PONAD CHCIWOŚCIĄ I NIEDOSTATKIEM

Lietaer1

Niewiele osób pracowało w i nad systemem pieniężnym w tylu różnych charakterach co Bernard Lietaer. Spędził on 5 lat w Banku Centralnym w Belgii, gdzie jego pierwszy projekt polegał na opracowaniu i wdrożeniu systemu wspólnej europejskiej waluty. Był prezesem Belgijskiego Elektronicznego Systemu Płatniczego i rozwinął technologie służące korporacjom międzynarodowym do zarządzania wielowalutowymi środowiskami. Pomagał krajom rozwijającym się powiększyć dochody w twardej walucie i wykładał finanse międzynarodowe na Uniwersytecie w Louvain, w swej rodzinnej Belgii.

Bernard Lietaer był również dyrektorem zarządzającym oraz dealerem w jednym z największych i odnoszącym sukcesy funduszu walutowym w „raju podatkowym”.
Obecnie jest wykładowcą w Centrum Zasobów Odnawialnych na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley.
Redaktor YES!, Sarah van Gelder, rozmawiała z Bernardem o możliwości wprowadzenia nowej waluty, lepiej służącej budowaniu wspólnoty społeczeństw i zrównoważonemu rozwojowi. W celu omówienia tego tematu można się z nim kontaktować na łamach konferencji internetowej (www.transaction.net/money).

SARAH: Dlaczego pokładasz tyle nadziei w rozwoju walut alternatywnych?
BERNARD: Pieniądz jest jak metalowy kolczyk, którym przekłuliśmy sobie nos. Zapomnieliśmy, że to my go zaprojektowaliśmy i teraz on nas prowadzi. Myślę, że najwyższy czas zdecydować dokąd zmierzamy – według mnie w stronę zrównoważonego rozwoju i wspólnoty – a potem opracować system monetarny, który nas tam zaprowadzi.

demokracja_vs_kapitalizm_2013-10-04_08-16-09

SARAH: Więc powiedziałbyś, że czynnikiem sprawczym wszystkiego co dzieje się, bądź też się nie dzieje, w społeczeństwie jest charakter pieniądza?
BERNARD: Otóż to. W podręcznikach do ekonomii twierdzi się, że ludzie i przedsiębiorstwa konkurują w walce o rynki i zasoby, tymczasem ja uważam, że rywalizują o pieniądz, wykorzystując do tego celu rynki i zasoby. Więc projektowanie nowych systemów pieniężnych sprowadza się do zredefiniowania celu, do którego dążą ludzie.
Co więcej nie uważam, aby chciwość i rywalizacja były rezultatem niezmiennego ludzkiego temperamentu. Według mnie zachłanność i obawa przed niedostatkiem są ciągle kreowane i rozwijane jako bezpośredni skutek pieniądza, którym się posługujemy.
Przykładowo, bylibyśmy w stanie wyprodukować więcej niż wystarczającą ilość jedzenia, aby wykarmić cały świat i na pewno istnieje wystarczająco dużo pracy do zatrudnienia wszystkich na świecie, ale nie starczyłoby pieniędzy, aby za to wszystko zapłacić. Niedobór tkwi w naszych narodowych walutach. W istocie, zadaniem banków centralnych jest kreowanie i utrzymanie takiego niedoboru pieniądza. Bezpośrednią tego konsekwencją jest to, że musimy walczyć między sobą, aby przetrwać.
Pieniądz tworzony jest, kiedy banki go wypożyczają. Kiedy bank udziela ci kredytu hipotecznego w wysokości 100 000 $ kreuje jedynie kwotę kapitałową, którą wydasz i która później krąży w gospodarce. Bank oczekuje, że przez następnych 20 lat zwrócisz 200 000 $, ale sam nie kreuje dodatkowej kwoty 100 000 $, tzn. odsetek. Przeciwnie, wysyła cię w trudny świat, abyś walczył z wszystkimi i wrócił z tą kwotą.
SARAH: Więc niektórzy muszą przegrać, aby inni mogli wygrać? Niektórzy nie wywiążą się z płatności, by inni mogli zdobyć pieniądze na spłatę odsetek?
