JAK WATYKAN ZNISZCZYŁ POLSKĘ

Warszawa wieszanie zdrajców w 1794 r

wieszanie zdrajców na Rynku Starego Miasta w Warszawie. 9 maja 1794 r. [Jean-Pierre Norblin de La Gourdaine] (fot. upload.wikipedia.org)

Kościół katolicki a rozbiory Polski
Cyt. „Nie mam za bardzo czasu na pisanie, ale nie mogę już dłużej słuchać Kurskich, Jurków, Terlikowskich, Romaszewskich i im podobnych. Żałuję, że adwersarze tych panów nie posiadają odpowiedniej wiedzy historycznej ażeby móc odpierać ich „bezsporne i niezaprzeczalne fakty” odnośnie zasług Kościoła rzymskokatolickiego dla naszego bytu państwowego i niepodległości. Oni tego nie przeczytają, ale internet ma to do siebie, że wiadomość puszczona w sieć przetacza się przez wiele, wiele PCetów, laptopów… i może jakiś młody miłośnik historii czytający poniższy tekst zostanie kiedyś politykiem lokalnym, krajowym, czy może dziennikarzem i podobne bzdety o „zasługach” Kościoła będzie mógł gładko zripostować.

KOŚCIELNE „ZASŁUGI” DLA POLSKI
Od zarania dziejów Kościół dążył do supremacji władzy religijnej nad świecką. Cel był prosty: podporządkować władzę świecką Kościołowi by objąć niepodzielnie rządy dusz i wyłudzać kasę. Kościół zawsze będzie zwalczał silną władzę, bo od słabych, zmuszonych do szukania poparcia z ambony da się wyłudzić więcej. Polska była areną, poligonem tej walki. Niestety, w naszym przypadku wygrał ten Kościół. Za osłabienie państwa i podporządkowanie go temu Kościołowi zapłaciliśmy cenę straszliwą, najwyższą w Europie.

W roku 1079 Bolesław Śmiały odbudował potęgę Chrobrego. Z powodzeniem interweniował na Węgrzech i na Rusi, zdobył Kijów, koronował się na króla. Był sojusznikiem papieża, skutecznie bił Niemca. Ale duchowieństwo było wtedy w 80% niemieckie. Śmiały nie walczył z Kościołem, wręcz przeciwnie — umacniał go. Jego władza była jednak dla Kościoła zbyt silna. Gal Anonim, przecież zakonnik, w swojej kronice nazywa biskupa traditor — zdrajca. Oto fragment:
„Jako król Bolesław był z Polski wyrzucony, długo byłoby o tym mówić tyle jednak ujdzie powiedzieć, że nie godziło się pomazańcowi karać pomazańca cieleśnie, za jaki bądź grzech. To, bowiem zaszkodziło mu wielce, że gdy biskupa za zdradę skazał na obcięcie członków, więc do grzechu dodał grzech My jednak ani biskupa zdrajcę uniewinniamy, ani brzydką zemstę królewską pochwalajmy, lecz ostawmy te sprawę i opowiedzmy, jak przyjęto króla Bolesława na Węgrach.”

Tak, więc krótko mówiąc przywrócenie tytułu królewskiego i wzmocnienie władzy Bolesława musiało budzić niezadowolenie u przywódców państw ościennych, przede wszystkim Niemiec i Czech, oni to za pomocą niektórych polskich rodów możnowładczych starali się zbudować opozycję przeciwko Królowi. Uczestniczył w tym Biskup Krakowski Stanisław. Gall uczynek Stanisława nazywa grzechem i zdradą, albowiem biskup złamał przysięgę wierności, którą ślubował Bolesławowi, kiedy brał od niego inwestyturę.

Wbrew kłamstwom Kościoła — zdrajca w sutannie nie został zamordowany, tylko zgodnie z prawem skazany przez sąd za zdradę i stracony. Gdyby było inaczej, to natychmiast w glorii męczennika zostałby świętym — wszak każdy kult jest złotodajny dla kleru.

Taki św. Wojciech został kanonizowany zaledwie dwa lata po śmierci! W przypadku Stanisława okazji zwyczajnie nie było, bo ludzie zdrajcę pamiętali. Wymazywanie zdrady z pamięci narodu zajęło oszustom w sutannach aż 174 lata. Wydatnie pomógł najazd tatarski w 1241 r., który spustoszył Polskę.

Podczas rozbicia dzielnicowego. Kościół wszelkimi sposobami osłabiał państwo, szczuł na siebie książąt dzielnicowych. Za poparcie jednych przeciw drugim wyłudzał kolejne nadania i przywileje. W ten sposób zupełnie zanarchizował Polskę i stała się ona areną nieustannej wojny domowej. Osłabiona, straciła Śląsk, Pomorze, Ziemię Lubuską, płaciła Niemcom daninę lenną. Nie była w stanie uporać się z najazdami Prusów i ściągnęła sobie na kark zakon krzyżacki.

Spośród plejady zdrajców w sutannach, wymienić trzeba takich jak arcybiskupi gnieźnieńscy: Jakub ze Żnina, Janik, Henryk Kietlicz; biskupi krakowscy: Gedko, Paweł z Przemankowa i Muskata; wrocławscy: Wawrzyniec, Tomasz I i Tomasz II oraz biskup poznański Andrzej.

 Posługiwali się zdradą, fałszerstwem i klątwą. Wyklęli http://m.in. Władysława Wygnańca, Mieszka Starego, Henryka Brodatego, Konrada Mazowieckiego, Leszka Czarnego, Henryka Probusa, Władysława Łokietka, potem Kazimierza Wielkiego, pomijając pomniejszych książąt. Klątwa oznaczała faktyczną utratę władzy, gdyż poddanych władcy zwalniano z posłuszeństwa wobec niego. O zdjęcie klątwy trzeba było zabiegać w Rzymie, a trwało to długo i kosztowało słono. Jak w tych warunkach Polska mogła normalnie funkcjonować?

Na zjazdach w Łęczycy (1180 r.) w Borzykowej (1210 r.) i w Wolborzu (1215 r.) Kościół, wygrywając książąt przeciw sobie, wyłudził przywileje osłabiające cały kraj i całkowicie uniezależniając się od polskiego państwa. Kiedy Łokietek jednoczył Polskę i potrzebował złota na wojsko i zabiegi dyplomatyczne, papież zmusił go do… zwiększenia „świętopietrza”.

W r. 1515 w czasie zjazdu wiedeńskiego. Zawarto wtedy układ, na mocy którego Zygmunt Stary i Kazimierz Jagiellończyk, król Czech i Węgier, oddali Habsburgom Czechy i Węgry. Za darmo! Tylko za zerwanie przez Habsburgów sojuszu z Moskwą.
W polskiej dyplomacji rej wówczas wodzili biskupi Drzewiecki i Tomicki, papiescy niemieccy agenci. Kościół popierał wtedy Niemców, bo Polska słusznie nie kwapiła się do planowanej przez papieża wojny z Turcją. Dwa lata później Marcin Luter ogłosił swoje tezy. Niemców czekał wstrząs reformacyjny i wojny domowe…

W 1582 roku, kiedy pobita przez Batorego Moskwa prosiła o pokój. Car Iwan Groźny w obliczu całkowitej klęski w toczonej od czterech lat wojnie zaczął mamić papieża obietnicami zawarcia unii prawosławia z Rzymem i swego udziału w wojnie z Turcją. Papież wysłał do Moskwy swego legata, jezuitę Possevina, który pośredniczył w rokowaniach pokojowych. Ten działał ze szkodą dla Polski i zmarnował Batoremu owoce wielkiego zwycięstwa. Można było uzyskać znaczne lepsze warunki pokoju.

Po zawarciu rozejmu w Jamie Zapolskim car zaczął grać na zwłokę. Gdy Kościół zrozumiał że został wystawiony do wiatru, zaczął namawiać Batorego do kolejnej wojny obiecując 25 tys. dukatów subsydiów miesięcznie. Jednak plany wojenne pokrzyżowała śmierć króla Stefana.

Kolejny raz Kościół katolicki „zasłużył” się dla Polski w 1596 r., zawiązując unię brzeską. Unia ostatecznie zburzyła w Rzeczypospolitej pokój religijny, który był podstawą jej potęgi. Gwarantowała go konfederacja warszawska, uchwalona przez sejm w 1573 r. Ten pokój religijny był solą w oku Kościoła katolickiego, gdyż zbory protestanckie rozwijały się o wiele prężniej niż katolickie parafie. Toteż biskupi na synodzie w Piotrkowie w 1577 r. rzucili na akt konfederacji klątwę. Papież potwierdził tę klątwę bullą z 1578 r.

Konfederacja warszawska, akt bezprzykładnej tolerancji religijnej w ówczesnej Europie, został przez UNESCO wciągnięty na listę Pamięć Świata. Tomasz Jefferson przyznawał, że pisząc konstytucję amerykańską, wzorował się na konfederacji warszawskiej. Smaczku temu dodaje, że jest to akt przez Kościół nadal wyklęty, co daje obraz „tolerancyjnego i miłosiernego” Kościoła.

Kościół dążył do podporządkowania prawosławia. W 1589 r., wykorzystując utworzenie patriarchatu moskiewskiego, Kościół przy pomocy jezuitów przekonał Zygmunta III do zawiązania unii i uznania jej za jedyną reprezentację „religii greckiej” w Rzeczypospolitej. Skutki, dokładając do tego wyjątkowo partackie wykonanie, były dla Polski straszliwe.

W czasie synodu w Brześciu, w którym brało udział aż 44 jezuitów, hierarchowie uniccy i prawosławni obrzucili się nawzajem klątwami. Dzięki uznaniu unii przez Wazę — „króla jezuitów” — i faktycznej delegalizacji prawosławia, unici, korzystając ze wsparcia władzy państwowej, siłą odbierali prawosławnym cerkwie, klasztory i majątki. Dochodziło do najazdów, morderstw, regularnych bitew. Nienawiść ludu ruskiego do Polski i Kościoła rosła, aż wybuchła w okrucieństwie słynnych rzezi w czasie powstań kozackich. Kozacy ogłosili się obrońcami prawosławia, a stałym punktem ich żądań była likwidacja unii. Ich powstania z czasem przekształciły się w wojny religijne. Zaczęli przy tym szukać poparcia w Moskwie.

Unia brzeska dała Moskwie pretekst do ingerencji w sprawy polskie. Powstanie Chmielnickiego wykrwawiło Polskę i złamało jej potęgę, a wykorzystały to Rosja i Szwecja. To Kościołowi Polska zawdzięcza wszystkie swoje klęski w XVII wieku, które były przyczyną późniejszej utraty niepodległości. Wszystkie wojny w XVII wieku Polska toczyła z państwami innych wyznań.

