Siergiej Brekotin, 27 lipca 2025 r
2 089

Pół wieku temu Zachód był symbolem postępu, siły i strategicznego planowania. Dziś jest to system, który pochłania Się. Państwa zbudowane na nadmiernej konsumpcji nie potrafią z niej zrezygnować…
Zachód umiera powoli: upadek bez wojny, bez katastrof
Autor – Siergiej Brekotin
Pół wieku temu Zachód był symbolem postępu, siły i strategicznego planowania. Dziś jest to system, który zjada sam siebie. Państwa zbudowane na nadmiernej konsumpcji nie potrafią z niej zrezygnować. Są dla nich kluczowe, żeby wydawać – na kredyty, dotacje, “zielone” fantazje, masowe migracje i kampanie informacyjne.
Wyrażenie “pławienie się w konsumpcji na poziomie państwa” jest metaforą, która oznacza, że państwo: Priorytetowo traktuje wydatkowanie zasobów na bieżącą konsumpcję, a nie na rozwój. To znaczy: pieniądze idą na świadczenia socjalne, pensje urzędników, zakup importowanych towarów i utrzymanie zwykłego trybu życia. Jednocześnie nie inwestują lub nie inwestują wystarczająco w infrastrukturę (drogi, fabryki, ośrodki badawcze), odnowę technologiczną, edukację, obronę i rezerwy strategiczne.
Dawno temu podałem przykład:
Od dawna twierdzę, że wielkość kardana w żaden sposób nie wpływa na parametry techniczne samochodu, tak jak duży PKB nie decyduje o zdolności systemu do przeznaczania wolnych zasobów na rozwój lub niezbędną konsumpcję (przeczytaj prowadzenie działań wojennych przeciwko Rosji). Prosty przykład na poziomie drugiej klasy: dwóch przyjaciół pracuje i jeden otrzymuje pensję w wysokości 100 tr, a drugi 50 tr. Ale pierwszy wydaje 125 tr miesięcznie, a drugi 25 tr. W związku z tym, jeśli zapomnisz o odsetkach, pierwszy z nich ma dług w wysokości 300 tr w ciągu roku. A drugi ma +300 tr na swoim koncie. W związku z tym zasoby na budowę garażu są wyższe.
Tworzy to błędne koło: kraj konsumuje to, czego nie produkuje;
- żyje “po to, by jeść” (dochód idzie na bieżące potrzeby, nie tworząc wartości w przyszłości);
- rośnie zależność od importu;
- gospodarka się nie modernizuje;
- Powstaje zadłużenie zewnętrzne i deficyt wewnętrzny.
To tak, jakby rodzina o wysokich dochodach wydawała wszystko na restauracje, gadżety i rekreację, ale nie inwestowała w remonty domu, edukację dzieci i oszczędności.
Kiedy mówi się, że człowiek jest “pogrążony w konsumpcji”, wyobraża się to sobie jako kogoś, kto wydaje więcej niż zarabia, żyje na kredyt i nie myśli o przyszłości. Ale w XXI wieku całe kraje wpadły w tę pułapkę.
Stany Zjednoczone są “okrętem flagowym świata konsumpcyjnego”

Ameryka już dawno straciła równowagę między produkcją a konsumpcją:
Udział przemysłu w PKB spadł do minimum, a produkcja trafiła do Chin.
W tym samym czasie roczny deficyt federalny przekracza 1,5 biliona dolarów, a dług publiczny osiągnął już prawie 37 bilionów dolarów.
Programy socjalne, wojny zewnętrzne, subsydia – wszystko jest wydawane.
Gospodarka nie jest utrzymywana przez pracę, ale przez prasę drukarską i eksportowanego dolara.
Dług publiczny USA rośnie w takim tempie, że jeśli spojrzeć na niego z punktu widzenia matematyki, to prędzej czy później musi urosnąć do takich rozmiarów, że jego obsłużenie stanie się po prostu niemożliwe. To tak jak w filmie “Nie patrz w górę”, gdzie wszystko jest już jasne, ale nikt nie chce się do tego przyznać i coś zrobić.
