prof. Henryk Kiereś. Źródła socjalizmu i liberalizmu

henryk_kieres

Wywiad z prof. Henrykiem Kieresiem na temat filozoficznych źródeł socjalizmu. Czyli o prastarym charakterze choroby.

Z prof. Henrykiem Kieresiem, profesorem KUL, filozofem, polonistą, kierownikiem Katedry Filozofii Sztuki KUL, członkiem Towarzystwa Naukowego KUL, członkiem założycielem Polskiego Towarzystwa Tomasza z Akwinu – oddziału Società Internazionale Tommaso d’Aquino, członkiem Komitetu Naukowego Powszechnej Encyklopedii Filozofii, przewodniczącym Komitetu Naukowego Encyklopedii „Białych Plam” rozmawia Radosław Brzózka

Zwykle źródeł liberalizmu upatruje się w rewolucji francuskiej oraz w myśli tych, którzy dali jej teoretyczne podwaliny. Nowa oświecona epoka odcięła się radykalnie od starych błędów. Czy rzeczywiście? Jakie wskazówki dla zrozumienia liberalizmu daje nam filozofia?

Rzeczywiście, panuje tego rodzaju przekonanie, że rewolucja francuska czy cały okres oświecenia dały jakieś teoretyczne podstawy liberalizmu. Tak jest, jeśli się patrzy na historię Europy, na jej poznawczo-myślowe dokonania, w sposób – powiedziałbym – płytki. Właściwych źródeł tego, co można określić szeroko liberalizmem, należy szukać w filozofii, a dokładnie mówiąc, w jej błędach.

Już starożytni Grecy dostrzegali problem człowieka i problem ten, choćby w kulturze mitologicznej, wyrażał się w postaci dwóch przeciwstawnych ujęć człowieka. Jedno ujęcie mieściło się w ramach tzw. tradycji apollińskiej, w której, najkrócej mówiąc, istotą człowieka i polem jego człowieczeństwa był rozum, a z drugiej strony w nurcie dionizyjskim, który skłaniał się ku pierwiastkom pozaracjonalnym bytu ludzkiego. To dualistyczne pęknięcie w pojmowaniu człowieka jest w kulturze Europy obecne od jej historycznych początków po dziś dzień. Faza mitologiczna kultury europejskiej została przezwyciężona przez filozofię – mówię o historycznym początku tego przezwyciężania, ponieważ trwa ono nadal, nadal myślimy mitologicznie (błędy filozoficzne sprzyjają powrotom mitologii) – ale mimo odkrycia filozofii wspomniane pęknięcie pozostało, jakkolwiek w pojmowaniu człowieka przeważały wątki racjonalne, czy nawet racjonalistyczne.

W ujęciu mitologicznym człowiek nie był autonomicznym podmiotem własnych działań, ale raczej sumą funkcji, zależał od świata wyższego, świata bogów, świata przyrody. Filozofia podniosła człowieka do rangi bytu żywego, rozumnego i wolnego, a więc takiego, który na tle poznania, na tle wiedzy zdobytej autonomicznym rozumem podejmuje decyzje wolne i kształtuje w ten sposób swoją teraźniejszość i przyszłość. Kiedy śledzimy dzieje filozofii, choćby w oparciu o jakiś podręcznik, to zwraca uwagę silny racjonalizm Greków, niemniej jednak kiedy zajrzymy głębiej, dostrzeżemy, że już od historycznych początków filozofii toczy się w niej zmaganie pomiędzy nurtem realistycznym, a więc takim, który respektuje istnienie świata, jego racjonalność, który respektuje to, że człowiek jest też bytem rozumnym, wolnym, poznającym świat, budującym ten świat, a nurtem idealistycznym, który wyrasta z podejścia tzw. krytycznego w filozofii, odrzucającego świadectwo zdrowego rozsądku. Podejście krytyczne, czyli idealizm wymaga od filozofii – a pamiętajmy, że ta zawsze leży u podstaw kultury, bez względu na to, czy jest wyeksplikowana w jakiś sposób, czy też istnieje w postaci niewypowiedzianych wprost założeń – krytyki poznania w punkcie wyjścia, dotarcia do władzy poznawczej, źródła wiedzy czy do jakiejś dyspozycji, która byłaby źródłem wiedzy prawdziwej, rzetelnej. Tym podejściem jest skażona cała grecka tradycja. Nawet gdy poznajemy myśl Arystotelesa, który dał mocne podstawy realizmowi, dostrzegamy, że zwieńczenie jego filozofii realistyczne bynajmniej nie było. Filozofia krytyczna wymaga zatem krytyki poznania. Z tego ujęcia rodzą się dwa będące w opozycji nurty, mianowicie racjonalizm i irracjonalizm – skrajnie przeciwstawne względem siebie i zmagające się w dziejach filozofii od starożytności po dziś dzień.