Kolejną okazję podporządkowania prawosławia Kościół dostrzegł po pojawieniu się Dymitra Samozwańca. To nuncjusz papieski Rangoni w 1604 r. osobiście wprowadził Samozwańca do „króla jezuitów” i zapewnił jego poparcie dla moskiewskiej awantury. Włączyli się biskupi i jezuici, tym bardziej że oszust potajemnie przyjął katolicyzm i obiecał go krzewić w Rosji. Wyprawę w 1609 roku papież Paweł V ogłosił krucjatą, nawet pobłogosławił dla Zygmunta III miecz i kapelusz — atrybuty „rycerza Kościoła”.

Skończyło się katastrofą. Polacy zostali z Moskwy przegnani, Wielka Smuta do dziś jest dla Rosji pretekstem do poczynań nieprzyjaznych wobec Polski, a rocznica wygnania polskich interwentów jest świętem narodowym Rosji. Wojsko po powrocie zażądało zapłaty żołdu w wysokości… 20 milionów złotych! Zawiązało konfederację i zanim sejm uchwalił podatki, zaczęło łupić kraj. Kler katolicki dał na krucjatę aż… 300 tys. zł! Straszliwy to rachunek za chodzenie na pasku Kościoła.

Na sejmie w 1605 r. Zygmunt III chciał wzmocnić władzę królewską, wprowadzić stałe podatki, powiększyć armię. Wszystko upadło, ponieważ król, będąc pod przemożnym wpływem jezuitów, nuncjusza i biskupów, odmówił podpisania uchwał sejmu, w tym potwierdzenia konfederacji warszawskiej.

Oburzona szlachta, jasno widząc dążenie do rządów absolutnych, pełnej katolicyzacji kraju i ograniczenia uprawnień sejmu, podjęła program obrony tolerancji religijnej, niezbędnej w państwie wielowyznaniowym. Na sejmie w 1606 r. stanął projekt „konstytucji przeciw tumultom”. Chodziło o ukrócenie inicjowanych przez jezuitów pogromów religijnych poprzez karanie ich sprawców. Dotychczas zbrodniarze, osłaniani przez kler, byli bezkarni. Uzgodniony już projekt król dał do oceny… jezuitom — Skardze i Bartschowi. Ci uznali, że jest szkodliwy dla wiary katolickiej. Po ich nocnej akcji biskupi, z urzędu senatorowie, mimo uprzedniej zgody, zablokowali ustawę w senacie. Przepadły także uchwały o podatkach na wojsko.

Osobistym, specjalnym listem za pobożność i obronę wiary katolickiej dziękował „królowi jezuitów” papież. Wybuchł bunt — rokosz kierowany przez katolika Zebrzydowskiego. Wojska królewskie zwyciężyły rokoszan w bratobójczej bitwie pod Guzowem.
Program reform i wzmocnienia władzy królewskiej jednak upadł. Zwyciężyła idea „złotej wolności” której piewcami stali się jezuici, wychowawcy młodzieży. Kościołowi słabe państwo i anarchia zawsze najbardziej odpowiadały.

Kolejny raz Kościół katolicki „zasłużył” się dla Polski w roku 1619, sprowadzając na kraj najazd turecki i szwedzki. Węgrzy powstali przeciw katolickiemu terrorowi Habsburgów, wsparł ich książę Siedmiogrodu, lennik turecki Bethlen i obległ Wiedeń. Czesi zdetronizowali Habsburgów i przysłali mu posiłki. Rozpalała się wojna 30-letnia.
„Król jezuitów” Zygmunt III wysłał „braciom katolikom” Niemcom na pomoc korpus 10 tys. lisowczyków. Bez zgody sejmu, wbrew protestom kanclerza i hetmana Stanisława Żółkiewskiego! Za darmo! Naciskał na króla Kościół: nuncjusz papieski Ruini, prymas Gembicki — przewodniczący senatu — i podkanclerzy biskup Lipski. Lisowczycy rozbili Węgrów pod Humiennem. Pobity Bethlen zdał relację sułtanowi Osmanowi II. Jak ostrzegał hetman, na Polskę spadł najazd turecki. Ale właśnie o wplątanie Polski w wojnę z Turcją chodziło Kościołowi. Cel osiągnęli.
Szczupłe siły polskie przegrały pod Cecorą w 1620 r. Głowa Żółkiewskiego zawisła na bramie w Stambule, a hetman polny Koniecpolski dostał się do niewoli. Tatarzy spustoszyli Podole aż po Lwów. Nie było komu bronić… Miesiąc po Cecorze wojska Habsburgów pobiły Czechów pod Białą Górą. Czechy na 300 lat straciły niepodległość. Główną rolę w bitwie odegrali lisowczycy — ci, których zabrakło w Polsce.

W następnym roku, przewidując ponowny najazd, sejm uchwalił podatki aż osiem razy większe! Połowę wojska mieli stanowić prawosławni Kozacy prześladowani przez unię brzeską. Ani trochę nie otrzeźwiło to katolickich fanatyków. Obrona Chocimia zatrzymała najazd, ale Polska straciła Mołdawię. Czyli wojna przegrana. Najgorsze, że został zerwany pokój z Turcją trwający od ponad 100 lat. Polska stała się celem ataku tureckiego.

Okazji nie przepuścili Szwedzi i uderzyli na osłabioną Polskę. Nie miał jej kto bronić, bo wojska poszły na Turków. „Bracia katolicy” Niemcy na pomoc nie przyszli. Na domiar złego ludność miała już dość katolickiego terroru jezuitów i otworzyła Szwedom bramy Rygi. Wojna była niepotrzebna, bo Szwedzi gotowi byli zawrzeć pokój, byle król zrezygnował z pretensji do ich tronu. Ale była w interesie Kościoła i katolickich Habsburgów, którzy chcieli, aby Szwedzi bili się w Polsce, z dala od teatru wojny 30-letniej.

W czasie powstania Chmielnickiego w 1648 r. po klęsce pod Korsuniem do niewoli dostali się hetmani. Mimo krytycznej sytuacji interrex prymas Łubieński (trwało bezkrólewie po śmierci Władysława IV) i podkanclerzy biskup Andrzej Leszczyński (ten miłosierny po katolicku biskup, przywódca partii wojennej, chciał utopić powstanie kozackie we krwi), sterowani przez nuncjusza papieskiego de Torres, nie dopuścili do oddania dowództwa wojsk wybitnym wodzom Radziwiłłowi i Firlejowi, bo… byli oni ewangelikami. Bali się wzrostu znaczenia ewangelików po zwycięstwie ewangelickiego wodza. Złamali zasadę, że pod nieobecność hetmanów koronnych dowodzą litewscy. Kalwin Radziwiłł był polnym litewskim. Kościół jest zatem pośrednim sprawcą haniebnej klęski pod Piławcami i rozpalenia powstania na całej Ukrainie.
Potem Kościół rękoma nuncjusza, biskupów (z urzędu senatorów) i jezuitów nie dopuszczał do wejścia w życie zawartych z Kozakami ugód zborowskiej i białocerkiewskiej.

W efekcie po każdej wybuchała kolejna wojna. Nienawiść tak narastała, że w kolejną ugodę hadziacką nikt już nie wierzył. Kościół szkodził Polsce, by nie dopuścić do uszczuplenia swoich przywilejów — do wejścia hierarchów prawosławnych do senatu i przywrócenia praw prawosławiu. Z osłabiania Polski przez Kościół skorzystała Rosja.

W roku 1660 na sejmie stanęła sprawa reformy państwa, w tym wyplenienia liberum veto. Po tragedii potopu była powszechna zgoda posłów na reformę. Zniesienie liberum veto było krokiem najważniejszym, jak pokazała przyszłość. Sprzeciwili się tej uchwale biskup krakowski Trzebicki i prymas Wacław Leszczyński wraz z bratem Janem, agenci habsburscy. Sterował nimi poseł habsburski de Lisola.

Dla Kościoła i obcych mocarstw liberum veto było instrumentem bardzo wygodnym — łapówki brali pojedynczy posłowie, zamiast całych stronnictw. Jezuici, wychowawcy szlacheckiej młodzieży, wpajali jej, iż jest to fundament szlacheckiej wolności. Wkrótce liberum veto zupełnie zanarchizowało Polskę, pozostało symbolem polskiej głupoty i warcholstwa. Między innymi dzięki niemu szczuci przez Kościół katoliccy fanatycy w roku 1658 odstępstwo od katolicyzmu zaczęli karać banicją z kraju (wygnanie Braci Polskich), a w 1733 r. odebrali ewangelikom i prawosławnym prawa publiczne.
Ta nietolerancja dała pretekst ościennym, innowierczym mocarstwom do ingerencji w sprawy Polski.

Po raz kolejny Kościół katolicki zabłysnął na sejmie niemym w 1717 r. Zdetronizowanemu Augustowi II w roku 1709 pomogły powrócić na tron Rosja i Kościół. Dążąc do zaprowadzenia rządów absolutnych, Niemiec w roku 1713 wprowadził do Polski wojska saskie, które poczynały sobie jak w kraju okupowanym. Gdy Sasi zamordowali kilku szlachciców, wybuchła wojna domowa — szlachta zawiązała konfederację tarnogrodzką przeciw królowi.

Konfederaci nie zgodzili się na mediację nuncjusza papieskiego, pamiętając, kto Niemca posadził na tronie i popierał nawet po detronizacji. Wobec tego biskup Szaniawski i hetman Pociej wystąpili z propozycją mediacji… cara Piotra I. Poszło łatwo, bo kanclerzem był wówczas Jan Szembek, płatny agent Rosji, senatowi przewodniczył jego brat prymas Krzysztof.
Rosja, oczywiście, wprowadziła swoje wojska do Polski, a gen. Dołgoruki narzucił porozumienie. Pod rosyjskimi bagnetami odbył się sejm, na którym nikogo nie dopuszczono do głosu, stąd nazwa: sejm niemy. Głosowano wcześniej uzgodnione ustawy.

Kościół w porozumieniu z Rosją uzyskał, co tylko chciał. Przede wszystkim innowiercom zakazano publicznego odprawiania nabożeństw ewangelickich i prawosławnych. Wymusiło to zamykanie kościołów ewangelickich, a cerkwie przejmowali unici. Rosja i Niemcy godziły się na szykany względem własnych braci w wierze, gdyż był to zawsze konieczny wymóg Kościoła w zamian za zdradę i osłabienie Polski — utrzymanie silnego katolicyzmu było priorytetem, skutkiem zaś — zawsze słabe państwo.

Rosja poczuła się zwolniona z zobowiązania oddania Polsce zdobytych na Szwedach Inflant, co zagwarantowała w traktacie narewskim. Czyli na udziale w III wojnie północnej, i to w zwycięskiej koalicji, Polska nie zyskała nic, poza ruiną kraju i utratą suwerenności.

