Cyrk Ministra Zdrowia Konstantego Radziwiłła, czy promocja ludobójstwa ?

Medycyna 5

Ale nam się narobiło w ostatnim czasie. Minister Zdrowia, p. Konstanty Radziwiłł, stworzył w rodzaju: „Szczepimy się”. Nie wiem jakich to zatrudnia doradców od pijaru, ale wyraźnie uwidacznia się fakt traktowania polskiego społeczeństwa jak przygłupów, którzy nic nie wiedzą i nic nie rozumieją.

Jeszcze gorsze świadectwo wystawił sobie p. marszałek Senatu, Stanisław Karczewski. Jak wiadomo, Senat to najwyższa Izba Ustawodawcza w Polsce. Innymi słowy, powinna zatrudniać ludzi nie tylko mądrych, ale i kompetentnych. Wynagrodzenie, z podatków społeczeństwa, sami sobie przyznają i jest, co tu ukrywać, niemałe. Niestety, ostatnie działania wskazują, że niezupełnie te dwa warunki są brane pod uwagę.

Oczywiście zrozumiałym jest, że p. marszałek Senatu może nie mieć zielonego pojęcia o medycynie, ale powinien dobrać sobie odpowiednich doradców nie tylko od pijaru, czyli taniej popularności, czyli takich, w wyniku których wystawia nie tylko siebie, ale i Senat na pośmiewisko. No bo jak w tak błahej sprawie bierze udział w cyrku ministra K. Radziwiłła, to co z innymi akcjami?

Ale od początku.

Minister K. Radziwiłł, jak donosi Gazeta Wyborcza z 21 września 2017 roku, dokonał publicznego szczepienia p. Marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Oczywiście nikt tak naprawdę nie wiedział, co znajduje się w strzykawce, ale zakładamy, że to naprawdę była szczepionka. I mamy poważny problem z wiedzą merytoryczną p. K. Radziwiłła.

Po pierwsze, w szczepionce znajdują się substancje dodatkowe, zwane enigmatycznie czyli, aby ukryć prawdę, adiuwantami. Takim adiuwantem jest jedna z największych neurotoksyn, tj. aluminium.

Na wszelki przypadek poniżej przypomnę zawartość aluminium w kilku szczepionkach.

Szczepionka DTaP, w zależności od producenta, zawiera od 170 do 625 mcg aluminium. Małogłowie jakie wystąpiło w BRAZYLII przed dwoma laty, stwierdzono właśnie u kobiet, którym w okresie ciąży podano tą szczepionkę. Wiadomo, płód ma wagę od kilku gramów do kilkuset, a nie kilogramy. Wg ulotki producenta, nie wolno jej było podawać dzieciom poniżej 4. roku życia. W celu zatarcia śladów wymyślono historię z wirusem Zika.

Szczepienia i aluminium
Szczepionka przeciwko pneumokokom zawiera 125 mcg aluminium.
Szczepionka Hepatitis A zawiera 250 mcg aluminium.
Szczepionka HPV zawiera 225 mcg aluminium.
Szczepionka o nazwie Pentacel tzw. kombinowana zawiera 330 mcg aluminium. Może dlatego w Polsce jest taka nagonka na rodziców, aby podawali dziecku szczepionki np. 5 w jednym.
Szczepionka Pediatrix, także kombinowana, Hepatitis B plus polio, zawiera aż 850 mcg aluminium.
Sama szczepionka tzw. Hepatitis B zawiera, aż o 1400% więcej aluminium, aniżeli dozwolone jest przez FDA. Taki maluch może dostać co najwyżej ok. 10 mcg aluminium jednorazowo.
Wiadomo każdemu studentowi medycyny już od drugiego roku studiów, że toksyny, w tym leki, przelicza się na masę ciała. P. K. Radziwiłł podał osobnikowi o masie ok. 80-85 kg taką samą dawkę neurotoksyny, jaką wg jego zleceń [patrz kalendarzyk szczepień] dostaje 2.5 – 3,5 kg dziecko.
Innymi słowy, zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, chcąc dokonać porównania skutków takich dawek, p. minister od zdrowia powinien podać p. Marszałkowi Senatu 30 – 35 ampułek tej szczepionki jednorazowo. Jak było widać, podano tylko jedną.
Skoro według kalendarza szczepień dziecko w okresie pierwszego roku powinno dostać aż do 10 dawek różnych szczepionek, to p. Marszałek Senatu powinien dostać ok. 300 – 350 ampułek tej szczepionki przeciwko grypie, aby dawka aluminium była podobna do tej, jaką otrzymują noworodki. Zdziwienie budzi fakt nieumiejętności dokonania tak prostych przeliczeń przez, bądź co bądź, lekarza.
Kompromitacja merytoryczna p. K. Radziwiłła polega także na tym, że twierdzi ex kathedra, że nieszczepione dzieci zagrażają tym szczepionym. To jest tego samego rodzaju porównanie gdybyśmy twierdzili, że trzeźwi kierowcy zagrażają pijanym drajwerom. Niby w jaki sposób trzeźwy ma zagrażać pijanemu? Ponieważ nie jeździ zygzakiem?

