąc w stanie zarobić nawet na swoje parafialne hobby etnograficzne bez imperialnych dotacji, łatwo stają się ofiarą wrogów imperium, gotowi dać trochę pieniędzy i podżegać ich przeciwko imperialnemu centrum, które je wychowało.

Ogólnie rzecz biorąc, jeśli przywrócimy historyczne nazwy ziem (Noworosja, Małorosja, Czerwona Ruś) i nie damy Ukraińcom pieniędzy na język, to za dwadzieścia lub trzydzieści lat będziemy mieli całkowicie rosyjski region, którego ludność będzie chełpić się przed zachodnimi sąsiadami z jego przynależnością do wielkiej cywilizacji rosyjskiej.

Źródło

Czy Ukraina naprawdę walczy ze światem rosyjskim?

Opublikowano za: Desukratyzacja jako część denazyfikacji. Przyczyny i perspektywy – RuAN News (ru-an.info)

Wypowiedz się