Na sejmie biskup Łubieński spowodował ograniczenie liczebności wojska polskiego maksymalnie do 18 tys. w Koronie i 6 tys. na Litwie. Uchwalono jednak tak niskie porcje żołnierskie, że starczało zaledwie dla 12 tys. wojska. Jak to się miało do ponadstutysięcznych armii sąsiadów, przyszłych zaborców? W ten sposób ukrócono żądania szlachty, by Kościół płacił podatki na obronę Polski. Kraj był zniszczony licznymi wojnami i zarazami. Kwitły jedynie ogromne majątki biskupie i zakonne. Zdrajcy w sutannach rozwiązali problem wraz z polskim wojskiem. Polska zastała przez nich rozbrojona i rzucona na łup zaborcom.

Gwarantem ustaw sejmowych uchwalonych na życzenie biskupów została Rosja i w ten sposób z Polski zrobiono rosyjski protektorat. Tak Kościół przyczynił się do utraty przez Polskę suwerenności i rzucenia jej w szpony Rosji.
Dołgoruki został pierwszym ambasadorem, a właściwie wielkorządcą Rosji w Polsce. „Osiągnięcia” sejmu niemego są porównywalne w skutkach do sejmów rozbiorowych.
Kolejny raz nieocenioną rolę w naszej historii Kościół katolicki odegrał w roku 1767, pomagając Rosji zmontować konfederację radomską, aby obalić reformy Stanisława Augusta. Dążąc do powstrzymania reformatorskich poczynań króla, ambasador Repnin postanowił wykorzystać tępotę katolickich fanatyków, kołtunów szlacheckich wychowanych przez jezuitów. Wywołał sprawę równouprawnienia innowierczej szlachty.

Trafił w dziesiątkę. Za rosyjskie pieniądze zawiązano dwie konfederacje innowierców. Ten sam Repnin podpuścił zdrajców nuncjusza i biskupów. Ci użyli księży oraz jezuitów do poszczucia z ambon katolickich fanatyków, którzy „w odpowiedzi” na te konfederacje, zawiązali katolicką konfederację radomską. Znowu krążyło rosyjskie złoto. Skaczące sobie do oczu konfederacje, katolicka i innowiercze, kotłowały się w… przedpokojach ambasady rosyjskiej. Ogłupienie zapierające dech w piersiach.

Oszalałych z nienawiści katolickich fanatyków Kościół podszczuwał poparciem samego papieża poprzez nuncjusza Duriniego oraz propagandą z ambon. Przywódcami fanatyków byli biskupi: niebywały warchoł Sołtyk (na sejmie komenderował tłumem rozwścieczonej szlachty), Załuski i Krasiński. Repnin obiecywał im detronizację króla i… niedopuszczenie do równouprawnienia innowierców. W tej iście makiawelistycznej intrydze pomagał Repninowi ksiądz Podoski.

Na czele konfederacji radomskiej Repnin postawił księcia Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”. Francuz, gen. Dumouriez tak określił tego katolickiego fanatyka, wychowanka jezuitów: „Najbogatszy pan w Polsce, ale głupie bydlę”. Toteż nietrudno było Repninowi wystawić całą tę zgraję oczadziałych kadzidłem wychowanków jezuitów, kołtunów szlacheckich, do wiatru.

Na „sejmie repninowskim” w 1768 roku podpisano traktat z Rosją. Szlachcie prawosławnej i ewangelickiej przyznano pełnię praw politycznych, Rosja ponownie stała się gwarantem „praw kardynalnych”, w tym liberum veto i wolnej elekcji. Przywrócono rosyjski protektorat nad Polską. Podoskiemu za zdradę zapłacono nie tylko złotem, ale i godnością prymasa Polski — na prośbę Rosji obdarzył go nią papież, wbrew protestom króla Polski.
Zdrajca biskup Sołtyk żalił się w czasie sejmu w liście do kumpla w sutannie Podoskiego: „Zawiedzeni zostaliśmy, jak ptaszęta na lep wzięte. Chcieliśmy wzmocnić wolność, a staliśmy się niewolnikami.” Wkrótce pojechał kibitką do Kaługi, gdzie na zesłaniu spędził pięć lat. Prorok?…
Tak to kolejny raz Kościół uniemożliwił reformy w Polsce, pomagając przy tym prawosławnej Rosji.

Kolejny raz Kościół katolicki zasłużył się Polsce, doprowadzając do wybuchu konfederacji barskiej w 1768 roku. Po równouprawnieniu innowierców kler przystąpił do kontrataku, chcąc je cofnąć. Papież Klemens XIV polecił nuncjuszowi Duriniemu napomnieć biskupów, „(…) że są w pierwszym rzędzie katolikami, a dopiero potem Polakami”. Nuncjusz użył jezuitów i ambon do zaciekłej akcji propagandowej, skierowanej przeciwko Rosji, która równouprawnienie przeforsowała. Wykorzystał powszechne oburzenie wywiezieniem przez Repnina do Kaługi czterech senatorów, w tym biskupów Sołtyka i Załuskiego. Prawą ręką Duriniego był biskup Krasiński, który został przywódcą konfederacji barskiej. Duchowym jej patronem był „ksiądz Marek” Jandołowicz.

Ta nieprzytomna ruchawka katolickich fanatyków w ciągu pięciu lat zrujnowała i wykrwawiła kraj, stała się bezpośrednią przyczyną I rozbioru i pozbawiła Polskę możliwości oporu. Chaos był taki, że przez pięć lat nie mógł zebrać się sejm! Powstanie chłopskie („koliszczyzna”) spustoszyło Ukrainę. Powstańcy wyrżnęli ok. 200 tys. Polaków i Żydów, nikt nie liczył ofiar odwetowego ludobójstwa.
Durini został z Polski odwołany na żądanie Rosji. Jak pisze prof. Łukasz Kurdybacha, rola nuncjusza papieskiego Duriniego w rozpętaniu tej wojny domowej nie została do końca odkryta. Następca Duriniego, Garampi, nawiązał ponownie bliską współpracę z Rosją. Oczywiście, przeciwko Polsce, a raczej tego, co z niej zostało…
W czasie sejmu rozbiorowego w 1773 r. po stłumieniu konfederacji barskiej, idiotycznej ultrakatolickiej ruchawki, zaborcy przystąpili do rozbioru Polski. Zrujnowana i wykrwawiona nie miała szans się przeciwstawić.

Król Stanisław August Poniatowski błagał o pomoc Kościół, który miał świetne układy ze wszystkimi sąsiadami Rzeczypospolitej. Nuncjusz Garampi odpowiedział mu: „Gdybym zaprotestował, rozgniewałbym i obraził dwór wiedeński”.
Gdy cesarzowa Maria Teresa zwróciła się do papieża Klemensa XIV z wątpliwościami moralnymi co do rozbioru, „Ojciec Święty, któremu Polacy zawsze ślepo wierzyli, pospieszył jej odpowiedzieć, w imieniu nieba i ziemi, że inwazja i rozbiór były nie tylko właściwe politycznie, ale i w interesie religii; że w Polsce Moskale mnożą się niebywale; że wprowadzają tam po kryjomu religię schizmatycką; i że dla duchowego dobra Kościoła było konieczne, ażeby dwór wiedeński rozciągnął swe panowanie możliwie daleko” (wg Lelewela).

Jeśli Kościół, potężna siła w Europie, moralny autorytet przynajmniej dla państw katolickich, nie zaprotestował, to kto miał zaprotestować? Po za Turkami — nikt w Europie…

Nic więc dziwnego, że głównymi sprawcami ratyfikacji traktatów rozbiorowych przez polski sejm byli biskupi: Młodziejowski — jako kanclerz — był organizatorem sejmu, Ostrowski przewodniczył senatowi i delegacji podpisującej traktaty rozbiorowe, Massalski płomiennymi mowami za rozbiorem zyskał dla Kościoła miano „czwartej potencji rozbiorowej”. Za „zasługi dla Polski” biskupowi Ostrowskiemu papież na prośbę Rosji i Austrii zapłacił złotodajną godnością prymasa Polski i Litwy.

Historia pokazała, jak obca była Polakom narzucona przez Kościół nietolerancja. Już w kilka lat po wymuszonym przez Rosję równouprawnieniu prawosławnych i ewangelików nikt ich w Polsce nie dyskryminował. Gdyby nie prawne ramy kontrreformacji — nietolerancji i prześladowań narzuconych Polakom przez kler — Polska pozostałaby potęgą, a z pewnością nie byłoby rozbiorów.

Kolejny raz Kościół zasłużył się Polsce — i to po wielokroć — po I rozbiorze, kolaborując z zaborcami w zabranych prowincjach. Zaraz po rozbiorze biskupi złożyli przysięgę nowym władcom, podjęli z zaborcami aktywną współpracę i wezwali lud do posłuszeństwa: „Przysięgamy Jego Mości królowi Prus i jego prawnym następcom w rządach, jako nam najłaskawszemu królowi i władcy kraju być poddanym i wiernym, posłusznym i oddanym. Dbać o uczucia wierności dla króla, o miłość ojczyzny, posłuszeństwo wobec praw”. To fragment roty przysięgi biskupów polskich (?) królowi Prus po I rozbiorze.

Wymienić tu trzeba szczególne „zasłużonych”: arcybiskupa Sierakowskiego, biskupów Sołtyka (pochowany w katedrze wawelskiej!), Massalskiego, Ostrowskiego, a nawet Krasickiego. Toteż oporu nie było żadnego, kler nie ustawał w ukłonach dla nowych władców i w przekonywaniu Polaków, że muszą teraz służyć nowym panom. Upewniło to zaborców, że dalsze rozbiory też zakończą się sukcesem. Byle głaskać purpurowe i czarne suknie…

Zaborcy zagarnęli część wielu diecezji, reszta ich obszaru pozostała w okrojonej Polsce. Zupełną katastrofą było, że większość z tych zdrajców biskupów nadal zasiadała w polskim senacie, będąc jednocześnie poddanymi zaborców i im się wysługując.
Kiedy Katarzyna II zaczęła tworzyć nową strukturę Kościoła katolickiego na terenach I rozbioru, i to bez zgody papieża, nie natrafiła na opór, a wręcz przeciwnie. Kler kolaborował masowo z urzędasami carskimi, a zdrajcy Siestrzeńcewicz, Benisławski, Sierakowski i inni mianowani przez carycę „biskupami” ochoczo przyjęli sakry biskupie i pensje. Wkrótce wsparł ich i papież Pius VI — przysłał nuncjusza Archettiego, zatwierdził nową rosyjską strukturę Kościoła katolickiego, całkowicie niezależną od polskiej, i sam wyświęcił „biskupów” Katarzyny.

Karty szczególnej zdrady i hańby zapisali jezuici. Mimo kasaty zakonu przez papieża w 1773 r., Prusacy i Rosjanie pozwolili im działać i nadal wychować młodzież. Warunek był prosty: wychowywać polską młodzież w duchu posłuszeństwa zaborcom. Jezuici gorliwie to wypełniali. Komisja Edukacji Narodowej nie objęła swym działaniem terenów I rozbioru. To powinno nam uświadomić, jakie „zasługi” Kościół i jezuici wyrządzili Polsce.

