Czym jest lichwa?

lichwaPojęcie lichwy jest chyba znane prawie każdemu.  “Lichwa” do dziś  niesie za sobą bagaż wielu negatywnych konotacji, będąc kojarzona z wyzyskiem, chciwością, zdzierstwem, nieuczciwością i uciskaniem biednych. I słusznie, wszak w chrześcijańskiej Tradycji była ona potępiana jako jeden z cięższych występków. Czy jednak oprócz tego, że kojarzymy same to słowo, znamy tradycyjnie nadawane mu przez wieki znaczenie?  Większość ludzi wydaje się kojarzyć pojęcie lichwy z pobieraniem nadmiernych i wygórowanych odsetek od udzielanych pożyczek.  Trzeba przyznać, iż do takiego rozumienia tego słowa przyczynił się fakt dość dwuznacznego, mglistego i niejasnego jego rozumienia, które w ciągu ostatnich 100 do 120 lat upowszechniło się także w katolickiej teologii i kaznodziejstwie, które co do swej istoty odeszło od wcześniejszej, bardziej tradycyjnej, bo zakorzenionej w nauczaniu Ojców Kościoła i wykładanej zgodnie przez zgoła 19 stuleci jej definicji. O ile bowiem, wcześniej przez wieki jako lichwę rozumiano pobieranie wszelkich odsetek od pożyczek w celu zarobienia na takowych procentach (dopuszczano tylko taki procent, którego zadaniem było wyrównanie realnej bądź potencjalnej straty powstałej w wyniku udzielenia pożyczki –  przykładem tego może być  utrata części pierwotnej siły nabywczej pożyczonych pieniędzy w skutek inflacji), o tyle dziś nie piętnuje się już samej idei zarabiania na udzielanych pożyczek, a jedynie ich “wygórowaną” czy “nieumiarkowaną” wysokość.

Pewne pokusy i dylematy są jednak stare jak świat. Dziś niektórzy z hierarchów kościelnych sugerują potrzebę “nowego, bardziej miłosiernego podejścia do żyjących w ponownych związkach” argumentując to tym, że przecież “nie można zbyt surowych norm narzucać ogółowi ludzi“; “trzeba zważać na to, że nie większość nigdy nie dosięgnie ideału“, a poza tym to “świat i społeczeństwo się zmienia, a także rozumienie pewnych pojęć“. Być może zatem i w podobny sposób myśleli teologowie i hierarchowie kościelni, gdy odchodzili od dosłownego nauczania Pisma świętego i 19-wiekowowej tradycyjnej wykładni na temat tego czym jest lichwa? “Mamy coraz więcej banków“; “Wielu z naszych bliskich i znajomych pracuje w bankach“;  “Czy można tym wszystkim ludziom powiedzieć twardo i dosadnie, że uczestniczą w czymś niegodziwym i występnym? Większość z nich zapewne i tak nie porzuci tego zajęcia, gdyż nie będzie na tyle “heroiczna”, by wierząc w moc Bożej łaski i opieki, ryzykować biedę dla siebie i swej rodziny, zacząć szukać nowej pracy”. “Może więc lepiej w jakiś sposób pogodzić się z istniejącym stanem rzeczy oraz postępującymi zmianami i zamiast przypominać ludziom twarde i jednoznaczne zasady, skupiać raczej na tym, by nie pogłębiali oni jeszcze zła, które i tak już czynią?”

Powyższy sposób rozumowania jest zrozumiały, ale czy na pewno uprawniony i słuszny? Cóż, dobry Bóg nie nałożył na me barki ciężaru i odpowiedzialności prowadzenia milionów dusz. Nie muszę więc  na to odpowiadać, a mogę za to pozwolić sobie na komfort przypominania w jasny, klarowny i jednoznaczny sposób prawd nauczania katolickiego, które nie są dziś powtarzane także przez ogół księży, biskupów i kardynałów. A jedną z takich prawd to właśnie rozumienie lichwy jako pobieranie wszelkich, a nie tylko “przesadnych” i “wygórowanych” procentów od udzielanych pożyczek, o ile tylko czyni się to z myślą i intencją zarobienia na takiej pożyczce. Poniżej przedstawiam mym szanownym Czytelnikom poświęcony pojęciu lichwy fragment jednego ze znanych i cenionych h w XIX wieku katolickich dzieł apologetycznych i moralnych, autorstwa ks. Ambrożego Guilloisa:

