Stanowisko Klubu Inteligencji Polskiej w sprawie uchodźców

Uchodzcy-1 Uchodzcy-2

Comments

  1. nana says:

    Przede wszystkim super ta ramka do wpisów! – większa i można się swobodniej w niej poruszać.
    Co do tematu zasadniczego, to w sumie nie ma nawet o czym dyskutować. Ja z tego wszystkiego wykluczyłabym podtekst religijny, jako że nie ma on właściwie żadnego wpływu na sedno zagadnienia. Ludzie nie przesiedlają się z powodu religii, lecz z powodu wojny, którą zachód sprowokował w ich krajach.
    Jaki był w tym właściwy cel, też nie ma znaczenia, bo po co zawracać sobie głowę byle czym, gdy są inne, ważniejsze problemy.
    Ja uważam, że nie chodzi wcale o to, jaki jest stosunek Polaków do uchodźców, bo to jest nasza wewnętrzna sprawa. Lecz chodzi o to, że tym zaszczutym i zmanipulowanym ludziom, porzucającym domostwa i dobytek, i udającym się na obczyznę właściwie wcale się nie pomaga umiejscowiając ich środowisku dla nich obcym, nie posiadającym możliwości zapewnienia im godziwych ludzkich waruków. Jedzenie i mieszkanie to sprawy co prawda ważne, ale nie najważniejsze. Bowiem należy zadać pytanie: co dalej? Ja mogłabym się podzielić z takim uchodźcą jedzeniem, mogłabym umożliwić mu nocleg. Ale co potem? Nie stać by mnie było na to, żeby tego człowieka/tych ludzi utrzymywać przez dłuższy czas, ponieważ na jedzenie i życie też muszę pracować. Dla nich, tych uchodźców pracy by u mnie nie było, jako że wielu Polaków jest bezrobotnych i żyje ze wsparcia służb socjalnych. No więc pierwszy impuls byłby: wziąć ich do domu, dać im jeść i miejsce do spania. Ale człowiek po najedzeniu się i wyspaniu musi mieć także i inne cele w życiu. Biorąc uchodźców do domu wcale się im w niczym nie przysłużymy, a przeciwnie! stajemy sie współodpowiedzialni za ich dalszy los!
    Co to miała by być ta odpowiedzialność?
    No więc tym ludziom należało by zapewnić warunki takie, by oni jako ludzie mogli normalnie żyć.
    Jak mogliby oni żyć normalnie w Polsce, gdy u nas miliony osób jest bezrobotnych, miliony osób utrzymuje się z pieniędzy przysłanych z zagranicy przez krewnych?!? Jak zintegrować tych uchodźców tak, żeby nie było w Polakach poczucia krzywdy i zdrady dokonanej na nich przez polski rząd? Jak zintegrować uchodźców tak, żeby mieli oni poczucie bezpieczeństwa i perspektywy na przyszłość?
    Co to byłyby za perspektywy?
    Takie same, jakich potrzebują także i Polacy, czyli wszyscy ludzie na świecie:
    1. posiadanie pracy
    2. otrzymywanie wynagrodzenia za nią w wielkości takiej, by można było żyć i przeżyć
    3. posiadanie mieszkania
    4. możliwość posiadania potomstwa
    5. możliwość kszałcenia potomstwa
    6. możliwość pracy dla dorosłego potomstwa, by mogło ono założyć własną rodzinę
    7. posiadanie własnego mieszkania przez dorosłe potomstwo
    To tak ze spraw podstawowych.
    Polska nie może własnym obywatelom tego zapewnić, więc branie osób obcych, z zewnątrz, sytuacji w Polsce nie poprawi, a ją zaostrzy.
    Polacy nie mają możliwości komunikacji z rządem, a więc wszystkie problemy wynikające z umieszczenia u nas obcych uchodźców byłyby rozwiązywane doraźnie, na miejscu, a więc konflikty mogłyby i przybierały by drastyczne formy. Sytuacja by się sukcesywnie zaogniała, ponieważ środki na utrzymanie cudzoziemców byłyby ograniczone a dla Polaków wsparcia żadnego w ogóle by nie było. Bo nie jest nawet przewidziane.
    Cudzoziemiec w skrajnym przypadku mógłby wrócić do swojej ojczyzny. Dokąd miałby wrócić/pojechać Polak? czy na emigrację?
    Czy to jest rozwiązanie, by brać emigrantów, czyli ludzi obcych a własnych obywateli biedą do emigracji zmuszać?
    Inna sprawa, że człowiek to nie mebel, który można bezkarnie przestawiać z kąta w kąt.
    Człowiek rodząc się w danym miejscu na Ziemi jest związany z tym miejscem urodzenia i to nie tylko mentalnie,przez język i otoczenie, ale także i głęboko duchowo. Ziemia, jaka wydaje człowieka, ona go “zna”. I on ją “zna”. Dlatego jest on tam u siebie, a wszędzie indziej jest on obcy.
