Z budki dróżnika: Porwania polityczne

Porywanie ludzi jest starym wynalazkiem ludzkości. W zamierzchłej przeszłości porywano młode kobiety z sąsiednich plemion w celu zwiększenia rozrodczości. Sprzyjało to wzbogaceniu ludzkiego genomu i powstania wielu ras. Takie napady nie miały charakteru krwawych wojen, gdyż po pewnym czasie sąsiedzi robili to samo.

Nowa sytuacja powstała wtedy, kiedy wynaleziono niewolnictwo. Uznano, że mądrzej jest nie zabijać i zjadać pokonanych w wojnie ludzi (jeńców), ale uczynić z nich niewolników i do śmierci wykorzystywać do różnych (zwłaszcza uciążliwych) prac. Kiedy było ich za mało dla potrzeb rozwijających się gospodarek, wprowadzono handel niewolników. Żeby ich pozyskać, porywano młodych ludzi, po czym sprzedawano na targach niewolników.

Nasilenie tego procederu nastąpiło po powstaniu państw kolonialnych, kiedy chrześcijańscy łowcy niewolników masowo porywali afrykańskich Murzynów, żeby ich sprzedać do pracy na plantacjach w obydwu Amerykach.

Porwano także ludzi dla okupu. Służyły one zarobieniu pieniędzy. Inny charakter miały porwania młodych kobiet w celu zawarcia małżeństwa przy braku zgody rodziców panny młodej i z powodów politycznych. Z literatury starogreckiej znane jest porwanie Sabinek oraz pięknej Heleny przez księcia Troi, Parysa. Ponieważ była ona żoną króla Sparty, Menelaosa, więc doszło do dziesięcioletniej wojny, która zakończyła się pomszczeniem zniewagi i klęską Troi.

W polityce stosowane są różne metody eliminowania niewygodnych polityków. Pospolite jest ośmieszanie i dyskredytowanie ich przy użyciu mediów i plotki, internowanie, uwięzienie, skrytobójcze mordowanie i skazywanie na banicję. Bardziej wyrafinowaną  formą działania są porwania polityczne. Przypomnijmy kilka takich  przypadków z dziejów Polski.

W konającym państwie polsko-litewskim najbardziej wstrząsnęło szlachtą porwanie w 1767 r. przez oddział wojska rosyjskiego czterech posłów (w tym dwóch biskupów i hetmana), którzy byli przywódcami antydysydenckiej konfederacji radomskiej. Żądali oni zachowania przywilejów politycznych wyłącznie dla katolików.

Władczyni Rosji wykorzystała tę niezgodną z federacyjnym charakterem państwa polskiego postawę szlachty do zorganizowania konfederacji innowierców. Na polecenie carycy domagali się oni prawa dla prawosławnych i protestantów do zasiadania w senacie i sejmie oraz pełnienia funkcji publicznych.

Po porwaniu i wywiezieniu do Rosji (Kaługa) polskich przeciwników politycznych Katarzyny II, wystraszeni (lub przekupieni) posłowie zaakceptowali zmiany prawa na korzyść innowierców. Sejm zatwierdził wówczas także tzw. prawa kardynalne (wolna elekcja, liberum veto), które umożliwiały trwanie Polski w bezrządzie. Dawało to władzom Rosji i Prus możliwość ingerowania w wewnętrzne sprawy państwa polskiego.

Kiedy porwani posłowie powrócili do kraju, nie mieli żadnego znaczenia politycznego. Dowodzi to, że cele polityczne można osiągać bez mordowania przeciwników politycznych, gdyż wystarczy ich porwanie i internowanie, a później uwolnienie. Jest to metoda bardziej humanitarna niż zabijanie. Władze imperium rosyjskiego stosowały ją wielokrotnie.

Za porwanie polityczne można uznać także aresztowanie i internowanie w twierdzy w Magdeburgu przez władze niemieckie w 1917 r. dowódcy polskich legionów Józefa Piłsudskiego i jego oficera K.Sosnkowskiego. Przebywali w niej do czasu, kiedy rząd   niemiecki uznał, że mogą być oni przydatni do zachowania wpływów na ziemiach polskich. W tym celu 10 listopada 1918 r. przywieźli brygadiera Piłsudskiego do Warszawy, gdzie proniemiecka Rada Regencyjna powierzyła mu władzę.

Na podstawie umowy Piłsudskiego z Niemcami wojsko polskie walczyło o zajęcie Kresów Wschodnich, ale nie udzieliło pomocy polskim oddziałom walczącym o wyzwolenie ziem zaboru pruskiego. Wielkopolanie i Pomorzanie sami wypędzili wojsko niemieckie ze swoich ziem. Porwanie Piłsudskiego i jego internowanie okazało się zręcznym posunięciem politycznym władz niemieckich.

Polityczny charakter miało także porwanie i zlikwidowanie gen. Władysława Zagórskiego, który politycznie zawadzał J.Piłsudskiemu, ponieważ sprzeciwił się jego puczowi wojskowemu w maju 1926 r. Był on przeciwnikiem politycznym Marszałka, ponieważ znał jego tajemnice związane   ze współpracą z wojskowym wywiadem zaborcy austriackiego przed I wojną światową.

