Manifest Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego

Prezentujemy interesujący, chociaż radykalny w swej wymowie tekst Manifestu Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego, przetłumaczony na język polski i zamieszczony na jej stronie przez redakcję Xportal.pl., za co dziękujemy. Analiza strategiczna sytuacji światowej zawarta w Manifeście ma charakter niemal całościowy i z tylko nielicznymi wątkami można się nie zgodzić. Natomiast wnioski i propozycje wynikające z tej analizy są w części dość kontrowersyjne, tym nie mniej nie znaczy, że nie są nieprawdopodobne w szybko zmieniającej się sytuacji światowej.
Redakcja

Część I. W obliczu końca

Żyjemy pod koniec cyklu historycznego. Wszystkie procesy konstytuujące sens historii znalazły się w logicznym impasie.

Koniec kapitalizmu. Rozwój kapitalizmu osiągnął swoją naturalną granicę. Światowy system gospodarczy może zrobić tylko jedną rzecz – zapaść się w otchłań. Poprzez postępujący wzrost znaczenia instytucji czysto finansowych – wpierw banków, później bardziej złożonych struktur giełdowych – współczesny system kapitalistyczny wziął całkowity rozbrat z rzeczywistością, z równowagą popytu i podaży, ze stosunkiem produkcji do konsumpcji, z prawdziwym życiem. Całe bogactwo świata na skutek zawiłych manipulacji i budowy piramid finansowych znalazło się w rękach światowej oligarchii finansowej. Oligarchia doprowadziła nie tylko do dewaluacji pracy, ale także kapitału połączonego z rynkami podstawowymi, opanowała leasing finansowy i doprowadziła do spętania wszelkich sił ekonomicznych przez bezosobową, ponadnarodową, ultraliberalną elitę. Abstrahując od tego co sądzilibyśmy o kapitalizmie, jest jasne, że cały ten system nie przechodzi kolejnego kryzysu, lecz znajduje się na skraju załamania.
Niezależnie od tego w jaki sposób globalna oligarchia będzie usiłowała ukryć załamanie systemu przed światowymi masami, ludzie w coraz większym stopniu będą podejrzewać jego nieunikniony charakter, a także to, że globalny kryzys finansowy spowodowany przez upadek amerykańskiego rynku kredytów hipotecznych i niektórych banków jest zaledwie preludium światowej katastrofy.
Katastrofa ta może być odłożona w czasie, jest jednak nieunikniona i nie da się jej zapobiec. Światowa gospodarka w swej obecnej formie jest skazana na zagładę.

Koniec zasobów. W obecnej sytuacji demograficznej, wziąwszy pod uwagę stały wzrost populacji świata (szczególnie widoczny w krajach tzw. Trzeciego Świata), ludzkość zbliża się do wyczerpania zasobów naturalnych niezbędnych nie tylko do utrzymania obecnych poziomów konsumpcji, ale do przetrwania na minimalnym poziomie. Osiągnięte zostały granice wzrostu, świat stoi przed głodem, ubóstwem, epidemiami i śmiercią. Planeta Ziemia nie może utrzymać tak wielkiej liczby mieszkańców. Z tego powodu, coraz bliższa jest katastrofa demograficzna. Im więcej ludzi rodzi się dziś, tym więcej będzie musiało zginąć jutro. Nie ma rozwiązania dla tej sytuacji. Ale udawanie braku zagrożenia oznacza przygotowywanie się na najgorszy możliwy scenariusz – światową masakrę w walce o zasoby i eksterminację dużej części ludzkości jej własnymi rękami.

Koniec społeczeństwa. Na skutek wpływów amerykańskich i zachodnich standardów fragmentacja społeczeństw na niepowiązane ze sobą atomy jednostek osiąga swój szczyt. Kosmopolityzm i neonomadyzm stały się dominującym modelem życia, zwłaszcza dla młodego pokolenia. Powoduje to bezprecedensowe migracje niszczące społeczeństwa których członkowie są usuwani ze sceny, jak i te do których trafiają migrujący. Rozpadają się więzi kulturalne, narodowe, religijne i społeczne, zacierają się kody kulturowe, upadają organiczne kontakty. Żyjemy w świecie samotnych tłumów, społeczeństwie rozpylonych atomów które przestało być trwałe. Kosmopolityczna samotność stała się normą rozbijającą od środka kulturowe tożsamości. W miejscu społeczeństwa mamy nomadyzm i sieć rozmywające organiczne i historyczne zbiorowości. W tym samym czasie znikają kultura, język, moralność, tradycja, wartości i rodzina.

Koniec jednostki. Podział jednostki na części składowe staje się dominującą tendencją. Osobowość rozsypuje się w sieci, pseudonimach i pojedynczych impulsach zmieniając się w zestaw pomieszanych figur do gry. Tracąc spójność jednostka zyskuje więcej wolności kosztem kogoś kto potrafi z nich korzystać. Postmodernistyczna kultura nakłada na ludzi przymus przeniesienia się do wirtualnego świata płaskich monitorów, odsuwa ich od rzeczywistości, uwodzi przepływem subtelnie zorganizowanych i błyskotliwie zmanipulowanych halucynacji. Procesy te są nadzorowane przez globalną oligarchię pragnącą uczynić masy podatnymi na kontrolę i programowanie opinii. Nigdy przedtem indywidualizm nie był tak gloryfikowany i nigdy wcześniej ludzie nie byli tak podobni do siebie w swoich zachowaniach, zwyczajach, wyglądzie, gustach i używanych technologiach. W pogoni za prawami człowieka, zgubiono człowieka po drodze. Niedługo zastąpi go post-człowiek: mutant, biorobot, klon, cyborg.

Koniec ludów i narodów. Zglobalizowany świat konsekwentnie niszczy wszelką tożsamość narodową, jedno po drugim padają pod jego ciosami suwerenne państwa, nieustannie zwiększa stopień zaangażowania w sprawy wewnętrzne innych krajów. Globalna oligarchia dąży do obalenia wszelkich barier narodowych stojących na drodze do jej wszechobecności. Ponadnarodowe korporacje stawiają swoje interesy ponad interesami narodów i państw, co prowadzi do wzrostu zależności od czynników zewnętrznych i utraty niepodległości. W miejsce wachlarza niepodległych państw powstaje struktura światowego rządu oparta na światowej oligarchii finansowej. Kraje Zachodu i monopoliści stają się rdzeniem tego światowego rządu do którego wciągane są elity gospodarcze i polityczne innych państw. Tak oto przedstawiciele elit stają się sługami globalizacji zdradzając interesy swoich państw i ich mieszkańców.

Koniec wiedzy. Światowe media stworzyły system totalnej dezinformacji zorganizowany zgodnie z interesami globalnej oligarchii. Tylko to, co pokazywane jest w światowych mediach uznawane jest za „rzeczywistość”. A to, jak dane wydarzenie jest przedstawiane w mediach, automatycznie uznawane jest przez światową społeczność za „oczywistą prawdę”. Przekazy alternatywne, chociaż mogą być rozprzestrzeniane w sieciach interaktywnej komunikacji, pozostają na peryferiach ponieważ wsparcie finansowe otrzymują tyko te media, które służą interesom globalnej oligarchii. Kiedy opinie krytyczne przekraczają pewien próg i stają się niebezpieczne, uruchomione zostają środki represji – presja finansowa, niedomówienia, demonizacja, prześladowania prawne i fizyczne. W takim społeczeństwie, system wiedzy staje się przedmiotem objętym globalnym nadzorem przez światowe elity.

Koniec postępu. W ciągu ostatnich stuleci, ludzkość pokładała wiarę w postępie i nadziei na lepszą przyszłość. Jej obietnicę widziano w rozwoju technologicznym, gromadzeniu wiedzy i odkryciach naukowych, w rozwoju humanizmu i dążeniu do sprawiedliwości społecznej. Postęp wydawał się gwarantowany i oczywisty. W XXI wieku wiary w postęp trzymają się tylko naiwni lub ci, którzy odwracają wzrok od rzeczywistości (często za korzyści materialne lub przywileje). Wiara w postęp została obalona przez liczne czynniki. Nasz świat nie idzie ku lepszemu, wprost przeciwnie – ulega szybkiej degradacji, a przynajmniej pozostaje tak samo okrutny, cyniczny i niesprawiedliwy jak dawniej. Odkrycie tego faktu doprowadziło do załamania światopoglądu humanistycznego. Tylko ślepiec nie ujrzałby pod podwójnymi standardami świata zachodniego ukrytych pod chwytliwymi hasłami wolności i praw człowieka dążeń do kontroli i kolonizacji. Postęp nie tylko nie może być zagwarantowany, ale jest mało prawdopodobny. Jeśli wszystko będzie się rozwijało w tym kierunku co dziś, ziścić się mogą najbardziej pesymistyczne, katastroficzne i apokaliptyczne prognozy.

Mamy do czynienia z końcem całego cyklu historycznego. Jego podstawowe parametry uległy wyczerpaniu i wzburzeniu a wiązane z nim oczekiwania należy spisać na straty. Nie czekamy na koniec świata, rozgrywa się on na naszych oczach, a my jesteśmy jego świadkami i uczestnikami. Nikt nie może przewidzieć czy będzie to koniec nowoczesnej cywilizacji, czy koniec ludzkości. Ale skala katastrofy jest tak duża, że nie można wykluczyć tego, że umierający zglobalizowany świat skupiony wokół Zachodu pociągnie w otchłań wszystko inne. Dramat sytuacji pogłębia istniejąca organizacja światowej potęgi globalnej oligarchii. Procesy prowadzące do katastrofy nie mogą zostać zatrzymane (siła inercji jest zbyt duża), cofnięte (próg został przekroczony) ani skierowane na inny tor.

Sytuacja obecna jest nie do zniesienia, zarówno sama w sobie jak i ze względu na to, do czego prowadzi. Dziś – katastrofa, jutro – pewna śmierć. Ludzkości zrabowano przyszłość. Lecz człowiek posiada horyzont historyczny, co odróżnia go od zwierząt. Nawet jeżeli w danej chwili nie odczuwa on alarmującego charakteru sytuacji jego znajomość rzeczy przeszłych i wgląd w wyłaniającą się przyszłość pozwalają mu na przyjęcie perspektywy optymistycznej lub przygotowanej na najgorsze. Widząc gdzie byliśmy wczoraj i dokąd zmierzamy dziś nie możemy popełnić błędu i nie uznać naszej drogi za zło, zagrożenie, wyzwanie lub atak. Tylko ci którzy pozbawieni są tego zmysłu historycznego, zmienieni przez agresywny strumień reklamy i dezinformacji w nieustannie poszukujących rozrywki konsumentów, odcięci od edukacji i rozumienia kodów kulturowych, są w stanie ignorować koszmar obecnej sytuacji. Tylko prymityw albo biorobot, mechanizm konsumujący, może nie zauważyć, że zbliża się światowa katastrofa.

Ci którzy zachowali chociaż drobne ziarenko niezależnego i wolnego umysłu muszą się zastanawiać nad tym co spowodowało zaistniałą sytuację. Jakie są korzenie i bezpośrednie przyczyny katastrofy? Jasne jest, że powinni oni przyjrzeć się uważnie koncentracji cywilizacji zachodniej na rozwoju technicznym, indywidualizmowi, dążeniu do wolności za wszelką cenę, materializmowi, egoizmowi, kultowi pieniądza, liberalnej ideologii kapitalistycznego mieszczaństwa oraz rasistowskiemu stanowisku Zachodu uznającemu swoją drogę za uniwersalną, najlepszą i obowiązkową dla reszty świata. Na początku mogły one przynosić pozytywne rezultaty: zwiększyły dynamikę rozwoju, dały człowiekowi nowe możliwości, poszerzyły przestrzeń wolności, polepszyły sytuację ludzi, otworzyły nowe perspektywy. Lecz po osiągnięciu granic rozwoju, te same zjawiska zaczęły wydawać odmienne owoce: technologia zmieniła się z narzędzia w czynnik samowystarczalny (perspektywa buntu maszyn), indywidualizm pozbawiony granic pozbawił człowieka jego własnej natury, wolność straciła swój podmiot, bałwochwalczy kult rzeczy materialnych doprowadził do duchowej degradacji, egoizm zniszczył społeczeństwo, absolutna władza pieniądza uczyniła z pracy towar i zdusiła w kapitalizmie ducha przedsiębiorczości, liberalna ideologia zniszczyła wszelkie formy solidarności społecznej, kulturowej czy religijnej. W krajach Zachodu była to logiczna konsekwencja ich rozwoju historycznego, gdzie indziej te same zasady narzucono siłą poprzez kolonializm i imperializm, bez wzięcia pod uwagę specyfiki lokalnych kultur. Zachód wchodząc na tę ścieżkę w epoce nowoczesnej, nie tylko doprowadził się do żałosnego końca, lecz w sposób nieodwracalny zaszkodził wszystkim narodom. Droga którą podąża Zachód nabrała charakteru globalnego i powszechnego, nie można jej uniknąć ani się od niej izolować. Zmiana możliwa jest tylko poprzez usunięcie całej gamy zjawisk prowadzących ku katastrofie. Mimo, że w społeczeństwach innych niż zachodnie sytuacja przedstawia się nieco inaczej, proste ignorowanie wyzwań Zachodu niczego nie zmieni. Korzenie zła tkwią zbyt głęboko. Należy je całościowo zrozumieć, rozpoznać i ujawnić. Nie można walczyć z konsekwencjami nie znając przyczyn.