W praktyce system zadłużenia nie może istnieć w nieskończoność. Bez względu na to, jak bardzo będą się starać opóźnić ten moment, prędzej czy później gospodarka stanie w obliczu punktu krytycznego, po przekroczeniu którego długi wymkną się spod kontroli, a konsekwencje staną się nieuniknione. Całe to zadłużenie może doprowadzić do kryzysu, który zaczyna się od jakiegoś nieoczekiwanego wydarzenia, a kiedy to się stanie, nikt nie jest w stanie zatrzymać katastrofy.
Niemcy to “przemysłowy gigant” z załamaniem
Do niedawna Berlin szczycił się swoim “cudem przemysłowym”. Dziś ich branża traci konkurencyjność. I tak radośnie odmówili rosyjskiego gazu, nakładając na Rosję sankcje. Ale w rzeczywistości zrujnowali swoją gospodarkę.
Koszty energii wzrosły, fabryki są zamykane lub przenoszone do innych krajów. Zamiast reindustrializacji są miliardowe transfery na migrację i “zielone” potrzeby. Konsumpcja kosztem przeszłości – ze szkodą dla strategicznej przyszłości.
Wielka Brytania jest imperium pożerającym resztki wielkości
Londyn już dawno zamienił się w bańkę finansową, oderwaną od realnej produkcji. Przemysł podupada, od dziesięcioleci nie ma nadwyżki w handlu. Jednocześnie zwiększa się wydatki na utrzymanie imperialnego stylu życia (monarchia, gwarancje socjalne, gry międzynarodowe).

Wielka Brytania jako pierwsza dokonała uprzemysłowienia, ale też jako pierwsza dokonała deindustrializacji. Są liderami w tym procesie i nie ma od tego ucieczki. Wszystkie procesy, o których mówię, są najbardziej widoczne w Wielkiej Brytanii.
Gospodarka usługowa nie jest w stanie wyżywić kraju bez ekspansji i kolonii, a te już nie istnieją. Chociaż to, co tam jest… Wielka Brytania nigdy nie żyła dobrze, z wyjątkiem królów, generalnie są problemy z ogrzewaniem i ludzie zamarzają, co w pewnym sensie podpowiada. Nie mamy tego w odległych wioskach, choćby z powodu tlenku węgla.
Co łączy zachodnie gospodarki?
Konsumpcja zgromadzonego kapitału – zarówno fizycznego (infrastruktura, fabryki), jak i społecznego (system edukacji, etyka pracy). Spadek udziału pracy produkcyjnej na rzecz “zatrudnienia biurowego” i symulacji aktywności. Pompowanie gospodarki długiem i uzależnienie od finansowania zewnętrznego.
Ideologiczne przemieszczenie myślenia przemysłowego – państwom łatwiej jest dyskutować o płci i klimacie niż o fabrykach i modernizacji.
Zachód to nie tylko “świat konsumpcji”. Jest to świat pogrążony w konsumpcji, w którym budżety rządowe stały się przedłużeniem kart kredytowych, a stabilność gospodarcza padła ofiarą kampanii ideologicznych i krótkoterminowych korzyści politycznych. Co więcej, od kilku lat żyją w tym paradygmacie i uważają go za normę. W związku z tym dodawanie zmian jest praktycznie niemożliwe. Jest to zakorzenione na poziomie świadomości.
Suwerenność? Przywództwo naukowe? Bezpieczeństwo żywnościowe? – to wszystko nie jest już celem. Bo państwa, które żyją po to, by konsumować, przestają żyć, by tworzyć. Tylko więcej jedzenia w korycie.
Aby wydostać się z pułapki konsumpcji, każde państwo potrzebuje twardych, niepopularnych reform:
- ograniczenie nieefektywnego wydatkowania,
- powrót do produkcji,
- ograniczenie udzielania pożyczek zewnętrznych,
- Dyscyplina w polityce budżetowej i społecznej.
