Prawda przede wszystkim

Zapałowski.1jpg

Z dr. Andrzejem Zapałowskim, historykiem, wykładowcą akademickim, ekspertem ds. bezpieczeństwa, prezesem rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego, rozmawia Mariusz Kamieniecki

 Środowiska Kresowe, które od lat zabiegają o ustanowienie 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich dokonanego przez OUN-UPA, mają pretensje do PiS, że mimo obietnic wyborczych, co by nie powiedzieć ucieka od ustanowienia 11 lipca – „Krwawej Niedzieli” – apogeum ludobójstwa na Wołyniu świętem państwowym. Czy są to uzasadnione pretensje?

 – W trakcie ostatniej kampanii wyborczej posłowie PiS na czele z Jarosławem Kaczyńskim jednoznacznie deklarowali wsparcie dla idei ustanowienia 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa Polaków dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu.

Ostatnie propozycje tego ugrupowania mówiące o ustanowieniu daty 17 września Dniem Męczeństwa Kresowian można traktować nie inaczej jak oszustwo wobec środowisk kresowych. Jest to tym boleśniejsze, że dzieje się to pod naciskiem współczesnych piewców ideologii, która doprowadziła do mordów na niespotykaną skalę. Dodatkowo należy podkreślić, iż na Ukrainie 17 września jest obchodzony jako dzień połączenia ziem ukraińskich przez Rosjan.

 A może – jak twierdzi min. Waszczykowski – nie należy zaostrzać relacji polsko-ukraińskich i pozwolić Ukrainie utrzymać się jako państwo niepodległe i demokratyczne, sprzyjające i współpracujące z Polską, a respektowanie naszych racji odłożyć w czasie…?

 – Z taką argumentacją mamy – niestety – do czynienia już od kilkunastu lat. Tyle że to nie przynosi nam żadnych pozytywnych rezultatów, a do tego poprzez nasze zaniechanie umacniający się na Ukrainie coraz bardziej nacjonalizm typu nazistowskiego nie otrzymuje jasnych, czytelnych sygnałów, iż ta ideologia nie będzie akceptowalna przez Polskę i Unię Europejską. Dla Niemców czas, w którym podjęli uchwałę o tym, że Turcja dokonała ludobójstwa na Ormianach, też nie był odpowiedni, a mimo to zdobyli się na taki gest. Jeśli Niemców było na to stać, to niby dlaczego Polska miałaby dłużej zwlekać z oddaniem należnej czci ofiarom ludobójstwa dokonanego na Wołyniu przez ukraińskich nacjonalistów. Tu liczy się przede wszystkim prawda, od której nie ma ucieczki. Odkładając męską decyzję w czasie, popełniamy wielki błąd.

Czy zatem można powiedzieć, że obecny rząd jest bardziej pryncypialny, jeśli chodzi o bezwarunkowe wsparcie dla Ukrainy, niż w zakresie domagania się od naszych wschodnich sąsiadów respektowania polskiej wrażliwości historycznej?

– Obecny rząd niestety wpadł w niebezpieczną prawidłowość,

  • a mianowicie przymyka oczy na wszystkie sprawy dotyczące ignorowania przez Ukraińców kwestii polskich interesów gospodarczych i historycznych.
  • Z drugiej strony udziela się bezwarunkowej pomocy ukraińskiemu państwu – bez stawiania żądań w zamian za poparcie w pewnych sprawach.

 Obecny prezydent Ukrainy i rząd w Kijowie składający się w dużym stopniu z oligarchów podchodzi do relacji z Polską w sposób przypominający prowadzenie własnego interesu, gdzie liczą się tylko własne korzyści.

 Tymczasem polscy politycy naiwnie podejmują rozmowy z Ukrainą niczym ze stabilnym zachodnim partnerem politycznym, co jest skrzętnie wykorzystywane przez Kijów. Nic dobrego dla nas z takich krótkowzrocznych działań nie może wyniknąć.

 Czy Polska, która jest największym adwokatem Ukrainy na Zachodzie, mimo wszystko nie powinna pod groźbą wycofania swojego poparcia zażądać ustępstw w obszarach dotyczących pamięci historycznej i praw kresowych Polaków?

 – Oczywiście, że tak. Zwłaszcza iż obecnie wiele środowisk szowinistycznych na Ukrainie opowiada się za obaleniem obecnych władz tego kraju. Jest to dobry moment. Pytanie tylko, czy nasze władze będzie na to stać. Władze w Kijowie muszą znać swoje miejsce w szeregu i nie mogą nam dyktować warunków. To Ukraina jest zależna od Polski, a nie odwrotnie.

