Problemy ludzkiej natury – pisałem o nich wiele razy. Są one nierozwiązywalne, przynajmniej tymi metodami które proponuje się oficjalnie. Polityka, ekonomia, to tylko wierzchnie warstwy tego, co nazywamy systemem, matrixem. Ma on głębsze warstwy, i ma on swój rdzeń. Który wg mnie jest takim a nie innym zaprogramowaniem natury. Na drapieżność, na mentalność niedoboru, na przetrwanie za wszelką cenę. Wszystkie ludzkie systemy władzy (kapitalizm, patriarchat, polityka, hierarchizm itp itd) są odwzorowaniem tych praw natury.
Ale najważniejsze jest to, że tego reprezentanta praw natury ma każdy z nas w sobie. Jest to konstrukcja ego i umysłu. Są to strażnicy interesów społeczeństwa, a tak naprawdę matki natury w Twoim „ja„. Tego nie rób, tamto rób – bo tak trzeba. Nie rozwijaj się, jedz to co wszyscy, oglądaj to, co wszyscy, słuchaj tego co wszyscy – bo tak trzeba. Znaj swoje miejsce w szeregu, bo tak trzeba. Nie dąż przesadnie do szczęścia, radości, zabawy, tylko służ społeczeństwu, rodzinie, narodowi – bo tak trzeba. To jest właśnie ten głos – metaforyczny głos Saurona w Tobie.
Dawniej zagrożeń było bardzo dużo, przez wszystkie trudne i ciemne wieki. Adrenalina dosłownie wylewała się uszami. Dziś już tylu zagrożeń nie ma, ale konstrukcja ludzkiej psychiki pozostała bez zmian. Powoduje to ogromne cywilizacyjne problemy. Ludzie więc sami wyszukują sobie zagrożenia i problemy choćby były z dupy wzięte. Ten cały znój i trud dnia codziennego jest ludziom.. potrzebny. Bez tego homeostaza systemu zostaje zachwiana. Czyli z polskiego na nasze – ludzie wtedy wariują.
Cytat: „Sukinsyny z was.
– A co my wam takiego zrobiliśmy? spytał Aleksiej Felikowicz. – Przeciwnie – minimum ingerencji! Przecież jesteśmy po prostu obserwatorami. Do tego niewidzialnymi. Tylko jeśli system ulega wypaczeniu, trzeba robić poprawki.
– System?! Ludzie z głodu żrą własne dzieci!
– I co?! – Biessołow zerknął na niego ze złością – To nie my lubimy jeść wasze dzieci. To wy lubicie jeść wasze dzieci. I nie podoba nam się, że żrecie własne dzieci. My lubimy po prostu wami rządzić. Ale jeśli chcemy wami rządzić, to jesteśmy zmuszeni pozwolić wam żreć wasze dzieci! (…)
– A to dlatego, że z naszym człowiekiem inaczej się nie uporasz. – odpowiedział surowo Biessołow – Jest taki z natury. Tylko odkręcasz śrubę i od razu bunt! (…) Trzeba cały czas odciągać jego uwagę. Poskramiać. Kanalizować, że to tak ujmę. Podsuwać mu jakąś ideę. Religię albo ideologię. Cały czas wymyślać mu wrogów. Źle mu się żyje bez wrogów! Bez wrogów traci głowę! Nie może się sam określić.”
~Dmitrij Glukhovsky, Metro 2035
Wspaniała wiadomość jest taka, że Ty sam możesz się od tego uwolnić. Możesz swoje ego przepracować, przemienić. To jest właśnie realny wkład w zmianę świata – dopiero po takim czynie będziesz inspirować innych. Natura i taką opcję przewidziała. Wtedy jej wymagania są już inne, trudniejsze.
Życie owiec jest łatwiejsze, niż życie orła. Owce otrzymują pożywienie i wodę swobodnie, od swojego pasterza. Są chronione przed drapieżnikami, doglądane, by potem służyły temu pasterzowi. Jednak te udogodnienia są jednocześnie kajdanami dla owiec. Zapamiętajmy jedną z naczelnych zasad – to, co daje Ci bezpieczeństwo, jest jednocześnie tym, co Cię ogranicza. Tych czynników jest cały ogrom i wiele, ale to wiele z nich jest korzystne i konieczne.