Istnieją powody dla których świat znalazł się w obecnej katastrofalnej sytuacji, istnieją też ludzie który mają w niej interes, którzy chcą by trwała, czerpią z niej korzyści i zyski, są za nią odpowiedzialni – wspierają ją, wzmacniają i chronią i utrzymują na obecnym kursie. Ci ludzie to globalna oligarchia finansowa do której zalicza się polityczny, finansowy, gospodarczy i militarny rdzeń światowej (przeważnie zachodniej) elity, oraz sieć służących jej intelektualistów i magnatów medialnych stanowiących lojalne otoczenie globalistów. Oligarchia globalna i jej słudzy stanowią globalistyczną klasę rządzącą. W jej skład wchodzą przywódcy polityczni Stanów Zjednoczonych, najpotężniejszego kraju NATO, potentaci gospodarczy i finansowi oraz służący im globaliści tworzący sieć obejmującą całą planetę, która przydziela surówce tym, którzy postępują w zgodzie z głównym kursem procesów światowych, jak również kontrolującą przepływ zmanipulowanych informacji, sprawującą kontrolę nad intelektualnym, kulturalnym, politycznym i ideologicznym lobbingiem, zbieraniem danych, infiltracją struktur państw które nie zostały jeszcze pozbawione suwerenności, jak również korupcją, przekupstwem, wywieraniem wpływu, prześladowaniem przeciwników itd. Globalistyczna sieć dzieli się na liczne poziomy, misje polityczne i dyplomatyczne, media, światowy handel i przemysł, organizacje pozarządowe i inne. Zbliżająca się katastrofa jest dziełem rąk ludzkich – istnieją siły zainteresowane takim a nie innym obrotem wydarzeń. To architekci i nadzorcy zglobalizowanego, egocentrycznego, turbokapitalistycznego świata. Oni odpowiadają za to wszystko. Globalna oligarchia i sieć jej agentów wpływu jest źródłem zła które widzimy. Ta klasa polityczna uosabia zło. Świat wygląda tak a nie inaczej, ponieważ pewni ludzie tego pragną i wkładają w realizację swoich planów wiele wysiłku. To pragnienie jest kwintesencją historycznego zła. Jeśli jest to prawda i ktoś jest odpowiedzialny za obecną sytuację, wiadomo wobec kogo powinien być skierowany sprzeciw. Globalna oligarchia zajęła miejsce wroga całej ludzkości. I jest jej wrogiem. Co więcej, sama obecność wroga daje szansę na jego pokonanie, czyli szansę na ratunek i przezwyciężenie katastrofy.

Część II. Normalny świat

Mówi się nam, że „nie może być inaczej” niż teraz. Albo, że jakiekolwiek alternatywy „byłyby jeszcze gorsze”. Powtarza się znaną śpiewkę o tym, że „demokracja ma liczne wady, ale inne systemy polityczne są znacznie gorsze, więc lepiej znosić cierpliwie to, co mamy teraz”. To wszystko fałsz i polityczna propaganda. Świat w którym żyjemy, jest nie do zaakceptowania, nie do zniesienia, kroczy ku nieuniknionej śmierci i znalezienie innych rozwiązań jest warunkiem przetrwania. Jeśli nie obalimy status quo, nie zmienimy kierunku rozwoju cywilizacji, nie zniszczymy globalnej oligarchii pojmowanej jako system i specyficzne siły, grupy, instytucje, korporacje i jednostki, nie tylko staniemy się ofiarami, ale będziemy współwinni katastrofy. Twierdzenie, że „nie jest tak źle”, „kiedyś było jeszcze gorzej”, „wszystko jakoś się ułoży” jest formą sugestii, hipnozy mającej na celu uśpienie resztek świadomości, trzeźwej i niezależnej analizy. Globalna oligarchia nie może pozwolić panom światowej elity na niezależne, samodzielne myślenie nie odnoszące się do narzucanych standardów. Elita nie działa w sposób bezpośredni jak robiły to dawne reżimy totalitarne, lecz postępuje subtelnie działa od wewnątrz, ustanawiając swoje dogmaty jako oczywiste, wykorzystując nawet wolny wybór jednostek. Lecz godność człowieka zasadza się na fundamencie wyboru, zwłaszcza wyboru między powiedzeniem „tak” i „nie” obecnej sytuacji. Nic, w żadnych okolicznościach nie może sprawić, że człowiek automatycznie powie „tak”. „Nie” można powiedzieć wszystkiemu, zawsze i w każdych okolicznościach. Odbierając nam to prawo, globalna elita odziera nas z ludzkiej godności. Oznacza to, że działa ona przeciwko ludzkiej naturze. I to daje nam prawo do buntu przeciwko niej, do głośnego powiedzenia „nie”, jej i stanowi rzeczywistości, do odrzucenia jej sugestii, wyjścia spod hipnozy, poparcie innej wizji świata, innej drogi, innego porządku, innego systemu, innej teraźniejszości i innej przyszłości. Nie możemy zaakceptować otaczającego nas świata. Jest on zły niezależnie od punktu widzenia. Jest niesprawiedliwy, katastrofalny, niegodny zaufania, zakłamany, zniewolony. Musi zostać rozbity i zniszczony. Potrzebujemy innego świata. Nie będzie gorszy, jak głoszą przedstawiciele globalnej oligarchii i ich wierni słudzy, będzie on lepszy i godny zachowania.

Jaki jest więc właściwy świat, pożądany porządek światowy? Na podstawie jakich standardów oceniamy stan obecny jako patologię? Obrazy normalnego świata, całkowicie niezgodne z obecną sytuacją mogą się różnić między sobą. Jeśli zagłębimy się w szczegółowe analizy projektów alternatywnych, nieuniknione będą kontrowersje miedzy zwolennikami różnych rozwiązań, ich jedność zostanie zburzona, ich wola oporu zostanie sparaliżowana, konflikty na tle projektów osłabią konsolidację sił będącą niezbędnym warunkiem oporu. Tak więc, o normalnym, lepszym świecie należy mówić z największą ostrożnością. Tym niemniej istnieją oczywiste zasady i wskaźniki, których nie będzie kwestionował nikt właściwie podchodzący do sprawy. Spróbujmy je znaleźć.

Potrzebny jest model gospodarczy stanowiący alternatywę dla istniejącego dziś systemu kapitalizmu finansowego opartego na spekulacji. Rozwiązań można szukać w prawdziwym kapitalizmie przemysłowym, w islamskim spojrzeniu na gospodarkę, w socjalizmie, w projektach zorientowanych na ochronę przyrody, jak i łączonych z sektorem produkcji, w poszukiwaniu zupełnie nowych mechanizmów gospodarczych w tym nowych form pozyskiwania energii organizacji pracy itd. Normalna gospodarka będzie zupełnie inna od istniejącej dzisiaj.

Problem dystrybucji zasobów należy rozwiązać w oparciu o ogólnoświatowy plan, nie na podstawie egoistycznej żądzy sprawowania nad nimi kontroli. Wojny o surowce – militarne i ekonomiczne – muszą być drastycznie zwalczane. Ludzkości grozi śmierć i w obliczu tego faktu należy wypracować inne podejście do zagadnień zasobów i demokracji. W tej grze nie może być zwycięzców. Przegrają wszyscy. W normalnym świecie, z tym zagrożeniem ludzie z całego świata zmierzą się wspólnie, nie osobno.

Normalnym i najlepszym stanem egzystencji ludzkiej nie jest fragmentacja na zatomizowane jednostki, lecz przetrwanie struktur wspólnoty społecznej utrzymujących przekaz kultury, wiedzy, języka, zwyczajów i wierzeń. Człowiek jest istotą społeczną, dlatego liberalny indywidualizm jest destruktywny i wręcz przestępczy. Musimy za wszelką cenę ocalić ludzkie społeczeństwo. Z tego wynika, że orientacja społeczna musi zwyciężyć nad liberalno-indywidualistyczną.

W społeczeństwie które ma nadejść każdy powinien podtrzymywać swoją godność, tożsamość, istotę, integralność, jak również struktury bez których osobowość nie może rozwijać się prawidłowo – rodzinę, pracę, instytucje publiczne, prawo do decydowania o własnym losie itd. Trendy prowadzące do rozproszenia tożsamości grupowych i zastąpienia ich uniwersalnym typem ludzkim winny być powstrzymane i odwrócone. Człowiek jest czym co należy chronić, a może nawet odtworzyć.

Normalne społeczeństwo, to takie w którym ludy, narody i państwa istnieją jako tradycyjne formy społeczności ludzkich kształtowane przez historię i tradycję. Mogą one podlegać przemianom, ale nie powinny być znoszone ani wrzucane siłą do jednego światowego tygla. Różnorodność ludów i narodów jest historycznym skarbem ludzkości. Znosząc ją niszczymy historię, wolność i bogactwo kulturowe. Procesy globalizacyjne muszą być jak najszybciej powstrzymane.
Normalne społeczeństwo oparte jest na możliwości zdobywania wiedzy, przekazywania jej, możliwości interakcji ze światem, egzystencji ludzkiej zakorzenionej w tradycji, doświadczeniu, odkryciach i poszukiwaniach. Sfera wiedzy nie może być polem wirtualnego konkursu piękności, hipnotyzowania przez mass media ani przestrzenią do manipulacji świadomością na skalę światową. Medialna papka i wirtualne strategie zastępujące rzeczywistość muszą ustąpić miejsca trzeźwej autorefleksji opartej o dostęp do informacji, intuicję, kreatywność i doświadczenie. Aby to osiągnąć, niezbędne jest usunięcie medialnej dyktatury, przełamanie monopolu globalnej elity kontrolującej świadomość mas.

Normalne społeczeństwo powinno mieć przed sobą pozytywne perspektywy. Ale należy jednocześnie porzucić złudzenia o tym, że sprawy idą w dobrym kierunku, jak również przekonanie o nieuniknionej katastrofie. Moment historyczny w którym możliwości są otwarte uwzględnia czynnik ludzki i zdolność do zastosowania wolności przez człowieka. To określa przyszłe możliwości: sytuacja nie będzie gorsza ani lepsza sama z siebie, może jedynie być kształtowana przez takich lub innych ludzi. Wszystko zależy od tego co wybierzemy i co zrobimy. Jeśli odrzucimy wybór i wyraźnie zarysowany plan, przyszłość może w ogóle nie nadejść. Albo nie będzie ona ludzka.

Normalne społeczeństwo musi być zróżnicowane, pluralistyczne, policentryczne. Musi mieć otwarte liczne możliwości, zawierać wiele kultur. Normalny jest dialog prowadzony z dobrej woli, nie pod przymusem. Każde społeczeństwo powinno samo wybierać stopień równowagi między pierwiastkiem materialnym i duchowym. Jednak, jak uczy historia, dominacja materializmu w nieunikniony sposób prowadzi do katastrofy. Zapominanie o wymiarze duchowym sprowadza zgubę i śmierć. Obecny materializm powinien natrafić na nagły zwrot w stronę duchowości. Absolutna dominacja pieniądza nad wartościami jest nie do zaakceptowania. Wartości mogą być różne, ale normalne społeczeństwo nie może uznawać pieniądza za najważniejszą z nich. W tym sensie, każde społeczeństwo które przypisuje pieniądzom mniejszą role niż nasze jest, z definicji, bardziej normalne, uczciwe i możliwe do przyjęcia niż to w którym dziś żyjemy. Kto uważa inaczej jest albo chory, albo jest agentem wpływu globalnej oligarchii. Sprawiedliwość i harmonia są ważniejsze od osobistego sukcesu i chciwości. Chciwość i pragnienie dobrobytu tylko dla siebie przez większość kultur uznawane są za grzech, a co najmniej za słabość. A sprawiedliwość i troska o dobro wspólne są jednymi z najpowszechniej uznawanych wartości. Społeczeństwo sprawiedliwe jest bardziej normalne od opartego na egoizmie. Normalny porządek świata uznaje równowagę sił, prawa różnych kultur i społeczności do podążania własną drogą. Jest to więc norma. Nawet w swojej najbardziej ogólnej i niesprecyzowanej formie stanowi ona radykalne zaprzeczenie z tym, co nas otacza. Status quo nie jest normą. Jest patologią. Kiedy ustaną kłamstwa globalnej oligarchii, rzeczy powrócą na właściwe im miejsca.

