Totalna demokracja i powyborczy szpas IIIRP/Polin

Stowarzyszenie WPS. Roman Dmowski: Siła narodu leży w jego zorganizowaniu.

„Demokracja nie może zależeć od większości”


Naszej pomarcowej’68 elicie udało się przedłużyć święto demokracji, jakim są oczywiście demokratyczne wybory. Myślę jednak, że nie obyło się to bez wsparcia strategicznych mentorów z Waszyngtonu, było nie było stamtąd płyną najcenniejsze wskazówki co do budowy demokracji i w ogóle.

A co o tym wszystkim myśli suweren, o ile myśli i o ile są tym zainteresowane powszechne żydo-media totalnej demokracji?

Objaśniając powyborczy szpas zacząć chyba trzeba od jednego z najważniejszych dezyderatów totalnej, zachodniej, demokracji – już kiedyś o tym pisałem, ale rzecz jest tak istotna, że przypomnę, otóż:

„demokracja nie może zależeć od większości”

Autorem tej genialnej tezy jest wybitny Europejczyk, przywódca żydowskiej rebelii we Francji „maj’68”, pedofil – USA mają szansę stanąć w awangardzie legalizujących ją państw -, europoseł, zacny kolega niejakiego A. Michnika, Żyd, D. Cohn-Bendit.

Wszyscy Europejczycy w IIIRP/Polin winni być z niej dumni, ponieważ władza IIIRP/Polin tę zachodnią dyrektywę demokracji wypełnia w stu procentach. Co zaraz sobie udowodnimy.

Historia wyborów w IIIRP/Polin pokazuje, że frekwencja wyborcza oscyluje wokół liczby 50% – (https://pl.wikipedia.org/wiki/Frekwencja_wyborcza), co oznacza, że udział w wyborach bierze tylko ok. połowa uprawnionych do głosowania – oczywiście według oficjalnych danych.

W historii parlamentarnych wyborów w IIIRP/Polin zdarzyło się tylko dwukrotnie, w 2015 i 2019, że zwycięska partia uzyskała 51% mandatów i mogła rządzić samodzielnie.

Uwzględniając jednak fakt, że wyborcza frekwencja stanowi ok. 50% uprawnionych do głosowania, to nawet, jeśli zwycięska partia zdobędzie 51% głosów, uzyska poparcie: 50% x 51% = połowa połowy uprawnionych do głosowania, czyli zaledwie 25,5% uprawnionych do głosowania.

Zatem zwycięska partia (lub koalicja) sprawuje władzę z mocy tylko ¼ wszystkich uprawnionych do głosowania. A zatem władze IIIRP/Polin w pełni realizują postulat awangardowej, zachodniej, demokracji: „demokracja nie może zależeć od większości” – i nie zależy.

Wybory z 15.10.2023r. stanowią ponoć wyłom w tradycji 50% frekwencji, która wyniosła aż ponad 74%.

Czy było tak rzeczywiście? Czy można mieć zaufanie do systemu elektronicznego obsługującego wybory, nad którym czuwa demokracja co nie zależy od większości”?

Mam co do tego wątpliwości i spróbuję objaśnić to na przykładzie.

Mamy w IIIRP/Polin 27 tys. obwodowych Komisji Wyborczych (KW). W IIIRP/Polin mamy także 19,7 tys. sklepów należących do największych ośmiu sieci handlowych. Ilość sklepów to 73% ilości punktów KW, ale sklepy te są czynne sześć dni w tygodniu, a wybory odbywają się tylko jednego dnia raz na cztery lata.

W sklepach często stoimy w kolejkach do kas, których przeważnie jest więcej niż urn wyborczych w lokalach KW. A zatem, czy nie powinniśmy obserwować przy 50% frekwencji wyborczej nieustającego tłumu szturmującego obwodowe KW i takiego samego tłumu na ulicach – to w końcu prawie połowa Polaków idzie na wybory?

Wydaje się, że oficjalna frekwencja wyborcza, którą ogłaszają służby IIIRP/Polin i powszechne żydo-media jest mocno zawyżona, że jej realna liczba bliższa jest 30%.

A to oznaczałoby, że zwycięska partia z 51% głosów sprawuje władzę z mocy 15,5% uprawnionych do głosowania. Zatem, według mnie, wyborcza frekwencja z 15.10.2023r. sięgnęła być może rzeczywistych owych 51%, a nie 74,3%. Ale nie to jest tu najważniejsze.