Następnym przyczynkiem dla „wzmacniania” naszej niepodległości przez Kościół katolicki było obalenie Kodeksu Zamojskiego w 1780 roku. Kolejny raz Kościół uniemożliwił naprawę państwa. Po wstrząsie wywołanym przez I rozbiór panowała zgoda co do konieczności reform i ratowania pomniejszonego kraju. Zadanie opracowania zbioru praw sejm pod wpływem króla Stanisława Augusta powierzył w 1776 r. byłemu kanclerzowi koronnemu Andrzejowi Zamojskiemu. Wśród twórców Kodeksu był http://m.in. Józef Wybicki. Nuncjusz papieski Archetti nasłał swego agenta biskupa sufragana płockiego Krzysztofa Szembeka, by go o wszystkim informował. Po dwóch latach pracy, w roku 1778 Kodeks był gotowy do przedstawienia sejmowi.

Kodeks Zamojskiego miał umocnić państwo, przede wszystkim więc ograniczał przywileje Kościoła. Wprowadzał też pewne zmiany polityczne i ujednolicał prawo. Biskupi nie chcieli jednak zgodzić się na jakiekolwiek ograniczenie swoich przywilejów. Nuncjusz Archetti na polecenie papieża przystąpił do kontrakcji. Szukał sojusznika nawet w rosyjskim ambasadorze Stackelbergu. Kardynał Pallavicini w imieniu papieża zalecał szczególną ostrożność: „Porozumienie i współpraca nasza z państwem heretyckim nie powinna tam wyjść na jaw, gdyż to przyniosłoby nam szkodę, jakkolwiek Opatrzność posługuje się nieraz takimi środkami celem pokrzyżowania ludzkiej polityki dla dobra Kościoła i jego głowy”. Ale nawet naciskany przez nuncjusza Stackelberg odmówił bezpośredniego poparcia.

Król usiłował przekonać Kościół do konieczności reform — pytał o powody sprzeciwu, skoro proponowane rozwiązania były od dawna stosowane w innych krajach katolickich: „Dlaczego Polska ma być niżej ceniona? Czyż nie zasługuje ona na te same łaski i względy?”. — Naiwniak… Przypominał też, że nasz kraj był przez wieki przedmurzem chrześcijaństwa… Król nie zaniedbał nawet wysłania do Rzymu do papieża swego posła, zaufanego księdza, Włocha Ghigiottiego. Bezskutecznie. Widząc, że nuncjusz zamierza użyć liberum veto i zerwać sejm, aby obalić Kodeks, król — chcąc ratować reformy — wycofał projekt spod obrad i przeniósł na sejm 1780 r.

Archetti działał zza kulis „przy pomocy wrzawy, intryg, gróźb i złota”. Na sejmiki ruszyli zakonnicy, sączyć jad do uszu pijanej szlachty, swoje robili kapelani i spowiednicy magnatów. Urzędnikom tłumaczyli, że Kodeks wprowadzi ich odpowiedzialność karną; magnatom, że pozbawi ich tytułów książąt i hrabiów; szlachcie, że ograniczy jej władzę nad chłopami; hołocie szlacheckiej, że straci prawa polityczne. Na sejmiku w Środzie przygotowano zamach na życie Wybickiego. W ogóle nie podnoszono najważniejszej sprawy — ograniczenia przywilejów Kościoła — z obawy, że szlachta mogłaby to poprzeć. Ponieważ nikt nie czytał Kodeksu, ta intryga Kościoła trafiła na podatny grunt.

W tej sytuacji król postanowił powołać komisję sejmową do zbadania Kodeksu i wprowadzenia jakichś zmian. Zgodził się na to nawet… Stackelberg, ale… nie Kościół! Pallavicini pisał do Archettiego: „Ojciec Święty ufa Waszej Przewielebności i wierzy, że W.P. użyje wszelkich środków dla obalenia kodeksu”.

Na sejmie przekupieni przez nuncjusza posłowie wśród wrzawy zaczęli demonstracyjnie Kodeks drzeć i rzucać na ziemię. Sejm podjął uchwałę: „(…) tenże Zbiór Praw na zawsze uchylamy i na żadnym sejmie aby nie był wskrzeszany, mieć chcemy”. Wspaniałą okazję naprawy państwa 13 lat przed Konstytucją 3 maja zmarnował Polsce Kościół. Takie to są „zasługi Kościoła dla Polski”.

Chyba jednak największym udziałem Kościoła katolickiego w zachowaniu naszej niepodległości i przetrwaniu jako narodu dokonał popierając targowicę i wskazując drogę do drugiego rozbioru. Dużo obszerniej pisałem już o tym w osobnym wątku — „Konstytucja 3 maja a Kościół katolicki”, więc tylko w wielkim skrócie bo nijak pominąć takiej „zasługi” nie można.

Kler aktywnie popierał targowickich zdrajców, bo nie mógł się pogodzić z „bezbożnym, jakobińskim dziełem Konstytucji 3 maja”, postępowymi hasłami oraz utratą majątków, które Sejm Wielki przeznaczył na odbudowę wojska. Intrygował nuncjusz Saluzzo, który w listach do Rzymu przedstawiał Kołłątaja i Staszica jako jakobinów.

To papież Pius VI dał Rosji zielone światło do wojny z Polską i jej rozbioru, kierując 24.02.1792 r. brewe dziękczynne do Katarzyny II, w którym nazwał ją heroiną stulecia i sławił jej podboje. Wśród nich wymienił I rozbiór Polski. Wszak było tuż po uchwaleniu Konstytucji 3 maja, którą Kościół zwalczał jako jakobińską. Papież dążył też do wciągnięcia Rosji do wojny z rewolucją francuską. Nikt nie idzie na wojnę bez nadziei zdobyczy, najlepiej terytorialnych. Papież dał carycy jasny sygnał, że zapłaty należy szukać w Polsce. Toteż za trzy miesiące Rosja, pewna swego, uderzyła na Polskę.

To wróg Polski papież Pius VI pobłogosławił targowicę, „aby stworzenie konfederacji stało się początkiem spokojności i szczęścia Rzeczypospolitej”. Wspomniany nuncjusz Saluzzo namawiał króla do przystąpienia do targowicy. Nic dziwnego, że wielu biskupów aktywnie działało wśród targowickich zdrajców. Ich kapelanem był biskup Sierakowski; przywódcą na Litwie — Kossakowski; Skarszewski zwolnił Polaków z przysięgi na wierność Konstytucji 3 maja; biskup Okęcki listem pasterskim zarządził modły o powodzenie targowicy i został cenzorem wydawnictw; działali bp. Massalski i Adam Naruszewicz.

Wdzięczna targowica przywróciła Kościołowi majątki, cenzurę wydawnictw i zwróciła oświatę. Tenże nuncjusz Saluzzo czynił starania o wysłanie polskiej kawalerii narodowej na wojnę z… rewolucyjną Francją!
Kolejny raz pomocną dłoń Kościół katolicki podał Polsce na „sejmie hańby” w Grodnie w 1793 r., pomagając Rosji i Prusom zalegalizować II rozbiór.

Po klęsce Polski w wojnie w 1792 r. i zaprowadzeniu rządów targowicy Rosja przysłała do Warszawy ambasadora Sieversa z zadaniem doprowadzenia do II rozbioru i ratyfikacji traktatów rozbiorowych przez polski sejm. Koszty, czyli łapówki, pokrywała do spółki z Prusami. Kościół był wdzięczny targowicy i Rosji za obalenie jakobińskiej Konstytucji 3 maja, przywrócenie mu edukacji młodzieży i majątków zabranych przez Sejm Wielki na odbudowę wojska polskiego.

Toteż wśród głównych aktorów „sejmu hańby” byli biskupi:
Skarszewski, targowicki podkanclerzy, ten sejm organizował.
Kossakowski rosyjskim złotem przekupywał i dobierał posłów (67 dukatów od głowy)
Massalski wygłaszał prorosyjskie mowy „o nieograniczonej ufności we wspaniałomyślność cesarzowej.”

W kościołach warszawskich czytano list pasterski bpa Okęckiego z 2.09.1792 r., w którym wzywał do modłów, „ażeby Bóg błogosławił pracom konfederacji generalnej dla dobra ojczyzny podjętym.”

Kiedy już po II rozbiorze uproszony przez króla Stanisława Augusta kardynał protektor Polski Antici błagał papieża Piusa VI o interwencję na rzecz Polski, papież odpowiedział, że uważa ją za nieodpowiednią w obecnych okolicznościach, i radził kapitulację przed zaborcami. Ważniejsze dla Kościoła było utopienie we krwi rewolucji francuskiej.

Przedstawiłem tylko te największe klęski w naszej historii do czasu rozbiorów. Ja już pomijam takie drobnostki historyczne, które nie miały żadnego, bądź większego znaczenia dla historii Polski, takich choćby jak np. to, że w słynnym strajku dzieci we Wrześni przeciw nauczaniu modlitwy „Ojcze Nasz” po niemiecku zaprotestowali rodzice poprzez swoje dzieci a nie Kościół poprzez swoich funkcjonariuszy. Temat ich nie interesował i nie byli stroną w sporze — skąd my to znamy…

Do doprowadzenia do rozbiorów walnie przyczynił się Kościół katolicki. Fałszerze historii w sutannach czynią wszystko, by wymazać z pamięci narodu rolę Kościoła w rozbiorach. Wymazać, że katolicki kler sterował polską polityką i podporządkowywał ją interesom obcego państwa — Państwa Kościelnego. Przecież kanclerzem lub podkanclerzym zawsze był duchowny, prymas przewodniczył senatowi i był interreksem, a kościelne awanse zależały od wysługiwania się interesom Kościoła i cesarzy niemieckich.

Wychowawcami dzieci władców (także magnatów) byli prawie zawsze duchowni. Do tego Kościół dzierżył oświatę i jedyne wówczas masowe medium — ambonę. Kościół przez wieki miał monopol w edukacji Polaków, tylko na krótko przerwany epizodem wspaniałych szkół ewangelickich doby reformacji. „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” — proroczo napisał Jan Zamojski w akcie fundacyjnym swojej Akademii.

To Kościół był piewcą złotej wolności, obrońcą wolnej elekcji i liberum veto. Potrzebował ich, aby utrzymać Polskę w stanie anarchii, by móc ją grabić bez przeszkód. To Kościół katolicki wychowywał polską młodzież, zaszczepiał jej fanatyzm katolicki, kołtuństwo i anarchię. To Kościół katolicki zamordował Polskę.

 Najwięksi zdrajcy w naszej historii to http://m.in. kardynał Radziejowski, biskupi: św. Stanisław, Kossakowski, Massalski, Młodziejowski, Ostrowski, Trzebicki. Cywilni zdrajcy: Hieronim Radziejowski, Adam Poniński, Ksawery Branicki, Szczęsny Potocki i inni byli wychowankami szkół katolickich, w ogromnej większości jezuickich. To Kościół siał nietolerancję, pogardę. Efekt tego katolickiego ogłupiania był taki, że Polska od połowy XVII wieku nie wniosła do kultury europejskiej NIC! Nie mówiąc o nauce, zlikwidowanej zupełnie, wyciętej równo z trawą.