Policja Cię ogranicza, wściekasz się że np. dostałeś mandat za picie piwa w parku. A gdyby nie ona, to chłopcy w dresach szybko zamienili by nasz kraj w drugi Afganistan. Na armię też narzekamy, bo przecież to głupota iść do woja bić się za ropę, i w ogóle pacyfizm brzmi tak pięknie. Ludzkość powinna być jedną wielką rodziną żyjącą w tolerancji i pokoju, prawda? Tylko że to niemożliwe – zupełnie niemożliwe.
Nawet w Polsce są ludzie, którzy za takie słowa chcą ściąć głowę, np. kibolską maczetą. Już nie mówiąc o kulturach w ogóle nie uczonych tych wartości, za to od maleńkości uczonych nienawiści i agresji. W tej erze wojny armia jest konieczna, by nas ochronić np. przed inwazją islamu. To kolejna wielka tajemnica świata – to, na co narzekamy, jest jednocześnie tym, co nas chroni.
Ta cała hipokryzja norm społecznych, toporny konserwatyzm, wierność ideologiom, religiom – są potrzebne by trzymać owce w ryzach. By nie było na świecie anarchii. Narzekamy na mentalność Polaków, na purytanizm i zaściankowość.. Ale jest to jednocześnie tym, co chroni nas przed islamem i innymi zagrożeniami. My możemy się z tego wyzwolić i hołdować wartościom liberalnym, żyć sobie spokojnie, cieszyć się małymi radościami, spełniać swoje zachcianki. Ale społeczeństwo musi być karną i zdyscyplinowaną armią, stąd te systemowe, „owcze” ograniczenia.
Owce są więc tak hodowane przez pasterzy, by miały i słabe umysły, słabe ciała i słabą świadomość. Wymagają one ochrony pasterza. Będą wolne od widocznych łańcuchów fizycznych. Jednak ich umysły będą pełne systemowych kajdan i blokad – bo bez nich nie poradziłyby sobie, nie przeżyłyby. Orły nie mają pasterzy, i nie chodzą (nie myślą) stadnie. Pożywienie owiec jest zróżnicowane. Taka ideologia, taka religia, taka partia polityczna.. Ale i tak jest ono bardzo ograniczone, i jest to najczęściej strawa kiepskiej jakości. Tak jak ludziom daje się różne mniej lub bardziej błędne idee, tak owcom daje się do jedzenia co najwyżej surowe zboża i trawy. Orzeł musi znaleźć swoje pożywienie sam, w znoju i trudzie wykuć swoją świadomość.
Niektórzy ludzie samodzielnie wybrali los owcy. Wewnętrznie pragną wolności, owszem. Śpiewają o niej, marzą, śnią. Szukają wolności w partii politycznej i jej liderze. Czy w subkulturze młodzieżowej. Nie zauważają, że jedyne co przyjmują, to ograniczenia jakie niesie za sobą wierność tym zbiorowościom. Krzyczą i protestują, że nie są tak wolne, jak orły. Jednak koniec końców, i tak przyjmują pokarm pasterza (ideologie, religie, partie, subkultury, życiowe „prawdy„, itp itd). Choć są buntownikami za dnia, posłusznie wracają do swoich klatek gdy zapada noc.
Ludzie nie rodzą się jako owce, wilki czy orły. Owszem, mają pewien potencjał na starcie – wiek duszy, jej zaawansowanie. Część młodych dusz ma tak silne blokady, że nie przyjmie żadnej wartościowszej wiedzy ponad to, co istnieje w ramach społecznej halucynacji. Możesz jednak zawsze wybrać – siedzieć w ramach bezpiecznego, ale ograniczającego ogrodzenia, lub latać jak orzeł, po mniej bezpiecznych przestworzach życia.
