POLSKIE DROGI DO NIEPODLEGŁOŚCI, ODRODZENIE SIĘ PAŃSTWA POLSKIEGO

„Narodowi potrzebne jest morze jak człowiekowi płuca. Płuca dobrze funkcjonujące stanowią o zdrowiu organizmu.

Żywotność ORGANIZMU NARODOWEGO okaże się dopiero,

gdy potężna flota handlowa zapewni należne sobie miejsce na pełnych wodach OCEANU”.  

Wypowiedź gen. Józefa Hallera

podczas uroczystości zaślubin Polski

z Bałtykiem w dniu 10 lutego 1920 r. w Pucku.

 

Przypominamy w całości pięcioczęściowe opracowanie Marka J. Toczka o procesach i wydarzeniach  odradzania się polskiej państwowości po latach zaborów w układzie politycznym, militarnym i świadomościowym. (red. kip) 

1. Sytuacja społeczno – polityczna Polaków po powstaniu styczniowym.

Po upadku powstania styczniowego w 1864 r. wszystkie rządy zaborcze zaczęły prześcigać się w wywieraniu  represji na polską inteligencję, w tym głównie na sfery ziemiańskie. Powszechnym zjawiskiem staje się usuwanie Polaków z majątków ziemskich. Najtrudniejsze warunki egzystencji dla Polaków wytworzono w zaborze rosyjskim i pruskim. Na porządku dziennym stosowane są różnego rodzaju szykany wynikające z drakońskiego prawa zaborców wobec Polaków. W zaborze rosyjskim i austriackim rozprzestrzenia się niczym nie ograniczana lichwa, niszcząca podstawy lokalnej gospodarki. Wszystko to prowadziło do apatii, do sytuacji  obywatelskiej zachowawczości i politycznej stagnacji.

Spadkobiercy warstw szlacheckich tych, którzy z taką charyzmą prowadzili walki o niepodległość ojczyzny aż do 1864 r. stali się podatnym instrumentem ugody  we wszystkich trzech zaborach. Tworzące się w poszczególnych zaborach nowe warstwy społeczne wywodzące się z  przemysłu i  handlu, w przeważającej części stanowiące obcy, napływowy element, stają się  podporą postawy lojalizmu wobec rządów zaborczych. Otrzymują w zamian możliwości prowadzenia działalności gospodarczej i indywidualnego bogacenia się.

Okres ten słusznie nazwano „okresem obniżenia ideałów obywatelskich”.  Stan ten utrzymuje się do połowy lat 80 – tych XIX w. kiedy to przezwyciężenie apatii krępującej polot myśli politycznej, staje się coraz bardziej zauważalne w działaniach publicznych społeczeństwa, ściślej mówiąc w warstwach jego inteligencji.

Obserwowany rozwój wydarzeń na europejskiej scenie politycznej nie stwarzał nadziei Polakom na znaczącą poprawę ich sytuacji. Klęska Francji pod Sedanem    2 września 1870 r.) doprowadziła do proklamowania w Wersalu (18 stycznia 1871 r.) zjednoczenia Niemiec (Reich) z Prusami.

Austro – Węgry pozostawały nadal jako europejskie mocarstwo nad Dunajem. Era konstytucyjna w Austrii przyniosła Polakom daleko idące prawa i wpływy reprezentacji politycznej na rządy. Dała Polakom faktyczną, choć formalnie nie określoną autonomię Galicji, rządzonej przez prawie pół wieku po polsku i przez Polaków. Swobodne, w porównaniu do dwóch pozostałych zaborów, życie polityczne czyniło z Galicji w oczach znacznej części Polaków, także przebywających za granicą „Piemont polski”, ożywiony ogromną energią społeczeństwa kierowaną coraz silniej na tworzenie ruchu państwowego.

Zjednoczone Niemcy, pod przywództwem Otto von Bismarcka, rozpoczęły marsz do zapewnienia sobie przywództwa wśród Rosji i Austro-Węgier, zwanych w politycznym żargonie „koncertem mocarstw”. Zbliżanie  się Niemiec do Austro -Węgier pod koniec XIX w. rozbudziło frustrację Rosji i doprowadziło do jej stopniowego zbliżenie się do Francji, przypieczętowanego układami z lat 1891 – 93. Można powiedzieć, że był to początek rozpadu „koncertu mocarstw” na dwa odrębne systemy sojusznicze. Kwestia polska przestała więc być sprawą trzech mocarstw. Fakt nie podpisania wcześniej trójprzymierza oznaczał, że kwestia polska przestała być także sprawą międzynarodową, stawała się wewnętrzną sprawą każdego z trzech mocarstw. Niestety, to był jedyny efekt polityki lojalności i ugody wobec zaborców.

Zerwanie Rosji z Niemcami zaowocowało wprowadzeniem „nowego kursu” wobec Polaków w zaborze pruskim.  Uczyniono drobne ulgi w sprawach edukacji (język polski), parcelacji i osadnictwa. Wydarzeniem była też nominacja Polaka, ks. Stablewskiego na arcybiskupstwo gnieźnieńskie. W krótkim czasie podobne oznaki „odwilży” wprowadzono w zaborze rosyjskim.

2. Kwestia polska na arenie międzynarodowej. 

W polityce międzynarodowej, zarówno w II połowie XIX w. jak i w chwili wybuchu wielkiej wojny, zw. później I wojną światową, kwestia polska w znaczeniu państwowym nie istniała.  Władze zaborców zupełnie nie liczyły się z narodowymi aspiracjami Polaków. Wszelkie wolnościowe dążenia były brutalnie tłumione.

W gabinetach ministerialnych nie wspominało się nigdzie  nawet samej nazwy – POLSKA. Urzędy nadal zapisywały i prowadziły ewidencję Polaków wg. wystawionych im paszportów jako: Rosjan, Niemców, czy Austriaków. Nawet dla Francji sprawa Polski była niewygodna, jej milczenie stanowił warunek  utrzymania  sojuszu  z Rosją. Obydwa bloki europejskich mocarstw, które miały się w niedalekiej przyszłości  zetrzeć ze sobą w bojach wojny światowej, nie znajdowały miejsca dla Polski w swych programach, nawet  tych dotyczących rozważań nad najdalszą  przyszłością.

Dla Rosji sprawa polska była przez długie lata jedyną, którą bez zastrzeżeń można było zakwalifikować do kategorii problemów narodowościowych, czyli takich, których rozwiązanie wymagało istotnej zmiany statusu danego narodu wewnątrz imperium. Jeśli do lat dziewięćdziesiątych XIX w. polska świadomość narodowa była typowa przede wszystkim dla przedstawicieli szlachty, duchowieństwa i inteligencji, to od końca XIX w, również „doły społeczne” – mieszczaństwo, chłopi i robotnicy – zaczęły myśleć kategoriami narodowymi. Z całą wyrazistością pokazały to zarówno wydarzenia w Królestwie Polskim w okresie rewolucji 1905 – 1907, kiedy to nie rewolucyjni socjaliści, ale narodowi demokraci (endecy) nadawali ton wystąpieniom ulicznym, jak też wybory do Dumy Państwowej, które przyniosły endekom znaczący sukces.

W Petersburgu długo przed wybuchem wojny zdawano sobie sprawę, że jedynym sposobem rozwiązania sprawy polskiej jest rozpoczęcie kontrolowanego procesu odbudowy polskiej państwowości. Nie przyniosły spodziewanych efektów realizowane przez Petersburg projekty przekształcenia Polaków z Królestwa Polskiego w wiernych poddanych Romanowów. Sytuacja wewnętrzna, a także rozwój wydarzeń na scenie międzynarodowej nie sprzyjała jednak do podjęcia zdecydowanych kroków w tym kierunku.  Prawdą jest, że duża część Polaków wyjeżdżała w różne rejony imperium, służyli Rosji jako oficerowie i urzędnicy, załatwiali interesy, kształcili się, szukali pracy. Część z nich ulegała asymilacji, ale zdecydowana większość Polaków nieprzerwanie kultywowała swą polskość, walczyła o własny język, kulturę i wiarę.

Moment przewidywany i oczekiwany przez Polaków od trzydziestu lat – wojna Rosji z Austrią nastąpił z chwilą wystosowania ultimatum austriackiego wobec Serbii i solidarnego przyłączenia się Niemiec, dopiero w 1914 r.

1 sierpnia 1914 r. Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji, a 3 sierpnia Francji. Decydując się na walkę na dwa fronty zamierzały w pierwszej kolejności szybko zakończyć działania na zachodzie, aby później całą swą potęgę militarną skierować na wschód przeciwko Rosji. 4 sierpnia Wielka Brytania zwróciła się przeciwko Niemcom po pogwałceniu przez nich neutralności Belgii. Austro – Węgry przystąpiły do  wojny z Rosją dopiero 6 sierpnia.

Rozpoczęła się wielka ogólnoeuropejska wojna, zwana  później I wojną światową, w której państwa Ententy (trójporozumienia) – Francja, Wielka Brytania i Rosja starły się z sojuszem Austro – Węgier i Niemiec (państw centralnych).

Przy  głębszej analizie przyczyn I wojny światowej, można poza wszelką wątpliwość odnaleźć wyraźnie występującą kwestię polską. Prawdą jest, że była ona przysypana mnóstwem spraw pomniejszych i przy pobieżnej obserwacji była niewidoczna nawet dla oka dyplomatów. Gdy jednak wojna zaczęła się przeciągać, kwestia ta zaczęła kruszyć polityczne pokłady leżące na powierzchni i wypływać coraz wyraźniej na plan główny. Był to rodzący się huragan, rozsadzający dotychczasową spójność  państw zaborczych, zbudowaną przede wszystkim na dramacie narodu polskiego i rozbiorach Polski. Takiego rozwoju wydarzeń nie przewidywały zarówno państwa zaborcze jak i koalicja aliancka.

Kwestia polska – przy niedostrzegalnym jej znaczeniu dla mocarstw europejskich, przy braku realnych możliwości  przekucia jej na wojenny kapitał, z czasem stawała się dla nich przysłowiową kotwicą. Z upływem czasu ciągnęła ona państwa zaborcze w głębię odmętu wojennych niepowodzeń.

Głównym terenem działań wojennych na wschodzie stały się bowiem rozległe obszary dawnej Rzeczypospolitej. Pozyskanie zasobów ludności i czynnego jej wsparcia dla któregokolwiek z obozów walczących stawało się  czynnikiem decydującym. W chwilach gdy niewiele brakowało by jeden blok mocarstw uzyskał przewagę nad drugim i przeważyłoby to na szali sukcesów wojennych, kwestia polska stawała się coraz ważniejszą.

Dla Rosji Królestwo Polskie było obszarem o szczególnym znaczeniu w planach wojennych. Pierwotny rosyjski plan prowadzenia działań wojennych zakładał, po przeprowadzeniu mobilizacji, wycofanie wojsk na lewy brzeg Wisły i tu organizowanie obrony. Plan ten szybko stracił swa aktualność. Potężne ataki armii niemieckiej na pozycje francuskie wymusiły działania zaczepne wojsk rosyjskich w Prusach Wschodnich i w Galicji. Terytorium Królestwa Polskiego stało się baza operacyjną przygotowywanego natarcia.

Ważnym sygnałem, jeśli chodzi o nastroje Polaków wobec Rosji była informacja o rezultatach poboru do armii rosyjskiej, które przerosło wszelkie oczekiwania oraz brak poparcia dla powstańczego projektu Józefa Piłsudskiego na początku sierpnia 1914 r. w czasie wypadu kompani kadrowej na ziemię kielecką. Wszystko to świadczyło nie tyle o lojalności Polaków wobec Romanowów, ile o dużej skuteczności endeckiej propagandy antyniemieckiej, która przez lata utwierdzała Polaków w przekonaniu, że największym ich wrogiem są Niemcy. Argumentem umacniającym Polaków w tym przekonaniu  był niczym nie uzasadniony fakt popełnionej zbrodni, w pierwszych dniach sierpnia 1914 r. kiedy to  Niemcy ogniem artylerii zniszczyli miasto Kalisz, a następnie rozstrzelali Bogu ducha winnych 80 jego mieszkańców.

Carat trwał przy swojej antypolskiej polityce, mimo realnej groźby śmiertelnego starcia z Niemcami, w obawie przed naruszeniem spoistości własnego imperium. W dniach gdy Niemcy wkraczają jako nowi okupanci na tereny kongresówki, Rosja decyduje się 14 sierpnia na ogłoszenie odezwy Do Polaków, którą  podpisał  naczelny dowódca rosyjskich sił zbrojnych, wielki książe Mikołaj.

Odezwa była pośpiesznie przygotowanym posunięciem politycznym, które  wobec zaistniałej sytuacji na froncie, miało uspokoić sojuszników – Francję i Anglię, a także w nieobowiązujący dla Rosji sposób pozyskać Polaków. Projekt odezwy przygotował zespół  polityków, m. in. minister spraw zagranicznych Siergiej D. Sazonow. Został on przyjęty przez cara i uchwalony na radzie ministrów 11 sierpnia. Z projektem odezwy został zapoznany Roman Dmowski – przywódca polskich demokratów, który przyjechał 12 sierpnia do Petersburga. Odezwie nadano  wielki rozgłos za granicą,  zwłaszcza w Paryżu.

Odezwa napisana została z uwzględnieniem  oczekiwań polskich narodowych demokratów. Zawierała obietnicę zjednoczenia wszystkich części podzielonej Polski „pod berłem cara Rosji” i zapewnienia jej wolności wiary, języka i samorządu. W odezwie nie wspomniano jednak o zakresie tego samorządu, sprawa przyszłych granic Polski stawiana była dwuznacznie. Słowa „półtora wieku temu żywe ciało Polski rozszarpane zostało na kawałki” można było interpretować również jako obietnicę odrodzenia Polski w granicach Rzeczypospolitej z 1772 r. jednak warunek – „Jednego oczekuje Rosja od was: równego poszanowania dla praw tych narodowości, z którymi złączyła was historia” – mógł ograniczyć taką możliwość do minimum. Mógł oznaczać, że Ukraińcy i Białorusini pozostaną poza polskim terytorium samorządowym.

Odezwa Do Polaków ( pisownia oryginalna).

 „ Polacy!          

  Wybiła godzina, w której przekazane Wam marzenie ojców i dziadów Waszych ziścić się może.

 Przed półtora wiekiem żywe ciało Polski rozszarpano na kawały, ale dusza jej nie umarła. Żyła ona nadzieją, że nadejdzie godzina zmartwychwstania dla narodu polskiego i pojednania się braterskiego z wielką Rosją.           

 Wojsko rosyjskie niesie Wam błogą wieść owego pojednania. Niechaj się zatrą granice, rozcinające na części naród polski.

 Niech naród polski połączy się w jedno ciało pod berłem cesarza rosyjskiego. Pod berłem tem odrodzi się Polska, swobodna w swej wierze, języku i samorządzie.

 Jednego tylko Rosja spodziewa się po Was: takiego samego poszanowania praw ludów, z któremi związały Was dzieje.

 Z sercem otwartem, z ręką po bratersku wyciągniętą, kroczy na Wasze spotkanie wielka Rosja. Wierzy ona, iż nie zardzewiał miecz, który poraził wroga pod Grunwaldem.

Od brzegów oceanu Spokojnego do mórz Północnych ciągną hufce rosyjskie. Zorza nowego życia dla Was wschodzi.

Niech zajaśnieje na tej jutrzni znamię krzyża, godło męki i zmartwychwstania ludów.

                              Zwierzchni Wódz Naczelny, Jenerał-adjutant

Dnia 14 sierpnia 1914 r.                                                       Mikołaj.”

Odezwa wielkiego księcia, zapowiadając zjednoczenie Polaków z wszystkich trzech zaborów, mogła (lecz nie musiała) stanowić zapowiedź zamierzonego przez Rosję naruszenia układu sił państw zaborczych na trenie dawnej Rzeczypospolitej. Jednak, mimo że odezwa ta była napisana zręcznie, wywołując wielkie wrażenie na polskich umysłach, w istocie swej stanowiła akt czysto wojskowy, nie zaś zobowiązanie kompetentnych w tej kwestii organów rządowych z carem na czele.

Niemal w tym samym czasie, gdy ogłaszano rosyjską odezwę Do Polaków, 9 sierpnia dowództwo wojsk austro-węgierskich wspólnie z dowództwem wojsk niemieckich na froncie wschodnim, ogłasza apel do mieszkańców Królestwa. Apel ten, wprawdzie bliski koncepcji Józefa Piłsudskiego – „…my Europejczycy niesiemy wam wyzwolenie od Azjatów itp.”, ale słowem nie wspominał o tym, co będzie z pozostałymi częściami podzielonej Polski pozostającymi pod panowaniem Prus  i  Austro – Węgier.

Podobnym gestem okazała się deklaracja premiera Rosji z sierpniu 1915 r. kiedy zwycięska ofensywa wojsk niemieckich i austro-węgierskich wyparła Rosję z ziem polskich. Premier Iwan L. Goremykin zapowiedział  wówczas w Dumie przyznanie Polakom autonomii. Jednak i tym razem szybko okazało się, że był to tylko gest propagandowy mający zniechęcić Polaków do współpracy z Niemcami i Austriakami. Niczego konkretnego w sprawie Polski Rosja nie uczyniła aż do końca 1916 r., kiedy to z antypolskiego letargu wyrwała ją  niemiecka i austro-węgierska deklaracja z 5 listopada 1916 r., zapowiadająca odbudowanie z ziem odebranych Rosji, związanego z Berlinem i Wiedniem – Królestwa Polskiego.

Brak powodzenia Niemców w walkach o Paryż, rozkład machiny wojennej Austro-Węgier w latach 1914-1916,  definitywnie przekreśliły niemieckie kalkulacje co do możliwości szybkiego odniesienia zwycięstwa i zakończenia wojny. Wizja długotrwałej wojny do ostatecznego wyczerpania sił, stawała się coraz bardziej  realną.  Szukając nowych rezerw wojennych, także Niemcy i Austria, podejmują próbę wykorzystania sprawy polskiej.

5 XI 1916 r.  ogłoszono przez cesarzy: niemieckiego i austriackiego  akt „Niepodległości Polski”. Szybko okazał się on iluzją. Niemcy w swych praktycznych działaniach pokazali, że nie zamierzają urzeczywistniać rzuconego hasła niepodległości Polski. W istocie pragnęli oni wrócić do idei linii granicznej trzeciego rozbioru Rzeczypospolitej i wciągnąć resztę kongresówki w obręb Rzeszy niemieckiej jako podporządkowanego im kraju na wzór Bawarii czy Saksonii.

Także podobny iluzyjny charakter miało ogłoszenie niepodległości państwa litewskiego z powołaną i kontrolowaną przez Niemców namiastką rządu. Ogłoszenie nazwą „Litwa”  państewka na terenie historycznej Żmudzi, ujawniało właściwe oblicze polityki niemieckiej, która, odrywając wówczas ten kraj od Rosji, równocześnie dążyła do zniszczenia historycznego związku Polski z Litwą.

Niemcy, każąc Polakom płacić krwią na polach bitew za namiastkę państwowości,  równocześnie  dążyli do zalegalizowania kosztem Polski dalszych swoich zdobyczy terytorialnych. Zapewne w razie zwycięstwa Niemiec, takie państewko stanowiłoby jakąś korzyść polityczną, niemniej jednak nie mogło ono żadną miarą stanowić dla Polaków punktu oparcia przeciw dalszej ekspansji niemczyzny na wschód.

Mimo wszystko, trzeba jednak wyraźnie stwierdzić, że ogłoszenie przez Niemców aktu „Niepodległości Polski” miało duże znaczenie polityczne. Po raz kolejny wyrywało kwestię Polski z martwego punktu. To ożywienie kwestii polskiej umożliwiało  gabinetom zachodnioeuropejskim (Francja, Anglia), choć na razie w formie niezobowiązującej, oficjalne poruszyć  kwestię polską wobec caratu, dla którego  listopadowy akt „Niepodległości Polski” stanowił cios.

Aby zneutralizować tę obietnicę i nie dopuścić do utworzenia przez Niemcy liczącej się w wojnie armii polskiej, czego obawiały się nie tylko Petersburg, ale także Paryż i Londyn, car Mikołaj II w noworocznym rozkazie dla wojsk za jeden z głównych celów wojennych uznał „odbudowanie wolnej Polski, złożonej z trzech dotychczas rozdzielonych części”. Była to pierwsza zapowiedź zmiany polityki rosyjskiej, odebrania przeciwnikom polskich prowincji i rozszerzeniem na zachód własnej strefy wpływów. Nie o spełnienie polskich aspiracji tu jednak chodziło, ale o powiększenie imperium Romanowów, o czym najlepiej świadczy fakt, że w umowach zawartych z Francją i Wielką Brytanią na początku 1917 r. Rosja zastrzegła sobie prawo wyłączności decydowania o kształcie swojej granicy wschodniej. Aż do upadku caratu nie zniesiono żadnego z prawnych ograniczeń krępujących Polaków przebywających na terenie imperium rosyjskiego.

Kolejną niespodzianką dla Europy, a dalszym awansem sprawy Polski,  była rewolucja  lutowa w Rosji w marcu 1917 r.

30 marca 1917 r. Tymczasowy Rząd Rosyjski wydaje proklamację do Polaków. Proklamacja ta zapowiada utworzenie niepodległej Polski ze wszystkich ziem zaludnionych w większości przez Polaków. Ta nowa Polska miała być złączona wojskowym przymierzem z Rosją. Na podstawie aktu do tej proklamacji rozpoczęła się likwidacja stosunków polsko-rosyjskich, opartych na zasadzie rozbioru Polski. Rozpoczęto wydzielanie z armii rosyjskiej oddziałów polskich. Proklamacja ta bynajmniej nie oznaczała rezygnacji Rosji z zagarniętych ziem polskich i zamiaru odrodzenia Rzeczypospolitej. Tymczasowy Rząd Rosyjski godził się na utworzenie nowej Polski, ograniczonej w jej etnograficznych granicach i pozostającej pod jej protektoratem. Była to więc w swej istocie reakcja i odpowiedź dla programu niemieckiego w sprawie polskiej.

Deklaracje Rządu Tymczasowego o niepodległej Polsce zaktywizowała także zachodnich sojuszników Rosji, chcących przeciwdziałać niemieckim planom odbudowy Polski i posłużenia się jej potencjałem militarnym. W porozumieniu Petersburgiem prezydent Raymond Poincare wydał 4 czerwca 1917 r. dekret o tworzeniu we Francji Armii Polskiej. Jej narodowym zwierzchnikiem został, utworzony 15 sierpnia 1917 r. Komitet Narodowy Polski kierowany przez Romana Dmowskiego, który nadal pozostawał rzecznikiem współpracy z Rosją, ale z poszanowaniem polskiego prawa do niepodległości.

Rewolucja w Rosji zasadniczo zmieniła politykę Józefa Piłsudskiego, współpracującego do tej pory z Niemcami i Austrią. Sojusz z nimi stracił sens, skoro nowa Rosja zadeklarowała prawo Polski do niepodległości, a ententa przelicytowała obietnice składane Polakom przez Berlin i Wiedeń. J. Piłsudski gotów był, po tym jak Zjazd Wojskowych Polaków obradujący w Petersburgu w czerwcu 1917 r. wybrał go na swego honorowego przewodniczącego, przedrzeć się przez front i zaangażować w tworzenie polskiej siły zbrojnej. Plany te przekreśliło aresztowanie J. Piłsudskiego przez Niemców w lipcu 1917 r.

Tak oto kwestia polska, sprawa państwowości Polski przeszła z politycznego niebytu do poziomu międzynarodowej licytacji, gdzie strony zaczęły się prześcigać, kto da więcej. Samo ustępstwo Rosji było także elementem tej licytacji, nie zaś wynikiem szczególnych sympatii konstytucjonalistów rosyjskich do Polski. Nastąpiło ono także za sprawą orędzia prezydenta Stanów Zjednoczonych  z dnia 22 stycznia 1917 r. Orędzie  to, mówiące o powojennym porządku świata, w kwestii polskiej wyraźnie stwierdzało:

„… powinna istnieć zjednoczona, niepodległa i samodzielna Polska”.       

Inicjatywa prezydenta Wilsona miała szczególnie ważne znaczenie dla kwestii polskiej, była jego wielką zasługą dla Polski. Otóż obok dotychczasowych niewiele znaczących deklaracji państw zaborczych odezwało się w  sprawie Polski potężne mocarstwo światowe, nie patrzące koniunkturalnie przez pryzmat kalkulacji rosyjskich, brytyjskich czy francuskich, lecz stawiające sprawę jej istnienia jako podmiotu polityki międzynarodowej. Znaczenie orędzia prezydenta Wilsona jeszcze niepomiernie wzrosło, gdy w kwietniu 1917 r. Stany Zjednoczone przystępują do wojny przeciw państwom centralnym.

W przeciwieństwie do dotychczasowych praktyk tajnych traktatów czy programów państw alianckich, USA wystąpiło jawnie z wyraźnym programem ustalenia powojennego porządku świata, opartego na styczniowym orędziu prezydenckim. 13-ty punkt tego programu, precyzującego warunki przyszłego pokoju, deklarował:

,,Niezawisłe państwo polskie, które by musiało zamknąć w sobie niewątpliwie zamieszkałe przez ludność polską obszary , musiałoby być stworzone. Musiałoby ono posiadać wolny dostęp do morza. Jego gospodarcza niezawisłość i terytorialna nienaruszalność musiałaby być zagwarantowana przez międzynarodowy układ.”