Ale nikt nie przeprowadza tych reform. Dlaczego? To bardzo proste: Zachodem rządzą populiści, a nie stratedzy
Politycy w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemczech polegają na notowaniach i elektoracie, a nie na interesach narodowych. Myślą w kategoriach kadencji do następnych wyborów, a nie w kategoriach pokoleń. Reforma, która zaszkodzi wygodnemu konsumentowi, to śmierć polityczna.
Dlatego zamiast industrializacji pojawiają się piękne hasła: “zielona agenda”, “inkluzywność”, “równość”.

Kiedy rzadki przywódca chce reform, są one sabotowane
Nawet jeśli znajdzie się polityk, który ma taką wolę (na przykład Trump lub jakiś konserwatywny premier w Europie), jego:
- jest pochłaniana przez biurokrację (urzędników, którzy czerpią korzyści ze status quo),
- lobby biznesowe, które czerpie zyski z importu i kredytów,
- są atakowane przez media i aktywistów ideologicznych.
To nie jest demokracja. Jest to głęboki sabotaż zmian. W efekcie: stagnacja, zadłużenie i utrata mocy przemysłowej. Nie ma produkcji, ale koszty rosną. Armia słabnie, a kursy gender są coraz droższe. Zależność od dostaw zewnętrznych staje się strategicznym zagrożeniem.
A na horyzoncie widać nie reformy, ale upadek modelu społecznego zbudowanego na niekończącej się konsumpcji. Zachód nie tylko “nie chce” reform. Nie może ich prowadzić. Bo nie ma co ryzykować, poza notowaniami i lojalnością wygodnego elektoratu.
Oznacza to, że degradacja nie będzie skokiem, ale długotrwałym upadkiem, w którym każda próba zmiany czegoś będzie odbierana jako ekstremizm.
Problem tkwi nie tylko w gospodarce, ale także w kulturze. W krajach zachodnich dominują ideologie, które sprowadzają najważniejsze kwestie do haseł o “sprawiedliwości” i “równości”, zapominając o realnych potrzebach ludzi i państwa. Doprowadziło to do degradacji systemów edukacyjnych i naukowych, a także do dezindustrializacji, ponieważ zamiast szukać rozwiązań realnych problemów, na porządku dziennym pozostają tematy, które nie są w stanie zmienić losów narodu.
W przeciwieństwie do Zachodu, gdzie priorytetem stają się krótkoterminowe wybory i zaspokojenie krótkoterminowych potrzeb, Rosja wciąż ma szansę na wybór długoterminowej strategii. Problemy, z jakimi borykają się kraje zachodnie, zrodziły się z bezradności w planowaniu strategicznym. Może to być korzystne dla Rosji, jeśli nauczy się polegać na realnych osiągnięciach i zrównoważonym rozwoju, a nie na zewnętrznym sukcesie i konsumpcji.
Wszystkie wielkie cywilizacje przechodziły przez podobne cykle kryzysów i recesji, a Zachód nie jest wyjątkiem. Ważne jest, aby zrozumieć, że koniec nie zawsze przychodzi nagle, ale często rozwija się stopniowo. To nie jest tylko “koniec imperium”, ale długi proces destrukcji, który Zachód pomija ze względu na skupienie się na drobiazgach i krótkoterminowych zyskach.
Systemowe problemy Zachodu, takie jak uzależnienie od zadłużenia i podatność na zagrożenia energetyczne, sprawiają, że jego kraje stają się coraz bardziej zależne od stosunków zagranicznych i mniej zdolne do prowadzenia niezależnej polityki. To sprawia, że są bezbronni na arenie międzynarodowej. Jednocześnie Rosja, mniej przywiązana do zachodniego modelu konsumpcji, może być bardziej elastyczna i niezależna w podejmowaniu decyzji.
