NIECHCIANI POLACY – przez post-solidarnościowych, syjonistycznych RASISTÓW, w elitach politycznych, intelektualnych i dyplomatycznych, u władzy kolejnych ekip III RP.

Polonia, jak i Polacy mieszkający poza krajem nigdy nie mieli szczęścia do władz w Warszawie. W czasach PRL Ministerstwo Spraw Zagranicznych było przez nich postrzegane jako instytucja obca, nieżyczliwa, wręcz wroga. Rok 1989 wzbudził nadzieję, że wraca wolna Ojczyzna, że będą mogli liczyć na pomoc Macierzy. Rozczarowali się bardzo głęboko. Nowe władze odwróciły się do nich tyłem. Uznały ich za „niechcianych Polaków”. Polska diaspora to liczne i wpływowe środowiska, w których Polska mogłaby mieć wspaniałych sojuszników, gdyby tylko zechciała wyciągnąć do nich rękę z propozycją partnerskiej współpracy. Współdziałanie z organizacjami skupiającymi polskie mniejszości mogłoby umocnić pozycję Polski, podnieść jej autorytet i rangę na arenie międzynarodowej, i wreszcie – pomóc w walce o dobre imię Rzeczypospolitej. Szczególna waga winna być przykładana do Polaków na Kresach, którym w wyniku zdrady jałtańskiej przyszło żyć poza Rzeczpospolitą, od których w wyniku zmiany granic – jak sami mówią – „własne państwo odeszło”. Dziejowym obowiązkiem Państwa Polskiego powinno być niesienie wszelkiej pomocy dyskryminowanym Rodakom na Wileńszczyźnie i Grodzieńszczyźni. Obrona praw Polaków za granicą powinna należeć do podstawowych obowiązków Państwa Polskiego. Taka powinna być również jego doktryna polityki zagranicznej. Patrząc na działania PiS i PO można odnieść wrażenie, że Polacy za granicą są dla nich kulą u nogi. Dla jednych, ponieważ wadzą w „pojednaniu” z Litwinami, Ukraińcami, Żydami. Dla drugich, bo przeszkadzają w realizowaniu podejrzanych kombinacji geopolitycznych. Rodaków na obczyźnie postrzega się jako zło konieczne, których nie wolno wzmacniać, a jeśli się wynarodowią to tym lepiej, kłopot z głowy. Trudno przy tym odpędzić podejrzenia, że elity polityczne poświęcając rodaków na obczyźnie na rzecz niepolskich interesów i popierając żywioły im nieprzyjazne, uwikłane są w międzynarodowe uzależnienia, które nie pozwalają im wypełniać podstawowych powinności wobec Polaków. Niezależnie od zmieniających się ekip, polityka taka ma zawsze wspólne elementy: tworzenie struktur dyspozycyjnych wobec Warszawy; rozbijanie patriotycznych organizacji, którymi nie da się sterować; tworzenie nowych, służalczych wobec rządu, popierających partię rządzącą w Warszawie. W ślad za tym pojawia się pokusa podporządkowania tych organizacji polityce zagranicznej, i tym samym poświęcenia jej interesów na ołtarzu kombinacji geopolitycznych. I tu zagadka: Jakie państwo na świecie szarga dobre imię żyjących na obczyźnie rodaków, odgradza się od nich murem kłamstw, dzieli na „dobrych” i „złych”, bojkotuje ich liderów, sporządza „czarne listy” z ich nazwiskami? Kto rozpętuje, często wraz z antypolskimi środowiskami, akcje intryg i knowań dla usunięcia ich ze stanowisk, obrzuca epitetem „agenta Moskwy” lub „antysemity”? Nie wiadomo przy tym, kto głośniej krzyczy – antypolacy czy polscy dyplomaci. Bo dyplomatyczna szkoła Geremka wypuściła wielu zdolnych absolwentów. Dyplomaci „nie z Ojczyzny mojej” Współpracę z Polakami za granicą utrudnia, a Rzeczpospolitą degraduje polityka personalna. Czy jest normalne, że duża część dyplomatów „opiekujących się” Polakami jest – jak mówił emigracyjny poeta – „nie z Ojczyzny mojej”, że często Polskę w … Czytaj dalej NIECHCIANI POLACY – przez post-solidarnościowych, syjonistycznych RASISTÓW, w elitach politycznych, intelektualnych i dyplomatycznych, u władzy kolejnych ekip III RP.