Między sektą a uległością.

Między sektą a uległością

Felieton Janusza Sanockiego

 

Czy przyczyną smoleńskiej katastrofy był błąd pilotów? Minister Sikorski wiedział to natychmiast po rozbiciu się prezydenckiego samolotu. Po prostu wiedział i już. Podobnie jak Ewa Kopacz widziała jak Rosjanie przekopują „na metr ziemię”, a premier Tusk od razu odrzucił możliwość zamachu i odda śledztwo Rosjanom. Wszyscy to wiemy i wszyscy, z wyjątkiem obozu PO, tym się oburzamy – jak tak można? Można, bo przyczyną jest tu zwykła psia uległość ekipy Tuska wobec obcych. Nie tylko Rosjan przecież.
No dobrze, ale dlaczego w takim razie Polacy nie wybiorą PiS-u?
No bo PiS jest taki sam, tylko na odwrót. Jakie dane miał Antoni Macierewicz, żeby od początku mówić o zamachu? O bombach próżniowych, a teraz o dwóch wybuchach, jako niezbitym dowodzie na zamach? Nie ma żadnych do tego podstaw. Tak jak Sikorski nie miał podstaw do mówienia o winie pilotów, tak i Macierewicz nie miał podstaw do obarczania Rosjan i Putina winą za śmierć polskiego prezydenta. A nie tylko Antoni Macierewicz wypowiada się w tym duchu. Podobne deklaracje składa była minister Fotyga, poseł Pięta i wielu innych polityków PiS.
Oczywistym jest, że w śledztwie smoleńskim popełniono wiele błędów, wiele zaniedbań, że nie można być pewnym rzetelności rosyjskiej prokuratury, a nawet można być pewnym jej nierzetelności. Ale to wszystko nie upoważnia jeszcze do głoszenia o zamachu i o tym, że „Putin ma krew Polaków na rękach!”
Takie wypowiedzi – powtarzam – obniżają wiarygodność polityków PiS i w efekcie podtrzymują dobre notowania PO.
Po co zatem robią to PiS-owcy? Myślę, że wybrali taką metodę cementowania własnego elektoratu. Patriota polski żyje tradycją powstań, walki z Rosjanami, pamięta o 1920 roku i Katyniu – łatwo więc dorzucić do tego łańcucha skojarzeń jeszcze Smoleńsk i na tle uległości Tuska pokazać – „oto my, PiS – jedyni nie boimy się Ruskich!”
Teza o zamachu dowartościowuje także śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Skoro Putin podjął niebywałe ryzyko zlikwidowania Lecha Kaczyńskiego, to widać tylko Lech Kaczyński był zdolny na świecie postawić tamę rosyjskiej zaborczości i ekspansji. To zatem musiał być wybitny prezydent!
Prezydent Lech Kaczyński był niewątpliwie przyzwoitym osobiście człowiekiem, patriotą, na tle pozostałych – pożal się Boże – prezydentów Polski po 1989 r. niewątpliwie był jedynym, który zasługiwał na szacunek. Jednak, co do jego politycznych talentów, zdania są, jak zwykle, podzielone. Nie byłem jego wrogiem, ale nie uważam bynajmniej, że ta prezydentura zasługuje aż na takie zachwyty. Wręcz przeciwnie, raczej jako polityk, moim zdaniem, śp. Lech był dość marnym politykiem. Ot, choćby w dziedzinie ustrojowej, on, doktor prawa, nie zauważył licznych wad ustrojowych RP, m.in. sztucznego podziału władzy wykonawczej. A przecież w latach, kiedy sam był prezydentem, a jego brat premierem, mógł był choć próbować dokonać reformy i wprowadzić system czysto prezydencki, albo czysto kanclerski. Nie byłoby potem kłótni o samolot. Oprócz polityki historycznej, właściwie śp. Lech nie miał, w mej opinii, większych osiągnięć.
Jego tragiczna śmierć rzeczywiście wstrząsnęła Polakami i politycy PiS próbują wyraźnie budować legendę zmarłego, i wokół niej stworzyć polityczny obóz. Stąd m.in. teza o rosyjskim zamachu wyraźnie jest im na rękę.
Jednak takie upolitycznienie i wyraźne instrumentalizowanie kwestii katastrofy bardziej prowadzi do stworzenia sekty niż politycznego obozu, a ponadto u ludzi myślących budzi protest.
Ostatnio kubeł zimnej wody wylał na smoleńską sektę PiS przewodniczący Episkopatu Polski abp Michalik, nawołując jednak do opamiętania w rzucaniu bezpodstawnych oskarżeń. Bardzo dobrze należy też ocenić inicjatywę Episkopatu zaproszenia do Polski patriarchy moskiewskiego Cyryla i wspólnego apelu do obu narodów o pojednanie. Ta mądra i dalekowzroczna polityka wzbudziła nieprzytomne ataki ze strony polityków PiS. Nic dziwnego – biskupi pokazali, że między uległością Tuska, a sekciarską wrogością do Rosjan PiS – jest jednak trzecia droga. Droga rozsądku.

Janusz Sanocki