Jak wyglądały te zmagania w dziejach filozofii po epoce starożytnej?

Tradycja realistyczna pozostaje w defensywie, natomiast idealizm zdominował całe dzieje filozofii, a obecność tych dwóch przeciwstawnych nurtów ujawnia się szczególnie w etapach kryzysu, zapaści duchowej kultury europejskiej. Wówczas któryś z nich dochodzi do głosu i rości sobie pretensje do kierowania kulturą. Racjonalizm upatruje istoty człowieczeństwa w rozumie autonomicznym, autarkicznym, w takim rozumie, który poznawszy idee (czyli to, co konieczne, wieczne, niezmienne), wedle tych idei tworzy cywilizację i kulturę. Idealizm kończy się ostatecznie w sferze życia społecznego cywilizacją totalitarną i uniformizacją kultury. Współcześnie, od połowy XX w. po dziś dzień, racjonalizm zyskał miano modernizmu. Jest to nurt, który żyje optymizmem poznawczym i moralnym, który przedsiębierze zamysł uszczęśliwienia człowieka i zbudowania świata odpowiadającego naturze ludzkiej.

Antypodą racjonalizmu jest irracjonalizm, a ten artykułuje się rozmaicie, jako sensualizm, emotywizm, jako swoisty fideizm czy też intuicjonizm. Irracjonalizm jest ojcem rozmaitych „-izmów” filozoficznych. Istotę irracjonalizmu stanowi to, że odrzuca rozum w jego roszczeniu do prawdziwości, co prowadzi do tego, że to nie rozum, lecz inna władza – wola bądź zmysły, jakieś inne źródło wiedzy czy dyspozycja (a więc uczucie, intuicja czy akt wiary, w znaczeniu jakiegoś ślepego zawierzenia, czy tzw. believe jako nie dające się uzasadnić przekonanie o tym, że świat istnieje, że jest poznawalny) – określa istotę człowieka. Rozum jest według irracjonalizmu (irracjonalizm sam jest dziełem rozumu!) czymś złym, czymś, co należy egzorcyzmować z człowieka, ponieważ rozum ma totalitarne ciągoty do uniformizacji.

Stąd cały dramat filozofii wyraża się w sporze między ujęciem realistycznym a idealistycznym. Idealizm jest podzielony na racjonalizm i irracjonalizm, czyli – mówiąc językiem dzisiejszym – modernizm i postmodernizm. Należy pamiętać, że liberalizm nie jest czymś nowym, gdyż już od dawna greccy filozofowie wypowiadali podobne tezy, mianowicie i racjonalizm, i postmodernizm głoszą, że człowiek to wolność, że istotą człowieka jest wolność. Zatem geneza tego nurtu leży w sporze filozoficznym, a więc rozpoznanie jego źródeł wymaga spełnienia kluczowego warunku, jakim jest znajomość filozofii, przyczyn jej zróżnicowania, i jednocześnie wymaga dotarcia do rzetelnych, rzeczowych kryteriów oceny tych nurtów. Idealizm jest błędem, zarówno w wersji racjonalistycznej, jak i irracjonalistycznej. Błąd ten polega na niewłaściwym ujęciu istoty człowieka. Klasyczna koncepcja głosi, że człowiek jest bytem rozumnym i wolnym, natomiast idealizm rozrywa tę naturalną więź, która jest nam przecież dana w codziennym doświadczeniu. Racjonalizm głosi, że człowiek to rozum, irracjonalizm, że człowiek to wolność. Mamy więc do czynienia z jakimś ostatecznym osadzeniem problemu liberalizmu. Rzecz jasna, kiedy racjonalizm upada z racji jego totalitarnych konsekwencji, przybiera na sile jego antypoda – irracjonalizm z liberalizmem antropologicznym.

