Strzeżmy się szaleńców, którzy chcą dobro czynić, niszcząc „perły w koronie”.

Jak zwykle, przy felietonach dróżnika, jest się nad czymś zadumać. I nad tym co pisze o perłach i o przemilczanym sukcesie podchorążych zapaleńców.

Na trasie od Belwederu do Arsenału zamordowali siedmiu polskich generałów, chlubnie walczących pod Napoleonem, patriotów z krwi i kości, którzy odmówili  objęcia dowództwa owego bezrozumnego buntu.
Podchorążowie, którzy nie potrafili skutecznie podpalić karczmy na Solcu, schwytać przebranego w damskie łaszki ks. Konstantego, bez programu politycznego i wojskowego załatwili, ku zadowoleniu Prusaków zniszczenie autonomii Królestwa i podkopali jego gospodarczy rozkwit. Odpokutowali ciężko, ale wstrzymali rozwój gospodarczy Polski na pól wieku.

To dzięki nim Lelewel mógł potem w Brukseli rozmyślać nad paralelą historii rozdrapanej Polski i upadającej Hiszpanii, a w Dreźnie i Paryżu Polak z Białorusi pisać o Litwie, swej ojczyźnie. Strzeżmy się szaleńców, którzy chcą dobro czynić.

PS. Po dziś dzień prawdziwi Polacy nadal owych zamordowanych generałów mają za zdrajców. A przecież mogli poprowadzić cały naród nie tylko śladami Napoleona do Moskwy, ale od razu na Sybir.

Królowa Jadwiga z Meranu, dziś Północna Adyga, wtedy Tyrol, znana jako Święta Jadwiga Śląska zapoczątkowała ową germanizację własnej rodziny i Śląska, nad wyraz skutecznie. Pełna cnót wszelakich, po urodzeniu siedmioro dzieci przyjęła śluby czystości i ablucje sprawowała w wodzie, którą umyły sie przed nią klasztorne mniszki. W tej sytuacji Henryk Brodaty zaakceptował owe śluby. Ich syn, Henryk Pobożny, zginął pod Legnicą. To  gwoli przypomnienia.

Z budki dróżnika

Perła w koronie

  Tytuł felietonu jest metaforyczny. Chodzi bowiem nie o wyrób jubilerski, ale o znaczenie polityczne jakiejś części państwa dla jego całości.

Perła oznacza zasobność materialną, która czyni fragment państwa bezcennym i jest wykorzystywana w stosunkach międzynarodowych. Tak działo się z ziemiami polskimi kilkakrotnie w toku ich dziejów.

Kiedy tak było i w jaki sposób się to dokonywało, będzie mowa w niniejszym tekście. Do napisania tego tekstu zachęciło Waszego dróżnika ponowne obejrzenie filmu K.Kutza pod takim tytułem.

  Car Aleksander I był łagodnym dyktatorem. Odnosiło się to zwłaszcza do sposobu  traktowania Królestwa Polskiego, na terenie którego, jako jego koronowany król, testował użyteczność demokracji w absolutnej monarchii oświeconej.

W związku z tym pozwolił polskiej szlachcie powołać sejm i patrzył, jak wykorzysta ona daną jej szansę udziału w rządzeniu Polską. Wkrótce przekonał się, że przesiąknięta jest ona duchem sobiepaństwa i anarchii, które doprowadziły państwo polskie do upadku.

Żeby nie denerwować się na posiedzeniach sejmu, król przestał uczestniczyć w jego obradach i pozwolił ministrowi finansów realizować budżet państwa, bez zatwierdzania go przez sejm.

Żeby ukrócić harce dziennikarzy na łamach prasy, nakazał rządowi Królestwa wprowadzenie cenzury prewencyjnej. Ograniczeniu polskiej spiskomanii, służyła likwidacja wszelkich organizacji społecznych, w tym masonerii, do której sam należał.

Nie dało to rezultatu, gdyż polscy oficerowie i młoda inteligencja lubiła siać zamęt w państwie. Nadzór nad nimi powierzył wybitnemu politykowi rosyjskiemu Nikołajowi Nowosilcowowi. Ten szybko wyłapał spiskowców w Wilnie i w wojsku polskim.

