Rola kościoła katolickiego w dziejach Polski…

Gdybym chciał wyczerpująco opisać szkodliwość kk w dziejach Polski, brakło by mi życia na to. Z konieczności więc poniższy szkic obejmie jedynie mikroskopijny wycinek poruszanej problematyki. Ale proszę się nie bać, że w krótkim szkicu nie da się dobrze przedstawić obrazu całości. Mądrej głowie dość po słowie. A kilka kropel krwi wystarczy, aby zbadać stan zdrowia człowieka. No więc zbadajmy „kilka kropel” mówiących o roli kk w dziejach Polski.
.
Według kościelnej, katolickiej propagandy zainstalowany w państwie Mieszka I katolicyzm miał dla kraju Piastów, późniejszej Polski, ogromne zasługi. A więc był ważnym czynnikiem państwowotwórczym, podniósł państwo Piastów cywilizacyjnie, przyniósł piśmiennictwo, oświatę, rzemiosło i kulturę. Niekiedy dodaje się jeszcze do wyżej wymienionych „zasług”, że kościół włączył państwo Mieszka I do rodziny uznawanych państw zachodniej kultury i odebrał Niemcom pretekst do dalszego Drangu nach Ost.
.
Przyjrzyjmy się więc owym „zasługom”…

Ważny czynnik państwowotwórczy

Pomijam tu oczywisty historyczny fakt, że już w starożytności, na tysiące lat przed wymyśleniem nad Jordanem krystowierstwa istniały państwa. Co pokazuje, że krystowierstwo nie jest do ich powstania czynnikiem niezbędnym. W przypadku państwa Piastów było tak, że istniało ono, zanim Mieszko zdecydował się na zainstalowanie kk w jego państwie. W tym konkretnym przypadku kościół jedynie pomagał władcy w zaciskaniu feudalnych pęt poddanym.

Wcześniej np. poborcy podatków, danin i należności nie byli w stanie spamiętać, od kogo i ile ich już ściągnęli. Poddani byli więc w stanie wykręcić się od nich mówiąc, że już inny komornik książęcy daniny pobrał. Ale gdy sprowadzony kler zaczął na rozkaz księcia (a na ziemiach kościelnych biskupów i opatów) prowadzić rejestry ściąganych danin i powinności, poddani nie mieli już najmniejszych szans na wykręcenie się od ściąganego z nich przymusem haraczu.

W tej sprawie – wymuszania danin i zaciskania feudalnej pętli na poddanych kler szedł ręka w rękę z władcami (i możnowładcami) państwa Piastów, a kk bardzo szybko stał się w nim fundamentem i filarem feudalizmu – czyli systemu wyzysku i ucisku.

Tak więc możemy przyjąć za fakt, że kk miał – i to ogromne – zasługi państwowotwórcze w czasach pierwszych Piastów. Niemniej owo państwo było przez ogromną większość uciskanej ludności przeklinane. Było dobre dla garstki uprzywilejowanych – księcia/króla, możnowładców i kasty kleru. Jednak dla większości mieszkańców było nieomal średniowiecznym gułagiem. Tu pozwolę sobie na cztery cytaty – dwa z nich pokazujące Słowian (choć nie na ziemiach współczesnej Polski) przed narzuceniem im  krystowierstwa:
.
„Plemiona Słowiańskie i Antów podobne sposobem życia i zwyczajami, i miłością ku wolności; żadnym sposobem nie można skłonić do niewolnictwa względnie podległości w swoim kraju. […]  Znajdujących się u nich w niewoli nie trzymają w niewolnictwie jak inne plemiona przez czas nieograniczony, lecz ograniczają czas terminem, dają im wybór, albo za umowny wykup wrócą do swoich lub pozostaną jako wolni i przyjaciele.”
.
„[…] te plemiona, […], nie podlegają władzy jednego człowieka, lecz od dawna żyją w ludowładztwie i dlatego zawsze wszystkie pomyślne i niepomyślne sprawy załatwiane bywają na ogólnym zgromadzeniu.”
.
I dwa (z ziem państwa Piastów) po jego narzuceniu:
.
„(…) niewolnicy powstali na panów, wyzwoleńcy przeciw szlachetnie urodzonym (…). Nadto jeszcze, porzucając wiarę katolicką – czego nie możemy wypowiedzieć bez płaczu i lamentu – podnieśli bunt przeciwko biskupom i kapłanom Bożym (…)
.
„Wybuchł w ziemi Lachów bunt, powstali chłopi i pozabijali swoich biskupów…”
.
Gołym okiem widać różnicę w życiu społecznym Słowian przed i po narzuceniu im krystowierstwa. Wcześniej byli wolni i równi, nie znali ani instytucji władcy, ani niewolnictwa. Pod państwowotwórczą rzymską szubienicą istniało natomiast wtedy wszędzie niewolnictwo i podział na panów i poddanych. I na tym właśnie polegała państwowotwórcza rola kościoła katolickiego – na tworzeniu/utrwaleniu nierówności społecznej oraz na wspieraniu prawa garstki uprzywilejowanych do wyzysku i zniewalania poddanych – z powołaniem się na „prawo boże” i „naukę kościoła”.
.
Przy okazji państwowotwórczej roli kk nie możemy pominąć jeszcze jednej niezwykle ważnej kwestii, a więc tego, że ówczesny kościół za wszelką cenę pragnął zdominować państwo (nie tylko piastowskie, ale każde katolickie państwo, łącznie z cesarstwem) i uczynić je swoim „świeckim ramieniem”. I tak państwo nazywał i traktował kk oficjalnie przez wieki – świeckie ramię kościoła. A więc tylko ramię, przy czym głową był kościół.