W listopadzie 1918 r. z inspiracji Niemców ma miejsce przewrót bolszewicki w Rosji. Przywódcy bolszewiccy z Leninem na czele, finansowani i przerzuceni przez niemiecki wywiad ze Szwajcarii przez Niemcy i Finlandię docierają do Rosji. Bolszewicka rewolucja przejmuje władzę pod hasłem stanowczego zakończenia  wojny, co pozwoliło uzyskać mu na starcie poparcie w masach włościańskich i żołnierskich, pragnących powrotu do domów. Nowa władza w Rosji, działając w zgodzie do intencji swoich niemieckich mocodawców, wypowiada traktat i zobowiązania carskiej Rosji, zawarte z aliancką koalicją, a przede wszystkim z Francją. Zmusza to Francję do powrotu do jej starych, zapomnianych programów kwestii polskiej. Zarysowała się przed nią konieczność odbudowy silnego państwa polskiego, które w razie nowej wojny z Niemcami angażowało by ich wysiłek także na wschodniej granicy.

We Francji uznano utworzony polski Naczelny Komitet Narodowy na czele, którego stanął Roman Dmowskiego, jako organ polityczny do reprezentowania interesów  przyszłego państwa polskiego. W oparciu o ochotników przystąpiono do szybkiego formowania Armii Polskiej.

W miarę jak coraz szybciej dojrzewała na forum światowym sprawa niepodległej Polski, Niemcy z początkiem 1918 r. zaczęły pośpiesznie porządkować swoje stosunki z Rosją bolszewicką, by wspólnie zapobiec niebezpieczeństwu samorzutnego zorganizowania się państwa polskiego. Stawało się to coraz bardziej prawdopodobne w sytuacji przedostawania się do Polski silnych oddziałów wojska polskiego, sformowanych w Rosji jeszcze przed bolszewickim przewrotem listopadowym.

3 marca 1918 r. Niemcy i bolszewicka Rosja zawarły traktat pokojowy w Brześciu. W stosunku do kwestii polskiej – rodzącej się perspektywy mającego powstać państwa polskiego, traktat ten był wypowiedzeniem wojny przez Niemcy i Austrię. W traktacie tym władze bolszewickiej Rosji zrzekły się obszarów zachodnich opierając się o granice państwa moskiewskiego sprzed 1654 r. Z drugiej strony traktat naruszał całość królestwa polskiego odcinając od niego ziemię chełmińską i wschodnią część Małopolski z Lwowem, powoływał szereg buforowych, nieistniejących przedtem państewek na wschodzie, zamykając przyszłe państwo polskie na maleńkim terytorium kongresówki okrojonej ze wschodu i zachodu.

4 listopada 1918 r. Państwa Centralne zwróciły się z prośbą o podjęcie pertraktacji  pokojowych. 11 listopada 1918 r. wszedł w życie narzucony Niemcom rozejm. Jeden z jego warunków głosił:

Wszystkie Wojska Niemieckie, jakie się znajdują obecnie na obszarach, które przed wojną tworzyły część Rosji, powinny wrócić do Niemiec, jakie były w dniu         1 sierpnia 1914 r., skoro tylko Alianci uznają, że chwila ku temu nadeszła ze względu na położenie tych obszarów.”

 Było to bardzo niebezpieczne dla odradzającej się Polski postanowienie. Państwo polskie, Polacy mogli już na starcie znaleźć się w pełnej zależności  od Niemców, którzy uzyskawszy rozejm, zyskali czas i środki militarne do rozwiązania sytuacji na polskich obszarach w sposób dla siebie wygodny. Niemcy przystosowując się do nowej sytuacji, mogli to zrealizować jako potrzebny koalicji na tym obszarze „nadzorca – rozjemca”. Sprawa istnienia suwerennej Polski mogła  więc stać się rezultatem politycznych decyzji, niekoniecznie przyjaznych i rozumiejących jej istotę obcych czynników decyzyjnych.

Nadszedł czas, by Polacy aspirujący do wolności sami wzięli sprawy w swoje ręce. Czas egzaminu polskiego społeczeństwa do prawa  wywalczenia i posiadania własnego państwa nadszedł, dobrze rozumiały to polskie elity patriotyczne.

 3. Proces tworzenia politycznej reprezentacji narodu polskiego pod zaborami:
            – Narodowa Demokracja.

W 1887 r. Zygmunt Balicki (1858 – 1916), działacz polityczny i publicysta, zakłada „Związek Młodzieży Polskiej” (Zet). Niemal równolegle, w Szwajcarii z inicjatywy Zygmunta Miłkowskiego (1824 – 1915), uczestnika powstania styczniowego, czołowego działacza niepodległościowego na emigracji,  zostaje utworzona tajna organizacja polityczna „Liga Polska”. Organizacje te nawiązują ścisłą współpracę owocem, której było opracowanie programu odzyskania niepodległości i postulatów dotyczących reform. „Liga Polska” stała się organem zwierzchnim dla „Związku Młodzieży Polskiej”. Nawiązuje kontakty i współpracę ze środowiskami patriotycznymi działającymi w kraju przy pismach: „Głos” w Warszawie i „Przeglądzie Społecznym” we Lwowie. W 1893 r. „Liga Polska” zostaje przekształcona w „Ligę Narodową”, na czele której stanęli Roman Dmowski (1864 – 1939)  i  Zygmunt Balicki.

Przeniesienie kierownictwa do kraju i zmiana nazwy na „Ligę Narodową” odzwierciedla dokonującą się ewolucję ideową środowiska w kierunku nacjonalistycznym. Na początku XX w. „Liga Polska” liczyła już dziesiątki tysięcy zaprzysiężonych członków, dysponowała kilkunastoma tytułami prasowymi.

Represje władz rosyjskich zmusiły działaczy  do zakonspirowania działalności kierownictwa „Ligi Narodowej” i  utworzenia jawnej struktury politycznej „Stronnictwa Narodowo – Demokratycznego” działającej we wszystkich zaborach. Publikacje książkowe: Z. Balickiego – „Egoizm narodowy wobec etyki” (1902) oraz „Myśli nowoczesnego Polaka”  (1903) – R. Dmowskiego, stały się manifestem ideologicznym Stronnictwa.

Porażka Rosji w wojnie z Japonią (1904 -1905) i wybuch rewolucji w Rosji tworzyły szansę dynamicznego działania w kluczowym zaborze rosyjskim. Poczynania R. Dmowskiego w owym czasie zdominowały obawy przed możliwością żywiołowego wybuchu kolejnego powstania, które nie miało jeszcze szans powodzenia. Spektakularnym dla tej idei przedsięwzięciem była podróż do Japonii, gdzie R. Dmowski nie zyskał poparcia Japończyków dla rozpoczęcia powstania w Polsce. Także negocjacje z opozycją w Finlandii, w sprawie wspólnych działań przeciwko uwikłanej w rewolucje Rosji, nie dały pozytywnych rezultatów.  Lekkomyślnym krokiem R. Dmowskiego był akces do ruchu neoslawistycznego    (1908 r.), proklamującego sojusz narodów słowiańskich (z Rosją) w obliczu groźby niemieckiej. Szybko się z tej inicjatywy wycofał.

Wobec widocznej słabości środowisk konserwatywno – ugodowych na drugi plan zeszło pierwszoplanowe dotąd zadanie – przeciwstawianie się nastrojom lojalistycznym.  W rezultacie, zamiast pozostawać oazą spokoju i porządku na tle trawionej rewolucją Rosji, Królestwo Polskie stało się jednym z centrów tejże rewolucji. Wysuwane postulaty do władz rosyjskich, m. in. żądanie autonomii czy polonizacja urzędów i szkół, w sytuacji cofania się fali rewolucji stały się nie realne. Walka o wpływy w samorządzie, spotkała się z ostrym sprzeciwem środowisk żydowskich, na który odpowiedziano bojkotem żydowskiego handlu. Nie popychało to sprawy polskiej do przodu.

Aktywność polityczna Romana Dmowskiego w życiu politycznym Królestwa zyskiwała mu coraz większe poparcie, stał się jedną z dominujących postaci w kraju, a jego partia stała się najważniejszą siła polityczną.

Wobec stabilizowania się władzy w Rosji nadzieje na rozwiązanie kwestii polskiej  R. Dmowski zaczął wiązać ze zmianami w sytuacji międzynarodowej, które dokonywały się w związku z zaznaczającym się coraz silniej podziałem Europy na dwa antagonistyczne bloki polityczno – militarne. Przeciw Niemcom konsolidował się blok brytyjsko – francusko – rosyjski. Symptomy kruszenia się XIX w. układu sił  w połączeniu z trwającym już wyścigiem zbrojeń zwiększały prawdopodobieństwo wojny. Mimo świadomości, że każda wojna, a tym bardziej ta prowadzona na olbrzymią skalę, stanowi nieszczęście trudne do wyobrażenia – jeżeli szukało się dróg wyjścia z impasu, w jakim znajdowała się kwestia polska (przegrane powstania, postępy asymilacji politycznej i kulturowej w poszczególnych zaborach), to taka wojna była szansą dla odzyskania państwa polskiego i niepodległości.

Gdy w sierpniu 1914 r. wybuchła oczekiwana wielka wojna, R. Dmowski mógł poddać próbie trzymaną dotąd w ukryciu koncepcję polityczną. Zakładała ona, że rozwiązanie kwestii polskiej dokona się w dwóch etapach. Pierwszy wynikał z logiki podziału Europy na dwa bloki, z Rosją w jednym i Niemcami wraz z Austro – Węgrami w drugim. Sukces koalicji antyniemieckiej miał pociągnąć za sobą zjednoczenie ziem polskich w obrębie Rosji, która nie okaże się zdolna do stabilnego trwania po wojnie. Wewnętrzny rozpad Rosji, zdaniem  R. Dmowskiego był nieuchronny.

Elementem realizacji sygnalizowanego planu był memoriał w kwestii granicy zachodniej państwa, jaki złożył rosyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Sazonowowi jesienią 1914 r. Postulował oderwanie od Niemiec Górnego Śląska, części Dolnego Śląska (powiat sycowski i namysłowski), całego Poznańskiego, całego woj. Pomorskiego (tzw. Prus Zach.) wraz z powiatami: lęborskim i bytowskim, a także Warmii i Mazur (tzw. Prus Wsch.).

Klęska Rosji w 1915 r. unaoczniła R. Dmowskiemu konieczność odejścia od tego scenariusza. Jesienią 1915 r. R. Dmowski wyrusza na Zachód szukać i pozyskiwać sojuszników dla kwestii polskiej. Dużą przeszkodą w negocjacjach były obawy przed reakcją Rosji, ten stan utrzymywał się do jesieni 1916 r. kiedy to Niemcy i Austro – Węgry proklamowały utworzenie samodzielnego państwa polskiego z własną armią. Zmieniło to znacząco sytuację i rosyjski punkt widzenia przestał być dominującym dla zachodnich sojuszników. Rozpad Rosji stworzył konkretne możliwości działania. W marcu 1917 r.   R. Dmowski złożył na ręce rządu brytyjskiego dwa memoriały o granicach państwa polskiego. Przebieg granicy zachodniej przedstawiono  ja w dokumencie dla min. Sazonowa, novum stanowiła granica wschodnia. R. Dmowski postulował by przebiegała ona wzdłuż linii drugiego rozbioru. Dla wielu Polaków żądania te były zbyt skromne. Na południu Do Polski włączona miała być cała Galicja oraz połowa Śląska Cieszyńskiego. W uzasadnieniu   R. Dmowski akcentował bankructwo polityki rosyjskiej na obszarze Środkowo – Wschodniej Europy, oraz konieczność wypełnienia tworzącej się tam politycznej próżni, potencjalnie otwierającej drogę wpływom niemieckim.

Umiejętność wnikliwej obserwacji, znajomość sytuacji oraz trafna jej ocena  pozwoliły R. Dmowskiemu zdumiewająco ściśle przeprowadzić zmiany, które żywiołowo ustaliły się półtora roku później, w końcowym okresie wojny i bezpośrednio po niej. Miejsce dawnych monarchii zajęły suwerenne państwa narodowe z Polską jako jednym z silniejszych elementów nowego porządku terytorialnego.

Pomyłką R. Dmowskiego były starania pozyskania wielkiej Brytanii dla sprawy polskiej i powojennego z nią  sojuszu. Pomimo czynionych mu honorów Brytyjczycy nie zdecydowali się przyjąć przedstawionej oferty. W przyszłości jeszcze nie raz doświadczymy co warte są brytyjskie zobowiązania sojusznicze i na czym polega realizacja własnych interesów.

Bardzo owocne okazały się starania na gruncie francuskim, dokąd w 1917 r. przeniesiono siedzibę Komitetu Narodowego Polskiego – reprezentacji narodowej utworzonej w lipcu 1917 r. w Lozannie – Komitetu, który objął zwierzchnictwo polityczne nad tworzoną od czerwca 1917 r. przez gen. Józefa Hallera (1872 – 1960) Armią Polską, zwaną od koloru mundurów „Błękitną”.

W czerwcu 1918 r. alianci zachodni ogłosili w  swoim oficjalnym dokumencie,

„…utworzenie niepodległego państwa polskiego z wolnym dostępem do morza uznane zostało za jeden z wojennych celów państw sprzymierzonych”.

Był to oczywisty sukces polityki Romana  Dmowskiego.  

    –  Polska Partia Socjalistyczna.

Na starcie XX w. bardziej radykalne oblicze uzewnętrzniała druga polska organizacja, stojąca programowo na gruncie samodzielnej  walki o pełną niepodległość Polski. Tą organizacją  była Polska Partia Socjalistyczna (PPS) założona w listopadzie 1892 r.  na zjeździe w Paryżu. PPS powstała z połączenia:                                                                                                                              –  Polskiej Socjalno-Rewolucyjnej Partii „Proletariat”,  którą  reprezentowali  m. in. Aleksander Dębski, Bolesław Jędrzejowski, Witold Jotko-Narkiewicz,  Stanisław  Mendelson,  Maria Jankowska-Mendelson,  Feliks Perl;                                             

– Związku  Robotników Polskich, ze Stanisławem Grabskim;            

–  Zjednoczenia Robotniczego,  z Edwardem Abramowskim, Janem Stróżeckim, Stanisławem Wojciechowskim, Stanisławem Tylickim;                                                                                                  

–  Polskiej Gminy Narodowo-Socjalistycznej,  z Janem Lorentowiczem, Władysławem Ratuldem, Marią Szteligą.          

Do porozumienia nie przyłączyła część grupy wydającej pismo „Przegląd Socjalistyczny” oraz członkowie  „grupy socjalno-demokratycznej” z  Paryża, Estera Golde,  Cezaryna Wojnarowska,  Stanisław Grabski,  Władysław Grabski.  Na zjeździe przyjęto program partii, w nim:

Polska Partia Socjalistyczna, jako organizacja polityczna polskiej klasy robotniczej, walczącej o swe wyzwolenie z jarzma kapitalizmu, dąży przede wszystkim do obalenia dzisiejszej niewoli politycznej i zdobycia władzy dla proletariatu. W dążeniu tym celem jej jest niepodległa rzeczpospolita demokratyczna.”  

W programie zapowiedziano wprowadzenie demokratycznego systemu władzy, poszanowanie praw każdego obywatela, bez względu na jego pochodzenie, rasę, narodowość i wyznanie, wolność słowa oraz bezpłatną edukację, a także ochronę pracowników, m. in. 8 godzinny dzień pracy.  Po pierwszym zjeździe krajowym PPS, który miał miejsce w czerwcu 1893 r.   (Józef Piłsudski, Stanisław Wojciechowski, Aleksander Sulkiewicz, Ludwik Zajkowski, Stefan Bielak), doszło do rozłamu i wydzielenia się żydowskiej grupy  socjalistów o orientacji internacjonalistycznej. Na II zjeździe PPS (orientacja niepodległościowa), w lutym 1894 r. w Warszawie powołano Centralny Komitet Robotniczy w składzie: Jan Stróżecki, Julian Grabowski, Józef Piłsudski, Paulin Klimowicz. Zdecydowano o Wydawaniu pisma „Robotnik”, najistotniejszego elementu propagandy socjalistycznej.  Po aresztowaniu działaczy CKR, w sierpniu 1894 r. na czele organizacji staje Józef Piłsudski. Partia rozwija się, powstają komitety robotnicze w Warszawie, Radomiu i Zagłębiu. W lutym 1900 r. policja zdekonspirowała w Łodzi drukarnię „Robotnika” i aresztowała Józefa Piłsudskiego.

Podczas rewolucji w 1905 r. PPS rozrywana była przez dwa rywalizujące ze sobą środowiska, tzw. Starych” z Józefem Piłsudskim, którzy wzywali do samodzielnej walki zbrojnej i „Młodych”, liczących na obalenie caratu przy pomocy zrewoltowanych mas rosyjskich. Za  sprawą PPS, konieczność istnienia niepodległej Polski zostaje uznana programowo przez międzynarodówkę socjalistyczną.  W okresie znacznego napływu nowych członków podczas rewolucji 1905 r. sprawa ,,niepodległości Polski” powoduje rozłam tej partii na żydowski odłam: „PPS – Lewica” i widzącą konieczność dokonywania zmian społecznych na gruncie suwerennej Polski: PPS – Frakcja Rewolucyjna, pod przewodnictwem Józefa Piłsudskiego.                                                Zdominowana przez „Starych” PPS i jej Organizacja Bojowa, w imię haseł niepodległości przekuwanych na działalność zbrojną polskich rewolucjonistów, w latach 1905-1907 przeprowadziła setki akcji bojowych i terrorystycznych (zamachy, odbijanie więźniów).

Rozwój sytuacji politycznej w Europie, w tym rozpad „Świętego Przymierza” i tworzenie się nowego układu sił polityczno-militarnych oznaczał rozerwanie dotychczasowej solidarności zaborców. Józef Piłsudski właściwie oceniła wagę tych zmian i  znaczenie jakie mogą mieć dla kwestii polskiej. Uznając, iż w przyszłym konflikcie między zaborcami, posiadanie polskiej siły zbrojnej będzie najważniejszym atutem dla wytargowania kolejnych ustępstw, czy wręcz  wywalczenia własnego państwa, udaje się on z kongresówki na obszar zaboru austriackiego. Tylko w  Galicji (gdzie od grudnia 1867 r. Polacy otrzymali autonomię)  istniała możliwość  pracy nad tworzeniem zawiązku polskiej siły zbrojnej. W latach 1907-1908 z inicjatywy Józefa Piłsudskiego powstają dwie polskie paramilitarne organizacje jako związki strzeleckie: Związek Strzelecki i Polskie Drużyny Strzeleckie.

W 1912 r. w Galicji utworzono Komisję Skonfederowanych Stronnictw Politycznych (Niepodległościowych), w skład której weszły: PP, SD, PPS (bez PSL „Piast” Witosa).

4. Wybuch wielkiej wojny. Polski czyn zbrojny.

Początek tworzenia polskich oddziałów wojskowych nadała Pierwsza Kompania Kadrowa utworzona 3 sierpnia 1914 r. w Krakowie z inicjatywy Józefa Piłsudskiego.                 J. Piłsudski, który opowiedział się już w 1914 r. po stronie państw Centralnych, podjął akcję mającą wzniecić powstanie w Królestwie Polskim. W nocy z 5 na 6 sierpnia, a więc przed faktycznym rozpoczęciem wojny austriacko – rosyjskiej, kompania kadrowa pod komendą     J. Piłsudskiego samowolnie przekracza granicę Królestwa Polskiego w Michałowicach, niosąc sztandar walki z Rosją. Postępując w kierunku na Kielce zajęto szereg miejscowości. 12 sierpnia Strzelcy  wkraczają do Kielc i zajmują miasto. W starciu z Rosjanami, w trakcie kilkudniowych walk odparto kilka ataków.

Jednym z celów J. Piłsudskiego było uzupełnienie sił i sformowanie kolejnych batalionów i to się udało w pełni. Założonego głównego celu – wzniecenia polskiego powstania w zaborze rosyjskim – nie osiągnięto. Wśród Polaków dominowało nastawienie antyniemieckie. W tej sytuacji J. Piłsudski podporządkowuje się Naczelnemu Komitetowi Narodowemu (NKN) i pod jego kierownictwem kontynuuje mobilizację ochotników. Naczelny Komitet Narodowy powstał 16 sierpnia 1914 r. w Krakowie w wyniku porozumienia środowisk konserwatywnych i demokratycznych. NKN powstał z połączenia Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych i Centralnego Komitetu Narodowego (lwowski). Organizację poparli konserwatyści krakowscy, Stronnictwo Postępowo-Demokratyczne, Stronnictwo Ludowe i Unia Stronnictw Niepodległościowych. W założeniu NKN miał być najwyższą władzą wojskową, polityczną i skarbową dla Polaków zamieszkujących Galicję. Na jego czele stanął Juliusz Leo. Po nim funkcję prezesa pełnili: Władysław Leopold Jaworski i Leon Biliński.

Jedną z pierwszych decyzji NKN jest powołanie Legionów Polskich   (16 sierpień), jako oddzielnej formacji Armii Austro – Węgierskiej. Utworzono Legion Wschodni we Lwowie (gen. Adam Pietraszkiewicz) i Legion Zachodni w Krakowie (gen. Rajmund Baczyński do 25 września 1914 r.). Przybywający do oddziałów ochotnicy to w przeważającej części członkowie Drużyn Polowych „Sokoła”, Związku Strzeleckiego „Strzelec”, Drużyn Bartoszowych, Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” i  Polskich Drużyn Strzeleckich przeszkoleni wstępnie w rzemiośle żołnierskim.

Sierpień 1914 r. to pasmo klęsk armii austriackiej, które doprowadziły do zajęcia  2 września Lwowa i całej Galicji przez armię rosyjską. Utworzony Legion Wschodni, pomimo osiągnięcia gotowości do walki, musiał wycofać się w okolice Mszany, nie wchodząc do walki. Tak niekorzystny rozwój sytuacji doprowadził do  rozdźwięku lokalnych działaczy politycznych i obniżenia się morale wśród żołnierzy. W konsekwencji Legion Wschodni został rozwiązany. Legion Zachodni, początkowo w składzie jednego pułku, pod dowództwem gen. Karola Durskiego-Trzaski wziął udział w walkach jako straż tylna wojsk austriackich na linii Nowy Korczyn-Opatowiec na lewym brzegu Wisły.

Podczas ofensywy armii austriackiej  poszczególne bataliony walczyły pod Laskami,  Anielinem i Krzywopłotami. Legion zagrożony zepchnięciem przez wycofującą się armią austriacką na terytorium Cesarstwa Niemieckiego, brawurowym manewrem swego dowódcy, przedziera się częścią sił wąskim korytarzem pomiędzy wojskami rosyjskimi i austriackimi do Krakowa. Oddziały nadal walczą jako osłona prawego skrzydła armii austriackiej w rejonie Mszany Dolnej, Limanowej, Marcinkowic i nowego Sącza.  W połowie grudnia 1914 r. po reorganizacji Legionu Zachodniego sformowano 1 Brygadę Legionów Polskich. 19 grudnia 1914 r. dowodzenie  1 Brygadą Legionów Polskich przejął komendant     J. Piłsudski. 8 maja 1915 r. swą działalność rozpoczynają kolejne dwie brygady Legionów Polskich:  2 Brygada Legionów Polskich pod dowództwem Ferdynanda Kutnera (do 14 lipca1916 r.), później dowodził płk Józef Haller, oraz 3 Brygada Legionów Polskich pod dowództwem Wiktora Grzesickiego (do 14 lipca 1915 r.), później dowodzenie przejął płk Stanisław Szeptycki.  W tym czasie siły endeckie tworzą Legion Puławski, podporządkowany dowództwu armii rosyjskiej.  Aby pozyskać Polaków dla sprawy ochotniczego ich włączenia  do armii austro-węgierskiej i udziału w walkach na frontach wielkiej wojny, władze cywilne i wojskowe cesarstwa przekonały cesarza Franciszka Józefa do wydania manifestu cesarskiego adresowanego do narodu polskiego.

Autorem projektu manifestu cesarskiego, który został przyjęty, był Polak – minister skarbu prof. Leon Biliński. Manifest zapowiadał  utworzenie z Galicji i ziem oderwanych od Rosji jednolitego królestwa polskiego, z rządem i sejmem w Warszawie. Do wypełnienia czynności administracji tymczasowej, jako cywilny komisarz miał być powołany prof. Michał Bobrzyński. Drugim istotnym posunięciem władz austriackich było przejęcie kontroli politycznej nad utworzoną, z inicjatywy  J. Piłsudskiego, polską formacją wojskową. Do osiągnięcia tego celu  wykorzystano ugodowców i przedstawicieli polskich środowisk politycznych zasiadających w sejmie. Wypełniając oczekiwanie władz austriackich, liderzy parlamentarnego Koła Polskiego, jako Koło Sejmowe, podjęli  uchwałę, w której wzywali Polaków do podjęcia walki zbrojnej z Rosją u boku Austrii, zapowiadając przy tym tworzenie Legionów Polskich, opierających się na istniejących już zbrojnych organizacjach polskich. Wydano odezwę do narodu (pisownia oryginalna):

Do Narodu Polskiego!