Po zachodzie słońca owce są karmione (19:00 TVN, 19:30 TVP) i prowadzone do swoich zagród na sen. Orzeł takich ograniczeń nie ma. Pokarm musi zdobywać sam, jest to bardzo niepewne. Bo może upolować coś niestrawnego lub długo nie mieć nic, bo jest wybredny. Ale nie płaci za niego wolnością. Tam, gdzie są owce – głupie, ignoranckie, stadnie zaślepione – tam zawsze pojawiają się wilki, które te owce wykorzystują i podgryzają. To kolejne prawo świata. To, czy chcesz być owcą, czy odlecieć od stada jako orzeł – jest Twoim wolnym wyborem.
Im więcej będzie nas, orłów, tym lepiej będzie dla świata. Nie polityka, nie ekonomia – ale transformacja natury owcy w orła jest wyjściem. Działanie w ramach polityki to wymiana jednych wilków na drugich. Nie zmieni to Ciebie. Nie zainspirujesz tak swoich bliskich czy czytelników do autentycznej przemiany. Ja to wszystko już przerabiałem, więc zdaję sobie z tego sprawę. Często jest wręcz tak, że nadmierne politykowanie, filozofowanie i rozmyślanie, prowadzi człowieka na dno – w otchłań autentycznego piekła. To też przechodziłem, i nie polecam. Choć owszem, na pewnym etapie jest to wręcz konieczne by wybudzić szczątkową wtedy świadomość.
Ale co za dużo to i świnia nie zje. W pewnym momencie politykowanie, filozofowanie i te wszystkie szokujące teorie, stają się trucizną. Czego nowego dowiesz się po przeczytaniu tysięcznego artykułu o toksyczności jakiegoś lekarstwa bądź żarcia? Jak się rozwiniesz na takiej strawie? Staniesz się lepszym, bardziej wyrozumiałym, bardziej spokojnym człowiekiem? Czy raczej.. owcą zaszczutą w kąt, widzącą wszędzie zagrożenia, wojny, spiski? Na pewnym etapie nie widzisz już świata, który się rozpada w chaosie. Ale świat i ludzkość, która ma swoje trudne lekcje, i która powoli się zmienia.
Cytat: „Mądry wojownik walczy do pewnego momentu, potem poddaje się uświadamiając sobie, że czeka go śmierć. Komu się poddaje? Poddaje się śmierci. Umiera z godnością z poczuciem spełnienia. Głupi wojownik niczym Don Kichot nie umie się poddać. Walczy z wiatrakami owładnięty obłędem. Nie mogąc się już nic zrobić – w niezgodzie na śmierć. Umiera zawstydzony w poczuciu porażki. Który z nich może zmartwychwstać uświęcony? Odrodzony w śmierci do życia?”
~Łukasz M. Łukaszewicz
Autor: Jarek Kefir
Opublikowano za: https://jarek-kefir.org/2017/02/22/zmiana-myslenia-i-rozwiniecie-wewnetrznego-potencjalu-to-prawdziwe-uwolnienie-od-systemu/
Za oknem pochmurno, zimno. Dzień w sam raz na prasowanie, które mi się zebrało. Rzuciłam okiem na stronę KIP i nie wiem, pisać – nie pisać? Każdy jakąś decyzję podjąć kiedyś tam musi… no, niech będzie. Jeszcze nieco się tu udzielę.
J.Kefir raczy mi łaskawie wybaczyć, proszę uprzejmie. Ludziom szlachetnym nie ma powodu kadzić, z nimi można normalnie – tak zakładam.
No to lećmy:
“Problemy ludzkiej natury – pisałem o nich wiele razy. Są one nierozwiązywalne, przynajmniej tymi metodami które proponuje się oficjalnie.”
– problemy jako takie nie istnieją. Człowiek je stwarza z własnej wolnej woli i na własne życzenie. Czasem jeden człowiek drugiemu je stwarza, ale głównie każdy w nie zaopatruje z zapałem sam siebie: “zrobię później”, “nie chce mi się”, “to mnie nie obchodzi”, “nie będę się tym zajmował” itd. itd. Czyli wszystko to, co “na człowieka przychodzi” jest poddawane filtracji przez uaktywniane na tę okoliczność algorytmy. Co to są te algorytmy? otóż, na przestrzeni życia każdy człowiek poddawany jest/ulega różnym, zewnętrznym bodźcom. Co to są za bodźce? – np. propozycje jakiegoś sposobu działania: smarowania chleba masłem, wiązania sznurowadeł, spuszczania wody w klozecie, mycia naczyń, ubierania się wg jakiegoś schematu – bo majtek przez głowę nikt przecież nie ubiera – itd. itd. Czyli cały ciąg matematyczny, zakodowany w naszych mózgach jako algorytm do użycia pod wpływem jakichś tam/odpowiednich? impulsów.
