WOJNA DIABŁÓW

Informacje wywiadu sowieckiego w przededniu wybuchu wojny z Niemcami były całkowicie błędne

SEBASTIAN RYBARCZYK

Odkłamywanie historii II wojny światowej jest w obecnej chwili największym zadaniem stoją­cym przed za­wodowymi historykami. Hektolitry atramentu i tony papieru zużyto, aby zaciemnić, zmanipulować czy wręcz zakłamać ten okres. Dotyczy to właściwie wszystkich państw biorących udział w tym konflikcie. Przed i podczas wojny popełniono tyle błędów politycznych, dyplo­matycznych i militarnych, że żadna ze stron, a zwłaszcza alianci, nie by­ła zainteresowana ich ujawnia­niem. Efekt wojny był dość mizerny dla demokratycznego świata. Zruj­nowana Europa i Azja, dziesiątki milionów ofiar i 50-letnia niewola, w jaką wpadło kilka państw nasze­go regionu.

Jeden z szeroko rozpowszech­nionych mitów, bardzo często powtarzany przez uznanych hi­storyków, dotyczy początku kon­fliktu sowiecko-niemieckiego w czerwcu 1941 r. Według obowią­zującej narracji Związek Sowiecki przystąpił do wojny nieprzygoto­wany, zacofany technicznie, a sam Stalin w niewyjaśnionym amoku odrzucał wszystkie sugestie doty­czące nadchodzącej wojny Oczy­wiście to wyjaśnienie obowiązuje również w oficjalnej, rządowej hi­storiografii rosyjskiej. Na miłują­cych pokój Rosjan napada totali­tarny reżim, chcąc zniszczyć ten kraj i wytępić ludność go za­mieszkującą.

Pierwszym historycznym rewi­zjonistą był – co specjalnie nie po­winno dziwić – Rosjanin mieszka­jący na Zachodzie, były oficer GRU Wiktor Suworow. W „Lodołamaczu” przedstawił tezę, że atak Hitlera ubiegł sowiecką ofensywę na wykrwawioną Europę. Na Su- worowa nastąpił frontalny atak naukowców, dziennikarzy i polity­ków. Wyprodukowano nawet książkę „Lodołamacz-2”, podwa­żającą ustalenia autora.

W sukurs Suworowowi przy­szedł inny rosyjski historyk Mark Sołonin. W kilku książkach do­stępnych również na naszym ryn­ku księgarskim, szczegółowo, punkt po punkcie obalał stare schematy i udowadniał teorię, że faktycznie Stalin przygotowywał się do ofensywy na Zachód. Są to znakomicie udokumentowane i napisane książki, ale skierowane do odbiorcy już „wyrobionego”, o sporym potencjale wiedzy. Nowa książka Sołonina „Pranie mózgu” jest odpowiedzią na potrzeby czytelników mniej zorientowa­nych w temacie. Na 366 stronach zawarł krytykę największych mi­tów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, od przygotowań do ataku na ZSRS, poprzez pierwsze miesiące agresji, aż do wyliczeń dotyczą­cych dokładnej liczby strat ludnościowych, jakie w tej wojnie ponie­śli Sowieci.

Korzystając z niedawno ujaw­nionych archiwaliów, obalił tezę, jakoby Stalin z niejasnych przy­czyn lekceważył doniesienia wy­wiadu o nadciągającej wojnie.

Wielka czystka wywiadu

W ramach tak zwanej wielkiej czystki wiatach 1937-1940 zlikwi­dowano większość kierownictwa sowieckich służb specjalnych. Za­strzelono siedmiu z ośmiu kolej­nych szefów GRU, wszystkich sze­fów wywiadu NKWD, większość z najważniejszych nielegałów kie­rujących zagranicznymi siatkami wywiadowczymi oraz prawie całą czołówkę wywiadu radiowego i dekryptażu. Dlaczego zdecydo­wano się na takie posunięcie, zwłaszcza w sytuacji, gdy ludzie ci nie zagrażali pozycji Stalina, do dzisiaj nie wiadomo. Jest kilka teo – rii, niektóre wzajemnie się wyklu­czające.