Godzina, której napróżno oczekując, trzy pokolenia naszego ludu krwawiły się W strasznych a beznadziejnych z najazdem moskiewskim zapasach, godzina, o którą modlił się naród cały, godzina wielka wybiła.

Cała Europa stoi w pożodze wojny.

 Ziemie polskie, jak długie i szerokie, oświeci krwawa łuna wojny, największej jaka była. Austrja w obronie wolności swych ludów wysyła na ziemie polskie potężną armję przeciwko rosyjskiemu ciemiężcy.

 W tej strasznej a wielkiej godzinie, Koło Polskie, świadome swej odpowiedzialności, uważa za swój święty obowiązek wskazać narodowi kierunek myśli i czynów, prowadzić go w przyszłość lepszą i jaśniejszą.

 W poczuciu tego wielkiego obowiązku, Koło Polskie, z którem w tej dziejowej chwili  łączą się wszyscy polscy posłowie, dotąd poza niem stojący, wzywa Was, Polacy: do czynu, do wspólnego, jednomyślnego, do największego, na jaki was stać, wysiłku!

  W tej dobie krwawego przeistaczania się Europy i uwalniania jej od grozy rosyjskiej przemocy odzyskać możemy bardzo wiele. Ale wiele też musimy ofiarować. Bo nie wygra ten, kto końca gry ostrożnie oczekuje …

   Dla ujęcia polskiej siły narodowej w zbrojne Legjony Polskie Koło Polskie i wszystkie bez wyjątku stronnictwa polskie jednomyślnie postanowiły utworzyć jedną jawną organizację.

  Pod polską komendą a w ścisłej łączności z naczelnym dowództwem armji austriacko-węgierskiej pójdą Legjony Polskie w bój, aby na szalę tej największej wojny rzucić także godny narodu polskiego czyn, jako warunek i zadatek lepszej dla niego doli.”

Przed wydaniem odezwy przedstawiciele  Koła Sejmowego otrzymali zapewnienie, że Legiony będą użyte na ziemi polskiej oraz, że stanowienie o politycznych sprawach Królestwa Polskiego może nastąpić tylko w porozumieniu z organizacją zbudowaną na podobnych zasadach, co organizacja wspólna w Galicji. Organizacją tą,  był Naczelny Komitet Narodowy, w którym skupiły się wszystkie stronnictwa polskie zaboru austriackiego. Działając wg. wytycznych wojskowych władz austriackich komendę wojskową nad Legionami Polskimi z ramienia NKN objął  Władysław Sikorski.

NKN szybko ogarnął swą siecią całą Galicję. Hojnie płynęły ofiary przeznaczone na potrzeby Legionów, pomyślnie szedł również werbunek ochotników do legionowych pułków tworzonych w Krakowie i we Lwowie. Brakło natomiast zapowiadanej deklaracji austriackiej – przygotowany manifest cesarski nie został opublikowany. Pretekstem były zastrzeżenia premiera węgierskiego hr. Tiszy, który dopatrywał się tu trudności w przyszłym traktacie pokojowym z Rosją. Do połowy 1915 r. sformowano trzy legionowe brygady piechoty i dwa pułki kawalerii, była to siła licząca ok. 20 tysięcy żołnierzy.  20 września 1916 r. Legiony Polskie przeformowano w Polski Korpus Posiłkowy. 10 kwietnia 1917 r. dokonano kolejnej reorganizacji Polski Korpus Posiłkowy przeformowano w Polską Siłę Zbrojną (Polnische Wermacht). Pomimo uwolnienia Królestwa Polskiego od Rosjan, Niemcy i Austro-Węgry nadal milczą w sprawie polskiej. Wywołuje to ferment wśród legionistów. Piłsudski, jako nieformalny wódz Legionów, rzuca hasło wstrzymania zaciągu, zanim władze Państw Centralnych nie wypowiedzą się wyraźnie w sprawie niepodległości Polski. Równocześnie z oddziałów legionowych, będących kuźnią polskich kadr, wysyła szereg oficerów liniowych do Polskiej Organizacji Wojskowej – tajnej organizacji militarnej, utworzonej przez siebie z chwilą wybuchu wojny na ziemiach zboru rosyjskiego.

Po udanej ofensywie rosyjskiej gen. Brusiłowa, gdy front Rosyjski dotarł aż do Galicji,  państwa Centralne postanowiły ponownie skusić Polaków do ich poparcia. Wyrazem tego był wydany Akt Cesarzy Niemiec i Austro – Węgier, z dnia 5 listopada 1916 r. o niepodległości Polski  oraz wycofanie z frontu Legionów Polskich tworzących tzw. Polski Korpus Posiłkowy i skierowanie ich do kraju, w obręb strefy okupacji niemieckiej. Tu legioniści mieli stać się kadrą  tworzonego wojska polskiego. Tymczasem za aktem listopadowym nie szły żadne polityczne ustępstwa niemieckiego zaborcy. Na zarządzony oficjalnie ochotniczy pobór do mającego powstać pod niemiecką komendą wojska polskiego, POW odpowiada  jego bojkotem.

W lipcu 1917 r. gdy sprawa Polski nabrała podmiotowości międzynarodowej, komendant Piłsudski zaczął zdawać sobie sprawę, że pomimo zwycięstwa państw Centralnych nad targaną rewolucją bolszewicką Rosją, wojna zakończy się triumfem Wielkiej Brytanii i Francji, którym z pomocą przyszło także USA. Nie widząc celu tworzenia oddziałów polskich pozostających w strukturach wojsk niemieckich, wydaje dyspozycje nieskładania przysięgi, mówiącej o braterstwie broni z wojskami państw Centralnych.  Większość legionistów idzie za rzuconym wezwaniem. W odpowiedzi na to Niemcy zareagowali aresztowaniem i wywiezieniem Józefa Piłsudskiego do twierdzy w Magdeburgu. Uwięzienie J. Piłsudskiego było otwartym aktem nieprzyjaźni wobec Polski i wbrew niemieckim zapowiedziom pokazywało, że państwa Centralne nie zamierzają postępować rzetelnie w spawie Polski. Legionistów, odmawiających  złożenia przysięgi, internowano lub wcielono do wojska austriackiego.  Po podpisaniu separatystycznego pokoju bolszewickiej Rosji z Niemcami w Brześciu,  ziemie polskie przeszły we władanie Niemiec. W Warszawie powołano Radę Regencyjną, pełniącą funkcję rządu polskiego kontrolowanego przez Niemcy. W proteście przeciwko warunkom tego traktatu żołnierze pod komendą gen. Józefa Hallera   w nocy z 15 na 16 lutego 1918 r. przechodzą na stronę rosyjską. Na froncie zachodnim państwa Ententy odnoszą coraz większe sukcesy zmierzając do całkowitego zwycięstwa.

5. Odzyskanie własnej państwowości. Ogłoszenie niepodległości Polski.

Polityczne zabiegi Romana Dmowskiego w Paryżu i rozwój sytuacji na froncie wschodnim zaczynają przynosić pierwsze pozytywne decyzje dla sprawy polskiej.   4 czerwca 1917 r. prezydent Francji ogłosił powołanie autonomicznej armii polskiej, walczącej pod polskim sztandarem.  Większość ochotników w liczbie około 30 tysięcy to  Polonia Amerykańska, przybywają także zwalniani Polacy z  szeregów armii francuskiej i Polacy przebywający w obozach jenieckich, wcieleni wcześniej do armii państw centralnych. Organizację wojska przeprowadzono na wzór francuski. Latem 1918 r. walczą na froncie już dwa polskie pułki strzelców i jeden pułk artylerii. Po bitwie pod Kaniowem zaczynają napływać przez Murmańsk legioniści,  oficerowie i żołnierze z korpusów wschodnich. 14 lipca przybywa do francuskiego portu Le Havre gen. Józef Haller. Naczelny Komitet Narodowy mianuje go wodzem naczelnym wojska polskiego we Francji. We Francji powstaje pięć dywizji ,,Błękitnej Armii”, które łącznie z dywizją gen. Żeligowskiego sformowaną na Kubaniu i polską dywizją sformowaną na Syberii stanowią siedem kompletnie wyekwipowanych i wyszkolonych dywizji wojska polskiego stanowiącymi bezcenny kapitał polityczny na potrzeby mającej się odrodzić, lecz pozostającej nadal pod niemiecką okupacją, Polski.

W obliczu niepowodzeń na froncie zachodnim i świadomości przegranej wojny, Niemcy podejmują rokowania w sprawie zawieszenia broni. Rada Regencyjna powołana w Warszawie na podstawie aktu 5 listopada 1917 r. jako zawiązek przyszłego rządu polskiego, ogłasza 7 października 1918 r. Manifest Niepodległości Polski, na mocy którego powołuje państwo polskie, obejmujące wszystkie polskie ziemie z otwartym dostępem do morza. Manifest zapowiadał szybkie zwołanie sejmu konstytucyjnego i przekazanie mu władzy. Nowy rząd Polski wyłoniony przez Radę Regencyjną zajął się przygotowaniem zwołania sejmu w oparciu o demokratyczną zasadę pięcioprzymiotnikowego prawa wyborczego.

Rada Regencyjna zwróciła się do niemieckich władz wojskowych żądając kategorycznie natychmiastowego uwolnienia J. Piłsudskiego. Niemcy trzymając  J. Piłsudskiego w Magdeburgu zamierzali narzucić Warszawie swoje polityczne warunki. Gdy jednak Berlinowi zagroziła rewolucja uwolniono go.                                                                                                                 W dniu wejścia rozejmu 11 listopada 1918 r. Józef Piłsudski jest już w Warszawie. Powołany    7 listopada Rząd Ludowy w Lublinie, z przywódcą polskich socjalistów Ignacym Daszyńskim na czele, oddaje się do jego dyspozycji. To samo czyni prawicowy w swoim charakterze rząd utworzony przez Radę Regencyjną. Józef Piłsudski już jako Naczelnik odradzającego się Państwa Polskiego powołuje na pierwszego premiera Polski działacza PPS Jędrzeja Moraczewskiego, który  kontynuuje rozpoczęte działania Ignacego  Daszyńskiego.

Datę 11 listopada 1918 r. jako symboliczną datę odzyskania Niepodległości Polski  władze suwerennej Rzeczpospolitej przyjęły później. Do  aktu odrodzenia, czy faktycznego powstania państwa  trzeba było jeszcze wiele trudu. Przygotowywana całymi latami działań różnych środowisk  patriotycznych  walka o suwerenność i niepodległy byt narodu, miała trwać jeszcze ponad dwa lata. Na kolejnych wyzwalanych obszarach kraju, przeciw starym zaborcom i nowym agresorom oraz wobec okazywanej wrogości na salonach dyplomatycznych Wersalu wykuwały się kształty niepodległej Polski.

Na konferencji pokojowej w Wersalu ustalono i zatwierdzano warunki przyszłego kształtu Europy. Dotychczasowe  więzi sojusze  wielkich mocarstw zamieniono w bezpardonową walkę o własne interesy i rozmiary strefy wpływów. Dla W. Brytanii cenniejsza była silniejsza pozycja Niemiec niż dbałość o umocnienie Polski postrzeganej jako sojusznika Francji. Skalą zniszczeń wojennych, materialnych i osobowych nikt się specjalnie nie interesował, odszkodowania wojenne zasiliły gospodarkę mocarstw. Dużą rolę podczas negocjacji odegrały także środowiska żydowskie, najpierw ingerując w personalne sprawy polskiej delegacji, później domagające się specjalnych praw dla mniejszości żydowskiej w Polsce, pod groźbą utraty Gdańska. Ten szantaż miał niestety duże szanse powodzenia, sprzyjała temu wytworzona sytuacja w Europie jak i przedwyborcza gorączka w USA.

W sprawie Polski, prawda jest taka, że z dniem 11 listopada 1918 r. na nieokreślonym bliżej obszarze, nie posiadającym wytyczonych granic, własnej administracji, siły zbrojnej, prawa czy formalnego międzynarodowego uznania, rozpoczęła działalność niezależna władza polska, która w swej ciągłości przeistoczyła się i stworzyła Państwo Polskie. W określeniu tej daty nie chodziło bynajmniej o moment powołania, polskiego ośrodka ,,władzy państwowej”, gdyż te miały swoje miejsca już wcześniej (19.X 1918 r. na Śląsku Cieszyńskim, czy 7 XI 1918 r. w Lublinie), lecz o realny i praktycznie realizowany proces odtwarzania państwowości polskiej na obszarze  całego kraju. Jedyną wówczas, zorganizowaną i przygotowaną  do takich działań siłą  była  podporządkowana Józefowi Piłsudskiemu, tworzona na jego rozkaz od  1914 r.   – Polska Organizacja Wojskowa. W dniu przybycia  Komendanta do Warszawy  i otrzymania  tytułu Naczelnika Państwa,  POW przystąpiła do rozbrajania oddziałów niemieckich stacjonujących w kraju oraz  mobilizacji i tworzenia kolejnych oddziałów Wojska Polskiego. Był to moment radykalnego zwrotu postaw obywatelskich Polaków upojonych radością odzyskania swojego państwa.

Nie do przecenienia była tu wcześniejsza mozolna praca – kształcenie polskiej kadry zbrojnej, zaczynając w 1905 r.  od Organizacji Bojowej PPS, poprzez Ruch Strzelecki,  Legiony Polskie, polskie formacje wojskowych tworzone w Rosji i we Francji, aż po ogólnokrajową konspiracyjną POW . To wszystko dało podstawę stworzenia sprawnej polskiej siły zbrojnej – Wojska Polskiego. Wojsko Polskie, które zrodzone po latach bojów niczym feniks z popiołów, zmuszone było  toczyć kolejne, często równoczesne wojny o Polskę z Rusinami, z Rosją, Niemcami, Czechosłowacją, a nawet z powstałą na obszarze historycznej Żmudzi  Litwą. We wspaniałym łańcuchu zwycięstw, jakich oręż polski nie zaznał od blisko trzech stuleci, żołnierz polski utrzymał  i umocnił naszą państwowość – karabinem, szablą i krwią własną – wykreślając jego granice, nie rzadko wbrew intrygującym przeciw Polsce politykom europejskim w Wersalu.  Trudną do przecenienia role w formalnym przypieczętowaniu kształtu zdobytej zbrojnie państwowości  odegrali  członkowie Polskiego Komitetu Narodowego oraz Ignacy Paderewski, który przez swoje osobiste powiązania z prezydentem Stanów Zjednoczonych W. Wilsonem wyrwał z międzynarodowej zmowy milczenia problem państwowości polskiej. Swą działalnością I. Paderewski przyczynił się do stępienia antypolskiego ostrza polityki Wielkiej Brytanii, Niemiec i przedstawicieli (uznawanej przez aliantów) carskiej Rosji, dążących do ustanowienia co najwyżej polskiego państewka buforowego.

I. Paderewski decyzję o swoim powrocie podjął w listopadzie 1918 r. Przed przyjazdem  do Europy, żegnając się z Polonią, złożył oświadczenie, w którym podkreślił konieczność natychmiastowego utworzenia tymczasowego rządu narodowego, w celu zapewnienia Polsce legalnej reprezentacji na konferencji pokojowej oraz gwarantował, że wolna Polska powstanie jako państwo demokratyczne, w którym każda narodowość traktowana będzie jednakowo – bez względu na pochodzenie, rasę, religię czy poglądy polityczne.

W drodze powrotnej do kraju zatrzymał się w Wielkiej  Brytanii, gdzie rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych lordem Jamesem A. Balfourem.  Lord Balfour wskazywał mocno na konieczność szybkiego sformowania rządu o szerokiej platformie politycznej, który byłby uznany przez państwa zwycięskiej koalicji.  Powstające bowiem państwo polskie w listopadzie 1918 r. spotkało się z obojętnym, czy wręcz chłodnym przyjęciem ze strony otaczającego go świata. Była to sugestia, za którą stały sprawy poparcia starań o kształt polskich granic, pomocy gospodarczej i  odszkodowań.

25 grudnia 1918 r. mając poparcie KNP i rządów Ententy przybywa drogą morską, na pokładzie brytyjskiego krążownika HMS „Concord”,  do Gdańska, witany owacyjnie przez Wojciecha Korfantego, delegata poznańskiej Naczelnej Rady Ludowej i Polonię gdańską.  Powrót do ojczyzny  I. Paderewskiego przez Gdańsk był przemyślanym zabiegiem zwrócenia uwagi europejskiej opinii publicznej na więzi Gdańska z Polska i podstawy naszych roszczeń o przyznanie miasta Polsce. Wbrew życzeniom władz pruskich udaje się do Poznania,  witany po „królewsku” przez tłumy mieszkańców Poznania i Wielkopolski. Zaskoczony atmosferą powitania wygłasza z okien hotelu „Bazar”  płomienne przemówienie stwierdzając m. in. „Żadne, najmądrzej zorganizowane stronnictwo Ojczyzny odbudować nie zdoła. Do tego trzeba jedności i zgody wszystkich (…) Odbuduje Polskę przede wszystkim chłop polski i robotnik polski (…) i my wszyscy, o ile pójdziemy z ludem”.  Taka demonstracja polskości wywołała kontrakcję nacjonalistów niemieckich, którzy zorganizowali pochód z udziałem żołnierzy miejscowego garnizonu. Doszło do strzelaniny dającej początek powstaniu wielkopolskiemu.

W dniu 1 stycznia 1919 r. I. Paderewski wyrusza do Warszawy. Prawie na każdej stacji pociąg zatrzymywały był przez tłumy rodaków.  2 stycznia, już w Warszawie, z okien hotelu „Bristol” wygłasza oświadczenie: „Nie przyszedłem po dostojeństwa, sławę i zaszczyty, lecz aby służyć, ale nie jakiemuś stronnictwu. Szanuję wszystkie stronnictwa, lecz nie będę należał do żadnego. Stronnictwo powinno być jedno – POLSKA, i temu jednemu służyć będę aż do śmierci”. Ignacy Paderewski tego słowa dotrzymał.

Po wielu konsultacjach z Naczelnikiem Państwa i czołowymi polskimi politykami, I. Paderewski w dn. 16 stycznia 1919 r. przyjmuje propozycję objęcia stanowiska premiera i ministra spraw zagranicznych w rządzie pozaparlamentarnym. Nowy rząd miał powstać w miejsce nieuznanego przez KNP i ugrupowania centro – prawicowe gabinetu Jędrzeja Moraczewskiego.  Jako szef rządu zajął się głównie polityką zagraniczną, naprawą stosunków z państwami koalicji, sprawami konferencji pokojowej i traktatów pokojowych. Za najważniejsze uważał zagadnienia dotyczące kwestii granic. Ważnym odcinkiem działania rządu było określenie zasad wyborów i uporządkowania struktury najwyższych instytucji państwowych.

Dużym sukcesem gabinetu I. Paderewskiego było przeprowadzenie w planowanym terminie 26 stycznia 1919 r. pierwszych demokratycznych wyborów do Sejmu. Podstawą jego dyplomatycznej działalności miały być uchwały Sejmu i ich realizacja a nie fakty dokonane. Inauguracyjne posiedzenie Sejmu odbyło się 10 lutego 1919 r., podczas posiedzenia Naczelnik Państwa przekazał Sejmowi władzę w państwie. Sejm powierzył J. Piłsudskiemu dalsze sprawowanie Urzędu Naczelnika Państwa oraz przyjął zasadę odpowiedzialności naczelnika i rządu przed izbą w tzw. małej konstytucji, uchwalonej 20 lutego 1919 r. Określała ona organizację i zakres działania najwyższych władz do czasu uchwalenia konstytucji państwa.

Rząd I. Paderewskiego  jako pierwsi uznali Amerykanie, krótko później swoje uznanie zgłosiły kolejne państwa Ententy, witając Polskę w gronie państw niepodległych. Dzięki osobistym kontaktom I. Paderewskiego już w lutym 1919 r. uruchomiono linię pomocy gospodarczej z USA (głównie żywność), nie bez znaczenia był też fakt, że I. Paderewski przeznaczał na cele publiczne znaczne kwoty z osobistego majątku.  Dzięki inicjatywie resortów gospodarczych gabinetu I. Paderewskiego Sejm przyjął wiele ustaw dotyczących odbudowy kraju oraz pakiet socjalny regulujący system pracy. Przygotowano projekty w zakresie prawa cywilnego i karnego dla wszystkich ziem wchodzących w skład państwa polskiego. Nie udało się dokonać reform w obszarze finansów państwa ze względu na rosnące wydatki skarbu państwa i skromne wpływy.

Zakończenie działań na frontach I wojny światowej nie przerwało rozbudowy „Błękitnej Armii”. Jej liczebność osiągnęła stan 100 000 żołnierzy. Oddziały doskonale uzbrojone (artyleria, czołgi, samoloty, karabiny maszynowe), wyposażone w niezbędny sprzęt wojskowy osiągnęły wysoką sprawność bojową. W nocy z 19 na 20 kwietnia 1919 r.  transporty kolejowe z wojskiem i techniką przekroczyły granicę i wjechały do Polski. Gen. J. Haller wysłał z Leszna Wielkopolskiego depeszę informując o tym fakcie Józefa Piłsudskiego. Piłsudski odpowiedział depeszą następującej treści (pisownia oryginalna):

Przyjemnie mi było w świeżo zdobytym Wilnie z zachodniego końca Polski otrzymać od Generała depeszę o Jego przyjeździe do kraju. Proszę w moim imieniu wyrazić podwładnym Mu oficerom i żołnierzom moją radość z przybycia ich do Ojczyzny i pewność, że, jak każdy prawy żołnierz polski, osłonią zwycięsko zagrożone granice kraju.                                                                                                          Józef Piłsudski.”

21 kwietnia gen. J. Haller przybywa do Warszawy, gdzie witany był jak bohater narodowy. Magistrat, na powitanie wręczył mu tytuł „Honorowego Obywatela miasta stołecznego Warszawy”. Do czerwca 1919 r. Armia gen. J. Hallera, wraz z całym sprzętem,             koleją i transportem morskim, przez Gdańsk, została przerzucona do Polski.

W negocjacjach konferencji pokojowej w Wersalu jako strona polska uczestniczyli Ignacy Paderewski i Roman Dmowski. Bronili przed Radą Najwyższą praw Polski do Gdańska, przekonując o jego polskości i znaczenia jakie ma to miasto dla odbudowy Polski ze zniszczeń wojennych, wskazywali na polskie korzenie i polskie prawa do Pomorza, Wielkopolski, Górnego Śląska, Śląska cieszyńskiego i Galicji Wschodniej i Wileńszczyzny. Po burzliwych debatach 18 czerwca 1919 r. Traktat Wersalski został przez stronę polską podpisany.   Przedstawiając traktat wersalski do ratyfikacji Sejmu I. Paderewski miał uzasadnione podstawy, by czuć się jednym z głównych budowniczych Polski zjednoczonej i niewątpliwie oczekiwał akceptacji dla swojej pracy na konferencji pokojowej. Zdawał sobie sprawę, że nie spełnił wszystkich oczekiwań rodaków zabiegając o kształt terytorialny Rzeczypospolitej. Wiedział, że Polska nie uzyskała w pokoju z Niemcami tego co jej się słusznie należało, otrzymała znacznie mniej niż jej obiecywano. Traktat wersalski potwierdził samo istnienie suwerennego państwa polskiego i wyznaczył dla niego miejsce w powojennej Europie, doraźnie niwecząc realną groźbę niemieckiej agresji. To co udało się uzyskać, jeszcze pięć lat temu było dla większości Polaków niedościgłym marzeniem.

Działanie I. Paderewskiego spotkało się jednak z krytyką nie tylko opozycji ale także większości społeczeństwa. Z niezadowoleniem przyjęto również narzucony Polsce traktat o ochronie mniejszości (głównie dotyczący ludności żydowskiej) , traktat drastycznie ingerujący w wewnętrzne sprawy polskie, ograniczający suwerenne prawa państwa polskiego.  Mało kto dostrzegał, że twarde przeciwstawienie się decyzjom mocarstw, zwłaszcza w sprawie Gdańska, mogło spowodować bardzo bolesne skutki dla ludności polskiej – m. in. odcięcie dostaw      żywności i uzbrojenia dla wojska. Sejm w drugim dniu obrad ratyfikował Traktat Wersalski.

Wobec nasilającej się krytyki opozycji dotyczącej działalności rządu i pracy premiera, I. Paderewski wygłosił 12 listopada 1919 r. w Sejmie wielkie przemówienie, w którym ustosunkował się do stawianych zarzutów, zapowiedział program poprawy aprowizacji i reformę rolną. Po nieudanej próbie utworzenia nowego rządu w dn. 9 grudnia I. Paderewski  opuścił swoje stanowisko. Krótko później, 3 stycznia 1920 r. złożył dymisję ze stanowiska delegata na konferencje pokojową. W lutym wyjechał z kraju do swej posiadłości w Szwajcarii.