Wydarto Kościołowi edukację właściwie przypadkiem: papież w 1773 roku skasował zakon jezuitów. Z dnia na dzień w polskiej oświacie powstała pustka. Wykorzystał to król Stanisław August i doprowadził do powołania przez sejm Komisji Edukacji Narodowej. Dzieło KEN cofnęła targowica, która w 1792 roku zwróciła edukację Kościołowi. Trochę tego ziarna jednak wykiełkowało, mimo wysiłków kleru, by wszelką wolną myśl wytępić.
Odrębna kwestia to oświata ludu. Nawet KEN nie zrobiła tu wiele, bo nie zajmowali się nią jezuici, ale proboszczowie, a w praktyce organiści, często niepiśmienni.

Katolicki program nauczania dla ludu to wkuwanie na pamięć katechizmu i śpiew kościelny. Jedynym awansem społecznym dla przywiązanego do ziemi pańszczyźnianego chłopa była ministrantura, potem stanowisko kościelnego lub organisty. Polski robotnik potrafił wykonać tylko prace proste, a na stanowiska techniczne sprowadzano Niemców, Czechów, nawet Holendrów, niemal zawsze ewangelików. Zaś o edukacji dziewcząt nie było w ogóle mowy! Trudno się dziwić, że polscy emigranci do USA w XIX w., ogłupieni przez Kościół analfabeci, zapracowali na słynne „Polish jokes”.

Dlatego budzi przerażenie, że mimo tych doświadczeń ponownie wpuszczono Kościół do szkół. Jest nadzieja (choć mała), że katolicki kamień u szyi, który topił polską oświatę przez wieki i opóźniał rozwój kraju, będzie w końcu odcięty.
Równocześnie Kościół praktycznie nie płacił podatków, nawet na obronę Polski. Wysilał się tylko czasem na subsidium charitativum, czyli podatek dobrowolny. Zawsze były to ochłapy. W roku 1775 (już po I rozbiorze) Kościół zaczął płacić 600 tys. zł rocznie. Zmusił ich do tego… rosyjski ambasador Stackelberg!
Tu ukazała się bezmyślność Kościoła. Pazerność odjęła mu rozum: skarby jakie sobie nagromadził zagrabili mu w czasie potopu Szwedzi. Owo doświadczenie niczego go nie nauczyło. Nachapał się ponownie, ale nadal nie chciał płacić podatków na obronę Polski i… znów Kościół został obrabowany podczas III wojny północnej przez Szwedów, Rosjan i Sasów.
Kler znowu zabrał się do wyłudzania pieniędzy od ogłupionych Polaków, nachapał się i… — dwie lekcje powinny wystarczyć — pewnie płacił wreszcie podatki? Ale przecież toż to Kościół katolicki, to i trzeci raz go oskubali — tym razem zaborcy. Potem jeszcze bolszewicy i hitlerowcy. Kościół przywilejami podatkowymi cieszy się nadal. Mało tego — Kościół jest jedynym podmiotem na który można przekazać darowiznę w nielimitowanej kwocie! Czy mam wyjaśniać jakie to niesie za sobą podatkowe nadużycia? Może w osobnym wątku…
Powyższe „zasługi” pomniejszyłem o wszelkie kościelne manipulacje przy obieraniu króli elekcyjnych, oraz związaną z tym stronniczością polityczną i konsekwencjami tych działań na dalsze losy naszego kraju, ponieważ opisałem już to w osobnym wątku:       http://forum.ioh.pl/viewtopic.php?t=13557

O tym jak Kościół zwalczał Konstytucję 3 maja, aktywnie popierał Targowicę — za co kilku biskupów zawisło też już pisałem:   http://forum.ioh.pl/viewtopic.php?t=13374

A o tym jak Kościół pozbawiał nas szans na odzyskanie Prus Książęcych jeszcze napiszę. W sumie od dawna mam już to gotowe ale muszę zweryfikować jeden dość bardzo istotny, aczkolwiek na pierwszy rzut oka niewiarygodny szczegół. Dlatego muszę się upewnić o czym piszę aby móc odpierać ewentualne ataki, na które mam nadzieję, że będę miał czas.

Mam ogromny żal do tzw. komuny, że przez choćby część okresu swoich rządów    (np. na początku kiedy była jawnie wroga Kościołowi) nie nauczała w szkołach o powyższych jego „ZASŁUGACH”. Nijak nie mogę tego zrozumieć. Po co zabiegać o poparcie Kościoła w systemie totalitarnym mającego wszelkie atrybuty siły, którego nie wybrało i nie popiera społeczeństwo? A może właśnie to tu jest pies pogrzebany…?
Kardynał Dziwisz niedawno powiedział, że „Kościół nie zasłużył na to aby czuć się w Polsce obco” — czyżby? ”
Źródło: https://forum.ioh.pl/viewtopic.php?t=17525

I. Od Redakcji KIP: To opracowanie znajduje pełne potwierdzenie w bardzo dobrze udokumentowanej książce ( ponad 500 pozycji literatury, w większości ze źródeł Kościelnych, w tym Watykańskich) Andrzeja Nowickiego pt. “1000 lat zatargów z papieżami” wyd. LSW, Warszawa 1950 r.  Inna pozycja tego autora pt. “Chłopi i biskupi” jest zamieszczona  na naszej stronie: Andrzej Nowicki: CHŁOPI A BISKUPI

Na początku XVIII wieku było w Polsce 60 klasztorów, natomiast w końcu tego wieku po dokonanych rozbiorach było 680 klasztorów, mimo spadku liczby wiernych.

Podobnie jest obecnie: w PRL-u było w Polsce ok.  70 biskupów i kościoły były pełne mimo tej “złej komuny” a obecnie mamy 170 biskupów, ogromną liczbę pobudowanych kościołów i nowych parafii, ale coraz mniej ludzi chodzi do Kościoła: według danych kościelnych uczęszcza stale 39 % ludzi w Polsce. Natomiast według niezależnych badań uczęszcza ok. 30 procent mieszkańców Polski.

I podobnie stan rozkładu Polski jest przedrozbiorowy jak w XVIII wieku.

II. Od Redakcji KIP: Polecamy dla Dociekliwych i Samodzielnie Myślących przeczytanie i przeanalizowanie, co najmniej zamieszczone na poniższych linkach teksty o: fałszowaniu historii Polski przez Watykan i Hierarchie Kościoła Katolickiego,  relacjach Polski z Watykanem, Rządu RP z KRK, Listach KEP i Biskupów przepraszających Niemców i Banderowców za ich zbrodnie na Polakach, oskarżaniu Polaków o niepopełnione zbrodnie, sojuszu z judaizmem przeciw Polakom, judaizacji Kościoła, procesach rozpadu Polski, współuczestnictwie Watykanu w budowie Nowego Porządku Świata  i historii Ziemi, ponieważ te z pozoru odległe tematyki łączą się ze sobą w pełny obraz. Zalecamy czytanie i analizowanie w podanej kolejności.

 Wnikliwe przestudiowanie i przemyślenie zawartych treści zaoszczędzi czytania kilkudziesięciu tysięcy stron, w tym zwłaszcza gazetowej „sieczki” lub „świątobliwej”, wyłączającej umysł „nowomowy”, gdzie ważna prawda ukryta jest w mieszance wielkich kłamstw z mało ważną prawdą, która służy jedynie uwiarygodnieniu wielkich kłamstw.

Więc trzeba czytać i analizować, analizować, analizować… i wydobywać ważną prawdę na powierzchnię oraz … realizować według zasady australijskich Aborygenów: „Musisz stać się tą zmianą, którą chcesz widzieć w świecie.”

Redakcja KIP

Comments

  1. fiesta says:

    JAK WATYKAN ZNISZCZYŁ POLSKĘ ???

    Zapoznalem sie z trescia powyzszego artykulu i musze stwierdzic, ze artykul nie jest obiektywny w sprawach dotyczacych KK w Polsce, poniewaz nie zawiera informacji dotyczacych wplywu KK na kulture, nauke i wychowanie Polakow.
    A takim klasycznym przykladem wysokiego morale i patriotyzmu Polakow jest piesn “Bogurodzica” spiewana przed glosna BITWA POD GRUNWALDEM (lipiec 1410r) , ale strona KIP nie podala tego typu informacji uzupelniajacych w artykule dotyczacym 607 rocznicy Bitwy pod Grunwaldem autorstwa BOLSZEWIKA z WPS (wierne pacholki sowieckie) D.Kosiura na stronie:
    https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2017/07/607-rocznica-zwyciestwa-slowian-pod-grunwaldem/
    Zreszta D.Kosiur slynie z podawania zmanipulowanych informacji, ktore sa pisane z bolszewickiego punktu widzenia D.Kosiura.

    Owszem, KK jako instytucja mial swoje wznosy i upadki i odpowiedzialnosc za to ponosi hierarchia KK. Ale pisanie wylacznie o samych wadach hierarchii KK, a pomijanie hierarchii KK, ktora zapisala sie pozytywnie w historii Polski jest dowodem na MANIPULOWANIE PODAWANYMI INFORMACJAMI i uprawianiem GEBBELSOWSKIEJ PROPAGANDY.
    Poza tym Polska miala wielu wrogow na przestrzeni wiekow, do ktorych naleza:
    NIEMCY, ROSJA, ZYDOSTWO, TATARZY, TURCY, SZWEDZI etc , ktorzy dokonali wielu zniszczen kraju i zbrodni na Polakach oraz wrogami byli rowniez RODZIMI ZDRAJCY wywodzacy sie z kregow magnaterii, szlachty, poslow, senatorow, ksiazat etc.
    W zwiazku z tym oskarzanie wylacznie KK o zniszczenie Polski jest zaklamywaniem historii Polski i bezczelnym oglupianiem Polakow, i do tego oglupiania Polakow reke przyklada rowniez redakcja KIP (Klub Inteligencji Polskiej ?).

    Ale na tym jeszcze nie koniec, poniewaz nalezy przypomniec o wadach czlowieka, takich jak: PYCHA, CHCIWOSC, NIECZYSTOSC, ZAZDROSC, PODLOSC, OSZCZERSTWA, LENISTWO, PIJANSTWO, BRAK PATRIOTYZMU, TCHORZOSTWO, KLAMSTWO, NAIWNOSC, GLUPOTA etc, ktorymi przesiaknieci sa rowniez Polacy i z tego wniosek, ze Polacy nie sa narodem idealnym, czyli bez wad – patrz przyklady w rodzinach.
    Pomimo tego, ze 90% Polakow deklaruje swoj zwiazek z KK to okolo 30% uczeszcza do kosciola, a to jest z kolei sygnal, ze Polacy sa zorientowani w sprawach polityki uprawianej przez hierarchie KK oraz ze KK nie jest glowna sila oddzialywujaca na spoleczenstwo w Polsce co widac nawet po frekwencji wyborczej i wynikach glosowan na szczeblu lokalnym i panstwowym.