Wymaga to ministerialnej głowy. „Bez wodki nie razbieriosz”, jak mawiają nasi bracia zza wschodniej granicy.

Problem w Polsce staje się coraz bardziej poważny. Podobnie jak po 1944 roku, obecnie urzędnicy i aparatczycy rozmaitego szczebla, biorą się coraz częściej do kontroli i ręcznego sterowania nauką. Już nie dosyć, że zmniejszono wydatki na naukę do jednego z najniższych procentów PKB w Europie. P. prof. Buzek, agent Informacji Wojskowej od 1971 roku, o pseudonimie Docent, czy też Karol, obniżył fundusze przeznaczone na naukę do rekordowo niskiego poziomu 0.37% . Nawet w Stanie Wojennym było to 2.4% PKB. To obecnie, po 1989 roku wprowadza się ręczne sterowanie urzędnicze w postaci przyznawania grantów tym, którzy podpisują tzw. ekspertyzy, jak również poprzez nadawanie stopni zwanych naukowymi właściwym osobom. Proszę zauważyć, innowacyjność polskiej nauki spadła do zera, pomimo utworzenia aż 470 wyższych szkół, w tym aż 3 prywatnych medycznych.

A gdzie są te kadry nauczycieli akademickich?

A gdzie są te patenty i nowe teorie naukowe?

Ale za to coraz częściej widzimy i słyszymy rozmaitego rodzaju urzędników, usiłujących się wypowiadać w tematach naukowych. Tylko za żadne pieniądze nie można znaleźć ich prac badawczych, szczególnie w temacie, w którym zabierają głos, ogłupiając społeczeństwo, lub ośmieszając urząd.

Nie jestem gołosłowny, taki p. Główny Inspektor Sanitarny, zamiast zajmować się badaniem skażenia pestycydami żywności sprowadzanej do naszego Kraju, zajmuje się handlem szczepionkami i rapem. W tym samym czasie prasa medyczna donosi, że rakotwórcze pestycydy znajdują się już w mleku kobiet karmiących.

Tego rodzaju cyrki poważnie ośmieszają poziom edukacji w wyższych szkołach medycznych, kiedy to absolwent takiej szkoły po dwudziestu, czy więcej latach pracy, nie pamięta o podstawowej zasadzie obliczania dawki w stosunku do masy ciała. To, że p. Marszałek Senatu o tym nie wie, to zrozumiałe, ale przecież z pieniędzy społeczeństwa zatrudnia całą masę „ekspertów”, którzy powinni byli mu wytłumaczyć tak proste obliczenia, a nie ośmieszać powagę Senatu.

No, oczywiście możemy przyjąć inną wersję. Na potrzeby tego cyrku p. Marszałek uległ utylizacji do 2.5 kg, a to co pokazywano, to tylko efekt manipulacji telewizyjnej. Sam musisz się domyśleć Dobry Człeku, jaka jest prawda i czy to, co pokazywały polskojęzyczne mass media, niemieckich właścicieli, pod amerykańskim zarządem do 2099 roku, to fikcja literacka, czy też prawdziwy cyrk?

Chociaż z drugiej strony, w Polsce istnieją specjalne szkoły aktorskie, także opłacane przez podatnika, a więc lepiej oglądać przedstawienia w wykonaniu zawodowych aktorów, aniżeli kiepskich amatorów. Ewentualnie można dokonać zmian stanowisk.

