Księga Przemian

 

Tytuł świadomie nawiązuje do chińskiej Księgi Przemian – I cing.

Czekają nas zmiany o przełomowym charakterze. Jakie będą i jakimi metodami przeprowadzone? To w dużej mierze zależy od nas samych – naszej wspólnej woli dokonania zmian w korzystnym dla nas kierunku.

Czy jednak ten kierunek jest jednakowo określany i rozumiany? Czy nasza determinacja przeprowadzenia tych zmian będzie dostateczna, czy też ponownie cele swe będą realizować manipulatorzy?

Teksty, które zamieszczam mają na celu określenie jednego z kierunków możliwych zmian – nawiązania do dzieła naszych przodków jakim była Rzeczpospolita  – a co, moim zdaniem, stanowiło tworzenie podwalin pod strukturę  mogącą w pełni odpowiadać kryteriom odmienności cywilizacyjnej. Stąd określenie Cywilizacja  Polska; w odniesieniu do tej idei starałem się przedstawić odniesienia do różnych czynników kształtujące pojęcie Polskiej Racji Stanu.

Skąd takie podejście do problemu? Z kilku względów. Przede wszystkim brak wiary w możliwość dokonania przemiany w ramach obecnego systemu, który organizacyjnie należy nazwać partiokracją. Tej struktury nie da się zmienić a jedynym sposobem jest „wypalić rozpalonym żelazem”. Dlatego wszelkie próby tworzenia partii z programem spisywanym przez  „tęgie głowy”  – to tylko iluzja. Iluzja wynikająca ze zmęczenia społeczeństwa obietnicami, których później i tak nikt nie realizuje.

W efekcie mamy coraz bardziej bierne społeczeństwo gotowe jedynie do wybuchu gniewu o niewyraźnym ukierunkowaniu a to łatwo może być wykorzystane przez grupy interesu.

Co i jak należy robić, aby w tych warunkach osiągnąć zamierzony cel?

Przede wszystkim trzeba ten cel określić. Po drugie – swoje przesłanie kierować do tych, którzy są gotowi do aktywnej realizacji zamierzeń. Nie ma sensu przekonywać na tym etapie całego społeczeństwa – to droga do nikąd.Jak bowiem mówi porzekadło: „jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził”.

Społeczeństwo będzie przymuszone do udziału w przemianach dopiero wobec zagrożenia bytu ekonomicznego. Coraz więcej ludzi zdaje sobie z tego sprawę. Zatem rolą ludzi aktywnych i świadomych, jest przygotowanie scenariusza zmian. Ważne, aby proponowana droga przemian była na tyle jasno określona,  aby w warunkach krytycznych, po przedstawieniu podstaw tych przemian społeczeństwu, droga została zaakceptowana na bazie nie tyle świadomości i rozumienia, ale wiary, że jest to jedyna szansa na budowanie nowej przyszłości.

Tyle, że tym razem nie mogą to być żadne oszołomskie spekulacje a systemowy kierunek zmian. Tylko wiara w prawidłowość wyboru może pobudzić ludzi do aktywności – trudnej i pełnej poświęceń w przełamywaniu istniejących nawyków. Konieczna jest pełna transparentność i decyzji i kierunków działania.

Rozważając projekt zmian nie można pominąć analizy stanu obecnego i przyczyn, dla których rozwój społeczeństw naszego regionu – kończy się klęską tej drogi rozwojowej mimo zdobycia umiejętności technologicznych produkcji dóbr materialnych. A jednocześnie podkopane zostały podstawy bytu społeczeństw i ich zdolność do „reprodukcji rozszerzonej”.

Błędy tego rodzaju lokować należy w niewłaściwie określonych  bazowych wartościach cywilizacyjnych.

Kształtowanie się nowej cywilizacji jest związane z wprowadzeniem innowacyjnej interpretacji wartości podstawowych i relacji między nimi.

