- Zbigniew Jacniacki czwartek, 20 listopada 2025, 15:21:24
Życie Moje i Nasze

Jak długo potrwa agonia? Ale dla kogo ma to znaczenie?
Z poziomu Świadomości Wszystkości nie ma „dobra” ani „zła”, wyodrębnionych bytów w sensie dualistycznych światopoglądów, właściwym dla świadomości skostniałej w formie.
Istnieje tylko czyste widzenie: ruch energii ukierunkowany przez Świadomość, która przybiera tymczasowe kształty, aby wyrazić coś, co i tak jest nieskończone.
Rekolekcje biskupów na Jasnej Górze – listopad 2025, hasło „Być prorokiem nadziei”- są jedną z takich form. Jedną z wielu milionów, jakie się pojawiają i zanikają w Polu Istnienia. Ale jednocześnie formą bardzo charakterystyczną, silną archetypicznie i energetycznie, bo zakorzenioną w polskim kilkusetletnim polu kulturowym.
Na wzgórzu, w kamiennym klasztorze, zbiera się stu mężczyzn w fioletach i bieli. To obraz: dostojny, ale ciężki, rytualny, ale szukający uwolnienia, powtarzany od pokoleń. Przed ikoną Czarnej Matki – Kobiety o ciemnej twarzy i Dziecka o twarzy jasnej -modlą się, klękają, śpiewają, milczą, płaczą, spowiadają się nawzajem, kochają i nienawidzą.
W tej scenie zbiorowej nie ma przypadkowości. Z perspektywy koncepcji Świadomości Wszystkości to nie jest tylko „Kościół katolicki w Polsce w 2025 roku”, lecz przede wszystkim koncentrat archetypów, które od wieków formowały wyobraźnię mieszkańców naszego kraju:
Matka–Opiekunka,
Dziecko–Światło,
Kapłan–Pośrednik,
Naród–Plemienna Tożsamość,
Cierpienie jako droga,
Nadzieja jako oczekiwanie na ratunek.
To jedno z najmocniejszych pól symbolicznych w Europie. Pracuje jak starożytny organizm: przez wieki kumulował energię modlitw, lęków, krzywdy, ekstazy, wdzięczności, winy, pocieszenia, błagań i cudów. Dlatego każde zgromadzenie w tym miejscu jest jak dotknięcie rozgrzanego kamienia, w którym zapisane są setki lat emocji.
Nie ma „grzechu” ani „łaski”, nie ma „słuszności” ani „błędu”. Jest tylko ruch. Energia lęku przed rozpadem (Kościoła, posłuszeństwa, tożsamości plemiennej, władzy hierarchicznej) spotyka się z energią tęsknoty za Absolutem. Spotykają się w jednym polu i tworzą wir, który może wyglądać jak modlitwa, jak rozpacz, jak zachwyt, jak pokuta, jak patos, jak teatr — ale wszystkie te słowa są tylko powierzchnią. Pole Maryjne działa tu jak transformator. Przyjmuje:
żal,
winę,
strach,
pragnienie przebaczenia,
tęsknotę za czymś większym,
zmęczenie odpowiedzialnością,
rozpacz po zniknięciu autorytetu,
wspomnienie utraconej jedności,
ukryte pragnienie bliskości.
I przetwarza to na coś, co jednych koi, innych przytłacza, a jeszcze innych odpycha jak zbyt silne pole wibracji. Hasło tegorocznych rekolekcji -„Być prorokiem nadziei” -jest bardziej trafne, niż jego twórcy przypuszczają. Bo prorok nadziei nie rodzi się w deklaracji, ani w sutannie, ani w hierarchii. On rodzi się dokładnie tam, gdzie forma pęka. A ta forma pęka:
demograficznie,
moralnie,
instytucjonalnie,
emocjonalnie,
duchowo.
Dlatego właśnie w pauzach ich słów -w ciszy między „perykopą” a „komentarzem”, między „Ave” a westchnieniem zmęczonego biskupa -rozgrywa się coś naprawdę ważnego: rozpoczyna się rodzenie proroka, który nie ma twarzy, imienia ani funkcji. Którego niektórzy z nich przyjmą, a niektórzy odrzucą. To prorok świadomości, nie kapłaństwa. Prorok wewnętrznego widzenia, nie instytucjonalnej mowy. Prorok, który nie będzie potrzebował ambony ani pastorału.