Wchodząc zatem w obszar rozgałęzień w teorii społecznej – utopijnej, socjalistycznej – dochodzimy do momentu, w którym okazuje się, że jest wspólny korzeń pojęć, pewnych nurtów, które traktuje się jako jedynie alternatywne wobec siebie…

Mówiliśmy o poznawczo-myślowym tle woluntaryzmu w teorii człowieka, który się przekłada na liberalizm w teorii społecznej. Jest ono zatem wspólnym źródłem woluntaryzmu i liberalizmu.

Należałoby jeszcze powrócić do schyłku średniowiecza i później do renesansu, są to bowiem czasy kolejnego naporu filozofii krytycznej. Filozofia krytyczna i jej liberalizm (woluntaryzm) odżywa i rzuca ideę pojmowania człowieka jako homo felicitas. Człowiek ma pozyskać szczęście, ma w jakiś sposób budować świat, kulturę, która odpowiadałaby jego istocie. Wówczas ma miejsce cały szereg zjawisk: odkrycia z dziedziny przyrodoznawstwa; odkrycia geograficzne; emancypacja rodzących się narodów, z czym wiąże się zanikanie łaciny jako języka uniwersalnego, którym mówił każdy wykształcony Europejczyk; kryzys w łonie Kościoła hierarchicznego, symbolizowany datą wystąpienia Marcina Lutra w 1517 roku. Ponadto od półtora tysiąca lat, a przynajmniej od edyktu mediolańskiego, czyli od czasu uznania chrześcijaństwa jako religii prawomocnej, a więc takiej, która ma prawo kształtować życie społeczne, kultura Europy jest w posiadaniu Ewangelii. Jednak mimo obecności Ewangelii w kulturze europejskiej widoczne jest także zło, szczególnie zło społeczne, które przejawia się w postaci prywaty możnych oraz takich zjawisk, jak lichwa, wyzysk biednych, pogardzanie człowiekiem. Wtedy też pojawia się osobliwa warstwa społeczna, ni to filozofów, ni kapłanów. Paul Johnson określił ich mianem intelektualistów. Są to ludzie jakoś moralnie usposobieni, którzy widzą zło społeczne i chcieliby temu złu zaradzić. Ludzie ci stają się sumieniem Europy i domagają się przemyślenia podstaw kultury europejskiej, postawienia jej na właściwe tory. Temu zjawisku towarzyszy renesans myślenia utopijnego. W tym czasie zostaje odnalezione i przetłumaczone Państwo Platona, które stanowi znaczące źródło inspiracji. Od Tomasza Moore’a i innych, właściwie po dzień dzisiejszy, wszyscy wielcy myśliciele z tej krytycznej tradycji piszą własne utopie – wizje doskonałych społeczeństw, państw. Utopie te mnożą się jak grzyby po deszczu. Pierwotnie jest to gatunek literacki nazywany powiastką filozoficzną, która miała umoralniać człowieka, a więc miała, przedstawiając jakieś idealne światy, stanowić przyczynę wzorczą działań kulturowych. Mówiąc wprost: patrz, człowieku, jaki powinieneś być, jakim można być. Konstrukcja tzw. światów możliwych rozpoczyna się już w myśleniu utopijnym i zjawisko to trwa po dzień dzisiejszy.

Utopia nie pozostała niestety wyłącznie na papierze. Jak dokonała się jej ekspansja w kierunku praktyki życia społecznego?

