Rocznica akcji “Wisła”– ad vocem

Rocznica akcji

„Wisła” – ad vocem

Henryk BUDZYŃSKI

 

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem artykuł kol. Jana Machno „Rocznica akcji «Wisła»” (GWiR nr 11 z listopada2012 roku). Chciałby dodać do niego swoje uwagi. Zgadzam się z autorem, że wielu przedstawicieli naszych elit politycznych naukowych i dziennikarskich w szczególny sposób traktuje stosunki polsko-ukraińskie, lekce sobie ważąc godność Polski i Polaków. Dla zobrazowania tego stwierdzenia posłużę się innym przykładem stosunków polsko-ukraińskich W Pawłokomie 13 maja2006 roku odbyły się uroczystości upamiętniające Ukraińców pomordowanych przez Polaków w II wojnie światowej. Uczestniczyli w nich prezydenci Wiktor Juszczenko i Lech Kaczyński. Przypomnę, że 3 marca 1945 roku oddział Armii Krajowej dowodzony przez por. Józefa Bissa ps. „Wacław” oraz członkowie lokalnej

samoobrony w odwecie za uprowadzenie i zabicie dziewięciu Polaków zamordowali– według źródeł ukraińskich –365, a według polskich – 80–150 ukraińskich mieszkańców wsi.

Transmisję telewizyjną z uroczystości oglądałem z dużym zdziwieniem i zażenowaniem. Wokół pomnika pomordowanych gęsto było od ukraińskich flag. Nad pomnikiem zwisała na długim wygiętym drzewcu flaga Kanady. Wśród zgromadzonych wokół pomnika widoczne były jakieś sztandary, zauważyłem na niektórych elementy tryzuba. Nie zauważyłem ani jednej polskiej flagi, ani jednego polskiego sztandaru. Na portalu internetowym YouTube można znaleźć

film z uroczystości potwierdzający moje słowa. Zadawałem sobie pytanie, kto organizował tę uroczystość? Gdzie był polski protokół dyplomatyczny? Przecież podczas takich uroczystości ustawia się maszty oraz specjalne kosze z flagami

narodowymi, zwłaszcza że uroczystość odbywała się na terenie Polski. Nasze flagi zauważyłem pod koniec uroczystości, gdy kamera telewizyjna pokazała otoczenie w ujęciu panoramicznym. Były w oddali, jakby wstydliwie

umieszczone między brzózkami. Po raz kolejny zadałem sobie pytanie, gdzie był polski protokół dyplomatyczny? Kto pozwolił na takie lekceważenie naszego kraju i prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Kolejne polskie flagi zauważyłem pod pomnikiem polskich ofiar Pawłokomy. Odniosłem wrażenie, że uroczystość z udziałem obu prezydentów zorganizowano po łebkach. Zabrakło niezbędnego w takich okoliczności patosu oraz czasu na refleksję i momentu zadumy, a jej program ograniczono do minimum. Żadne media ani nikt z tzw. elit nie zwrócił na to uwagi, a przecież specjalistów od wizerunku politycznego RP oraz od dyplomacji i protokołu dyplomatycznego w naszych mediach nie brakuje. Pamiętam atmosferę przed uroczystością. W wielu mediach i środowiskach apelowano, a nawet wywierano presję na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by przeprosił Ukraińców. Nie zastanawiano się, czy słowa przeprosin za mordy wołyńskie padną z ust prezydenta Juszczenki. Jak się później okazało, mówił on o potrzebie porozumienia, słowa przeprosin nie padły.

Całe szczęście, że prezydent Kaczyński nie ugiął się pod presją, a jego słowa: umiejmy z miłosierdziem i odwagą wspólnie modlić się do Boga słowami: odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. O to proszę – były chyba najlepsze, jakie można było wypowiedzieć, i znaczyły więcej niż słowo „przepraszam”.

Wrócę do głównego tematu. Podobnie jak kol. Jan Machno nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniami niektórych dziennikarzy i historyków (np. prof. Pisulińskiego), że nie można obciążać członków UPA działających w Polsce odpowiedzialnością za mordy wołyńskie, ponieważ w jej szeregach nie było uczestników tych wydarzeń. Ze wszystkimi sąsiadami trzeba żyć w zgodzie i usuwać wszelkie przeszkody na drodze do porozumienia.

Panowie politycy, historycy i dziennikarze mają dużo w tej sprawie do zrobienia. Jeżeli mają wątpliwości, niech udadzą się na cmentarze. Napisy na nagrobkach mówią więcej niż płomienne wystąpienia na uroczystościach i konferencjach.

 

Henryk BUDZYŃSKI