Niby więc kk wzmacniał państwo, ale tylko po to, aby je wykorzystywać we własnym interesie i do własnych celów. Państwo miało służyć kościołowi, a nie on państwu. Co jest istotne – kościół wcale nie krył się z tymi zamiarami. Papież Grzegorz VII w jego „reformie” jednoznacznie podkreślał jego wyższość i zwierzchność na cesarzem. Zaś na piastowskim „podwórku” znanym rzecznikiem tej reformy był np. arcybiskup Kietlicz, metropolita gnieźnieński, czyli „głowa” piastowskiej prowincji kościelnej. W perfidny sposób wykorzystał rozbicie dzielnicowe i walki pomiędzy książątkami forsując uwolnienienie kościoła spod władzy świeckiej (i tak wtedy wątpliwej), kleru spod kompetencji sądów świeckich oraz odsunięcie władz świeckich od wyboru biskupów.

W ten sposób kościół stawał się państwem w państwie. Przy czym biskupi mieli prawo obłożenia klątwą władcy, ci zaś nie mogli odpłacić pięknym za nadobne. I choć z upływem wieków siła kościelnej klątwy słabła, niemniej niejednemu władcy przy jej pomocy kościół przygiął kark, czyniąc z niego nieomal swojego parobka. A państwo swym chłopcem na posyłki.

Ważnym elementem uwolnienia kościoła spod władzy świeckiej było też całkowite zwolnienie go z jakichkolwiek świadczeń finansowych (podatków) na rzecz państwa. Doszło więc do tego, że w  tym samym czasie kler wymuszał nie tylko od poddanych dziesięciny, daniny i przeróżne „powinności”, nakładał na chłopstwo kary pieniężne za „niechodzenie na mszę”, wymuszał „co łaska” za odprawiane gusła i „sakramenty” ale i od całej ludności ściągał tzw. „świętopietrze”, czyli haracz dla papieży. I przy tym nie płacił żadnych podatków na państwo, na którym pasożytował.

.
Zainteresowanych szerzej  zniewalaniem i ograbianiem poddanych, a zwłaszcza prostego ludu przez kk odsyłam do b. obszernego opracowania pióra Andrzeja Nowickiego pt „Chłopi a biskupi”, który pod tytułem  „A wierz sobie nawet i w kozła – byleś mi dziesięcinę płacił” opublikowałem ponad  5 lat temu na blogu:
https://opolczykpl.wordpress.com/2013/04/06/a-wierz-sobie-nawet-i-w-kozla-byles-mi-dziesiecine-placil/
.
Tu jeszcze przytoczę kilka postaci dygnitarzy i wpływowych zakonników – kościelnych antypaństwowych arcyszkodników.
.
Stanisław, biskup krakowski, kanonizowany, ogłoszony „patronem Polski”. Biskupem wyznaczył go Bolesław Szczodry. Stanisław złożył mu przysięgę wierności. Po czym złamał ją, przystępując do antykrólewskiego spisku części możnowładców z utrzymującym bliskie stosunki z cesarstwem palatynem Sieciechem na czele. Drugą sztandarową postacią spiskowców był właśnie biskup Stanisław.

Spiskowcy chcieli obalić silnego króla i zastąpić go niedojdą i popychadłem, Władysławem Hermanem, młodszym bratem Szczodrego. Gdy biskup obłożył króla klątwą, ten kazał go pojmać, postawił go przed zwyczajowym sądem królewskim i skazał na karę śmierci, którą wykonano. Mimo jego śmierci, bunt przeciwko Szczodremu udał się, a silne królestwo piastowskie podupadło. I na dwieście lat utraciło status królestwa, staczając się do pozycji księstwa.