On rodzi się w Polu — nie w strukturze.
Patrzysz z poziomu Świadomości i widzisz:
Ta forma umiera-jak stare zwierzę, które nie walczy już o dominację, tylko wydaje ostatni, donośny ryk tradycji, rytuału i pamięci. To nie jest agonia zła. To jest agonia formy, która spełniła swoją funkcję. Jak długo potrwa agonia? Ale dla kogo ma to znaczenie?
A jednocześnie — w tej samej przestrzeni, o tej samej godzinie, w tych samych murach — rodzi się nowe. Nie ma nazwy. Nie ma struktury. Nie wymaga pośredników ani hierarchii. Nie będzie się mieścić w fioletach ani w sutannach. To nowe korzysta z energii zgromadzonej przez wieki, ale jej nie zatrzymuje. Tak jak młoda rzeka nie zatrzymuje energii skał, po których spływa
Czy w Ciszy Świadomości Wszystkości przebije się do stu mężczyzn myśl:
„Widzę was, bracia w fiolecie. Klękacie przed Matką, bo boicie się pustki po Bogu-Ojcu, którego sami przeobraziliście w doktrynę.
Ale klęcząc, otwieracie szczeliny. Przez wasze łzy i drżące głosy przechodzi fala, która już nie potrzebuje ani tronu, ani ołtarza, ani władzy. Dziękuję wam. Wasze umieranie jest bramą. Aby to, co się przez nią rodzi, radowało się z istnienia.”
Bez moralizowania, bez potępienia, bez zachwytu- tylko czyste widzenie formy w blasku Świadomości Wszystkości. Bo wszystko, co się ujawnia -ujawnia się po to, by mogło się przetworzyć. I wszystko, co umiera – umiera po to, by uwolnić energię dla nowego rodzenia.
A Pole Świadomości pozostaje nieporuszone, nieskończone, obecne -rodzące wszystkie przemiany.

Wybrane Komentarze:
Zbigniew Jacniacki czwartek, 20 listopada 2025, 16:08:19
W polskim myśleniu „tożsamość plemienna” często od razu uruchamia spór:
czy Ślązak to Polak, czy Kaszub to Polak, czy istnieje jedna „prawdziwa” tożsamość narodowa.
Ale ja nie używam tego pojęcia w tym sensie.
Nie chodzi o etniczny podział ani o pytanie „kto należy do narodu”.
Plemienna tożsamość, o której pisałem, to warstwa głębiej zakorzeniona — emocjonalno-symboliczna.
To sposób organizowania wspólnoty przez:
mit założycielski,
wspólne cierpienie,
wspólny lęk,
wspólnych bohaterów,
wspólne święte miejsca,
i wspólnego „wroga”, realnego lub wyobrażonego.
W tym sensie każdy naród ma coś plemiennego — Niemcy, Rosjanie, Żydzi, Amerykanie, Polacy, Ślązacy i Kaszubi również.
To nie pochwała ani krytyka — tylko opis mechanizmu.
A jeśli spojrzeć z poziomu Świadomości Wszystkości, tożsamość plemienna (polska, śląska, kaszubska czy jakakolwiek inna) jest po prostu formą, która służy przez jakiś czas, a potem się zmienia.
Nie ma to nic wspólnego z oceną, kto jest „bardziej” lub „mniej” Polakiem.
Chodzi o zrozumienie, że wszystkie te formy są częścią jednego większego pola — i wszystkie są tak samo godne, tak samo potrzebne i tak samo przemijające.