Normalne społeczeństwo nie może się obyć bez władzy. W tej czy innej formie była one, jest i będzie. Jest także obecna w zglobalizowanym społeczeństwie współczesnym. Znajduje się ona w rękach globalnej oligarchii ukrywającej ją pod płaszczykiem „demokracji”, „współudziału w rządach” i „rozproszenia ośrodków decyzyjnych”.

Globalna oligarchia jest „grupą trzymającą władzę”, jednak nie sprawuje jej w sposób bezpośredni, działając poprzez subtelną kontrolę. Jest to władza mniej wyrazista, lecz bardziej podstępna i zwodnicza, jednak nie mniej brutalna i totalitarna. Od czasu do czasu przybiera ona paradoksalną formę totalitarnej anarchii, dając masom całkowitą wolność lecz zachowując ścisłą kontrolę nad jej rozmiarami. Możesz robić wszystko, pod warunkiem przestrzegania obowiązujących reguł. Reguły dyktowane są przez globalną oligarchię. W normalnym społeczeństwie, władza nie znajduje się w rękach anonimowych elit politycznych i finansowych, prowadzących ludzkość na śmierć, ale w rękach najlepszych – najsilniejszych, najmądrzejszych, najbardziej uduchowionych, sprawiedliwych, bohaterów i mędrców, ale nie światowej sieci skorumpowanych urzędników, kłamców i uzurpatorów. Władza zawsze oznacza skierowanie woli wielu osób ku jednemu celowi. Określenie tego celu powinno przebiegać w zgodzie z historycznymi, społecznymi, kulturalnymi i religijnymi tradycjami danego społeczeństwa. Nie ma ogólnego wzoru na najlepszą władzę. Demokracja może działać w jednym społeczeństwie i ponieść klęskę w innym. Monarchia może prowadzić do harmonii, jak i przerodzić się w tyranię. Rządy grupy mogą przynieść pozytywne i negatywne rezultaty. Nie ma uniwersalnych wzorów, odpowiednich dla wszystkich. Lecz jakakolwiek władza (a nawet jej brak) jest lepsza od istniejącej obecnie, sprawującej kontrolę nad całą ludzkością.

Standardy są oparte o określoną historię konkretnego społeczeństwa. Nie może być inaczej. Normy, ideały, prawa powstawały u ludów i społeczeństw na drodze licznych cierpień, prób, błędów, eksperymentów i wyobrażeń na przestrzeni stuleci. Dlatego każde społeczeństwo ma prawo do własnych norm, dla swych własnych wartości. Nikt z zewnątrz nie ma prawa do krytykowania tych norm ze stanowiska swojego społeczeństwa. Jeśli ludy i narody nie rozwijają się tak, jak ich sąsiedzi, nie oznacza to, że nie są do tego zdolne, lecz nie chcą tego, oceniają historię i skalę sukcesów i porażek według swoich własnych kryteriów. Należy raz na zawsze odrzucić wszelkie uprzedzenia wynikające z kolonializmu i rasizmu. Jeśli jakieś społeczeństwo nie jest takie jak nasze, nie znaczy to, że jest gorsze, zacofane czy prymitywne. Jest po prostu inne. Ta odmienność leży w jego naturze i musimy to uszanować. Tylko takie podejście jest normalne. Globalizm, okcydentalizacja i uniwersalizm są patologią wymagającą usunięcia. Zwłaszcza w wypadku definiowania standardów uniwersalnych przez samozwańczą globalną elitę uzurpującą sobie prawo do panowania na świecie. Jest tyle norm ile społeczeństw. Jedyną normą powszechną jest brak ujednoliconego standardu dla wszystkich, wolność i prawo wyboru.

Część III. Konieczność rewolucji

Wbrew obowiązującemu porządkowi, postrzeganemu jako niemożliwe do tolerowania zło, jako patologię i sytuację, która nieuchronnie prowadzi do katastrofy i do śmierci ludzkości, koniecznym jest zaproponowanie alternatywnego modelu idealnego, standardu, projektu tego, co obecnie nie istnieje, ale co powinno istnieć. Ale globalna oligarchia nie zrezygnuje ze swojej władzy w żadnych okolicznościach. Naiwnym byłoby sądzić inaczej. W związku z tym celem staje się wyrwanie jej z ich rąk, wydarcie władzy, przejęcie jej siłą. Może się to dokonać jedynie pod jednym warunkiem: jeśli wszystkie siły, niezadowolone z obecnej sytuacji będą działać wspólnie. Zasada współdziałania jest unikalnym zjawiskiem niedawnej przeszłości, który staje się zjawiskiem globalnym. Globalna oligarchia ustanowiła swoją dominację na poziomie planetarnym. Jej globalna natura nie jest drugorzędną cechą, ale odzwierciedla jej istotę. Ta globalna oligarchia atakuje wszystkie ludy, narody, państwa, kultury, religie i społeczeństwa. Nie pewne typy, nie pewne rządy, nie jakiś partykularny obiekt ataku. Ta elita nadciąga frontalnie i totalnie, chcąc obrócić cały obszar Ziemi w strefę swojej kontroli. Ale na tych terenach istnieją różnorodne społeczeństwa, różnorodne kultury, różnorodne ludy, różnorodne religie. I nie utraciły one jeszcze kompletnie swojej oryginalności. Globalizacja przynosi śmierć wszystkich z nich i one nadal mogą to intuicyjnie pojąć lub poczuć. Ale w obecnej sytuacji żaden kraj, w osamotnieniu, nie ma na tyle sił, aby zapewnić efektywny opór globalnej oligarchii. I nawet jeśli połączy się wysiłki jednej lub innej kultury, lub jednej albo innej regionalnej wspólnoty, które sięgają poza granice pojedynczego kraju, wszystkie podobne siły nie są wystarczające. Jedynie jeśli cała ludzkość stanie się świadoma potrzeby radykalnego sprzeciwu wobec globalizacji, będziemy mieli szansę, aby uczynić naszą walkę efektywną i przynoszącą rezultaty. Współdziałanie nie wymaga od nas abyśmy walczyli o te same ideały lub solidaryzowali się z tymi standardami, które zastąpią obecną katastrofę i patologię. Te ideały mogą być różne, a nawet, w pewnym stopniu, przeciwne sobie, ale wszyscy musimy zrozumieć, że jeśli nie będziemy zdolni do ukręcenia łba globalnej oligarchii, wszystkie te projekty (jakiekolwiek są) pozostaną niezrealizowane i umrą na daremno. I jeśli odnajdziemy wystarczającą ilość inteligencji, trzeźwości i odwagi w nas samych by działać razem przeciwko globalnej oligarchii w ramach Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego, będziemy mieli szansę i otwartą możliwość nie tylko walczyć jak równy z równym, ale również wygrać. Różnice między naszymi społeczeństwami i ich porządkami prawnymi będą miały znaczenie jedynie po obaleniu globalnej oligarchii. Dopóki ten moment nie nastanie sprzeczności projektów będą mogły zostać wykorzystane jedynie przez ręce globalnej oligarchii, działającej w zgodzie z starodawną zasadą wszystkich imperiów – „dziel i rządź.” Globalna rewolucja ma dwa aspekty: jedność tego co należy zniszczyć i wielość tego co należy zatwierdzić.

Rewolucja XXI wieku nie może być jedynie powtórką rewolucji XIX i XX wiecznych. Wcześniejsze rewolucje czasem poprawnie oceniały słabe punkty trzech reżimów przeciwko którym były skierowane. Ale historyczna panorama nie pozwala zrozumieć najszerszego i najgłębszego źródła zła. By zaatakować prawdziwie patologiczne cechy społeczno-polityczego układu i niesprawiedliwej, wyalienowanej, uzurpowanej władzy potrzeba wymieszania mniejszych i incydentalnie historycznych oraz socjologicznych elementów, które nie zasługują na stanowcze odrzucenie. Wcześniejsze rewolucje całkiem często wylewały dziecko z kąpielą, trafiając w zło, czasem sztuczne, które przeciwnie – zasługiwało na zachowanie i przywrócenie. Czyste zło we wcześniejszych fazach było ukryte, zakamuflowane, a czasem to same rewolucje wprowadzały coś z tego ducha, z tych wskazówek i trendów, które dziś przewodzą finansowej, medialnej i globalnej tyranii oligarchii. Ponadto, wcześniejsze rewolucje najczęściej odbywały się w lokalnych warunkach i nawet tam, gdzie pretendowały one do bycia globalnymi, ta skala nie była osiągnięta. Jedynie dzisiaj warunki dojrzały do tego, aby rewolucja stała się naprawdę globalna. System, przeciwko któremu jest skierowana, jest obecnie praktycznie (a nie tylko w teorii) globalny. Inną cechą wcześniejszych rewolucji było to, że przedstawiały one klarowne alternatywy dla społeczno-politycznych modeli, które najczęściej pretendowały do bycia powszechnymi. Jeśli obecnie ponownie wejdziemy na tę drogę nieuchronnie odepchniemy od rewolucji tych, którzy hołdują innym standardom (patrząc przez pryzmat ich społeczeństw, ich historii, ich kultury) i którzy chcą dla siebie innej przyszłości niż pozostali rewolucjoniści przeciwko globalnej oligarchii. Stąd, rewolucja XXI wieku musi być prawdziwie planetarna i mnoga w jej najważniejszych celach. Wszystkie narody Ziemi muszą powstać przeciwko istniejącemu porządkowi światowemu wspólnie i zespołowo, ale w imię różnych ideałów oraz akceptując realnie różne porządki normatywne. By zapewnić to w przyszłości, musimy myśleć o tym jak o całościowym bukiecie możliwości, w realizacji których przeszkadza obecny system światowy i globalna oligarchia. Jeśli nie zgnieciemy ich w całości, w imię różnych celów i światopoglądów, nie będziemy mieli ani żadnego „bukietu”, ani żadnej innej przyszłości, ani więcej innych przyszłości. Pozwólmy każdemu społeczeństwu walczyć dla własnego projektu przyszłości. Rewolucja XXI wieku uda się jedynie jeśli wewnątrz jej ram, w imię różnych celów, wszystkie narody podejmą walkę przeciwko wspólnemu wrogowi.

Widowisko, które widzimy dzisiaj, a które bywa nazywane „kolorowymi rewolucjami” nie ma nic z prawdziwej rewolucyjności jako takiej. Są one organizowane przez globalną oligarchię, są przygotowywane i wspierane przez ich sieci. „Kolorowe rewolucje” są prawie zawsze wymierzone w te społeczeństwa lub te polityczne reżimy, które aktywnie lub pasywnie opierają się globalnej oligarchii, kwestionują jej interesy, które próbują zachować pewną niepodległość od ich polityki, strategii, regionalnych spraw i ekonomii. W ten sposób „kolorowe rewolucje” występują selektywnie, bazując na sieci medialnej rozmieszczonej przez ogólnoświatową elitę. To parodia rewolucji i służy to jedynie kontr-rewolucyjnym celom.

Nowa rewolucja powinna być nastawiona na radykalne obalenie globalnej oligarchii, na zniszczenie światowej elity, na zniszczenie wszelkiego porządku rzeczy – a raczej kontrolowanego nieporządku – który jest z nią związany. Niszcząc energie zła wyzwolimy historię ludności i społeczeństw od pasożytującego na nich wampira – światowej oligarchii. Jedynie to może otworzyć perspektywy skonstruowania alternatywnej przyszłości. Z samej definicji rewolucja musi być globalna. Globalna oligarchia jest w tym momencie rozproszona po całym świecie. Jest obecna nie tylko w formie hierarchicznej struktury z jasno zdefiniowanym centrum, trzonem, ale również w sieci rozproszonych pól, rozmieszczonych na całym świecie. Centrum podejmowania decyzji nie jest konieczne w tym samym miejscu gdzie leży widzialne centrum politycznego i strategicznego zarządzania Zachodem – to znaczy w Stanach Zjednoczonych Ameryki i w innych centrach zachodniego świata. Specyfiką globalnej elity jest to, że jej położenie jest mobilne i płynne, a centrum decyzyjne porusza się i jest rozproszone. Stąd, jest ekstremalnie trudnym uderzyć w trzon globalnej oligarchii, skupiając się na jej silnym utrwaleniu terytorialnym. Aby pokonać sieć zła koniecznym jest wyrwać jej elementy równocześnie w różnych częściach Ziemi. Ponadto koniecznym jest infiltrować samą sieć, siać w niej panikę, rozbijać ją, zarażać wirusami i destrukcyjnymi procesami. Rozchodząca się w sposób promienisty destrukcja globalnej oligarchii wymaga od sił rewolucyjnych opanowania sieciowych procedur i studiowania sieciowych protokołów globalizmu. Ludzkość musi walczyć z wrogiem na jego terytorium ponieważ dzisiaj cały obszar świata staje się strefą w ten lub inny sposób kontrolowaną przez wroga. Walka w celu zniszczenia globalnej elity musi w związku z tym być nie tylko wspólna, ale również zsynchronizowana – aczkolwiek asymetryczna – w różnych częściach świata. Dodatkowo, rewolucja w obecnym przypadku wymaga prowadzenia działań wojennych, na terytorium okupowanym przez wroga, zgodnie ze strategią guerilli. Szczególnie, oznacza to, że bitwa musi odbywać się również w cyberprzestrzeni. Cyber-rewolucja i praktyka radykalnej walki w przestrzeni wirtualnej powinna być integralną częścią rewolucji XXI wieku.