BERNARD: Właśnie tak. Wszystkie banki robią to samo pożyczając pieniądz. Dlatego decyzje banków centralnych, na przykład Systemu Rezerwy Federalnej w Stanach Zjednoczonych, są tak istotne – wzrost kosztów odsetek automatycznie powoduje większy udział nieuniknionych bankructw.
Więc kiedy bank ocenia twoją „zdolność kredytową” w rzeczywistości weryfikuje, czy jesteś w stanie konkurować i wygrać z innymi graczami – czy jesteś zdolny wyciągnąć drugie 100 000 $, które nigdy nie zostało wykreowane. Jeśli przegrasz, stracisz swój dom lub cokolwiek innego, co zastawiłeś.

SARAH: To również wpływa na stopę bezrobocia.
BERNARD: Jest to z pewnością jeden z głównych czynników, ale chodzi tu o coś więcej. Technologie informacyjne w coraz większym stopniu pozwalają na osiągnięcie bardzo dobrej stopy wzrostu gospodarczego bez zwiększania zatrudnienia. Jesteśmy świadkami jednego z ostatnich dostatnich okresów w Stanach Zjednoczonych napędzanych miejscami pracy. Jak ujmuje to Jeremy Rifkin w swojej książce Koniec pracy (The End of Work), posad już nie będzie, nawet w „dobrych czasach”.
Według wyników badań przeprowadzonych przez Międzynarodową Federację Hutników Metalu w Genewie, za niespełna 30 lat, 2 lub 3% populacji świata będzie w stanie wyprodukować wszystko co nam potrzebne na Ziemi. Nawet jeśli wyniki te są dziesięciokrotnie zaniżone pojawia się pytanie, czym zajmie się pozostałe 80% ludzkości.
Według moich przewidywań, waluty miejscowe będą głównym narzędziem projektowania życia społecznego w XXI w., chociażby ze względu na zatrudnienie. Nie twierdzę, aby te lokalne waluty miały zastąpić waluty narodowe; dlatego nazywam je pieniądzem „uzupełniającym”. Narodowe waluty wywołujące rywalizację będą wciąż pełnić rolę na konkurencyjnym rynku światowym. Wierzę jednak, że uzupełniający, miejscowy pieniądz jest dużo lepiej przystosowany do rozwijania współpracujących, lokalnych gospodarek.
SARAH: Czy lokalne gospodarki oferują taką formę zatrudnienia, której nie zagraża wymarcie?
BERNARD: Początkowo tak. Na przykład we Francji mamy do czynienia z 300 lokalnymi sieciami wymiany, zwanymi Grain de Sel, dosłownie „Ziarna soli”. Te systemy – które pojawiły się na pewnych obszarach w momencie, kiedy stopa bezrobocia sięgnęła około 12% – ułatwiają wymianę wszystkiego poczynając od czynszu, na płodach rolnych kończąc, ale to nie wszystko. Co dwa tygodnie w południowo-zachodniej Francji, w Ariege, odbywa się wielkie przyjęcie. Ludzie zjeżdżają się, aby handlować nie tylko serami, owocami i ciastami, jak w zwykłe dni, ale również godzinami usług hydraulicznych i fryzjerskich, lekcjami żeglarstwa i języka angielskiego. Akceptowane są tylko waluty miejscowe!
Pieniądz miejscowy tworzy pracę, a ja odróżniam pojęcie „praca” (work) od pojęcia „posada” (jobs). Dzięki posadzie zarabiasz na życie, natomiast praca to coś co robisz, ponieważ sprawia ci to przyjemność. Posady będą się coraz bardziej dezaktualizować, podczas gdy pozostaje prawie nieskończona ilość fascynującej pracy od wykonania.
Przykładowo we Francji mamy do czynienia z osobami, które dają lekcje gry na gitarze i które potrzebują lekcji języka niemieckiego. Żadna z nich nie zapłaci we frankach francuskich. Miłym aspektem waluty miejscowej jest nie wbudowywanie w nią przez ludzi, którzy ją tworzą czynnika niedostatku. Osoby te nie muszą zdobywać pieniędzy z zewnątrz, aby móc przeprowadzić transakcję z sąsiadem.