    Tego nie zmieni żadna ustawa ani wmawianie ludziom, że to jest obojętne, gdzie na świecie żyjemy.
    Jeżeli żyjemy poza Ojczyzna dobrowolnie, to rzeczywiście jest to obojętne.
    Ale jeżeli na naszej psychice dokonał się gwałt przymusu zmiany miejsca zamieszkania, to jest to dla nas tragedią i to przez całe życie.
    Jeżeli zachód ma z tego pieniądze, że uzbraja bojówki destabilizujące Syrię, Libię, Liban, Irak, Afganistan, nawet Egipt, także Palestynę oraz pomniejsze państwa w stopniu nie tak drastycznym, to przecież rozwiązanie jest tylko jedno: należy zaprzestać zarabiania na handlu bronią! należy zaniechać handlu bronią!
    Co wówczas?
    Pieniądze z tego niecnego procederu uzyskane nie musiały by być przeznaczane na utrzymanie setek tysięcy uchodźców, lecz można by rozwinąć handel tak, by tamte, słabsze kraje postawić na nogi. I problem z uchodźctwem by się skończył.
    Ludzie tam zostali zmanipulowani, ogłupieni. Ja widziałam w tv niemieckiej scenę taką, że kobieta i mężczyzna opowiadali, że “nie po to zostawili tam swój dom i samochody, by teraz mieszkać w salach zbiorczych w starych koszarach i jeść byle co”!!! Tak właśnie!
    Nie wiemy, czego tak naprawdę doświadczają tam ci ludzie, co jest ich prawdziwym motywem do emigrowania z kraju.
    Nam mówi się różne wersje, ale nie musi ani jedna z nich być prawdziwa.
    Przyjmując tych emigrantów do krajów europejskich nie wyświadcza się im żadnej przysługi a przeciwnie: ich kraje są zdepopulowane, ziemia leży odłogiem, domy niszczeją opuszczone, gospodarka upada, rolnictwo też oraz rzemiosło i cały system społeczny, na jakim oparte było dotychczas ich państwo.
    jedynym rozwiązaniem jest zaprowadzenie tam pokoju, zaprzestanie walk zbrojnych i zintegrowanie w ramach ONZtu tych krajów na arenie międzynarodowej tak, by mogły one dobrze funkcjonować. Nie jest to niczym nowatorskim; po prostu należy przywrócić stare, dobre wzorce i zasady, na jakich dotychczas te kraje opierały zarówno swoją kulturę jak i gospodarkę.
    Dzielić można się i należy z kimś, kto jest od nas biedniejszy.
    Biedniejszy od przeciętnego Kowalskiego nie jest ani jeden uchodźca, koczujący obecnie w Europie. Dlaczego? Dlatego, że na tą wyprawę poświecił on często nawet i 10.000 euro! Ilu Polaków widziało 10.000 euro na raz? Ja nie!
    Więc jeśli ja jestem biedniejsza niż ci uchodźcy, to nie mam moralnego obowiązku się z nimi dzielić.
    Jeżeli oni mają pieniądze, to powinni mi za wszystko, bo ja mam i im chcę odstąpić – zapłacić. Tak by było sprawiedliwie.
    Tymczasem od Polaków wymaga się, by zgodzili się na to, żeby Rodacy mieszkali w przytułkach, żyli z zapomogi w wysokości 14zł na miesiąc, a jednocześnie naciska się na gruczoły łzowe osób wrażliwych i chce umieścić w Polsce ludzi, którzy swoje domy i samochody zostawili na pastwę losu po to, żeby na nich pracowali inni. Taka jest prawda. Żaden uchodźca nie ma nawet zamiaru pracować! Ja nie słyszałam ani jednej takiej wypowiedzi.
    Jeżeli Duda pełni obowiązki polskiego prezydenta, więc powinien działać zgodnie z polską racją stanu.
    Jeżeli Szydło pełni obowiązki polskiego premiera, również powinna działać zgodnie z polską racją stanu.
    Polską racją stanu jest, zapewnić wszystkim Polakom pracę w Polsce, zapewnić wszystkim Polakom w Polsce mieszkanie. Zapewnić wszystkim Polakom w Polsce bezpieczeństwo, także socjalne w taki sposób, by państwo polskie mogło zapewnić kontynuację własnego istnienia na bazie następujących pokoleń.
    Dopiero potem można na Polaków nakładać obowiązki wynikające z norm ogólnoludzkich. Jeżeli Polacy we własnym kraju nie są traktowani jako pełnoprawni ludzie, nie można od nich oczekiwać, by dzielili się z obcymi czymś, czego nawet sami nie mogą doświadczyć, czego nie mają.
    Polska w żadnym razie nie powinna przyjmować uchodźców!
    Polska powinna współpracować z innymi krajami tak, by ludziom na terenach objętych obecnie wojną zapewnić bezpieczeństwo i spokój.
    A obcych to my możemy u nas serdecznie powitać jako turystów.