Można twierdzić, że podstawowym elementem innowacyjnym cywilizacji naszego regionu jest personalizm.

 Ten wyróżnik został zaznaczony w określeniu całego systemu filozoficznego jako personalistycznego. Jednak personalizm w poszczególnych cywilizacjach systemu zaczął być coraz wyraźniej zastępowany systemem hierarchicznym – z natury swej sprzecznym z ideą personalizmu. Naturalnym dla personalizmu jest system sieciowy, czyli struktura rozproszona.

 

Można postawić pytanie: w którym miejscu europejska myśl filozoficzna przyjęła założenia pozwalające na doprowadzenie do rozwiązań sprzecznych ze swymi wartościami wyjściowymi?

Mamy przecież sytuację, że podstawowa instytucja,  stanowiąca odniesienie etyczne dla Cywilizacji Zachodu, a którą  niektórzy próbują nazywać Cywilizacją Łacińską,  Kościół Katolicki – przyjęła  hierarchiczność jako strukturę systemową. To stanowisko bazuje na słowach św. Pawła : „wszelka władza od Boga pochodzi”, ale jest wyraźnie sprzeczne z nauką Chrystusa opisaną w Ewangeliach.

Moje stanowisko w tej sprawie jest jednoznaczne: zawirowania wprowadziła myśl judaistyczna, genialna w destrukcji. Elementem zaś stanowiącym zalążek degeneracji jest kształtowanie wszelkich relacji z DOBREM jako kryterium wartościującym.

Właśnie dążenie do dobra, przekonanie o istnieniu dobra jako odrębnego bytu – dobra absolutnego, niekiedy utożsamianego ze Stwórcą, jest zalążkiem błędu.

Konstrukcja mentalna jest następująca: jeśli istnieje absolutne dobro to naszym celem jest dążyć do jego osiągnięcia – wszak jesteśmy Dziećmi Bożymi.

Praktyka życia codziennego wskazuje, że są osoby, które mają lepsze rozeznanie dobra aniżeli otoczenie. To oczywista oczywistość wynikająca z tego choćby, że matka wie lepiej, co jest dobre dla dziecka. Nawet, jeśli jest to sprzeczne z wolą dziecka. Wiedza i doświadczenie upoważnia ją do podejmowania decyzji „ponad” dzieckiem.

Dobro jest więc czynnikiem pozwalającym, dla jego realizacji, podejmować decyzje dotyczące innych ludzi nawet wbrew ich przekonaniom i woli.

Pozwala to na tworzenie struktury hierarchicznej, gdzie miejsce w hierarchii wynika z „większej świadomości dobra”. Oczywiście – dobro może mieć różne znaczenie – struktura wojskowa ma realizować dobro poprzez uzyskanie celu wojennego a w szkole celem jest efekt kształcenia.

Taki system jest efektywny i nie degenerujący pod warunkiem pełnej transparentności. Wraz z ograniczaniem dostępu do wszelkich przesłankach podejmowanych decyzji łatwo prowadzi do zaprzeczenia personalizmowi.

Podświadomie przyjmowane jest bowiem założenie, że „czynnik hierarchiczny” podejmuje decyzje kierując się rzeczywistym dobrem tych, wobec których decyzje są podejmowane. Z zasady odrzucana jest opcja, że matka może kierować się innymi przesłankami niż dobro dziecka. To zaś nie zawsze jest zgodne ze stanem faktycznym.

Sprawa nie jest więc czarno-biała. Wszak mogą być ludzie świadomie chcący kwestionować każdą decyzję, są tacy, którzy nie rozumieją przesłanek bądź inaczej je interpretują. ITD.

 Końcowym  stwierdzeniem jest, że sam mechanizm bazujący na dobru, jako kryterium wartościującym – prowadzi do podważania personalizmu.