.
Obok udziału w spisku i zdradzie króla, aktywność biskupa Stanisława przejawiała się w dążeniu do uzyskania przez kościół immunitetu (niezależności od państwa) oraz na powiększaniu majątków kościelnych, także drogą wyłudzeń.
.
Wincenty Kadłubek, biskup krakowski, ogłoszony błogosławionym. Był gorącym zwolennikiem „reformy gregoriańskiej”, której głównym celem było postawienie kościoła nad państwem świeckim. W tej sprawie gorliwie wspierał współczesnego mu Henryka Kietlicza, arcybiskupa gnieźnieńskiego, także gorącego zwolennika dominacji kościoła nad państwem.
.
Jan Muskata, biskup krakowski, główny polityczny przeciwnik Władysława Łokietka. Zażarcie przeciwdziałał jednoczeniu państwa przez tego piastowskiego księcia. Stronnik cesarstwa niemieckiego i zniemczałych Przemyślidów (Wacława II i III). Jego wojska pustoszyły ziemie stronników Łokietka podczas wojny domowej w Małopolsce (1304-1305) grabiąc i mordując. Wspierał bunt niemieckich mieszczan krakowskich przeciwko Łokietkowi. Był arcyłotrem i arcyszkodnikiem, wrogiem języka słowiańskiego, który chciał wytępić i zastąpić niemczyzną (Wacław II i III używali języka niemieckiego,  a nie czeskiego).
Przy okazji Muskaty przypomnę postać Jakuba Świnki o którym wiki pisze: „… jeden z wybitniejszych polityków średniowiecznej Polski, zwolennik zjednoczenia państwowego”. Nie neguję, że był on zwolennikiem zjednoczenia państwa, ale przynajmniej okresowo popierał zniemczałych Przemyślidów i osobiście dokonał koronacji Wacława II. Widząc arcyszkodliwą działalność Muskaty dwukrotnie, bezskutecznie zresztą, wytaczał mu procesy kanoniczne. Ale w konflikcie Łokietka z Muskatą wiązał temu pierwszemu ręce.

Dwukrotnie bowiem Łokietek miał możliwość osądzenia i ukarania śmiercią arcyłotra Muskaty, gdy wziął do do niewoli. Zmuszony był jednak każdorazowo Muskatę wypuścić, gdyż Jakub Świnka zagroził mu klątwą (obłożył nią wcześniej Łokietka sam Muskata), jeśli biskupa nie uwolni.

Mając dwukrotnie w rękach najgorszego swojego wroga musiał więc Łokietek pod groźbą arcybiskupiej klątwy złoczyńcę biskupa wypuścić. Świnka w tej sprawie kierował się interesem kościoła a nie jednoczącego się państwa. Groźbą klątwy chciał wymusić na Łokietku respektowanie niezależności kościoła od państwa i kleru od sądów świeckich.
.
Mikołaj Trąba, arcybiskup gnieźnieński, pierwszy prymas w dziejach państwa polskiego. Przewodniczył delegacji Władysława Jagiełły na soborze w Konstancji. Skuszony szansą na tiarę papieską poparł tam stronnictwo krzyżackie, zdradzając w ten sposób interesy Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, których był delegatem. Papieżem nie został. Po powrocie do kraju złożonym krzywoprzysięstwem oczyścił się z zarzutu zdrady stanu. Na otarcie łez otrzymał od papieża Marcina V (bękarta kardynała Colonny) tytuł i funkcję prymasa (Primas Regni). Tak więc pierwszy „prymas Polski” był ewidentnym zdrajcą.
.
Zbigniew Oleśnicki, biskup krakowski. Jedyną dobrą rzeczą, jaką zrobił w interesie państwowym był sprzeciw przeciwko koronacji Witolda na króla Litwy, co oznaczałoby rozpad unii polsko-litewskiej. Poza tym był wyłącznie szkodnikiem, rzucającym kłody pod nogi tak Jagielle jak i Kazimierzowi Jagiellończykowi. Przypomnę tylko kilka jego „zasług”. W czasach gdy unia polsko-litewska zmagała się z krzyżakami wspieranymi przez papiestwo i cesarstwo niemieckie, żarliwie sprzeciwiał się sojuszowi, jaki Jagiełło chciał zawiązać z czeskimi husytami, choć sojusz ten wzmacniałby Jagiełłę, a osłabiał stroną niemiecką. Gdy mimo to Jagiełło (wtedy jeszcze stanowczy) paktował z husytami, dwukrotnie obłożył Kraków interdyktem (na obłożenia króla klątwą nie odważył się). Protestował przeciwko koronacji na króla Czech wielkiego księcia Witolda, a później królewicza Kazimierza Jagiellończyka. Wywołał wtedy nawet wojnę domową:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Grotnikami
.
Był zwolennikiem inkorporacji Litwy do Korony, co groziło rozpadem unii polsko-litewskiej, gdyż Litwini nie zamierzali rezygnować z własnej podmiotowości państwowej. Ten pomysł był rzeczywiście niepoważny – Księstwo Litewskie było ludniejsze niż Korona, a terytorialnie kilkakrotnie większe. Kłody rzucał i Kazimierzowi Jagiellończykowi pod nogi. Ostro protestował np. przeciwko wsparciu Kazimierza dla Związku Pruskiego, który wywołał w krzyżackim państwie powstanie i wystąpił do Jagiellończyka z prośbą o inkorporację Prus do Korony. Sprzeciwiał się też udziałowi Korony w wojnie trzynastoletniej z krzyżakami wywołanej inkorporacją Prus. Przypomnieć należy tu, że bitwa pod Grunwaldem tylko na krótko zachwiała potęgą krzyżaków. Już niewiele lat po niej znów stanęli na nogi i rozpoczęli intrygi mające rozbić unię polsko-litweską. Po jej rozpadzie planowali rozbicie i unicestwienie osamotnionego Królestwa Polskiego. To dopiero inkorporacja Prus Królewskich do Korony i zwycięska wojna trzynastoletnia ostatecznie przetrąciła grzbiet krzyżakom. I temu sprzeciwiał się biskup Oleśnicki.
.
Piotr Skarga, jezuita, kaznodzieja nadworny Zygmunta III Wazy. Sztandarowa postać fanatycznej kontrreformacji. Z jego „zasług” wyliczę te najważniejsze: był zażartym przeciwnikiem Konfederacji Warszawskiej (z 1573 roku), której postanowienia gwarantowały tolerancję religijną oraz równouprawnienie katolicyzmu, protestantyzmu i prawosławia.