Spośród wszystkich ideologii współczesności jedynie jedna przetrwała aż do dziś dnia, ucieleśniona przez liberalizm i liberalny kapitalizm. Dokładnie w nim koncentruje się światopogląd i ideologiczny matrix globalnej oligarchii. Ta globalna oligarchia jest otwarcie lub ukrycie liberalna.

Liberalizm ma podwójną funkcję: z jednej strony, służy jako filozoficzna wizytówka wzmacniająca, utrzymująca i rozszerzająca władzę globalnej oligarchii, to znaczy, działa jako przewodnik dla globalnej polityki, a z drugiej strony, pozwala – dzięki szerokiej kontroli – rekrutować wolontariuszy i kolaborantów dla tych elit i ich świty na całym świecie; akceptacja liberalizmu, różnych osobistości – politycznych liderów, biurokratów, przemysłowców, handlowców, intelektualistów, naukowe wspólnoty, młodych – w jakimkolwiek kraju, automatycznie generuje środowisko w którym służący globalizacji są rekrutowani, dzięki któremu sieci są ustanawiane, zbierana się informacje, przez które wpływ centrów jest organizowany, transakcje i rozwiązania dla pożytku ponadnarodowych korporacji są lobbowane, a inne strategiczne operacje są prowadzone dla ustalenia światowej dominacji globalnej oligarchii.

Oto dlaczego główne uderzenie rewolucji winno być skierowane w liberałów we wszystkich ich ekspresjach – jako reprezentantów ideologicznego, politycznego, ekonomicznego, filozoficznego, kulturowego, strategicznego, technologicznego kierunku. Liberałowie są skorupą pod którą ukrywa się globalna oligarchia. Jakikolwiek atak na liberalizm i liberałów ma wielką szansę być uderzeniem we wrażliwe części globalnej oligarchii, w jej życiowe organy. Totalna walka przeciwko liberalizmowi i liberałom jest głównym ideologicznym wektorem globalnej rewolucji. Rewolucja musi mieć ściśle antyliberalny charakter ponieważ to właśnie w liberalizmie jest skoncentrowany węzeł zła. Jakakolwiek inna ideologia polityczna może być uważana za potencjalną alternatywę i nie ma tu żadnych ograniczeń. Jedynym wyjątkiem jest liberalizm, który musi zostać zniszczony, zmiażdżony, obalony, porzucony.

Część IV. Upadek Zachodu: Stany Zjednoczone jako kraj absolutnego zła

Źródła obecnej sytuacji leżą głęboko w historii Zachodu i procesów społeczno-politycznych, które rozwijają się w tej części świata. Historia zachodniej Europy prowadziła jej społeczeństwa do punktu, w którym indywidualizm, racjonalizm, materializm, redukcjonizm zaczęły stopniowo dominować i na tej podstawie powstał kapitalizm, a burżuazja zatriumfowała. Ideologia liberalna stała się ostatecznym wyrazem systemu burżuazyjnego.

Dokładnie ta ideologiczna, filozoficzna, polityczna i ekonomiczna linia prowadzi do obecnej sytuacji. W czasach modernizacji Europa była kołyską materialistycznej cywilizacji liberalnej, którą narzuciła innym ludom świata poprzez swoją imperialną politykę kolonizacyjną. W połączeniu z tym używano najhaniebniejszych form przymusu: dla przykładu, w XVI wieku Europejczycy ponownie stworzyli instytucję niewolnictwa, która odeszła w niepamięć tysiąc lat wcześniej pod wpływem etyki chrześcijańskiej. Europejczycy powrócili do tej odrażającej praktyki w tym momencie, gdy Zachód wynalazł teorię humanizmu, wolności myślenia i demokracji. Dlatego też niewolnictwo było wymysłem kapitalizmu i burżuazyjnego porządku. System burżuazyjny został zainstalowany w europejskich koloniach; w niektórych miał on wyjątkowo spójne i jaskrawe wyrazy, doprowadzając burżuazyjno-demokratyczny plan do logicznego końca. Stany Zjednoczone Ameryki, państwo kolonialne bazujące na niewolnictwie, indywidualizmie, egoizmie, dominacji pieniędzy i majątku, stały się ukoronowaniem tej burżuazyjnej Zachodniej Cywilizacji czasów współczesnych. Stopniowo, była europejska kolonia zaczęła stawać się niepodległym centrum władzy i w połowie XX wieku została centrum całej zachodniej cywilizacji, światowym biegunem systemu kapitalistycznego. Po upadku Związku Sowieckiego Stany Zjednoczone pozostały bez równoważącego je bloku socjalistycznego, stając się centrum globalnego systemu burżuazyjnego. Oto dlaczego amerykańska elita, która najczęściej jest blisko związana z globalną oligarchią, praktycznie identyfikuje się z nią. I chociaż globalna oligarchia jest szersza niż amerykańska klasa polityczna – zawiera ona również europejską oligarchię oraz częściowo zwesternizowane elity burżuazyjne z innych części świata – to Stany Zjednoczone stały się kręgosłupem współczesnego globalnego porządku światowego. Amerykańska siła militarna jest najważniejszym strategicznym czynnikiem w globalnej polityce, amerykański system ekonomiczny jest modelem dla reszty świata, amerykański system środków masowego przekazu jest aktualnie zbieżny z globalną siecią, amerykańskie kulturowe komunały są naśladowane na całym świecie, amerykańska technologia stoi na czele wszelkiego innego rozwoju technologicznego. W wielu sytuacjach ludność Stanów Zjednoczonych sama gra rolę pasywnych zakładników, którzy są kontrolowani przez globalną elitę, używającą narzędzi narodu amerykańskiego do wdrażania globalnych celów. Stany Zjednoczone są gigantycznym golemem kontrolowanym przez oligarchię. Stany Zjednoczone ucieleśniają ducha takiego porządku rzeczy, który sam w sobie prowadzi do nieuniknionej katastrofy, który jest wyrazem zła, niesprawiedliwości, opresyjnego wyzysku, alienacji i kolonialnego imperializmu.

Stany Zjednoczone i ich polityka na świecie jest głównym utrapieniem i kluczowym czynnikiem w zachowaniu i wzmacnianiu istniejącego porządku rzeczy. Wszystkie katastroficzne trendy naszych czasów pochodzą stamtąd.

Amerykańska ekonomia bazuje na dominacji sektora finansowego, który kompletnie zastąpił zdolność produkcyjną, klasyczny kapitalizm oparty na przemyśle, nie wspominając już o rolnictwie. Olbrzymia większość obywateli Stanów Zjednoczonych jest zatrudniona w trzeciorzędnym sektorze usług, który nie produkuje nic konkretnego. Finansowe pasożytnictwo Stanów Zjednoczonych obejmuje całą planetę, ponieważ dolar, drukowany bez żadnych ograniczeń przez System Rezerwy Federalnej, jest rezerwą walutową w globalnym światowym modelu. Światowa ekonomia jest amerykocentryczna i pracuje dla Stanów Zjednoczonych bez względu na to, czy ta ekonomia jest efektywna czy nie.

Dodatkowo Stany Zjednoczone pochłaniają największy procent rezerw światowych zasobów per capita, zatruwają atmosferę trującymi odpadami i miliardami ton gruzu. Stany Zjednoczone wyczerpują zasoby reszty świata i ustanawiają (przez militarno-strategiczną, dyplomatyczną i ekonomiczną kontrolę nad dostawcami) dla nich takie ceny z których Stany Zjednoczone czerpią korzyści.
Dokładnie ten model światowej hegemonii Stanów Zjednoczonych powoduje nierównowagę w światowej ekonomii, niesprawiedliwość i wyzysk, nadchodzące nieuchronnie kryzys surowcowy. W dodatku, w dystrybucji naturalnych surowców Stany Zjednoczone kierują się jedynie swoim interesem narodowym, co będzie przyczyną nadchodzącej katastrofy.

Amerykańskie społeczeństwo znajduje się dalej niż inne zachodnie społeczeństwa na drodze atomizacji, indywidualizacji i zakłócania więzi wspólnotowych. Zbudowane przez imigrantów pochodzących z różnych krajów, amerykańskie społeczeństwo zainicjowało początek dla indywidualnej tożsamości. Oddzielony od specyficznej zbiorowości, od swoich korzeni, model zachodnioeuropejski mógł być zrealizowany na amerykańskim terytorium w czysto laboratoryjnych warunkach. Amerykańskie społeczeństwo nie rozpadło się stopniowo na indywidualności, ale od początku się z nich składało. Dlatego to tutaj indywidualizm osiągnął logiczny próg, a wpływ społeczności (oraz socjalizmu) miał minimalny zakres w porównaniu z innymi państwami zachodnimi (nie wspominając już o Wschodzie).

To właśnie w Stanach Zjednoczonych proces indywidualizacji osiągnął swoją skrajną granicę i przekroczył ją kierując się w stronę eksperymentów, aby stworzyć post-ludzkie istnienia. Sukcesy amerykańskich naukowców w sferze klonowania, inżynierii genetycznej i eksperymentowania w wynalezieniu hybryd pozwalają sądzić, że pewnego dnia będziemy świadkami pojawienia się istot post-ludzkich.

Amerykańskie społeczeństwo bazowało głownie na mieszance kultur, narodów i grup etnicznych, na zasadzie „tygla”. Brak organicznych więzów etnicznych była jej specjalnością. Rozpowszechniając swój wpływ w pozostałych częściach świata, Stany Zjednoczone promują również tę kosmopolityczną zasadę, czyniąc ją uniwersalną normą. Ponadto Stany Zjednoczone działające jako główna siła pozbawiają kolejne kraje ich prawa do narodowej suwerenności, przeszkadzające na terytoriach innych państw, zawsze kiedy jest to zgodne z amerykańskim interesem. Tak było z inwazją sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych i innych państw NATO podążających za amerykańską linią polityki w Serbii, Afganistanie, Iraku, Libii, itp. Oczywistym jest, że Stany Zjednoczone grają główną rolę w promocji kosmopolityzmu i pozbawiania suwerenności narodów i państw.

Światowe media, które mają na sumieniu wykreowanie absolutnie fałszywego obrazu świata, nadające w interesie globalnej oligarchii są w większości amerykańskie i nadają w zgodzie z mediami Stanów Zjednoczonych. Działając w interesie globalnej elity, oparli oni swój system na amerykańskiej sieci informacji. W amerykańskim społeczeństwie masy ludzi są ekstremalnie niedouczone i nie posiadają kultury, co łączy się z naiwnością i zaufaniem do całkowicie fałszywych i sfabrykowanych poglądów, które są rozpowszechniane przez przemysł rozrywkowy, media i przy pomocy innych środków. Ten stereotyp ignorancji, kreskówkowej reprezentacji świata, społeczeństwa, historii, itp., w połączeniu ze współczesnymi możliwościami i zdolnościami technologicznymi, został rozpowszechniony przez Stany Zjednoczone wśród społeczeństw, które znalazły się w strefie ich wpływów. Amerykański system wiedzy – koncentrujący się wyłącznie na pragmatycznych i materialnych interesach, bazujący na wykorzystywaniu intelektualistów będących prawie wyłącznie imigrantami z innych krajów – stanowi kulminację zniekształcania dziedzin wiedzy ze względu na propagandę, dla pieniężnych i utylitarnych korzyści.