– można byłoby się zastanowić, kto i dlaczego nam takie algorytmy “układa”, no i co najważniejsze: KTO DAJE IMPULSY, BY JE URUCHAMIAĆ???
Więc sprawy dnia codziennego, wyrabiające w nas korzystne dla nas nawyki, niejako automatyzację naszego, powtarzalnego co dzień działania, możemy uznać za korzystne. Jeżeli już coś umiemy, nie musimy tego się przecież wciąż na nowo uczyć.
A więc impuls spuszczenia wody w klozecie daje nam algorytm informujący, że czynność wypróżniczą zakończyliśmy i z tym wiąże się zwykle to właśnie spuszczenie wody z rezerwuaru. Napisałam o klozecie, bo to jest – według mnie – słowo, które jest w stanie “wyjść z ram” i czytelnik łatwiej zapamięta, o czym było.
No więc teraz zajmijmy się tym “KTO”. Jeżeli te impulsy wynikają z naszego działania i co najważniejsze – są dla nas korzystne w skutku końcowym, to nie ma co się nad tym zastanawiać.
Kwestia zasadnicza dotyczy “gości nieproszonych” na naszych subtelnych układach wewnętrznych. I jeżeli “goście” ci to coś w rodzaju “mostków zwierających” na naszych połączeniach nerwowych, “mostków” pozwalających omijać nasze, wrodzone nam i działające na naszą korzyść “punktów kontrolnych”, to sprawa jest poważna, jako że nie ma z reguły możliwości takich pasożytów namierzyć, bo zwyczajnie nie ma czym; nie dysponujemy na tę okoliczność odpowiednim algorytmem, bądź jest on uśpiony albo wręcz porażony wirusem “gościa”.
Wydawać by się mogło, że stoimy na przegranej pozycji – ale jednak nie!
Dlaczego?
Otóż – Siła, Która nas Stworzyła jest obecna zawsze i wszędzie. Podłączenie się do Niej daje możliwość przynajmniej częściowego resetu, czyli zgrania danych bazowych tak, że mogą one spełniać funkcje korygujące.
A konkretnie, to mam na myśli zwyczajną, uczciwą i bezpośrednią wiarę w Boga. Ale jako że wiara nie podlega i nie może podlegać! żadnej nauce, żadnej analizie – bo by wiarą być przestała! – nie można o niej nic napisać, ponieważ każdy jest wyposażony w prywatne, indywidualne i w dodatku na własną marę – łącze bezpośrednie z Bogiem. Mogłabym napisać o swoim “łączu” ale co to komu da? On musi mieć własne albo nie będzie mieć żadnego.
No więc zwracając się całkiem po swojemu do Boga, otrzymujemy całkiem prywatną u Niego audiencję i odpowiedź na nasze prośby i pytania. Bóg rozmawia z człowiekiem przy pomocy życiowych okoliczności człowieka i jest to mowa uniwersalna, dla całego świata.
Człowiekowi wystarczy, że rozumie zasadę “przyczyna/skutek” i się do niej świadomie stosuje wybierając opcje dla siebie – a tym samym i dla CAŁOŚCI – optymalne.
Pamiętać tu należy, że gdy ktoś komuś coś ukradnie, to nie ma on z tego żadnych korzyści, jako że na zawsze wypala on na sobie piętno złodzieja. Taki ktoś będzie myślał jak złodziej, będzie zachowywał się jak złodziej – bo inaczej nie będzie mógł. Tak samo z oszustami, dewiantami, bandytami, ale również z ludźmi szlachetnymi, dobrymi i uczciwymi. Więc to jest kwestia dla każdego otwarta.