Interesujące, że w żadnym innym systemie filozoficznym dobro nie jest kryterium wartościującym, któremu nadaje się walor obiektywizmu. Także w systemie personalistycznym, u podstaw kształtujących zasady, dobro było traktowane relatywnie. W Ewangelii, na którą często się powołują zwolennicy hierarchiczności, jest tylko jedno odniesienie, gdy Chrystus, na pytanie kierowane do Niego, a zaczynające się od  słów : „ nauczycielu dobry…”, reaguje stwierdzeniem : „czemu mówisz do mnie dobry? Dobry jest tylko Bóg”. Odrzuca tym samym możliwość personalizacji dobra, a to implikuje odrzucenie dobra jako bytu.

Także św. Paweł w „Hymnie do Miłości” ani razu nie używa określenia dobro w odniesieniu do Miłości.

Chrystus stwierdza – „jestem Drogą, Prawdą, Życiem”, a nie wskazuje na konieczność kierowania się dobrem w wyborach.

W myśli europejskiej  dobro stanowi element destrukcyjny.Należy to jednoznacznie podkreślić. Destrukcja została świadomie wprowadzona w myśli judaistycznej. Efektem jest dylemat przed jakim często stajemy:

Czy kierować się DOBREM,  czy PORAWDĄ.

Prawda, w duchu myśli Arystotelesa kontynuowanej przez Akwinatę, jest podstawą personalizmu, gdzie osobno rozpatrywana jest każda osoba ludzka  (byt osobny), ale też każdy inny byt – to także przecież byt osobny.

Dobro, jeśli nada mu się charakter uniwersalny stawia nadrzędność uogólnionego ujęcia ponad  indywidualną odrębność osobnych bytów.

Tymczasem dążenie do „współgrania” – nieantagonistycznego współistnienia bytów osobnych, wynikać winno nie z nakazanego porządku, a ze świadomości miejsca w sieci, jaką tworzą wzajemne powiązania.

Dobrem (w dotychczasowym systemie)  jest  nakaz zewnętrzny tworzenia określonej struktury i jest to (może być) słuszne, jeśli jest to struktura sieciowa. Nie jest to jednak imperatyw niepodważalny. Dobrem jest bowiem sama struktura sieciowa, a poprzez kryterium dobra można określać jedynie przyleganiedo tej struktury.

Jeśli więc mamy dążyć do zmian to zacząć należy od przemiany własnej mentalności – odrzucić wpojony kanon, że należy kierować się prawdą, dobrem i pięknem. Zamiast takiego ujęcia właściwszym wydaje się stwierdzenie, że jedynym odniesieniem powinna być PRAWDA z nieodłącznie jej towarzyszącym PIĘKNEM, bo, jak to ujął Norwid „piękno kształtem jest miłości”, a PRAWDA też z MIŁOŚCI  wynika.

Być może dla większości Czytelników tego (tych) tekstów przedstawione rozważania będą się wydawać odległe od myśli społecznej, jaka powinna towarzyszyć przemianom. Tak nie jest, gdyż wszystkie instytucje życia publicznego powinny zostać porównane z sugerowanym kryterium.

Nawet tak odległa kwestia, jak kreacja pieniądza , też podlega tym zasadom. Kryterium dobra kierował się FED przy niedawnej emisji blisko 1 000 000 000 000 $. To „dobro” pozwoliło na podtrzymanie przed zapaścią systemu finansowego, ale nie zlikwidowało źródła kryzysu. Przeniosło jedynie koszty  (poprzez impuls inflacyjny wartości tej waluty rezerwowej), na wszystkich mieszkańców ziemi.

Podobnie; czy system wymiaru sprawiedliwości powinien kierować się „dobrem”? Czyim? Społeczeństwa, podsądnego, czy powoda?

A szkolnictwo? Czy kryterium jest dobro młodzieży, czy też zakres wpajanej wiedzy?

Pytania można mnożyć, a ich ilość jest ograniczona jedynie zakresem tematycznym jaki rozważamy.

Wypowiedz się