DO TRZECH RAZY SZTUKA

Użycki Józef ksiązka

Autor książki, Generał broni Józef Użycki ur. w 1932 r. w okolicach Lwowa.

W latach 1940-1946 zesła­niec syberyjski.

Wiatach 1950-1991-służ­ba w Wojsku Polskim.

Absolwent Oficerskiej Szkoły Piechoty Nr 1 i dwóch akademii wojskowych.

Służbę odbywał na wszyst­kich szczeblach dowodzenia: pluton, kompania, batalion; na­stępnie – po siedmiu latach pracy w Oddziale Operacyj­nym Sztabu Okręgu – zajmo­wał różne stanowiska dowód­cze i sztabowe, m.in.. dowo­dził pułkiem czołgów, dywi­zją pancerną i Okręgiem Wojskowym.

Służbę wojskową zakoń­czył na stanowisku szefa Szta­bu Generalnego WP – wice­ministra Obrony Narodowej.

W 1989 roku wydał książkę

„Wojna konwencjonalna w Europie?”.

 Oto co autor pisze:

Ja żyję w kraju, w którym o USA mówi się tylko z największą atencją, wręcz uwielbieniem. Nieprzypad­kowo, od co najmniej wieku wyśpiewuje się zwrotkę:

To jest Ameryka,

To słynne USA,

To jest bogaty kraj,

Na ziemi raj.

Każda krytyka tego „raju” wśród wielu ludzi przyjmowana jest ze wstrętem, podejrzliwie, niechętnie; w najlepszym przypadku ze zdziwieniem. Ponieważ kraj ten w szerokiej opinii uznany został za pełen zalet i god­ny naśladowania, a rzeczywistość od tej upiększonej opi­nii znacznie odbiega – warto nieco przybliżyć fantazję do realiów. Jeśli już należałoby się wzorować na tym kra­ju to nie bezkrytycznie, a zastanowić się nad tym, jak ów wzorzec się ukształtował, jaką drogą do swych osią­gnięć doszedł, odróżnić dobro od zła, dostrzec przy­najmniej podstawowe odcienie tego wyimaginowanego wzorca i dopiero na tym de dojść do rozsądnych wnio­sków.

W niniejszym opracowaniu podejmuję próbę przejścia całą drogę Stanów Zjednoczonych, skupiając swoją uwagę na wybranych jej odcinkach. W pierwszym rozdziale przyjrzeć się zalążkom przyszłego mocarstwa. W drugim – wydobyć na światło dzienne metody po­większania jego potęgi w wyodrębniających się etapach. I wreszcie w trzecim – przedstawić nieco wniosków na bliższą i dalszą przyszłość…………………

………………..Okazuje się jednak, że rzeczywistość była zupeł­nie inna. Otóż od wielkiego angielskiego kolonizatora oderwała się mniejsza część tych samych kolonizatorów

powstał twór nazywany przez Anglików ‘buntowaną pro­wincją!. Ten nowy podmiot państwowy przyniósł ko­rzystne zmiany jedynie dla nowych usamodzielnionych kolonizatorów, czyli dla Stanów Zjednoczonych. Stwa­rzał on im możliwości swobodnego decydowania o spra­wach wewnętrznych i zewnętrznych. Natomiast dla rdzen­nej ludności tego obszaru nie przyniósł żadnych zmian na lepsze. Dla nich dotychczasowy kolonializm przeisto­czył się w inny kolonializm o skutkach najtragiczniej­szych, ludobójczych. Niełatwo dziś porównywać jedną metodę kolonializmu do drugiej, jedną niewolę do dru­giej, jedno nieszczęście do drugiego. Jednak kolonializm angielski, gdyby trwał nawet 200 lat, dawał Indianom szansę przetrwania. Kolonializm amerykański, choć ofi­cjalnie tej nazwy nie nosił, pozbawił Indian tego co najcenniejsze – życia. Z rąk nowego państwa – zwanego demokratycznym – musieli zginąć niemal w całości. Taką hekatombę urządziło im państwo głoszące szczytne hasła wolności, równości i sprawiedliwości……….

……….Obserwując obecny rozwój sytuacji na świecie, oce­niając militarne doktryny o charakterze zaczepnym i prze­widując w prognozowanych wielkich wojnach przyszłoś­ci możliwą katastrofę dla świata – uznałem za celowe ostrzec tych, którzy zagrożenie to lekceważą. Zasuge­rowałem również możliwe do podjęcia przeciwdziałania. Refleksje z przeszłości i teraźniejszości mogą pomóc w postawieniu bariery przed możliwą złą przyszłością. Moim pragnieniem jest, by nasza piękna, błękitna planeta ocalała, a cywilizacja na niej rozwijała się szczęśliwie.

Autor

 

 

Wypowiedz się