Dlaczego ten świat, pełen złodziei, oszustów i dewiantów mimo to trwa? Ja uważam, że dlatego, iż większość ludzi działa n i e ś w i a d o m i e. Nie można więc ich za to ukarać, bo nie zrozumieli by, o co chodzi i tym samym kara byłaby zupełnie bezcelowa.
Czyli jedynym sposobem naprawy świata jest obudzenie świadomości ludzi, by mogli oni rozumieć, co robią i jakie z tego wynikają konsekwencje.
Jak więc ludzi obudzić?
Kto może to zrobić?
Dlaczego nie zrobi tego sam Bóg?
Według tego, co ja wiem, Bóg tego nie zrobi, ponieważ dał On ludziom wolną wolę. Celem tego działania było stworzenie Gry Kosmicznej, którą Bóg obserwuje jako Statyczna Siła w Kosmosie. Gdyby Bóg ludziom wolną wolę odebrał, decydując za nich, Gra Kosmiczna straciła by podstawy swojego istnienia, czyli znany nam świat, odbierany przy pomocy naszych zmysłów, musiałby się skończyć. Nie można wszak być człowiekiem wolnym, z wolną wolą i jednocześnie być odgórnie kierowanym – w tym przypadku przez Boga.
No to jak ludzi obudzić? – muszą oni sami z siebie tego chcieć. I gdy oni zechcą, to przed ludźmi otworzą się nowe możliwości pojmowania, jako że możliwe stanie się przyswojenie/zaakceptowanie przez ludzi nowych algorytmów, pozwalających w inny niż dotychczas sposób postrzegać rzeczywistość.
A kto to może zrobić? nie napiszę, bo jest to tak naprawdę powszechnie dostępna tajemnica. Jeżeli ktoś będzie na odpowiednim poziomie, by ją rozpoznać, no to i będzie mógł się obudzić. Na drodze każdego człowieka są ludzie, którzy temu człowiekowi są użyteczni, niezbędni w jego rozwoju. Jest bardzo łatwo rozpoznać tych ludzi, gdy jest się człowiekiem choćby średnio uczciwym, średnio moralnym itd. Dlaczego złodziej i inny szalbierz tego nie może widzieć – napisałam już powyżej.
Mając wpływ na swoje podstawowe zachowanie każdy może łatwo się odpowiednio i na bieżąco skorygować, by osiągnąć cel. I ten cel każdy dla siebie sam ustalić musi, jednocześnie ponosząc konsekwencje swojego działania. To przecież proste.
“Polityka, ekonomia, to tylko wierzchnie warstwy tego, co nazywamy systemem, matrixem.”
– stwierdzenie o tym matrixie nie jest niczym nowym. W Indiach od zawsze wiedzą, że wszystko to Maha Maya, czyli wielkie złudzenie. Na czym ono polega jest zadaniem życia dla każdego człowieka, bo przecież nie rodzimy się po to, żeby z lasów robić pustynie, z jedzenia kał i wzajemnie się zniewalać. Zarówno lasy jak i jedzenie oraz relacje międzyludzkie służyć mają człowiekowi w dojściu do tego celu. Jedzenie podtrzymuje fizyczne ciało, las daje tlen do oddychania, by możliwe było spalanie jedzenia, a inni ludzie są dla nas tylko lustrami – czasem o bardzo krzywym odbiciu, jeżeli trafimy na oszustów. Ale jeżeli sami jesteśmy choć średnio uczciwi – praktycznie nic nam nie grozi.
– W systemie subtelnym Maha Maya to Void, czyli obszar – dla łatwiejszego wyobrażenia – wokół pępka, utworzony przez “satelitę” czyli Swadisthan czakrę. W kręgosłupie ludzkim jest maleńka przerwa w wiązce nerwów kręgosłupa, nazywana nerwem Vagusa. Przeskoczenie tej minimalnej odległości to właśnie wejście w świat złudzeń. Natomiast połączenie tych oddzielonych nerwów to przejście do rzeczywistości. Ale co ja tu będę opowiadać ślepym o kolorach! Kto chce, otworzy oczy i sam zobaczy. Mogłam się dowiedzieć ja, może i każdy inny, kto zechce.