Jarosław Kaczyński w jednym ze swoich wywiadów, argumentując, dlaczego nie 11 lipca a 17 września powinien być upamiętnieniem męczeństwa Kresowian, powiedział, że ten dzień łączy w sobie wszystkie zbrodnie popełnione na Polakach na Wschodzie i jest najbardziej uniwersalny.

 Idąc tokiem takiego rozumowania, to może jeszcze do jednego worka wrzucić

  • datę zbrodni w Katyniu,
  • rocznicę napaści Niemiec na Polskę,
  • wywózek na Sybir czy chociażby
  • rocznicę wojny polsko-bolszewickiej, która zasadniczo toczyła się na Kresach?

W polskim kalendarzu jest miejsce zarówno na pamięć o napaści sowieckiej na Polskę 17 września, jak i o rocznicy ludobójstwa dokonanego na dziesiątkach tysięcy obywateli polskich przez nacjonalistów ukraińskich.

Nie ma potrzeby, żeby zamykać jednym upamiętnieniem oba te tragiczne dla Polski wydarzenia. Idąc tym tropem, może się zdarzyć, że ktoś w końcu zaproponuje, aby dla uczczenia ofiar wszystkich zbrodni na Narodzie Polskim ustanowić jedną datę, a pozostałe usunąć z kalendarza.

 Pojawiły się głosy, że do zmiany daty upamiętnienia mogło dojść wobec ukraińskich nacisków, po wizycie polskich parlamentarzystów w Kijowie… – Ten nacisk jest nieustający od lat.

 Z jednej strony jest on powodowany przez byłych i obecnych polityków na Ukrainie, którzy gloryfikują OUN i UPA, a z drugiej w Polsce ze strony części korpusu dyplomatycznego tego państwa, który wywodzi się z partii nacjonalistycznych i ze Związku Ukraińców w Polsce, organizacji, która od lat gloryfikuje formacje, które dokonały ludobójstwa na Polakach.

 O ile polskie władze są spolegliwe wobec poczynań Ukraińców, o tyle na Ukrainie coraz częstsze są przypadki upamiętniania zbrodniarzy OUN-UPA i co istotne pomniki te, jak chociażby ostatnio w Równem, są poświęcane przez ukraińskich duchownych…

  – To problem, z którym na Ukrainie mamy do czynienia już od lat. Mianowicie, z

  • jednej strony w gloryfikowanie nacjonalizmu ukraińskiego jest zaangażowana część duchowieństwa Kościoła greckokatolickiego obrządku ukraińsko-bizantyjskiego i Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego,
  • a z drugiej – w zwalczanie gloryfikatorów UPA włącza się cerkiew greckokatolicka obrządku bizantyjsko-ruskiego i Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego. Sama mania stawiania pomników Banderze przypomina kult stawiania pomników Leninowi w tym kraju w okresie komunizmu.

To pokazuje, że na Ukrainie wciąż dobrze się mają spadkobiercy tej zbrodniczej ideologii nacjonalizmu ukraińskiego, co więcej znajdują nowych naśladowców.

 Trwa protest środowisk kresowych przeciw organizowaniu 26 czerwca w Przemyślu obchodów święta ukraińskiej pamięci narodowej. Dlaczego powinny zostać zakazane?

 – Nikt w Przemyślu nie broni i z pewnością nie będzie przeszkadzał nikomu w czczeniu zmarłych.

Jest tu wiele cmentarzy niemieckich, rosyjskich, ukraińskich czy austriackich.

 Ale odrębną sprawą jest upamiętnienie ofiar wojen,

a inną przy tej okazji demonstracja ideologii, która doprowadziła do ludobójstwa obywateli polskich.

Jeżeli w poprzednich latach zdarzało się uczestnikom i organizatorom obchodów święta ukraińskiej pamięci narodowej iść pod flagami banderowskimi przez miasto. Ponadto coroczną praktyką jest odgrywanie na ulicach Przemyśla hymnu UPA i innych antypolskich pieśni, udział w pochodzie umundurowanych członków UPA czy też nacjonalistyczne przemówienia na samym cmentarzu.

Dlatego nie wolno dopuścić do kontynuowania takich marszów. Warto może dodać, że na cmentarzu, na którym odbywają się corocznie tego typu uroczystości, spoczywają członkowie

  • ukraińskiej armii Petlury,
  • członkowie UPA, ale także
  • żołnierze armii rosyjskiej „białej” i
  • żołnierze Armii Czerwonej.

 Dziękuję za rozmowę. Mariusz Kamieniecki

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/160101,prawda-przede-wszystkim.html

Wypowiedz się