Musimy jednakże pamiętać, że te największe koncerny szczepionkarskie reprezentują City of London Corporations, decydujące od lat o polskiej ekonomii. To oni decydują, co i za ile będzie sprzedawane w Polsce. To oni decydują, jakiej wysokości podatki będziesz płacił. Przypomnij sobie, jak to podniosła Platforma „chwilowo” vat i okazuje się, że PiS nadal utrzymuje tą wartość, najwyższą w Europie.

Jak więc widzisz, musisz się szczepić, ponieważ jest to legalny sposób okradania ciebie z tzw. podatku zdrowotnego, przymusowo Tobie zabieranego do ZUS i NFZ.

Proszę zauważyć, rolą ministra jest między innymi dbanie o sprawne działanie administracji swojego resortu. Tak więc po prawie 30 latach mogliby wreszcie ustalić ów koszyczek obligatoryjnych świadczeń, które przysługują podatnikowi, a za które procedury medyczne musi dopłacać. Od 1989 roku mówi się o owym koszyku świadczeń i obojętnie, jaki mamy rząd warszawski, nic się nie dzieje. Ty, głupi ludku, masz płacić, a my już wiemy, co za Twoje pieniądze zrobimy. Tak w skrócie wygląda działanie Ministerstwa. O podwyżkach podatku zdrowotnego mówi się przez cały czas, ale nawet nie wspomina, co z tego ma indywidualny podatnik.

A może już najwyższy czas przestać uważać społeczeństwo za bandę nic nierozumiejących kretynów i trzymanych za pomocą bata, vide sankcje nakładane na Rodziców, nie chcących brać udziału w tym cyrku na górze i tragediach dzieci poszkodowanych przez szczepionki.

To, że jesteśmy kolonią, świadczy brak podejmowania decyzji w stosunku do sędziego z Białogardu. Pomimo złamania licznych procedur przez tego sędziego w sprawie pozbawienia praw rodzicielskich, Minister Sprawiedliwości milczy.

Ten „cyrk” w wykonaniu Ministra unaocznia również rolę Izb Lekarskich. Jak wiadomo Izby chcą być uważane za wyrocznię w dziedzinie merytorycznej, innymi słowy chcą dyktować co jest dobre i zgodne z zasadami współczesnej wiedzy medycznej a co nie. A tutaj telewizyjny pokaz niewiedzy p. K. Radziwiłła jest pomijany milczeniem. Od razu widać jaką rolę przypisano Izbom.

dr J. Jaśkowski

szczepienia 7„Polityka jest ostatnim schronieniem łotrów.” 

gda.15.10.2017 r.

Kontakt: jerzy.jaskowski@o2.pl

http://alexjones.pl/aj/aj-technologia-i-nauka/aj-medycyna/item/118440-cyrk-ministra-zdrowia-konstantego-radziwilla-prostata

Comments

  1. nanna says:

    Trujące szczepionki to jedno. Ale kto szczepi się codziennie?

    Natomiast jedzenie, zatrute jedzenie ludzie spożywają dzień w dzień.

    Na 3sat leci właśnie (20.16-20.59h, 12.10.17) program o szkodliwości nitritów w mięsie – „Wurst mit Nebenwirkungen” czyli kiełbasa z działaniami ubocznymi.

    Natriumnitrit/nitrosaminen/ czyli sól peklująca powoduje raka (jelit).

    Natriumnitrit był stosowany początkowo jaki antidotum na jad kiełbasiany, powodujący śmiertelne zatrucia. Ale np. w Danii od 50 lat nie stosują (w przykładowym zakładzie przetwórstwa mięsnego) tego środka i nie było ani jednego przypadku zachorowania. Jest to związane z poprawą higieny i łańcucha chłodniczego, które stosowanie nitritów czynią niezasadnymi.

    Sól peklująca powoduje zabarwienie mięsa w przetworach na różowo. Ponoć konsumenci chcą tylko różowe kiełbasy. Te bez nitritów mają barwę brązowawą i szarawą.