    “TAKIE RZECZPOSPOLITE, JAKIE NARODU CHOWANIE” – twierdzil ksiadz A.Frycz-Modrzewski, ktory w 1551r wydal ksiege pt. “O NAPRAWIE RZECZPOSPOLITEJ”.
    Z kolei ksiadz S.Staszic ostrzegal Polske i Polakow przed wrogami wewnetrznymi i zewnetrznymi.
    Historyk i filozof prof.F.Koneczny w ksiaze pt. “SWIECI W DZIEJACH NARODU POLSKIEGO” pisal o zdradzieckich rzadach SASOW w kolaboracji z Hohenzollernami i carem Rosji Piotrem I-szym przeciwko interesom Rzeczpospolitej – patrz fragment na stronie:
    http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/feliks_koneczny/swieci/182.php

    Juz te 3 powyzsze przyklady dowodza, ze KIP podaje zmanipulowana historie Polski !

    W zwiazku z tym artykul jaki ukazal sie na stronie KIP dotyczacy wylacznej napasci na KK i Watykan jest forma kampanii propagandowej przeciwko KK i nie ma nic wspolnego z obiektywnym przedstawianiem wydarzen z historii Polski.

    p.s.
    Czy redakcja KIP bedzie miala odwage zamiescic moj pelny komentarz ?

    • Klub Inteligencji Polskiej says:

      Szanowny Panie
      W części się zgadzamy, że nie tylko Watykan i hierarchia Kościoła Katolickiego mieli udział w zniszczeniu Polski. Należy zaliczyć tu magnatów, żydów, niektórych króli i także szlachtę, co stanowiło podłoże do oddziaływań zewnętrznych. Aby ująć te wszystkie czynniki na przestrzeni dziejów oficjalnej i zadekretowanej przez KK historii, tak jak Autor tego artykułu, to tekst nawet tak syntetyczny musiałby być dużo dłuższy. Ale ponieważ dominuje przekaz historyczny, w którym niewiele mówi się o Watykanie, i hierarchii KK, więc uznaliśmy, że takie syntetyczne ujęcie tego jednak najważniejszego wpływu na przestrzeni dziejów na los polskiej państwowości i Polaków jest uzasadnione, a potwierdzają to m.in. zamieszczone w ostatnim czasie artykuły. Ponadto potwierdza to dobitnie książka Andrzeja Nowickiego “1000 zatargów z papieżami”, bardzo dobrze udokumentowana. Biorąc pod uwagę duże “zasługi” KK w fałszowaniu historii i wybielaniu swoich “ciemnych kart” poprzez duże wpływy, to uwzględniając ostatnie dokonania i współudział w transformacji i skolonizowaniu Polski po 1989 r. uważamy zwrócenie uwagi Polaków na hierarchię KK za uzasadnione. Odnośnie wpływu na kulturę, naukę i wychowanie Polaków to należy oceniać po skutkach, tak samo jak wpływ obecnej edukacji i mediów. Niestety analizując oddziaływanie hierarchii KK w wielu sferach, przede wszystkim w sferze politycznej to niestety trzeba patrzeć w miarę całościowo i rozróżniać zachowania i decyzje według ich wagi: nic nie ważne, gołosłowne marketingowo osłonowe, mało ważne, średnio-ważne, ważne, bardzo ważne i fundamentalne dla Państwa i Narodu. Niestety przy takim ujęciu w miarę kompleksowym okaże się że w zakresie działań i zachowąń o małej wadze politycznej tych zachowań jest dużo pozytywnych, ale niestety wraz ze wzrostem wagi spraw i decyzji to przeważają i to zdecydowanie działania negatywne, chociażby dokumentowane z ostatnich lat na naszych łamach.
      Pozdrawiamy ciepło

      • fiesta says:

        Szanowna Redakcjo KIP

        W/g mojej analizy, nastapil bezpardonowy atak wylacznie na KK, o czym swiadczy sam tytul artykulu “JAK WATYKAN ZNISZCZYL POLSKE” (zdanie w czasie przeszlym dokonanym) oraz szereg odpowiednio dobranych przykladow z historii Polski i historii KK podanych przez Autora artykulu, ktore posluzyly Autorowi jako glowny argument do ataku na KK i oskarzenia KK o zniszczenie Polski, co jest dowodem na to, ze artykul jest ZMANIPULOWANY i TENDENCYJNY oraz obliczony na naiwnosc i niewiedze polskiego czytelnika, ktoremu mozna wszystko wmowic i nim manipulowac.
        Dla uwiarygodnienia swoich tez, Autor podparl sie autorytetem Andrzeja Nowickiego (ATEISTY, MASONA i MISTRZA lozy masonskiej Wielki Wschod Polski), ktory robil kariere naukowa w okresie PRL i to tez ma swoja wymowe.
        Swiatlym Polakom nie trzeba wyjasniac co to jest masoneria, czym sie zajmuje i kto kontroluje ta organizacje.
        Wiec dycyzja jaka podjal A.Nowicki wstepujac do masonerii nie jest godna Polaka i podwaza autorytet samego A.Nowickiego, mniejsza z tym, czy A.Nowicki faktycznie jest Polakiem z dziada pradziada i babki prababki, czy tez posiada przodkow neofitow osiadlych we wczesniejszych wiekach w Polsce.
        Poza tym A.Nowicki napisal ksiazke pt. “PAPIEZE PRZECIW POLSCE”, w ktorej opisuje postacie papiezy dzialajacych na szkode Polski, czyli nie gnoi calego KK jak to uczynil Autor w swoim ZMANIPULOWANYM ARTYKULE PROPAGANDOWYM, co rowniez dowodzi, ze artykul Autora jest TENDENCYJNY w celu oglupienia polskiego czytelnika.

        Od siebie dopisze, ze wielokrotnie pisalem na grupach dyskusyjnych, ze cesarz niemiecki Otton I zostal mianowany przez owczesnego papieza KK Jana XII cesarzem “swietego cesarstwa rzymskiego narodu niemieckiego” (tak brzmiala pelna nazwa) i stal sie zwierzchnikiem samego papieza ( opis znajduje sie na stronie: http://www.newadvent.org/cathen/08426b.htm )
        oraz pisalem o korupcji i burdelu w samym Watykanie co bylo hanbiace dla instytucji zwanej KK zaznaczajac, ze KK mial swoje wznosy i upadki na przestrzeni wiekow.
        Wazny jest rowniez fakt, ze wielu papiezy bylo osobami swieckimi (bez swiecen kaplanskich) oraz byly to osoby swieckie narzucone KK przez wladce panstwa niemieckiego w zamiarze prowadzenia polityki w interesie niemieckim i te bezsporne fakty potwierdzaja polscy historycy, jak: W.Konopczynski i F.Koneczny, ktorzy ponadto opisuja dodatnie i ujemne wplywy hierarchow KK na polityke prowadzona przez wladcow Polski i to sa sygnaly, ze W.Konopczynski i F.Koneczny zrobili to w sposob PROFESJONALNY i OBIEKTYWNY.
        Tymczasem Autor artykulu podanego na stronie KIP zastosowal taktyke paly i wali na oslep jak popadnie w caly KK i Redakcja KIP nie zwrocila na to uwagi, az do mojej interwencji.

        Nawet A.Nowicki (patrz tytul ksiazki “PAPIEZE PRZECIW POLSCE”) dostrzegl roznice i nie napisal, ze KK dzialal przeciwko Polsce, poniewaz to byloby niezgodne z prawda historyczna.
        Natomiast Autor artykulu w swoim zaslepieniu zrzucil wine na caly KK za rzekome “zniszczenie” Polski, co swiadczy o OSZOLOMSTWIE i MANIPULACJI.

        Na zakonczenie swoich wywodow przytocze postac Jozefa Kosseckiego, ktory zajmowal sie “cybernetyka spoleczna” (manipulacja umyslami) , ktorego zwolennicy komunizmu i Rosji uznali za swoj “autorytet”, poniewaz J.Kossecki byl zwolennikiem Moskwy.
        Natomiast nikt nie napisal, ze J.Kossecki byl agentem SB i prowadzil wyklady w dziedzinie manipulacji umyslami w szkole SB oraz byl w stopniu majora ORMO i obronca PZPR, ktorej byl czlonkiem do samego konca, az do momentu rozwiazania PZPR.
        Z kolei PZPR byl zydo-bolszewickim tworem powstalym na bazie PPR i ZPP, i obydwie te organizacje powstaly w ZSRR i byly agenturami Moskwy.
        W zwiazku z tym jak mozna byc polskim patriota i jednoczesnie autorytetem skoro jest sie czlonkiem obcej organizacji i wyznawca obcej i anty-polskiej ideologii ?

        Zwolennicy komunizmu i Moskwy rowniez uwazaja rezysera B.Poreba za swoj “autorytet” i tez nie podaja, ze B.Poreba byl zagorzalym zwolennikiem PZPR i byl przeciwny rozwiazaniu PZPR.
        Wiec tutaj ponowne pytanie:
        A co komunizm i PZPR maja wspolnego z Polska i polskoscia ?

        Autor i Redakcja KIP probuje ukazac A.Nowickiego jako “autorytet”, ale nie jest podana informacja o powiazaniu A.Nowickiego z MASONERIA, tym bardziej, ze masoneria prowadzila walke z KK, ale masoneria nie prowadzila walki z komunizmem, ktory byl zagrozeniem dla Panstwa polskiego (II RP) oraz A.Nowicki rowniez nic nie pisze o zagrozeniach dla Polski ze strony komunizmu i masonerii, a tego wymaga nie tylko obiektywizm, ale rowniez patriotyczny obowiazek kazdego Polaka i Polki, ale A.Nowicki nie wykazuje zainteresowania w tych tematach.
        Obiektywnosc rowniez wymaga weryfikacji zrodel informacji i zgodnosci z faktami.
        Czy ktos probowal sprawdzic informacje podane przez A.Nowickiego i zrodla tych informacji ?

        W przeszlosci, zwolennicy ateizmu i komunizmu powolywali sie na autorytet Z.Kosidowskiego, ktory negowal istnienie Jezusa i twierdzil, ze historycy rzymscy nie odnotowali obecnosci Jezusa w swoich rocznikach.
        Otoz jest to nieprawda, poniewaz az 3 historykow rzymskich wspomina o Jezusie, a ponadto o Jezusie wspomina kosciol syriacki i kosciol koptyjski (powstaly w latach 40-tych I-go wieku) oraz o Jezusie jest wzmianka w Talmudzie, pomimo, ze jest negatywna.
        Informacja o Jezusie znajduje sie rowniez w zwojach znalezionych w Ras Shamra (Egipt) oraz w zwojach znalezionych w okolicach Morza Martwego (Palestyna), ktore pochodza sprzed okolo 2 tysiecy lat i wczesniej.
        W/g zapisu Esenczykow (grupa religijna), Jezus byl duchem w ludzkim ciele.
        To sa informacje spoza kregow KK i tym samym taki “autorytet” jak Z.Kosidowski, ktory byl zagorzalym przeciwnikiem chrzescijanstwa i KK sam wyszedl na durnia i jeszcze probowal zrobic durniow z Polakow.