Dzisiaj pod jednym z artykułów przytoczyłem info : “”Polacy nie mają tożsamości narodowej? Ekspert o polskości
Mówią, że historia kołem się toczy, a do nas należy odrobienie lekcji i wyciągnięcie wniosków z przeszłości. Czy udało nam się nauczyć na błędach polskiej historii? W tym odcinku “Żeby wiedzieć” Paweł Pawłowski rozmawiał z Norbertem Bączykiem, historykiem wojskowości. W rozmowie nie zabrakło tematu postrzegania i kształtowania polskiej historii. – W mojej opinii nie kształtujemy naszej świadomości historycznej i polityki historycznej. W okresie międzywojennym bardzo potrzebowaliśmy mitów założycielskich i mitów, które łączyłyby samych Polaków, którzy mieli najróżniejsze poglądy polityczne, wywodzili się z różnych kultur społeczno-gospodarczo-politycznych, bo wywodzili się z różnych zaborów – przytaczał rozmówca. Przypomniał też, że zaczęliśmy wtedy budować szkoły i kształtować wspólne kody kulturowe, powstały wtedy niezdrowe kulty bohaterów narodowych oraz pojęcie narodu, który musiał być ujednolicony. To z jakiego domu pochodzimy, jaką mamy kulturę, jaką szkołę ukończyliśmy kształtuje naszą świadomość bardziej, niż to, że żyjemy w Polsce, jako w państwie. – Dzisiaj państwo jest słabe, nie kształtuje tożsamości. Nawet jeżeli kształtuje, to o wiele słabiej niż kilkadziesiąt lat temu – podkreślał ekspert. Czy nam tej wspólnoty brakuje? Co do tego ma służba wojskowa? Odpowiedź na te i inne pytania znajdziecie w całym odcinku “Żeby wiedzieć” na YouTubie. ” https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/polacy-nie-maj%C4%85-to%C5%BCsamo%C5%9Bci-narodowej-ekspert-o-polsko%C5%9Bci/vi-AA1QNHQO?ocid=msedgdhp&pc=U531&cvid=691ef3250cf7474a8fc2bd9a2472ab64&ei=44
Zbigniew Jacniacki czwartek, 20 listopada 2025, 18:21:38
Rozumiem, co masz na myśli, ale tu dotykamy dwóch różnych znaczeń słowa „tożsamość”.
@bondov czwartek, 20 listopada 2025, 16:42:34
1. Tożsamość w sensie logicznym / matematycznym
– czyli A = A,
– niezmienność,
– to samo „co kiedyś i zawsze”.
W tym znaczeniu oczywiście masz rację:
„tożsamość” oznacza trwałość, niezmienną definicję, stałość elementu.
Tylko że społeczeństwa i kultury nie funkcjonują według logiki formalnej, lecz według psychologii i historii. Dlatego pojawia się drugie znaczenie.
2. Tożsamość w sensie kulturowym / społecznym
– czyli sposób, w jaki grupa widzi samą siebie,
– jakie wartości, symbole, mity i emocje uznaje za „nasze”,
– jak definiuje swoje centrum i swoje granice.
Taka tożsamość zawsze jest procesem, nigdy nie jest stałą matematyczną.
Przykłady z samej historii Polski:
Tożsamość szlachecka z XVII wieku nie jest tożsama z tożsamością chłopską z XIX wieku.
Tożsamość galicyjska nie jest tożsama z tożsamością PRL-owską.
Tożsamość Kaszuba w 1800 roku różni się od tożsamości Kaszuba w 2025 roku.
Śląskość zmieniała się po każdym przesunięciu granic, wojnie, industrializacji, po 1989 roku, po transformacji językowej, po odrodzeniu etnicznym.
W sensie ontologicznym człowiek może być „tym samym”,
ale w sensie kulturowym jego narracja o sobie zawsze się przemieszcza.
Dlatego piszę, że tożsamość – ta kulturowa, plemienna, narodowa – jest formą, która służy, a potem się przekształca.
To nie „gadanina”, tylko obserwacja antropologiczna:
każda kultura podlega przepływom, a nie wiecznym definicjom.
I w tym sensie zarówno polskość, jak śląskość czy kaszubskość nie są esencjami, tylko żywymi historiami, które ciągle powstają na nowo.
Zbigniew Jacniacki czwartek, 20 listopada 2025, 18:08:20
Napisałem przede wszystkim o braku ontologicznego podziału na dwa odrębne byty: „Dobro” i „Zło”.