Ważniejsze jest, że zwycięska trupa partyjna nie może stworzyć rządu, ponieważ nie ma większości, a koalicja opozycyjnych trup tę większość posiada, ale lider IIIRP/Polin nie powierza jej misji tworzenia rządu. Skąd ten pat w totalnej demokracji i jaki może mieć ciąg dalszy przedłużające się święto totalnej demokracji?

Wydaje się, że ów pat jest pochodną rozbieżności stanowisk wśród rzeczywistych twórców systemu zachodniej demokracji i żydowskiego kapitalizmu, a co za tym idzie autentycznej władzy w USA, w których również brak jest wyraźnego rozstrzygnięcia, która z decyzyjnych opcji ustali ostateczny kształt polityki.

A zatem nie wiemy, co dalej z wojną przeciw Rosji, z eksterminacją Palestyńczyków przez przyjaciół IIIRP/Polin z Tel Awiwu, co z ewentualną wojną z ChRL, co z budową NWO, z UE – dzieckiem zachodnich, totalnych, demokratów z Waszyngtonu i Londynu, co z walką o klimat i o środowisko, etc.

Pamiętamy przecież jak w szale rozpaczy, niejaki J.Żulczyk, amerykanista, nazwał lidera IIIRP/Polin debilem tylko dlatego, że ten nie pogratulował J.Bidenowi z okazji wyboru na prezydenta. A lider nie mógł złożyć gratulacji, ponieważ nawet ambasada USA nie wiedziała, kogo wyznaczono u nich na prezydenta. Dlatego dopóki sytuacja polityczna w USA nie wykrystalizuje się dostatecznie, pat wyborczy w IIIRP/Polin może się wydłużyć.

Przy czym nie ma sensu zastanawianie się, która trupa partyjna w IIIRP/Polin, której partyjnej trupy w USA, demokratów, czy republikanów, jest odpowiednikiem, wszystkie bowiem mają obowiązek wykonywać dyrektywy przodującej demokracji zza oceanu.

Powyborczy szpas trafnie analizuje S.Michalkiewicz w rozmowie z T.Sommerem, nominacja M.Morawieckiego na premiera już nastapiła – niestety ten film z YT wyparował (?), istnieje tylko poniższy fragment na X (dawniej Twitter).
https://twitter.com/i/status/1717824563701059905

A co będzie u mentora IIIRP/Polin, czyli w krynicy zachodniej demokracji, w USA – trzeba cierpliwie czekać i lider IIIRP/Polin to wie i czeka. Na razie „Donald Trump z poparciem 51 procent ma większe szanse wygrać wyścig po prezydenturę w Stanach Zjednoczonych” – Trump wygrywa w sondażach z Bidenem. Amerykanie chcą pokoju i poprawy finansów

A więc wszystko jeszcze przed nami.

Dariusz Kosiur

Wybrane komentarze

ikulalibal środa, 8 listopada 2023, 04:52:44

To że “demokracja nie może zależeć od większości” i nie zależy jest chyba tak oczywiste że wprost nie wypada o tym mówić.

Demokracja nigdy nie należała do większości o czym większość autorów uczonych traktatów na temat antycznych demokracji taktownie milczą.
Antyczne demokracje będące dla nas ustrojowym etalonem zawsze dotyczyły pięcio,w porywach dziesięcioprocentowej części społeczeństwa.Reszta żyła w warunkach znacznego lub całkowitego pozbawienia jakichkolwiek praw i wpływu na władzę.

Współczesne demokracje pod tym względem wcale się nie zmieniły i również reprezentują interesy wąskiej grupy ale dzięki takim narzędziom jak np media udaje się utrzymywać iluzję że każdy członek społeczności uczestniczący w demokratycznych wyborach ma wpływ na polityczną rzeczywistość.
I choć inteligentniejsza cześć gawiedzi po jakimś czasie orientuje się w sytuacji to przecież w międzyczasie dorasta nowe pokolenie wyborców.

Gdyby ludzie uważniej przyjrzeli się choćby osobnikom rządzącym UE to zorientowali by się że oni nie mają żadnego “demokratycznego mandatu” do sprawowania władzy.
Taka Ursula czy inny Barel decyduje o moim losie i losach 300 milionów ludzi choć żaden z owych 300 milionów nie ma wpływu na mechanizm który wynosi ich do władzy.

I dlatego ja nienawidzę demokracji która de facto jest jednym wielkim oszustwem na tle którego samodzierżawie jest solidnym i przyzwoitym systemem.

Wypowiedz się