    W ussa prez. Regan zastopował wszystkie badania nad szkodliwością natriumnitritów, a wszelkie badania i ich wyniki zostały zniszczone albo utajnione.
    Tym niemniej wykonano badania dzieci spożywających hot dogi i okazało się, że spożywanie hot dogów przekłada się na zachorowalność na białaczkę.

    Na to zareagowało lobby mięsne robiąc „badania” takie, że przecież nikt nie je tylko parówki z hot doga, ale i bułkę oraz keczap i musztardę, a więc nie można stwierdzić, czy to kiełbasa winna, czy może bułka albo musztarda. W ten sposób opracowywani są ludzie w każdej dziedzinie, gdy rozmywana jest odpowiedzialność za coś tam.

    Innym zagrożeniem dla ludzkiego zdrowia i życia są telefony komórkowe.
    Nikt nie dostanie kredytu, by móc zapłacić zaległy czynsz, ale telefony dają na kredyt i to rozłożony na „dogodne raty”.

    W ten sposób ludzi zaopatrzono w urządzenia rujnujące im zdrowie. Zakres fal z „nowoczesnych telefonów” jest coraz silniejszy – widać ludzi przyzwyczajano stopniowo do tego promieniowania, „wymyślając” coraz to „lepsze” telefony, bo gdyby dano je ludziom „nieprzygotowanym” to być może ludzie by od takiej dawki promieniowania umierali masowo . A tak, to przyzwyczajali się oni do tego stopniowo, choć oczywiście co słabsi z tego świata zeszli.

    Telefon komórkowy to taka podręczna kuchenka mikrofalowa, mogąca „zagotować wodę” w ludzkich komórkach. Dlatego podczas rozmowy przez taki nowoczesny telefon ludzie mają uderzenia gorąca – szczególnie w głowie, wszak mózg zawiera wodę! – i ludzie po kilkunastominutowej rozmowie przez telefon komórkowy czują się osłabieni. Doraźnie na to pomaga wyjść na świeże powietrze i się tym samym „rozładować” stojąc na ziemi.

    Szczepionki to tylko jeden z elementów ogólnoświatowej eksterminacji populacji ludzkiego gatunku.

    A więc niewiele pomoże zdrowiu dzwonienie przez komórkę w wyrazie protestu przeciw szczepionkom i potem zjedzenie hot doga.
    Jesteśmy obiektem frontalnego ataku na nas wszystkich i dlatego powinniśmy działać wspólnie i w różnych okolicznościach.

    Słyszałam przypadkiem rozmowę dwóch pań w sklepie i jedna powiedziała: „już cztery lata jaram papierosy elektroniczne i nic mi się nie dzieje”. Dlaczego ona w ogóle „jara papierosy” nad tym się ona nie zastanowiła.

    Słyszałam opinię, że farbowanie włosów ma bezpośredni wpływ na zaburzenia wzroku u kobiet i one stają się głównie krótkowzroczne. Ale kobiety wolą być ślepe i nie zrezygnować z kolorowych włosów nawet za cenę utraty zdrowia. Bo kto wie? Może z tą chorobą oczu powiązaną z farbowaniem jest jak z tym hot dogiem? Bo może to nie farba? Tak jak tam nie mięso, ale być może musztarda powoduje choroby?

    Ludzie zatracili wszelki rozsądek i dobrowolnie rujnują swoje zdrowie. Potomstwo jest coraz słabsze i coraz mniej odporne na nie tylko choroby ale i wpływy atmosferyczne.

    Można oczywiście winić za wszystko wybranego ministra.

    Ale jaki ma on związek z jedzeniem mięsa zatrutego nitritami?

    Jaki ma on związek ze ślepotą kobiet farbujących co tydzień włosy?

    Czy taki minister zmusił choć jedną osobę do palenia „papierosa elektronicznego” powodując tym jej silniejsze uzależnienie od syntetycznej nikotyny?

    Dopóki ludzie nie przejmą odpowiedzialności za siebie, będzie coraz gorzej i skarga, że staliśmy się niewolnikami jest bezpodstawna, ponieważ na samym początku naszych nieszczęść zgodziliśmy się być niewolnikami. A to, co się teraz dzieje jest tylko konsekwencją naszych wcześniejszych decyzji.

