Czy nadchodzi koniec historii?

Nie, nie chodzi mi o ten koniec historii, jaki miał na myśli Fukuyama. Pierwszy raz w historii ludzkość dysponuje technicznymi możliwościami samozagłady. Ten pierwszy raz w historii będzie zatem także ostatnim razem. Będzie końcem historii. Końcem historii człowieka. Jak u Czechowa strzelba wisi na ścianie. Wiemy, że wystrzeli w ostatnim akcie. Ale nie wiemy iluaktowa jest to sztuka i w którym akcie aktualnie gramy.

Czy jestem panikarzem? Czarnowidzem? Takie same obawy ma Robert Scheer i to samo pytanie zadał Tedowi Postolowi – bodajże najwybitniejszemu amerykańskiemu specjaliście od broni jądrowej. Jaka była jego odpowiedź?

Ah, no, I don’t think you’re being an alarmist. I think things are extremely dangerous. It’s very hard to know how to quantify this, because there are so many unknowns, but it is easily as dangerous as the Cuban Missile Crisis. And my gut feeling, which is all I can work on, is that it’s far more dangerous.

Nie, nie sądzę, żebyś był panikarzem. Uważam, że sytuacja jest niezwykle niebezpieczna. Trudno to dokładnie określić, ponieważ jest zbyt wiele niewiadomych, ale z łatwością można powiedzieć, że obecna sytuacja jest równie niebezpieczna jak kubański kryzys rakietowy. Mogę się opierać jedynie na przeczuciu, które mówi mi, że jest o wiele bardziej niebezpieczna (tłumaczenie moje).

Cały wywiad jest bardzo długi, szalenie ciekawy i gorąco polecam jego lekturę. Dobrze byłoby, gdyby ktoś przetłumaczył go na język polski. Postol bez ogródek mówi, że amerykański system obrony przeciwrakietowej (zainstalowany także w Polsce) to lipa. Nie ma on szans na zastrzelenie jakiejkolwiek rakiety balistycznej. Putin ma więc całkowitą rację, mówiąc, że naprawdę są to wyrzutnie rakiet balistycznych jedynie pod przykrywką obronności. Pierwszą rzeczą, jaką zrobią Rosjanie, to walną w nie. Widzimy więc w co wpakowali nas kretyni, którzy pozwolili na ich zainstalowanie w naszym kraju. Jesteśmy żywą tarczą dla USA.

Już ponad siedem lat temu (jak ten czas leci!), w moim wstępie, w części „Przyszłość” wyrażałem obawę, że największym niebezpieczeństwem wybuchu wojny jądrowej są ludzie, a właściwie ich sposób myślenia. Postol podziela mój pogląd, gdy mówi:

I know some of these characters who worked for Obama, and who now work for Biden. And I’m sorry to say it—I know it will be considered arrogant to say this—but they are ignorant. Let me be very clear: this is not an accidental statement on my part. They are outright ignorant. And they’re a bunch of—you know, they trained at these elite schools; they don’t know anything, but they think they know things […] I have taught at Stanford; I have taught at MIT; I have taught at Princeton, OK. And at Harvard. So I know what a lot of these people are, because they are very privileged—this is of course a generalization; there are certainly some extremely intelligent and thoughtful people among these. But a great bulk of these people are just completely in love with themselves; they are convinced that they know a lot more than they do; they will not listen, they’re not interested in learning—I mean, you try to present facts to them, they sort of walk away from you laughing. […] So we’re in a dangerous situation. We have a lot of—I’m sorry, because I’m so disturbed by this—we have a bunch of punks, you know, 30-year-old punks who come from privileged backgrounds, claiming they’re experts in policy when they actually do not have the basic knowledge. And they’re advising presidents. And this is not a good professional system. we need to do something about it.  

Znam niektórych z tych ludzi, którzy pracowali dla Obamy, a teraz pracują dla Bidena. I przykro mi to powiedzieć – wiem, że zostanie to uznane za arogancję – ale są oni ignorantami. Powiem jasno: to nie jest przypadkowe stwierdzenie z mojej strony. Oni są jawnymi ignorantami. I są kupą… wiesz czego, kształcili się w tych elitarnych szkołach, nie wiedzą nic, ale wydaje im się, że posiadają jakąś wiedzę. […] Wykładałem w Stanford, MIT, Princeton i na Harvardzie. Więc wiem, jakich jest wielu z tych ludzi, ponieważ są bardzo uprzywilejowani – to oczywiście uogólnienie; z pewnością są wśród nich ludzie niezwykle inteligentni i myślący. Ale ogromna większość tych ludzi jest po prostu całkowicie zakochana w sobie, są przekonani, że wiedzą o wiele więcej niż wiedzą, nie słuchają, nie są zainteresowani nauką – to znaczy, jeśli próbujesz przedstawić im fakty, odchodzą śmiejąc się. […] Znajdujemy się więc w niebezpiecznej sytuacji. Mamy wielu – przepraszam, ale bardzo mnie to niepokoi – mamy bandę gnojków, 30-letnich gnojków, którzy pochodzą z uprzywilejowanych środowisk, twierdzących, że są ekspertami w dziedzinie polityki, podczas gdy w rzeczywistości nie mają podstawowej wiedzy. I to oni doradzają prezydentom. To nie jest profesjonalizm. Musimy coś z tym zrobić (tłumaczenie moje).