6. Walki o przyłączenie ziem b. zaboru austriackiego. Wyzwolenie się Lwowa.

W wyniku negocjacji pokojowych w Brześciu, Austria zawarła układ z reprezentantem tzw. „Ukraińskiej Republiki Ludowej” – Serwjakiem, przyznając mającej powstać pod austriackim protektoratem „Ukrainie’’ znaczne obszary terytorium należące wcześniej do Rzeczypospolitej. Gdy w  następnych miesiącach objawy konania austro – węgierskiej monarchii przybrały na sile, realnym stawał się wariant powołania jednego z członków dynastii Habsburgów na tron powstającego państwa ukraińskiego.  Austriacki arcyksiążę Wilhelm, pracujący od lat nad zorganizowaniem ruchu separatystycznych polityków ukraińskich, podjął  działania formowania oddziałów „,siczowych strilców”, mających zapewnić bezpieczne przeprowadzenie tej koronacji i inkorporacji.

W zorganizowanym we Lwowie przez „siczowników” tajnym Wojskowym Komitecie postanowiono nie czekać na wynik negocjacji przygotowywanej konferencji  ukraińsko – polskiej. Negocjacje z przedstawicielami Polski miała prowadzić  Ukraińska Rada Nacjonalna, występująca jako reprezentant ukraińskiego społeczeństwa zamieszkującego obszar Austro – Węgier i terenów przekazanych przez Rosję bolszewicką traktatem brzeskim.  Kiedy było już głośno o przyjeździe Polskiej Komisji Likwidacyjnej z Krakowa w celu przejęcia władzy w całej Małopolsce Wschodniej (zwanej też Galicją wschodnią), Wojskowy Komitet „siczowych strilców” postanowił nie czekać i wcześniej zająć zbrojnie Lwów. Atak nastąpił w nocy z 31 października na 1 listopada. Do Lwowa ściągnięto uzbrojone grupy młodzieży ruskiej. O  godzinie 2-giej w nocy  oddziały ukraińskie w sile ok. 3 tys. wkroczyły, jak się zdawało  do bezbronnego miasta.  Stacjonujące w mieście pułki austriackie wraz z żandarmerią  dysponowały siłą  ok. 10 tys. żołnierzy.  Rankiem 1 XI  Austriacy i Ukraińcy patrolowali wspólnie ulice miasta dążąc do wymuszenia posłuszeństwa ludności Lwowa. Na murach ukazały się obwieszczenia  ukraińskie informujące o wprowadzeniu stanu wojennego na obszarze miasta.

Przebywający we Lwowie kapitan Czesław Mączyński, po rozpoznaniu sytuacji, dokonał pośpiesznej mobilizacji tajnych polskich organizacji militarnych do wspólnego działania  na terenie Lwowa. Powołany Komitet Obywatelski ogłosił ochotniczy pobór Polaków, tworząc biura zaciągu. Ponieważ brakowało broni (całe zasoby to raptem 30 karabinów, kilkadziesiąt granatów i kilkaset rewolwerów), broń należało szybko zdobyć na wrogu. 2 listopada zdobyto austriackie magazyny broni  i już wieczorem nowo sformowane polskie grupy szturmowe zajęły dworzec główny. Miasto rozdzieliła linia frontu. W nocy z 3 na 4 listopada stoczono jedną z największych bitew w czasie całej obrony Lwowa. Dworzec kolejowy zaatakowały  oddziały siczowników, które po niezwykle zaciętej walce zdobyły go. Rankiem lwowianie w śmiałym ataku odbili ponownie ten strategiczny punkt, utrzymując go przez cały okres dalszych walk. Dnia 5 i 6 listopada trwały walki na całym froncie. Oddziały polskie złożone z mieszkańców miasta odbiły budynek poczty i gmach dyrekcji policji zdobywając 15 karabinów maszynowych. W oblężonym mieście wyłączono prąd, gaz i wodę. W następnych dniach Polacy opanowują pociąg amunicyjny i zdobywają 12 dział.  Kolejne kwartały miasta przechodzą w polskie ręce, do ucieczki z pola walki zmuszane są nawet duże oddziały ukraińskie.16 listopada lwowianie odbijają elektrownię i odpierają atak siczowników na Szkołę Kadetów.

12 XI Naczelnik Państwa wydaje rozkaz gen. Roji przerwania kampanii na Spiżu i udania się z odsieczą do Lwowa. Równocześnie powierza gen. Rozwadowskiemu dowództwo nad wszystkimi grupami Wojska Polskiego wysłanymi na pomoc oblężonemu miastu. Z Przemyśla wyrusza na odsiecz pierwsza grupa wojska na sześciu pociągach poprzedzanych przez pociąg pancerny. Po przybyciu do Lwowa prowadzący te wojsko ppłk Tokarzewski opanowuje wzgórza nad miastem. Ukraiński Komitet Wojskowy zaskoczony przybyciem odsieczy i jej przemyślnym działaniem taktycznym zmuszony został do wydania rozkazu opuszczenia Lwowa, korzystając z jedynej jeszcze wolnej drogi z miasta. W ten sposób Lwów został oswobodzony. Odwaga i waleczność mieszkańców- obrońców miasta, odznaczonego za swój heroizm orderem Virtutti Militari, dowiodła bezsprzecznie polskości Lwowa. Bezsprzecznie polski charakter ziemi lwowskiej potwierdził także przeprowadzony w 1921 spis powszechny ludności. Na jego podstawie wiemy, że ludność ruska zamieszkująca województwo lwowskie stanowiła 35,9%, zaś w samym mieście stanowiła 27,6 %. Ludność polska zamieszkała na obszarze   województwa lwowskiego stanowiła 57%, zaś w samym mieście Lwowie  63,4% ludności stanowili Polacy.

7. Sprawa Śląska Cieszyńskiego (Zaolzia).       

Na Ziemi Cieszyńskiej, oderwanej od Polski przez kilka stuleci, w dniu 30 października 1918 r. ustanowiono Radę Narodową dla Księstwa Cieszyńskiego. Wydała ona Manifest, w którym opierając się na zasadach noty prezydenta Wilsona oraz na woli ludności śląskiej wyrażonej na wielkich, ludowych, spontanicznych wiecach, proklamowała przynależność Księstwa Cieszyńskiego do Polski.

„(…) uznajemy bezwarunkową przynależność naszą i ziemi naszej do Polski. Rzeczypospolitej Polskiej winniśmy wierność, posłuszeństwo, mienie i krew naszą, i nie uznajemy żadnych więzów tym najświętszym obowiązkom przeciwnym. Stwierdzamy stanowczo, że my, Polacy, uważamy się za włodarzy Śląska Cieszyńskiego i uroczyście ślubujemy, że dzielnicy tej nikomu nie odstąpimy i wszystkimi siłami  bronić jej będziemy przed wszelkimi zakusami wrogów”.

Słowa te odczytano, publicznie na zgromadzeniu, przybyłych z całego Śląska Cieszyńskiego, kilkudziesięciu tysięcy  Polaków wywołując ich owację. W nocy z 31 października na 1 listopada rozbrojono garnizony austriackie i zaczęto tworzyć zręby administracji. Miasta objęły we władanie utworzone  oddziały wojska polskiego.

Z Krakowa, gdzie od 28 października działało przedstawicielstwo polskiej władzy – Polska Komisja Likwidacyjna, nadszedł rozkaz by komendę nad tworzonymi oddziałami wojska objął najstarszy stopniem polski oficer. Równocześnie w Polskiej Ostrawie utworzył się czeski Narodni Vybor, który objął rządy nad gminami śląskimi obok Ostrawy, w większości zamieszkałymi przez ludność czeską. W dniu 5 listopada strona polska zawarła ze stroną czeską tymczasową umowę, w myśl której gminy z większością polską pozostaną pod władzą strony polskiej, zaś gminy z większością czeską pod władzą strony czeskiej. Umowa ta miała być zaakceptowana i potwierdzona przez rządy polski i czeski. Rządy te miały w dalszym terminie uzgodnić dokładny przebieg granicy polsko – czeskiej. W 1918 r. na Zaolziu żyło ok. 150 tys. Polaków, stanowili oni  zdecydowaną większość jego mieszkańców, wg. spisu ludności: – 55% Polacy, 27% Czesi, pozostała część to Żydzi, Rusini, Niemcy i Ślązacy.

Jednak Czesi nie dotrzymali warunków zawartej umowy. Na posiedzeniu zwołanym na prośbę prezydenta Tomasza G. Masaryka podjęto 17 stycznia 1919 r.  decyzję o złamaniu umowy. Główną przesłanką takiego działania czeskich polityków były przede wszystkim motywy ekonomiczne. Na terytorium Czech znajdowało się ok. 70%  zakładów przemysłowych byłej monarchii Austro-Węgierskiej. Aby utrzymać tam produkcję potrzebne były surowce. Węgiel koksujący wydobywano właśnie na Śląsku Cieszyńskim, w Zagłębiu Karwińskim. W Trzcińcu prosperowała jedna z najnowocześniejszych w Europie hut żelaza. Tu także przebiegała dogodna linia kolejowa.

Gdy tylko wojska czeskie, przebywające dotąd za granicą, przybyły do kraju, władze Czeskie, wykorzystując sytuację zaangażowania wojsk polskich w walkach o Lwów, Wilno i w Wielkopolsce, 23 stycznia 1919 r. dokonały niczym nie sprowokowanej napaści zbrojnej na polską część Śląska Cieszyńskiego. Korpus czeski atakujący polskie pozycje na Śląsku liczył ok. 16 tys. żołnierzy, dowodzonych przez podpułkownika Josefa Snejdarka. Jednostki czeskie dążyły w szybkich działaniach do opanowania ziem byłego Księstwa Cieszyńskiego, aż do Bielska.  W ciągu pierwszych dni Czesi zajęli Zagłębie Karwińskie i parły dalej do linii Wisły. Nieliczne wojsko polskie, wsparte przez polskich robotników i górników podjęło zbrojny opór, ale  wobec  znacznej przewagi napastników musiały wycofać się  z Cieszyna pod Skoczów. Tu, po nadejściu posiłków z głębi Polski, stoczono  w dniach 28-30 stycznia bitwę i w jej wyniku  wstrzymano pochód czeskich wojsk.

W wyniku interwencji państw alianckich Czesi zostali zmuszeni do wycofania się poza Cieszyn.  26 lutego 1919 r. gdy wojska polskie wracały do Cieszyna na ich powitanie wyległo 80 tysięcy Polaków, mieszkańców miasta.

W trakcie działań zbrojnych żołnierze czescy dopuścili się wielu okrutnych zbrodni na polskich jeńcach i ludności cywilnej. Jeden z najbardziej bestialskich mordów miał miejsce w Stonawie, gdzie czescy legioniści ograbili i zakłuli bagnetami rannych polskich żołnierzy. Przypadli mordowania, bicia i grabienia  Polaków były na porządku dziennym w wielu miejscach, szczególnie tam gdzie  stawiano opór.

W dniu 3 lutego 1919 r. w Paryżu reprezentujący Polskę i Czechosłowacje Roman Dmowski i Edward Benes  podpisali wraz z przedstawicielami państw ententy umowę, na mocy której o przyszłości Śląska Cieszyńskiego miała zadecydować paryska konferencja pokojowa. Ustalono także linię demarkacyjną. Porozumienie nie wskazało na zachowanie ciągłości administracji polskiej, nie zobowiązało także Czechów do wycofania swych wojsk ze spornych terenów.

Ta sytuacja dawała liczne preteksty Czechom do szykanowania Polaków. Motywem działań terrorystycznych na Polakach była rządza zemsty za stawianie zbrojnego oporu w3 trakcie najazdu. Bestialskie mordy Polaków miały miejsce aż do września 1919 r. do chwili kiedy alianci zdecydowali o przeprowadzeniu na Śląsku Cieszyńskim plebiscytu.

Nieliczne wojsko polskie, wsparte przez polskich robotników i górników podjęło zbrojny opór, ale  wobec  znacznej przewagi napastników musiały wycofać się  z Cieszyna pod Skoczów. Tu, po nadejściu posiłków z głębi Polski, stoczono bitwę i w jej wyniku  wstrzymano pochód czeskich wojsk. W wyniku interwencji państw alianckich Czesi zostali zmuszeni do wycofania się poza Cieszyn.  26 lutego 1919 r. gdy wojska polskie wracały do Cieszyna na ich powitanie wyległo 80 tysięcy Polaków, mieszkańców miasta.

W celu utrzymania pokoju przybyła na obszar Śląska Cieszyńskiego Misja Sojusznicza.     3 lutego 1920 r. zarząd nad obszarem objęła Międzynarodowa Komisja Plebiscytowa. Polskie i czeskie siły wojskowe musiały opuścić teren. Zastąpiły je siły międzynarodowe. Czyniono przygotowania do plebiscytu, który miał odbyć się w połowie 1920 r. Przygotowania plebiscytowe spowodowały wzrost antagonizmów i ostrą walkę, z konfrontacją fizyczną włącznie, między Polakami a Czechami.

Tymczasem wybuchła wojna między Polską a Rosją Bolszewicką. Gdy w jej trakcie bolszewikom udało się zająć znaczne obszary Polski, rząd polski szukał pomocy u państw alianckich,  warunkiem tej pomocy miała być zgoda Polska na załatwienie sprawy cieszyńskiej wg. uznania Entanty.

Ówczesny premier Władysław Grabski, będący świetnym ekonomistą, lecz co najwyżej przeciętnym dyplomatą, zaakceptował 10 lipca 1920 r. ten warunek, podpisując w holenderskim Spa przedłożone mu ultimatum. Choć Wojsko Polskie samodzielnie zakończyło zwycięski bój z Rosjanami, podpisany przez premiera dokument stał się podstawą decyzji Rady Ambasadorów w Paryżu, wydanej  28 lipca 1920 r. Na jej podstawie,  bez przeprowadzenia ludnościowego plebiscytu, Polska i Czechosłowacja objęły przyznane im przez Radę obszary Ziemi Cieszyńskiej. Tak Śląsk Cieszyński, zamieszkały w większości przez ludność polską został włączony do Czechosłowacji. 150 tysięcy ludności polskiej ogrodzono od Polski granicą na rzece Olzie.

  1. Wyzwolenie się obszaru b. Królestwa Kongresowego.

Rewolucja w Niemczech wraz z detronizacją cesarza Wilhelma II usuwała także kanclerza Maksymiliana Bodeńskiego, oddając 9 listopada 1918 r. władzę w ręce socjalisty Fr. Eberta. Już poprzedniego dnia wymknął się potajemnie z Warszawy gubernator ds. polskich obszarów okupowanych gen. Beseler. Zostawiony sam sobie garnizon niemiecki w Warszawie, liczący 12 tysięcy wojska, idąc za ogólnym rozwojem sytuacji w Rzeszy, powołał swoje rady żołnierskie, oddając im komendę. Jednak nadal, mimo zakończenia działań wojennych 11 listopada 1918 r., na obszarach dawnej kongresówki pozostawało poza Warszawą około 80 tysięcy żołnierzy niemieckiego.

Choć oddziały te częściowo były zrewoltowane, to pozostawały nadal dość zdyscyplinowane, zarówno dzięki wpojonemu pruskiemu drylowi jak i w odruchu samoobrony, wynikającym z przebywania na obcym terenie. Tym bardziej, iż wiadomości o rewolucji wzbierającej w Rzeszy przeplatały się ze wzrostem wybuchowych nastrojów niepodległościowych pozostającej pod okupacją ludności Polskiej. Determinowało to gotowość bojową stacjonujących w Polsce wojsk niemieckich okupantów i zapowiadało wręcz nieuniknioną krwawą konfrontację obu stron. Jaskrawy przykład przeciwdziałania niemieckich okupantów wobec entuzjastycznie podjętej akcji wyzwoleńczej miał miejsce w Międzyrzeczu, gdzie próba rozbrojenia garnizonu niemieckiego ściągnęła na miasto ekspedycje karne z sąsiednich garnizonów. Ta niemiecka kontrakcja nie tylko rozbiła drobne oddolnie zmobilizowane polskie oddziały, lecz dokonała masowych egzekucji na polskiej ludności cywilnej i całkowitego rabunku majątku miasta i jego mieszkańców.

W tej już dosłownie wybuchowej sytuacji,10 listopada, przybywa do Warszawy zwolniony z twierdzy w Magdeburgu Komendant Józef Piłsudski. Jego przyjazd stanowił  hasło rozpoczęcia działań powstańczych Polskiej Organizacji Wojskowej na obszarze całego  kraju. Rozpoczyna się rozbrajanie Niemców w Warszawie. Akcja ta, zgodnie z wcześniejszym planem powszechnego powstania, zaczyna rozprzestrzeniać  się w kolejnych dniach na dalsze części kraju. W tej sytuacji niemiecka Rada żołnierska urzędująca w Warszawie, dowiadując się o przybyciu komendanta Piłsudskiego, zwraca się do niego w sprawie ewakuacji niemieckich oddziałów do Niemiec. Ustalono warunki ewakuacji:   polskim transportem kolejowym zostaną ewakuowani wszyscy niemieccy żołnierze do granicy Rzeszy, w zamian za pozostawione uzbrojenie ewakuowanych oddziałów na  polskich punktach granicznych.  Zawarte 16 listopada porozumienie objęło wszystkie niemieckie załogi całego obszaru kongresówki. Szybko jednak okazało się, że stan linii  i taboru kolejowego (parowozy, wagony) nie zapewni transportu tak dużej ilości ludzi. Zniszczenia w wyniku działań wojennych były olbrzymie. Szukając rozwiązań postanowiono uruchomić transport rzeczny. Niewyobrażalnym wysiłkiem marynarzy i pracowników żeglugi na Wiśle zdołano sprowadzić do bazy w Modlinie barki, statki i pchacze rzeczne z odległych przystani i przygotować je do transporty ludzi.  Jeszcze w listopadzie ruszyły pierwsze zestawy, sytuacja została opanowana.

Za sprawą tego porozumienia i sprawnie przez Polaków przeprowadzonej ewakuacji  Niemców, w listopadzie cały ten obszar, oprócz Suwalszczyzny i Polesia był już wolny. Oddziały niemieckie zgodnie z zawartym  porozumieniem złożyły całą swą broń w punktach granicznych.

  1. Powstanie Wielkopolskie

Z Małopolski Zachodniej i ziem byłej kongresówki Polacy usunęli niemieckich żołnierzy już z początkiem listopada 1918 r. Inaczej było w zborze pruskim. Tutaj dopiero niemiecka rewolucja, wywracająca stary pruski porządek, dała szanse powrotu zrabowanych ziem w obręb polskiej państwowości.

Starsze pokolenie Polaków skupiało się wokół endecji, pracując nie przerwanie nad polityczną mobilizacją  i organizacją Polaków zamieszkujących w całej Rzeszy. Ich skuteczna  polityka narodowego przebudzenia, zaowocowała uświadomieniem Polaków o przełomowości dla sprawy polskiej nadchodzącego z końcem 1918 r. okresu. Praca ta przyniosła także namacalny efekt, jakim stało się wyłonienie przez obradujący w Poznaniu Sejm Dzielnicowy nowej władzy samorządowej – rzeczywiście polskiej Naczelnej Rady Ludowej, która jako swojego reprezentanta powołała Komisariat Naczelnej Władzy Ludowej.

Patriotycznie usposobione młodsze pokolenie, jako młodzież wojskowa skupiona w swej większości w POW zaboru pruskiego zajmowała się gromadzeniem broni i przygotowaniem  do działań zbrojnych na całym terenie Wielkopolski. 26 grudnia 1918 r.,  przybywa do Poznania I. Paderewski wraz z oficerami misji angielskiej. „Królewskie” przyjęcie jakie zgotowali mu Poznaniacy i licznie przybyła ludność Wielkopolski było należnym hołdem za nakłonienie prezydenta W. Wilsona do wysunięcia w orędziu styczniowym słynnego punktu 13-tego, o konieczności stworzenia wolnej Polski. Podczas drugiego dnia odbywających się na jego cześć w Poznaniu uroczystych manifestacji, na jej uczestników rusza poznański pułk grenadierów pruskich wsparty przez lokalnych Niemców. Pruskie żołdactwo, wspierane przez hakatystów, rozpoczęło zdzierać i znieważać flagi polskie i koalicyjne. Za rękoczynami poszło demolowanie przez Niemców biur i pomieszczeń Naczelnej Rady Ludowej. Padły pierwsze strzały.

Ludność polska także sięgnęła po ukrytą broń. Skończyła się manifestacja, rozpoczęły się walki uliczne w Poznaniu. 27 grudnia śródmieście Poznania jest już w polskich rękach. Walki uliczne w Poznaniu, odebrano jako hasło do wybuchu powstania w całej Wielkopolsce. W szeregu miastach  prowincji poznańskiej dochodzi  do działań zaczepnych. Zdobyta broń pozwala szybko rozwijać powodzenie powstańców, gasząc zapał i wole walki u wrogów. Powstańcy, w większości przypadków bez walk przejmują władzę z rąk przerażonych  Prusaków i przystępują do organizowania kolejnych oddziałów wojskowych. Rozpoczynając działania zbrojne powstańcy  dokonali skuteczną blokadę wszystkich linii kolejowych z Rzeszą oraz zajęli ważne strategicznie węzły kolejowe. Uniemożliwiło to szybką kontrakcję Niemców i dało czas na skuteczną organizację walki. Obszar objęty powstaniem rozszerzał się szybko, już w styczniu doszło do bezpośredniego połączenia się z odradzającą się Polską. Gdy ruch  powstańczy zmusił do wycofania się wroga z Ziemi Wielkopolskiej, działający jako legalna władza polityczna Wielkopolski Komisariat Naczelnej Rady Ludowej zwrócił się z prośbą do Naczelnika Państwa Polskiego o wyznaczenie jednego z polskich generałów na stanowisko dowódcy Powstania.  J. Piłsudski wyznaczył na to stanowisko byłego dowódcę I Korpusu Wojska Polskiego sformowanego na terenie Rosji gen. Dowbor – Muśnickiego. Szefem jego sztabu został podpułkownik Władysław Anders.

Napięta sytuacja polityczna skłoniła J. Piłsudskiego do wycofania się z oficjalnego wspierania powstańców. Stanowisko to uzgodniono z kierownictwem powstania. Pozwalało ono powstającemu dopiero Państwu Polskiemu pozostawać w neutralnych stosunkach dyplomatycznych z państwem niemieckim, którego armia wschodnia nadal zajmowała rozległe obszary Ukrainy, Polesia, i Białorusi na kresach Polski. Z drugiej strony umożliwiało polskiemu Komitetowi Narodowemu we Francji prowadzić, jako samodzielny podmiot, nieskrępowaną politykę w sprawie zachodnich granic Polski. Także Komisariat Naczelnej Rady Ludowej prowadził intensywną akcję dyplomatyczną, jako suwerenna władza prowincji poznańskiej, starając się za pośrednictwem polskich przedstawicieli Komitetu Narodowego, by sprawa weszła pod obrady Międzysojuszniczej Komisji Rozjemczej w Spa.

Tymczasem wojska powstańcze trwały na froncie osłaniając Wielkopolskę. Organizowały się i rosły w siłę. Gdy 12 stycznia 1919 r. Dowództwo Główne miało na swojej ewidencji 103 oficerów i 17 060 żołnierzy, to już w dniu 31 stycznia siły te wzrosły do 193 oficerów i 27 599 żołnierzy. Wojska wielkopolskie toczą zacięte walki na niemal wszystkich atakowanych przez Niemców kierunkach. Niemcy, choć dysponujący przewagą ciężkiego uzbrojenia,  są skutecznie powstrzymywani na linii polskiej obrony. Aktywny charakter obrony, częste przeciwuderzenia, niweczą próby przejęcia przez Niemców inicjatywy. Podczas takiego kontruderzenia w nocy z 1 na 2 lutego oddziały wielkopolskie docierają aż do Nowego Kramska w Brandenburgii, przepędzając stamtąd silny garnizon, zdobywając znaczne ilości broni.

 Wskutek politycznych zabiegów Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej i polskiego Komitetu Narodowego sprawa Powstania Wielkopolskiego weszła wreszcie na forum Międzynarodowej Komisji Rozjemczej. Jej decyzją z dniem 16 lutego 1919 r Niemcy mieli przyjąć rozejm na ustalonej frontem wokół Wielkopolski linii zawieszenia broni. Koalicja aliancka podyktowała ten warunek Niemcom, a wojska wielkopolskie potraktowane zostały na warunkach rozejmu jako wojska koalicyjne. Wobec tego, iż po terminie obowiązującego zawieszenia Niemcy nadal prowadzili ataki na większości odcinków frontu, do Wielkopolski przybywa Misja Koalicyjna. Mimo przewlekania przez stronę niemiecką pertraktacji rozejmowych, w celu zyskania czasu na przegrupowanie sił i osiągnięcie przewagi na froncie, wobec nieustępliwego oporu Polaków,  strona niemiecka została zmuszona została  w marcu do ostatecznego przyjęcia warunków zawieszenia broni. 28 kwietnia 1919 r. Niemcy podpisały traktat pokojowy, na mocy którego Wielkopolska weszła w obszar Rzeczypospolitej Polskiej. Już w dniu 25 maja 1919 r. Komisariat Naczelnej Rady Ludowej oddał wojska wielkopolskie do dyspozycji Naczelnego Dowództwa w Warszawie.