Od czasów nowożytnych w kulturze Europy obecne jest, obok filozofii, myślenie utopijne. Do wybuchu rewolucji francuskiej utopie są doktrynami różnych stronnictw społecznych. Następnie utopie stają się doktrynami partii, które się pojawiają, z dwiema głównymi: jakobinów i żyrondystów. Każde z tych stronnictw ma inną wizję realizacji świata doskonałego. Część utopii odpada, pozostaje pięć, które w gruncie rzeczy da się sprowadzić do trzech – i z nich rodzi się socjalizm. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że utopia sama w sobie jest już niejako socjalistyczna. Etymologicznie socjalizm pochodzi od socius – społeczny, państwowy, a utopia zakłada właśnie prymat struktury społecznej nad konkretnym człowiekiem. Utopia wnosi dystynkcję: społeczeństwo – jednostka. Człowiek jest tylko jednostką, a społeczeństwo jest w posiadaniu formy życia społecznego, człowiek jest zatem jedynie surowcem służącym przetwarzaniu, ma dopiero być człowiekiem idealnym. Z tego myślenia utopijnego wyrasta socjalizm, występujący w pięciu wersjach: trzy z nich mają charakter modernistyczny, a więc są oparte na racjonalizmie, natomiast dwie odwołują się do woluntaryzmu, czyli do irracjonalizmu.

Co ciekawe, najstarszym historycznie socjalizmem, tym, który po rewolucji francuskiej został w myśleniu Europy i zaczął dominować, jest właśnie liberalizm, znany pod postacią kapitalizmu. Był on już obecny wtedy, kiedy jeszcze w Europie panowały trony, choć już rozpoczęła się tzw. rewolucja przemysłowa – i tego trony nie wytrzymały. Kapitalizm wytworzył nową społeczność: producentów i konsumentów, a więc społeczność dynamiczną, twórczą, przetwarzającą świat i ten świat konsumującą. Oczywiście, z drugiej strony miał miejsce ideowy napór socjalizmu, który już był zorganizowany w partie, w ruchy społeczne. Co ciekawe, reakcją na zwyrodnienia cywilizacyjne liberalizmu w XX wieku był po kolei: komunizm, faszyzm, nazizm. Zwyrodnienia te to przede wszystkim: produkcja klasy społecznej upośledzonej cywilizacyjnie, a więc tzw. proletariatu, czyli warstwy biedoty i bezrobotnych; kult pieniądza – hasłem życia społecznego staje się „sprzedać-kupić”, pieniądz jest miarą wszystkich rzeczy; niszczenie tradycji, ponieważ ideologia ta żyje teraźniejszością i przyszłością, rzuca projekty tzw. zaspokojenia potrzeb, czegoś, co z samej natury nie ma końca. Ponadto ma miejsce cały szereg innych negatywnych zjawisk, które są funkcją tych wymienionych.

Komunizm jest reakcją na zwyrodnienia liberalizmu. Proponuje on inną metodę życia społecznego i inną koncepcję polityki, mianowicie: jedna partię i jedną metodę życia społecznego, czyli kolektywizm. Inną reakcją na liberalizm – a także na komunizm! – był faszyzm Mussoliniego, w którym odrzucano zarówno kolektywizm, jak i krwiożerczy kapitalizm i wielopartyjność, która do niczego nie prowadzi, która jest, jakby powiedział Koneczny, cywilizowaniem na wiele sposobów jednocześnie. Do tego dołączył komunizm narodowy Adolfa Hitlera, czyli socjalizm nazistowski.

Wymienione wyżej rodzaje socjalizmów wyrastają z jednego korzenia ideowego i wiek XX jest okresem zmagania się socjalizmów o panowanie nad światem. Socjalizmy w sposób naturalny zastąpiły trony, zapanowały w Europie, w Hiszpanii, w Rosji, w Niemczech, we Francji. Ich historia jest bardzo złożona, skomplikowana. Były eksportowane w świat, choćby do Meksyku, a po II wojnie światowej na Daleki Wschód. Ideologia ta rozlewa się po świecie jako nowa propozycja cywilizacyjna. II wojna światowa jest wojną socjalizmów o panowanie na światem. Należy zwrócić uwagę na kształt koalicji, który jest nieprzypadkowy: nazizm połączył się z faszyzmem. Faszyzm utożsamia się dziś z nazizmem, co jest pomysłem liberałów. Jest on w rzeczywistości zupełnie czymś odrębnym od nazizmu, choć istniały jakieś historyczne, geopolityczne powiązania między nimi. Z kolei liberalizm połączył się z komunizmem, a nawet go czynnie wspierał. Po II wojnie światowej na arenie dziejów został liberalizm, natomiast z drugiej strony komunizm, a po upadku komunizmu na arenę dziejów wrócił liberalizm, dlatego admiratorzy liberalizmu twierdzą, że jest to ostateczny głos w dziejach teorii społecznej, że nic więcej człowiek już wymyślić nie może.