Klasycznym przykładem są Dolary Czasu (Time Dollars) Edgara Cahna. W momencie zawarcia umowy o dokonaniu transakcji z zastosowaniem Dolarów Czasu strony tej umowy dosłownie kreują niezbędne „pieniądze” w trakcie jej trwania. Nie ma deficytu pieniądza. Nie oznacza to jednak, że istnieje nieskończona ilość waluty; nie możesz dać mi 500 000 godzin – nikt nie ma tyle do zaoferowania. Więc jest pewien pułap, ale nie ma sztucznego niedoboru. Taki system pomaga jego uczestnikom współpracować, nie ustawia ich przeciwko sobie.
SARAH: Sugerujesz więc, że niedostatek nie musi być podstawową zasadą naszego systemu gospodarczego. Ale czy pojęcie niedoboru nie jest fundamentalnym dla ekonomii, zwłaszcza w warunkach ograniczoności zasobów?
BERNARD: Moją analizę tego pytania opieram na pracy Carla Gustava Junga, ponieważ jest on jedynym, który zaproponował teoretyczną strukturę psychologii zbiorowej, a pieniądz to niewątpliwie zjawisko tejże psychologii.
Kluczową koncepcją Junga jest archetyp, który można opisać jako pole emocjonalne, mobilizujące ludzi, pojedynczo lub zbiorowo, do działania w konkretnym kierunku. Jung wykazywał, że kiedy dany archetyp jest tłumiony, wyłaniają się dwa rodzaje cieni, które są w stosunku do siebie odwrotne.
Przykładowo, kiedy tłumione jest moje „wyższe Ja”, odpowiadające archetypowi Króla lub Królowej, będę się zachowywał jak Tyran lub Biedak. Te dwa cienie są powiązane przez strach. Tyran jest tyrański, ponieważ boi się okazać słabości; Biedak obawia się być Tyranem. Tylko ktoś, kto nie boi się żadnego z tych cieni może wcielić się w archetyp Króla.
Teraz wykorzystajmy tę koncepcję analizując dobrze udokumentowane zjawisko – poskramianie archetypu Wielkiej Matki. Archetyp Wielkiej Matki pełnił bardzo istotną rolę w świecie Zachodu od początku dziejów aż do końca okresu poprzedzającego erę indoeuropejską, a w wielu tradycyjnych kulturach jest bardzo ważny po dziś dzień. Jednak na Zachodzie przez co najmniej 5 000 lat ten archetyp był gwałtownie tłumiony, poczynając od inwazji indoeuropejskich – wzmocnionych poglądem judeochrześcijańskim opowiadającym się przeciwko Bogini, mających swój punkt kulminacyjny w postaci 3 w. polowań na czarownice – aż do ery wiktoriańskiej (1837 – 1901 – czasy panowania ur. w 1819 królowej Wiktorii).
Jeżeli mamy do czynienia z represją archetypu na tak wielką skalę i trwającą tak długo, cienie ujawniają się w społeczeństwie w sposób bardzo dobitny. Po 5 000 lat ludzie będą uważać zachowanie odpowiadające cieniowi za „normalne”.
Pytanie, które stawiam jest proste: czym są cienie archetypu Wielkiej Matki? Sugeruję, że są nimi chciwość i strach przed niedostatkiem. W związku z tym nie dziwi fakt, iż w czasach prewiktoriańskich– w szczytowym momencie tłumienia Wielkiej Matki – szkocki dyrektor szkoły, Adam Smith (1723 – 1790) zauważył panoszącą się wokół niego zachłanność i niedostatek i uznał, że właśnie w ten sposób funkcjonują wszystkie „cywilizowane” społeczeństwa. Smith, jak wiadomo, stworzył współczesną ekonomię, którą można zdefiniować jako sposób alokowania ograniczonych zasobów z zastosowaniem mechanizmu indywidualnej, osobistej chciwości.
SARAH: Skoro chciwość i niedostatek są cieniami, co reprezentuje w nauce ekonomii archetyp Wielkiej Matki?