  1. Wyzwolenie się Górnego Śląska

W okresie odradzania się Polski także Ludność Górnego Śląska za przykładem innych polskich dzielnic uzyskujących wolność  pragnęła zrzucić niemieckie jarzmo niewoli. Jednakże w momencie zakończenia wojny nie była jeszcze ani zorganizowana, ani gotowa do odebrania władzy z rąk zaborcy. Na pomoc zaś odradzającej się w nieustannych bojach Polski, walczącej na czterech frontach: z Niemcami, Ukraińcami, Czechami i Bolszewikami, trudno było liczyć. Czas naglił, tym bardziej, że Niemcy, pragnąc zemścić się za utracone ziemie  w Wielkopolsce i na Pomorzu, wzmogli jeszcze ucisk i prześladowanie na Śląsku, wysyłając do tej dzielnicy oddziały tzw. Grenschutzu, które w swym postępowaniem wobec ludności cywilnej stanowiły wręcz protoplastę późniejszych formacji SS.

W tych warunkach Polacy postanowili podjąć przygotowania w razie konieczności podjęcia czynnej walki. Na Śląsku zaczynają powstawać struktury Polskiej Organizacji Wojskowej. Skupiają one coraz szersze masy ludności Śląska i gromadzą zapasy broni. Gdy niemieckie gwałty, terror i prowokacja przekroczyły granicę ludzkiej wytrzymałości ludność polska Górnego Śląska chwyciła za broń.

W sierpniu 1919 r. wybucha powstanie ludności, które później otrzyma nazwę I-go Powstania Śląskiego. Słabo jeszcze uzbrojone oddziały powstańcze zostają szybko pokonane przez sprowadzone z Niemiec doborowe pułki piechoty i artylerii,  wsparte pojazdami pancernymi i lotnictwem. Powstańcy byli zmuszeni uchodzić w obszar odrodzonej już Polski, by uniknąć śmierci z ręki oprawców niemieckich.  Niemcy po zdławieniu powstania podjęli krwawą zemstę na polskiej ludności regionu. Mimo przegranego boju, pierwsze Powstanie Śląskie spowodowało wymierne korzyści. Wkrótce na teren niedawnych walk przybyła Komisja Międzysojusznicza dla zbadania sprawy konfliktu na miejscu. Dzięki przybyciu tej komisji wraz z alianckimi oddziałami ustało bezkarne znęcanie się niemieckich żołdaków nad bezbronną polską ludnością. Z więzień wypuszczono znaczną ilość przetrzymywanych tam za działalność niepodległościową Ślązaków.

Po upadku pierwszego powstania, POW rozpoczyna wzmożoną pracę organizacyjną nad tworzeniem zaplecza wojskowego. W sierpniu 1920 r., gdy armie bolszewickie stoją pod Warszawą, rozzuchwaleni rzekomym upadkiem Polski, Niemcy, nie oglądając  się już na obecność Komisji Międzysojuszniczej, przystępują do antypolskich czystek etnicznych w Katowicach . W celu  obrony pozbawionej jakiejkolwiek opieki ludności cywilnej dowództwo POW przystępuje do zbrojnego powstania w nocy z 19 na 20 sierpnia. W czasie tego drugiego powstania, które trwało 2 tygodnie Górnoślązacy osiągnęli znaczące sukcesy w walce z Niemcami. Opanowali całkowicie 8 i częściowo 3 powiaty.

Po przyjęciu zgłoszonego przez Komisję Międzysojuszniczą postulatu o natychmiastowym rozbrojeniu wojska niemieckiego występującego pod nazwą Sicherschutzpolizei i wysłaniu go poza obszar Śląska oraz utworzenia policji plebiscytowej złożonej proporcjonalnie z miejscowych Polaków i Niemców, 26 sierpnia 1920 r.  zakończono działania bojowe II-go Powstania Śląskiego. Po raz pierwszy od czasu rozbiorów lud Śląska pobił Niemców własnymi siłami.

Na 20 III 1921 zaplanowano przeprowadzenie plebiscytu, wcześniej Niemcy zwieźli z głębi Rzeszy  aż ok. 250 tys. niemieckich emigrantów. Gdy polska prasa na Śląsku doniosła, iż decyzją Komisji Międzysojuszniczej przeszedł angielski projekt podziału Górnego Śląska, przyznający Polsce jedynie dwa pozbawione przemysłu powiaty, w nocy z 2-go na 3-go maja wybucha III Powstanie Śląskie.

O prężności organizacji POW Górnego Śląska świadczyła szybka mobilizacja sił dokonana w ciągu jednej nocy oraz akcja jej specjalnej grupy dywersyjnej. Grupa ta w noc  wysadziła w powietrze wszystkie mosty i węzły kolejowe położone nad Odrą i północno-zachodnią granicą Górnego Śląska, przerywając wszelką komunikację z Rzeszą Niemiecką. W gwałtownych, lecz krótkich walkach, powstańcy opanowali niemal cały obszar Górnego Śląska podchodząc do samej Odry. Dłuższe, bo trwające dwa dni, ciężkie walki trwały jedynie o opanowania Kędzierzyna. Po ostatecznym zdobyciu go przez powstańców, komisja aliancka rozpoczęła pertraktacje.

Niemcy, symulujący prowadzenie pertraktacji, równocześnie ściągnęli, zaprawione w bojach oddziały z głębi kraju i uderzyli w kierunku na Kędzierzyn przez pozycje powstańcze wokół Góry św. Anny. Mimo kilkudniowego natarcia nie udaje im się przełamać obrony powstańczej. Te krwawe boje spowodowały ponowną bardziej stanowczą interwencję Komisji Międzysojuszniczej. Po rzetelnie już teraz  przeprowadzonych pertraktacjach, oddziały polskie i niemieckie zostały zobowiązane do opuszczenia terenu plebiscytowego Górnego Śląska. Argument zwycięskiego III powstania Śląskiego był szczególnie potrzebny wobec dyplomacji angielskiej, ponieważ z całego jej stosunku do sprawy polskiej jasno wynikało, że w dniu planowanego ogłoszenia wyniku plebiscytu 5 maja 1921 decyzja Rady Ambasadorów pozbawiłaby Polskę całego obszaru przemysłowego. Tym razem Konferencja Ambasadorów przyznała Polsce znaczne obszary przemysłowe obejmujące dwa powiaty całkowicie i częściowo siedem innych., Niemcom wszakże pozostawiając trzy czysto polskie powiaty i pięć częściowo polskich, w sumie zamieszkałych przez 600 tys. Polaków. 

  1. Komunistyczna Partia Robotniczej Polski  (1918 – 1920).

W sześć tygodni po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w dniach 16 – 18 grudnia 1918 r. w Domu Handlowca w Warszawie, odbył się wspólny zjazd Stronnictwa Demokratycznego Królestwa Polski i Litwy oraz Polskiej Partii Socjalistycznej – Lewica. Obie partie jako radykalny nurt: polskiego ruchu socjalistycznego – PPS Lewica i socjaldemokratycznego – SDKPiL,  postanowiły złączyć swe szeregi i powołać nową organizację polityczną pod nazwa – Komunistyczna Partia Robotniczej Polski. Następstwem tej postawy było ich zaangażowanie się w rozwijaniu powodzenia rewolucji w Rosji   (F. Dzierżyński, J. Marchlewski, F. Kon i inni) oraz pełne poparcie dla bolszewickich wojsk inwazyjnych w 1920 r. Polskich (KPRP).  Zjazd zjednoczeniowy prowadzony był pod hasłem:

„Cała władza musi przejść w ręce proletariatu miast i wsi, zorganizowanego w Radach Delegatów Robotniczych”.

W wyniku połączenia obu partii, ich członkowie znaleźli się w KPRP automatycznie, i to niezależnie od tego czy byli w kraju, czy zagranicą. Wielu PPS – owców przebywało wówczas w Rosji (więźniowie, zesłańcy, ewakuowani, itp.). Po wybuchu rewolucji włączyli się oni  aktywnie w umacnianie nowej władzy, działając w ramach partii bolszewickiej. Ponieważ SDKPiL była autonomiczną częścią rosyjskiej socjaldemokracji, nie zachodziła potrzeba formalnego wstępowania do tej partii. W zależności od potrzeb działali jako członkowie WKP(b) lub KPRP. W praktyce oznaczało to, że KPRP od marca 1919 r. była sekcją Kominternu na terenie II Rzeczypospolitej.

Celem strategicznym KPRP była rewolucja socjalistyczna, która wiązała się w ujęciu Komunistycznej Partii Bolszewików (KPB) z likwidacją państwa polskiego i włączeniem jego terytorium do Rosji Bolszewickiej (ZSRR) jako republiki. Zjazd KPRP odrzucił uznanie ogłoszonej 11 listopada 1918 r, niepodległości Polski i w tej kwestii był bardziej radykalny niż Włodzimierz I. Lenin i czołowi bolszewicy w Rosji, którzy deklarowali w 1918 r.- przynajmniej werbalnie – narodom wchodzącym przed wybuchem wielkiej wojny, w skład Imperium Rosyjskiego, prawo do samookreślenia, aż do oderwania się od Rosji włącznie.

To negatywne stanowisko wobec niepodległości miało swe korzenie w poglądach  Róży Luxemburg, dominujące w dawnej SDKPiL.

W latach 1919 – 1920 nastąpiła konsolidacja skrajnej lewicy. Do KPRP przyłączyły się liczne grupy działaczy lewicowych: z Bundu (tzw. Kombund), lewicy Poalej-Syjonu (Saul Amsterdam, Alfred Lampe), z Ferajnigte (Jednośc), Ukraińskiej Partii Socjal. -Demokratycznej oraz z Białoruskiej Partii Socjalistycznej. Z PPS do KPRP przeszli także: Stanisław Łańcucki i Jerzy Czeszejko – Sochacki (b. sekretarz CKW PPS) oraz kilku działaczy z PSL „Wyzwolenie”, Niezależnej Partii Chłopskiej i Radykalnego Stronnictwa Chłopskiego (Tomasz Dabal).

Z inicjatywy W. Lenina, w dn. 2-6 marca 1919 r. odbył się w Moskwie Zjazd Założycielski III Międzynarodówki Komunistycznej zw. Kominternem, na którym uchwalono „Manifest”. KPRP reprezentował Józef Unszlicht i Julian Marchlewski. W lipcu 1920 r. w Piotrogrodzie odbył się II Zjazd Kominternu, na którym uchwalono warunki jakie muszą spełniać poszczególne partie, aby stać się pełnoprawnym członkiem Kominternu. KPRP reprezentował Karol Radek.

KPRP, w konsekwencji przyjętych założeń programowych wezwała do bojkotu pierwszych wyborów do Sejmu Ustawodawczego, wyznaczonych przez Naczelnika Państwa na 26 stycznia 1919 r. Celem tych działań było obniżenie frekwencji wyborczej, podważenie legitymizacji niepodległego państwa polskiego na forum międzynarodowym. Bojkot zakończył się fiaskiem i wykazał marginalne wpływy KPRP w społeczeństwie polskim. Kontynuując swą działalność KPRP przystąpiła do tworzenia, na początku 1919 r. w Mińsku i Wilnie, tzw. Zachodnią Dywizję Strzelców, zalążek Polskiej Armii Czerwonej. W rezultacie takiej postawy politycznej w połowie 1919 r. KPRP została wezwana do zaprzestania legalnej działalności. Od tego czasu dalsza działalność KPRP była działalnością nielegalną.

W lipcu 1920 r. kiedy podjęto decyzję o wkroczeniu wojsk bolszewickich do Polski, kierownictwo partii bolszewickiej oczekiwało spontanicznego wybuchu rewolucji robotniczej i powstania chłopskiego w Polsce. 23 lipca 1920 r. podjęto decyzję o utworzeniu Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego (TKR).  W skład  TKR weszli: Julian Marchlewski – przewodniczący, Feliks Dzierżyński, Feliks Kon, Edward Próchniak i Józef Unszlicht, Bernard Zaks, Stanisław Bobiński i Tadeusz Radwański oraz komisarz Iwan Skworcow-Stiepanow. Siedzibą TKR był pociąg pancerny zaopatrzony w drukarnię polową. Pociąg pancerny poruszając się za nacierającą armią bolszewicką, przez Smoleńsk, Mińsk, Wilno dotarł 30 lipca do Białegostoku, już na etnicznych ziemiach polskich, gdzie formalnie ogłoszono akt jego utworzenia.

  „Komitet Tymczasowy, ujmując rządy w swe ręce stawia sobie za zadanie:  Aż do chwili utworzenia stałego rządu robotniczo-włościańskiego w Polsce kłaść podwaliny pod przyszły ustrój Sowiecki Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad. W tym celu Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski:

  1. a) pozbawia władzy dotychczasowy rząd szlachecko- burżuazyjny,
  2. b) odbudowuje i na nowo organizuje komitety fabryczne w miastach i folwarczne na wsi,
  3. c) powołuje do życia miejscowe komitety rewolucyjne,
  4.  d) ogłasza za własność narodu fabryki, majątki ziemskie oraz lasy i oddaje je pod zarząd Komitetów robotniczych miejskich i wiejskich,
  5. e) gwarantuje nietykalność ziemi włościan,
  6. f)  gwarantuje obywatelom, lojalnie wykonującym rozkazy i polecenia władz rewolucyjnych, zupełne bezpieczeństwo.

Białystok,  30 lipca 1920 r.  Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski.”

TKR po planowanym zdobyciu Warszawy przez armię bolszewicką miał złożyć władze w ręce KPRP, ta zaś miała wezwać robotników i chłopów do wyznaczenia rządu robotniczego. Zjazd Delegatów Robotniczych i Chłopskich miał stworzyć rząd radziecki. Na zajmowanym przez wojska bolszewickie terytorium Polski komuniści aktywnie brali udział  w tworzeniu bolszewickich władz okupacyjnych w miastach, powołując „komitety rewolucyjne” i „czerwoną milicję”. Na zapleczu  walczących z bolszewikami wojsk polskich, KPRP prowadziła antypaństwową propagandę poprzez kolportaż antypolskich ulotek.

Wydany rozkaz dowódcy frontu M. Tuchaczewskiego z 15 sierpnia 1920 r. o formowaniu 2 białostockiego Pułku Strzeleckiego Piechoty Polskiej został całkowicie zbagatelizowany, zgłosiło się raptem 70 ochotników. F. Dzierżyński w odwecie za prowadzoną kampanię patriotyczną, nakazał podległej sobie formacji „Czeka” rozstrzelać 16 prominentnych polskich obywateli Białegostoku.

Zwycięstwo wojsk polskich w bitwie warszawskiej, a następnie bitwie niemeńskiej i rozbicie zgrupowania uderzeniowego armii bolszewickiej zniweczyło projekt przejęcia władzy  w Polsce przez KPRP w oparciu o zbrojną interwencję Rosji bolszewickiej. Następstwem tych wydarzeń było ich zaangażowanie się  działaczy KPRP w rozwijaniu powodzenia rewolucji komunistycznej w Rosji (F. Dzierżyński, J. Marchlewski, F. Kon i inni).  W lutym 1921 r. KPRP wypełniła wszystkie warunki II Zjazdu III Międzynarodówki, w tym zobowiązanie do wypełniania dyrektyw władz Kominternu,  stała się więc pełnoprawnym członkiem Kominternu, finansowanym z centrali tej organizacji.

Wcześniej, KPRP poparła działania komunistów niemieckich, umacniających się na scenie politycznej w Niemczech. Wyrazem tego było m. in. potępienie postanowienia Traktatu Wersalskiego, który przyznawał Polsce niepodległość, dostęp do morza, Pomorze Gdańskie,  zaakceptował przyłączenie Wielkopolski i części Górnego Śląska. Komunistom z KPRP wydawało się, że rewolucja światowa jest bardzo blisko i po zwycięstwie w Rosji lada moment wybuchnie w Niemczech i rozleje się po Europie, a następnie po całym świecie. Po zwycięstwie rewolucji światowej takie „kwestie” jak niepodległość Polski, granice, rząd, siły zbrojne itp. Nie będą miały istotnego znaczenia.

Odrzucenie aktu polskiej niepodległości postawiło polskich komunistów w roli agentów obcego mocarstwa – Rosji Bolszewickiej.

  1. Działania wojenne na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej   w 1919 r.

W 1918 r. zarówno Roman Dmowski jak i Józef Piłsudski byli zgodni, że Polska w swych granicach etnograficznych nie będzie w stanie zachować niepodległości, że należy jej terytorium  rozszerzyć na wschód. Zgodni co do celu, ci wybitni przywódcy chcieli jednak realizować go na różne sposoby.

Roman Dmowski zamierzał włączyć do Polski całe Kresy wschodnie, a więc Wileńszczyznę, część  Białorusi z Mińskiem, Wołyń po Słucz i Podole z Kamieńcem Podolskimi, nie zważając na dążenia niepodległościowe zamieszkujących te ziemie ludności.

Józef Piłsudski, inaczej rozumiejąc zachodzące zmiany – rozkwit świadomości narodowej Litwinów, Ukraińców, Łotyszów i Białorusinów, a także ich dążenia do własnych państwowości, zamierzał pomóc tym narodom w tworzeniu własnych państw i łączyć je z Polska węzłem federacji lub sojuszów.

  Program R. Dmowskiego był stosunkowo prosty – stworzyć jednolite państwo polskie. Łatwo trafił do przekonania Polaków, pozbawionych wskutek wiekowej niewoli wielu doświadczeń politycznych, w szczególności rządzenia państwem, obejmującym kilka narodowości. Program federacyjny J. Piłsudskiego, uwzględniający interes innych narodów zamieszkujących ziemie wschodnie dawnej Rzeczypospolitej, znajdował zrozumienie głównie wśród politycznych elit lewicy niepodległościowej oraz konserwatystów krakowskich – bogatych w doświadczenia monarchii austro–węgierskiej. Koncepcja federacyjna J. Piłsudskiego odwoływała się do historii, do Rzeczypospolitej obojga narodów.

 O ile program J. Piłsudskiego miał znacznie mniej zwolenników w Polsce niż program budowy „wielkiej Polski” R. Dmowskiego – o tyle opinia czołowych polityków Europy Zachodniej „powersalskiej”, kształtowała się odwrotnie. Posuwanie się wojsk polskich na wschód, poza etnograficzne granice Polski, przyjmowane były jako przejaw imperializmu, sprzecznego z powszechnie wówczas uznawaną wilsonowska ideą samostanowienia narodów o swym losie.

Odezwa J. Piłsudskiego, ogłoszona po zdobyciu Wilna w kwietniu 1919 r. skierowana do mieszkańców Wielkiego Księstwa Litewskiego, zapowiadająca swobodę w decydowaniu o swojej przyszłości – spotkała się z uznaniem opinii publicznej Zachodu, o czym informował przebywający w Paryżu premier Ignacy Paderewski. Pod wpływem J. Piłsudskiego,                I. Paderewski stał się entuzjastą idei federacyjnej, rozumiejąc że tylko w  postaci federacji Polska będzie w stanie zachować historyczne związki  z Litwą i Rusią (Ukrainą).

Za federacją Polski z Ukrainą przemawiały ważne względy ekonomiczne, a w konsekwencji i polityczne. Federacja Polski z Ukrainą uwolniłaby wreszcie oba kraje od supremacji Rosji. Połączenie Polski z Ukrainą węzłem federacyjnym w 1919 r. stanowiłoby nawrót do historii, bo z  prawnego punktu widzenia, „Rzeczypospolita obojga narodów” była monarchią dualistyczną złożoną z Litwy i Korony, ale w rzeczywistości obejmowała trzy narody, również mieszkańców Ukrainy.

J. Piłsudski, oceniając w latach 1918 – 1920 sytuację polityczno – militarną był przekonany, że w najbliższej przyszłości znacznie większe niebezpieczeństwo  zagrażać  będzie Polsce ze strony Rosji niż Niemiec. Niemcy zostały właśnie pokonane i zmuszone oddać nam Poznańskie, Pomorze, może też po plebiscytach oddadzą Śląsk i Warmię. Traktat wersalski będzie trzymał ich na jakiś czas w ryzach. Natomiast na wschodzie wszystko było możliwe. Uznawany przez wszechpotężnych wówczas aliantów gen. Denikin nie był skory akceptować naszych roszczeń do ziem wschodnich zabranych przez carską Rosję traktatami rozbiorowymi.

 Rządy W. Brytanii i Francji domagały się od J. Piłsudskiego by wojska polskie pomagały gen. Denikinowi w jego wojnie z republiką bolszewicką. Wydelegowany przez       J. Piłsudskiego do rosyjskiej kwatery gen. Aleksander Karnicki (oficer z dawnej armii carskiej), z zadaniem wyjaśnienia nastrojów względem przyszłej granicy polsko-rosyjskiej, raportował jednoznacznie – Denikin i jego sztab stoją na stanowisku niepodzielnej Rosji. Polska może liczyć na jakąś autonomię, ale w związku z Rosją. Jeśli teraz przepędzamy bolszewików na wschód od Bugu – to dobrze, ale nie ma mowy aby te tereny mogły trwale zostać włączone do Polski.

Zatem nasza wschodnia granica była zagrożona nie tylko przez armię bolszewicką ale także przez rosyjską Armię „białych”. J. Piłsudski wiedział także, że przeciw Niemcom znajdzie pomoc na Zachodzie, ale w walce przeciw carskiej lub bolszewickiej Rosji zostanie sam.

 W drugim półroczu 1919 r. toczyła się w Rosji zażarta wojna domowa między bolszewikami a armią gen. Denikina, wspomaganą dostawami broni i zaopatrzenia przez    W. Brytanię i Francję. Po zdobyciu Charkowa i Kijowa  (1 września) armia gen. Denikina znalazła się w odległości ok. 100 km od Moskwy. Klęska bolszewików i upadek rewolucji komunistycznej wydawały się nieuniknione. Wystarczyło aby Wojsko Polskie, które osiągnęło Berezynę i Dźwinę, uderzyło z zachodu na Moskwę.

J. Piłsudski musiał podjąć decyzję – pomóc wykończyć, czy uratować rewolucję bolszewicką? Decyzja nie była łatwa. Okrucieństwo rewolucji, zbrodnie ludobójstwa, nędza, powszechny głód, przemawiały za tym by dobić tą haniebną rewolucję. Ale od razu rodziło się pytanie, co będzie z Polską jak gen. Denikin, lub nowy car obejmie władzę i zechce odbudować imperium, z łaskawą zgodą na etniczną autonomię dla Polski … ? Walczyć z „białą” Rosją cara czy gen. Denikina sami nie będziemy w stanie, a Zachód nam nie pomoże. Więc zwycięstwo gen. Denikina to koniec marzeń o federacji Polski z Ukrainą, to koniec nadziei na uwolnienie się od przemocy Rosji. Przy przegranej gen. Denikina – to Polska stanie się partnerem dla Zachodu i otrzyma wsparcie do walki z bolszewikami.

Po takiej analizie i ocenie sytuacji polityczno-militarnej decyzja mogła być tylko jedna – dopuścić do klęski gen. Denikina i ratować rewolucję bolszewicką. Wyrazem tej strategii było wstrzymanie w końcu sierpnia 1919 r. marszu wojsk polskich na wschód i zaprzestanie działań przeciwko bolszewikom na Ukrainie, które mogłyby wzmocnić pozycje armii gen. Denikina.

Wykorzystując tą sytuację, bolszewicy przerzucili swe siły z zastygłego frontu polskiego na skrzydło nacierających wojsk gen. Denikina i zatrzymały jego ofensywę. W październiku gen. Denikin zarządził odwrót. W listopadzie, w dramatycznym liście gen. Denikin prosi J. Piłsudskiego o pomoc. Kilka dni później, wysoki komisarz brytyjski Halford John Mackinder, przyjeżdża do Warszawy by poprzeć prośbę  gen. Denikina. Bezskutecznie.

Dziś wiemy, że jesienią 1919 r. J. Piłsudski, przez zaufanego pośrednika, nie rzucającego się w oczy, kapitana Ignacego Boernera, prowadził tajne rozmowy  z W. Leninem. Ze strony bolszewickiej w rozmowach uczestniczył  Julian Marchlewski.    J. Piłsudski zapewnił wówczas W. Lenina, że wojska polskie nie przekroczą swych ówczesnych pozycji, argumentując:

 „(…)  wspomaganie gen. Denikina nie jest zgodne z polską racją stanu. Polska nie jest i nie chce być żandarmem Europy. Polska chce i pilnować będzie jedynie i wyłącznie własnych interesów (…)”.

Rozmowy te prowadzone były w największej tajemnicy, przede wszystkim przed zachodnimi aliantami, ponieważ ci wtedy właśnie żądali od Polski, aby atakowała Bolszewików. Z drugiej strony Wojsko Polskie oczekiwało na dostawy broni, amunicji i zaopatrzenia, o co zabiegał w Paryżu premier I. Paderewski. Nadchodziła zima, żołnierze potrzebowali także ciepłych koców, płaszczy i butów.

Zdaniem gen. Tadeusza Kutrzeby epizod Boerner – Marchlewski „był dla J. Piłsudskiego środkiem do umożliwienia swobodnego rozprawienia się z Denikinem, lecz nie był celem, do którego dążył Marchlewski – dążeniem do  pokoju.”  Marchlewski chciał pertraktować do końca, gdy tymczasem Boerner  z polecenia J. Piłsudskiego rozmowy zerwał.

W grudniu bolszewicy zdobyli Kijów, w styczniu resztki armii gen. Denikina schroniły się na Krymie.