Skoro, jak zostało powiedziane, socjalizm jest pewną chorą naroślą na ciele Europy czy szeroko pojętej zachodniej tradycji, to co jest zagrożeniem dla tego liberalizmu, co jakby wewnątrz niego jest elementem rozkładowym?

Sama natura ludzka. Człowiek jest bytem rozumnym i wolnym, na pewno nie da się zredukować do tego, co głosi socjalizm, do tego, że człowiek jest po prostu nawozem historii, że jest masą czy jakimś „zasobem ludzkim”, który stanowi przedmiot manipulacji i technologii. Socjalizm stosuje niezwykle perfidną kombinację propagandy i terroru. Sercem propagandy jest właśnie utopia, czyli lansowana wizja szczęśliwego świata. Jest to świat nieograniczonej konsumpcji materialnej – pierwsi utopiści wyszli już z założenia, że zło społeczne będzie zlikwidowane wówczas, gdy zapewni się równy dostęp do dóbr konsumpcyjnych; kiedy zaspokoi się potrzeby człowieka, stanie się on dobry, nastąpi metanoia moralna. Jest to oczywiście fałszywa teza. Z tego, że człowiekowi powodzi się dobrze w sensie materialnym, nie wynika, że będzie on człowiekiem dobrym moralnie. Są to zupełnie różne sfery, a praca kultury i cywilizacji polega na tym, aby te sfery „złożyć” ze sobą, zagwarantować człowiekowi niezbędne minimum materialne, ale również kształtować jego ducha, ponieważ to od ducha właściwie wszystko zależy.

Propaganda roztacza wizje, którym jednak towarzyszy terror społeczny. Jest on bądź terrorem bezpośrednim, czyli fizycznym, kiedy się fizycznie likwiduje wszystkich niepoprawnych politycznie; bądź terrorem pośrednim, czyli terrorem zmasowanego ataku propagandy, terrorem duchowym. Jest to przemoc strachu, tak jak to obserwujemy współcześnie, kiedy ludzi byłego bloku komunistycznego straszy się, że nie mamy wyjścia… są to konieczne prawa dziejowe, my zaś jesteśmy funkcją tych praw, musimy się zatem z tymi prawami pogodzić. Wrogiem liberalizmu – redukcjonizmu antropologicznego – jest sam człowiek, który jest bytem rozumnym i wolnym, a nie tworzywem jakichś urojonych przez socjalizm praw historii.

Liberalizm przeszedł szereg przeobrażeń, ale z chwilą kiedy opanuje on arenę polityczną globu, będzie „pokazywał zęby”. Musi tak być, ponieważ jest socjalizmem i traktuje człowieka jedynie jako surowiec. Za to ludzie zapłacą ogromną cenę.

Obecnie na sztandarach liberalizmu mam, jako ustrój społeczny demokrację liberalną z jej systemem partyjnym, który jakoby zapewnia poszanowanie godności każdego człowieka, bo w tym liberalnym dialogu każdy może uczestniczyć…

Tak, to jest część propagandy, bowiem demokracja – i w tym miejscu należy wierzyć Arystotelesowi – jest najgorszym z możliwych ustrojów, ponieważ są to rządy gorszych czy, jak ktoś kiedyś powiedział, rządy „hien nad osłami”. Rządy większości, która jest manipulowana, której stwarza się miraż, że to ona wybiera, a w gruncie rzeczy ów wybór jest pokierowany przez tych wspomnianych wcześniej.