“Ma on głębsze warstwy, i ma on swój rdzeń. Który wg mnie jest takim a nie innym zaprogramowaniem natury. Na drapieżność, na mentalność niedoboru, na przetrwanie za wszelką cenę. ”
– zdanie powyższe jest ocenianiem Dzieła Stwórcy z pozycji człowieka. Nic na świecie nie da się wymyślić ani zrobić lepiej, niż stworzył to Bóg. Zadaniem człowieka nie jest przetwarzanie tego, co Bóg zrobił, ale odkrywanie Jego cudownego Dzieła. Człowiek dlatego wciąż ponosi porażkę, ponieważ zamierza się na coś, co przekracza i zawsze będzie przekraczać jego możliwości. Jeżeli komputer sam siebie nie zrobił, to i komputer sam siebie nie zaprogramuje, nie zrozumie swojego programu i nie będzie mógł siebie samego w całości określić, bo brak mu dystansu. Nie widząc siebie nie wiemy, jacy jesteśmy. A to, co widzimy w lustrze to podwójna Maha Maya. Nie widzimy wszak oczami, a mózgiem, który wiązki światła padające na komórki nerwowe w oku zamienia na “obrazy”.
“Wszystkie ludzkie systemy władzy (kapitalizm, patriarchat, polityka, hierarchizm itp itd) są odwzorowaniem tych praw natury.”
– nic podobnego! są to wymysły chorych mózgów, oderwanych od rzeczywistości. Z prawami naturalnymi nie mają one nic, ale to nic wspólnego. Tak zwane systemy polityczne to programy wyłącznie antyludzkie, służące do siania niezgody, stwarzania kataklizmów i nieszczęść i nie ma to nic wspólnego z naturalnymi “kataklizmami” odbywającymi się na naszej Matce Ziemi. Naturalne “kataklizmy” nie są niczym innym niż samoregulacją Ziemi, która doprowadza się w ten sposób do równowagi.
– Natomiast te “systemy polityczne” mają za zadanie utrwalenie nierównowagi, stąd nieszczęścia.
“Ale najważniejsze jest to, że tego reprezentanta praw natury ma każdy z nas w sobie. Jest to konstrukcja ego i umysłu. Są to strażnicy interesów społeczeństwa, a tak naprawdę matki natury w Twoim „ja„. ”
– no więc czym jest ten “umysł”, jeżeli traktowany jest on w oddzieleniu od ego? przecież ego jest w umyśle, jest stanem umysłu. Starożytni wiedzieli, że człowiek może istnieć jedynie w stanie równowagi. Dla ludzkiego mózgu są w tym celu dwie półkule. Ta lewa, to siedziba ego – produktu końcowego działania każdego człowieka, jego aktywności. I w zależności od jakości działania ego jest większe lub mniejsze, ale jest. I jest ono potrzebne dla “przyszłości”.
– Zrównoważa je superego, czyli półkula prawa, odpowiedzialna za gromadzenie energii dotyczących przeszłości, niegdysiejszych działań i ich wyników. Czyli jest to poniekąd nasza pamięć.
– Między przyszłością a przeszłością jest miejsce na teraźniejszość, czyli miejsce na aktualną aktywność. Powstaje ona na skutek życzenia, zrodzonego w pamięci (nie możemy chcieć czegoś, o czym nie wiemy), jest aktywowane ono na ekranie ego, generującego “środki do działania” ale samo działanie odbywa się tu i teraz, czyli tylko i wyłącznie w RZECZYWISTOŚCI. I w zależności od tego, czy i na ile możemy naszą prywatną, niejako własną rzeczywistość “rozumieć”, działamy tak a nie inaczej. I jeżeli mamy “nieproszonego gościa” na naszym subtelnym systemie, działamy wbrew własnym interesom, na szkodę nawet naszego zdrowia i życia.
– Natomiast działanie w harmonii, w zgodzie z otoczeniem, daje wyłącznie korzyści zarówno działającemu jak i otoczeniu. Ale to tylko takie dygresyjki niezobowiązujące.