Z jego inicjatywy zablokowano uchwalenie przez Sejm „Prawa o tumultach”, które przywidywało surowe kary dla inspiratorów i uczestników tumultów religijnych, przez co byli oni nadal bezkarni, a tumulty te szarpały Rzeczypospolitą aż do jej upadku.

Był gorliwym zwolennikiem katoliczenia Rusi/Ukrainy, czego wynikiem były kolejne, wyniszczające Rzeczypospolitą powstania kozackie, w których czynnik religijny (obrona prawosławia) był jednym z najważniejszych ich motywów.

Był też Skarga jednym z inspiratorów wmieszania się Rzeczypospolitej w sprawy wewnętrzne pogrążonej w „wielkiej smucie” Rosji, co zaowocowało wojną Rzeczypospolitej z Rosją, okupację Kremla i na wieki zaciążyło na stosunkach polsko-rosyjskich.
https://opolczykpl.wordpress.com/2013/02/07/papiestwo-i-narodziny-nienawisci-polsko-rosyjskiej/.
.
Najgorszą jednak rzeczą, jakiej dokonał Skarga, to przekonanie wielu katolickich szlachciców, że obrona katolicyzmu i interesów kościoła ważniejsza jest od racji stanu państwa. Nauczał: Pierwej Kościoła i dusz ludzkich bronić aniźli ojczyzny. Pierwej o chwałę Bożą zastawić się niźli o cześć świecką. Pierwej wiecznej ojczyzny nabywać niż doczesnej. Gdy zginie ojczyzna ziemska, przy niebieskiej się ostoim”. Niestety udało mu się ten religijny fanatyzm zaszczepić wielu słuchaczom. To w jego czasach i przy jego wydatnym wkładzie Rzeczypospolita nieuchronnie staczać zaczęła się po równi pochyłej, a epilogiem tego staczania się były rozbiory i wymazanie Rzeczypospolitej z mapy Europy.
.
Marek Jandołowicz, karmelita, duchowy przywódca gigatumultu religinego nazwanego konfederacją barską. Przyczyną zawiązania konfederacji było uchwalenie przez Sejm równouprawnienia religijnego protestantyzmu i prawosławia z katolicyzmem.

Skonfederowana część sfanatyzowanej katolickiej szlachty pragnęła utrzymania supremacji katolicyzmu, choć katolicy stanowili absolutną mniejszość mieszkańców Rzeczypospolitej. Konfederaci rozpoczęli więc wojnę domową, która przerodziła się w wojnę z Rosją i trwała cztery lata.

Duże obszary kraju legły w ruinie, popłynęły rzeki krwi. Na koniec fanatycznych katolików pobito, po czym dokonano I rozbioru Rzeczypospolitej.

Tyle dały nauki Piotra Skargi i jego wielbiciela Jandołowicza, że „obrona wiary” ważniejsza jest od racji stanu państwa.
.

W tym miejscu należy wyraźnie zaznaczyć, że pod koniec XVIII wieku Rzeczypospolita była nadal wystarczająco ludna i potencjalnie byłaby w stanie rozwalić Prusy (najbardziej prące do jej rozbioru) oraz ułożyć się z Rosją. Gdyby katolicka szlachta zaakceptowała równouprawnienie prawosławnych i protestantów, a także równouprawnienie Litwinów i Rusinów/Ukraińców, gdyby wszyscy oni stanęli pod jednym sztandarem, Rzeczypospolita miała szansę przetrwać.

Należało tylko nałożyć choć kilkuprocentowy podatek na kościół (będący właścicielem ok. 1/3 ziem Rzeczypospolitej), by wystawić za to kilkusettysięczną armię. Mogła by być ta armia jeszcze większa, gdyby możnowładcy, którzy u schyłku państwa nadal wydawali pieniądze na nowe kościoły i klasztory, przeznaczyli je na obronność. A tak majątek kk rósł do końca, księży i zakonników było dwukrotnie więcej niż wojsk koronnych, a skatoliczona szlachta, ogłupiona przez Skargów i Jandołowiczów, zamiast ratować państwo „walczyła o wiarę”. Spełniło się więc to, czego nauczał Piotr Skarga – walczyć ma szlachta o wiarę, nawet kosztem upadku państwa. Będzie miała za to żydowskie niebo. I ono jej faktycznie na koniec zostało.
.
W ciągu tysiącletniej obecności kościoła na ziemiach polskich dominującą jego cechą było pasożytowanie na państwie i mieszkańcach, zabieganie o własną potęgę, bogactwa, wpływy i podporządkowanie państwa własnym interesom.