BERNARD: Najpierw należy odróżnić Boginię, która stanowiła wszystko to, co Boskie, od Wielkiej Matki, która symbolizuje planetę Ziemię – płodność, naturę, strumień obfitości wszelkich aspektów życia. Ktoś, kto przyswoił sobie archetyp Wielkiej Matki wierzy w zasobność wszechświata. Jeśli brak nam tej wiary pragniemy posiadać wielkie konto w banku. Pierwszy człowiek, który nagromadził wiele dóbr, aby zabezpieczyć się przed niepewnością jutra, został automatycznie zmuszony do obrony swojej własności przed cudzą zazdrością i potrzebami. Jeżeli społeczeństwo boi się niedostatku, wytworzy klimat, w którym ukaże ugruntowane powody życia w strachu przed deficytami. To jest jak samospełniająca się przepowiednia!
Co więcej, od dłuższego czasu żyjemy w przekonaniu, iż w celu wykreowania wartości trzeba uprzednio stworzyć niedobór. Chociaż jest to pogląd uzasadniony w odniesieniu do pewnych dziedzin materialnych, przenosimy go do innych dziedzin, gdzie niekoniecznie jest słuszny. Przykładowo, nic nie może nas powstrzymać przed swobodnym przekazywaniem informacji. W dzisiejszych czasach wartość jej kosztu marginalnego jest praktycznie zerowa. Niemniej jednak wymyślamy prawa autorskie i patenty, aby utrzymać niedobór informacji.
SARAH: Więc strach przed niedostatkiem jest przyczyną chciwości i gromadzenia skarbów, co z kolei powoduje niedobór, którego się obawiano. Podczas gdy kultury ucieleśniające Wielką Matkę oparte są na obfitości i hojności. Te idee dają się wywnioskować ze sposobu w jaki zdefiniowałeś społeczeństwo, czyż nie tak?
BERNARD: To nie jest moja definicja, ale wywodzi się z etymologii. Słowo „społeczeństwo” (ang. „community”) pochodzi od łacińskich słów munus, co oznacza dar, oraz cum, czyli: razem, pośród. Więc społeczeństwo dosłownie oznacza ‘dawać pośród siebie’. Stąd definiuję moje społeczeństwo jako grupę osób, które cieszą się z moich podarków i je szanują, oraz od których mogę oczekiwać tego samego w zamian.
SARAH: Tymczasem waluty miejscowe ułatwiają tego rodzaju wymianę darów.
BERNARD: Większość walut miejscowych, o których słyszałem zostało wprowadzonych celem utworzenia miejsc pracy, ale coraz liczniejsza grupa osób inicjuje pieniądz lokalny, aby utworzyć wspólnotę.
Przykładowo, czułbym się dziwnie dzwoniąc do sąsiada z doliny, mówiąc: „zauważyłem, że masz wiele gruszek na drzewie. Czy możesz mi je dać?”. Miałbym potrzebę zaoferowania mu czegoś w zamian. Ale jeśli mam dać mu „deficytowe” dolary mógłbym równie dobrze iść do sklepu, tak więc w końcu nie wykorzystamy jego gruszek. Jeśli jednak posiadam miejscową walutę, nie mamy do czynienia z niedoborem środka wymiany, a kupno gruszek staje się pretekstem do interakcji. W Takoma Park w stanie Maryland Olaf Egeberg wylansował miejscową walutę, aby wspomóc tego typu akty wymiany w ramach jego społeczności. Uczestnicy zgadzają się, że dokładnie tak się stało.
SARAH: Pojawia się pytanie, czy lokalne waluty mogą również służyć zaspokajaniu podstawowych potrzeb człowieka dotyczących jedzenia i mieszkania, czy raczej te sektory pozostają częścią konkurencyjnej gospodarki?
BERNARD: Wiele osób kocha ogrodnictwo, ale nie mogą z niego żyć w świecie współzawodnictwa. Jeżeli ogrodnik jest bezrobotny i ja również jestem bez pracy, w zwykłej gospodarce obydwaj możemy umrzeć z głodu. Jeśli natomiast dysponujemy walutą miejscową, on może uprawiać moją sałatę, za którą ja zapłacę w walucie miejscowej, którą zarobię świadcząc usługę osobie trzeciej.
