Z TRUMPEM, CZY Z GREENBLATTEM?

Mądrość 3

18 września, warszawskie zoo, wręczenie nagrody im. Żabińskich przyznawanej Polakom, którzy ratowali Żydów w czasie wojny. Uroczystość połączyła nominalnie wrogie sobie ugrupowania polityczne. Udział wzięli przedstawiciele władz państwowych, samorządowych, Episkopatu Polski, amerykańscy kongresmeni, rabini z Polski i Izraela, szefowa klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer, poseł PO Michał Szczerba i redaktor „Wyborczej” Bartosz Węglarczyk.

Przemówił Jarosław Kaczyński. Było podniośle, gdy przypomniał, że dwoje odważnych Polaków, narażając życie, uratowało z warszawskiego getta 300 Żydów. Mniej podniośle, gdy rozdanie nagród wykorzystał do wygłoszenia apologii państwa Izrael, gdy podjął narrację „chrześcijańskich syjonistów”, przyznających państwu żydowskiemu boską legitymację. Izrael jest państwem na swój sposób wielkim i tą wielkość musimy traktować jako dowód siły ducha, ale także jako dowód tego, że gdzieś tam nad nami jest siła, ta najwyższa, boska, która o wszystkim decyduje, bo bez niej Izrael nie mógłby istnieć. To swego rodzaju cud naszych czasów – stwierdził.

Wzorem izraelskich polityków, w duchu i narracji żydowskiej Ligi Antydefamacyjnej, zrównał krytykę polityki Izraela z antysemityzmem:

Dziś antysemityzm bardzo często przejawia się jako wrogość wobec państwa Izrael, tak charakterystyczna zwłaszcza dla europejskiej lewicy, ale także dla innych sił politycznych w Europie. Musimy to rozumowanie i tu w Polsce i w Europie, gdzie ono, można powiedzieć kwitnie, i w całym świecie, odrzucić. Dziś właśnie przeciwko temu państwu kieruje się współczesny antysemityzm. Ten, który bardzo często odcina się od Holokaustu, który mówi o mowie nienawiści, który odrzuca najróżniejsze fakty po to, by zaprzeczyć temu wszystkiemu, co jest w historii naszej cywilizacji ważne, co jest rozstrzygające. I co ma zdecydować, że ta cywilizacja, najbardziej życzliwa człowiekowi ze wszystkich, które dotąd w historii istniały, ma przetrwać. Dzisiaj wysuniętą placówką tej cywilizacji jest państwo Izrael – dodał na koniec. Słowom Kaczyńskiego przyklasnął Yehiel Hilik Bar, wiceprzewodniczący Knesetu: Polska jest jednym z najsilniejszych sojuszników Izraela. Polacy rozumieją, że na co dzień musimy sobie radzić z terrorem, strachem i islamskim fundamentalizmem.

Każde, dosłownie każde wystąpienie prezesa PiS jest dokładnie analizowane przez opozycję,  przez media III RP, a zwłaszcza „Wyborczą”. Jest przedmiotem dociekań, daleko idących interpretacji, hipotez na temat przyszłych planów rządzącej partii.

Przemówienie Kaczyńskiego cytowały największe media świata. Na tym tle zdumiewać musi niemal całkowita publicystyczna cisza wokół uroczystości w zoo. Jedynie związany z „Wyborczą” portal OKO.press odnotował z satysfakcją: możemy w tym miejscu przyklasnąć słowom prezesa. Cieszymy się, że myślimy tak samo. Nie powiedzielibyśmy tego lepiej.

Portal nie omieszkał też odnotować, że wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki przyznał się do żydowskiego pochodzenia, bo powiedział, że członkowie jego rodziny, dzięki pomocy polskich rodzin, byli w stanie przeżyć niemiecką okupację (od siebie dodajmy, że powiedział też II wojna światowa miała twarz niemieckiego żołnierza i żydowskiego dziecka, a nie powiedział, że wojna miała też twarz „polskiego dziecka”).