Postol obszernie i z konkretnymi przykładami opisuje, jak ci ludzie pchali do wojny najpierw Obamę w Syrii, a teraz prą do wojny z Rosją.

Wyjaśnia także jak wygląda amerykański plan ataku nuklearnego na Rosję:

And now, we’re in a situation where the firepower available to the United States against Russia—when I say firepower, in this case I’m talking about the peculiar ability to place nuclear warheads close enough to Russian ICBM hardened silos, hardened ICBMs, close enough to destroy those ICBMs. That requires a hundred-meter accuracy or something in that range, to be able to do that. Now, the nuclear weapon that they’re using to provide, that has this hundred-meter accuracy or better, would destroy an urban area three or four or five miles in radius. So if it’s five miles, it’s like a 75-mile-square area. So this weapon that they want to deliver to a hundred meters precision would destroy 75 square miles of an urban area. So when they talk about war fighting, they’re talking about this one very specialized feature of the weapon: the ability to use it against the very hard underground structure.

We now have the ability, because of a modernization program that’s gone on over the last 10 years, to destroy all of Russia’s ICBM, land-based ICBMs—maybe a thousand, half of their warheads, a thousand of them or so, with 20 percent of the warheads we have available to us. So that means 80% of the warheads we have available are available for other purposes. Those warheads, many of them which would have been used to try to destroy these silo-based ICBMs and command centers and things like that, are now free to be used for other things. Those other things could be—who knows what they’re being used for, because you can’t even find targets. But of course now that we can increase the number of targets that we want to attack, for example, in China, and it just goes on and on and on

Obecnie znajdujemy się w sytuacji, w której siła ognia, jaką dysponują Stany Zjednoczone w walce z Rosją – mówiąc o sile ognia, mam w tym przypadku na myśli możliwość umieszczenia głowic jądrowych na tyle blisko (podkreślenie moje) rosyjskich silosów z głowicami ICBM (InterContinental Ballistic Missiles – międzykontynentalne pociski balistyczne), że możliwe jest ich zniszczenie. Aby to zrobić, potrzebna jest dokładność rzędu stu metrów. Broń jądrowa o dokładności rzędu stu metrów lub lepszej, zniszczyłaby obszar miejski o promieniu trzech, czterech lub pięciu mil. Więc jeśli jest to pięć mil, to jest to obszar o powierzchni 75 mil kwadratowych. Tak więc ta broń, która trafiałaby w cel z dokładnością do stu metrów, zniszczyłaby 75 mil kwadratowych obszaru miejskiego. Mówiąc o działaniach wojennych, mam na myśli jedną, bardzo specjalną cechę takiej broni: możliwość użycia jej przeciwko bardzo silnym umocnieniom podziemnym.

Dzięki programowi modernizacji, który był realizowany przez ostatnie 10 lat, jesteśmy obecnie w stanie przy użyciu 20% głowic, którymi dysponujemy, zniszczyć wszystkie rosyjskie lądowe ICBM – to będzie około tysiąca, czyli połowę ich głowic. Oznacza to, że 80% głowic, którymi dysponujemy, można wykorzystać do innych celów – niszczenia centrów dowodzenia i tym podobnych obiektów. Nawet nie da się powiedzieć jakich, ponieważ nie można nawet określić tych celów. Ale oczywiście teraz możemy zwiększyć liczbę celów, które chcemy zaatakować, na przykład w Chinach (tłumaczenie moje).

Każdy myślący człowiek rozumie teraz o co chodzi w amerykańskim parciu w kierunku granic Rosji – o umieszczenie rakiet na tyle blisko, że możliwy byłby taki atak. Każdy myślący człowiek… Ale ilu jest myślących ludzi? Wszędzie słyszy się o rosyjskim zagrożeniu! Postol wyjaśnia także sposób myślenia i strategię Rosji. Rosjanie wiedzą, że ich systemy wczesnego ostrzegania nie są tak efektywne jak amerykańskie. Postawili więc na odstraszanie. Na zautomatyzowane systemy, które zniszczyłyby USA (i świat) nawet wtedy, gdy zniszczone zostałyby rosyjskie systemy dowodzenia. Postawili na Doomsday Weapons – broń sądu ostatecznego. Chociażby na podwodne drony Posejdon i inne nie mniej przerażające „zabawki”.

