Wybory do parlamentu europejskiego.

 

Wybierz se pasożyta

Felieton Janusza Sanockiego

 sanocki II

 

I znów lud polski będzie ekscytowany przez media informacjami, jaka to osobistość i z jakiej listy wystartuje – za kilka miesięcy – do europarlamentu, jakie to jest ważne dla Polski i jak bardzo wszyscy musimy szczeknąć, czyli dać głos.
Oto np. były minister u Tuska, krakowski „konserwatysta” (cokolwiek by to słowo miało znaczyć) przekonuje nas, że bez udziału jego partii jewroparlament będzie uboższy, a i interesów Polski nie będzie miał kto bronić.
Podobnie niezbędni dla naszego interesu mają być Zbyszek Ziobro i Jacek Kurski – dawniejsze „pisiory”, co to opuściły prezesa po ostatnich wyborach.
Bez nich – podobnie zresztą jak i bez pozostałych uczestników imprezy pn.”Europarlament” ojczyzna nasza po prostu stanie przed czarną ścianą. No a już np. taki Śląsk chyba wpadnie w jakie wyrobisko, jeśliby nie daj Nieożywiona Materio – nie dostał się tam kandydujący z Rucha Palikota reżyser Kazimierz Kutz. O, Kuc musi tam być – i dobrze, że Rucha Palikota ma zamiar go w jewrowyborach wstawić! Urodzony w 1929 r. (85 lat) Kutz zadba najlepiej o europejską przyszłość.
Co tych wszystkich, szlachetnych ludzi pcha do Brukseli i europarlamentu? Jakieś cele, jakieś zadania? Bzdura! Europarlament nie ma w zasadzie żadnych istotnych kompetencji. Jest takim ciałem opiniującym decyzje Komisji Europejskiej, takim „kwiatkiem do kożucha”, ozdóbką, fikcją demokracji. Odgrywa role podobną do tej, jaka za komuny odgrywały wszystkie parlamenty demoludów. Partia rządziła, a „posłowie” przegłosowywali. Za to dostawali talony na syrenkę.
Dziś w Zjednoczonej Europie, czyli Jewrosojuzie jest całkiem podobnie. Naprawdę rządzi Komisja Europejska, w której decydującę role odgrywają Niemcy, Francja i Wlk. Brytania, a jewroparlament głosuje. Europosłowie to w zasadzie polityczne pasożyty, a ich mandat to synekura, która z żadną realną władzą się nie łączy. Ale łączy się za to z gigantycznymi wynagrodzeniami.
Europoseł dostaje wynagrodzenie miesięczne w wysokości 12.433,31 euro
(pensja plus diety). Do tego 15 tys. euro na zatrudnienie asystentów (asystentek), ponad 4 tys. euro na biuro, zwrot kosztów podróży, odprawę jeśliby nie został ponownie wybrany, a w końcu po ukończeniu 63. roku życia, każdy były poseł dostaje sowitą emeryturę w euro.
Nie licząc kwot dodatkowych samo wynagrodzenie 12.433,31 euro daje rocznie kwote 149.199,72 euro czyli prawie 200 tys. dolarów.
W tym samym czasie kongresmen amerykański dostaje rocznie 154 tys. dolarów czyli prawie jedną czwartą mniej. Do tego dodajmy, że amerykański kongres naprawdę o czymś decyduje i liczy 485 kongresmenów. Jewroparlament, pozorujący działalność, ma posłów 766. Tu widzimy jeden z czynników sprawiających, że Europa zostaje w tyle za Stanami – tam o połowę mniejsze wydatki na polityków, w Europie gigantyczne pieniądze przeznaczone na polityczne pasożytnictwo.
Jednak to wysoko wynagradzane pasożytnictwo oczywiście wszystkim tym Kurskim Kucom i innym bardzo smakuje. Nic dziwnego, że tak się garną i tak nas będą przekonywać jakie to dla nas ważne, żeby oni znów za te sute diety się załapali. I zapewne część naszych rodaków da się podpuścić i uda się do euro-urn oddać głos – najczęściej jak to zwykle w Polsce bywa – przeciwko komuś.
Myślę jednak, że będzie to bardzo niewielka grupa. Osobiście, kiedy czytam Korwina-Mikke, chętnie bym go do tego jewroparlamentu wybrał, bo wiem że mielibyśmy tam niezłą jazdę. Ale z drugiej strony wiem, że szanse partii pana JKM są prawie żadne, a ja głosując jakoś bym tę pozostałą hałastrę legitymizował. Dlatego wolę pokazać im gest Kozakiewicza – niech się wybierają sami.
Ja czekam na upadek kolejnego Jewrosujuza
. Jeden – ten wschodni – zawalił się na moich oczach dwadzieścia lat temu. Ten przetrwa do czasu, kiedy niemieckie drukarnie nie będą w stanie wydrukować dostatecznie dużego nakładu greckich (polskich, portugalskich i in.) obligacji.

Janusz Sanocki

Wypowiedz się