    Jeżeli chcesz coś naprawdę zmienić, to najlepszy czas na to jest teraz. A tym, który ma tej zmiany dokonać jesteś ty.

  2. nanna says:

    Pozornie nie na temat, ale jednak wszystko ma ze sobą jakieś powiązanie. No więc napiszę pod tym tematem.

    Właśnie oglądam jednym okiem – wykańczam sweter na drutach i żeby nie „marnować mocy przerobowych”, bo cóż to jest wielkiego przekładanie oczek z druta na drut? – WDR aktuell i zapodali tam przed chwilą, że „aktywiści” protestują przeciw wycinaniu lasu pod kopalnię odkrywkową węgla brunatnego. Podano informację pod hasłem „Hambacher Forst”:

    Der Hambacher Forst ist ein uraltes Ökosystem zwischen Köln und Aachen.
    Hambacher Forst jest prastarym systemem ekologicznym między Kolonią i Akwizgranem.

    Was hier über Jahrtausende gewachsen ist, soll in wenigen Jahren komplett verschwunden sein, um Platz für den größten Braunkohletagebau Mittel-Europas zu machen.
    To, co wyrosło tu przez tysiąclecia ma w ciągu kilku lat zniknąć zupełnie, aby zrobić miejsce największej kopalni odkrywkowej w Europie Środkowej.

    Seit vielen Jahren wehren sich Menschen gegen diese Profitgetriebene Zerstörung und seit fünf Jahren ist der Wald besetzt!
    Od wielu lat protestują ludzie przeciw zniszczeniom napędzanym przez chęć zysków i las jest okupowany od pięciu lat.
    https://hambacherforst.org/

    Po co tym zawracam głowę?
    A no po to, żeby nieco rozjaśnić fałszywe wyobrażenie Polaków o tym, jaki to kapitalizm jest dobry, jak szanowana jest własność prywatna i jaka tam jest wielka demokracja i liczenie się z człowiekiem.

    Taka wersja była utworzona tylko na użytek mieszkańców krajów socjalistycznych, by im namieszać w głowach i by ich przekonać, że socjalistyczne rządy to coś niesłychanie złego, nie szanującego ani obywateli ani ich własności.

    Tymczasem było zupełnie odwrotnie!

    W tym lesie siedzą, a raczej koczują ludzie, mieszkając w ziemiankach, szałasach i kto tam co sobie zorganizował. Nasyłana jest na nich policja i nikt się z nimi nie patyczkuje. Obecnie „obawiają się” że może iść na ostro, bo obrońcy lasu są zdeterminowani bronić go nawet swoimi ciałami.
    W tzw. wschodnich landach, gdzie też jest kopanie odkrywkowe, ludzie przesiedlani są przymusowo i odkrywka niszczy całe regiony, wsie i miasta „nie wyłączając kościołów” – jak ze łzami w oczach powiedziała taka wysiedlona przymusowo mieszkanka wsi, której już nie ma.

    Nam zachodnie szczekaczki kładły do głów, że powinniśmy usunąć nasze socjalistyczne rządy, zlikwidować nasze socjalistyczne partie i wprowadzić kapitalizm, bo wtedy każdy z nas będzie wolny.
    I Polacy w takie kłamstwa uwierzyli, niestety.
    Rząd socjalistyczny został usunięty, partia rozwiązana, a nam lepiej się nie stało, ponieważ zachodni kapitalizm przejął nasz kraj w swoje władanie i jesteśmy pracownikami najemnymi bez praw w naszym kraju.

    Co ciekawe, ludzie na zachodzie w dalszym ciągu wierzą, że w krajach socjalistycznych byliśmy ubezwłasnowolniani, że panowało u nas bezprawie i samowola władz socjalistycznych, demonizowanych na zachodzie na wszelkie możliwe sposoby. Oni tam wcale nie rozumieją swojej własnej sytuacji wierząc, że jeśli mają prawo do protestów, to jest to oznaką demokracji. Z tym, że protesty muszą być „pokojowe”, to znaczy, mają przebiegać tak, żeby nic z nich wyniknąć nie mogło i protestowane jest dla samego protestowania.

    Polacy w Polsce Ludowej protestowanie brali dosłownie i oczekiwali wymiernych rezultatów. Władze o tym wiedziały i ludzie u nas o tym wiedzieli.