Dodatkowo wybiera między stronnictwami politycznymi, tymi partykularnymi opcjami ideologicznymi…

Tak, ja zawsze pytam, co łączy robotnika, żołnierza, kapłana, nauczyciela, którzy wybierają jakąś partię, a nie chcę już tu mówić jaką, bo jak wskazuje historia partie mnożą się jak grzyby po deszczu, bardziej niż wirusy. A to zmierza w jednym kierunku – neutralizacji tradycji łacińskiej i myślę, że scenariusz będzie taki: będzie liberalna lewica, liberalne centrum i liberalna prawica. W socjalizmie wszystko musi być socjalistyczne! Socjalizm zawsze cele ma te same, natomiast różne stosuje metody.

Nurt określany mianem liberalnego przejawia widoczną tendencję do misyjności, ekspansji. Wspólna Europa i globalizm – te hasła rozgrzewają umysły elit politycznych i publicystów. Wydają się stopniowo realizować, zwłaszcza w Europie. Czy możliwe jest stworzenie liberalnej supercywilizacji?

Ideologia, o której mówimy, ma wymiar globalny, jest totalitaryzmem. On musi panować, natomiast sprawą taktyki jest, kiedy i jaką metodą będzie to zrealizowane. Teraz socjalizm liberalny nie ma właściwie żadnego konkurenta. Sami socjaliści są ignorantami, nie wiedzą, że używając takich słów, jak prawda, dobro, piękno, sprawiedliwość, używają słów, które pochodzą z innej tradycji i mają inne znaczenia niż te, jakie oni „podkładają”, jeśli jakiekolwiek podkładają, bo podejrzewam, że jest to tylko taka quasi-religijna magia języka.

Socjalizm posiada własną wizję zbawienia człowieka i wizję tę bezwzględnie mechanicznie stosuje, socjalizm jest cywilizacją mechaniczną, aprioryczną, fundamentalistyczną, sakralną. Przemówienia polityków będących admiratorami liberalizmu mają charakter religijny, wciąż powtarza się: „ja głęboko wierzę…” Wszystko jest nabudowane na wierze, na woli, na wyborze pewnej wizji, a nie na wiedzy. To jest największe nieszczęście, jakie niesie ze sobą liberalizm, bo pozbawia człowieka rozumu i osadzenia w realnym świecie.

W zmaganiu socjalizmów między sobą na placu boju pozostał liberalizm. Tylko patrzeć, jak odżyje kolektywizm, faszyzm, jak odżyją nacjonalizmy, bo narody nie dadzą sobą manipulować. W Polsce już odżywa marksizm, który przynajmniej miał – przaśną, bo przaśną – jakąś wizję kultury, natomiast liberalizm redukuje człowieka do pozycji zwierzęcia konsumującego, by tak rzec „dwutorowca”.

W społecznej myśli europejskiej mamy także nurt chrześcijańsko-klasyczny. Jest on obecnie w wyraźnej defensywie. Deklarowana po ostatnim soborze otwartość na postchrześcijański świat zbyt często owocuje oddaniem pola życia społecznego różnej maści socjalistom. Dlaczego warto jednak przypominać cywilizację łacińską z jej personalizmem?

Nasza tradycja kulturowa to trzy wielkie formacje. Pierwszą jest dorobek Greków w zakresie filozofii. Ten jest zróżnicowany wewnętrznie, rozdarty między realizmem a idealizmem, zaś idealizm między racjonalizmem a irracjonalizmem. Odziedziczyliśmy więc tradycję myśli greckiej razem z błędami, i to jest dla nas wyzwanie, dlatego znajomość filozofii jest warunkiem koniecznym uczestniczenia w dyskursie kulturowym, bez tej znajomości mamy do czynienia z bełkotem popartym myśleniem życzeniowym, czyli tym, co cechuje socjalizm. Drugą filar stanowi dorobek Rzymu w zakresie teorii państwa i prawa, który pomimo tego, że niesie z sobą ogromny ładunek poznawczy, musi być nieustannie ukrytyczniany. Trzecia formacja to jest tradycja judeochrześcijańska, a szczególnie chrześcijaństwo z Ewangelią, która jest wielkim traktatem o człowieku. Określa ona nie tylko stosunek człowieka do Boga, Boga do człowieka, ale mówi, kim jest człowiek, że jest on dzieckiem Bożym, a drugiemu człowiekowi bratem, bliźnim.