    • Klub Inteligencji Polskiej says:

      PANI NANO
      Znakomicie to Pani uzupełniła i detalicznie wytłumaczyła. Tylko że ci, którzy ten exodus wywołali, najpierw destabilizując kraje pochodzenia przez wojny, rewolucje kwiatowe, zniszczyli ekonomicznie, a wcześniej i po tych dywersyjnych działaniach zaprogramowali mentalnie, znaczną część sfinansowali i zorganizowali na drogę, tworzą podkład do skłócenia i wytworzenia walki o byt z miejscową ludnością. Większość to młodzi ludzie w wieku poborowym. Zamierza się ich użyć, jako żołnierzy do bezwzględnego trzymania w ryzach społeczeństw krajów Zachodu lub zaatakowania krajów i rządów “nieposłusznych” globalistom. Ale to są jedynie zmanipulowane narzędzia, które maja odwrócić uwagę ludzi, skupiając na nich odwet, od tych którzy te narzędzia spreparowali – ponieważ oni są prawdziwymi wrogami. Wrogami są więc, także, w każdym kraju ci, co wyrazili zgodę na przyjmowanie. Również ci co terroryzują ludzi, także przez media, oskarżając ich o ksenofobię, rasizm, lub grając na chrześcijańskich uczuciach miłości bliźniego i nadstawiania “drugiego policzka”. Do tej ostatniej grupy należy włączyć niektórych duchownych, a zwłaszcza hierarchów kościelnych. Pani detaliczne i logiczne rozwinięcie zagadnienia obnaża u tej ostatniej grupy zakłamanie i obłudę, bo nie należy posądzać wielu z nich o brak wyobraźni i wiedzy o skutkach, które to przyniesie w nie tak odległym czasie, dla społeczeństw krajów podbijanych.
      Pozdrawiamy ciepło

      • nana says:

        Dziękuję bardzo za dobre słowa. Jeżeli można, to chciałabym wyjaśnić, że ja doskonale wiem, co ci “uchodźcy” oznaczają i że jest to demon wypuszczony z butelki. Wiadomo, że zachód umieścił swoje bojówki na Bliskim Wschodzie, wiadomo że je zaopatrywał w broń i pieniądze. I wiadomo, że w momencie, gdy Rosja pokazała swoją realną siłę bojówki te musiały być jakoś ewakuowane. Najlepiej pod przykryciem “uchodźców”. I w im większym zamieszaniu tym łatwiej było to zrobić. Tyle było dla mnie jasne od początku, bo sama byłam “uchodźcą” i wiem, jak to się odbywa i z czym to się wiąże.
        Dowodem na to, że to nie są żadni zwykli uchodźcy jest, że tak się z nimi cackają, tak im dogadzają. Z dobrego serca tego nie robią, lecz przyciśnięci okolicznościami.Można by się zastanowić, co to są za okoliczności, ale i tak wyjdzie na brutalny szantaż, skoro nie ma miejsca na żadne kompromisy.
        Co do tego co ja napisałam i co napisała Szanowna Redakcja, to ja nie wiem, czy mogę sobie pozwolić na swobodne dywagacje. Ale w końcu nie jest konieczne puszczanie tego wpisu do wglądu ogólnego, no to to zrobię.
        Ja piszę z pozycji człowieka, który chce zmian.
        Szanowna Redakcja raczy reprezentować stanowisko rządu.
        Dlaczego tak myślę?
        Wyjaśnienie, dlaczego jest źle nie jest równoznaczne z żądaniem poprawy.
        Więc ja wychodzę z założenia, że to wcale nie jest ważne, co tam rząd mówi, co wyjaśnia, co robi kościół czy kto inny. Bo to by tylko wywołało wojnę na tzw. argumenty, a w tej normalny człowiek jest przegrany już na starcie. Brak doświadczenia i szerszego zakresu oddziaływania, a więc i koniecznych odwodów.
        Czyli według mnie praktyczniej jest zignorować ich całą słowną konstrukcję i tylko artykułować własne stanowisko.
        Dlatego ja rozumiem to tak, że ja napisałam co być powinno, a Szanowna Redakcja napisała, dlaczego tego, co być powinno – nie może być. Jeżeli chcę mieć wszystko – pisząc przykładowo – to dostaję choć trochę. Jeżeli wchodzę w dyskusję, dlaczego nie mogę mieć wszystkiego – nie dostaję nic. Tak to widzę.
        Ja rozumiem, że ze mnie żaden fachowiec i z luminarzami nauki aktywnymi na KIP równać się nie mogę i tego nie zamierzam. Po prostu z perspektywy chruścianego,wiejskiego płotu niektóre sprawy wyglądają prościej niż z wyżyn nauki. I ja tak je traktuję.