Nigdy, ani przez sekundę, kościół nie służył interesom państwa – zawsze służył swoim interesom, a na dodatek państwo uczynił swoim „świeckim ramieniem” (co trwało wiele wieków) a skatoliczoną szlachtę sługami kościoła. Nic chyba lepiej nie oddaje stosunku kk do państwa niż jedno zdanie ks. Lutosławskiego: „Cóż by ci przyszło z wolnej Polski, gdyby kościół miał na tym stracić”. Oznacza to, że interes kk jest ponad wszystkim, nawet ponad wolnością kraju. W tym duchu kk indoktrynował owieczki przez całe tysiąclecie.  Jeśli ktokolwiek więc mówi o zasługach kk dla Polski, to po prostu bredzi z powodu niewiedzy lub znając prawdę kłamie.

Podniesienie cywilizacyjne państwa Piastów

Z tym akurat zgadzam się, niemniej mam wątpliwości, czy owa „cywilizacyjna zasługa” kk była w każdym aspekcie korzystna, a jeśli tak – kto na tym skorzystał.

Od zarania dziejów każdą cywilizację charakteryzował stanowy podział jej mieszkańców na rządzących i rządzonych, bogatych i biednych. Tę cechę cywilizacyjną kk faktycznie niósł z sobą i ją popierał. Inną cechą typową dla cywilizacji były miasta.

Przez tysiąclecia Słowianie żyli w ramach kultury przedcywilizacyjnej, wiejskiej. Istniały wprawdzie u nich grody, ale nie były odpowiednikami miast. Służyły do obrony przed ewentualnym wrogiem (przez ziemie Słowian nie jeden raz przewalały się kolumny wędrujących ludów i nie raz najeżdżały je hordy łupieżcze.

Znalezione przez archeologów grody typu biskupińskiego pokazują, że panował w nich egalitaryzm (brak domostw wyróżniających się od innych okazałością), a ciasnota budynków (nie było przy nich miejsca nawet na przydomowe ogródki warzywne), wskazuje, że od wiosny do jesieni codzienne życie toczyło się poza nimi. W nich jedynie spano, chroniono się przed deszczem (w zimie przed zimnem) lub się broniono.

.

.
Miasta średniowieczne były czymś całkowicie różnym od słowiańskich egalitarnych grodów. Rządził nimi bogaty patrycjat, nad którym stał jedynie kler. Niżej od niego stała „warstwa średnia” – członkowie cechów i kupcy. Większość mieszkańców miast stanowiła jednak biedota – rzesze służących pracujących u patrycjuszy i u bogatych mieszczan oraz pracownicy najemni w przeróżnych warsztatach rzemieślniczych, najczęściej niemiłosiernie wyzyskiwani. Wielu biedaków żyło jedynie z prac dorywczych.

Typowymi zjawiskami znanymi we wszystkich średniowiecznych miastach była kwitnąca prostytucja i duża ilość grasujących w nich złodziejaszków, a nawet rzezimieszków, którzy w miastach szukali „szczęścia”. Jeszcze więcej było w nich żebraków, absolutnie nieznanych u Słowian w czasach pogańskich. Najważniejszą jednak cechą średniowiecznych miast, o czym nie wspominają najczęściej podręczniki do historii, był panujący w nich brud oraz, zwłaszcza podczas upałów, ogromny smród.
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C27472%2Csredniowieczne-miasta-bez-tajemnic.html

.
Brak było w nich kanalizacji, a śmieci i fekalia wywalano po prostu z okien. Z tego powodu każdy trochę zamożniejszy mieszczanin posiadał podmiejską posiadłość i do niej uciekał przed smrodem podczas upałów. Nawet w stolicy krystowierstwa – Rzymie – w średniowieczu panował nieznośny smród. Kanalizacja i wodociągi z czasów pogańskich legły w ruinie. Latem bogatsi uciekali na wieś. Jedynie część ich służby i straży musiała pozostać w zasmrodzonym mieście by chronić miejskie rezydencje.
.
Mogłbym wiele jeszcze pisać o tzw. „postępie cywilizacyjnym”, który towarzyszył umacniającemu się krystowierstwu w państwie Piastów i w którym kk miał swój ogromny wkład. Choćby wprowadzenie własnego piastowskiego bitego pieniądza i rozwój handlu. Ale zamiast tego zapytam – a co na owym postępie skorzystała stanowiąca ogromną większość mieszkańców ludność wiejska i biedota miejska? Im ten postęp nie dał kompletnie nic. A niejednokrotnie jeszcze pogarszał ich los.

Tu przytoczę cytat kronikarza kościelnego Helmolda, dotyczący mieszkańców jednego z ostatnich wolnych pogańskich plemion Północnego Połabia: „…nie znaleźć u nich kiedykolwiek żebraka albo kogoś w niedostatku”. U nich nie było wtedy jeszcze kościelnej cywilizacji, przez co nie było też ani żebraków, ani biedoty. Podobnie było wcześniej u Słowian na obszarze współczesnej Polski, nim narzucono im feudalizm i krzyż. Ich postęp cywilizacyjny niesiony przez kk oszukał, zepchnął w poddaństwo i nędzę. Po co więc zachwalać coś, na czym skorzystała jedynie garstka a reszta straciła?

