Relacja z protestu Komitetu Obrony Polskiego Rolnictwa i Hodowców Zwierząt pod pomnikiem Witosa i Sejmem

Dzisiaj odbył się protest Komitetu Obrony Polskiego Rolnictwa i Hodowców Zwierząt, który rozpoczął się pod ponikiem Witosa, następnie uczestnicy przemaszerowali ulicą Wiejską i pod Sejmem odbyli wiec protestacyjny przeciwko ustawie Czabańskiego. To początek łączenia się środowisk wiejskich i miejskich. Jest tu miejsce dla wszystkich środowisk poturbowanych przez kolejne ekipy władzy w III RP wdrażające patologiczną transformację.

„Mówimy o tym, co nas boli”

Bo jak nie my, to kto? – pytał pod Sejmem Dariusz Grabowski. Przewodniczący Komitetu Obrony Rolnictwa i Hodowców Zwierząt wskazał, co zjednoczyło i zmobilizowało uczestników: zła ustawa o ochronie zwierząt, która pozwoli pseudoekologom wejść do hodowli, gospodarstwa i domu. Wezwał do współdziałania rolników, konsumentów i przedsiębiorców. Interesy są wspólne.

Pod pomnikiem Wincentego Witosa zebrali się o godz. 11 we wtorek nie tylko właściciele dużych hodowli i gospodarstw.

Mam cztery psy, więc przyjechałam manifestować – tłumaczyła jedna z uczestniczek zgromadzenia.

Na transparentach dało się przeczytać: „Stop szkodliwym działaniom, stop szkodliwym ustawom”, „Hodowla to nie polityka. Rzeszów”, „Autopoprawka o ochronie zwierząt to początek końca wszystkich hodowli w Polsce”, „Brońmy demokracji” albo po prostu „Hodowcy mówią ustawie Czabańskiego: Nie”. Niektóre transparenty odwoływały się do poczucia humoru warszawiaków, których przepraszano za związane z protestem utrudnienia komunikacyjne – i biblijnej postaci Noego: „Ze szczególnym okrucieństwem przez 40 dni i nocy przetrzymywał te biedne zwierzęta w zaduchu pod pokładem arki”. Transparent KOPRiHZ przywoływał cytat z Wincentego Witosa: „a Polska winna trwać wiecznie”. Pod pomnikiem historycznego przywódcy polskich chłopów i premiera z 1920 roku złożono kwiaty. – Ziemia, wiara, naród: wskazanie Witosa pozostaje naszym – zaznaczył lider Komitetu.

Kochani, to dla nas dobry, ważny dzień – podkreślił Dariusz Grabowski. Opowiemy o tym, co nas boli: hodowców, rolników, tych co z nimi współpracują. Są także przedsiębiorcy.

Oprócz Komitetu Obrony Polskiego Rolnictwa i Hodowców Zwierząt, któremu prezesuje Grabowski, swoje banery miały m.in. Związek Rolników Solidarni, Piast a także Polskie Porozumienie Kynologiczne, Polski Klub Kynologiczny, Federacja Organizacji Kynologicznych, Stowarzyszenie Hodowców Psów Rasowych oraz Stowarzyszenie Właścicieli Kotów i Psów Rasowych. Jeden z uczestników przyprowadził na demonstrację dwa piękne ogary polskie, które dzielnie znosiły odgłosy wuwuzeli i zwykłych trąbek. Ci, którzy zwykle spotykają się na wystawach swoich pupili, albo dyskutują w sieci o problemach branży, tym razem zabrali się, żeby ruszyć na Sejm. W pokojowym – co mocno podkreślił Dariusz Grabowski – marszu.

Grzegorz Sybilski demonstrował gumowe kalosze, nieodzowny atrybut codziennej ciężkiej pracy na fermie, które wraz z tekstem protestu postanowił wręczyć w Sejmie posłom Krzysztofowi Czabańskiemu i Pawłowi Suskiemu – inicjatorom niekorzystnych dla hodowców regulacji. Maria Sowińska, wiceprezes KOPRiHZ ostrzegła, że ustawa jest po to, żeby wywłaszczyć z własności. Kontrolerzy z szemranych organizacji ekologicznych będą mogli przyjść do naszego domu pod byle pretekstem.