Na dzisiejszy dyskurs kulturowy składają się zbitki pojęciowe – i to również dotyczy nas, my nie znamy własnej tradycji myślowej, nie znamy dorobku, mieszamy ze sobą dziedziny, sfery, poglądy, które należy wyróżnić, oddzielić i uporządkować. Mówi się na przykład: cywilizacja chrześcijańska, tymczasem czegoś takiego nie ma i uchowaj Boże, byśmy budowali cywilizację chrześcijańską. Europa, przy wybitnym wkładzie chrześcijaństwa, jego koncepcji człowieka, została zbudowana przez cywilizację łacińską, inaczej – personalistyczną, w której wyłącznym celem życia społecznego jest dobro konkretnego, realnego, pojedynczego człowieka. Ten człowiek ma być widziany w całej jego wielkości i zarazem w tym, że potrzebuje on pomocy innych ludzi – ponieważ jesteśmy z natury bytami społecznymi – po to, aby mógł zrealizować wszystkie możności, jakie leżą u podstaw jego bytu. W tym sensie nasza cywilizacja opiera się na współpracy ludzi, wzajemnej pomocy w aktualizowaniu życia osobowego. Życie osobowe jest największym podobieństwem człowieka do życia Boga, a więc tam, gdzie poznajemy, kochamy, jesteśmy wolni, jesteśmy podmiotem prawa, suwerenem (bo każdy ma swój własny akt istnienia), gdzie jesteśmy religijni: posiadamy godność religijną. Nie trzeba być chrześcijaninem, aby dostrzec i zaakceptować personalizm jako filozoficzną wykładnię człowieka.

Objawienie chrześcijańskie pomogło człowiekowi, Europejczykowi odpowiedzieć na pytanie, kim jest. Rozpoznać, że jest osobą. Natomiast chrześcijaństwo czy religia chrześcijańska nie wchodzi w strukturę cywilizacji. Kościół rozumiany instytucjonalnie i rozumiany jako mistyczne ciało Chrystusa jest instytucją społeczną, a nie państwową. Chrześcijaninem jest się z wolnego wyboru, z doświadczenia i wyboru credo jako drogi życia, która jest naśladowaniem Chrystusa, oczywiście analogicznym naśladowaniem, na miarę możliwości ludzkich. Chrześcijaństwo jest zatem instytucją społeczną i odgrywa w tej dziedzinie rolę zasadniczą, ponieważ pilnuje depozytu człowieczeństwa, czyli personalizmu, sprzeciwia się wszelkim ludzkim działaniom, które prowadzą do naruszenia tego depozytu, bo takie działania są nikczemne.

Tutaj rysuje się ogromna perspektywa przed Europejczykiem. Europa musi przemyśleć samą siebie, biorąc pod uwagę bardzo niesprzyjający układ geopolityczny: napór imperializmu amerykańskiego połączonego z izraelskim, napór imperializmu rosyjskiego, chińskiego, które przyjmują powoli model liberalistyczny. Wymownym przykładem socjalistycznej konstrukcji są Chiny, które przyjmują w gospodarce liberalizm, a od góry komunizm. W ten sposób powstaje synteza dwóch socjalizmów. Wszyscy się dziwią, a to jest możliwe, bowiem socjalizm w swych różnych postaciach jest rezultatem tego samego błędu poznawczego. My natomiast musimy przypomnieć sobie naszą tradycję, poznać ją i – jak na dziś – konserwować, mówić o niej, aby w razie potrzeby wrócić do właściwego łożyska życia, jakim jest personalizm.

Dziękuję za rozmowę.

http://cywilizacja.ien.pl

Wypowiedz się