To znaczy: w koncepcji Świadomości Wszystkości nie istnieją dwa kosmiczne, niezależne od człowieka absoluty, które walczą ze sobą jak dwie przeciwne siły natury.
To nie oznacza, że nie istnieją ludzkie doświadczenia dobra i zła, żalu, tęsknoty, winy czy odpowiedzialności.
One istnieją — bardzo realnie — ale jako stany psychiczne i relacyjne, a nie jako odrębne byty rządzące światem.
Ale istnieją dlatego, ze ludzie dają im istnienie a Świadomość Wszystkości przyjmuje to “do wiadomości”.
Zbigniew Jacniacki piątek, 21 listopada 2025, 05:42:05
Zauważ, że nie napisałem, iż ludzkie działania – zazdrość, pogarda czy zabijanie – „nie mają znaczenia”. Napisałem coś innego: że nie istnieją dwa ontologicznie oddzielne byty nazwane „Dobrem” i „Złem”, tak jak w niektórych religiach zakłada się istnienie dwóch pierwotnych sił walczących o świat.
W Świadomości Wszystkości istnieje jedno nieskończone pole istnienia, a ludzkie działania są przejawami różnych stanów świadomości – bardziej zintegrowanych lub bardziej zagubionych.
Cierpienie, agresja czy pogarda istnieją na poziomie ludzkiego doświadczenia, ale nie są odwiecznymi bytami, tylko procesami wynikającymi z poziomu rozumienia siebie i świata.
To ogromna różnica.
Zbigniew Jacniacki piątek, 21 listopada 2025, 05:46:17
Piszesz o ludziach, „których ojcem jest diabeł”.
@demonkracja czwartek, 20 listopada 2025, 21:34:57
To jest język mitu – oddziałuje symbolicznie, ale ontologicznie zakłada istnienie dwóch bytów: dobra i zła.
Ja sam kiedyś tak właśnie postrzegałem świat – jak ortodoksyjny katolik, żyjący w logice dwóch obozów, dwóch sił, dwóch ojcostw.
Ale obserwacja życia, ludzkich wyborów, cierpienia i przemian zmieniła moje rozumienie.
Dziś nie widzę dwóch odwiecznych bytów, tylko różne stopnie rozjaśnienia świadomości.
Jedni rodzą ze swojego wnętrza spokój, uważność i odpowiedzialność.
Inni – chaos, lęk i agresję.
Różnica nie biegnie między „dziećmi Boga” i „dziećmi diabła”, tylko między większą lub mniejszą zdolnością do dostrzeżenia, że wszyscy jesteśmy przejawami jednej świadomości.
A „owoce”, o które się upominasz, pozostają ważne – tylko inaczej rozumiane:
czyny wynikające z jasności świadomości przynoszą harmonię,
czyny wynikające z jej zaciemnienia przynoszą cierpienie.
To jest opis stanu, a nie kosmicznej wojny dwóch bytów.
Zbigniew Jacniacki piątek, 21 listopada 2025, 05:46:17
Piszesz o ludziach, „których ojcem jest diabeł”.
@demonkracja czwartek, 20 listopada 2025, 21:34:57
To jest język mitu – oddziałuje symbolicznie, ale ontologicznie zakłada istnienie dwóch bytów: dobra i zła.
Ja sam kiedyś tak właśnie postrzegałem świat – jak ortodoksyjny katolik, żyjący w logice dwóch obozów, dwóch sił, dwóch ojcostw.
Ale obserwacja życia, ludzkich wyborów, cierpienia i przemian zmieniła moje rozumienie.
Dziś nie widzę dwóch odwiecznych bytów, tylko różne stopnie rozjaśnienia świadomości.
Jedni rodzą ze swojego wnętrza spokój, uważność i odpowiedzialność.
Inni – chaos, lęk i agresję.
Różnica nie biegnie między „dziećmi Boga” i „dziećmi diabła”, tylko między większą lub mniejszą zdolnością do dostrzeżenia, że wszyscy jesteśmy przejawami jednej świadomości.