Kaczyńskiemu wtórował na łamach „DoRzeczy” Piotr Semka, pisząc o: „niepokojącej zbieżności między poprawnością polityczną lewicy, każącą stawać w konfliktach na Bliskim Wschodzie zawsze po stronie państw arabskich przeciw Izraelowi, ze zjawiskiem wpływu na politykę państw zachodniej Europy wzrostu ludności muzułmańskiej w tych krajach, i o skokowym narastaniu na tym tle liczby aktów przemocy wobec instytucji izraelskich. Ktoś to musiał w końcu powiedzieć. I tym kimś w Polsce jest prezes”. „Cisza, która otacza to wystąpienie, pokazuje, że Kaczyński trafił celnie w słabe punkty lewicy” – zakończył swój wywód.

Podobnym wątkiem poszedł organizator uroczystości Jonny Daniels: wszystko sprowadza się do kwestii imigracji. Nie brzmi to poprawnie politycznie, ale niestety taka jest prawda. Jeżeli otwiera się granice dla ludzi zewsząd, wpuszcza się ludzi z Syrii czy Afryki Północnej i pozwala się im na wszystko, to musi się to skończyć poważnym problemem.

Nieco inaczej zareagowali blogerzy: Panie Prezesie, z całym szacunkiem, ale jesteś Pan mistrzem zakłamywania historii. Aktywiści lewicy w okresie międzywojennym w dużej grupie byli Żydami. Za czasów stalinowskich wiele kluczowych stanowisk zajmowali Żydzi. Coś nie tak z polityką historyczną. Chyba czas na emeryturę.

Od siebie dodajmy, że Daniels (wraz z Semką) dokonał nowej, już kanonicznej interpretacji problemu – muzułmańskich uchodźców, nie powinniśmy przyjmować tylko dlatego, że nie lubią Izraela. To że za napływem uchodźców do Europy stoi Izrael i Soros, i że uchodźcy mają zniszczyć podwaliny naszej cywilizacji, ani słowa.

A propos napiętnowanych przez prezesa PiS Polaków-antysemitów (którzy krytykują Izrael) – Jonny Daniels, szef izraelskiej organizacji From the Depths, która nagrodę ustanowiła, niegdyś deklarował: „Polska jest dla Żydów najbezpieczniejszym krajem w Europie (…) chodzę po polskich miastach z dumą, jako dumny Żyd. Nie docenia się tego jak wysoki jest w Polsce poziom akceptacji i otwartości wobec Żydów”. Ale było to w czasach, gdy zabiegał o względy polskich polityków, oferując w zamian pomoc w obronie dobrego imienia Polski w Izraelu i w nowojorskich synagogach. I względy takie wyrobił sobie u… PiS. Inna sprawa, że potem swą „pomoc” podsumował tak: „Jeśli chodzi o amerykańskich Żydów, to potrzeba jest więcej pracy i starań, by zrozumieli polską historię, jak to wszystko wyglądało”.

 Fundacja From the Depths, jak sama się przedstawia, to organizacja, której celem jest budowanie wspólnej przyszłości pomiędzy Polakami i Żydami. Współpracuje ze społecznościami żydowskimi z całego świata, szczególnie z Europy Wschodniej. Założyciel Fundacji był inicjatorem oraz organizatorem obchodów 69. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau i przyjazdu z tej okazji do Polski 60 reprezentantów Knesetu. Dodajmy obchodów, których całościowy bilans okazał się dla dobrego imienia Polski fatalny. Fundacja w początkowym okresie zajmowała się ratowaniem żydowskich nagrobków. Dziś zajmuje się sprawami bardziej przyziemnymi.

A propos From the Depths i Jonny Danielsa – nowojorski „Forward” doniósł, że kilka żydowskich organizacji gościło na szabasowej kolacji 12 posłów i ministrów rządu RP. Gośćmi byli politycy z całego politycznego spektrum, w tym sekretarz stanu Anna Maria Anders.  Forward” nie omieszkał przy tym skomentować: „Wydarzenie ma miejsce w czasie napiętych stosunków między głównymi reprezentantami społeczności żydowskich w Polsce i rządem z prawicowej partii PiS. O ile niektórzy polscy Żydzi popierają jego politykę, w tym ostry sprzeciw wobec rosyjskich pogróżek i wzniesienia pomnika Polaków, którzy ratowali Żydów podczas Holokaustu, inni  mają mu za złe, jak to określają, wzrost nacjonalizmu i ksenofobii pod jego rządami”.