Na targu rolnym na Itace jako środek płatności używa się „Godzin” (Hours). Rolnicy mogą wykorzystać tą miejscową walutę do najęcia kogoś do pomocy przy żniwach lub wykonania pewnych napraw. Niektórzy właściciele ziemscy honorują Godziny jako formę zapłaty za czynsz dzierżawny, w szczególności jeśli nie są obciążeni kredytem hipotecznym, który musieliby spłacać w „deficytowych” dolarach.
Jeśli posiadasz lokalną walutę, szybko staje się jasne co jest miejscowe, a co nie. K-Mart honoruje jedynie dolary; ich dostawcy znajdują się w Hong Kongu, Singapurze lub Kansas City. Tymczasem w sklepach na Itace można płacić Godzinami jak i dolarami. Korzystając z miejscowego pieniądza tworzysz przychylne nastawienie dla lokalnego zrównoważonego rozwoju.
SARAH: Waluty miejscowe w pewnym stopniu chronią społeczeństwo przed wahaniami w gospodarce światowej. Monitorowałeś i pracowałeś przy opracowaniu światowego systemu finansowego oraz zawierałeś w jego ramach transakcje. Dlaczego społeczeństwa chciałyby się od tego systemu odgrodzić?
BERNARD: Po pierwsze, obecny oficjalny system pieniężny nie ma wiele wspólnego z rzeczywistą gospodarką. Dla zilustrowania tej tezy warto przytoczyć statystyki z r. 1995, według których dzienny wolumen walut wymienianych na rynku globalnym wynosi 1,3 tryliona $. To 30 razy więcej niż produkt krajowy brutto (PKB) wszystkich rozwiniętych państw (OECD – Organizacja do spraw Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) razem wziętych. W ciągu 3 dni dokonuje się obrotu sumą równą rocznemu PKB Stanów Zjednoczonych! Tylko 2 lub 3% tej kwoty dotyczy rzeczywistego handlu czy inwestycji; handel resztą odbywa się na spekulacyjnym rynku cybernetycznego kasyna. Oznacza to, że prawdziwa gospodarka została zepchnięta do roli lukru na torcie spekulacyjnym, czyli dokładnie odwrotnie niż miało miejsce jeszcze 20 lat temu.
SARAH: Jakie jest tego znaczenie? Co to oznacza dla tych, którzy nie dokonują transakcji w skali międzynarodowej?
BERNARD: Po pierwsze, władza przemieściła się nieodwołalnie z rąk rządów do rąk rynków finansowych. Jeśli rząd podejmie decyzje, które nie są zgodne z preferencjami rynku – jak w Wielkiej Brytanii w r. 1991, we Francji w 1994 czy w Meksyku w 1995 – nikt nie zasiada do stołu, mówiąc, „nie powinniście tego robić”. Kryzys walutowy po prostu daje o sobie znać w danym pieniądzu. W rezultacie paręset osób, które nie zostały przez nikogo mianowane w wyborach i które nie podlegają zbiorczej odpowiedzialności, decyduje o wartości naszego funduszu emerytalnego – i nie tylko.
SARAH: Wspomniałeś również o możliwości załamania się systemu…
BERNARD: Tak. Według mnie przez następnych 5 czy 10 lat będzie istniała 50% szansa, że takie wydarzenie będzie miało miejsce. Wielu uważa, że jest to perspektywa pewna i mająca o wiele krótszy horyzont czasowy. George Soros, który trudnił się tym samym co ja, czyli spekulowaniem na rynkach walutowych, wnioskuje: „Niestabilność to zjawisko kumulacyjne, więc ostateczne załamanie się wymienialnych walut jest praktycznie zagwarantowane”.