Piśmiennictwo i oświata

Są to najczęściej wymieniane rzekome zasługi kk dla Polski – wszak to rzekomo kościół, a więc katolicyzm – przyniósł ciemnym Słowianom piśmiennictwo i oświatę. A jak to było naprawdę? Zacznijmy od piśmiennictwa…
Owszem, nie przeczę – kościół przyniósł do państwa Piastów piśmiennictwo… łacińskie. Ale przecież Słowianie posiadali własne piśmiennictwo – runiczne. Pisze o tym nawet jeden z kościelnych kronikarzy – Thietmar z Merseburga, przy opisie świątyni Swarożyca w Retrze/Radogoszczy (wytłuszczenie moje):
.
„W grodzie znajduje się tylko jedna świątynia, zbudowana misternie z drzewa i spoczywająca na fundamencie z rogów dzikich zwierząt. Jej ściany zewnętrzne zdobią różne wizerunki bogów i bogiń – jak można zauważyć, patrząc z bliska – w przedziwny rzeźbione sposób, wewnątrz zaś stoją bogowie zrobieni ludzką ręką w straszliwych hełmach i pancerzach, każdy z wyrytym u spodu imieniem.”
.
I niech mi nikt nie wmawia, że te imiona bogów wyryte były po łacinie czy cyrylicą – na Połabiu absolutnie nieznaną! One wyryte były pismem runicznym! Nim, oraz różnymi symbolami ozdabiano belki w mieszkaniach, ubrania, wyroby ceramiczne i wiele przedmiotów codziennego użytku. Pytaniem jest, czy Słowianie pisali księgi? Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć, choć myślę, że nie. Wiedzę starszych pokoleń można przekazywać w różny sposób. Np. pisząc książki, które później samotnie ktoś będzie czytał. Ale można ją przekazywać np. przy ognisku. Jest taka piosenka harcerska:
.
Płonie ognisko i szumią knieje,
drużynowy jest wśród nas.
Opowiada starodawne dzieje,
bohaterski wskrzesza czas
.
Można ją nieco zmienić:
.
Płonie ognisko i szumią knieje,
stary żerca jest wśród nas.
Opowiada starodawne dzieje,
naszych przodków wskrzesza czas
.
I tak m.in właśnie przekazywano wiedzę u Słowian – od wiosny do jesieni, jeśli tylko dopisywała pogoda, wieczorem po skończeniu prac, przy ogniskach, już po tańcach i śpiewach, starsi opowiadali młodszym o przeszłości, a także przekazywali swą wiedzę dotyczącą np zjawisk w Przyrodzie. I każdy, kto kiedykolwiek osobiście brał udział w takich ogniskowych gawędach przyzna mi rację – nawet najmądrzejsze książki  wrzuciłby w ognisko wybierając te gawędy i opowieści.

Podobne gawędy u Słowian miały miejsce i zimą w domostwach, tyle że nie mogła brać w nich udziału cała wspólnota. Nie wykluczam przy tym, że szamani, wiedźmy i żercy spisywali swą wiedzę czy to na wypalonej glinie, na skórach zwierząt, korze brzozowej czy deseczkach. To, że takie zapiski nie przetrwały do naszych czasów nie oznacza że ich nie było.

Po tłumieniu kolejnych antykościelnych buntów wyznawcy rzymskiej szubienicy zaciekle tropili i niszczyli wszystko, co ich zdaniem miało związek z pogaństwem, łącznie z odzieżą zdobioną runami. I dlatego takich zabytków zostało tak mało. Niemniej istnieją (pomijam tu preparowane fałszywki), tyle że nauka przypisuje je każdemu innemu ludowi, tylko nie Słowianom.
.
Przyniesienie przez kler łacińskiego piśmiennictwa do państwa Piastów jest faktem. Tylko komu to piśmiennictwo służyło i do czego je wykorzystywano? Ano np. do tego, aby uszczelnić „sieć podatkową”. Wszystkie zdzierane podatki i daniny były skrzętnie spisywane (niekiedy celowo zaniżane, by ściągać następne) przez co wyłganie się od ich płacenia było niemożliwe. Fałszowano też na masową skalę dokumenty i nadania na rzecz kk. Przez pierwszych kilka wieków władcy piastowscy z niewielkimi wyjątkami byli analfabetami, przez co wszystkie dokumenty, testamenty i akty nadań spisywane były przez kler.