I tak lądujemy na Ukrainie. Mam nadzieję, że wyjaśniłem rosyjskie cele tej wojny – odsunięcie od swoich granic amerykańskich rakiet. Czyli atak Rosji na Ukrainę jest w rzeczywistości obroną kraju. Ale jakie są cele amerykańskie? Tu sprawa nie jest taka prosta. Oczywiście chodzi USA o umieszczenie na Ukrainie swoich rakiet, ale nie tylko. Głównym celem jest wciągnięcie Rosji do wojny z Ukrainą. Ten cel jeszcze nie został osiągnięty. Pewnie znów wszyscy myślą, że zwariowałem. Że przecież ta wojna już trwa! Otóż nie. Formalnie Rosja nie wypowiedziała wojny Ukrainie. Rosja jedynie wspiera dwie republiki zagrożone ukraińską inwazją. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego to coś zupełnie innego. Większość ludzi kompletnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że także prowadzenie wojen uregulowane jest przepisami prawa międzynarodowego, wszelakiego rodzaju traktatami i umowami. Dotychczasowe działania Rosji są całkowicie zgodne z artykułem 51 karty ONZ. Są więc zgodne z międzynarodowymi umowami. Formalne wypowiedzenie wojny już nie byłoby zgodne z prawem. Obecna sytuacja jest także swego rodzaju „ukłonem” w stronę wielu państw. Także Polski. O co chodzi? Jednym z celów USA jest wciągnięcie Europy do wojny z Rosją, ale bez NATO – czyli bez USA.  Gdyby Rosja była w stanie FORMALNEJ wojny z Ukrainą, wszelka pomoc dla tego kraju – a więc dostawy broni i udostępnianie kraju jako „bazy przeładunkowej” dla tych dostaw, szkolenie żołnierzy itp., mogłoby być całkowicie zgodnie z prawem traktowane jako działanie przeciwko Rosji i faktyczne przystąpienie do wojny przeciwko niej. W takim przypadku NATO (czyli USA) umywa ręce i mówi: to wasza sprawa. Nie trzeba było drażnić niedźwiedzia. Cel USA zostałby osiągnięty. Rosja daje więc wszystkim podżegaczom wojennym wyraźny sygnał do opamiętania się. Czy zostanie wykorzystany? Wątpię. Ma to także znaczenie dla Ukrainy. Proszę zwrócić uwagę, że Rosja prawie nie atakuje ukraińskiej infrastruktury – lotnisk, portów, dworców, linii kolejowych, dróg, mostów, elektrowni i innych. Niszczone są wyłącznie cele wojskowe, a i to nie wszystkie. Jest to trochę dziwna wojna. W naszych środkach masowego ogłupiania w ogóle się tego nie mówi – słyszy się jedynie o straszliwych rosyjskich zbrodniach na Ukrainie – ale w Rosji sporo jest głosów zdziwienia i niezrozumienia. Ale także tam niewiele jest wyjaśnień. Nie tłumaczy się, że to także jest sygnał do rozmów. Paradoksalnie najwięcej wyjaśnień znaleźć można w zachodnich źródłach militarnych, wywiadowczych i głównych think-tankach. Oczywiście nie wszystko wyłożone jest tam „kawa na ławę”, jak ja to tutaj piszę – są one przeznaczone dla odbiorców, którym wielu rzeczy wyjaśniać nie trzeba – jedni piszą mniej, inni więcej, wiele faktów i informacji trzeba ze sobą kojarzyć, wiele jest informacji „między wierszami”, ale dają one zupełnie inny obraz sytuacji na Ukrainie niż sączona nam do głów prymitywna, ogłupiająca propaganda.

Ale jest także promyk nadziei. Cytowałem w moim poprzednim wpisie jedną z ciekawszych rosyjskich analiz rosyjskiej polityki. Nawet prowadząc wojnę, Rosja nigdy nie zrywa kontaktów dyplomatycznych i prowadzi zakulisowe rozmowy. W tym wypadku także z „kręgami finansowymi”. Kto wie, czy nie mieliśmy w ostatnich dniach sygnału z tych właśnie kręgów. Sporo było jazgotu w naszych (i nie tylko naszych) mediach o „skandalicznym” wywiadzie papieża Franciszka. Franciszek jest nie tylko papieżem, ale także członkiem władz Council for Inclusive Capitalism – Rady ds. Kapitalizmu, która skupia właśnie kręgi finansowe. Wyjaśniałem to już dokładniej jakiś czas temu. To, co powiedział Franciszek, może być właśnie sygnałem w stronę Rosji.

Świat, także świat zachodni nie jest jednolity. Na pierwszy rzut oka jesteśmy o krok od utworzenia swego rodzaju rządu światowego. Ale nie oznacza to jednomyślności we wszystkich kręgach. Nie wszystkie interesy są zbieżne, wiele wyklucza się wzajemnie, nie bardzo wiemy co dzieje się za kulisami. Musimy zaczekać na efekty tych tarć. Jedno jest pewne – te efekty nie będą dla nas korzystne.

Opublikowano za: https://pecuniaolet.wordpress.com/2022/05/09/czy-nadchodzi-koniec-historii/

Comments

  1. adamd says:

    Dwa filmy warte obejrzenia.
    Bestia z ziemi, Bestia z morza, dokument…
    https://www.youtube.com/watch?v=HQbDf5vWq3A&list=PL-JQ3air-IiqHAPhooLuaeIG9DbwzGkR4

Wypowiedz się