Amerykanie posiadają specyficzną ideę rozwoju, wierzą w nieograniczony wzrost ich systemu ekonomicznego, są pewni przyszłości, która z ich punktu widzenia powinna być „amerykańska”. Większość z nich szczerze wierzy w to, że rozszerzenie się „amerykańskiej drogi życia” na całą ludzkość będzie prawdziwym dobrodziejstwem i wprawia ich w zakłopotanie spotkanie się z odmową i całkowicie różną, negatywną reakcją (szczególnie kiedy rozpowszechnianie ich stylu życia jest połączone z militarną inwazją i masową eksterminacją lokalnej ludności, siłowym pozbywaniem się tradycyjnych i religijnych obyczajów oraz innymi przyjemnościami bezpośredniej okupacji). To co Amerykanie nazywają „postępem”, „demokratyzacją”, „rozwojem” i „cywilizacją” jest w rzeczywistości degradacją, kolonizacją, degeneracją, zwyrodnieniem i osobliwe paradoksalną formą liberalnej dyktatury.
Nie jest przesadnym powiedzieć, że Stany Zjednoczone są twierdzą wojującego liberalizmu, widzialnym ucieleśnieniem wszelkiego zła, które nęka dzisiaj ludzkość, wpływowym mechanizmem, który stale prowadzi ludzkość do ostatecznej katastrofy. Oto imperium absolutnego zła. A zakładnikami i ofiarami katastrofalnego kursu tego imperium są nie tylko wszystkie inne narody, ale również zwykli Amerykanie, nie różniący się od pozostałych narodów – podbitych, lekceważonych, wywłaszczanych i przeznaczonych do rzezi.

Znamiennym jest to, że amerykańska symbolika narodowa jest pełna złowieszczych elementów. Statua Wolności jest obrazem greckiego bóstwa piekielnego – Hekate, a jej pochodnia, użycza ludności światła w nocy, sugerując, że jest to kraj ciemności. Znak dolara ( $ ) kopiuje kolumny herkulesa, na których, według starożytnych Greków, kończy się śródziemnomorska strefa możliwa do zamieszkania, poza którą leży świat oceanicznego piekła – ziemia tytanów, demonów, która zatonęła z powodu swojej dumy, materializmu i korupcji, Atlantyda; ale zamiast inskrypcji „Nec plus ultra” („Nic poza tym”), która znalazła się na egidzie, oprawie kolumn, Amerykanie umieścili inskrypcję „Plus ultra” („Coś poza”), co stanowi zerwanie, a więc symboliczny sprzeciw i moralne uzasadnienie konstrukcji piekielnej cywilizacji. Masońska piramida w rękach Stanów Zjednoczonych jest pozbawiona szczytu, co oznacza społeczeństwo bez wertykalnej hierarchii, odcięte od swojego niebiańskiego źródła. Również inne symbole są groźne. To detale i mogą one być traktowane różnie, ale mając świadomość jak wielką rolę w kulturze ludzkiej one pełnią, w tym samym czasie, nie możemy zaniedbywać tak znaczących znaków.

Stany Zjednoczone prowadzą inne wspólnoty do ruiny. I same się rozpadają. W tym samym czasie skala katastroficznego procesu jest taka, że naiwnością byłoby oczekiwać, że ktoś w tej sytuacji będzie w stanie sam wyrwać się od destruktywnej siły przypadkowego idola. Zadanie nie polega po prostu na „doprowadzeniu do jednego wydarzenia”, ale na szturchnięciu go w takim miejscu, które jest dla nas bezpieczne. To nas nie zniszczy. Amerykańska wieża Babel musi upaść, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że pod jego gruzami pogrzebane zostaną wszystkie inne kraje. Stany Zjednoczone już dawno temu przestały być jedynie niezależnym krajem – stały się zjawiskiem globalnym.

Stąd walka ze Stanami Zjednoczonymi nie może mieć charakteru tych historycznym wojen, które były toczone pomiędzy jednym a drugim państwem (lub koalicją państw). Ameryka jest zjawiskiem planetarnym, globalnym i w związku z tym efektywna walka przeciwko niej będzie możliwa jedynie jeśli będzie prowadzona równocześnie na całym świecie, włączając w to terytorium samych Stanów Zjednoczonych, gdzie – podobnie jak wszędzie – znajdują się obecnie nonkonformistyczne siły rewolucyjne, które kategorycznie nie zgadzają się z amerykańskim kursem, kapitalistycznym światem i globalnym Zachodem.

Te rewolucyjne siły wewnątrz Stanów Zjednoczonych mogą być najbardziej zróżnicowanymi grupami – zarówno prawicowców i lewicowców, ludzi rożnych religiach, o rożnym pochodzeniu etnicznym i religijnej orientacji. Muszą być one traktowane jako wartościowy segment frontu planetarnej rewolucji. W pewnym stopniu wszyscy żyjemy obecnie w amerykańskim imperium – obojętne czy bezpośrednio, czy pośrednio, i nadal nie wiadomo, czy łatwiejszym i bezpieczniejszym jest prowadzenie walki na peryferiach, w krajach, które formalnie nie są poddane bezpośredniej kontroli Stanów Zjednoczonych. Świta globalnej oligarchii, która prawie zawsze składa się z agentów amerykańskiego wpływu, ukrytych lub jawnych liberałów, ostrzega przed demonstracjami nonkonformistów we wszystkich regionach świata. A dzięki rozprzestrzenianiu się narzędzi śledzenia i możliwości przechowywania, przetwarzanie i przesyłanie informacji może być całkowicie badane pod kątem przekazywania podejrzanych informacji gdziekolwiek na świecie, przez co obecnie łatwiej jest rozwiązać problem, a jutro będzie to już rutynowe postępowanie. Ważnym jest aby zrozumieć, że żyjemy w globalnej Ameryce i dlatego Ci, którzy sprzeciwiają się Stanom Zjednoczonym, amerykańskiej hegemonii oraz globalnej oligarchii z zewnątrz, nie różnią się bardzo od tych którzy od środka są przeciwnikami tego samego wroga. Jesteśmy w dokładnie tej samej sytuacji.

Część V. Praktyka wojny

Światowa oligarchia używa wygodnych dla siebie konfliktów, dzieli i nastraja swoich wrogów przeciwko sobie nawzajem. Prowadzi agresywne wojny, prowokuje je i będzie działać w ten sposób także w przyszłości. Pytanie nie brzmi: czy walczyć, bowiem walczyć będziemy musieli i tak i tak, ważniejsze jest dziś, jak walczyć i z kim? Wojna jest nieusuwalną częścią historii ludzkości. Wszystkie wysiłki by od niej uciec, w praktyce prowadziły jedynie do nowych wojen, za każdym razem okrutniejszych niż poprzednie. Tak więc realizm zmusza nas, by traktować wojnę sprawiedliwie i bezstronnie. Ludzkość prowadziła wojny, prowadzi je dziś i będzie prowadzić aż do swojego końca. Większość dotyczących przyszłości proroctw religijnych opisuje go w kategoriach „ostatecznej bitwy”. Mając to na uwadze, wojnę musimy rozumieć jako element społeczno-kulturowego środowiska ludzkiej egzystencji. Jest nieusuwalna, co powinno zostać przyjęte za pewnik. Wojny będą rozdzierać ludzkość, ale za każdym razem musimy uczyć się właściwie analizować siły zaangażowane w wojnę. Te analizy jakościowo zmieniają się pod wpływem bieżących okoliczności. We wcześniejszych wojnach walczyły przeciwko sobie grupy etniczne, religie, imperia, państwa narodowe, w XX wieku zaś bloki ideologiczne. Dziś nadeszła era nowego rodzaju wojen, w których protagonistą jest zawsze globalna oligarchia, realizująca swoje plany, albo bezpośrednio używając do tego amerykańskich sił i żołnierzy NATO, albo wzniecając lokalne konflikty w taki sposób, że ich scenariusz jest zgodny z interesami owej elity w sposób pośredni. W niektórych przypadkach, konflikty, wojny i niepokoje prowokowane są z udziałem wielu grup, żadna spośród których w sposób bezpośredni nie reprezentuje interesów światowej oligarchii; wówczas mamy do czynienia z sytuacją kontrolowanego chaosu, manipulacja którym stosowana jest przez amerykańskich strategów od lat 80-tych. W innych przypadkach światowa oligarchia staje równocześnie po stronie obydwu walczących stron, manipulując nimi dla własnej korzyści. Prawidłowa analiza współczesnej wojny ogranicza się zatem do zdefiniowania algorytmu zachowania i wyodrębnienia taktycznych i strategicznych celów światowej oligarchii i państwa amerykańskiego w każdym konkretnym przypadku. Ten rodzaj analityki wymaga nowych metod, opartych na rewolucyjnej i globalnej świadomości. Biorąc udział w wojnie lub obserwując ją, powinniśmy zawsze starać się zrozumieć jej ukrytą strukturę i jej prawdziwą naturę, związane z nierozdzielnym od konfliktu programem światowego rządu i planetarnej elity. To na tym poziomie znajdują się czynniki sprawcze praktycznie wszystkich dzisiejszych wojen, przy pomocy których światowa oligarchia podtrzymuje i wzmacnia swoją dominację, starając się opóźnić jej koniec.

Front antyamerykański w warunkach najnowszej wojny musi po pierwsze, stać się centrum właściwej analizy przeciwstawnych sobie sił i ukrytych za nimi interesów światowej oligarchii, i po drugie, musi opanować umiejętności reorientowania działań zbrojnych przeciw właściwemu czynnikowi sprawczemu każdego współczesnego konfliktu – przeciwko światowej oligarchii, liberalnemu środowisku, sieciom amerykańskich agentów wpływu i czynnikom ich wspomagającym. Dziś nie ma już agresorów i ich ofiar, narodowych interesów i rywalizacji w pomnażaniu siły, wyjaśniających konflikty przeszłości. Wojny XXI wieku mają charakter kolejnych epizodów jednej światowej wojny domowej, na którą składają się insurekcje i symetryczne wobec nich operacje karne światowego rządu. Front antyamerykański, przez swoje istnienie, powinien służyć jako mechanizm reorientowania każdego pojawiającego się konfliktu militarnego, w kierunku jego właściwej przyczyny i właściwych czynników sprawczych – Stanów Zjednoczonych, globalizmu i ich struktur.

Nowe warunki wymagają od nas udoskonalenia umiejętności klasycznego prowadzenia walki, podobnie jak opanowania nowych pól prowadzenia wojny – włączając w to sfery sieciową, cybernetyczną i wirtualną. Opanowanie tych obszarów jest najważniejsze dla frontu antyamerykańskiego, ponieważ pole sieci wirtualnej pozwala efektywnie posługiwać się asymetrycznymi formami operacji militarnych.

Jeśli siła wojskowa w sensie tradycyjnych form uzbrojenia czyni zasoby globalnej hierarchii i jej amerykańskich i NATO-wskich narzędzi nieporównanie i wiele razy silniejszymi niż cała moc jej potencjalnych adwersarzy, i w tym obszarze frontalnej konfrontacji zwycięstwo byłoby bardzo trudne, to w obszarze wojny sieciowej i cyberstrategii decydują odmienne czynniki. Niemałą rolę odgrywają kreatywność, niekonwencjonalne myślenie, wynalazczość i zdolność działania poza ustalonymi ramami. W cyberprzestrzeni, na odpowiednim poziomie, siły światowej oligarchii i rewolucyjnej kontrelity mogą zostać wyrównane chociażby przejściowo; w ramach ponownie otwartego obszaru, strefy lub technologii, twórcze podejście samotników jest porównywalne z głównymi konstrukcjami budżetowymi transnarodowych korporacji. W ten sposób osobista strona internetowa lub stylowy blog utalentowanego samotnika może przyciągnąć uwagę i wywierać wpływ porównywalny do oficjalnego rządowego źródła informacji danego kraju, lub takiego o dużej skali, utworzonego przez globalistyczne źródło środków przekazu. W wypadku opanowania strategii prowadzenia wojny sieciowej, staje się możliwym prowadzenie profesjonalnej i dynamicznej wojny sieciowej ze światową oligarchią – włączając w to wirusologię, rewolucyjny trolling, flaming, flooding, spamming, a także użycie botów internetowych, tworzenie fałszywych osobowości i przyjmowanie fałszywych tożsamości (socket-puppet strategies). W związku z tym, antyamerykański front globalnej kontrelity potrzebuje zarówno trenerów wojskowych i weteranów gorących konfliktów o klasycznym kształcie, żołnierzy-hakerów, programistów, administratorów systemów, jak i pojedynczych osób w globalnej sieci oporu. Cala rzeczywistość jest dziś polem konfliktu – zarówno ta zlokalizowana poza siecią, jak i związana ze światem wirtualnym. Musimy być przygotowani do poprowadzenia wszystkich globalnych wojen, rozciągając strefę operacyjną na wszystkie współczesne poziomy – od powszechnych zachowań, stylów życia, mody, pracy i odpoczynku, do ideologii, przepływu informacji, technologii, sieci społecznych i wirtualnych światów. Musimy starać się zadać jak największe szkody światowej oligarchii, oraz interesom Stanów Zjednoczonych i NATO na wszystkich dostępnych poziomach – osobistym, militarnym, ekonomicznym, kulturowym, informatycznym, sieciowym, w przestrzeni wirtualnej etc. Wróg musi zostać zaatakowany zarówno frontalnie, jak i z ukrycia. Wszędzie, gdzie pojawia się opór wobec globalizmu, amerykańskiej ekspansji i dominacji światowej oligarchii, tam powinny się koncentrować globalne wysiłki planetarnego frontu antyamerykańskiego, dostarczając wsparcia dla rebeliantów, podtrzymując dopływ informacji, wsparcie militarne, organizując wszystkie typy działań pomocnych w spowodowaniu maksymalnych strat wśród światowej oligarchii – moralnych, fizycznych, informacyjnych, wizerunkowych, ideologicznych, materialnych, ekonomicznych etc.