Nie zdążył w 1830 r. wcielić do armii carskiej spiskujących elewów szkoły podchorążych, więc zrobili w Warszawie bunt przeciwko swojemu dowódcy, który przerodził się w regularną wojnę polsko-rosyjską.        

Obydwaj królowie Polski z dynastii Romanowych stworzyli Polakom doskonałe warunki do prowadzenia działalności gospodarczej i powierzyli politykę ekonomiczną doskonałemu finansiście, księciu K. Druckiemu-Lubeckiemu. Ten uzdrowił finanse państwa, ponieważ król nie widział powodu, żeby utrzymywać Polskę z budżetu Rosji.
Pod jego mądrym kierownictwem znikło zadłużenie budżetu państwa, a polska gospodarka stopniowo zaczęła kwitnąć. Dostrzegł to i docenił następny władca Królestwa Kongresowego, Mikołaj I, który nazywał je perłą w koronie Cesarstwa Rosyjskiego.            

Mimo to Polacy nienawidzą tych królów Polski, a mają stosunek pozytywny do władcy Księstwa Warszawskiego, który nic dla niego nie zrobił. Polska szlachta i inteligencja liczyła na to, że króla Aleksandra I będą mogli traktować tak samo, jak to czynili ze Stanisławem Augustem.

W 1831 r. Polacy przekonali się, że  carowie potrafią posługiwać się twardymi środkami sprawowania władzy i poskromić buntowników.  Świadczy o tym rozstrzelanie przez cara Mikołaja I, przy użyciu armat, antycarskiego spisku oficerów rosyjskich, których nazwano dekabrystami.

Wiedzieli o tym Polacy, ale nie potrafili wyciągnąć z tego wniosków. Wyraziło się to w jego odmowie pertraktacji z polskim rządem powstańczym, kiedy sejm zdetronizował Mikołaja I. Następnie bezwzględnie stłumił powstanie podchorążych.

Król nie mógł uwzględnić głosu rozsądku K. Lubeckiego, gdyż był on bezsilny wobec szaleństw takich radykałów, jak M. Mochnacki i J. Zaliwski.            

Po karnawale wojny polsko-rosyjskiej nastąpił popowstańczy okres postu, który wyraził się w pogorszeniu warunków prowadzenia działalności gospodarczej w Królestwie Kongresowym, na czym skorzystali kupcy niemieccy i rosyjscy. W wyniku tego utraciło ono status  gospodarczej perły w koronie imperium.

Po raz drugi kawałek Polski pełnił rolę gospodarczej perły w koronie po 1740 roku. Odnosiło się to do Śląska, którego zdobycie przez Królestwo Pruskie  zmieniło dzieje narodu niemieckiego. Dzięki odebraniu go Austrii  przez Prusaków, tak wzrosła potęga Królestwa Pruskiego, że wzięło ono udział we wszystkich rozbiorach Polski.

Historycznie Śląsk stał się częścią terytorium Polski już w czasach panowania księcia Mieszka I. Stosunki polsko-czeskie miały złożony charakter, ale przeważała współpraca, o czym świadczy małżeństwo władcy Polski z księżniczką czeską Dąbrówką. Stan taki trwał do czasów rozbicia dzielnicowego Polski, spowodowanego przez postanowienia testamentu Bolesława Krzywoustego. Jego syn, Władysław II nie radził sobie z braćmi  przy zarządzaniu Polską, więc szukał pomocy i ochrony u cesarza Niemiec. Taką sama politykę prowadzili jego trzej synowie, co doprowadziło do przyjęcie przez nich, ich dwory i możnowładców niemieckiej mowy, obyczajów i strojów.

Germanizację Śląska pobudzały przywileje, jakie otrzymali koloniści niemieccy od książąt śląskich. Dostawali oni ziemię na lokowanie tu własnych miast i wsi. Ponadto zwolnieni byli z wnoszenia danin na rzecz księcia i nie obowiązywało ich polskie prawo. Tak stopniowo powstawały na Śląsku minipaństewka niemieckie. Odrywanie się Śląska od Polski było pochodną wojen pomiędzy królem a książętami, czego przykładem była walka Łokietka z Probusem.   