    Natomiast na zachodzie „eskalacje” ze strony protestujących nie mają społecznego poparcia, a przeciwnie – są piętnowane jako niewłaściwy sposób protestowania. Nikt tam się nie zastanawia nad tym, że protest musi być skuteczny, jeżeli ma spełniać swoją rolę. U nich forma protestu jest prawnie określona w bardzo restrykcyjny sposób i protestujący się tego trzymają nie rozumiejąc tak naprawdę o co chodzi.

    Widzimy więc, ile wolności mieli ludzie w krajach socjalistycznych, jak bardzo dosłownie traktowana była u nas wolność jednostki do wyrażania swojej opinii. Wszystkie oskarżenia o „socjalistyczny zamordyzm” oparte są wyłącznie na tym, co „jedna pani opowiedziała drugiej pani” czyli na sugestiach i plotkach.

    Nie istnieją żadne dowody na „socjalistyczny reżim”, a krytykanci Polski Ludowej nie znają nikogo, kto byłby przez ówczesne władze faktycznie szykanowany. Ja nie znałam nikogo z moich bardzo licznych znajomych, kto byłby „pokrzywdzony przez komunę”. Tysiące ludzi znałam z racji długoletniego mieszkania w jednym miejscu, chodzenia do szkół i korzystania z instytucji użyteczności publicznej.
    Słyszało się czasem coś tam, ale nie od naocznych świadków, ale jedynie jako powtarzaną plotkę z „trzeciego obiegu”.

    Dlaczego uważam, że jest dla nas, Polaków ważne zrozumieć te mechanizmy?
    A no dlatego, że wówczas będziemy mieli jaśniejszy obraz tego, co się aktualnie z nami dzieje, jakie operacje socjotechniczne są na nas przeprowadzane i dlaczego w taki sposób.

    Powinniśmy przypomnieć sobie bardzo dokładnie nasz powojenny dorobek, nasze filmy, popularne piosenki, wystawy malarstwa w Domach Kultury, teatry objazdowe przybliżające sztukę mieszkańcom prowincji, zdobycze socjalne w postaci miesięcznego urlopu wypoczynkowego, tanie wczasy pracownicze i ogólno dostępny wypoczynek letni i zimowy dla polskich dzieci.

    Każde państwo funkcjonuje na podobnych zasadach bez względu na tzw. ustrój polityczny. Czyli jest jakaś administracja finansowana z podatków jawnych czy ukrytych, jest sądownictwo i policja trzymające obywateli za twarz i są jakieś grupy interesów. I właściwie całe sedno sprawy polega na tym, co to są za grupy i jakie mają interesy.
    W przypadku własności państwowej sprawa ma się tak, że obywatel ma automatycznie prawa większe, niż gdy istnieje w przeważającym stopniu własność prywatna, szczególnie w sektorze przemysłowym, „dającym” zatrudnienie setkom tysięcy ludzi.

    U nas pieniądze z np. KGHM szły do kasy państwowej. Z naszych kopalni odkrywkowych też szły do kasy państwowej i były potem mniej lub bardziej zasadnie przydzielane poszczególnym sektorom.
    W tzw. kapitalizmie niby konieczne jest generowanie zysków za wszelką cenę i ponoć nic więcej się nie liczy, ale to nieprawda, bo właściciel np. kopalni doskonale wie, że by mieć zyski musi zdać się na pracę ludzi.

    W Polsce Ludowej istniały bardzo dobrze zorganizowane związki zawodowe w poszczególnych branżach i one co roku ustalały z rządem podwyżki dla pracowników w ramach Umowy Zbiorowej. Nie było więc nic na żywioł i według widzi mi się, lecz były poważne ustalenia i się ich trzymano. Kodeks Pracy określał także prawa pracowników i był to dobry kodeks.

    W krajach kapitalistycznych związki zawodowe co roku prowadzą negocjacje z właścicielami firm, by – przy pomocy głównie udawanego szantażu – wymusić podwyżki płac. Jest to żałosne przedstawienie, pozorujące władzę związków zawodowych i posiadane przez nich możliwości. Tymczasem w praktyce jest tak, że rząd krajów kapitalistycznych ma niewiele do gadania, ponieważ każdy kapitalista może w każdej chwili „zbankrutować” i wywalić ludzi z pracy na bruk.