Światowa rewolucyjna kontrelita musi działać przy pomocy dowolnych środków, zależnych od sytuacji. W warunkach wojskowych przy pomocy środków wojskowych, w warunkach cywilnych – jak się okaże zasadne. Powinno być jasne: mamy do czynienia z systemem nieprawowitego liberalnego terroru, politycznym systemem stworzonym przez kanibalistyczną juntę międzynarodowych maniaków, która bezprawnie posiadła światowe narzędzia kontroli, prowadząc ludzkość do śmierci. Jeśli zaakceptujemy jej rządy, zagwarantuje nam to niewolnictwo, poniżenie, degradację, rozpad i nadchodzącą śmierć. Bieżąca sytuacja to nie tylko jakieś współczesne warunki, uciążliwe z powodu nieprzyjemnych szczegółów i irytujących kosztów; to fatalne spostrzeżenie; rozwój obecnych trendów jest nie do pogodzenia z życiem. W takiej sytuacji nie ma już dla nas dłużej ani praw, ani barier, moralnych stosunków i kodów zachowania. W tym przedmiocie będziemy mogli wypowiadać się dopiero po zniszczeniu obscenicznej globalnej kliki oligarchów i ich międzynarodowych najemników. Tak więc w walce z systemem stosujemy jakiekolwiek środki, aż do końca. Musimy jasno zdać sobie sprawę, że władza światowej oligarchii, nie może zostać uznana za prawo, zaś jej oprawa i autorytety rządzące z którymi ona kooperuje, to nieprawowici kolaboranci. Jedynym prawem jest globalna rewolucyjna walka o radykalną zmianę kursu ludzkiej historii. Tylko ta wojna jest prawowita, sprawiedliwa i moralna. Tylko jej prawa i jej cele są usprawiedliwione i warte uznania. Każdy, kto nie uczestniczy w tej wojnie po stronie Rewolucji, już przez sam ten fakt wspomaga światową oligarchię w zachowaniu i umocnieniu jej władzy. Prawo współczesnego globalnego społeczeństwa jest bezprawne, wszystkie stosunki ułożone na opak. Z drugiej zaś strony, jedynie prawowitą jest obecnie rewolta, opór, walka przeciwko status quo, próbując ustawić jego despotyzm w jego realnym ujęciu. Gdy władza pozostaje w rękach światowej oligarchii, nie musimy przestrzegać żadnych praw, z wyjątkiem praw wojny i rewolucji. Jednakże, światowa oligarchia rządzi opierając się na nowym, prowokując konflikty i starając się nimi manipulować. W takich okolicznościach, mamy do czynienia z nielegalnymi złodziejami i maniakami, zabijanie których jest obowiązkiem każdej normalnej osoby, pamiętając o jej gatunkowej godności. Wojna jest naszą ojczyzną, naszym żywiołem, naszym naturalnym, przyrodzonym środowiskiem, w którym musimy się nauczyć egzystować efektywnie i zwycięsko.

Część VI. Struktura Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego

Podmiotem nowej światowej rewolucji musi być światowa kontrelita. Przeznaczeniem tej kontrelity jest sformować Globalny Sojusz Rewolucyjny (GRA) jako krystalizację wysiłków planetarnych wywrotowych działań niszczących, nakierowanych na zdemolowanie dzisiejszego systemu światowego i pozbawienie władzy światowej oligarchii i jej świty. Ten Globalny Sojusz Rewolucyjny powinien być organizacją nowego typu, właściwą dla warunków XXI wieku. Ani partią, ani ruchem, ani zakonem, ani lożą, ani sektą, ani wspólnotą religijną, ani grupą etniczną lub kastą – jako że formy organizacji zbiorowej poprzednich epok nie mogą służyć za model dla jego struktury. Globalny Sojusz Rewolucyjny powinien być strukturą sieciową, bez jednego centrum kontrolnego, bez określonego zespołu stałych członków, żadnej sterującej grupy lub stałego personelu, lub dobrze zdefiniowanego algorytmu działania. Globalny Sojusz Rewolucyjny powinien być spontaniczny, organicznie wpisany w logikę globalnych procesów, nigdy nie powinien być zaplanowany z wyprzedzeniem, ani związany z określonym miejscem lub czasem. Tylko taka mobilna obecność zapewni Sojuszowi efektywność i odporność na politykę globalnego systemu opresyjnego. Aktywność Sojuszu powinna być oparta na zrozumieniu zespołu wspólnych zasad, celów walki, tożsamości wroga, rozpoznaniu status quo jako katastrofalnego, niemożliwego do tolerowania i wymagającego całkowitego zniszczenia, podobnie jak zrozumieniu przyczyn tej sytuacji, stadium jej rozwoju oraz instrumentalnych procesów, które czynią ją możliwą i rzeczywistą. Każdy, kto to rozumie, jest członkiem Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego, każdy kto nie akceptuje bieżącej sytuacji i kto jest gotowy działać w zgodzie z tym rozumieniem. Oto dlaczego Globalny Sojusz Rewolucyjny musi być policentryczny. Nie powinien mieć pojedynczego terytorialnego, narodowego, religijnego lub innego centrum. Sojusz powinien operować wszędzie, niezależnie od granic, ras i religii, w oparciu o wewnętrzne przekonanie i spontanicznie otwierające się okna możliwości. W istocie to właśnie nieobecność generalnej strategii jest osią strategii rewolucyjnej, oraz nieobecność określonego przestrzennie hierarchicznie jednolitego centrum nerwowego – dominującym modelem jego operacji. Globalny Sojusz Rewolucyjny powinien być wszędzie i nigdzie, prowadzić swoje wywrotowe działania zawsze i nigdy o określonym czasie. Globalny Sojusz Rewolucyjny powinien pojawiać się wtedy i tam, gdzie światowa oligarchia najmniej się tego spodziewa. Globalny Sojusz Rewolucyjny powinien być w tym podobny do awangardowego przedstawienia, praktyki buddyzmu zen i ekscytującej gry; do gry na tle końca człowieczeństwa. Reguły tej gry mogą zostać łatwo zmienione podczas postępu w jej rozwoju, gracze mogą zmieniać swoje twarze, tożsamości, osobiste historie i indywidualne charakterystyki (włączając w to miejsce życia i dokumentację). Globalny Sojusz Rewolucyjny powinien prowokować krach systemu, krótki obieg w funkcjonowaniu globalnej hierarchii i skonfigurowanego przez nią systemu. Nie jest w stanie tego osiągnąć idąc dobrze przygotowaną, zaplanowaną i wyprofilowaną drogą; światowa oligarchia natychmiast by to wykryła i podjęła środki prewencyjne. Oto dlaczego powinniśmy działać z akcentem na zupełną nieprzewidywalność – kombinując ze sobą heroiczne działania jednostkowe i działania zbiorowe na wszystkich poziomach rzeczywistości.

Globalny Sojusz Rewolucyjny powinien być rozmyślnie asymetrycznym – mógłby potencjalnie być częściowo reprezentowany przez państwa, siły społeczne, partie polityczne, ruchy, grupy, aż do poszczególnych jednostek. Wszystko to, co opiera się w stopniu skrajnym lub umiarkowanym, frontalnie lub w bezpośredniej styczności władzy światowej oligarchii musi zostać uznane za terytorium Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego. Ten obszar może być warunkowy lub konkretny, narodowy lub cybernetyczny, naturalny lub sieciowy.

a) Jeśli jakikolwiek kraj na świecie – duży lub mały – działa przeciwko globalnej dominacji Stanów Zjednoczonych, NATO, zachodnich globalistów i światowego liberalnego systemu finansowego, wówczas państwo takie powinno być uważane za część Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego i wspomagane na wszelkie sposoby, niezależnie od tego czy podzielamy wartości tego państwa, czy rządzący nim są atrakcyjni czy odrzucający, czy jego obecny system jest skorumpowany czy sprawiedliwy. Nic nie powinno nas powstrzymywać przed popieraniem takiego państwa, skoro w różnych miejscach współczesnego układu krytyki władz, oczernianie i demonizacja takiego państwa, może być niczym więcej niż czarną propagandą globalnych elit, dyskredytujących swoich przeciwników. Globalny Sojusz Rewolucyjny kategorycznie zakazuje swoim zwolennikom i uczestnikom jakiejkolwiek krytyki reżymów antyamerykańskich i nawet tych wszystkich krajów, których polityki chociażby w jakimś stopniu znacząco różnią się od strategii globalnej elity. Ci którzy poddadzą się otumanieniu przez światowy system totalnej dezinformacji i uwierzą w insynuacje pod adresem takich antyamerykańskich reżymów zasługują na zganienie. Nie da się wykluczyć, że są to prowokatorzy dążący do podziału w szeregach kontrelity. Przestrzeganie lub złamanie tej reguły może być prawdopodobnie przyczyną ocenienia adekwatności lub nieadekwatności tych, którzy twierdzą, że uczestniczą w Globalnym Sojuszu Rewolucyjnym.

b) Ta sama zasada stosuje się do oceny ruchów, partii, organizacji religijnych, narodowych i politycznych. Nie ma znaczenia czego się domagają, czy ich cele są dobre czy złe, czy lubimy czy nie ich liderów, czy ich wartości są czyste czy nie, podobnie jak ich nastawienie, motywy i cele. Ważne jest co innego: czy walczą one ze Stanami Zjednoczonymi i światową oligarchią, czy niszczą istniejący system, lub przeciwnie, podtrzymują go, służą mu i asystują jego funkcjonowaniu. Jeśli to pierwsze, to są one automatycznie uznawane za część Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego; jeśli to drugie – wówczas spadają do obozu światowego zła i satelitów światowej oligarchii; w takim wypadku nie powinny się spodziewać ani litości, ani uznania. W szczególności kryterium orientacji i niezgody powinno być tu wyróżnione: te ruchy, partie polityczne, grupy religijne i inne stowarzyszenia, które konfrontację i rywalizację z innymi grupami tego samego poziomu stawiają ponad imperatywem przeciwstawiania się światowej oligarchii, są w sposób pośredni wspólnikami tej oligarchii i jej nieświadomymi instrumentami. Światowa oligarchia złośliwie szczuje poszczególne grupy przeciwko sobie nawzajem, by odciągnąć je w ten sposób od walki przeciwko sobie samej. Właśnie dlatego tylko te grupy (duże, jak zrzeszające wyznawców poszczególnych religii, i małe, jak oddzielne stowarzyszenia obywateli mające wspólną platformę) powinny być zaliczane do Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego, które są świadome faktu, że w każdej lokalnej lub regionalnej konfrontacji wróg jest najczęściej ukryty, jak to jest ze światową oligarchią, i żeby go pokonać, jeśli to konieczne, muszą one się zjednoczyć nawet z najgorszymi wrogami (na szczeblu lokalnym), jeśli są oni również zorientowani przeciwko światowej oligarchii.