Co prawda rozstrzelano kie­rownictwo i oficerów prowadzą­cych, ale ogromna ilość agentury przetrwała. Wynikało to przede wszystkim z tego, że byli to ludzi ideowi, szczerze wierzący w ko­munizm. Pomimo że byli wyna­gradzani, w niektórych przypad­kach wyjątkowo wysoko, głów­nym ich imperatywem była wiara w rewolucję, a jak wiadomo, ta czasami zabija swoje dzieci. W mentalności agentów-rewolucjonistów mieściło się zabijanie tych, których posądzano o odchylenia trockistowskie czy bucharionowskie. W ówczesnych czasach nie było to nic nadzwyczajnego.

Zanim odtworzono siatki szpie­gowskie, nawiązano ponowne kontakty, minęło kilka miesięcy, a w wielu przypadkach nawet kilka lat. Część agentów została całko­wicie utracona i dotyczyło to także rezydentury w kluczowym dla tamtego okresu Berlinie. Borys Gordon, wieloletni rezydent wy­wiadu NKWD w Niemczech, został odwołany do Moskwy i stracony w 1937 r. Jego następca Aleksander Agajanc w tym samym roku zmarł w szpitalu po „nieudanej” operacji wrzodów żołądka. Następny rezydent przybył dopiero w sierpniu 1939 r. Był nim Amajak Kobułow, typowy siepacz Berii, bez znajo­mości kraju i języka. Na „stanie” NKWD i GRU w roku inwazji byli – pomijając dziennikarzy, adwoka­tów, kupców i pracowników am­basad akredytowanych w Berlinie

Porucznik Harro Schultze-Boysen, były urzędnik departamentu łączności Ministerstwa Transpor­tu Lotniczego, Arvid Hamack, rad­ca ministra gospodarki Rzeszy, „Ariac”, czyli Rudolf von Schelihy, radca w MSZ, oraz „Italianiec”, do­tąd nieujawniony oficer wywiadu Krigsmarine. Jak wynika z powyższej listy, nie byli to agenci uplaso­wani na najwyższych, decyzyj­nych szczeblach władzy.

W związku z powyższym rodzi się pytanie – a Sołonin je właśnie zadaje – jaka była wartość przesy­łanych informacji? Nie trzeba było być agentem wywiadu, aby wnio­skować, że w 1940/1941 r. dojdzie do wojny. Mówiło się o tym w każ­dej niemieckiej gospodzie. Alar­mowały o tym wszystkie źródła, od Londynu począwszy, na War­szawie skończywszy I co z tego, skoro żadne tak naprawdę nie wskazało dnia ataku. Rozpiętość czasowa była duża, a to jesień1940, a to późna wiosna 1941 lub ponownie wiosna, tyle że 1942. Im bliżej do ataku, tym więcej sprzecznych informacji – atak na­stąpi w marcu lub maju albo może w czerwcu. Jak na tej bazie budo­wać jakąkolwiek strategię? Co po­cząć z takimi danymi? Próba ofi­cjalnej mobilizacji armii mogłaby zostać potraktowana przez Hitle­ra jako działania wrogie, tożsame z wypowiedzeniem wojny Propa­gandowo wódz III Rzeszy by na tym tylko skorzystał.

Stalin zakładał, że zaatakuje Hitlera, jako pierwszy. Dlatego zlekceważył informacje o szczegółach planu ,Barbarossa”

Analizując wnikliwie dostępne raporty wywiadowcze, trzeba zwrócić uwagę na rzeczy na ogół pomijane i odrzucić te podawane powszechnie, gdyż potwierdzają pewną tezę. Klasycznym przykła­dem jest tu siatka Richarda Srogiego w Japonii. Jak się okazuje, raporty te właściwie informują o tym, że wojna będzie miała miej­sce. Ale nikt, ani w 1940 r., ani na wiosnę 1941 r. nie wiedział, kiedy wybuchnie. Nie mógł tego wie­dzieć, gdyż sam Hitler nie podjął jeszcze decyzji. Dotyczy to także planu „Barbarossa” z początków 1941 r., który ni mniej, ni więcej mówił, że należy przygotowywać się do krótkiej, błyskawicznej woj­ny z Sowietami. Nie było tam daty, a tym bardziej szczegółów opera­cyjnych czy wielkości armii. I z tym był największy kłopot.