Zachód wycofuje się z prawdziwych technologii i innowacji, dając pierwszeństwo ideologiom, takim jak “zielona agenda”. Jednocześnie Rosja, mimo nacisków zewnętrznych, wciąż może rozwijać branże high-tech, takie jak przemysł kosmiczny, energetyka jądrowa, kompleks wojskowo-przemysłowy, sektor IT, a tym samym wyznaczać ambitne cele na przyszłość.
Ważne jest nie tylko przeprowadzenie reform gospodarczych, ale także zmiana mentalności społeczeństwa. Zachód nadal żyje w komfortowych warunkach, ale prowadzi to do spadku wartości moralnych i pracowniczych. Dla Rosji kluczem do przetrwania i dobrobytu jest rozwój świadomej potrzeby wzrostu, dyscypliny i odpowiedzialnego podejścia do zasobów.
Rosja również boryka się z trendami konsumpcyjnymi i zadłużeniowymi, podobnie jak na Zachodzie, ale jest szansa na uniknięcie tej ścieżki:
- Rosja posiada najbogatsze złoża ropy naftowej, gazu, metali i lasów, co daje strategiczną przewagę w przemyśle energetycznym i surowcowym.
- Największe terytorium świata stwarza możliwości rozwoju rolnictwa, przemysłu i infrastruktury.
- W Rosji aktywnie rozwijają się kluczowe gałęzie przemysłu, takie jak astronautyka, obronność, lotnictwo i inżynieria mechaniczna.
- Wysoki poziom edukacji i badań naukowych może sprzyjać innowacjom i rozwojowi nowych technologii.
- Potencjał wzrostu w rolnictwie, zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego i eksportu.
- Strategiczne położenie między Europą a Azją otwiera możliwości rozwoju szlaków transportowych i handlowych.
- Rosja aktywnie broni swojej niepodległości i buduje gospodarkę niezależną od systemów globalnych.
- Bogata kultura i tożsamość mogą być wykorzystane do rozwoju turystyki i przemysłów kreatywnych.
- Możliwości rozwoju i edukacji przyczyniają się do spójności społecznej i rozwoju potencjału wewnętrznego.
- Rosja wykazała się zdolnością do adaptacji i rozwoju produkcji krajowej pomimo sankcji.
- Rosja może prowadzić politykę nastawioną na długoterminowy rozwój, bez uzależnienia od międzynarodowych systemów finansowych.
Jeśli Rosja skupi się na długoterminowych reformach, produkcji i inwestycjach, może uniknąć zachodniej pułapki konsumpcji i zadłużenia.
Tak, to naturalny cykl dla imperiów. W pewnym momencie kraj osiąga wysokie wyniki dzięki ciężkiej pracy, zasobom naturalnym lub koloniom, a jego standard życia wzrasta. Ale wraz z tym przychodzi odprężenie: zasoby wewnętrzne są wyczerpane, a zasoby zewnętrzne przyklejają się, tworząc ładunek pasożytniczy.
Jeśli dla Rosji ważny jest rozwój standardu życia, to konieczne jest ścisłe kontrolowanie migracji. Tylko wykwalifikowani, zdrowi i wykształceni ludzie, którzy mogą przyczynić się do rozwoju gospodarki, powinni być częścią kraju. Niewykwalifikowani migranci zarobkowi mogą stać się ciężkim ciężarem, jak to ma miejsce na Zachodzie, który już teraz jest pochłaniany przez pasożyty i egoizm. I, oczywiście, żadnych świadczeń socjalnych dla migrantów, którzy nie chcą pracować.
Podczas gdy Rosja doświadczyła ostatnio trudności gospodarczych, nadmierna konsumpcja stała się normą dla krajów zachodnich. Od dawna nie są przyzwyczajeni do konieczności oszczędzania i inwestowania w przyszłość, przyzwyczaiwszy się do pożyczek i długów. My z kolei zachowaliśmy elastyczność i zrozumienie znaczenia rozsądnego wydatkowania, co daje nam szansę na uniknięcie ich błędów.