    By protesty minimalizować, stałym czynnikiem w kapitalizmie jest obowiązkowy procent bezrobocia, wymuszający na pracownikach posłuszeństwo, bo w razie co na jego miejsce inni już czekają. Bezrobotnych utrzymują swoją pracą oczywiście ludzie pracujący. I jest to taki sam zabieg psychotechniczny jak z tym protestowaniem przeciw wycinaniu lasów i tym podobnych, „świadczących o demokracji”.

    Tymczasem zawsze jest dokładnie tak jak jest, i cała sztuka polega na tym, by to widzieć we właściwym świetle. I czy to nazwiemy kapitalizmem czy socjalizmem, zasada działania musi być podobna, ponieważ egzystencjalne potrzeby każdego człowieka są podobne i to ich zaspokojenie decyduje o tym, czy człowiek ma za co żyć czy nie ma.

    Żaden kapitalista nie pracuje na swojego pracownika. To pracownik pracuje na kapitalistę. I by taki stan utrzymać kapitalizm stworzył instrument „stałego bezrobocia w wysokości co najmniej 5%, którego ponoć „nie da się uniknąć”.

    U nas w Polsce Ludowej ludziom nawet do głowy nie przychodziło, że mogli by nie mieć pracy i środków do życia. Po przejęciu naszego kraju przez zachodni kapitał mieliśmy szansę zrozumieć ten mechanizm wyzysku dla zysku, ale nie mamy już możliwości się temu przeciwstawić. Nie ma czym i nie ma jak, ponieważ każde działanie typu „strajk” jest ciachaniem się we własne ciało.

    Tym niemniej możemy i powinniśmy rozumieć, dlaczego sytuacja w naszym kraju jest taka a nie inna. I rozumieć, że cokolwiek by się o tzw. PiS nie myślało, i tak najważniejsze dla nas jest, by był spokój społeczny, ponieważ każdy protest można obecnie bardzo łatwo zamienić w niekończącą się wojnę domową, czy choćby tak jak na Ukrainie na bezwzględną likwidację państwa i jawną eksterminację ludzi w imię „politycznych racji”.

    Jakie racje mogą mieć Polacy?

    Racją każdego człowieka jest mieć środki do życia, jakieś mieszkanie, jakieś perspektywy na przyszłość i w dzisiejszych czasach to już właściwie maksimum, bo więcej się uzyskać nie da.

    Słyszę właśnie w jakimś dzienniku tvp (17h), że ulicę imienia Karola Świerczewskiego zmieniono na ulicę imienia jakiegoś piłkarza, Lewandowskiego czy jakoś tak.

    Co my możemy z tego rozumieć?

    A no to, że co tam jakiś Świerczewski, i to generał! Zwalczać bandy UPA i poświęcić życie dla wolnej Polski to żaden powód do czci przez potomnych.

    Natomiast granie w piłkę za pieniądze u Niemców i dla „chwały” Niemców to jak najbardziej godne posiadania własnej ulicy. I to ulicy w Polsce.

    Ponoć pomysł ten pochodził od gimnazjalistów. I co z takich idiotów wyrośnie? Czy będą oni rozumieć, co to jest Polska? Czy zrozumieją, co oznaczało utrwalenie ziem wyznaczonych Polakom w Jałcie i walka z bandytami mordującymi Polaków?

    Dla tych „gimnazjalistów”, dyktujących burmistrzowi co i jak ma się nazywać, Polska to boisko, na którym wystarczy pograć w piłkę by było co jeść, gdzie mieszkać i gdzie pracować.

    Ktoś jest odpowiedzialny za to, że z dzieci w szkołach robi się idiotów, kretynów i imbecylów, całkowicie oderwanych od realiów życia.

    Cena za to będzie okropna. Taki idiota, gdy dorośnie, to własnych rodziców podda eutanazji, by nie musieć na nich pracować i się nimi opiekować. Nie dajesz rady grać w piłkę nożną – no to nadajesz się tylko do gazu.
    I słusznie.

    Takie będą nasze ojczyzny jakie młodzieży chowanie…

Wypowiedz się