Putin – monstrum czy zbawca ?

Jak wiadomo, zachodnie elity w swej polityce kierowały się zawsze altruizmem i wyższymi ideałami. Taka strategia zapewniała im harmonijną współegzystencję z masami, które preferują proste schematy myślowe w rodzaju hollywoodzkiego dobrego szeryfa walczącego ze złym bandytą. Zimna wojna Apogeum takiego stereotypu myślowego stanowiła „zimna wojna” pomiędzy totalitarnym ZSRR i dobrym zachodem ze Stanami Zjednoczonymi na czele. Jeden z nielicznych ideowych i charyzmatycznych przywódców USA, prezydent Ronald Reagan trafnie określił swego adwersarza mianem „Imperium Zła”. Właśnie w okresie jego kadencji ZSRR został praktycznie rzucony na kolana. Dokonało się to nie przy pomocy potęgi militarnej, czy ideologicznej, ale ekonomicznej. Głównym architektem zwycięskiej strategii gospodarczej (economics), zwanej od nazwiska ówczesnego prezydenta „reaganomics”, był Jego minister skarbu dr Paul Craig Roberts[i] .  Nie umniejszając nic z kredytu zła, jaki sprawiedliwie należy się Związkowi Radzieckiemu, należy podkreślić, że zachód nie ustępował mu w tym zakresie, a jedynie sprytnie maskował swe prawdziwe oblicze. Na nieszczęście, prosta umysłowość zwykłego zjadacza chleba nie jest w stanie wyjść poza „sportowy” paradygmat, w którym jeśli jeden z przeciwników jest zły to drugi, niejako z definicji, musi być dobry i vice versa. Strategia globalizacji Według zachodniej propagandy, rozpad sowieckiego imperium zła, zakończył okres „instytucjonalnego zła”, ale nie wyeliminował wszystkich złych ludzi. Fakt ten zobowiązywał zachód do kontynuowania jego szlachetnej krucjaty, z tą tylko różnicą, że o ile dotychczas obiektem tejże były państwa i ideologie, o tyle teraz stały się nim pojedyncze jednostki. Gdy więc, zainicjowano rozpad Jugosławii, krwawą wojnę domową i interwencję militarną NATO, celem tych działań nie były narody żyjące w jej strukturze, ale „zły prezydent” Slobodan Miłoszewicz. Potem poszło już jak z płatka. Szlachetny zachód rozpoczął wojnę z prezydentem Iraku Saddamem Husseinem i jego nieistniejącą bronią masowego rażenia, zaatakował w Afganistanie terrorystę Osamę Bin-Iadena (nota bene agenta CIA), zlikwidował krwawego libijskiego dyktatora Kadafiego, a obecnie próbuje zrobić to samo z syryjskim prezydentem Assadem. W aspekcie polityki rosyjskiej, zachód z życzliwą pobłażliwością traktował nigdy nietrzeźwiejącego Borysa Jelcyna. Również Władimir Putin cieszył się we wczesnym okresie sympatią zachodu, co umożliwiło mu między innymi doprowadzenie do zwycięskiego końca krwawą wojnę w Czeczeni. W owym okresie Putin realizował odwieczną mocarstwową geopolitykę rosyjską, polegającą na taktycznym sojuszu z zachodem (Niemcami) kosztem Polski i innych państw Europy centralnej. Wyrazem tej polityki były miedzy innymi budowa rurociągu bałtyckiego i zamach smoleński, który przeprowadził w ścisłej współpracy z zachodnią agenturą upozowaną na „władze suwerennej Polski”. Z dłuższej perspektywy czasowej, wszystko wskazuje na to, że w aspekcie smoleńskim, Putin dał się po prostu wpuścić zachodowi w maliny. Jego rękami zachód pozbył się niewygodnych polskich oficjeli, którzy nie wyzbyli się jeszcze wszystkich mrzonek o podmiotowości państwa polskiego. Przy okazji, umożliwiło to rozbudzenie w niechętnym Rosjanom społeczeństwie III RP, prawdziwej doń nienawiści. Pomimo werbalnych deklaracji o tolerancji i równości, głównym narzędziem w zachodniej strategii  divide et impera[ii] było i jest skłócanie … Czytaj dalej Putin – monstrum czy zbawca ?