Ci którzy odrzucają tę zasadę, grają na korzyść światowej oligarchii i mogą być z tego powodu obwiniani na podstawie pełnej palety oskarżeń. W sferze tej nie można także ufać globalnym środkom masowego przekazu, dyskredytującym konkretne polityczne, narodowe, ideologiczne lub religijne organizacje, zmagające się ze światową oligarchią; dla pewności wszystkie takie informacje na ich temat zostaną uznane za fałszywe, zaś zaufanie owym mediom powinno zostać uznane za pomyłkę, jeśli nie za przestępstwo. Ci którzy są niesprawiedliwie krytykowani przez globalne środki masowego przekazu, są niemal na pewno tymi politycznymi, religijnymi, ideologicznymi i społecznymi grupami, które najbardziej zasługują na wsparcie Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego.

c) To samo powinno być zastosowane do poszczególnych jednostek, stojących na pozycji odrzucenia światowej oligarchii, lub na pozycji jej krytyków. Oni już są członkami Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego, niezależnie czy są tego świadomi czy nie, deklarują to czy ukrywają, przyznają to czy temu zaprzeczają. Nie jest potrzebne, by wymagać od takich ludzi jasnego opowiedzenia się: z powodów technicznych, w określonych sytuacjach byłoby to dla nich (a zatem i dla nas wszystkich) niekorzystne. Należy jedynie ocenić, jak bardzo szkodzą oni w praktyce światowej oligarchii i dalej postępować wobec nich wedle tej oceny. Pozytywny program o realizację którego walczą jest zupełnie nieistotny. Może być nam bliski, ale może też być zupełnie obcy. Należy oceniać tych ludzi w oparciu o zasięg i efektywność ich oporu, ich wywrotowej destruktywności wobec dzisiejszego status quo. Jeśli ten poziom jest wysoki, zasługują oni na pełne i niewątpliwe poparcie. I ponownie: w tej sprawie byłoby błędem, a nawet przestępstwem, brać pod uwagę oczerniające ich informacje, wytwarzane przeciw nim przez globalne środki masowego przekazu i ich krajowych satelitów. Jeśli światowa oligarchia umieszcza jakąś osobę na czarnej liście, Globalny Sojusz Rewolucyjny musi po prostu tą osobę poprzeć. Niemal zawsze wszystkie posądzenia wobec niej będą przemyślanym kłamstwem, od początku aż do końca. Ale to wszystko nie ma i tak znaczenia – nawet gdyby wszystkie globalistyczne insynuacje były czystą prawdą, niczego by to nie zmieniło – żyjemy w stanie wyjątkowym i bohaterem jest ten, kto jest w stanie zadać maksymalne zniszczenia wrogowi, nie zaś ktoś legitymizujący przykładną moralnością i innymi przymiotami, decydującymi o społecznym szacunku dla człowieka w czasach pokoju. Rewolucjonista ma swoją własną moralność: mierzą ją efektywność i sukces w jego walce przeciwko głównemu światowemu despotyzmowi.

Jakiekolwiek są motywy, które powodują że konkretne siły odrzucają status quo i rzucają wyzwanie oligarchii, globalizacji, liberalizmowi i Stanom Zjednoczonym, powinny one być, w każdym przypadku, przyłączone do sojuszu. O reszcie zadecydujemy po zwycięstwie nad wrogiem i upadku nowego Babilonu. Jest to najważniejsza zasada, jaka powinna lec u podstaw Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego. Światowa oligarchia opiera swoją władzę na fakcie, że projekty alternatywnych wobec niej sił rewolucyjnych różnią się w zależności od strefy, od społeczeństwa, od konfesji (a nawet wewnątrz poszczególnych wspólnot wyznaniowych), od partii, i wreszcie od aktora. Owe sprzeczności celów w sposób maksymalny rozprężają obóz przeciwników status quo i tym sposobem stwarzają warunki dla wyłącznej dominacji globalnej elity. Ta właśnie zasada jest najważniejszym strategicznym czynnikiem sukcesu jej despotycznej władzy. Było wielokrotnie stwierdzonym, że nawet słabe wysiłki zjednoczenia odmiennych partii, ruchów, grup etnicznych, państw lub nawet poszczególnych jednostek na ogólnej podstawie antyglobalistycznej i antyoligarchicznej powodują histeryczną reakcję światowej oligarchii i jej sojuszników, nieumotywowane represje, środki prewencyjne celem zwalczenia i uniemożliwienia realizacji takich wysiłków. Wspominając o niniejszym zagadnieniu utworzenia Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego, ignorując różnice celów drugorzędnych, w oparciu o podstawę jaką jest wspólny wróg – światowa oligarchia, Stany Zjednoczone, Zachód i kapitalizm finansowy, uderzamy w najdelikatniejszy punkt istniejącego systemu, łamiemy jego kod dostępu, zakładamy minę pod fundamentami jego imperialnej strategii, na którą składa się rozgrywanie wewnętrznych sprzeczności rozmaitych sił. Historia dwudziestego wieku pokazuje że każde zjednoczenie ufundowane na wspólnocie celu, nawet to najbardziej masywne (jak miało to miejsce w przypadku światowego systemu komunistycznego i partii komunistycznych działających praktycznie we wszystkich państwach świata) posiada swoją ściśle określoną granicę i nie może poza nią wzrastać. I upadek światowego socjalizmu jest z tym związany: zjednoczywszy wszystko co możliwe wokół inicjatyw antykapitalistycznych z jasno zdefiniowanymi pozytywnymi celami, wdrażanymi na sposób dogmatyczny, uniemożliwiwszy odmienne tych celów interpretacje, komuniści wyczerpali cały rewolucyjny potencjał marksizmu, ale nie zgromadzili masy krytycznej, potrzebnej do rzeczywistego zwycięstwa nad kapitalizmem. Poza obozem marksistowskim pozostawiono pokłady kipiących nienawiścią konserwatywnych, religijnych, narodowych ruchów, które były w równej mierze przeciwne globalnemu kapitalizmowi, ale nie podzielały specyfiki komunistycznej utopii. Czerpiąc korzyść z tego podziału, Zachód mógł zwyciężyć blok sowiecki. Ten los musi stać się przedmiotem dużej uwagi ze strony rewolucjonistów XXI wieku. Jeśli dziś wciąż będziemy nalegać na porozumienie zbudowane wokół jedności celu, jaki proponujemy jako alternatywę dla światowej kapitalistycznej oligarchii i globalnej dominacji Stanów Zjednoczonych, będziemy skazani na nieuchronną porażkę i samodzielnie oddamy w ręce naszych wrogów broń umożliwiającą zwycięstwo nad nimi.

Globalny Sojusz Rewolucyjny powinien przede wszystkim karmić się duchem wolności i niezależności, i dopiero w dalszej kolejności powinien szukać materialnych zasobów dla realizacji poszczególnych operacji i projektów. Powinien zacząć od woli. To jest istota ludzkiej godności. To najważniejsza reguła rozwoju Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego. W jego centrum powinien być duch. Są sytuacje gdy pojedynczy człowiek jest bezradny wobec zewnętrznych okoliczności, wobec sił natury, wobec potęgi przeznaczenia. Czasami jednostka staje wobec przeszkód niemożliwych do pokonania, które ją przerastają. Ale esencją człowieczeństwa jest, że nawet wobec brutalnej siły lub presji okoliczności, jednostka może pogodzić się lub nie pogodzić z tym co się dzieje, powiedzieć „tak” lub „nie” okolicznościom. I jeśli odpowie ona „nie”, wówczas wyda ostateczny wyrok na okoliczności, w ten sposób przygotowując pole pod przyszłe dotyczące ich rozwiązanie. Pozostając w niezgodzie z obiektywnym światem, duch ludzki już przez sam swój sprzeciw zmienia go, i nawet jeśli konsekwencje jego osądu nie pojawiają się natychmiast i nie w jego sprawie, nigdy nie pozostają martwą literą. To jest właśnie duch napędzający historię, społeczeństwo i ludzkie życie. Każde bogactwo materialne, każdy potencjał niezgodny z duchem, wolą i moralną zgodą będzie bezużyteczny i bezsilny. I znamy przykłady, gdzie całe cywilizacje negowały prawo uznawania rzeczy materialnych za realne wartości, i przeciwnie – umieszczały prawdziwe wartości w rzeczywistości duchowej – w światach kontemplacji, boskości, wiary, ascetyzmu. Przeciwnie, obecność woli moralnego wyboru jest zdolna obrócić zupełny brak surowców i środków w jego odwrotność, skonstruować nieskończone imperium z minimalnym kapitałem początkowym, pokrywając rozległe obszary materialnej egzystencji. Ludzki duch może zrobić cokolwiek. Oto dlaczego Globalny Sojusz Rewolucyjny powinien być gotowy rozpocząć swoją walkę przeciwko światowej oligarchii z dowolnego miejsca – od izolowanej jednostki, niewielkiej grupy ludzi, ruchu, partii, aż po granice wspólnot religijnych, całych społeczeństw, narodów i cywilizacji. Możesz włączyć się do walki nie mając zupełnie nic, na podstawie negatywnej oceny bieżącej sytuacji i radykalnego niezadowolenia, braku satysfakcji z tego, co się dzieje. I możesz polegać na istniejących strukturach jakiejkolwiek skali. Środki dla wprowadzenia w życie globalnej działalności rewolucyjnej, dla totalnej planetarnej wojny powinny być czerpane zewsząd, bez martwienia się o ich pochodzenie i pierwotne przeznaczenie. Tutaj wszystko się nada – duże i małe, tradycyjne bronie i nowe technologie, infrastruktury całych państw lub międzynarodowych platform, kreatywność poszczególnych jednostek, heroicznie dołączających do walki przeciwko globalnej oligarchicznej bestii. Tylko duch napędza ludzką historię. W duchu, w jego chorobie, w jego słabości, w jego zaniku, w jego ogłupieniu powinniśmy szukać przyczyn obecnej patologii, która może zostać uleczona jedynie przez ducha.

Część VII. Obrazy przyszłości: dialektyka wielorakich norm

Przyszłość będzie możliwa jedynie wtedy, gdy uda nam się zniszczyć istniejący świat i uczynić zasady rzeczywistością. Każdy segment frontu antyamerykańskiego, każdy element Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego ma swoją wizję przyszłości, swoje własne zasady. Musimy sobie tu powiedzieć, że owe obrazy i zasady są zróżnicowane, różniące się od siebie, i nawet wzajemnie się wykluczające. Ale stanie się to istotne dopiero wtedy, gdy te zasady i obrazy przyszłości będą realizowane jako coś uniwersalnego i obligatoryjnego, coś będącego wykluczającym i wykluczającego wszystkie inne obowiązki dla całej ludzkości. W takim przypadku, rozłam wewnątrz Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego byłby prędzej czy później nieunikniony, tak więc jego działalność skazana byłaby w pewnym momencie na porażkę. Muzułmanie, ateiści, chrześcijanie, socjaliści, anarchiści, konserwatyści, libertarianie, fundamentaliści, sekciarze, postępowcy, obrońcy środowiska, lub tradycjonaliści, z trudem wytrzymaliby ze sobą, gdyby próbowali rozszerzyć swoją wizję przyszłości na swoich sąsiadów, lub nawet szerzej, na całą ludzkość. I światowa oligarchia natychmiast wyciągnęłaby z tego korzyści, wbijając klin pomiędzy swych oponentów, rozerwałaby ich solidarność i pozabijała lub wydusiła każdego oddzielnie. Pomimo niebywałej prostoty i prymitywizmu takiej strategii, dawała ona niezmiennie i bezustannie pozytywne rezultaty wszystkim stosującym ją w przeszłości. Globalny Sojusz Rewolucyjny nie może poddać się takiemu uprzednio zaprogramowanemu i antycypowanemu obrotowi wypadków. Umiejętność wyciągania wniosków z historii i tworzenia strategii opartej na racjonalnych przemyśleniach jest cechą konstytutywną inteligentnego człowieka. Tak więc dla zwycięstwa prowadzonej przez siebie walki, Globalny Sojusz Rewolucyjny musi ominąć tą zbliżającą się pułapkę. Zachowując różniące się i wzajemnie zróżnicowane obrazy przyszłości, musimy nauczyć się widzieć je raczej w lokalnym niż w uniwersalnym charakterze. Islam dla muzułmanów, chrześcijaństwo dla chrześcijan, socjalizm dla socjalistów, ekologia dla obrońców środowiska, fundamentalizm dla fundamentalistów, naród dla nacjonalistów, anarchia dla anarchistów i tak dalej – to powinna być droga projektowania przyszłości. Znaczy to, że musimy rozpoznać wielorakość, pluralizm przyszłości, jej wielozmienność, podobnie jak istnienie różnych projektów przyszłości na różnych sąsiadujących ze sobą lub niesąsiadujących terytoriach. Globalny Sojusz Rewolucyjny sprzeciwia się jednej przyszłości wspólnej dla wszystkich; opowiada się za bukietem przyszłości, za zrekonstruowaniem ludzkości w palecie odcieni i kolorów, dróg i wariantów, horyzontów i szlaków, obszarów rzucania się naprzód lub powrotu do korzeni. Ale dla nadejścia niektórych z tych alternatywnych przyszłości, pomoc innych sił – konkretnie zaś tych widzących przyszłość inaczej – jest potrzebna. To jest głównym odkryciem strategii rewolucyjnej XXI wieku. Nikt nie będzie miał przyszłości jeśli nie uzna, że inni będą także mieli swoją przyszłość, różniącą się od innych swoimi własnymi zasadami i swoim własnym horyzontem. Przyszłość stanie się rzeczywistością, tylko wówczas gdy wszystkie narody i kultury, wszystkie cywilizacje i ruchy polityczne, wszystkie państwa i poszczególne jednostki, poradzą sobie z amerykańską hegemonią, światową oligarchią i systemem finansowym. To zaś może dojść do skutku tylko przez połączenie wysiłków wszystkich tych, którzy są niezadowoleni. Nikt nie powinien być wykluczony z Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego. Wszyscy, którzy przeciwstawiają się status quo i którzy widzą źródło wszelkiego zła w liberalizmie, globalizmie i amerykanizmie, powinni być traktowani jako pełnomocni uczestnicy naszego wspólnego frontu.