W okresie panowania czeskich Przemyślidów polska ludność Śląska nie ulegała germanizacji, gdyż kultury obydwu krajów były pokrewne. Tak było również, kiedy król Kazimierz II w 1335 r. potwierdził panowanie czeskie na Śląsku.

Sytuacja uległa zmianie, kiedy w 1526 r. Śląsk znalazł się pod panowaniem austriackim. Nadal kwitło tu osadnictwo niemieckie, a odkrywane kopaliny metali, w tym złota oraz ich przerób i sprzedaż zapewniały dobrobyt mieszkającej tu ludności, także polskiej. Śląsk stał się obszarem ludnym, w którym duże znaczenie miało mieszczaństwo, w przewadze niemieckie.

Wykup małych polskich gospodarstw przez Niemców doprowadził do   powstawania tu niemieckich latyfundiów, które w przyszłości stały się podstawą tworzenia koncernów przemysłowo-rolniczych.

Bogactwo i zasobność ludnościową Śląska dostrzegli władcy Prus, więc podjęli działania zmierzające do odebrania go Austrii. W wyniku wojny prusko-austriackiej w 1740 r. Śląsk znalazł się w granicach Królestwa Pruskiego. Dzięki temu podbojowi jego ludność wzrosła o połowę (z 2 do 4 milionów poddanych). O tym, jak wielkie znaczenie miały Prusy dla Rzeszy Niemieckiej świadczy fakt, że w połowie XIX wieku ludność i powierzchnia Śląska stanowiły 3/5 jej ogółu.

Król Fryderyk II skutecznie ściągał podatki z chłopów i mieszczaństwa oraz wprowadził przymusowy pobór rekruta. W wyniku tego  powiększył swoją armię do 200. tysięcy żołnierzy, gdy wielkie państwo polsko-litewskie miało ich wówczas zaledwie 12 tysięcy. Władcy Prus prowadzili politykę kolonizacyjną, w wyniku czego w XIX wieku liczba ludności kraju wzrosła o 300 tysięcy osób, z czego wielu Niemców trafiło na Śląsk. Dzięki rozwojowi przemysłu i unowocześnieniu rolnictwa Śląsk stał się dla Królestwa Pruskiego gospodarczą perłą.

Pozwoliło to jego władcy podjąć działania zmierzające do odebrania Polsce Pomorza Gdańskiego i Warmii, żeby połączyć ziemie Prus Książęcych z Brandenburgią. Egoizm polskiej szlachty i anarchizacja życia publicznego w Polsce, ułatwiły osiągnięcie tego celu już w 1772 roku.

Zdobycie dalszej części ziem polskich, pozwoliło w połowie XIX w. Prusakom zjednoczyć państewka niemieckie w Rzeszę i prowadzić w Europie politykę imperialną. Stało się tak w dużym stopniu dzięki rozwojowi wydobycia śląskiego węgla i hutnictwa. W latach 1885 – 1900 wydobycie węgla na Śląsku było szybsze niż w Niemczech zachodnich. Z tego powodu dla władz niemieckich utrzymanie Śląska w granicach II Rzeszy było warunkiem jej ekspansji handlowej i kolonialnej. Nic dziwnego, że po I wojnie światowej Niemcy twardo walczyli z Polską o zachowanie jak największej części Śląska. W dużym stopniu im się to udało. Później prowadzili z Polską wojnę celną. 

Po raz drugi Śląsk stał się gospodarczą perłą w koronie w czasach Polski Ludowej. Tu władze państwa budowały nowe kopalnie, huty i fabryki przetwórstwa metalowego, a werbownicy sprowadzali do pracy w nich „goroli” z całego kraju.

Do osiedlania się na Śląsku zachęcały młodych Polaków z całego kraju wyższe zarobki, możliwość szybkiego otrzymania mieszkania zakładowego, lepsze zaopatrzenie w dobra konsumpcyjne i sklepy „giweksowskie”.

Zazdrościli im tego mieszkańcy innych części Polski. Kazimierz Kutz zrealizował o tej Polsce film „Perła w koronie”. Po 1989 r. Śląsk przestał być perłą w koronie Polski, gdyż nastąpiła jego dezindustrializacja. Strajkujący robotnicy zostali wysłani na wcześniejsze emerytury i chwalą za to „Solidarność”.  

                                                                                                                     Piotr Zaborny

Wypowiedz się