W swych wspomnieniach, gen. Denikin odpowiedzialnymi za swą klęskę uczynił Polaków  i słusznie. J. Piłsudski ocalił państwo Bolszewików i za to powinni oni wystawić mu pomnik na Kremlu – pomnik wdzięczności.

Cofnijmy się do wcześniejszych wydarzeń.  Z dniem objęcia stanowiska Naczelnika Państwa  J. Piłsudski zdecydowanie zmierzał w kierunku realizacji koncepcji federacyjnej. 18 grudnia 1918 r. przyjmuje w Belwederze delegację Litwinów i komunikuje im, że Polska nie ma nic przeciwko temu, aby powstało niezależne państwo litewskie, ale zdaje się, że Litwa będzie państwowo zespolona z Polską.     

Wobec braku jednoznacznych ustaleń sojuszników w sprawie przebiegu naszej wschodniej granicy, ten stan musiał  doprowadzić  wiosną do konfliktu zbrojnego.  Na wschodniej rubieży państwa polskiego, w rejonach zajętych jeszcze  przez resztki wojsk niemieckich (stopniowo wycofujących się szlakiem Brześć – Białystok do Niemiec), trwały potyczki wojsk polskich z bolszewikami. Tereny te, opuszczane przez Niemców, z jednej strony zajmowały oddziały bolszewickie, z drugiej wojska polskie. Naczelnik Państwa uważał, że w tej sytuacji należy rozpocząć zdecydowane działania i zajmować jak najszybciej  wszystkie ziemie należące organicznie do Polski. Takie wydał decyzje.       Wykonując rozkazy Naczelnika Państwa, 4 lutego 1919 r.  polskie oddziały pod dowództwem gen. Rydza – Śmigłego zajęły Kowel i dotarły do linii Styru. 10 lutego gen. Listowski opanował Brześć Litewski. W połowie lutego nastąpiły pierwsze starcia z wojskami bolszewickimi. Liczebnie słabsze oddziały polskie, w okresie dwóch miesięcy skutecznie blokowały działania bolszewików, w końcu wyparły ich ze znacznej części Ziemi Grodzieńskiej i Wołynia. 7 marca wyzwolono Pińsk.

Stałe zagrożenie wybuchu nowych ognisk konfliktu w pasie  wzdłuż całej wschodniej granicy państwa dyktowało konieczność szybkiej rozbudowy polskiej siły zbrojnej. Od początku 1919 r. trwało wcielanie do wojska i intensywne szkolenie nowych roczników młodzieży i ochotników. Organizacja nowych sił postępowała szybko, niezwykle pomocnym okazało się  tu doświadczenie kadr oficerskich i żołnierzy uczestniczących w walkach wielkiej wojny w szeregach armii zaborców. Sformowane  nowe dywizje piechoty i brygady kawalerii kierowano na wschód i niemal z marszu wprowadzano do walki przeciwko bolszewikom. Pomimo, że trwały równolegle walki w Małopolsce Wschodniej J. Piłsudski przeprowadził pod swoją komendą operację zajęcia Wilna.

19 kwietnia 1919 r. Wilno i Baranowicze powracają do Rzeczypospolitej. J. Piłsudski w odezwie do mieszkańców zapowiada m.in.

  „Wojsko polskie, które ze sobą przyprowadziłem do wyrzucenia panowania gwałtu i przemocy, do zniesienia rządów krajem wbrew woli ludności – wojsko to niesie Wam wszystkim wolność i swobodę. Chcę dać Wam możliwość rozwiązania spraw wewnętrznych, narodowościowych i wyznaniowych tak jak sami sobie życzyć będziecie, bez jakiegokolwiek gwałtu lub nacisku ze strony Polski”.

Niestety, twórcy państwa litewskiego bojąc się jedynie polskiej supremacji kulturowej i nie dostrzegając zagrożenia ze strony Rosji, inaczej widzieli swą przyszłość. Nie zrażony tym J. Piłsudski, podjął działania nakłonienia Łotyszy do swej koncepcji, poprzez przebywającego w Paryżu Leona Wasilewskiego (ojca Wandy). Wasilewski, dzięki swoim koneksjom miał dość duże możliwości dotarcia i nakłonienia elity Łotyszy do koncepcji J. Piłsudskiego. Wiadomo było też, że ich zgoda będzie dużym argumentem w kolejnych rozmowach z Litwinami.

J. Piłsudski w swoich kalkulacjach upatrywał taką drogę Polski nad morze (Ryga), wobec przewidywanych trudności w odzyskaniu Gdańska.

W pierwszych dniach sierpnia, po zatrzymaniu i rozbiciu ofensywy bolszewickiej na froncie litewsko-białoruskim, armia gen. Szeptyckiego przeszła do działań zaczepnych i po kilkudniowych zaciętych walkach opanowała 9 sierpnia Mińsk. 1 października oddziały polskie osiągnęły linię rzeki Berezyny, Ptyczycy, Uborci i Słuczy, ziemie Rzeczypospolitej zostały uwolnione z niewoli rozbiorów.

W swej koncepcji politycznej budowania nowej Rzeczypospolitej J. Piłsudski widział  rozwiązania odbiegające od kształtów państwa przedrozbiorowego. Uznając w pełni prawa Ukraińców, Litwinów i Białorusinów do posiadania swoich państw, dążył do stworzenia federacji tych narodów z Rzeczypospolita na zasadzie równouprawnienia. Pozostawiał im otwartą drogę dochodzenia do własnych form ustrojowych. Realizacja idei federacji pozwalała odsunąć Rosję Bolszewicką możliwie jak najdalej od wschodnich granic Polski i zamiast niepohamowanego w zaborczości sąsiada zyskać bezpieczną kurtynę z sojuszniczych państw.

Władze bolszewickie, wbrew swojemu dekretowi o „prawie do swobodnego określenia narodów”, nie uznały ani jednego aktu proklamowanej niepodległości i samookreślenia się ludów wcześniej podbitych przez carskie imperium. Krwawo  pacyfikowano wszelkie ruchy wolnościowe pod przykrywką  „walki z kontrrewolucją”. Tak samo wyglądał stosunek władzy bolszewickiej do odradzającej się Polski. Dla opinii międzynarodowej Moskwa wypuszczała informacje o dekretach „wolności i samostanowienia narodów”, o  unieważnieniu traktatów rozbiorowych z całego obszaru I Rzeczypospolitej, a równocześnie  przygotowywała swe siły zbrojne do ponownego narzucenia swego jarzma Polsce.

Gdy jesienią 1919 r. Litwa Kowieńska zagrożona była śmiertelnie przez niemiecko – rosyjskie wojska Bermonta – Arłamowa, J Piłsudski dał jej zapewnienie i gwarancje, że może  zaangażować wszystkie swe siły do oporu i nie potrzebuje  osłaniać się od strony zajętego przez armię polską Wilna. Przeciwnie – co niewątpliwie uratowało wówczas niezależność nie tylko Litwy, lecz Łotwy i Estonii – zagroził rzuceniem wszystkich sił polskich na pomoc w razie dalszej ofensywy Bermonta. Była to jedyna, realna pomoc na jaką narody te mogły liczyć.

Niestety dalszy bieg wydarzeń na Litwie – lokalne starcie zbrojne Polaków z Litwinami w powiecie sejneńskim i co gorsze wykrycie przez władze litewskie w Kownie przygotowań do propolskiego zamachu stanu, przygotowywane niewątpliwie przez Warszawę, zamroziły stosunki  z Polską i J. Piłsudski musiał ze swych planów chwilowo zrezygnować.

We wrześniu 1919 r. wojska polskie zajmują Mińsk Litewski. J. Piłsudski po raz kolejny w swym wystąpieniu oświadczył:

„(…) Polska idzie wszędzie z hasłem swobody. Polska idzie nie z chęcią ucisku brutalnym butem żołnierskim … Z chwila jako syn tej samej ziemi, stanąłem na czele swoich żołnierzy, wydałem ogłoszenie, że ziemi tej nic gwałtem narzucone nie będzie (…) że ziemia ta sama rozstrzygnie, jak żyć ma, jakim prawem ma się rządzić. Słowom swoim potwierdzonym przez najwyższe przedstawicielstwo – sejm polski – pozostanę wierny i wierny mu będę do końca.”

W styczniu 1920 r. Polacy zajęli Dyneburg i  przekazali  go Łotwie. Na uroczystości z tej okazji J. Piłsudski powiedział:

„Przyjemnie mi jest być w oddziale, który spotkało rzeczywiste szczęście walczyć, zgodnie z tradycją polską, za naszą i waszą wolność; nie tylko za wolność naszego narodu, ale i za wolność naszego sąsiada i przyjaciela.”

Zdobyciem Dyneburga i uwolnieniem południowej Łotwy z okupacji rosyjskiej Polacy uniemożliwili bolszewikom stworzenie radzieckiej republiki łotewskiej, a jednocześnie oddzielili geograficznie Litwę od Rosji, co miało istotne znaczenie dla zapewnienia jej niepodległości.

Interes polityczny Polski nakazywał jednak skierowanie większej uwagi w stronę Ukrainy. Poza koncepcją związania Ukrainy z Polską węzłem federacji, pojawił się w maju 1919 r. projekt konserwatystów reprezentowanych przez Janusza Radziwiłła. Projekt ten zakładał powierzenie Polsce mandatu Ligi Narodów, aby pod jej kontrolą zorganizować państwo ukraińskie, w którym zabezpieczono by mienie i rozwój kulturalny przebywających tu Polaków i które stałoby się naszym sojusznikiem wobec Rosji   „zdolnej na razie tylko do skrajnie reakcyjnego caryzmu, lub skrajnie komunistycznego terroru.” 

Wydarzenia – obrona Lwowa i walki z Ukraińcami w Małopolsce Wschodniej -uniemożliwiły wówczas zbliżenie się obu narodów. Ale gdy walki z galicyjskimi Ukraińcami zaczęły wygasać, J. Piłsudski nawiązał kontakt z przywódcą Ukrainy Naddniestrzańskiej – Semenem Petlurą.

Według świadectwa gen.  T. Kutrzeby, już w końcu maja 1919 r. z misją wręczenia zaproszenia dla S. Petlury do Warszawy wyrusza major Zagłoba – Mazurkiewicz, oficer oddziału II Sztabu Generalnego. Dociera do sztabu S. Petlury w Czarnym Ostrogu i przywozi do Warszawy odpowiedź. Od tego czasu trwają układy i wymiana myśli. Z innych źródeł wynika, że tenże oficer co najmniej dwukrotnie przeprowadzał przez front na Ukrainie Walerego Sławka, jednego z najbardziej zaufanych współpracowników J. Piłsudskiego.

W letniej ofensywie gen. Denikina przeciw bolszewikom, wojska ukraińskie, zarówno naddnieprzańskie Petlury jak i „galicyjskie”, wyparte przez Polaków z Małopolski Wschodniej, uczestniczyły początkowo jako jego sojusznicy. Ale 31 sierpnia, gdy wojska Petlury weszły do Kijowa,  sytuacja się zmieniła i  oddziały gen. Denikina wyparto z miasta. Walki Ukraińców z oddziałami gen. Denikina trwały do końca 1919 r. W grudniu S. Petlura przekazują Polakom Kamieniec Podolski, a sam znajduje schronienie w Polsce. „Galicyjskie” wojska ukraińskie po odejściu od gen. Denikina przeszły na stronę bolszewików. Trzy brygady Ukraińców zasiliły armię bolszewicką.

 W czasie ofensywy kijowskiej brygady te poddały się wojskom polskim.

W miarę postępu wojsk bolszewickich i odwrotu gen. Denikina, przed frontem polskim na Wołyniu zaczynała tworzyć się pustka. Groziło to anarchią miejscowych chłopów i powrotem na te tereny bolszewików. Sprawami wojskowymi związanymi z położeniem wojsk na Ukrainie najbardziej zainteresowany był dowodzący frontem wołyńskim gen. Listowski, który w tej sytuacji rozważał przesunięcie frontu polskiego do Dniepru. Raport w tej sprawie przesłał szefowi Sztabu Generalnego 21 grudnia 1919 r. Raport wskazywał na operacyjną konieczność przesunięcia frontu na wschód. Warunkiem operacji byłoby sformowania wojska ukraińskiego z jeńców i restytucja państwa ukraińskiego. Gen. Listowski wskazywał na korzyści wojskowe i polityczne takiej operacji pod warunkiem, że na Ukrainę poszlibyśmy jako sojusznicy.

Na raport ten Sztab Generalny udzielił natychmiastowej odpowiedzi. Decyzja w sprawie „wyprawy kijowskiej” była już dojrzała. Propozycje gen. Listowskiego pokrywały się ze stanowiskiem dowództwa – „(…)jedynie przez restytucję Ukrainy możemy być zabezpieczeni od Wschodu”.

W tym okresie otwarte wystąpienie w sprawie powołania do życia Ukrainy byłoby dla Polski nie korzystne, oznaczałoby to jawną wrogość wobec gen. Denikina, konieczna była neutralność. Można więc przyjąć, że z wojskowego punktu widzenia kampania wiosenna była przygotowana ale nie zaistniały warunki polityczne aby ją rozpocząć. Do realizacji „kampanii kijowskiej”, opartej na sojuszu z Ukrainą można będzie przystąpić dopiero po upadku gen. Denikina.

Upadek gen. Denikina wkrótce nastąpił i od tej chwili wypadki potoczyły się szybko. Przewidując rozwój wydarzeń rząd bolszewicki 22 grudnia 1919 r. zwrócił się do Polski z propozycją pokojową. Rząd Polski nie odpowiedział. W tej sytuacji Rada Komisarzy Ludowych 28 stycznia 1920 r. wystosowała publiczną deklarację do rządu i narodu polskiego, w której oświadczyła m. in. że wojska Armii Czerwonej nie przekroczą ówczesnej linii frontu oraz, że „nie ma żadnej takiej kwestii czy to terytorialnej, czy ekonomicznej, która by nie mogła być załatwiona na drodze pokojowej przy pomocy wzajemnych pertraktacji, koncesji i porozumień”. Deklarację podpisał W. Lenin jako szef rządu, Cziczerin jako minister spraw zagranicznych i Trocki jako minister ds. wojny. Powyższą deklarację potwierdził 2 lutego Centralny Wszechrosyjski Komitet Wykonawczy Sowietów z Kalininem na czele.

 Ówczesna linia frontu przebiegała od 100 do 150 km na wschód od granicy ustalonej kilkanaście miesięcy później w Rydze. Bolszewicka propozycja taki właśnie przebieg granicy proponowała jako przyszłą granicę pomiędzy państwami. Gen. Sosnkowski, wiceminister spraw wojskowych ocenił tą propozycję jako bardzo korzystną, jako zwiastun zakończenia wojny. Być może, że propozycje Bolszewików wynikały z ich wdzięczności za naszą postawę z jesieni 1919 r. kiedy wbrew żądaniom sojuszników J. Piłsudski nie poparł gen. Denikina i ocalił tym samym rewolucję (?).

Negocjacji jednak nie rozpoczęto, ponieważ j. Piłsudski nie chciał pokoju i kończył właśnie przygotowania do „wyprawy kijowskiej”. W tej sytuacji rząd bolszewicki wystosował komunikat do państw Entynty, czyniąc je odpowiedzialnymi za niepowodzenie rokowań pokojowych, „ponieważ mogły skłonić rząd polski do mniej upartego stanowiska”. Ten szeroko komentowany na zachodzie komunikat wskazywał Polskę jako przyszłego agresora, co nie przysparzało sympatii wśród społeczeństw zmęczonych wojną.

Dzisiaj, z perspektywy lat wydaje się, że propozycje pokojowe bolszewików z przełomu lat 1919 i 1920 były szczere. Osłabiona wielką wojną Rosja carska, państwo od trzech lat topione chaosem rewolucji i wojny domowej potrzebowało spokoju by odbudować zniszczenia i wyprowadzić gospodarkę z zapaści. Rosja miała dość ziem, więc rezygnacja z części Białorusi, czy Wołynia i Podola, w tej sytuacji, nie była zbyt wygórowaną ceną, tym bardziej, iż były to tereny silnie zanarchizowane.

Trzeba tutaj dodać, że podobne propozycje rząd bolszewicki skierował także do innych sąsiadujących państw: Finlandii, Estonii i nieco później do Litwy i Łotwy. Traktatów tych nie naruszono  do II wojny światowej.

J. Piłsudski parł do wojny ponieważ chciał oderwać Ukrainę od Rosji i sądził, że Rosja jest już za słaba by ją obronić.

13. Sytuacja w Polsce. Przygotowania do  ofensywy na Ukrainę.

W czasie konferencji z udziałem szefa Sztabu Generalnego gen. Stanisława Hallera i wiceministra spraw zagranicznych Władysława Skrzyńskiego, w grudniu 1919 r. J. Piłsudski powiedział: „(…)Bolszewików trzeba pobić i to niedługo, póki jeszcze nie wzrośli w siłę. Trzeba ich zmusić do tego, aby przyjęli rozstrzygającą rozprawę i sprać ich tak, aby ruski miesiąc popamiętali. Ale żeby to osiągnąć, trzeba ich nadepnąć na tak bolesne miejsce, żeby nie mogli się uchylać i uciekać. Moskwa takim miejscem nie jest. Kijów, Ukraina to ich czuły punkt. (…)”.

Zaniepokojony wypowiedziami przewodniczącego Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, Stanisława Grabskiego, określającego plany wojenne J. Piłsudskiego, jako szaleństwo, które kosztować będą Polskę wiele krwi i ofiar – W. Witos zwrócił się do premiera Leopolda Skulskiego, prosząc o wyjaśnienie sytuacji. Ten mu odpowiedział:

Rząd posiada najpewniejsze informacje, że bolszewicy nie mają żadnej siły, są zupełnie zdemoralizowani i rozbici i niezdolni do żadnej poważniejszej akcji. Wszędzie tylko uciekają i będą uciekać Wojska nasze idą nieustannie naprzód. Jestem przekonany, że za kilka tygodni możemy podyktować bolszewikom pokój, jaki będzie się nam podobało. Wtenczas będziemy też myśleć, czy zdobyte na nich obszary ziemi mamy wcielić do Polski czy tworzyć z nich odrębne państwa.”

Najgwałtowniej za pokojem, choć z całkowicie odmiennych powodów, opowiadała się prawica (ND-ecja) oraz komuniści. Prawica nacjonalistyczna również domagała się zawarcia pokoju z Rosją, znajdując posłuch zwłaszcza na ziemiach zachodnich. Stronnictwa chłopskie w Galicji domagało się pokoju i zapewne pod ich wpływem wielu poborowych nie zgłosiło się do wojska. Tylko przywódcy PPS i innych partii lewicowych na ogół jawnie i z sympatią odnosili się do planów federacji. Roztaczano wizje Polski jako Stanów Zjednoczonych Europy Wschodniej, z Finlandią, Łotwą, Estonią, Litwą, Białorusią i może z czasem Ukrainą. Niemniej na wiosnę 1920 r. zdecydowana większość narodu skłaniała się do pokoju z Rosją. W tym czasie, ze względu na utrzymujący się wrogi stosunek Litwy oraz brak zainteresowania innych partnerów ideą federacji, J Piłsudski postanowił uznać te plany za nieaktualne i zaangażować się w pomoc S. Petlurze w tworzeniu niepodległej Ukrainy. Doszedł także do wniosku, że za wcześnie jeszcze na tworzenie państwa Białoruskiego.

  24 lutego 1920 r. Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych obradując tajnie z Komisją Wojskową uchwaliła jako wytyczne dla rokowań z Rosją: „że na wszystkich obszarach należących do Polski w r. 1772 ludność ma mieć możność zdecydowania o swojej przynależności państwowej”.

Była to zgrabna formuła, znajdująca prawne uzasadnienie w unieważnieniu przez rewolucyjną Rosję traktatów rozbiorowych oraz zgodna z wówczas powszechnie uznawanymi zasadami samostanowienia narodów. Pozwalała także organizowanie nowych państw na obszarach na wschód od Polski.

Na posiedzeniu Rady Ministrów, 8 marca premier L. Skulski przedstawił zasady, na których rząd gotów jest przystąpić do pertraktacji pokojowych z rządem bolszewików. Mianowicie: Rosja winna się wyrzec praw do ziem posiadanych przez Polskę w 1772 r., względnie do linii „bezpieczeństwa” położonej pomiędzy ówczesnym frontem a granicą z 1772 r., Polska popiera żądania Ukraińców stworzenia własnego niepodległego państwa; koncepcja utworzenia sfederowanego z Polską państwa białoruskiego ma być zaniechana, natomiast należy zapewnić Białorusinom samorząd na terenie okręgu mińskiego i na wschód od niego; Federację z Litwą uważa się za nieaktualną, wobec jej nieustępliwego dążenia do niezależności państwowej: należy rozgraniczyć terytoria obu krajów, przy czym Wilno i Grodno muszą należeć do Polski.

13 marca polski minister spraw zagranicznych wręczył ambasadorom Wielkiej Brytanii, Francji, Stanów Zjednoczonych i Włoch noty stwierdzające m. in.

 „(…) że zgodnie z zasadami tolerancji i wolności jako też respektowania praw narodów, rząd polski określił los ludności zamieszkującej obszary na zachód od granicy z 1772 r. zgodnie z jej życzeniami”.

W tej niezupełnie jasnej formie J. Piłsudski uprzedzał rządy krajów zachodnich o swojej przygotowywanej akcji na Ukrainie. Jakiej odpowiedzi, jakiego stanowiska mógł się J. Piłsudski spodziewać od mocarstw Ententy, które od roku wspierały Polskę dostawami broni, amunicji, żywności, odzieży bez których jakiekolwiek walki byłyby niemożliwe? Premier brytyjski Lloyd George właśnie dokonywał zmian w polityce brytyjskiej wobec Europy Wschodniej po półtorarocznym popieraniu i klęsce gen. Denikina. Brytyjczycy uznali, że czas temu marnotrawstwu położyć kres. Stanowisko to zyskiwało na znaczeniu wobec pojawiających się sygnałach o możliwości wymiany handlowej z Rosją bolszewicką.

Przebywający w styczniu 1920 r. w Londynie minister spraw zagranicznych Patek   rozmawiał z Lloyd Georgiem, „który niedwuznacznie umywał ręce wobec konfliktu polsko-rosyjskiego, że przestrzega przed zbyt dalekim wysuwaniem się wojsk polskich poza obszar etniczny i zapowiadał nową, przeciwną aspiracjom J. Piłsudskiego, uchwałę Rady Najwyższej”.

Inne było stanowisko Francji, Która z uporem godnym lepszej sprawy kontynuowała pomoc dla „białej” Rosji, wspierając następcę gen. Denikina – gen. Wrangla. W tym kontekście stanowisko rząd francuski, a raczej jego misja wojskowa w Warszawie do planów polskiej ofensywy odnosiła się życzliwie.

Za nieusłuchanie przestrogi brytyjskiego premiera przyszło nam zapłacić kilka miesięcy później podczas konferencji Rady Najwyższej Mocarstw Sprzymierzonych w Spa, która narzuciła nam upokarzające warunki zawieszenia broni z Rosją – do którego na szczęście wtedy nie doszło, jak również m. in. rezygnację z plebiscytu na Śląsku Cieszyńskim, wskutek czego utraciliśmy tą piękną, bogatą polską krainę.

23 kwietnia poseł Stanisław Głąbiński na posiedzeniu Sejmu oświadczył: „ Słyszymy, że mamy jakąś nową orientację, że tworzymy państwo inne, ukraińskie a przecież przede wszystkim powinniśmy dokończyć budowę własnego państwa i zabezpieczyć jego granice”. Przestrzegał, że polityka zagraniczna Polski prowadzi do katastrofy finansowej i gospodarczej państwa. Oświadczył, że jego partia (prawica) przestaje darzyć rząd zaufaniem i przestaje w nim uczestniczyć. Na znak protestu Stanisław Grabski ustąpił ze stanowiska przewodniczącego Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Niepokój Głąbińskiego i S. Grabskiego był uzasadniony, ponieważ dwa dni wcześniej 21 kwietnia, podpisano umowę między rządem polskim a rządem atamana Semena Petlury: „w celu ugruntowania podstaw pod zgodne i przyjazne współżycie dla dobra rozwoju obu narodów”.

Polska uznawała Dyrektoriat Niepodległej Ukrainy Ludowej z atamanem Petlurą na czele. Umową tą ustalono granice między Polską a Ukrainą na rzece Zbrucz, a następnie na wschód od Równego i Sarn i dalej na północ do Prypeci (podobnie jak biegła potem granica określona Traktatem Ryskim). Rząd polski przyznał Ukrainie terytoria na wschód od tej linii granicznej do granicy Polski z 1772 r. (przedrozbiorowej), które Polska już posiada lub odzyska od Rosji drogą okrężną lub dyplomatyczną. Prawa narodowo-kulturalne, jakie rząd polski zapewni obywatelom narodowości ukraińskiej na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, będą w nie mniejszym stopniu zapewnione obywatelom polskim narodowości polskiej w granicach Ukraińskiej Republiki Ludowej i odwrotnie. Sprawa agrarna na Ukrainie będzie rozwiązana przez Konstytuantę. Zostaje zawarta umowa handlowa i konwencja wojskowa.