Joel Kurtzman, były redaktor „Harvard Business Review”, zatytułował swoją najnowszą książkę Śmierć Pieniądza (The Death of Money), gdzie przepowiada bliski krach spowodowany szaleństwem spekulacyjnym. Oto jak może dojść do takiej sytuacji: suma rezerw wszystkich Banków Centralnych państw OECD to około 640 miliardów $. Podczas kryzysu, jeśli wszystkie Banki Centralne zgodziłyby się współpracować (na co nigdy nie ma zgody) i wykorzystać wszystkie rezerwy (to również nigdy nie ma miejsca), wystarczyłoby funduszy na kontrolowanie jedynie połowy przeciętnego dziennego wolumenu handlu. Jeśli natomiast byłby to dzień kryzysowy, wolumen mógłby z łatwością ulec podwojeniu lub potrojeniu, a wtedy całość rezerw Banków wystarczyłaby na 2, 3 godziny.
SARAH: Jaki byłby tego skutek?
BERNARD: Jeśli tak by się stało, znaleźlibyśmy się nagle w zupełnie innym świecie. W r. 1929 miał miejsce krach na giełdzie, ale złota waluta utrzymała się. System monetarny przetrwał. Natomiast tutaj mamy do czynienia z czymś bardziej fundamentalnym. Jedyny precedens, o którym słyszałem to upadek Imperium Rzymskiego, który zakończył funkcjonowanie waluty rzymskiej. Oczywiście działo się to w czasach, kiedy skutki takiego załamania rozprzestrzeniały się po cesarstwie półtora wieku; obecnie wystarczyłoby parę godzin.
SARAH: Z tego wynika, że miejscowe waluty mogą zapewnić społeczeństwu elastyczność ułatwiającą przetrwanie krachu monetarnego lub innego międzynarodowego załamania. Wspomniałeś również, że lokalne waluty przyczyniają się do promowania zrównoważonego rozwoju. Jaki jest związek między tymi dwiema tezami?
BERNARD: Aby to zrozumieć należy być świadomym związku między stopami procentowymi, a sposobem w jaki dyskontujemy przyszłość.
Jeśli zadam pytanie, „Czy chcesz 100 $ teraz czy za rok? ”, większość ludzi wolałaby otrzymać tę kwotę teraz, aby móc zdeponować ją na bezpiecznym rachunku bankowym i otrzymać około 110 $ rok później. Innymi słowy oferowanie 100 $ za rok jest prawie równoznaczne z podarowaniem 90 $ dzisiaj. Takie dyskontowanie przyszłości określa się mianem „zdyskontowanego przepływu gotówki”.
Oznacza to, że w warunkach obecnego systemu lepiej wycinać lasy i deponować pieniądze w banku; pieniądz na rachunku urośnie szybciej niż drzewo. Budowanie nieszczelnie izolowanych domów pozwala „zaoszczędzić” pieniądze, ponieważ zdyskontowany koszt nadwyżki energii w ciągu czasu życia domu jest niższy od wartości środków, które musiałyby być przeznaczone na ocieplenie budynku.
Tym niemniej można zaprojektować system pieniężny, który spowoduje zjawisko odwrotne; wykreuje mechanizm długofalowego myślenia poprzez tzw. „opłatę przestojową”. „Opłata przestojowa” to koncepcja wylansowana 100 lat temu przez Silvio Gesella. Według niego pieniądz to dobro wspólne – jak telefon czy transport autobusowy – i należy pobierać niewielką opłatę za korzystanie z niego. Innymi słowy należy wprowadzić ujemne, a nie dodatnie stopy procentowe. Jaki byłby skutek? Co zrobiłabyś gdybym dał ci banknot studolarowy i oświadczył, że za miesiąc będziesz musiała zapłacić 1 $, aby nadal był ważny?
SARAH: Przypuszczam, że próbowałabym go zainwestować.
BERNARD: Otóż to. Znasz powiedzenie „Pieniądz jest jak nawóz; pełni swoją rolę tylko jeśli jest rozprzestrzeniony”. W systemie Gesella pieniądz wykorzystywany jest jedynie jako środek wymiany, nie tezauryzacji (gromadzenia). Taki mechanizm tworzyłby nowe miejsca pracy, ponieważ nakręcałby proces cyrkulacji pieniądza i odwróciłby system oddziaływania bodźców krótkoterminowych. Bardziej opłacalnym przedsięwzięciem od wycinania drzew w celu złożenia pieniędzy na rachunku byłaby inwestycja w żywe drzewa lub ocieplenie własnego domu.