Historyk Wojciech Kętrzyński, wieloletni dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie oraz członek Towarzystwa Historycznego we Lwowie przez wiele lat badał dokumenty wczesnopiastowskie, po czym doszedł do następujących wniosków:
.
“Autentycznych dokumentów książęcych przechowało się z XII wieku trzy, podrobionych na imiona książąt zaś siedemnaście” (…). Pod koniec wieku XII dyplomatyka polska bądź Polski dotycząca obejmuje 150 pozycji, z czego 46 to dokumenty przez Kościół i w jego materialnym interesie sfałszowane.” (Wojciech Kętrzyński, Studia nad dokumentami XII wieku, Kraków 1891).
.
Tak więc widzimy, czemu służyło przez wieki łacińskie piśmiennictwo – fałszowaniu dokumentów w materialnym interesie kościoła – na szkodę państwa i mieszkańców. Ponadto służyło ono spisywaniu stronniczych, często załganych kronik. Fakty niewygodne dla kk bądź były w nich przemilczane, bądź fałszywie naświetlane. Np. lud w wystąpieniach antykościelnych i antyfeudalnych, broniący się przed uciskiem i niszczeniem jego kultury przedstawiany był jako „źli” buntownicy, a jego ciemiężcy jako prześladowani krzewiciele wiary. Miernoty uginające się przed wolą kk przedstawiane były pozytywnie, stawiający opór jako czarne charaktery. No i przez wieki łacińskie piśmiennictwo służyło zorganizowanej kampanii katoliczenia mieszkańców – czyli ogłupiania ich nadjordańskimi wymysłami.

Oświata

Propaganda kk uparcie twierdzi, że wraz z instytucją kk na ziemie Piastów przyszła oświata. Ale… Jak już wspomniałem, przez pierwszych kilka wieków większość władców piastowskich była analfabetami. Jeśli więc ich nie uczono czytać i pisać, to tym bardziej ich poddanych.

Istniały wprawdzie już od XI wieku przykościelne „szkoły”, ale były dostępne tylko dla kleru – były wylęgarnią kolejnych funkcjonariuszy kk. Pierwsza świecka szkoła – Akademia Krakowska – powstała dopiero w XIV wieku. Ale i ona znajdowała się pod kontrolą kościoła, a „nauki wyzwolone” podlegały ówczesnej „królowej nauk” – teologii (oraz dogmatyce kościelnej). Nauczanie czegokolwiek sprzecznego z „nauką kk” było niemożliwe.

Ta najważniejsza przez wieki uczelnia „świecka” pełniła później, w okresie kontrreformacji, funkcję oficjalnego kościelnego cenzora. Pilnowała więc, aby w państwie palone były księgi umieszczone na kościelnej liście ksiąg zakazanych. Tylko – co to za oświata, która zwalczała takie dzieła, jak pracę Kopernika?

U schyłku szlacheckiej Rzeczypospolitej ponad 90 % mieszkańców było nadal analfabetami – przez 800 lat udało się więc kościołowi „oświecić” niecałe 10 % mieszkańców. W tym tempie na „oświecenie” wszystkich mieszkańców kk potrzebowałby 8 tys. lat. Przy czym owa „oświata” aż do samego upadku Rzeczypospolitej była przede wszystkim ogłupiającą indoktrynacją religijną, która z rzeczywistą oświatą nie miała nic wspólnego.

Rzemiosło

W propagandzie kk często słychać, że katolicyzm przyniósł Słowianom rzemiosło. W tym miejscu przytoczę fragment artykułu z niemieckiego Der Spiega dotyczącego rzemiosła Słowian:

.