W 1926 r.  Zagórski stanął w obronie  legalnego prezydenta Polski i rządu W.Witosa. Żeby go za to ukarać, najpierw wytoczono mu proces kryminalny i osadzono w więzieniu w Wilnie.  Później formalnie wypuszczono go z więzienia i przywieziono do Warszawy, żeby zameldował się u ministra Piłsudskiego. Pomiędzy przyjazdem do stolicy, a przybyciem  do raportu w ministerstwie, znikł. Jego ciało nie zostało dotychczas odnalezione.

Jednoznacznie polityczny charakter miało podstępne porwanie w dniach 27 i 28 marca 1945 r. , wywiezienie do Moskwy i osadzenie w więzieniu na Łubiance przez służby NKWD szesnastu przywódców Krajowej Delegatury legalnego emigracyjnego rządu polskiego. Było to przestępstwo, ponieważ rząd ten był uznawany przez władze USA i Wielkiej Brytanii. Inna sytuacja byłaby, gdyby ci polscy politycy działali w kraju po utworzeniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Armia Krajowa nie mogła zakłócać walk prowadzonych przez Armię Czerwoną na ziemiach polskich zimą 1945 r., gdyż była już rozwiązana rozkazem jej ostatniego komendanta, gen. Okulickiego.

Haniebne było to, że Anglosasi nie protestowali ani przeciwko temu porwaniu, ani osądzeniu polskich ministrów, a następnie skazaniu ich na wieloletnie więzienie zgodnie z prawem ZSRR. Prośby szefa PPR, W.Gomułki o przekazanie porwanych pod polską jurysdykcję sądową zostały przez J.Stalina odrzucone, a sam proces toczył się w dniach, kiedy na Kremlu tworzono Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, z udziałem S.Mikołajczyka i członków jego partii. Był to jawny dowód na to, że w sprawach Polski decydował Stalin, a nie Anglosasi i nie liczył się z ich zdaniem i stosowanymi przez niego brutalnymi metodami poskramiania Polaków.

Nie przyjmował tego do wiadomości  rząd londyński, kierowany przez socjalistę T.Arciszewskiego. Nie był on uznawały przez władze  ZSRR i zachodnich aliantów, więc  oszukiwał Polaków, że dojdzie do konfliktu zbrojnego pomiędzy USA i ZSRR, w wyniku którego Polskę opuszczą wojska sowieckie. O tym, że była to mrzonka świadczy fakt, że Anglosasi nie zakwestionowali wyroków sowieckiego sądu wobec porwanych polskich polityków i zmusiły polskie władze  do uznania linii Curzona za wschodnią granicę Polski.

Tragiczna sytuacja Polski i Polaków po II wojnie światowej wynikła z błędnej polityki zagranicznej rządów sanacyjnych. Jako dyrektywę działania przyjęły one koncepcję dwóch wrogów i nie sprzymierzania się z żadnym z państw sąsiednich. Tymczasem wojen nie wygrywa się wtedy, kiedy jest dwóch lub więcej napastników.

Kilkakrotnie Polacy przekonali się o tym w XVIII wieku, ale nie wyciągnęli wniosków z poniesionych klęsk. Rezultatem tego była przegrana wojska polskiego w wojnie w 1939 r. Uzależniła ona nasze państwo od dobrej woli mocarstw, więc w 1945 r. podyktowały one Polsce takie warunki polityczno-terytorialne, jakie były zgodne z ich polityką zagraniczną.

Ostatnio snute są w Polsce rozważania typu political fiction na temat możliwych konsekwencji zawarcia w 1939 r. przez rząd sanacyjny sojuszu z Niemcami lub ZSRR. Gdyby polskie władze nie kierowały się wtedy honorem, ale zimną kalkulacją polityczną, to postąpiłyby podobnie jak wiele innych krajów europejskich i zawarły traktat sojuszniczy z III Rzeszą. W rezultacie tego w czasie II wojny światowej zginęłoby mniej Polaków, a powojenne losy Polski nie byłyby gorsze niż Węgier, Rumunii czy Słowacji, które współpracowały z Hitlerem. Porwanie przez władze sowieckie polskich polityków i ich uwięzienie, było sygnałem ostrzegawczym dla Polaków, że zostaną zmuszeni do przyjęcia ideologii bolszewickiej i nikt im nie przeszkodzi  zsowietyzować Polski.

Władze sowieckie zastosowały metodę porwania politycznego także wobec Czechosłowacji w 1968 r. Żeby nie dopuścić do jej wyjścia z sowieckiej strefy wpływów, porwały przywódcę tego państwa A.Dubczeka i wywiozły go w głąb Rosji oraz spacyfikowały uczestników „praskiej wiosny”.

Metodę porwań polityków stosowały także inne państwa. Szczególnie obrzydliwe było porwanie i osądzenie w USA prezydenta Panamy, ponieważ rząd amerykański obwieszcza światu, że szanuje demokrację, wolność i prawa człowieka, ale w praktyce politycznej nieposłusznych prezydentów mniejszych państw przywołuje do porządku przy pomocy porwań lub skrytobójczych mordów. Dzieje się tak, ponieważ państwa kierują się swoimi egoistycznymi interesami politycznymi, ekonomicznymi lub ideologicznymi, a nie sentymentami.

                                                                                   Piotr Zaborny

Wypowiedz się