Organizatorzy wydarzenia zapowiadali, że dyskusja podczas kolacji skupi się na: edukacji o historii Żydów, restytucji mienia, mediach i stosunkach z Izraelem. „Wydarzenie będzie okazją do pokazania czołowym polskim mężom stanu co to znaczy być Żydem i byciem dumnym kim jesteśmy i z naszej przeszłości” – dopowiedział Jonny Daniels, który był partnerem w przygotowaniu przyjęcia.

Jak bida, to do żyda

Było dla nas potężnym przeżyciem pokonanie wspólnej drogi przez Polaków i Żydów w Ziemi Świętej. Chodzi o poprawę wizerunku Polski – tłumaczył Jonny Daniels. Mówił o wyjeździe grupy polskich ochroniarzy z agencji City Security do Jerozolimy, którego był organizatorem. To także efekt deklaracji prezesa firmy Benjamina K., który zobowiązał się wysłać tam swoich stu najlepszych ludzi do pomocy izraelskiej armii i policji w zapewnieniu bezpieczeństwa. Benjamin pokrył wszelkich koszty związane z wyjazdem i pracą ochroniarzy. Na całą operację wyłożył 700 tysięcy dolarów. Pobyt ochroniarzy z Polski odbił się szerokim echem w izraelskich mediach. „Jerusalem Post” informację zamieścił na pierwszej stronie. Niemniej entuzjastyczne były komentarze mediów polskich. „Wyborcza” pisała: pierwsza grupa polskich ochroniarzy wspiera armię Izraela. Uczestniczyli już w patrolu po jerozolimskiej starówce. Wzięli udział w patrolu Policji Granicznej. Polska firma ochroniarska ma być wsparciem dla funkcjonariuszy służb izraelskich – podała  z kolei TVN24. Chcemy chronić niewinnych – podał Benjamin.

To nie żart. Chronili Izraelczyków, pomagali jednej z najpotężniejszych ponoć i najlepiej wyposażonych armii świata, mającej najlepszy ponoć na świecie wywiad. „Jerusalem Post” pisał (lub raczej donosił): „w czasie wizyty ochroniarzy nawiązana została współpraca z przedstawicielami izraelskiego rządu (…) przedstawiciele firmy spotkali się z wiceministrem obrony oraz wiceprzewodniczącym Knesetu”. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że w Polsce polityką zagraniczną zajmuje się firma ochroniarska i fundacja od żydowskich nagrobków. Bo pierwszy kontakt z ministerstwem obrony Izraela po powołaniu nowego rządu, nawiązał nie Macierewicz, lecz… City Security. Przy okazji można było także zadać pytanie: kto upoważnił firmę do pertraktowania z wojskiem i bezpieką obcego państwa, i czy służba w obcej armii nie jest przestępstwem?

Ochroniarze nie omieszkali zająć się (też w imieniu RP) polityką historyczną. „Jako obywatele Polski w przeszłości mieliśmy, niestety, bardzo często okazję być świadkami ataków na Żydów” – napisał Benjamin K. w liście do ministra bezpieczeństwa wewnętrznego Izraela. „Dobrze wiemy, że ten kto zaczyna atakować was, na końcu obraca się również przeciwko nam” – dorzucił. Promowana przez Jonny Danielsa City Security ma w portfelu umowy na ochronę 55 centrów handlowych, do jej klientów należą PKP i Gazprom. Oferuje szeroki wachlarz usług, w tym niestandardowe: detektywistyczne, windykacje i egzekucje, zabezpiecza  przed podsłuchami korporacyjne pomieszczenia i gabinety prezesów.

Śledztwo prowadzone przez Wojskową Prokuraturę w Poznaniu dotyczy afery w 22 Bazie Lotnictwa w Malborku, i bezpośrednio uderza w City Security, która przez cztery lata ochraniała obiekty i tereny wojskowe, w tym natowskie lotnisko. Chodziło o działania zorganizowanej grupy przestępczej, w których umoczeni byli przedstawiciele firmy ochroniarskiej.