Pismo święte, w wielu miejscach najwyraźniej potępia lichwę:  “Nie weźmiesz lichwy od brata twego, ani więcej niżeś dał ” (Kapłańska 25, 35); “Jeśli pożyczysz ludowi memu ubogiemu, który mieszka z tobą, nie będziesz mu przynaglał jako wyciągacz, ani lichwami uciśniesz” (Wyjścia 22, 25);  “Bratu twemu tego, czego mu trzeba, bez lichwy pożyczysz” (Powtórzonego Prawa 23, 20); “Miłujcie nieprzyjacioły wasze, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się stąd nie spodziewając” (Łukasz 6, 35).

Ojcowie Kościoła mocno powstają przeciwko lichwie i głośno mówią, że wszystko co się bierze nad pożyczkę jest niesprawiedliwością. Święty Bazyli przedstawia lichwę jako zbytek niesprawiedliwości: “Jest to przeklęta córka chciwości i przywiązania do rzeczy ziemskich”; “Pismo święte (są to słowa świętego Grzegorza Nysseńskiego) zabrania wyraźnie lichwy, jako nieprawego środka wzbogacenia się (…) Nasze księgi święte zabraniają we wszystkim wymagać więcej nad to, co dano. Wszystko czego się żąda więcej nad pożyczkę, nazywa się lichwą; nakazuję lichwiarzowi zwrócić co wziął”; “Lichwa (mówi święty Jan Złotousty) zarówno szkodliwą jest dla tego kto ją płaci, i dla tego kto ją bierze; gubi duszę ostatniego a nędzę pierwszego powiększa”. Posłuchajmy jeszcze świętego Leona: “Jakikolwiek obrót rzeczy wezmą, lichwiarz zawsze traci, jeśli postrada to co pożyczył; lecz jeszcze nieszczęśliwszy, gdy bierze więcej nad to co pożyczył. Ciągnie zyski ze swych pieniędzy, śmierć zadaje duszy swojej”.

Wszystkie sobory także potępiły lichwę. Drugi sobór powszechny  lugduński (Lyon) pod Grzegorzem X rzucił klątwę na lichwiarzy, a Sobór powszechny wienieński, pod Klemensem V, żądał aby karano jako heretyków tych, którzy uparcie twierdzili, że nie jest grzechem zajmować się lichwą, to jest wymagać i brać więcej niżeli kto pożyczył.

Wszyscy papieże, aż do Piusa IX, ciągle powtarzali te same zasady. Benedykt XIV, między innymi w swym liście encyklicznym z dnia 1 listopada 1745 roku, wydanym do wszystkich biskupów włoskich, zaczynającym się od słów: “Vix pervenit”, mówi, że po roztrząśnięciu przedmiotu przez najuczeńszych kardynałów i teologów, postanowiono jednozgodnie, że wszelka lichwa, wszelki zysk wymagany nad kapitał, to jest nad sumę pożyczoną, z tytułu samej tylko pożyczki, jest niegodziwym i lichwiarskim, jakikolwiek byłby majątek osoby, od której wymaga się ten zysk, i na jakikolwiek cel używałaby ona sumy pożyczonej.

Lichwę więc potępiają: Pismo święte, tradycja czyli podanie i Ojcowie Kościoła, tudzież Papieże i Sobory. Lichwiarze zatem, którzy każą sobie płacić bez prawnej zasady, procenty od pożyczonych pieniędzy, pobierają to, co do nich nie należy; przywłaszczają cudzą własność i obowiązani są zwrócić ją, bo inaczej Niebo zamknięte jest dla nich na zawsze. “Złodzieje (mówi św. Paweł Apostoł) nie wnijdą do Królestwa Bożego” (1 Koryntian 6, 10), a lichwiarze czymże są, jeżeli nie złodziejami? Starożytny pisarz nazywał ich zbójcami, Zapytany, co znaczy pożyczać na lichwę, odpowiedział: “jest toż samo co zabijać”.

Ks. Ambroży Guillois, “Wykład historyczny, dogmatyczny, moralny, liturgiczny i kanoniczny wiary katolickiej. Dzieło ofiarowane Ojcu św. Piusowi IX, zaszczycone podziękowaniem Jego Świątobliwości, tudzież aprobatą i pochwałami wielu kardynałów, arcybiskupów i biskupów “, Wilno 1863, s. 345 – 346.

 

Wypowiedz się