“Tego nie rób, tamto rób – bo tak trzeba. Nie rozwijaj się, jedz to co wszyscy, oglądaj to, co wszyscy, słuchaj tego co wszyscy – bo tak trzeba. Znaj swoje miejsce w szeregu, bo tak trzeba. Nie dąż przesadnie do szczęścia, radości, zabawy, tylko służ społeczeństwu, rodzinie, narodowi – bo tak trzeba. ”
– jeżeli żyjemy w jakiejś społeczności, to jest to niezbędne, byśmy się dostosowali. Gdybyśmy tego nie robili, byłaby nieustanna walka każdego z każdym o wszystko.
“Dawniej zagrożeń było bardzo dużo, przez wszystkie trudne i ciemne wieki. Adrenalina dosłownie wylewała się uszami.”
– według mnie było wręcz przeciwnie: zagrożeń było o wiele mniej, postępowanie ludzi było czytelniejsze i komfort życia większy. Ciemne wieki są teraz, ponieważ człowiek nie tylko otworzył “Puszkę Pandory” ale nawet zachwycił się możliwościami zniszczeń i dewastacji, jakie jej otwarcie ze sobą przyniosło. Adrenalina nie miała powodu się ludziom uszami wylewać, ponieważ ludzie mieli czynną i wyostrzoną intuicję, także telepatię i inne dziś niedostępne nam właściwości, pozwalającą na bezbłędne dekodowanie otoczenia.
“Dziś już tylu zagrożeń nie ma, ale konstrukcja ludzkiej psychiki pozostała bez zmian.”
– według mnie to całkowita nieprawda. Zagrożenie czyha na człowieka dziś dosłownie z każdej strony, poczynając od wody z kranu na komputerze kończąc. A więc jest zupełnie wykluczone, by psychika człowieka nie zareagowała na te zmiany po prostu się do nich dostosowując. Inaczej by przecież człowiek nie przeżył.
“Powoduje to ogromne cywilizacyjne problemy. Ludzie więc sami wyszukują sobie zagrożenia i problemy choćby były z dupy wzięte. Ten cały znój i trud dnia codziennego jest ludziom.. potrzebny.”
– takie podejście do sprawy to jakieś odwrócenie kota ogonem. To cywilizacja, jaką ludzie swoim działaniem stworzyli jest dla tych właśnie ludzi problemem, więc nie można traktować tego w oderwaniu od siebie. Ludzie nie wyszukują sobie problemów w tym sensie, bo ludzie sami tymi problemami są! Więc czy “wezmą je sobie z dupy” czy z nosa to tylko kwestia zastosowania odmiennej techniki brania tych problemów.
“Bez tego homeostaza systemu zostaje zachwiana. Czyli z polskiego na nasze – ludzie wtedy wariują.”
– to też nie jest prawdą. Człowiek co prawda – teoretycznie – rośnie pokonując przeciwności, ale nie wiemy przecież, jak by wyglądał człowiek, gdyby ich nie pokonywał. Nie możemy mieć – dla przykładu – tego samego człowieka, który problemy pokonuje i który jednocześnie nigdy ich nie miał. Porównać możemy gruszkę z jabłkiem, z braku dwóch identycznych jabłek/gruszek, ale nic ponadto.
Cytat: „Sukinsyny z was.
– A co my wam takiego zrobiliśmy? spytał Aleksiej Felikowicz. – Przeciwnie – minimum ingerencji! Przecież jesteśmy po prostu obserwatorami. Do tego niewidzialnymi. Tylko jeśli system ulega wypaczeniu, trzeba robić poprawki.
– System?! Ludzie z głodu żrą własne dzieci!
– I co?! – Biessołow zerknął na niego ze złością – To nie my lubimy jeść wasze dzieci. To wy lubicie jeść wasze dzieci. I nie podoba nam się, że żrecie własne dzieci. My lubimy po prostu wami rządzić. Ale jeśli chcemy wami rządzić, to jesteśmy zmuszeni pozwolić wam żreć wasze dzieci! (…)
– A to dlatego, że z naszym człowiekiem inaczej się nie uporasz. – odpowiedział surowo Biessołow – Jest taki z natury. Tylko odkręcasz śrubę i od razu bunt! (…) Trzeba cały czas odciągać jego uwagę. Poskramiać. Kanalizować, że to tak ujmę. Podsuwać mu jakąś ideę. Religię albo ideologię. Cały czas wymyślać mu wrogów. Źle mu się żyje bez wrogów! Bez wrogów traci głowę! Nie może się sam określić.”