Media pisały o SB-eckiej firmie, o kilkudziesięciomilionowych stratach; sugerowały powiązania z jakimiś agencjami zza wschodniej granicy. A po co ten cały wywód? A bo coś nam się wydaje, że wkład w bezpieczeństwo Izraela oraz wyczyny City Security i jego sponsora na jerozolimskiej starówce był okazją do ucieczki przed prokuratorem, grą na filosemickiej nucie, próbą wkupienia się w łaski PiS, czyli nowe kontrakty z MON. Oby tylko nie opisał tego sławetny Piątek Tomasz w kolejnej książce o naszym ministrze obrony.

 A propos „windykacje i egzekucje“, tj. usługi City Security  –  czy nie będzie, w razie czego, pomocna Izraelowi w  ściąganiu z Polski zaległości płatniczych, tj. 65 miliardów z tytułu restytucji pożydowskiego mienia?

Zastanawiająca i wymowna była konsternacja mediów prawicy (tej laickiej) w Polsce na wieść o  zwycięstwie Trumpa. Dla nich była to zwycięstwo „ksenofobicznego nacjonalisty”. Clintonowa, ucieleśnienie skorumpowanej elity, za którą ciągnął się smród bolszewizmu kulturowego, cieszyła się ich niezmienną sympatią, chociaż dla nawet najmniej rozgarniętego polityka rzeczą oczywistą było, że dla Polski lepszym prezydentem będzie ktokolwiek, byleby nie od lat  skrajnie zaangażowana w popieranie  żydowskich roszczeń Hillary. Nawiasem mówiąc, Prezes PiS za jedyny pozytywny aspekt zwycięstwa Trumpa uznał: skończą się naciski ws. Trybunału Konstytucyjnego. O naciskach Clinton ws. mienia pożydowskiego i 65 miliardach haraczu, nawet się nie zająknął.

Wicepremier Morawiecki porównał Trumpa do dżumy i cholery, a pomagier z jego gabinetu politycznego współczuł prezydentowi Dudzie, że będzie musiał ściskać Trumpowi rękę. Jedynym, który zadziałał w dobrym interesie Polski był Paweł Kukiz – wysłał Trumpowi list gratulacyjny.

Dlaczego upodobali sobie Clinton? Może przeczuwali, że gdyby Trumpowi udała się konserwatywna kontrrewolucja, to stracą rację bytu? Przy tej okazji lepiej rozumiemy, dlaczego dla Szczerby „miejsce Trumpa jest na śmietniku”, i przyczyny dla których Soros tak angażował się w zwalczanie Trumpa. Mniej natomiast rozumiemy, dlaczego za Clintonową, od lat skrajnie zaangażowaną w popieranie  wyczynów Sorosa, było PiS. Nawiasem mówiąc Trump oskarżył Sorosa o to, że jest częścią „światowej struktury władzy” odpowiedzialnej za decyzje ekonomiczne, które pozbawiły kraj bogactwa, a pieniądze skierowały do kieszeń kilku korporacji.

W czasie kampanii prezydenckiej Trump emitował telewizyjne spoty ze zdjęciami Sorosa u boku Lloyda Blankfeina, szefa Goldman Sachs (które szef żydowskiej Ligi Antydefamacyjnej-ADL, Jonathan Greenblatt potępił, bo „poruszały tematy od wieków wykorzystywane przez antysemitów”).

Na polityków w Polsce Trump działa jak czerwona płachta na byka. Słowa Trumpa: najpierw zadbamy o nasz kraj, zanim będziemy się przejmować wszystkimi innymi” i dla prezydenta najważniejszy powinien być interes własnego narodu” wystraszyły nie tylko nowojorskie elity, ale i te nad Wisłą.  Ruch, który wyniósł Trumpa do władzy był rewoltą przeciwko sitwie bankiersko-lichwiarskiej oraz wszechwładzy mediów.

Trump i jego diagnoza Ameryki to  wielki znak czasów, to zapowiedź końca dominacji lewaków w Białym Domu, i zapowiedź dobrej koniunktury dla stosunków polsko-amerykańskich. Czy  PiS z niej skorzysta? Czy hasło zwycięskiej kampanii Trumpa „osuszyć waszyngtońskie bagno” zachęci do osuszenia bagna warszawskiego? America First to od stycznia 2017 nowy paradygmat polityki zagranicznej USA, i początek nowych reguł gry.