Dezinformacja czyni cuda

Informacje wywiadu z tego okre­su były w większości czystą dezin­formacją i Stalin o tym wiedział. Dezinformacja dotyczyła trzech podstawowych płaszczyzn. Pierw­szą z nich były szacunki wielkości armii niemieckiej. Z góry uprzedźmy, że wielkość sił niemieckich zo­stała znacznie przeszacowana, a i tak była mniejsza niż w czasie kam­panii na Zachodzie. Źle zostały po­dane dane dotyczące dywizji pierwszego ataku, jednostek za­plecza. Kłamliwe były również informacje dotyczące jednostek stacjonujących na Zachodzie.

Po drugie, całkowitą dezinfor­macją było określenie w tych ra­portach kierunku ataków. Wska­zywały one przede wszystkim, że uderzenie nastąpi na południo­wym i północnym odcinku frontu, chociaż z historii już wiemy, że główną osią ataku był środek i tam zgrupowano największe siły pan­cerne. Na kuriozum zakrawa fakt odkryty przez Sołonina – doty­czący informacji na temat celów lotnictwa niemieckiego. Otóż ra­porty informowały, że celem bę­dzie Moskwa i elektrownia w Ka­relii. Pomijając tu oczywisty non­sens – Niemcy nie posiadali bom­bowców mogących dolecieć z ob­ciążeniem do stolicy Sowietów – to z logiki wynika, że powinni – i tak też się stało – unieszkodliwić lotnictwo wroga w strefie przygra­nicznej. A powiedzmy sobie wprost, że lotnictwo sowieckie dysponowało znaczącą przewagą w ilości i nie ustępowało znacznie jakością lotnictwu III Rzeszy.

Trzecim i najważniejszym ele­mentem dezinformacji zawartych w raportach było stwierdzenie, że Hitler przed rozpoczęciem dzia­łań militarnych prześle ultima­tum. Z takiej perspektywy wydaje się całkowicie uzasadnione działa­nie Stalina, który nie dowierzał in- formacjom wywiadu

0 czym myślał Stalin?

Dlaczego Stalin, mając świado­mość niemieckich przygotowań, zalewany raportami wywiadu na temat nadchodzącej wojny, nie podjął kroków zaradczych? To jest główne pytanie historyków! We­dług Sołonina wpływ na to miały dwa czynniki. Pierwszym i nąjważ – niejszym była przygotowywana ofensywa sowiecka na kierunku zachodnim. Wojska Armii Czerwo­nej rozlokowane były do ataku i w momencie uderzenia hitlerow­skiego właśnie podlegały rozwi­nięciu, które miało zakończyć się w lipcu 1941 r. Wielkość tej armii zna­cząco przewyższała siłę wojsk ko­alicji hitlerowskiej. Problem pole­gał na tym, że w momencie nie­mieckiego ataku siły te nie były jeszcze docelowo rozlokowane i było to jednym z głównych powo­dów klęsk latem 1941 r. Po drugie, Stalin, zakładając, że po drugiej stronie ma obliczalnego przeciw­nika, uważał, że Niemcy nie zdecy­dują się na atak tak skromnymi si­łami, wbrew wszystkim zasadom strategii wojennej, stąd też lekce­ważył dostarczony mu plan „Bar­barossa”. Nawet przeszacowane przez wywiad sowiecki siły Wehr­machtu i SS nadal znacząco odbie­gały od możliwości sowieckich. W tym miejscu warto przytoczyć fragment stenogramów z odprawy wyższych oficerów GRU w grud­niu 1940 r„ na których Filip Golikow, szef GRU, mówi wprost: „Po­rozumienia niemiecko-radzieckie są wynikiem dialektycznego ge­niuszu Stalina (…). Ryzyko wojny z Niemcami nie istnieje. Hitler i jego marszałkowie mają zbyt wiele po­czucia realizmu, nie są maniakami ani lunatykami i nie zamierzają po­pełnić samobójstwa. (…) W nadziei na ocalenie Anglii Stany Zjedno­czone zaatakują Niemcy. ZSRR bę­dzie więc tylko czekać, aż wybije dla niego godzina, aby wyzwolić świat, gdy wszyscy wrogowie już się wykrwawią”.

Błędy sowieckiego wywiadu, błędy Stalina, to tylko jedna z fa­scynujących historii II wojny świa­towej. Coraz częściej podejmowa­ne próby wejrzenia wewnątrz prawdziwych przyczyn konfliktu sowiecko-niemieckiego pozwalają zdobyć inne perspektywy i być może przybliżają nas do prawdy o tym najkrwawszym z konfliktów zbrojnych.

Wypowiedz się