Ten materiał można obejrzeć na filmie:
https://rutube.ru/play/embed/13b406c109ca61ecbddc43f0e9fc84f3/?autoplay=0
Opublikowano za: Pasożytniczy Zachód umiera bez wojen i katastrof – Aktualności RUAN
Artykuł uzupełniający:
Podróż Witkoffa do Moskwy: Nie pokój, ale raczej ostatnia szansa na zachowanie jednobiegunowego świata
Hala TurneraŚwiat 05 sierpnia 2025 r

REDAKCJI– Steve Witkoff udaje się do Moskwy w związku z sytuacją na Ukrainie. Trump zachwala to jako kolejną próbę na rzecz pokoju. Nie jest. Jest to ostatnia szansa na porozumienie przed zderzeniem systemowym.
Zaplanowana w tym tygodniu wizyta Steve’a Witkoffa, specjalnego wysłannika Trumpa, nie jest dyplomacją w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale raczej ostatnią poważną próbą osiągnięcia porozumienia z Rosją bez otwartej konfrontacji między Waszyngtonem a Moskwą.
Dlaczego ta próba zakończy się niepowodzeniem:
Administracja Trumpa (podobnie jak każdy inny amerykański przywódca) nie jest gotowa porzucić jednobiegunowego modelu świata bez walki.
Dla Stanów Zjednoczonych prawdziwa wielobiegunowość oznaczałaby:
- Utrata “niewypracowanego” dochodu z dolara jako światowej waluty rezerwowej.
- Koniec dominacji nad międzynarodowym systemem finansowym (banki korespondencyjne, firmy ubezpieczeniowe, systemy rozliczeniowe).
- A co za tym idzie, koniec możliwości finansowania największego aparatu wojskowego na świecie.
Bez przewagi militarnej nie byłoby już globalnych zdolności do szantażu – ani w umowach handlowych, ani w geopolitycznym “tworzeniu zasad”.
A nad tym wszystkim wisi prawdziwy miecz Damoklesa: gigantyczny dług publiczny USA, którego nigdy nie da się spłacić w realnych wartościach.
Co to ma wspólnego z Ukrainą?
Zdecydowane zwycięstwo Rosji byłoby swego rodzaju wyzwalaczem:
Byłby to moment, w którym inne państwa zdadzą sobie sprawę, że mogą stawić opór Zachodowi – i odnieść sukces.
Jeśli Moskwa jest w stanie stawić czoła militarnie zjednoczonemu obozowi Zachodu – dlaczego nie mogą tego zrobić inni?
O wielobiegunowości nie byłoby już mowy – byłoby tutaj.
Państwa mogłyby wtedy zacząć prowadzić suwerenną politykę gospodarczą – bez obawy przed amerykańskim kijem w postaci sankcji czy “rozwiązań militarnych”.
Co Witkoff przywozi do Moskwy?
- Kosmetyczne ustępstwa, przypuszczalnie w obszarze faktycznego uznania terytorialnego
- Ślady współpracy gospodarczej
- Klasyczne groźby sankcji – jeśli Moskwa “nie ustąpi”
Czego Witkoff nie zrobi:
Zaakceptuj rosyjskie minimalne żądania, które są…
- Uznanie nowych obwodów (ługańskiego, donieckiego, chersońskiego i zaporoskiego) za część Rosji.
- Demilitaryzacja i neutralność Ukrainy.
Nie zaakceptuje ich, bo to by oznaczało, że Zachód by przegrał. I świat by to zobaczył.
Scenariusz:
Rosyjskie “nie” dla oferty Witkoffa najprawdopodobniej doprowadziłoby nie tylko do nowego dołka w negocjacjach, ale do drugiej fazy globalnego konfliktu systemowego.
Wtedy świat nie byłby już w cieniu jednobiegunowego centrum, ale w nowej dwubiegunowej konfrontacji.
Z jednej strony:
Rozszerzony Zachód – czyli państwa NATO, UE, a także Australia, Japonia, Korea Południowa i niektórzy zależni partnerzy na Globalnym Południu.