24 kwietnia generał ukraiński Sinkler i ze strony polskiej Walery Sławek i kapitan Wacław Jędrzejewicz podpisali 13 punktową konwencję wojskową ustalającą warunki współpracy wojskowej obu armii. Strona polska zobowiązywała się m. In. dostarczyć stronie ukraińskiej broń i amunicję oraz ekwipunek dla trzech dywizji.       

14. Wyprawa kijowska.                     

Naczelnik Państwa Józef Piłsudski i generalicja rozumieli, że bolszewicy nie pokonani w polu, nie uszanują prędzej czy później żadnego zawartego przez siebie pokoju i nie zrezygnują z roszczeń do ziem Rzeczypospolitej, dawnego zaboru carskiego. Zdecydowano nie czekać biernie, aż przeważające siły rosyjskie uderzą na Polskę. Korzystniejsze rozwiązanie widziano w wykonaniu uderzenia wyprzedzającego, na nierozwinięte jeszcze siły wroga, rozbiciu ich  i szybkim zakończeniu działań militarnych na jego terytorium.

Polska zdawała się dla wielu w kraju i Europie jeszcze zbyt słaba, by móc podejmować tak wielkie polityczne plany, ale Rosja, wyniszczona wielką wojną, rozdarta rozlewającą się rewolucją bolszewicką i wojną domową była również słaba. Jeżeli była kiedykolwiek szansa trwałego odwrócenia koła historii i pokonanie wroga – to właśnie wtedy.

23 kwietnia marszałek J. Piłsudski przyjechał do Równego na odprawę z dowódcami      2 i 6 Armii – generałami Antonim Listowskim i Wacławem Iwaszkiewiczem, z dowódcą grupy uderzeniowej 3 Armii – generałem Edwardem Śmigłym-Rydzem oraz dowódcą 1 Dywizji Jazdy – generałem Janem Romerem.

25 kwietnia  1920 r. o świcie, wojska polskie pod dowództwem marszałka Józefa Piłsudskiego ruszyły na całym froncie ukraińskim kierując się na Korosteń, Żytomierz, Berdyczów, Koziatyń i Winnicę.

Doceniając doniosłe znaczenie, tak strategiczne jak i polityczne ofensywy na Ukrainie – J. Piłsudski zapewnił tej operacji znaczną przewagę sił. Skierował tam niemal połowę piechoty (9 dywizji z 21 istniejących) i prawie połowę kawalerii (4 brygady z 9), potężną artylerię, kolumny samochodów do przewozu wojsk oraz liczne oddziały służb pomocniczych, w tym balony obserwacyjne i lotnictwo. Siły bolszewickie były słabsze: 7 dywizji piechoty o znacznie mniejszej wartości bojowej od naszych oraz jedna dywizja i jedna brygada kawalerii.

„Dyspozycja operacyjna do ofensywy na Ukrainę” z 17 kwietnia 1920 r. ustaliła, że „Ideą przewodnią operacji w pierwszym okresie jest rozdzielenie sił nieprzyjaciela na dwie grupy przez szybkie zajęcie Żytomierza i Koziatyna, odcięcie odwrotu wojskom bolszewickim, stojącym na północ od szosy Zwiahel – Żytomierz oraz zepchnięcie sił stojących na południe od kolei Szepetówka –Koziatyn, w kierunku południowym”.

Ta „Dyspozycja operacyjna” nie wyznaczała najważniejszego dla każdej ofensywy zadania: zniszczyć wojska nieprzyjaciela.

Plan ofensywy kijowskiej został opracowany w bardzo oryginalny sposób, bo pod osobistym kierownictwem Marszałka przez pułkownika Stachiewicza i dwóch adiutantów – Wieniawę i Stanisława Radziwiłła, a to z obawy  niedyskrecji gdyby przygotowywał go Sztab Generalny (?). Do współpracy nie był wzywany żaden z dowódców armii. Kilka dni przed ofensywą na naradzie z udziałem dowódców armii – gen. Szeptyckiego i gen. Majewskiego o ofensywie nie wspomniano.

Przełamanie frontu okazało się łatwiejsze niż przypuszczano, nieprzyjaciel nie przyjmował walki i wycofywał swe siły. Cofająca się kawaleria bolszewicka podpalała mosty na drodze, aby opóźnić marsz Polaków. Miejscowa ludność okazywała wiele pomocy naprawiając drogi i witając na gościńcach przemieszczające się kolumny żołnierzy. W nocy 1 Brygada podeszła pod Żytomierz i rano podjęła atak na broniące miasto oddziały 58 Dywizji Piechoty. Po 3 godzinnych walkach bolszewicy wycofali się z miasta, pozostawiając kilkuset jeńców, 9 armat i sporo zaopatrzenia wojskowego w wagonach na dworcu kolejowym. Zdobycia Żytomierza dokonano w wyznaczonym czasie, przy minimalnych stratach własnych – 5 zabitych i 48 rannych. Nie udało się  3 Brygadzie Kawalerii zamknąć wycofujących się z Żytomierza sił bolszewików, które broniąc się zaciekle zmierzały w stronę Kijowa. Po zajęciu Żytomierza Marszałek J. Piłsudski ogłosił odezwę do ludności:

 „ Do wszystkich mieszkańców Ukrainy!  Wojska Rzeczypospolitej Polskiej na rozkaz mój ruszyły naprzód, wstępując głęboko na ziemie Ukrainy. Ludność ziem tych czynię wiadomym, że wojska polskie usuną z terenów, przez naród ukraiński zamieszkałych, obcych najeźdźców, przeciwko którym lud ukraiński powstawał z orężem w ręku, broniąc swych sadyb przed gwałtem, rozbojem i grabieżą.

Wojska polskie pozostaną na Ukrainie przez czas potrzebny po to, by władzę na ziemiach tych mógł objąć prawy rząd ukraiński. Z chwilą gdy rząd narodowy Rzeczypospolitej Ukraińskiej powoła do życia władze państwowe, gdy na rubieży staną zastępy zbrojne ludu ukraińskiego, zdolne uchronić kraj ten przed nowym najazdem, a wolny naród sam o losach swoich stanowić będzie mocen – żołnierz polski powróci w granice Rzeczypospolitej Polskiej, spełniwszy szczytne zadanie walki o wolność ludów.

Razem z wojskami polskimi wracają na Ukrainę szeregi walecznych jej synów pod wodza atamana głównego Semeny Petlury, które w Rzeczypospolitej Polskiej znalazły schronienie i pomoc w najcięższych dniach próby dla ludu ukraińskiego.

Wierzę, że naród ukraiński wytęży wszystkie siły, by z pomocą Rzeczypospolitej Polskiej wywalczyć wolność własną i zapewnić żyznym ziemiom swej ojczyzny szczęście i dobrobyt, którymi cieszyć się będzie po powrocie do pracy i pokoju.

Wszystkim mieszkańcom Ukrainy bez różnicy stanu, pochodzenia i wyznania wojska Rzeczypospolitej Polskiej zapewniają obronę i opiekę.

Wzywam naród ukraiński i wszystkich mieszkańców tych ziem, aby niosąc cierpliwie ciężary, jakie trudny czas wojny nakłada, dopomagali w miarę sił swych wojsku Rzeczypospolitej Polskiej w jego krwawej walce o ich własne życie i wolność.

          Józef Piłsudski

Naczelny Wojsk Polskich                 26 kwietnia 1920 r. Kwatera Główna.”

Tego samego dnia ataman Petlura wydał odezwę „do narodu Ukrainy”, która była odpowiednikiem odezwy j. Piłsudskiego. Stwierdził w niej, że Polska przychodzi Ukrainie z pomocą jako sojusznik w walce z moskiewskimi bolszewikami-okupantami”.

Po 262 latach od ugody Hadziackiej Piłsudski rozpoczął nowy okres współpracy z Ukrainą, czynił to z uporem Litwina i przebiegłością Metternicha, wbrew większości własnego narodu i wbrew ówczesnym rządom Ententy, które chciały odrodzoną Polskę zamknąć w granicach etnograficznych od Warty do linii Curzona – opierając się tylko własnej intuicji i głębokim przekonaniu, że bez wolnej Ukrainy niepodległa Polska długo nie przetrwa. Równolegle na południowym Polesiu ofensywę prowadziła 4 Dywizja Piechoty w kierunku na Kostrzyń oraz oddziały grupy operacyjnej pułkownika Rybaka na kierunku Owrucz. Bez większych trudności odrzuciły oddziały 7 i 47 dywizji biorąc kilkuset jeńców i zdobywając ok. 50 parowozów i ok. 1000 wagonów kolejowych.

W zapale walk popełniano błędy. Dowódca grupy operacyjnej, w skład której wchodziła 7 Brygada Jazdy,  pułkownik Rybak stawiając zadanie bojowe 7 Brygadzie znacznie przecenił jej możliwości. Podzielone siły brygady, broniąc zdobytych wcześniej przepraw (Teterowo i Isza) oraz  dworca (Maliny) nie sprostały wycofującym się dywizjom wroga ponosząc ciężkie straty. W dokonanej później analizie gen. Machalski stwierdził, że „ (…) zadanie, które otrzymała brygada było ponad siły tej garstki bohaterów”. W bitwie tej zginął szef sztabu 7 Brygady, dawny adiutant Marszałka  – rotmistrz Stanisław Radziwiłł.

Sprawca tej klęski, pułkownik Rybak, były sztabowiec armii austriackiej, późniejszy generał i inspektor armii, wiedział jak klęskę na polu bitwy przekuć w papierowy sukces. Pisał „Rajd udał się znakomicie, wzięto 2000 jeńców …”. Reasumując. W początkowym okresie walk, w wyniku bojów stoczonych w Żytomierzu, Koziatynie, pod Berdyczowem, Korosteniem, Owruczem, Korostyszowem, Holendrami, Malinem, Barem i Zmierzynką wojska nasze wzięły do niewoli ok. 12 tys. jeńców, zdobyły ok. 50 armat, ok. 300 karabinów maszynowych, setki lokomotyw i kilka tysięcy wagonów oraz znaczną ilość zapasów z magazynów wojskowych. Zajęto znaczne obszary, przesuwając front o ok. 70 km na południe i ok. 120 km na północ. Straty własne: ok. 150 zabitych i ok, 300 rannych. Trzy brygady strzelców siczowych, w sile ok. 15 tys. żołnierzy złożone z galicyjskich Ukraińskich, walczące po stronie bolszewickiej przeszły na naszą stronę. Był to niewątpliwy sukces S. Petlury.

Rosyjska 14 Armia wycofała się bez większych strat. 12 Armia poniosła duże straty, jej oddziały zostały rozproszone i straciły kontakt z dowództwem. Wstrzymanie przez Naczelnego Wodza działań pościgowych dało możliwość 12 Armii schronić się za Dnieprem i odtwarzać zdolność do walki. Po trzech dniach ofensywy oddziały naszej 3 Armii znalazły się w odległości niespełna 70 km od Kijowa, nie osiągnięto tego, co winno stanowić główny cel walki – nie zniszczono sił nieprzyjaciela na prawym brzegu Dniepru. Sytuacja była niełatwa, w tej chwili Naczelny Wódz zdał sobie sprawę, że odsunięcie Sztabu Generalnego w procesie planowania i organizacji działań było błędem. Z pewnością powstały by warianty działań  stosowne do powstałej sytuacji. Poważnym problemem była słabo działająca łączność, stąd niejasny obraz sytuacji na froncie.

Marszałek J. Piłsudski w tej sytuacji podjął decyzję o wstrzymaniu ofensywy. Nowo mianowanemu dowódcy 3 Armii – gen. Śmigłemu (przejął dowodzenie po Marszałku) polecił przygotować się do ataku na Kijów  z takim wyliczeniem by można go było rozpocząć do 7 maja. Sytuacja była trudna, siły nieprzyjaciela nie zostały rozbite, utracono inicjatywę, podjęta decyzja  była jednak najgorszą z możliwych.

10 dniową przerwę w walkach wykorzystano na podciągnięcie tyłów z zaopatrzeniem i przeprowadzenie przegrupowania sił. Do natarcia na Kijów szykowano najlepsze oddziały. Ich zadaniem miało być dotarcie do linii Dniepru od ujścia Prypeci do ujścia Krasnej, zdobycie Kijowa, utrzymanie w całości mostów na Dnieprze i zabezpieczenie miasta przez stworzenie przedmościa. 2 i 6 armia otrzymały zadania osłony 3 Armii od południa. Na północy 4 Armia gen. Szeptyckiego otrzymała zadanie dotarcia do Dniepru między Berezyną a Prypecią i osłony z tego kierunku armii gen. Śmigłego.

Przewidując ciężkie walki o Kijów, który miał być zdobyty za wszelką cenę, dowództwo 3 Armii nadzwyczaj dokładnie przygotowywało się do tej operacji. Trzy dywizje piechoty miały nacierać na Kijów czołowo, 7 Brygada Jazdy (poturbowana pod Maliami), miała przeprawić się przez Dniepr na północ od Kijowa, a 15 Dywizja na południe od niego i zająć mosty na Dnieprze. Ciężką artylerie, saperów, kolumny pontonowe postawiono do dyspozycji dowódcy 3 Armii. O świcie 5 maja ruszyły podjazdy szwoleżerów aby rozpoznać sytuację przed Kijowem. Dotarły na przedmieścia bez kontaktu z nieprzyjacielem. Nazajutrz do tramwaju linii podmiejskiej wsiadł pluton szwoleżerów i dojechał bez kłopotów do śródmieścia Kijowa, wracając przyprowadził 8 jeńców, wartowników pilnujących magazyny. Rankiem 7 maja dowódca 7 Brygady Jazdy gen. Romanowicz, nie mogąc przeprawić się na drugi brzeg Dniepru (nie dostarczono pontonów), nie mając łączności z grupa operacyjną pułkownika Rybaka, nie mając kontaktu z nieprzyjacielem, chcąc ubiec piechotę i wejść przed nią do miasta, wysłał wzmocnione podjazdy ze swych pułków, by jak najszybciej wjechały do miasta. Zaczął się prawdziwy wyścig, jazda w swej kawaleryjskiej fantazji, jak spuszczone ze smyczy ogary pędziła naprzód – kto pierwszy dotrze do „Złotej Bramy”. Wieczorem tego dnia gen. Romanowicz na czele pozostałych szwadronów, witany owacyjnie przez mieszkańców wjechał do miasta.

Tego dnia gen. Śmigły-Rydz nadal przygotowywał się do zdobycia miasta, którego nikt nie bronił. Oczekiwał rozkazu Naczelnego Wodza by rozpocząć natarcie. Zniecierpliwiony tą sytuacją dowódca 1 Brygady Legionów – podpułkownik Dąb-Biernacki, na własną rękę wysłał kompanię na rozpoznanie przedmieścia. Kompania wkroczyła do Kijowa po południu z zastała tam oddział naszej kawalerii. Powiadomiony dowódca, nie czekając na sygnał z naczelnego dowództwa nakazał brygadzie nocny marsz do Kijowa. Po wejściu do miasta pułki 1 Brygady Legionów zluzowały kawalerię pilnującą mostów na Dnieprze i zabezpieczyły ważne obiekty w mieście.

Główny cel operacji, tj. zniszczenie wojsk bolszewickich na prawym brzegu Dniepru, nie został osiągnięty. Dlaczego? Przecież nasze wojska miały przewagę liczebną i jakościową, wyposażenia: kolumnę samochodową, eskadry samolotów. Morale wojska stało wysoko, ożywiał je wielki entuzjazm, obecność Naczelnego Wodza wzmacniała zapał bojowy, przeciwnik stawiał niewielki opór, nasze straty były minimalne w stosunku do liczby jeńców, zdobyczy materiałowej, zagarniętych obszarów.

Ofensywa na Ukrainie nie przyniosła zamierzonego wyniku, wskutek niewłaściwego planowania działań wojennych na najwyższym szczeblu dowodzenia. Natarcie czołowe nie zostało dostatecznie uzupełnione manewrem, zarówno w skali operacyjnej jak i taktycznej. Zagony oskrzydlające brygad kawalerii były zaplanowane niewłaściwie. Siły te nie mogły powstrzymać wycofujących się głównych sił nieprzyjaciela, nie mogły nawet zadać mu znaczących strat. Uderzając frontalnie przez Żytomierz i Berdyczów wprost na Kijów, a potem zwlekając przez 10 dni z jego zajęciem i opanowaniem mostów na Dnieprze – Wódz Naczelny marszałek Józef Piłsudski umożliwił bolszewikom wycofanie wszystkich oddziałów za Dniepr, oraz ewakuację znacznej części zaopatrzenia i materiałów wojennych.

„(…) Główne nasze uderzenie trafiło w próżnię i nie przyprawiło nieprzyjaciela o znaczniejsze straty”.

Kilka lat później, analizując przebieg operacji wypracowano stanowisko: „(…) należało zastosować manewr rozpoczynając ofensywę z lewego skrzydła, od Polesia, skierowanym na południe mocnym uderzeniem, które odcięłyby od Dniepru wojska bolszewickie znajdujące się na prawobrzeżnej Ukrainie. To umożliwiłoby ich zniszczenie w ataku frontalnym”.              

 Nasuwa się pytanie, dlaczego plan ofensywy kijowskiej zawierał tyle błędów? Wydaje się, że z przynajmniej dwóch przyczyn. Przede wszystkim, ponieważ był opracowany, jak już wspomniano, przez mało doświadczonych oficerów, można by rzec „ po amatorsku”, poza Sztabem Generalnym. Na domiar złego plan ten był utrzymywany do końca w tajemnicy, nawet przed głównymi wykonawcami – dowódcami armii.  Przed operacją kijowską Naczelny Wódz zlikwidował dowództwo tego frontu, sprawowane przez gen. Listowskiego i nikt nie mógł już skorygować tego błędu.

Naczelny Wódz objął osobiście dowództwo 3 Armii, szkoda że nie frontu, może wówczas doszedłby do wniosku, że bez manewru oskrzydlającego nie da się osiągnąć celu. O świcie 9 maja dwa nasze pułki piechoty rozpoczęły walkę o zdobycie przedmieścia po drugiej stronie Dniepru. Parę godzin później, przy odgłosach toczonej walki gen. Śmigły-Rydz przyjmował defiladę wojsk wkraczających do stolicy Ukrainy. Defilada wypadła znakomicie, jako ostatni oddział przemaszerowała 6 Dywizja Ukraińska do której dołączyły grupy powstańców z własnymi orkiestrami.

Obok gen. Śmigłego-Rydza na trybunie byli obecni: pułkownik armii francuskiej Hanotte (przydzielony do naczelnego dowództwa), oraz major Yamawaki, attaché wojskowy Japonii w Warszawie, obaj w mundurach co wywołało plotki i spekulacje wśród ludności Kijowa – Ententa ogłosiła wojnę z bolszewikami.

Ta demonstracją była kolejnym błędem. Nie było tu Semena Petlury. Naród ukraiński widząc w swej stolicy obcego generała a nie swojego przywódcę na czele wojsk ukraińskich, nie odczuwał tego aktu jako wyzwolenie. Organizacja siedziby dowództwa wojsk polskich w Kijowie świadczyła raczej o zmianie okupanta niż wyzwoleniu. Początkowy entuzjazm gasł w oczach i  Ukraińcy zamiast chwytać za broń w obronie odzyskiwanej wolności stawali się biernymi obserwatorami rozwoju wydarzeń. W defiladzie nie wzięła udziału 7 Brygady Jazdy, która pierwsza wkroczyła do Kijowa, nie czekając na rozkaz Naczelnego Wodza. Jej dowódca gen. Aleksander Romanowicz zakończył swoją karierę wojskową.

Wiadomość o zwycięstwach na Ukrainie wywołała entuzjazm w kraju, jak również patriotyczne owacje pod adresem armii na plenarnym posiedzeniu Sejmu. Sejm skierował depeszę do Naczelnego Wodza z podzięką za świetne zwycięstwo. Gen. Sosnkowski (wówczas wiceminister spraw wojskowych) informował J. Piłsudskiego o „zmianie nastrojów pod wpływem powodzeń naszych na froncie – nawet przeciwnicy Piłsudskiego na prawicy wysuwają koncepcję korony lub dożywotniej prezydentury dla Piłsudskiego w zamian za oddanie Dmowskiemu premierostwa i spraw zagranicznych”.

18 maja marszałek Piłsudski powrócił do Warszawy, witany entuzjastycznie przez Warszawiaków.  Zdawał sobie sprawę, że zakończona „zdobyciem” Kijowa operacja była tylko pozornym zwycięstwem, bo żywe siły nieprzyjaciela nie zostały rozbite. Wiedział, że w „bramie smoleńskiej” gromadziły się liczne dywizje bolszewickie gotowe do uderzenia na Polskę, wiedział, że z południa Rosji zmierzała w kierunku Ukrainy Armia Konna Budionnego. Uznał, że w tej sytuacji warto podtrzymywać nastrój optymizmu, poczucia siły, pewności siebie i ufności do Naczelnego Wodza – tak potrzebnych w nadciągających dniach próby.

Wieczorem tego dnia odbyło się uroczyste posiedzenie Sejmu, na którym marszałek Trąbczyński przywitał Naczelnego Wodza wracającego „ze szlaku Bolesława Chrobrego” hymnami. Ale część elit, m. in. premier Skulski, minister Kędzior, W. Witos dostrzegali już rodzące się zagrożenie od wschodu.

Rozpoczynając  ofensywę majową J. Piłsudski wiedział, że bolszewicy przygotowywali w naczelnym dowództwie wojsk plan uderzenia na Polskę przez bramę smoleńską”. Trudno rozstrzygnąć czy była to tylko rutynowa praca sztabu – opracowanie planu ewentualnych działań, czy podjęte przygotowania operacyjne do postanowionych już zadań ofensywnych.  Domeną sztabów jest mieć plany na każdą sytuację, więc jest tu pewna wątpliwość.

Utrata Kijowa wywołała duże wrażenie na znacznej części społeczeństwa w Rosji. Pozwoliło to rządowi bolszewików dość łatwo wzbudzić nastroje zagrożenia ojczyzny i obrony rewolucji. Hasła obrony zagrożonej ojczyzny przyciągnęły do punktów mobilizacyjnych nie tylko robotników i chłopów ale także oficerów i żołnierzy armii carskiej ze sławnym gen. Brusiłowem na czele. 14 maja bolszewicy rozpoczęli działania bojowe na Białorusi, pomagając w ten sposób pośrednio oddziałom na froncie ukraińskim. Dowódca Frontu Północnego gen. Tuchaczewski rozpoczął ofensywę z rejonu Połocka  w kierunku na Mołodeczno oraz z rej. Borysowa w kierunku na Mińsk.

Dwa miesiące przed ofensywą kijowską Naczelny Wódz J. Piłsudski zlikwidował stanowisko dowódcy frontu Białoruskiego, które zajmował gen. Szeptycki. Teraz dopiero okazało się jak błędna była to decyzja. Od tego czasu działaniami operacyjnymi trzech polskich frontów  kierował  osobiście Wódz Naczelny, najpierw z Żytomierza, później z Warszawy. W praktyce okazało się to bardzo trudne, tak trudne że 17 maja przywrócono  gen. Szeptyckiego na stanowisko dowódcy frontu. Gen. Szeptycki swoje dowodzenie rozpoczął od ponownego zorganizowania sztabu frontu.

 1 czerwca rozpoczęła się kontrofensywa z udziałem nowoutworzonej i ściągniętej z głębi kraju armii rezerwowej dowodzonej przez gen. Kazimierza Sosnkowskiego, z zadaniem osaczenie głównych sił bolszewickich wysuniętych na kierunku Mołodeczno. Manewr polegał na szybkim natarciu dwóch grup skrzydłowych – od północy armii rezerwowej w składzie czterech dywizji piechoty i brygady kawalerii oraz od południa grupy operacyjnej gen. Skierskiego, w składzie półtorej dywizji. Pomiędzy skrzydłami, od czoła, znajdowała się         1 Armia w składzie czterech dywizji piechoty. Manewr nie udał się, pomimo że kierowali nim dowódca frontu i Wódz Naczelny, nieprzyjaciel zręcznie wymknął się z osaczenia.

W pierwszych dniach czerwca, gdy wojska nasze były w bezpośrednim kontakcie z bolszewikami, J. Piłsudski wstrzymał pościg, wbrew stanowisku gen. Szeptyckiego, który domagał się kontynuacji kontrofensywy, aż do rozbicia sił wroga i zapewnienia sobie bezpieczeństwa na dłuższy czas.

Gen. Szeptycki napisał później: „w niewykorzystaniu dogodnej dla nas sytuacji z początkiem czerwca widzę jeden z głównych powodów naszych klęsk w lipcu.”

Gen. Kutrzeba w pracy „O wyprawie kijowskiej”, sformułował zastrzeżenia wobec naszej strategii na Białorusi w maju 1920 r. Z ich treści wynika, że J. Piłsudski nie rozumiał, że na dwóch odrębnych polach bitew – Ukrainy i Białorusi – dwóch decydujących operacji nie można prowadzić jednocześnie, że front północny winien być drugorzędny, aż do chwili powrotu sił z Ukrainy po pokonaniu tam nieprzyjaciela.