Czy do naszych elit dotarło, że stosunki z Ameryką muszą być stosunkami z Trumpem, a nie z nowojorskimi Żydami.

Najwyższy czas przejść do kontrofensywy przeciw żydowskim szantażystom. Pierwszym krokiem winno być – zmiana ekipy negocjującej z Polską, bez Jonny Danielsa i bez Jonathana Greenblatta.

Historyczne i przełomowe były słowa Trumpa przed pomnikiem Powstańców Warszawy. Pierwszy raz od lat zabrzmiał głos inny, niż pedagogiki wstydu, do którego przywykliśmy.  Nikt wcześniej nie odważył się powiedzieć: Polacy są najmocniejszą i najwspanialszą wspólnotą  narodów, jaką poznał świat, i walczymy tak jak Polacy: za rodzinę, za wolność, za kraj i za Boga.

W słowach tych zawarł wszystko, czego dobre imię Polski potrzebowało. Wystarczyło        7 minut, by pokazać światu, że „polska nienormalność” to szansa i że Powstania Warszawskiego nie wybuchło w getcie. Ćwierć wieku ciężkiej pracy utrwalaczy kompleksu polskiego i katolickiego obciachu poszło na marne. Przyleciał Trump i wszystko zepsuł.

Na kontratak żydowskiego lobby nie trzeba było długo czekać. Szokujący artykuł ukazał się w izraelskim „Haaretz” – „Trump rzucił kość polskim populistom, a wybielił z antysemityzmu”. Korespondent gazety pisał: „w Polsce Trumpa nie ma śladu Polaków, którzy skazywali, zdradzali i mordowali tysiące Żydów w całym kraju przed, podczas i po nazistowskiej okupacji. Nie ma śladu jadowitej nienawiści w stosunku do Żydów (…) Trump wspomniał polskie cierpienia i polskie ofiary, ale gładko przeszedł nad historią żydowskich ofiar z rąk tych samych polskich ofiar. Odnotował masakrę w Lesie Katyńskim, ale zapomniał o masakrze w Jedwabnem i pogromie kieleckim, w których Polacy mordowali swoich żydowskich sąsiadów”. „Haaretz” pisał dalej: „W Polsce Trumpa Polacy byli i pozostali największymi ofiarami – nazistów i Rosjan. Ale nie ma wzmianki o polskich Żydach, którzy byli często zmuszani do ukrywania się przed polskimi sąsiadami.”

 Nie jest niczym zaskakującym, że Trump wybrał na wygłoszenie swej mowy Pomnik Powstania Warszawskiego, a pominął wizytę przy słynnym Pomniku Powstania w Warszawskim Getcie, żydowskiej rewolcie, do której polskie podziemie nie dołączyło”.

Amerykański „Newsweek” zarzucił Trumpowi, że udział w tworzeniu projektu jego wystąpienia brał amerykański historyk polskiego pochodzenia, „osoba z inklinacjami antysemickimi”. A jako dowód na jego przypadłość zacytował wypowiedź: Chcemy Polski katolickiej, a nie bolszewickiej oraz Śmierć komunie. Obie gazety instruowały – jedyną dopuszczalną narracją o Polsce powinna być ta o zagładzie Żydów, mówienie o cierpieniach Polaków to przejaw antysemityzmu, a jedynym badaczem, któremu wolno wypowiadać się na ten temat jest Gross.

Podczas sesji ONZ w N. Jorku Trump też nie zawiódł. W świetnym, energicznym wystąpieniu wskazał innym Polaków, jako wzór do naśladowania: patriotyzm prowadził Polaków do walki o wolność. Potępił ponadnarodowe gremia, które chcą stanowić prawo w niepodległych państwach. Powtórzył hasło „Ameryka najpierw”. Słowa te ściągnęły na niego gromy i potępienia. No bo zgodnie z regułami powszechnie panującej poprawności politycznej, miarą wielkości polityka ma być troska o wszystkich, a nie o swoich; obrona najdalszych, a nie najbliższych, a patriotyzm, przywiązanie do własnych korzeni miały raz na zawsze zniknąć z politycznego słownika. Za sprawą Trumpa jednak odżyły, i to z wielką mocą. Te słowa to broń w światowej wojnie cywilizacyjnej, w której lewacy i żydokomuna pierwszy raz od lat ponoszą klęskę. Trump to pierwszy polityk świata Zachodu, który broni konserwatywnych wartości. I chyba dlatego tak chętnie wspomina Polaków. I w tym przypadku na kontratak żydowskiego lobby nie trzeba było długo czekać.