SARAH: Czy kiedyś wypróbowano ten system w praktyce?
BERNARD: Dotarłem jedynie do trzech okresów: czasy starożytnego Egiptu, 300 lat średniowiecza w Europie oraz krótki okres w latach 30-tych XX w.
W starożytnym Egipcie wręczano żeton w zamian za przechowywane zboże. Żeton był wymienialny i stał się swego rodzaju walutą. Kiedy po roku posiadacz 10 żetonów wracał do magazynu, otrzymywał ilość zboża odpowiadającą jedynie 9 żetonom, ponieważ w tym czasie szczury i gnicie spowodowały zmniejszenie ilości zboża, a strażnikom magazynu trzeba było zapłacić. To równało się opłacie postojowej.
Egipt był spichlerzem starożytnego świata, był darem Nilu. Dlaczego? Ponieważ zamiast tezauryzować walutę inwestowano w produkcyjne aktywa, które miały istnieć zawsze – w ulepszanie gleb i systemy nawadniania.
Dowodem na to, że system monetarny brał udział w tworzeniu zamożności był jej nagły koniec w momencie zastąpienia egipskiej „waluty zbożowej” przez ustrój monetarny Rzymian, z dodatnimi stopami procentowymi. Od tamtego czasu Egipt przestał być spichlerzem i stał się „krajem rozwijającym się”, jak określamy go współcześnie.
W średniowiecznej Europie – od X do XIII w. – waluty miejscowe były emitowane przez tutejszych władców, a następnie co jakiś czas odwoływane i ponownie emitowane po poborze podatku. Była to forma „postojowego”, która zniechęcała do przechowywania pieniądza jako środka wartości. W rezultacie kwitła kultura i szerzył się dobrobyt, a procesy te odpowiadały dokładnie okresom stosowania pieniądza miejscowego. W tamtych czasach wybudowano niemal wszystkie istniejące katedry. Jeśli zastanowić się nad tym, czego wymaga się od małego miasteczka celem realizacji takiej inwestycji jak wzniesienie katedry, jest to wręcz niezwykłe!
SARAH: Dlatego, że aby wybudować katedrę trzeba paru pokoleń?
BERNARD: Nie tylko dlatego. Poza oczywistą funkcją symboliczną i religijną – których nie chciałbym nie doceniać – należy pamiętać, iż katedry pełniły istotną rolę gospodarczą; przyciągały pielgrzymów, którzy z punktu widzenia biznesu byli odpowiednikiem dzisiejszych turystów. Katedry te budowano, aby przetrwały wieki i zapewniały społeczeństwu długofalowy napływ gotówki. Był to sposób stworzenia zamożności dla pokolenia budowniczych i następnych 13 generacji! Dowodem jest to, iż obecnie ta prawidłowość jest wciąż aktualna; przykładowo w Chartres masa miejscowych przedsiębiorstw funkcjonuje w oparciu o turystów, którzy zwiedzają katedrę jeszcze 800 lat po ukończeniu jej budowy!
W okresie kiedy wprowadzenie do użytku prochu strzelniczego pozwoliło królom skupiać władzę na początku XIV w., pierwszym ich krokiem było zmonopolizowanie systemu pieniężnego. Co nastąpiło? Już nie wznoszono katedr. Ludność chrześcijańska była równie pobożna w XIV i XV w., jednak zanikły ekonomiczne bodźce publicznych inwestycji długoterminowych.
Posłużyłem się katedrą dla przykładu. Księgi XII-wiecznych posiadłości ziemskich wskazują, że młyny i inne produkcyjne aktywa utrzymywano w niezwykle dobrym stanie, a stare części wymieniano na nowe nawet zanim zdążyły się zużyć. Według niedawno przeprowadzonych badań, najlepszą jakością życia zwykły europejski robotnik cieszył się w XII i XIII w.; być może lepszą niż w czasach współczesnych. Jeśli nie można gromadzić oszczędności w formie pieniężnej, ludzie inwestują je w coś co zaprocentuje w przyszłości wartością dodaną. W rezultacie taka forma pieniądza spowodowała nadzwyczajny boom.