„Niemieccy rzemieślnicy z kolei podglądali u Słowian technikę i sztukę. W znaleziskach ceramicznych z wczesnego średniowiecza w górnej Frankonii widać wyraźnie wpływy słowiańskie na kształty i ozdoby niemieckich wyrobów ceramicznych. Biżuteria, kolczyki ze srebra, korale ze szklanych paciorków, szklane pierścionki, bransolety ze srebra, diademy zdobione charakterystycznymi pętlami w kształcie litery S pokazują, że Słowianie byli obeznani w produkcji i używaniu biżuterii i ozdób w średniowieczu i nadawali ton modzie.”
.
Słowianie obok wielu innych umiejętności byli świetnymi rzemieślnikami. Przez tysiąclecia byli całkowicie samowystarczalni. Budowali domy, wyrabiali odzież, sprzęty domowe, narzędzia rolnicze i sprzęt łowiecki/wojenny. Znali metalurgię i ceramikę, tkactwo, krawiectwo a nawet rzeźbiarstwo. Ich rzemiosło podupadło błyskawicznie, gdy z wolnego ludu stali się poddanymi, pozbawionymi dostępu do większości surowców potrzebnych w rzemiośle. I gdy rzemiosło słowiańskie upadło, kościół sprowadzać zaczął zakony, które „uczyły” Słowian czegoś, co oni znali i uprawiali wcześniej przez tysiąclecia.
Kultura
I do przyniesienia Słowianom kultury aspiruje kk. Zapomina o tym, że Słowianie posiadali przepiękną, mającą wiele tysiącleci, kulturę. Na dodatek własną, tworzoną przez setki pokoleń. Cechowały ją afirmacja życia, radość z życia, szacunek do Przyrody, szacunek oddawany przodkom i bogom, wspólnotowa solidarność, równość, egalitaryzm i wolność. Posiadali wiele świąt i wiele obrzędów i zwyczajów.
Od pierwszego dnia, gdy rzymska szubienica pojawiła się na piastowskiej ziemi, zaczęła fanatycznie zwalczać i tępić kulturę Słowian. Afirmację życia zastąpiła cierpiętnictwem, umartwianiem się żydowskim bożkom ku upodobaniu i kultem katowskiego narzędzia – rzymskiej szubienicy. Radość życia zastąpiła strachem przed piekłem i „gniewem bożym”.
Szacunek wobec przodków zastąpiła kultem „świętych” i „patronów”, szacunek do swoich bogów kultem nadjordańskich bożków Jahwe i Joszue. Solidarną egalitarną wspólnotę zastąpił system stanowy, wolność zmieniono na niewolę i poddaństwo.
Radosne obrzędy zastąpiono sado-masochistycznymi drogami krzyżowymi, postami i symbolicznym kanibalizmem (tzw. „komunią św.”). Przy czym czego nie udało się wytępić z obrzędów i świąt pogańskich – to przywłaszczyło sobie krystowierstwo, nadając pogańskim świętom i zwyczajom nadjordańską katolicką interpretację.
Z dzisiejszego katolicyzmu, gdyby usunięto z niego wszystkie pogańskie przywłaszczenia, niewiele by zostało – posty, drogi krzyżowe, symboliczny kanibalizm i „sakrament pokuty”. Bo nawet krzest to zapożyczone od pogan rytualne obmywanie się w wodach świętych jezior czy rzek.
Nie byłoby wigilii, siana pod obrusem, dwunastu potraw, choinki, kolęd, nie byłoby pisanek „wielkanocnych”, śmigusa-dyngusa, dożynek, „nocy świętojańskiej” i „wszystkich świętych”. Nawet „boże narodzenie” by odpadło – zerżnięte przez krystowierstwo z rzymskich pogańskich świąt zimowego przesilenia, w Polsce ubarwione Godowymi zwyczajami słowiańskimi. To, co katolicy uważają za katolicką obrzędowość i zwyczaje prawie w 100 procentach jest pogańskie.
.
No to jaką kulturę krystowierstwo przyniosło państwu Piastów? Tak naprawdę przyniosło i zaszczepiało powoli mieszkańcom (od możnowładców poczynając) fanatyzm religijny, skrajną nietolerancję, nienawiść i pogardę do innowierców, pogan a nawet do własnej kultury, ślepą wiarę w nadjordańskie wymysły i w żydowskich idoli, ślepe posłuszeństwo wobec kleru i instynkt posłusznej owieczki. I to jest już cała ta krystowiercza kultura, którą ja, zresztą całkowicie zasadnie, nazywam antykulturą.
.
Włączenie państwo Mieszka I do rodziny uznawanych państw zachodniej kultury
Jest oczywiste, że przez przywleczenie krystowierstwa przez Piastów na ziemie na wschód od Odry nie były już traktowane przez zachodnie krystowierstwo, jak ziemie niczyje, które należy podbić i „nawrócić”. Jednakże owo włączenia państwa Mieszka I do „rodziny” państw łacińskich miało dwa niewygodne aspekty – papiestwo uważało je za swoją prowincję kościelną, której ma prawo narzucać swoją wolą i w której sprawy wewnętrzne ma prawo ingerować.
Także cesarstwo uważające się za świeckiego zwierzchnika wszystkich katolickich krajów myślało podobnie – uważało, że państwo Piastów ma być mu podległe i posłuszne. Tak więc niby krystowierstwo włączyło państwo Piastów do rodziny państw zachodnich (łacińskich), ale wyznaczało mu rolę podporządkowaną ważniejszym od niego (papiestwu i cesarstwu), rolę posłusznego poddanego, a nie równoprawnego partnera.
Odebranie Niemcom pretekstu do dalszego Drangu nach Ost
To stwierdzenie jest zwykłą demagogią. Niemiecki Drang nach Ost nie ustał po domniemanym krzcie Mieszka. W okresie rozbicia dzielnicowego państwo Piastów utraciło na rzecz niemieckich marchii cały prawobrzeżny, wcześniej piastowski pas wzdłuż środkowej i dolnej Odry. Później Niemcy przejęli jeszcze Pomorze Zachodnie i ogromną część Śląska.
Dopiero po wiekach, w 1945 roku ziemie te wróciły w granice Polski. Szczęściem dla rozbitego na dzielnice państwa Piastów był upadek znaczenia cesarza w Niemczech w XII wieku i postępujące i tam rozbicie dzielnicowe. W szczytowym okresie na cesarstwo niemieckie składało się ok. 300 państw i państewek, skłóconych i konkurujących ze sobą. Cesarz był w sumie wtedy figurantem i nie dysponował żadną siłą militarną, przez co Drang nach Ost został wyhamowany.
Niemniej państwo piastowskie utraciło spory obszar jego ziem zachodnich. No i nie zapominajmy o krzyżakach. Oni uprawiali drang nach West, Süd Ost i Nord (zachód, południe, wschód i północ). I także zagarnęli spore obszary piastowskich ziem, zagrażając nawet egzystencji i istnieniu tego państwa, choć było katolickie. Unia z Litwą być może uratowała istnienie Królestwa Polskiego.
.

I takie to były zasługi kościoła katolickiego dla Polski…

.
opolczyk
.
.

Wypowiedz się