Na froncie północnym należało prowadzić tylko działania blokadowe, powstrzymywać bolszewików w ich pochodzie na zachód. Gen. Szeptycki „nalegał…”, ale nie posiadał orientacji w całokształcie sytuacji na froncie wschodnim i nie zdawał sobie sprawy, że na jakiekolwiek wsparcie liczyć nie może. Dlaczego? Między innymi dlatego, że na naradzie dowódców frontów, w przeddzień operacji kijowskiej, tj. 20 kwietnia nie został poinformowany o planowanym jej przebiegu. J. Piłsudski nie poinformował o planie operacji najważniejszych  dowódców, nie byli też oni informowani o przebiegu działań. Gdyby było inaczej musiałoby dojść do dyskusji, w której postanowiono by, że w razie ataku bolszewików na froncie białoruskim, przed pokonaniem nieprzyjaciela na Ukrainie – Naczelny Wódz nie użyje odwodów na rzecz frontu białoruskiego.

Z oczywistych względów krytyczna ocena gen. Kutrzeby jest sformułowana bardzo oględnie, niemniej wynika z niej jednoznacznie, że zasadniczym błędem J. Piłsudskiego było użycie wszystkich rezerw i odwodów z głębi kraju również z frontu ukraińskiego. Tereny na Białorusi były nam zupełnie nie potrzebne. W rezultacie Naczelny Wódz, pozbawiony rezerw, w ciągu następnych dwóch miesięcy stracił możność wpływania na sytuację na frontach, co umożliwiło wojskom białoruskim dojście pod Warszawę. Gen. T. Kutrzeba, długoletni szef Wyższej Szkoły Wojennej, był niewątpliwie autorytetem w dziedzinie strategii.

  1. Atak bolszewików na Polskę.

Zapowiadana Armia Konna Budionnego pojawiła się na froncie ukraińskim w ostatnich dniach maja.  Dowódca Armii Konnej – były wachmistrz carskiej kawalerii – Siemion Budionny trzymał swych dywizjonerów i brygadierów żelazna ręką, co raz grożąc im rozstrzelaniem za niewykonanie zadania. Za takim przykładem, szli dowódcy niższych szczebli  podobnie traktując swych podwładnych.

Pierwszy kontakt Kozaków miał miejsce w starciu z 1 pułkiem Ułanów Krechowieckich, 29 maja – był dla nich porażką. Na sąsiednim odcinku frontu zajmowanym przez 13 Dywizję Piechoty (z dawnej Armii gen. J. Hallera), dwa bataliony z 50 pułku Strzelców Kresowych uległy niemal całkowitej zagładzie. W pułku, po zwolnieniu ze służby ochotników z Polonii amerykańskiej ich miejsce zajęli niedawno powołani żołnierze. Zaskoczeni przez kawalerię, wskutek niedbalstwa dowódców uległy w walce.

Żołnierze tej armii, to w dużej części Kozacy z Kubania, potomkowie Zaporożców, przesiedlonych przez carycę Katarzynę do walki z narodami północnego Kaukazu. Razem jedzą, razem śpią … wspaniała, milcząca wspólnota. Dwie zasadnicze cechy charakteryzowały zarówno dowódców jak i szeregowców: zamiłowanie do rabunku i azjatyckie okrucieństwo zapewne odziedziczone po mongolskich przodkach. Armia Konna unikała walki z polską kawalerią, wolała szarżować na oddziały piesze, zwłaszcza zaskakiwać je w marszu. Tabory, szpitale, ranni, jeńcy – stanowili ich ulubionego przeciwnika. Mordowanie bezbronnych i rabunek ich mienia było dla żołnierzy Armii Konnej najlepszym sposobem prowadzenia wojny. Wyjście Armii Konnej na tyły wojsk polskich, znajdujących się w Kijowie, zmusiło je do odwrotu. Budionny otrzymał rozkaz atakować Polaków, odciąć im odwrót i zniszczyć. Ale w skład Armii polskiej wchodziły także elitarne jednostki, ze sławną 1 Dywizją Piechoty Legionowej na czele. Budionny wiedział, że w otwartej walce ma nikłe szanse i przekonał swych zwierzchników, że lepsze rezultaty osiągnie atakując i dezorganizując zaplecze polskiego frontu.

Najgorsze dla Polaków skutki działań Armii Konnej to wywoływanie paniki wśród ludności cywilnej i rannych żołnierzy w miejscowościach położonych nawet o setki kilometrów na tyłach. Np. w Żytomierzu żołnierze Budionnego spalili szpital z 600 rannymi żołnierzami polskimi, wraz z obsługą szpitala. Ten nowy instrument walki – okrutna jazda Budionnego – taktyka na którą nie byliśmy przygotowani, stawał się jakąś legendarną, nieprzezwyciężoną siłą.

Po nierozstrzygniętej bitwie pod Brodami Budionny rusza na Lwów. Podchodząc pod Lwów Budionny zderza się z twardą obroną. Polacy poznali już taktykę Armii Konnej i znaleźli skuteczną na nią odpowiedź. Kolejne ataki załamują się, Budionny ponosi duże straty. Kolejne rozkazy o zaprzestaniu walk pod Lwowem zmuszają go do marszu na północ. Po walkach w rejonie Zamościa, na jego drodze stają starzy znajomi – zgrupowanie gen. S. Hallera z 13 Dywizją piechoty 1 Dywizją Jazdy. Po całodziennej bitwie z częścią Armii Konnej, pobite ale nie zniszczone oddziały Budionnego rozpoczęły odwrót na wschód.             

Działania Armii Konnej Budionnego, choć nie spowodowały spektakularnych zwycięstw nad wojskami polskimi w otwartej walce, to jednak odegrały doniosłą rolę w wojnie 1920 r., w tym przede wszystkim:

–  wymusiły odwrót dotychczas zwycięskich wojsk polskich z Ukrainy;

–  spowodowały przerzucenie znacznej liczby wojsk polskich z frontu północnego na południowy, ukraiński;

–  to z kolei tak osłabiło nasz front północny, że umożliwiło Tuchaczewskiemu zmuszenie naszych wojsk do odwrotu od Berezyny do Wisły i spowodowało zagrożenie istnienie państwa polskiego;

–  klęska „wyprawy kijowskiej” i zmęczenie społeczeństwa wojną zmusiły J. Piłsudskiego do rezygnacji z utworzenia samodzielnego, niezależnego od Rosji państwa ukraińskiego.

Taktyka działania oddziałów Armii Konnej, którą wręcz zafascynował się marszałek Piłsudski miała decydujący wpływ na późniejszy kształt polskiej armii. Marszałek  odrzucał wszelkie projekty modernizacji wojsk i zastępowania pułków kawalerii pułkami czołgów. Ta idea utrzymywana była w mocy przez „kawaleryjską” generalicję niemal do września 1939 r.

„(…)Kto miał szczęście lub nieszczęście pode mną służyć wie, że jestem wściekłym ryzykantem. Cały mój wpływ w państwie kładę na to, aby państwo ryzykowało utrzymanie wielkiej ilości kawalerii”.

Pomimo posiadania realnych możliwości – kadra inżynierska, techniczne możliwości produkowania nowoczesnej broni i sprzętu wojskowego, nasza myśl wojskowa zatrzymała się w miejscu, we wrześniu 1939 r. mieliśmy tylko dwa pułki czołgów i aż 38 pułków kawalerii.

Jednocześnie z planem zbrojnej agresji na Polskę przygotowywano akcję polityczną  o charakterze wywrotowym wewnątrz Polski. Z litwackiej SDKPiL oraz żydowskiego odłamu Polskiej Partii Socjalistycznej,  komuniści powołują swoją polityczną agenturę pod nazwą Komunistyczna Partia Robotniczej Polski. W obliczu bolszewickiego potopu, w kraju zarządzono pełną mobilizację wszystkich sił. Kanałami dyplomatycznymi rozesłano prośby o udzielenie sojuszniczej pomocy.  W niemal natychmiastowej odpowiedzi, Czesi wspólnie z Niemcami i Austrią sprzeciwili się przewozowi amunicji i broni do Polski. Jedynie Francja przesłała licznych oficerów w charakterze doradców, z szefem sztabu gen. Weygandem na czele. Nie znając warunków wojny manewrowej, nie odegrali oni jednak większej roli w działaniach,  współdziałając lojalnie w wykonywaniu decyzji polskiego dowództwa.  Wielka Brytania, przodująca w Lidze Narodów, uzależniła swoje pośrednictwo między Polską a  Bolszewicką Rosją od spełnienia przez Polskę uwłaczających warunków. Od spełnienia tych warunków uzależniła także wydanie zgody na dowóz amunicji do Polski.

W tak wyjątkowo trudnej dla odradzającej się Rzeczypospolitej chwili, pod presją politycznych stronnictw musiał premier Władysław Grabski pojechać do Spa w Holandii i podpisać układ, który w sprawach Litwy, Gdańska, Cieszyna, Spiżu i Orawy zmuszał Polskę do uznania niekorzystnych dla niej decyzji. Alianci zaś, nie czekając nawet na wynik wojny Polski z Rosją Bolszewicką, wydali zarządzenia pozbawiające nasz kraj znacznej części Śląska Cieszyńskiego, a w Gdańsku wprowadzili międzynarodowy zarząd portu, z gruntu sprzeczny z zasadami Traktatu Wersalskiego.

W tej trudnej dla Polski chwili narzucili przeprowadzenie plebiscytu na Warmii i Mazurach. W sytuacji walczącej o przetrwanie Polski, prowadzony faktycznie przez Niemców plebiscyt wypadł niekorzystnie dla Rzeczypospolitej, której przyznano jedynie wąski pas na prawym brzegu Wisły pod Kwidzynem i ważny strategicznie powiat działdowski. Tymczasem, mimo przyjęcia przez polski rząd brytyjskiego ultimatum, najazd bolszewicki szedł niepohamowanym impetem dalej, a zapowiadana pomoc nie nadchodziła. Bolszewicy odrzucili pośrednictwo angielskie w negocjacjach, proponując Polsce bezpośrednie rozmowy pokojowe. Treścią przedstawionych propozycji bolszewików było rozciągnięcie nad Polską swojego zwierzchnictwa, redukcja armii polskiej do roli policyjnej i ustanowienie wschodniej granicy na linii, która miała pokrywać się z granicą trzeciego rozbioru zaboru rosyjskiego, pokrętnie określana jako tzw. „linią Curzona”.

W ostatnich dniach lipca i pierwszych dniach sierpnia armie bolszewickie przekroczyły Twierdza Brześć padła nie broniąc się nawet kilku dni. Warszawa została zagrożona bezpośrednim natarciem. Bolszewicy  podchodząc pod miasto byli już pewni zdobycia polskiej stolicy.  Podbój Polski nie był  bynajmniej celem samym w sobie, lecz środkiem jego realizacji. Władze bolszewickiej Rosji zdecydowały o podjęciu ekspansji na zachód, aby zrealizować idee tzw. światowej rewolucji. Pierwszym etapem miało być wprowadzenie dyktatury proletariatu w całej Europie. Na terenach Niemiec, Węgier i Austrii  już wcześniej zintensyfikowano działalność agitacyjną i wywrotową. W udzieleniu militarnego wsparcia komunistom państw zachodnich, przeszkadzała bariera, którą stanowiło odgradzające Rosję od krajów Europy nowo odrodzone państwo polskie.

W Polsce także przygotowywano akcję polityczną  o charakterze wywrotowym. Z litwackiej SDKPiL oraz żydowskiego odłamu Polskiej Partii Socjalistycznej,  komuniści powołali swoją polityczną agenturę pod nazwą Komunistyczna Partia Robotniczej Polski i rozpoczęli aktywną działalność antypaństwową.

  1. Bitwa warszawska.

Rozkazy do bitwy warszawskiej wydali dowódcy niemal w tym samym czasie: J. Piłsudski 6 sierpnia, a Tuchaczewski 8 sierpnia. 13 sierpnia udało się naszemu wywiadowi rozszyfrować rozkazy operacyjne dowódcy 16 Armii…

Z wielu opracowań znamy dokładnie przebieg bitwy warszawskiej i nie ma co tutaj się powtarzać.

Na przebieg bitwy niewątpliwie duże znaczenie miały wymuszone przez aliantów – marszałka F. Focha i gen. M. Weyganda, wcześniejsze decyzje personalne Naczelnego Wodza.  J. Piłsudski, przed bitwą mianował na najwyższe stanowiska w wojsku generałów, których obawiał się dotąd ze względów politycznych: gen. T. Rozwadowskiego na szefa Sztabu Generalnego, gen. J. Hallera na dowódcę najważniejszego frontu północnego, obejmującego Warszawę i gen. W. Sikorskiego na dowódcę 5 Armii, mającej bronić stolicę od północy. Ich postawa w czasie bitwy, skuteczne dowodzenie w tak trudnej sytuacji miało trudne do przecenienia znaczenie.

Po czterech dniach krwawych bojów  nad Wisłą i Wkrą wyczerpane wojska bolszewickie tracą impet. Wystarczyło pojawienie się na flance grupy uderzeniowej z nad Wieprza, aby doświadczony strateg Tuchaczewski zarządził odwrót swych wojsk. Na południu wycofuje się też pobita armia Budionnego. W końcu września bolszewicy uchodzą za Zbrucz.

W drugiej połowie września dochodzi do bitwy nad Niemnem, jej celem jest zniszczenie wojsk bolszewickich, którym udało się wycofać znad Wisły. Po krwawych bojach po obu stronach Niemna i Szczary rozbite siły nieprzyjaciela uchodzą na wschód. Pomimo nastania trudnych warunków atmosferycznych nasze legionowe i wielkopolskie dywizje prą naprzód. W czasie uzgadniania w Rydze warunków traktatu pokojowego oddziały polskie wkraczają do Mińska.

Wojska bolszewickie zostały pobite na wszystkich frontach. Droga do Moskwy i Kijowa stała otworem, ale Polska była już zbyt wyczerpana, naród spragniony pokoju i nikt nie chciał słyszeć o nowym marszu na Kijów.  

  1. Traktat pokojowy w Rydze.

Rokowania pokojowe z bolszewikami rozpoczęły się w sierpniu 1920 r. gdy bolszewickie zagony parły na Warszawę i realnie zagroziły utratą naszej niepodległości. Przedstawiciele rządu polskiego wystąpili w roli petentów. Karta historii odwróciła się gwałtownie po „cudzie nad Wisłą” i pokonaniu armii bolszewickiej w bitwie niemeńskiej (20-29 wrzesień). Gdy jeszcze trwały walki, 21 września 1920 r. do stolicy Łotwy przybyła dziewięcioosobowa polska delegacja, na której czele stał Jan Dąbski.

Polska delegacja, której większość stanowili przedstawiciele Sejmu niespodziewanie szybko uzgodniła warunki pokoju. Gdy tylko strona polska zgodziła się zrezygnować z tworzenia niezależnej od Rosji Ukrainy z łatwością uzyskała zgodę Rosji na wszystkie żądania terytorialne. 18 marca 1921 r. w Rydze zawarto Traktat Pokojowy między bolszewicką Rosją a Polską, który kończył zwycięską dla nas wojnę. Traktatem Ryskim wyznaczono granice państwa polskiego na wschodzie. Traktat stanowił o odszkodowaniach dla Polski i regulował sprawy repatriacji oraz polityki wobec ludności polskiej na terenie Rosji.

J. Piłsudski poprzez oddanego mu ministra spraw zagranicznych Eustachego  Sapiehy, robił co możliwe  aby nie dopuścić do podpisania traktatu. Przygotowując się do nowej wojny, w lutym 1921 r.  J. Piłsudski podpisał traktat sojuszniczy z Francją, miesiąc później przymierze z Rumunią skierowane przeciwko Rosji. Wbrew wysiłkom J. Piłsudskiego, po półrocznych rokowaniach, 18 marca 1921 r. podpisano Traktat Ryski i zaraz potem jego ratyfikację. Traktat Ryski oznaczał klęskę jego polityki wschodniej.

Tak jak różne były w przeddzień odzyskania niepodległości i w latach walk o granice wyobrażenia Polaków o polskim terytorium narodowym, tak różny musiał być odbiór zawartego traktatu pokojowego, a nieco wcześniej umowy o preliminariach pokojowych i rozejmie z 12 października 1920 r., przesądzającej znaczną część zawartych w tym traktacie rozstrzygnięć, m. in. dotyczących kwestii terytorialnych.

oprac. Marek J. Toczek

Wiceadmirał (r) Marek J. Toczek jest Wiceprezesem Zarządu Stowarzyszenia KLUB INTELIGENCJI POLSKIEJ

BIBLIOGRAFIA:

–    Praca zbiorowa.  „POLSKA JEJ DZIEJE I KULTURA, od czasów najdawniejszych aż do chwili obecnej” t. III, lata 1796-1930, reprint wydania przedwojennego.

–    Jan Dąbrowski. „WIELKA HISTORJA POWSZECHNA” t. I, Wielka wojna 1914 – 1916”, wyd. 1937 r. Warszawa.

–    Michael S. Neiberg, David Jordan. “Historia I Wojny Światowej, Front Wschodni 1914-1920”, 2010 r. Poznań.

–    Piotr Okulewicz, „Koncepcja międzymorza”, 2001 r. Poznań.

–    Mieczysław Pruszyński. „Dramat Piłsudskiego, wojna 1920 r.” wyd. II, 1995 r.

–    Jan Engelgard, Maciej Motas. „ Między romantyzmem a realizmem”, wyd. „Myśl   Polska”, 2011 r. Warszawa.

–    Maciej Giertych. „Dmowski czy Piłsudski”, wyd. „Nortom” 1995 r.

–    Krzysztof Kawalec. „Roman Dmowski”, wyd. sejmowe 2009 r. Warszawa.

–    Mieczysław Wojciechowski. „Traktat Ryski 1921 roku po 75 latach” Toruń 1998 r.

–    Maria Śladowska. „Ignacy Jan Paderewski”, wyd. sejmowe 2008 r. Warszawa.

–    Marek Piotr Deszczyński. „Wincenty Witos”, wyd. sejmowe 2008 r. Warszawa.

–    Miłosz Skrzypek. „Wojciech Korfanty”, wyd. sejmowe, 2009 r. Warszawa.

–    Michał Śliwa. „Ignacy Daszyński”, wyd. sejmowe, 2009 r. Warszawa.

 

Comments

  1. marcin says:

    W tym tekście wrzucacie standardową, konwencjonalną narrację dotyczącą tej „niepodległości”. Po co to powtarzać?

    W 2018 możemy chyba podsumować „niepodległość” liczoną od 1989 roku. Stawiam więc tezę, że Polska nie ma tradycji pozwalających na funkcjonowanie realnie niepodległego państwa.

    Okres 1919-1939 raczej dowodzi, że Polacy niepodległości nie potrafią wykorzystać. To był kraj jeden z najbiedniejszych w Europie, fatalnie rządzony, a jego widowiskowa śmierć we wrześniu 1939 roku, w tym paniczna ucieczka najwyższych władz, tylko potwierdzają smutną diagnozę.

    Okres od 1989 roku to dynamiczne niszczenie przemysłu oraz całego potencjału kulturowego i demograficznego narodu. Jak wypada ta Polska w porównaniu do 2RP? Chyba nie lepiej.

    1. Formalnie pewnie początek upadku należałoby liczyć co najmniej od wprowadzenia ustroju monarchii elekcyjnej, od 1573 roku. Monarchia elekcyjna to tylko dożywotnia prezydentura, raj dla różnych szarlatanów, którzy używali tej posady w grach, o których szeregowa brać szlachecka miała dość blade pojęcie.

    Komentowany tekst wspomina o powstaniach, o tym styczniowym. Konwencjonalna narracja na ten temat jest koszmarnie głupia. Rosyjski historyk pracujący w Warszawie, Michaił Heller (https://pl.wikipedia.org/wiki/Michai%C5%82_Heller), napisał: „polskie powstania to były bunty prowokowane przez parchy, w których ginęły polskie pany”.

    Podsumowanie Hellera to dobry punkt wyjścia do analizy polskiej działalności terrorystycznej w XIX-tym wieku. Polski (t.j. szlachecki) terroryzm był wówczas wspierany przez żydomasonerię, ponieważ był użytecznym narzędziem w walce z europejskimi monarchiami, szczególnie tą z Petersburga. Dzisiaj odpowiednikami ówczesnych szlacheckich terrorystów są wojujący sodomici, wahabici czy banderowcy. Wszyscy czerpią fundusze, zgrubsza, z tych samych źródeł. Ich działalność wpisuje się w program, który w języku hebrajskim podsumowuje się zwykle hasłem: תיקון עולם (tikkun olam).

    2. I wojna światowa była efektem żydowskiego spisku, efektem pracy pewnych obłędnie bogatych grup rozpoczętej jeszcze w ostatnich dekadach XIX wieku. Głową tego spisku był pewnie brytyjski król Edward VII z dynastii von Sachsen-Coburg und Gotha, który samej wojny nie dożył.

    Jednym z kluczowych celów tej grupy w Europie było rozbicie czterech cesarstw: Niemieckiego, Austro-Węgierskiego, Rosyjskiego i Osmańskiego. Grupa ta, poprzez żydowską prasę i cały przemysł ideologiczny, roztaczała wizję państw narodowych jako idealnej formy organizacji społecznej, prowadzącej narody do zbawienia i życia wietrznego już na ziemi. Gwoli ścisłości propaganda ta rozpoczęła się już w czasach napoleońskich, a czynem wprowadzali ją w życie, między innymi, szlacheccy terroryści w czasie polskich „powstań”.

    Należy z całą mocą podkreślić, że wbrew bzdurom rozpowszechnianym w szkołach, XIX-wieczne bunty polskich terrorystów, jakże destrukcyjne dla samej Polski, nie przyczyniły się do powstania Polski w 1918 roku. Powstała wtedy również Czechosłowacja, państwo dosłownie znikąd, a ani Czesi ani Słowacy nie prowadzili w XIX-tym wieku żadnej znaczącej działalności terrorystycznej przeciwko rządom niemieckim czy węgierskim. Teza, że Polska powstała dzięki krwi tych terrorystów, jest zwykłą manipulacją obliczoną na historyczną ignorancję odbiorców.

    To żydowski przemysł kulturalny wykreował wówczas „państwo narodowe” jako nowy ideał mający przynieść wieczną szczęśliwość. Rzeczywiście pracy Polaków można zawdzięczać, że powstała wówczas Polska a nie Judeopolonia, ale jak dzisiaj wiemy, państwo to okazało się być porażką. Dziad piszącego te słowa, urodzony w 1900 roku, wspominał, że polscy włościanie widowiskową śmierć tego państwa we wrześniu 1939 roku przyjęli z ulgą. Jego świadectwo jest o wiele ważniejsze niż tysiąc przysiąg zawodowych kłamców.

    3. W tym miejscu przestaję śledzić kolejne punkty długiego tekstu i przechodzę do podsumowania. Co prawda wątpię, aby w teście przedstawiono rzetelnie np. motywację bandziora Piłsudskiego w sprawie „wyprawy kijowskiej”, która o mało nie doprowadziła do końca Polski, ale pomijam ten wątek.

    „Niepodległość” czy „suwerenność” nie mierzy się w skali 0-1. Formalnie niepodległe jest osobne państwo, nawet jeśli jest niewolniczo uzależnione od zewnętrznego hegemona. Dzisiejsi propagandyści każą nam wierzyć, że formalnie niepodległa Polska, jak jest uzależniona od Moskwy, to jest „okupowana”, a jak jest dużo bardziej zależna od Nowego Jorku i Tel-Avivu, to jest „wolna” i „niepodległa”.

    Formalna niepodległość może być dla narodu przydatna, ale nie jest potrzebna w jego rozwoju. Królestwo Polsce założone przez Aleksandra I było pewnie o wiele bardziej niezależne od Petersburga niż 3RP od Nowego Jorku/Tel-Avivu, a polskojęzyczni historycy nie uznają tego państwa za niepodległe. Pewnie jest to wynik ich chorobliwej nienawiści do Rosji, nienawiści o „semickich” (przy całej umowności tego terminu) korzeniach.

    Cała historia Eurazji dowodzi, że istnienie imperiów, stref wpływów, różnych stopni podległości obszarów granicznych wobec jednego czy drugiego hegemona, to codzienność, to treść historii. Realna „niepodległość” tak małego kraju jak Polska jest fizycznie niemożliwa, a osobną kwestią jest, czy jest pożądana.

    Sąsiednia Białoruś jest niemalże rówieśniczką 3RP. Ten kraj jest także formalnie niepodległy a z całą pewnością osiągnął o wiele większą REALNĄ niepodległość, suwerenność, od 3RP. Prezydent tego kraju, Baćko Łukaszenka, nie boi się określić Federacji Rosyjskiej jako „starszego brata”. Formalnie niepodległa Białoruś funkcjonuje w ramach „imperium rosyjskiego” (dzisiaj to oczywiście nieformalna nazwa) bo tak mały kraj jak Białoruś (czy Polska) w tym miejscu na mapie, w tych czasach, MUSI być częścią jakiegoś imperium.

    Przyznaję, że nie spotkałem się z w polskojęzycznym internecie z rozważaniami na ten temat. Przypisuję to najprędzej ograniczonym horyzontom czy niewolniczemu podporządkowaniu funkcjonariuszy przemysłu kulturalnego. Polska umiera w sensie demograficznym, w sensie niezależnej działalności intelektualnej pewnie zdechła dawno temu. Trudno.

Wypowiedz się