SARAH: Jednak w tym okresie chrześcijaństwo wiodło prym w Europie, więc można przypuszczać, iż wciąż tłumiono archetyp Wielkiej Matki.
BERNARD: W tamtych czasach rozpowszechniono bardzo ciekawy symbol religijny: słynną Czarną Madonnę. Od X do XIII w. w Europie znajdowały się setki posągów Czarnej Madonny, które w rzeczywistości obrazowały Izydę z dzieckiem Horusem siedzącym na jej kolanach i zostały przywiezione z Egiptu przez pierwszych Krzyżowców. Jej wyjątkowe krzesło z pionowym oparciem zwano „katedrą” (obecnie słowo to oznacza po prostu katedrę) i, co ciekawe, takie właśnie krzesło symbolizowało Izydę w starożytnym Egipcie. W średniowieczu statuetki Czarnej Madonny utożsamiano również z wizerunkiem „Alma Mater” (dosłownie „Szczodrobliwa Matka”, określenie, którego do dziś używa się w odniesieniu do czyjejś macierzystej uczelni).
Czarna Madonna to kontynuacja Wielkiej Matki w jednej z jej najbardziej starożytnych form. Symbolizowała narodziny i płodność, bogactwo ziemi. Reprezentowała duszę wcieloną w materię zanim patriarchalne społeczeństwa oddzieliły duszę od ciała. Tu więc leży bezpośrednia więź archetypowa między dwiema cywilizacjami, które spontanicznie stworzyły systemy monetarne obejmujące opłatę postojową oraz zapewniły zwykłym ludziom niezwykły dostatek: między starożytnym Egiptem i średniowieczną Europą. Te modele ustroju pieniężnego dokładnie odpowiadają okresom czczenia wspomnianego archetypu.

Lietaer2

SARAH: To bardzo interesujące! Jaką szansę widzisz dla wprowadzenia do dzisiejszych gospodarek dostatniego i szczodrego archetypu Wielkiej Matki za pomocą miejscowych walut?
BERNARD: W mojej opinii najistotniejsze kwestie, którym obecnie ludzkość musi stawić czoła to rozwój zrównoważony oraz nierówność i rozłam w społeczeństwie, które są przyczyną spięć powodujących przemoc i wojny. Obie te kwestie można rozwiązać za pomocą jednego środka zaradczego – poprzez świadome tworzenie systemów walutowych, które umacniają wspólnotę i zdolność do rozwoju zrównoważonego.
Warto zaznaczyć, iż przez parę ostatnich dekad byliśmy świadkami widocznego reaktywowania się żeńskiego archetypu. Ten proces odzwierciedlają nie tylko ruch kobiet, gwałtowny wzrost zainteresowania ekologią oraz nowe epistemologię integrujące duszę i ciało, lecz również technologie, które pozwalają zamienić hierarchię na sieć (np. Internet).
Do tych trendów należy również dodać fakt, iż po raz pierwszy w dziejach ludzkości dysponujemy technologiami produkcyjnymi zdolnymi stworzyć bezprecedensowy dostatek. To wszystko składa się na nadzwyczajną szansę, aby połączyć hardware naszych technologii zasobności oraz software archetypowych zmian.
Połączenie to nie było do tej pory dostępne na taką skalę i w takim tempie: umożliwia nam świadome zaprojektowanie pieniądza, który pracowałby dla nas, a nie my dla niego.
Proponuję, abyśmy opracowali systemy monetarne, które umożliwiłyby osiągnięcie zdolności do rozwoju zrównoważonego i uzdrowiły społeczeństwo w skali lokalnej i globalnej. Te cele są osiągalne w przeciągu mniej niż jednego pokolenia. Czy je zrealizujemy czy nie, będzie zależało od naszej zdolności do współpracy z innymi, aby świadomie nakreślić nową koncepcję pieniądza.

tłum. Ula M.

przedruk z futurenet.org/2Money/Lietaer.html

 http://zb.eco.pl/publication/ponad-chciwoscia-i-niedostatkiem-p1630l1

foto + video: http://poptech.org/popcasts/bernard_lietaer_money_diversity

Wypowiedz się