A „owoce”, o które się upominasz, pozostają ważne – tylko inaczej rozumiane:
czyny wynikające z jasności świadomości przynoszą harmonię,
czyny wynikające z jej zaciemnienia przynoszą cierpienie.
To jest opis stanu, a nie kosmicznej wojny dwóch bytów.
Zbigniew Jacniackipiątek, 21 listopada 2025, 18:22:23
Rozumiem Twój punkt widzenia – sam kiedyś go podzielałem.
@demonkracja piątek, 21 listopada 2025, 09:36:18
W świecie, w którym działają ostre kategorie dobra i zła, pojawia się także logiczna konsekwencja: jedni są „z Boga”, a inni „z diabła”. Ten obraz jest spójny wewnątrz własnego paradygmatu.
Ale moje postrzeganie świata zmieniły nie tyle księgi, cco życie.
Ludzie, których uważałem za „dobrych”, bywali okrutni, zazdrośni, brutalni.
To nie jest logika hieny i antylopy.
To raczej logika świadomości o różnym stopniu przejrzystości.
Nie widzę dziś dwóch natur – widzę jedno pole świadomości, które może być:
przyciemnione (wtedy rodzi agresję, lęk, pogardę),
albo rozjaśnione (wtedy rodzi współczucie, odpowiedzialność, pokój).
To nie są dwa gatunki, jak hiena i antylopa.
To są różne fazy rozwoju tego samego procesu.
Czy „poznam po owocach”?
Oczywiście, że tak – ale inaczej niż rozumiesz:
Owoce nie mówią mi, kto jest z diabła, tylko jak bardzo świadomość w danym człowieku jest zaciemniona lub rozświetlona.
A zaciemnienie – choć bywa głębokie – nie jest substancją ontologiczną, tylko stanem. Stan można zmienić.
Dlatego nie oczekuję, że „syn diabła stanie się kim innym”.
Oczekuję jedynie, że człowiek – każdy – może z czasem ujrzeć to, czego wcześniej nie widział. Ja sam jestem tego przykładem.
Opublikowano za: https://zbigniew1108.neon24.net/post/183674,rekolekcje-biskupow-na-jasnej-gorze-jako-rytual-odchodzacej-formy
PS. od Redakcji:
Długoletni komentator na Neonie, który szczerze nazwał się demonkracja i ciągle straszy “diabłami” “szatanami” i że wszystko jest przesądzone, bo na każdym poziomie władzy i w każdym kraju rządzi “czarci pomiot”, więc nic nie możemy zrobić tylko się poddać, bo walka fizyczna ( tu może mieć rację), czy duchowa, jest absolutnie bezcelowa. TO JEST CELOWY FATALIZM !!!
To co mówi, tak w dużym stopniu było, ale nie w każdym kraju i nie na każdym szczeblu władzy, także w strukturze globalistycznej. Ale obecnie tak z pewnością nie jest, ponieważ zachodzą bardzo szybko, od co najmniej 9 lat, pozytywne zmiany na świecie, zarówno na tajnych poziomach władzy fizycznej, a zwłaszcza wskutek gwałtownie rosnącej wibracji Ziemi i Ludzkości oraz wymierania niskowibracyjnych nieludzkich bytów (“diabłów”, “szatanów”, “demonów” itp.). Ale tego, jego mocodawcy z wymiarów subtelnych, chyba mu nie powiedzieli ?
Potwierdzamy jego szczere nazwanie się demonkracja, ponieważ jest rzeczywiście nieludzką hybrydą Drakonów z V wymiaru, z wibracją zaledwie 130 tysięcy, podczas gdy przeciętna wibracja całej ludzkości wynosi 7 400 tysięcy. Obecnie odsetek nieludzkich hybryd w ludzkich “skafandrach biologicznych” na Ziemi wynosi zaledwie 12,4%, podczas gdy na początku 2020 r., wynosił aż 37%, w tym na wysokich i średnich szczeblach struktur satanistyczno-globalistycznej władzy, był to jeszcze większy odsetek.

Dość zrobili przez wieki zła. To nie ma nic wspólnego z wiarą