~Dmitrij Glukhovsky, Metro 2035
– co do tego cytatu, to jest to wynik przebiegu jakichś bioprądów w jakimś/czyimś mózgu. Nie jest to wiążące dla całej ludzkiej populacji. Mało tego! by coś takiego wymyślić, jak w tym cytacie, to trzeba najwyraźniej poważnie się przez wiele plugastwa przeczołgać. Nie każdy chce i nie każdy musi.
– Pamiętać tu należy, że ludzki mózg udowodni niemal wszystko i to zgodnie, czy też wyłącznie! w zależności od poczynionych założeń i możliwości własnych sił przerobowych. I można tak dowolnie udowadniać i dowolnie uzasadniać, ale po co?
“Wspaniała wiadomość jest taka, że Ty sam możesz się od tego uwolnić. Możesz swoje ego przepracować, przemienić.”
– tu też się nie zgodzę z założeniem. Ego nie da się pokonać przy pomocy ego, i to własnego, ponieważ ego dysponuje własnymi algorytmami obronnymi i jest to bieganie niczym pies za własnym ogonem. Może być coraz szybsze, może zataczać większe lub mniejsze kręgi, ale nigdy nie wyjdzie poza to, poza siebie samo. Dla ego najskuteczniejszym lekarstwem jest miłość w jej czystej postaci; ta empatyczna, ta bezinteresowna, jak miłość niemowlęcia do matki i ojca. Ale choć nikt dorosły niemowlęciem stać się nie może, to jednak może spróbować taką czystą miłość odczuwać, bo ona w nim jest.
“Życie owiec jest łatwiejsze, niż życie orła.”
– nic podobnego! życie owiec JEST INNE niż życie orła. Bycie owcą to coś innego niż bycie orłem i zarówno same owce jak i same orły to zagłada dla świata.
– Zarówno owce jak i orły podlegają bezwzględnym prawom ustalonym dla nich przez Stwórcę, ale i Stwórca się nimi opiekuje, nimi kieruje. Nie mają więc one wolnej woli, w przeciwieństwie do człowieka.
– Człowiek bowiem wolną wolę ma i może ją wykorzystać dowolnie. A
do każdego działania przypisany jest jego skutek i nie ma tu przeproś. To jest ta “samoregulacja” u ludzi, stępiająca bezrozumną samowolę. Dodatkowo człowieka ogranicza bezwład materii i jak to mówią: “wyżej tyłka nie podskoczysz”.
– Ludzie stwarzają sami sobie problemy, ponieważ nie rozumieją ani swojego miejsca na Ziemi Matce, ani tym samym swojego miejsca w Ewolucji. A więc i nie rozumieją Praw Boskich, kierujących Ewolucją. Jak więc w takiej sytuacji może człowiek postępować właściwie?
– A no właśnie! może i powinien! w tym celu musi człowiek przypomnieć sobie pierwotną melodię, wiedzę o Sile, Która go Stworzyła.
– Jak? szerokość i jakość drogi jest proporcjonalna do chęci jej odnalezienia. Każdy z nas ma wolną wolę i tak naprawdę nikt z nas nic nie musi. Jest to pewien rodzaj absolutnej wolności i jednocześnie rodzaj totalnych kajdan, utrudniających każde działanie.
– A jednak można wzlecieć na wyżyny jak orzeł. I można żyć bezpiecznie i beztrosko jak owca pod opieką dobrego pasterza. A więc – brać, wybierać, nie żałować i godzić się na konsekwencje i to całkiem świadomie. Bo kto to może wiedzieć? może to właśnie na tym polega istota życia i może to właśnie tylko to stanowi jego treść i sens?
“Mądry wojownik” wie, że może się poddać. “Mądry wojownik” wie, że może dać się zabić albo że może sam się zabić. Ale przede wszystkim “Mądry wojownik” wie, że decyzja należy do niego i tylko do niego.