WYBORY SAMORZĄDOWE, JAK WYBIERAĆ?

Katolicy do samorządów! Zdaje się wołać autor poniższego artykułu. Wbrew oficjalnej propagandzie, po raz pierwszy otwarcie i zdecydowanie poszukuje się w  oficjalnie większościowym  pod względem wyznania katolickich kandydatów do samorządów. Wszyscy przeciwnicy wierzących zdają się nie zauważać, że pośród katolików są rzesze uczciwych i kompetentnych ludzi, którzy z powodzeniem mogą zastąpić dotychczasowych wójtów, starostów i radnych na różnych szczeblach.  

16 listopada wybierzmy lu­dzi, za których nie będzie­my się musieli wstydzić – wy­stawmy wła­snych kandyda­tów!

Niby wszyscy wiemy,że Powinien być nienaganny, mąż jednej żony, rozsądny, przyzwoity, nie przebierają­cy miary w piciu, opanowa­ny, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący wła­snym domem…

1 Tm 3, 2

A jednak, po wyborach oceniamy i przyznajemy się do kolejnych błędów.

Katolicy do samorządów!

 

Adam Kowalik

wybory samorządowe.

 

Odrzućmy stare przesądy! W nadchodzących wyborach samorządowych zagłosujmy na pobożnych katolików! Tylko w ten sposób zmniejszymy ryzyko wyboru popleczników cywilizacji śmierci oraz złodziei łasych na publiczny grosz.

Wedle powszechnie panującej opinii szczeblu samorządowym zała­twia się jedynie przyziemne potrzeby ludności, przez co radny, wójt, burmistrz czy urzęd­nik niższego szczebla może być wolny od dylematów światopoglądowych. Takie przekonanie jest z gruntu błędne. Wojna totalna, jaką siły promujące rewolu­cję wydały chrześcijaństwu, ogarnia każdą dziedzi­nę życia ludzkiego. Antykultura niszcząca cywilizację chrześcijańską wspierana dyrektywami i pieniędzmi płynącymi z Unii Europejskiej rozprzestrzenia się po całym kraju. Niepokojące tren­dy, wpływy lewackich idei i or­ganizacji pojawiają się także w przestrzeniach, za które od­powiedzialność ponosi admini­stracja samorządowa. Zjawisko to, mniej zauważalne w gmi­nach wiejskich, oddalonych od wielkich metropolii, w dużych miastach, w których łatwiej o anonimowość oraz pieniądze rozdawane przez urzędników, jest na porządku dziennym.

Przykłady znajdujemy na każdym kroku: Malta Festival – impreza, która wypromowała w Polsce bluźnierczy spektakl Golgota Pienie – otrzymuje wsparcie między innymi od samorządu województwa wielko­polskiego; władze Warszawy na preferencyjnych wa­runkach wynajmowały do niedawna wydawcy „Kry­tyki Politycznej” położony w atrakcyjnym miejscu miasta lokal, dofinansowując tym samym w sposób pośredni ważny ośrodek lewackiej ideologii; ostatnio prezydent stolicy zwolniła z pracy dyrektora Szpita­la Położniczo-Ginekologicznego imienia Świętej Ro­dziny, gdy ten znalazł się na celowniku lobby aborcyj­nego; władze lokalne sponsorowały liczne spotkania w ramach Żywej Biblioteki – cyklicznej imprezy sze­rzącej ideologię gender. Przykłady można by długo mnożyć. Wniosek za to nasuwa się jeden: samorzą­dowcy również stoją na linii frontu w wielkiej wojnie cywilizacji życia z cywilizacją śmierci.

System demokratyczny, w którym żyjemy, ob­ciąża wszystkich obowiązkiem wzięcia na siebie od­powiedzialności za rzeczywistość społeczno-polityczną. Skoro przez dwadzieścia pięć lat istnienia rzekomo wolnej ojczyzny nie udało nam się wybrać ani jednego parlamentu, który stanąłby na gruncie budowy państwa opartego na wartościach chrześci­jańskich, starajmy się przynajmniej zagwarantować sobie przyjazne, nieagresywne otoczenie.

Kto je zapewni? Burmistrz czy wójt – praktykują­cy katolik, świadomy, że wyborcy wymagają od niego nie tylko remontu drogi, ale także zagwarantowania szkoły niezagrożonej przez gender czy inne toksycz­ne ideologie naszych czasów.

Wprawdzie hasło: Katolik głosuje na katolika brzmi dla uszu człowieka współczesnego co najmniej gorsząco, jednak przyjęcie takiej zasady wydaje się obecnie jedynym sensow­nym rozwiązaniem. Oczy­wiście nie chodzi o głosowa­nie na każdego ochrzczonego, których nominalnie jest w Pol­sce ponad 95 procent, ale o lu­dzi, którzy poważnie traktują obowiązki płynące z Dekalogu i stosują je we wła­snej praktyce zawodowej oraz społeczno-politycznej.

A jeśli ktoś zgorszony zawoła: – Dlaczego z góry przekreślać innych?! Są przecież tolerancyjni lewacy, rozmiłowani w życiu rodzinnym rozwodnicy, wstrze­mięźliwi homoseksualiści, uduchowieni ateiści i tym podobni. Nieraz słyszymy takie argumenty z ust ludzi z uporem wierzących w istnie­nie szlachetnego dzikusa lepszego od dyżurnej dewotki biegającej do ko­ścioła, a skłóconej ze wszystki­mi sąsiadami – odpowiedzmy słowami znanego biskupa:

Wszystko to być może, jednakże ja to mię­dzy bajki włożę,

Wypowiedz się