Przyszłość musi być oparta na zasadzie solidarności, na społeczeństwach jako organicznych, holistycznych jednościach. Każda kultura udzieli swojej własnej odpowiedzi w partykularnych formach duchowych i religijnych. Forma będzie odmienna w każdym przypadku. Ale wszystkie one będą miały ze sobą coś wspólnego. Nie ma takich kultur, religii, ani państw, które cenią materię, pieniądze, fizyczny komfort, mechaniczną efektywność i życiową wygodę jako najwyższe wartości. Materia nigdy nie może odzyskać swojej własnej formy, ponieważ jest pozbawiona formy. Ale to właśnie ten rodzaj całościowo materialistycznej cywilizacji jest budowany przez światową oligarchię, bazującą na najbardziej podstawowych, najniższych bodźcach, i na najbardziej prymitywnych odruchach ludzkich. W najciemniejszych głębinach duszy, leżą uśpione haniebne, na poły-zwierzęce, na poły-demoniczne energie, dążące do uzyskania znaczenia przez wmieszanie się w organiczne, fizyczne istnienie. Te uśpione energie, oporne wobec ognia, światła, koncentracji i wartościowania, są podporą wykorzystywaną przez globalny system, które on pielęgnuje, za którymi goni, którymi się cieszy. Ta głębina duszy, lub głos fizyczności, rujnuje każdą formę kulturalną, każdy ideał, każdą zasadę, czymkolwiek by nie była. To oznacza, że bieg historii ustaje, wieczny powrót konsumpcyjnego cyklu rozpoczyna się, podobnie jak pogoń za materialnymi przyjemnościami, konsumpcją symulakrów i bezmyślnych wyobrażeń. To właśnie tą drogą społeczeństwa tracą swoją przyszłość. Każda kultura opiera się tym podstawowym ciągotom, energiom duchowego rozkładu i dekadencji, ale czyni to na swój własny sposób i znaczy koordynaty swoich własnych norm, idei i ducha. I pomimo faktu, że zarys i konfiguracja tych norm i ideałów różnią się od siebie, wszystkie mają jedną cechę wspólną – w rzeczywistości tak właśnie to wygląda za każdym razem, gdy mówimy o formie raczej, niż substancji, o idei raczej, niż fizyczności, o normie i wysiłku raczej, niż zaniku, rozrywce, rozpuście. Tak więc obraz przyszłości jest wspólny w całej swojej różnorodności, i by go osiągnąć, wszyscy uczestnicy Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego muszą walczyć przeciwko światowej oligarchii. We wszystkich przypadkach jest to raczej forma niż deformacja, idea raczej niż materia, coś dowartościowującego raczej ludzkiego ducha, niż topiącego go w pustej przepaści nieruchomej entropicznej fizyczności. W sercu każdej normy znajdują się dobro wspólne, prawda i piękno. Każdy naród ma swoje własne ideały – zazwyczaj są one bardzo różne. Wszystkie dzielą jednak przekonanie, że to właśnie, a nie co innego, jest ideałem. Światowa oligarchia niszczy te wszystkie ideały, nie pozwalając żyć według nich. Robiąc to, pozbawia wszystkie społeczeństwa przyszłości.

Ideały te powinny zostać osiągnięte na drodze wojny i wzmocnione ogniem rewolucji. Nie pojawią się po prostu same z siebie. To właśnie dlatego rewolucja przeciwko amerykańskiemu systemowi globalistycznemu nie jest po prostu szczegółem lub wypadkiem przy pracy, lecz pracą historii, ruch której jest powstrzymywany przez konkretne siły. Siły te nie ustąpią samodzielnie, nie odstąpią na bok, i nie otworzą drogi dla sił życia. Znajdujemy się w ślepym zaułku cywilizacyjnym i historycznym,. Struktura tego zaułka jest taka, że zarówno jego obiektywne jak i subiektywne strony decydują, że taki pat jest samolubnie podtrzymywany przez określone historyczne i zarazem antyhistoryczne zjawisko – światową oligarchię. Dla otwarcia bram przyszłości, konieczne jest wysadzenie tam stojących na jej drodze. Bez wojny nie będzie zwycięstwa. Bez zwycięstwa nie będzie przyszłości. Inaczej niż w naturze, gdzie Słońce wschodzi samo każdego poranka, rozpoczęcie świtu ludzkiej historii zależy bezpośrednio od efektywności i sukcesu w walce przeciw siłom ciemności – światowej oligarchii, Stanom Zjednoczonym, globalnemu kapitalizmowi. Tylko jeśli istniejąca globalna elita zostanie wyrwana z korzeniami, bieg historii będzie mógł ruszyć z miejsca, w którym dziś utknął. Przyszłość może zostać ukształtowana tylko w wojnie i narodzić się z ognia Globalnej Rewolucji. Wojna i Rewolucja są przebudzeniem. Pora dnia jest czasem przebudzonych. Tymczasem światowa oligarchia robi wszystko dla zapewnienia by ludzkość wciąż spała i pragnie zagwarantować, że nigdy się ona nie obudzi. Właśnie z tego powodu jest tworzony sztuczny wirtualny świat, w którym noc trwa zawsze, zaś dzień jest zastępowany przez rozkoszną elektroniczną symulację. Ten świat powinien zostać wysadzony w powietrze.

Projekt przyszłości musi być rozważany i stworzony w sposób otwarty. Ludy i społeczeństwa muszą go wybrać, ale nie odebrać go jako coś narzuconego. Tak więc Globalny Sojusz Rewolucyjny musi odwoływać się do wszystkich i do każdego; musi ujawnić wszystko na temat swoich celów i dążeń, oraz ich horyzontów i planów. Globalny Sojusz Rewolucyjny nie powinien dążyć do narzucenia lub obdarowania kogokolwiek czymkolwiek. Globalny Sojusz Rewolucyjny nic nie obiecuje, nie wzbudza pragnień, oraz nie prowadzi do celu, który jest jasny jedynie dla samego Sojuszu, lecz pozostaje tajemnicą dla wszystkich pozostałych. Takiego rodzaju taktyki nie doprowadzą nas do upragnionego celu. Globalny Sojusz Rewolucyjny nalega na powszechne przebudzenie, totalną mobilizację, przenikliwość i ogólną świadomość katastrofy, która rozpoczęła się i osiąga swój moment kulminacyjny, oraz na budowę nowego przejrzystego świata – otwartego dla wszystkich ludzi – na tej tragicznej podstawie. Musimy powiedzieć ludziom prawdę: stan w jakim znajduje się ludzkość jest odrażający, jego diagnoza jest wysoce rozczarowująca. Tak, to jest choroba, ostra choroba, głęboka i nie chcąca ustąpić. Ale… uleczalna. Jest uleczalna tylko wtedy, gdy zostanie rozpoznana jako choroba, rozważana jako taka, i jeśli znajdzie się wola zmiany sytuacji i znalezienia horyzontu wyzdrowienia. By stać się zdrowym, trzeba najpierw pokonać chorobę. By pokonać chorobę, musimy zdać sobie sprawę, że jesteśmy poważnie chorzy. Zaś pierwszym krokiem w kierunku pokonania choroby będzie zdanie sobie sprawy, gdzie choroba nas dopadła i kim są jej roznosiciele. Zakażenie pochodzi od kultury współczesnego Zachodu i jej historycznych poprzedników. Nosicielem zarazy, pasożytującym na jej rozwoju zupełnie jak komórki nowotworowe w zdrowej tkance, jest światowa oligarchia, amerykańskie państwo-potwór, ideologia liberalizmu, złośliwa w swoich podstawach, jego światowa sieć agentów wpływu, służąca we wszystkich społeczeństwach imperium zła – włączając w to te, które zdołały zachować choćby częściową odporność na jej szkodliwe wirusy. Lekarze wiedzą, że bez woli pacjenta, wyzdrowienie nie jest możliwe, i żadne sztuczki oraz zewnętrzne metody tu nie pomogą. Tak więc głównymi sojusznikami Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego są po prostu ludzie, społeczeństwa, kultury, cała ludzkość, które są po prostu zobowiązane by się przebudzić i zrzucić z siebie wysysającą krew liberalną oligarchiczną amerykańską szumowinę. Dokonać odnowy i rozpocząć życie pełnią życia – stosownie do swojej własnej woli i swojej własnej umysłowości. Tylko wtedy misja Globalnego Sojuszu Rewolucyjnego zostanie wypełniona i nie będzie on już dłużej potrzebny. W to miejsce nadejdzie przyszłość, którą ludzkość sama sobie wybierze, i którą swobodnie ukształtuje swoimi własnymi rękami. Ukształtuje siebie, tylko z udziałem samej siebie, i tylko dla siebie.

Opublikowano za: http://xportal.pl/?p=1268

Comments

  1. ozgacz says:

    Globalna walka z Globalizmem?
    – “Kto mieczem wojuje od miecza ginie”,
    więc może by zamiast tego “zło dobrem zwyciężać”?

    • Klub Inteligencji Polskiej says:

      Czy nie jest to zniewalające znieczulenie wyznawców, za pomocą jednej religii monoteistycznej, która mówi “zło dobrem zwyciężaj”, “wszystko rozdaj”, “nadstaw drugi policzek”, a druga religia monoteistyczna wywodząca się z tego samego miejsca na Ziemi wpoiła swoim wyznawcom generalną zasada: “wszystko jest twoje”, “wal w mordę”, “kłam w swoim interesie” a nawet, że zabijanie innowierców to nie grzech ???

      • ozgacz says:

        @KIP – Nie mogę odpowiedzieć w imieniu tych wyznawców, a jedynie w swoim. Takie założenie, budzi we mnie współczucie (wybacz im bo nie wiedzą co czynią) i raczej skłania do modlitwy o mądrość i “zrozumienie”. Natomiast: „zło dobrem zwyciężaj”, „wszystko rozdaj”, „nadstaw drugi policzek”, są tylko hasłami, których istotę trzeba najpierw poznać, by uzyskać “uwolnienie bez znieczulenia”. Natomiast z tym wywodzeniem się z…, jest jak z drzewem owocowym, które jak nie będziesz pielęgnował, albo zbyt mocno przytniesz, zdziczeje. A teraz moje pytanie: czy manifest globalnego sojuszu rewolucyjnego bardziej wpisuje się w “zło dobrem zwyciężaj”, czy “zabijanie (innowierców) to nie grzech? (Innowierca – przecież nie odnosi się jedynie do religii, może być nim każda osoba, która ma inne poglądy na sprawę niż grupa, w której się znalazła).

        • Klub Inteligencji Polskiej says:

          Pana komentarze dowodzą, że czytał Pan ten tekst, jak tekst gazetowy np. w Gazecie Wyborczej lub Gazecie Polskiej i to jeszcze wyrwane z kontekstu fragmenty. Radzę zatem dokładnie go przestudiować, co zaoszczędzi Panu czytania kilkudziesięciu tysięcy stron gazetowej wiedzy, a w przypadku wątpliwości może Pan też zawartą wiedzę w necie zweryfikować, pod warunkiem, że chce Pan dociekać prawdy, a nie używać potocznych wytrychów hasłowych. Pisanie “zło dobrem zwyciężaj” jest takim pustym hasłem dla “pobożnych lemingów umysłowych” aby ich znieczulić na własne samodzielne myślenie i dociekanie, co się w tym naszym świecie dzieje ( co nie jest też łatwe) oraz aby jak posłuszni niewolnicy “zainfekowani” myśleniem życzeniowym godzili się na zamieszkanie w “folwarku zwierzęcym” Orwella. Dyskusje możemy kontynuować, pod warunkiem, że będzie Pan wiedział co merytorycznie pisze w kontekście artykułu. Natomiast jeżeli będzie Pan pisał co Pan wie, jak do tej pory, to dyskusję będę uważał za zamkniętą.

Wypowiedz się