        R.Dmowski pisal, ze katolicyzm jest istota polskosci, a ja twierdze, ze chrzescijanstwo jest dodatkiem do polskosci, poniewaz w Polakach nadal tkwia slowianskie obyczaje, a przede wszystkim cecha charakterystyczna Polakow jest slowianskie DNA i wysoki wspolczynnik haplogrupy R1a1a , ktory jest podobny jak u ludow Indii oraz Iranu.
        Poza tym okolo 30% Polakow praktykuje katolicyzm, pomimo, ze 90% Polakow jest ochrzczonych.
        Z kolei patrzac na negatywna role Watykanu i hierarchow KK w Polsce w ciagu ostatnich ponad 50 lat , znaczna czesc Polakow jest uprzedzona do KK, tym bardziej, ze KK i Watykanem zawladnela ZYDOMASONERIA, ktora dazy do narzucenia swiatu JWO (Jew World Order – zydowskiego porzadku swiata). I tutaj Polacy powinni stanowczo sprzeciwic sie Watykanowi i zydostwu, ktore kontroluje KK w Polsce i praktycznie odebrac majatek koscielny, ktory jest wlasnoscia parafian, a nastepnie wyrzucic na zbity pysk z kosciolow wszystkich pracownikow KK w Polsce, ktory podlega pod Watykan (obce panstwo/instytucje) i zaprowadzic rzady parafialne z prawem wybierania wlasnego ksiedza, ktory bedzie podlegal pod rade parafialna w danej miejscowosci zlozona z mieszkancow tej miejscowosci.
        Ta zasada oddolnego wyboru pozwoli parafii na kontrolowanie ksiedza i ksiadz bedzie musial byc lojalny wobec parafii, a nie biskupa jak dotychczas, bo biskup jest uzalezniony od papieza i Watykanu, a taka sytuacja oznacza “panstwo w panstwie” i zerowanie na Polakach.
        Tym sposobem Polacy pozbeda sie rowniez zydostwa z kosciolow w Polsce, ktore stanowi najwieksze zagrozenie dla Panstwa i Narodu polskiego.

        fiesta

    • Klub Inteligencji Polskiej says:

      W uzupełnieniu do naszej odpowiedzi i w podsumowaniu do obu Pana komentarzy: W OKRESACH KIEDY W POLSCE NIE BYŁO NUNCJUSZY PAPIESKICH, POLSKA NIE MIAŁA ŻADNYCH PROBLEMÓW I KONFLIKTÓW Z SĄSIADAMI !!!

      • fiesta says:

        p.s.
        Na temat szkodliwosci ZYDOW w Polsce jest szereg opracowan historycznych: Konopczynskiego, Jeske-Choinskiego, Niemojewskiego, Sobieskiego, Cholonieckiego, Didier, Trzeciaka, Morawskiego etc.
        Zydowska szkodliwosc ma swoje zrodlo w naukach TALMUDU, ktory przetlumaczyl ks.prof.I.B.Pranaitis i wydal w 1892r w Petersburgu.
        Z kolei o ZYDOWSKIEJ ZARAZIE WYNISZCZAJACEJ POLSKE pisal 200 lat temu ksiadz dr S.Staszic w “Przestrogach dla Polski”, nie pomijajac slow swojej krytyki pod adresem czesci szlachty i magnaterii.

        Powyzsze informacje sa udokumentowane historycznie.

        fiesta 23.03.2018r

    • mostrone says:

      Andrzej Frycz Modrzewski – wspomniany jako ksiądz – to sztandarowy HERETYK (zdaniem KK 🙂 i dzięki KK nie wiemy nawet, gdzie został pochowany. Używanie go jako argumentu za obroną KK i jego roli w historii Polski jest trafione jak gołąb o parapet 🙂

      • fiesta says:

        Cytat:
        „TAKIE RZECZPOSPOLITE, JAKIE NARODU CHOWANIE” – twierdzil ksiadz A.Frycz-Modrzewski, ktory w 1551r wydal ksiege pt. „O NAPRAWIE RZECZPOSPOLITEJ”.

        KOMENTARZ fiesta

        Wy obywatelu “MONSTRONE” najzupelniej nie znacie tresci pracy ks.A.F.Modrzewskiego i “trafiliscie jak kula w plot”.
        p.s.
        W jakiej czesci Polski uzywaja okreslenia “trafione jak golab o parapet” ?

  2. fiesta says:

    Cytat z powyzszego artykulu pt. “JAK WATYKAN ZNISZCZYŁ POLSKĘ”:

    “Na sejmie przekupieni przez nuncjusza posłowie wśród wrzawy zaczęli demonstracyjnie Kodeks drzeć i rzucać na ziemię. Sejm podjął uchwałę: „(…) tenże Zbiór Praw na zawsze uchylamy i na żadnym sejmie aby nie był wskrzeszany, mieć chcemy”. Wspaniałą okazję naprawy państwa 13 lat przed Konstytucją 3 maja zmarnował Polsce Kościół. Takie to są „zasługi Kościoła dla Polski”.

    KONTRARGUMENT

    “Czasy saskie są najsmutniejszym ustępem z dziejów polskich. Wiodły one królestwo polskie do upadku. O przyczynach tego ileż rozmyślano!
    Wielu mniema, że przyczyną upadku polskiego państwa był brak silnych rządów, a otóż właśnie za nieszczęsnych czasów saskich były rządy najsilniejsze.
    August II Sas mógł mieć panowanie olśnione sławą, gdyby miał choć trochę w sobie myśli wielkiej i godnej królewskiej dostojności. W dwa lata po wstąpieniu na tron doczekał się, że w pokoju zawartym w Karłowcu (w południowych Węgrzech) Turcja ustępowała równocześnie z Węgier i z naszego Podola. Kamieniec Podolski wracał do polskiej korony, a Turcja – dzięki zwycięstwom Sobieskiego – przestała być grożącą Europie potęgą militarną. Z małym już stosunkowo trudem można było teraz zabrać się gruntownie do Tatarów i dotrzeć do wybrzeży czarnomorskich. W każdym zaś razie miała Polska teraz ręce wolne do polityki bałtyckiej. Nadszedł sposobny czas, żeby Hohenzollernów wyrzucić z Prus Książęcych.
    Zamiast tego cóż się dzieje?
    Król wiąże się z Hohenzollernem tajnym przymierzem i zezwala mu wkroczyć zbrojnie do Prus Królewskich. Już zajął Elbląg w r. 1699 i gotował się zająć Pomorze Gdańskie. Król zgadzał się na to!
    Odstępował całą prowincję, pozwalał ją zabrać i to podczas pokoju, bez wypowiedzenia wojny!
    Oczywiście, że zrobił się hałas w sejmie; powstało nawet stronnictwo myślące całkiem słusznie o tym, żeby zrzucić z tronu takiego zdrajcę.
    Wkrótce nowa zdrada; w dwa lata potem w r. 1701, elektor brandenburski Fryderyk przyjął tytuł królewski, ale króla nie brandenburskiego, lecz pruskiego, w czym mieściło się tedy roszczenie do całych Prus, do Elbląga, Gdańska i Torunia. Polska była zaskoczona tą koronacją, ale August zdrajca wiedział o tym zamiarze i znowu w tajnej umowie dał swą zgodę. Uważał Polskę za przedmiot handlu.
    Kosztem Polski kupował sobie zgodę Hohenzollernów na to, żeby się zrobić w Polsce królem dziedzicznym z władzą absolutną.
    On uznawał tylko interes swej dynastii (wettyńskiej), byle rozszerzyć jej panowanie. Polska miała stanowić doczepkę do Saksonii, jakby jej rozszerzenie. Gdyby złączył ze swym rodzinnym elektorstwem saskim dziedzicznie całą Polskę i Litwę, byliby Wettynowie bez porównania silniejsi od Habsburgów i Hohenzollernów razem – Sasi rządziliby Rzeszą Niemiecką.
    Na to żaden książęcy dom niemiecki nie przystałby i August Sas miałby nieustanną wojnę przeciwko sobie, ryzykując nawet swoją własną Saksonię.
    Obmyślił więc sposób na to: skoro nie można otrzymać od sąsiadów zgody na to, by cała Polska stała się własnością jego domu, więc niechby część, a resztą podzieli się z sąsiadami! Więc rozbiór Polski? Tak jest.
    Król polski przygotowywał rozbiór państwa polskiego!
    Długo trwały oczywiście przygotowania, pokryte głęboką tajemnicą. Zaczyna się nieznany dotychczas nigdy rząd, rządzący w tajemnicy, nie dopuszczający obywateli do swych tajemnic. Prawdziwe rządy sprawowali Sasi.
    (….)
    Tymczasem i Warszawa, i Kraków miały się znaleźć w ogniu nowej wojny.
    Nikomu Polska wojny nie wypowiedziała i nie o dostęp do morza walczyło się!
    Bo też była to wojna nie o Polskę, nie dla Polski, lecz przeciw Polsce, a prowadzona przez jej własnego króla.
    August zdrajca chciał też posiąść zgodę cara dla swych planów, żeby dynastyczna potęga Wettynów bezpieczna była także od wschodu. Darował za to Moskwie Inflanty i Kurlandię, a więc i tam na północy odbierał Polsce brzegi Bałtyku! Panujący wówczas car Piotr Wielki, bardzo przedsiębiorczy (który Moskwę przemienił na Rosję), chciałby jednak posiąść całe Inflanty, żeby się na dobre rozsiąść na brzegach Bałtyku. Ale druga połowa Inflant była w ręku Szwecji. Trzeba je było zdobyć. Zmawiają się więc obydwaj przeciw Szwecji.
    Tegoż samego 1701 r. zawarli umowę, w której Piotr zobowiązywał się złączyć swoje wojsko z saskim i wypłacić sto tysięcy rubli na… przekupywanie polskich senatorów. Odtąd rząd mógł być jeszcze silniejszy!
    Czyż chciał kto w Polsce nowych wojen szwedzkich?
    Ale chce tej wojny rząd i narzucił ją narodowi, bo to rząd silny, zrobi co chce.
    I wtrącił August Sas Polskę w odmęty wojny zwanej północną a która trwała całych 15 lat (1700-1715).
    Król szwedzki Karol XII zwyciężył wszelako Moskali pod Narwą, pod Rygą pobił złączone wojsko moskiewskie i saskie, a stamtąd ruszył prosto na Warszawę. Stolica była bezbronna. August otrzymuje od przekupionego senatu zezwolenie, żeby mógł wprowadzić do Polski swoje wojsko saskie; miał na myśli, że ono już w Polsce zostanie i że na nim będzie można oprzeć rządy absolutne. Ale i to wojsko zostało pobite, a Szwedzi zajęli i Warszawę, i Kraków (31 lipca 1702 r.). W drodze atakowali Częstochowę, lecz drobna warownia jasnogórska odparła atak także i tym razem. Lecz August Sas, tracąc jedną prowincję po drugiej, wreszcie musiał schronić się do Saksonii.
    Karol XII zażądał detronizacji Sasa. Znaczniejsza część narodu skorzystała chętnie z tej sposobności, żeby się pozbyć zdrajcy na tronie. Zamierzano ofiarować koronę Jakubowi Sobieskiemu. Przebywał on wraz z bratem Konstantym w Oławie na Śląsku, którą kupili sobie jeszcze w r. 1691.
    Nie troszcząc się o prawo międzynarodowe, wyprawił tam August oddział zbrojny i znienacka porwano obu królewiczów do Saksonii, gdzie byli więzieni aż do jesieni 1706 r.
    W braku Sobieskich oddało stronnictwo patriotyczne koronę wojewodzie poznańskiemu, Stanisławowi Leszczyńskiemu.
    Był to mąż nadzwyczajnej zacności i najświatlejsza w Polsce głowa; miał cały program reform, ażeby państwo wznowić i obdarzyć rządem silnym, lecz odpowiedzialnym przed sejmem. Wykluczał, żeby wolno było rządzić narodem bez zgody narodu.
    Karol XII popędził za Augustem do Saksonii i zdobył ją całą. Ale wojna północna trwała nadal i całe pięcioletnie (1704-1709) panowanie Leszczyńskiego składało się z ciągłych pochodów różnych wojsk we wszystkich kierunkach od Saksonii aż po Dniepr.
    W r. 1709 nastąpiła nagła zmiana. Król szwedzki poniósł od Piotra Wielkiego pod Połtawą taką klęskę, iż całą swą armię utracił. Leszczyński musiał uchodzić za granicę, uwożąc ośmioletnią córeczkę, Marię.
    August zdrajca, poparty przez cara Piotra, wracał do Warszawy i saskie wojska znów były w Polsce.
    Wojsko polskie było rozdzielone, a nigdzie nie rozstrzygało losów wojny. Było zbyt nieliczne, a korpus oficerski zdemoralizowany.
    Ten król nie tylko zaniedbywał armię polską, lecz wprost demoralizował ją, żeby była jak najsłabsza, bo on chciał się w Polsce opierać nie na polskim wojsku, lecz na saskim. Przykre stosunki panujące w armii zrażały co lepszych oficerów.
    (….)
    A tymczasem wojska saskie stały się plagą całej Polski; lada oficerzyna saski uważał się za pana i zwierzchnika ludności, a skarżyć się było niebezpiecznie, bo za oficerem stał… silny rząd. Nastała po prostu saska okupacja Polski. Sejm uchwalił wprawdzie, żeby było stale 70 000 wojska polskiego, ale król ani myślał wykonać tę uchwałę. Przebrała się wreszcie miarka cierpliwości. Nie wszyscy byli przecież przekupni, nie wszyscy cisnęli się do żłobu rządowego! Zawiązano w Tarnogrodzie konfederację przeciwko Sasom, ale wtedy król wezwał na pomoc cara i 18 000 wojska rosyjskiego przybyło na pomoc wojskom saskim. Po rozmaitych przejściach bardzo przykrych, zobowiązał się wprawdzie król wycofać wojsko saskie, ale pod warunkiem, że Polska i Litwa razem nie będą mieć wojska więcej, jak 24 tysiące; liczba śmiesznie już mała, jak na ówczesne stosunki. Póki by sejm tego warunku nie przyjął, miały pozostać w kraju wojska nie tylko saskie, ale też rosyjskie. Zwołano sejm. Jedyne jego posiedzenie odbyło się dnia 1 lutego 1717 r. w Warszawie. Odczytano warunki traktatu. Nikt nie zabrał głosu. Nie mógł nikt przemawiać przeciw, bo koło sali sejmowej stali cudzoziemscy żołnierze; byliby go zaraz porwali i wywieźli w niewiadomym kierunku! Za traktatem zaś przemawiać nikt nie chciał. Przesiedziano sześć godzin w milczeniu i stąd zowie się ten sejm w historii “niemym”.
    Tegoż roku latem wyprawił August zdrajca zbirów, wybranych pośród oficerów swego saskiego wojska, za Leszczyńskim za granicę, żeby go zgładzić skrytobójczo. Sprawa się wydała przedwcześnie i dzięki temu król Stanisław ocalał. Winnych… obdarzono wolnością.
    Leszczyńskiego spotykały w Europie Zachodniej wielkie honory, a młodociany król francuski Ludwik XV poprosił o rękę jego córki. W roku 1725 odbyła się jej koronacja i była królową francuską przez 43 lata do r. 1768.”