Czabański nie przejdzie – skandowano już pod Sejmem.

Wskazywano, że zagrożona nie jest tylko jedna branża. Gra toczy się o przyszłość całego polskiego rolnictwa. – Protest dotyczy ogółu problemów polskich rolników – zapewnił Marcin Bustowski, wiceprezes KOPRiHZ.

Z punktu widzenia rolników i konsumentów sytuacja prezentuje się coraz gorzej: trwa wyprzedaż polskiej ziemi, spada dochodowość rolnictwa, gospodarstwa rodzinne się zadłużają, trwa egzekucja wielu z nich – ostrzegał prezes Dariusz Grabowski. Sieci hipermarketów utrudniają sprzedaż polskich produktów. Polski konsument dostaje towary z importu, parówki składają się głównie z soi. Żywność z importu zawiera nawet 300 chemicznych środków. Monika Tkaczyk z Zachodniopomorskiego, wieloletnia sołtyska i radna, opowiadała, jak u siebie organizuje festyny ze zdrową żywnością. Przyznała jednak, że działa się trudno, bo cały kraj ogarnięty jest strachem.

– Chcemy jeść zdrową, polską żywność – apelował Grzegorz Sybilski. Dlatego KOPRiHZ opowiada się za powołaniem Państwowej Inspekcji Kontroli Jakości Żywności, która zajmie się zwłaszcza monitorowaniem produktów żywnościowych, sprowadzanych do kraju. Dziś zdarza się, że przepakowuje się je na granicy. Protestujący oczekują również wspierania organizacji, klastrów i spółek, wytwarzających zdrową polską żywność. Nakłady z budżetu na rolnictwo powinny wzrosnąć do 1,2 proc – rządzący PiS obiecywał to w kampanii, ale słowa nie dotrzymał.

KOPRiHZ zamierza upominać się zarówno o interesy rolników i hodowców – których sojusznikiem pozostają polski przedsiębiorca i handlowiec – jak konsumentów.

Miasto i wieś powinny być zjednoczone – zachęcał Dariusz Grabowski. Wskazał przykład Ursusa, który publicznie dyskredytowany jest przez ministra rolnictwa Jana Ardanowskiego. A jeśli upadnie, gdzie polski rolnik kupi części do ciągnika? Na razie Ursus wygrał największy w Europie przetarg na tysiąc elektroautobusów, co najlepiej pokazuje jego ogromny potencjał.

Jeśli ktoś uważa 500 plus za doskonały pomysł, niech zwróci uwagę, że tak, ale na skłócenie narodu. A gdzie niepełnosprawni, nauczyciele, pielęgniarki, dlaczego nie oni? – pytał retorycznie dawny eurodeputowany Grabowski. Zwrócił uwagę, że na 500 plus zarabiają banki. Przez nie przepłyną te pieniądze. Czy nie powinny w tej sytuacji obniżyć oprocentowania kredytów hipotecznych dla dwóch milionów polskich rodzin? O tym jednak nie słychać. Podatków też prawie nie płacą, podobnie jak kolejny beneficjent programu 500 plus, wielkie sieci handlowe. W ich wypadku wyznacza je dziś aptekarska doza 0,06 proc obrotu. Najlepiej zaś na 500 plus dorabiają się importerzy używanych samochodów z Niemiec, przeważnie ponad dziesięcioletnich diesli, niebezpiecznych i szkodliwych dla środowiska naturalnego.

Następnym razem przyjdzie nas dziesięć razy tyle – zapowiedział Piotr Kłosiński ze Stowarzyszenia Hodowców Zwierząt Domowych. Jednak frekwencja już tym razem okazała się imponująca, zwłaszcza jeśli zważyć, że Komitet Obrony Polskiego Rolnictwa i Hodowców Zwierząt pozostaje świeżą inicjatywą, zrodzoną z przekonania założycieli, że partie polityczne i dotychczasowe instytucje życia publicznego nie reprezentują jak należy zagrożonej branży, hodowli ani gospodarstw. Najkrócej mówiąc: nikt za nich tego nie zrobi.

https://www.facebook.com/PNP24/videos/544138626090706/?t=0

Transmisje z protestu znajdują się na naszej stronie FB: https://www.facebook.com/PNP24/

Redakcja portalu pnp24.pl

Wypowiedz się