        • Klub Inteligencji Polskiej says:

          Pani Nano
          My nie reprezentujemy stanowiska Rządu, tylko własne. Niestety różnica między naszym stanowiskiem, a stanowiskiem Rządu, realizowanym w czynach, a nie propagandowych słowach, jest znaczna i istotna. Nie miejsce tu na szczegółowe rozróżnienia poparte przykładami, ponieważ prawie każdy, gdy włączy samodzielne myślenie i dociekliwość zdobywania wiedzy – to je dostrzeże. Przykładów że Polacy/Lechici nie są gospodarzami na własnej ziemi, gdzie mają ciągłość pokoleniową co najmniej kilku tysięcy lat – jest wiele.
          Oczywiście nowy Rząd po wyborach nie dokona, nawet gdyby chciał, radykalnego zwrotu i odwrócenia procesów degradacji społeczeństwa i Państwa zapoczątkowanego transformacją ustrojową 26 lat temu. Pytanie czy będzie chciał to zrobić ? – nie dotyczy tylko Rządu, ale przede wszystkim społeczności przeciętnej Polaków.
          Kiedy w czasie Wielkiego Kryzysu przychodziły do prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta reprezentacje różnych grup zawodowych społecznych i środowiskowych z prośbami załatwienia im różnych spraw, to im odpowiadał tak: “sprawcie abym musiał to zrobić”.
          Tak samo muszą robić Polacy. Ale aby to mogli robić, nie mogą być naiwni, dawać się skłócać, ogłupiać przysłowiowymi “gruszkami na wierzbie”, myśleć przez pryzmat “własnego żołądka”.
          Polacy wykazali się nie raz w historii brakiem roztropności i mądrości. Dowodzą tego świeże przykłady miraży po ogromnych zniszczeniach i ludobójstwie kolejnej wielkiej wojny: najpierw wielu uwierzyło w przyjazd “Andersa na białym koniu” w interesie Zachodu, następnie dali się podpuścić w 1956 r., 1970 r., 1976 r. 1980 r. i 1989 r. także w interesie Zachodu i jego pełnomocników w kraju. Więc rezultaty transformacji ustrojowej w demokrację kolonialną może czegoś uczą. Czy douczą – czas pokaże.
          Aby tak się stało, Polacy powinni nauczyć się ze sobą współpracować, solidaryzować, nabyć roztropności, samodzielnego myślenia ( a nie myślenia telewizorem, czy powtarzaniem myśli fałszywych autorytetów), dociekliwości w poszukiwaniu prawdziwej wiedzy i zweryfikowanych informacji oraz dawania własnym żmudnym przykładem tego co chcą widzieć w Polsce.
          Mąż stanu II Rzeczypospolitej, 3 krotny premier (także w najtrudniejszym okresie wojny 1920 r.), człowiek bez formalnego ukończenia żadnej klasy – Wincenty Witos – niezwykle samodzielnie i trzeźwo myślący polityk mawiał tak: „Polski nie doprowadzi do rozkwitu i potęgi żaden, nawet największy geniusz, lecz świadomy swych praw i obowiązków Naród”.
          A zatem istotny jest przeciętny wzrost świadomości i odpowiedzialności za życie własne i wspólnotowe (rodziny, społeczności lokalnej, regionalnej i Rodziny Polaków) wszystkich członków zbiorowej społeczności. Bowiem wyższe wykształcenie to nie to samo, co samodzielne myślenie, które jest znacznie ważniejsze. Ale niestety rzadkie, także wśród formalnie wykształconych, a nawet utytułowanych. Jeśli chodzi o tytuły, to obecnie i tak jest duży postęp, ponieważ są tylko dożywotne, a nie dziedziczne jak kiedyś.
          POLACY MUSZĄ SIĘ BRONIĆ, ALE ABY MOGLI SIĘ BRONIĆ MUSZĄ BYĆ DOINFORMOWANI, CHCIEĆ DOCIEKAĆ PRAWDZIWEJ WIEDZY I INFORMACJI ORAZ WŁASNYM PRZYKŁADEM POKAZYWAĆ TO CO CHCĄ WIDZIEĆ W SWOIM KRAJU !!!
          Pozdrawiamy ciepło

Wypowiedz się