W warszawskim zoo hasło Trumpa „Ameryka najpierw” Kaczyński przerobił na „Izrael najpierw”. Zamiast obroną bliskiej Polski zajął się obroną dalekiego Izraela. W miejsce hasła „na pierwszym miejscu swoi”, rzucił hasło „na pierwszym miejscu Żydzi”.

Impreza w warszawskim zoo, to klasyczny przykład strzelania do własnej bramki. W miejsce pozytywnego przesłania dla świata, pokazującego, że Polacy poświęcali życie ratując Żydów, w świetnie zsynchronizowany sposób stworzono okazję i sposobność do oskarżeń Polaków o antysemityzm. To kolejny przykład, że politycy w Polsce mają dużą wprawę w pilnowaniu cudzych interesów kosztem własnych, że zamiast bronić Polaków przed propagandowymi draniami, drani wspierają.

 Za mocno powiedziane? Z pewnością takich słów użyliby Antonina i Jan Żabińscy, po wysłuchaniu tyrad o Polakach antysemitach, którzy nie lubią Izraela. Kreowanie jak najlepszego wizerunku własnego kraju za granicą to w dzisiejszym świecie rzecz niezwykle istotna. Dba o to każdy normalny kraj. Każdy, ale nie nasz. Chciałoby się wierzyć, że „postępek” Naczelnika nie był świadomym, podyktowanym złą wolą i wyrachowaniem działaniem, a tylko głupotą, nieudolnością i wypadkiem przy pracy.

Pojawia się pytanie – jak zwalczać antypolonizm przy notorycznym filosemityzmie rządzących?

Zarówno PiS, jak i ostro zwalczająca go opozycja przemawiają tu jednym głosem, i dla Żydów gotowi są uczynić wszystko. Drobne animozje wynikają jedynie z licytowania się, kto jest bardziej filosemicki  oraz kto silniej odżegnuje od czci i wiary tych, którzy się temu sprzeciwiają.

Autorzy kombinacji operacyjnej rozgrywającej naszą scenę polityczną uderzają celnie. Wiedzą co jest piętą achillesową prezesa PiS. Wiedzą, że z oburzeniem reaguje na zarzut antysemityzmu, że prędzej potępi zwolennika PiS, niż Szczerbę z KOD.

Wystarczy rzucić hasło – „PiS ma w swych szeregach ksenofobów”, by natychmiast przywołać do porządku buńczucznych do niedawna krytyków III RP i wymusić na nich publiczne kajanie się.

Wielce zabawnie z perspektywy Izraela i nowojorski Żydów wyglądać musi PiS i PO, ścigające się w filosemickich deklaracjach. A wiedzieć trzeba, że oprócz Danielsa, który urabia PiS, równolegle inni urabiają PO. I czas najwyższy powiedzieć lub przypomnieć oczywistą prawdę – Nie tędy droga.

Filosemityzm, nawet najbardziej namolny, nie pomoże. Izrael i lobby żydowskie nie potrzebują w Polsce filosemitów, bo tych mają dużo, nawet w nadmiarze. Potrzebują rządu, który sprzeda lasy, i ministra finansów, który wypłaci im miliardy.

PiS zabiegając o względy administracji amerykańskiej ubzdurał sobie, że warunkiem współpracy jest przymilanie się Żydom, pełna lojalność sojusznicza wobec Tel Awiwu oraz certyfikat żydolubności wystawiony w Izraelu.

A to oznacza, że nikt z etykietą „antysemity” nie może funkcjonować w polskiej polityce, bo decyzje kadrowe podejmują ci, którzy decydują, kto jest, a kto nie jest antysemitą.

 Krzysztof Baliński

Wypowiedz się