Prezydent B. Obama nie popełnił błędu.

Skutki wypowiedzi i listu Obamy

Andrzej Owsiński

Obawiam się, że w natłoku wypowiedzi na temat „polskich obozów śmierci” zwrotu powtórzonego przez Obamę w ślad za całą kampanią prowadzoną na świecie przez najbardziej znane media, został zagubiony istotny cel tego haniebnego wydarzenia.

W moich publikacjach na ten temat wskazywałem na nieprzypadkowość okoliczności, w jakich zostało to użyte. Począwszy od chwili odznaczenia Karskiego dopiero w 12 lat po jego śmierci, przez odpowiedni dobór uczestników, a szczególnie odbiorcy medalu gwarantujący uniknięcie skandalu, nagłośnienie i w końcu list, który miał wyraźnie na celu uśpienie czujności Polaków.

Treść tego listu świadczy wyraźnie o złej woli; – nie użyto jedynego sformułowania, które mogłoby świadczyć o chęci naprawienia haniebnego zwrotu, a mianowicie: – „niemieckie obozy śmierci” ostatecznie jeżeli chce się złagodzić wymowę oskarżycielską wobec narodu niemieckiego mógłby Obama użyć „German nazi death camp”. Użył jednak zdania: ..”nazi death camp in occupied Poland”, nie wiadomo zatem, o jakiej narodowości nazistów chodzi. Ponadto użycie słowa „rather than” /raczej niż/ w miejsce niezbędnego „instead of” /zamiast/ osłabia znaczenie, a nawet brzmi dwuznacznie.

Na zakończenie listu użyto oczywistego kłamstwa w zdaniu o Polsce jako: „ strongest and closest allies, we stand united in facing the challanges of the 21st century”. Odczuliśmy to szczególnie w sprawie „tarczy” i w wielu innych okazjach.

Niestety, jak zwykle w Polsce bywa, najwięcej uwagi skupia powierzchnia zjawiska, natomiast nie spotkałem się z próbą dociekań, do czego miała służyć cała ta afera.

Jest to obowiązek polskich służb dyplomatycznych, ale też i wywiadowczych.

Starorzymska zasada mówi: „quis fecit cui prodest”, komu zatem ma służyć zaangażowanie do tej kampanii prezydenta Stanów Zjednoczonych?

Wypowiedź Obamy została nadana dla milionów odbiorców telewizyjnych, a list skierowany tylko do jednego. Polska ma pełne prawo żądania przeproszenia narodu polskiego, o czym nie ma słowa w liście, w takiej samej formie i wobec takiego samego audytorium jakie miało miejsce w chwili wydarzenia / łącznie z telewizją/.

Dla mnie symptomatyczny jest zbieg pewnych zjawisk, a mianowicie filmu BBC o polskich rasistowskich i antysemickich wybrykach, wypowiedziach znanych gwiazd sportu i ostrzeżeniach przed możliwymi awanturami o tym charakterze w czasie Euro 2012. Przecież to, co powiedział Obama, ma wiele wspólnego z tym, co usłyszeliśmy z ust kapitana piłkarskiej reprezentacji Anglii, by do nas nie przyjeżdżać na Euro 2012, jeśli nie chcą wracać w trumnach. Uwzględniając wszystkie proporcje można się spodziewać dalszych prowokacji, mieliśmy już bowiem w naszej historii różnego rodzaju działania mające na celu zdyskredytowanie Polaków. Koronnym przykładem była prowokacja kielecka w 1946 roku zorganizowana przez KGB i podporządkowaną mu SB w celu obrzydzenia światowej opinii antysemickiego narodu. Wówczas tuż po wojnie trzeba było do tego celu trupów, dzisiaj wystarczą awantury i pogłoski.

Pogrom kielecki miał na celu ułatwienie Sowietom ostateczne opanowanie Polski, czego dzisiaj możemy się spodziewać? Lista jest dość długa: od roszczeń holocaust businessu, rewindykacji niemieckich, po pretensje putinowskie.

Każdy może wygrywać dla siebie jakieś beneficja z takiego obrotu spraw.

Możliwości zapobiegawcze Polski są dość ograniczone, nie rozporządzamy światowymi mediami, ani odpowiednimi środkami materialnymi. Najgorsze jest to że rząd warszawski nie tylko że nie broni naszych racji, ale wręcz ułatwia ataki na Polskę.

Pozostaje jedynie podjęcie ogólnonarodowej akcji protestacyjnej ze szczególnym uwzględnieniem działań amerykańskiej Polonii, której głos w obliczu wyborów prezydenckich w USA powinien zabrzmieć szczególnie donośnie.

Polska powinna zainicjować atak na światową skalę na zjawisko antypolonizmu, bo tylko taka postawa może być skuteczna. „Bek jagnięcia rozjusza lwa” jak powiada stare porzekadło, No może w tym przypadku nie chodzi o lwa, ale bardziej o hienę czy szakala, ale płaczliwe skargi nikogo nie wzruszają. Dotyczy to zresztą całej naszej godnej pożałowania sytuacji.

Andrzej Owsiński