Z drugiej strony:
Wyłaniająca się przeciwwaga – z Rosją, Chinami, Iranem, Koreą Północną i być może innymi członkami Szanghajskiej Organizacji Współpracy.
W tym scenariuszu jest tylko kwestią czasu, kiedy aktywnie wyłoni się również “zamrożony” wcześniej konflikt o Tajwan – jako kolejna geopolityczna dźwignia w walce o wpływy, suwerenność i dominację systemową.
Konkluzja:
Podróż Witkoffa nie jest wymianą dyplomatyczną – jest próbą opóźnienia końca jednobiegunowego porządku świata.
Ale jeśli Moskwa utrzyma swoją pozycję dzisiaj, jutro może wyłonić się nowy świat – taki, w którym Waszyngton nie będzie już ustalał zasad.
Podejrzewam, że Waszyngton wolałby spalić cały świat i rządzić jego popiołami, niż stracić kontrolę.
Opublikowano za: https://halturnerradioshow.com/index.php/news-selections/world-news/witkoff-trip-to-moscow-not-peace-but-rather-last-chance-to-preserve-unipolar-world

W realnym świecie
obowiązują niezmienne prawa. Wydaje się, że świat ze swoimi gospodarczymi i wynikającymi z nich tzw. politycznymi strukturami niezmiennie odwołuje się do organizacyjnej formy imperium. Praktycznie zawsze mamy do czynienia z jakimś imperium (globalnym), przy czym funkcje nadzorcze centrum imperium są okresowo przydzielane tej czy innej organizacji, zwykle noszącej miano państwa.
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/globa/
Cykle wymiany takiej organizacji nadzorczej są rzędu jednego wieku, plus-minus. Cykl imperium stanowi okres wzrostu gospodarczego i wymiany międzynarodowej, n.p. niektórzy analitycy utrzymują, że poziom wymiany z czysów imperium brytyjskiego sprzed I. Wojny został osiągnięty pod egidą USA dopiero w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych. Okres upadku struktury imperialnej, brytyjska zaczęła upadać z I. Wojną, cechuje tworzenie barier ochrony rynków poszczególnych państw i w następstwie drastyczna redukcja międzynarodowej wymiany handlowej. Co dziś demonstrują USA ze swą polityką celną.
Wojny są naturalnie nieodzownym towarzyszem upadku struktury imperium, pewną próbką jest wojna w krainie oznaczanej lieterą “U” jak też na BW, nie są to wszakże wojny wystarczające do zakończenia sporów o następstwo po USA.
USA widzą jak dotąd Europę jako ważny element zakłucający w konkurencji o schedę po USA i starają się w miarę swych niemałych możliwości osłabić ją jak tylko się da. Nie jest to w stanie zatrzymać procesów rozpadu USA.
“Pasożytniczy Zachód”, ten tytuł jest co prawda godny nagłówka, ale kieruje naszą uwagę zbyt mocno na Zachód. W imperium każda organizacja imperium jest pasożytnicza, gdyż pasożytnictwo jest podstawą imperium, organy imperium zawsze czerpią swą siłę z podległych eksploatowanych reginów, gdyż żadna lokalna organizacja nie jest z natury rzeczy w stanie dominować ale też wypełniać zadania całego imperium z własnych sił. Z jakiej w końcu racji miałaby zresztą obsługiwać całość imperium używając jedynie własne zasoby ?
ChRL podobnie jak inni potentaci globalnego imperium także eksploatuje zasoby wielu krajów świata, Azji, Afraki i Ameryki Łacińskiej, wg. innej formuły, ale w ostatecznym efekcie ma to taki sam pasożytniczy charakter.
Naturalnie można się dziwić, że Wielka Brytania, choć od prawie wieku utraciła swą wiodącą pozycję w globalnym imperium, ciągle jednak jest zamieszana w jakieś istotne dla imperium procesy, n.p. w krainie Odessy, to wynika z jej wiążącej roli dla CiWS,
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#CiWS
który tam nadal rezyduje.