    ZRODLO:
    F.Koneczny – “Święci w dziejach Narodu Polskiego”

  3. jedensam says:

    Ja nie skomentuję, tylko kilka argumentów.
    Na wstępie: podobno 70% wyższych rangą hierarchów kościoła katolickiego w Polsce jest pochodzenia żydowskiego (chazarskiego, dla ścisłości)
    https://4lomza.pl/forum/read.php?f=1&i=496396&t=496396 :
    “Od zarania dziejów Kościół dążył do supremacji władzy religijnej nad świecką. Cel był prosty:
    podporządkować władzę świecką Kościołowi by objąć niepodzielnie rządy dusz i wyłudzać kasę. Kościół
    zawsze będzie zwalczał silną władzę, bo od słabych, zmuszonych do szukania poparcia z ambony da
    się wyłudzić więcej. Polska była areną, poligonem tej walki. Niestety, w naszym przypadku wygrał ten
    Kościół. Za osłabienie państwa i podporządkowanie go temu Kościołowi zapłaciliśmy cenę straszliwą,
    najwyższą w Europie.

    W roku 1079 Bolesław Śmiały odbudował potęgę Chrobrego. Z powodzeniem interweniował na
    Węgrzech i na Rusi, zdobył Kijów, koronował się na króla. Był sojusznikiem papieża, skutecznie bił
    Niemca. Ale duchowieństwo było wtedy w 80% niemieckie. Śmiały nie walczył z Kościołem, wręcz
    przeciwnie – umacniał go. Jego władza była jednak dla Kościoła zbyt silna. Gal Anonim, przecież
    zakonnik, w swojej kronice nazywa biskupa traditor – zdrajca. Oto fragment:
    „Jako król Bolesław był z Polski wyrzucony długo byłoby o tym mówić tyle jednak ujdzie powiedzieć, że
    nie godziło się pomazańcowi karać pomazańca cieleśnie, za jaki bądź grzech. To, bowiem zaszkodziło
    mu wielce, że gdy biskupa za zdradę skazał na obcięcie członków, więc do grzechu dodał grzech My
    jednak ani biskupa zdrajcę uniewinniamy,ani brzydką zemstę królewską pochwalajmy, lecz ostawmy te
    sprawę i opowiedzmy, jak przyjęto króla Bolesława na Węgrach.”

    Tak, więc krótko mówiąc przywrócenie tytułu królewskiego i wzmocnienie władzy Bolesława musiało
    budzić niezadowolenie u przywódców państw ościennych, przede wszystkim Niemiec i Czech, oni to za
    pomocą niektórych polskich rodów możnowładczych starali się zbudować opozycję przeciwko Królowi.
    Uczestniczył w tym Biskup Krakowski Stanisław, Gall uczynek Stanisława nazywa grzechem i zdradą,
    albowiem biskup złamał przysięgę wierności, którą ślubował Bolesławowi, kiedy brał od niego
    inwestyturę.

    Wbrew kłamstwom Kościoła – zdrajca w sutannie nie został zamordowany, tylko zgodnie z prawem
    skazany przez sąd za zdradę i stracony. Gdyby było inaczej, to natychmiast w glorii męczennika zostałby
    świętym – wszak każdy kult jest złotodajny dla kleru. Taki św. Wojciech został kanonizowany zaledwie
    dwa lata po śmierci! W przypadku Stanisława okazji zwyczajnie nie było, bo ludzie zdrajcę pamiętali.
    Wymazywanie zdrady z pamięci narodu zajęło oszustom w sutannach aż 174 lata. Wydatnie pomógł
    najazd tatarski w 1241 r., który spustoszył Polskę.

    Podczas rozbicia dzielnicowego. Kościół wszelkimi sposobami osłabiał państwo, szczuł na siebie książąt
    dzielnicowych. Za poparcie jednych przeciw drugim wyłudzał kolejne nadania i przywileje. W ten sposób
    zupełnie zanarchizował Polskę i stała się ona areną nieustannej wojny domowej. Osłabiona, straciła
    Śląsk, Pomorze, Ziemię Lubuską, płaciła Niemcom daninę lenną. Nie była w stanie uporać się z
    najazdami Prusów i ściągnęła sobie na kark zakon krzyżacki

    Na zjazdach w Łęczycy (1180 r.) w Borzykowej (1210 r.) i w Wolborzu (1215 r.) Kościół, wygrywając
    książąt przeciw sobie, wyłudził przywileje osłabiające cały kraj i całkowicie uniezależniając się od
    polskiego państwa. Kiedy Łokietek jednoczył Polskę i potrzebował złota na wojsko i zabiegi
    dyplomatyczne, papież zmusił go do… zwiększenia „świętopietrza”.

    W r. 1515 w czasie zjazdu wiedeńskiego. Zawarto wtedy układ, na mocy którego Zygmunt Stary i
    Kazimierz Jagiellończyk, król Czech i Węgier, oddali Habsburgom Czechy i Węgry. Za darmo! Tylko za
    zerwanie przez Habsburgów sojuszu z Moskwą.
    W polskiej dyplomacji rej wówczas wodzili biskupi Drzewiecki i Tomicki, papiescy niemieccy agenci.
    Kościół popierał wtedy Niemców, bo Polska słusznie nie kwapiła się do planowanej przez papieża wojny
    z Turcją. Dwa lata później Marcin Luter ogłosił swoje tezy. Niemców czekał wstrząs reformacyjny i wojny
    domowe…

    W 1582 roku, kiedy pobita przez Batorego Moskwa prosiła o pokój. Car Iwan Groźny w obliczu całkowitej
    klęski w toczonej od czterech lat wojnie zaczął mamić papieża obietnicami zawarcia unii prawosławia z
    Rzymem i swego udziału w wojnie z Turcją. Papież wysłał do Moskwy swego legata, jezuitę Possevina,
    który pośredniczył w rokowaniach pokojowych. Ten działał ze szkodą dla Polski i zmarnował Batoremu
    owoce wielkiego zwycięstwa. Można było uzyskać znaczne lepsze warunki pokoju.

    Po zawarciu rozejmu w Jamie Zapolskim car zaczął grać na zwłokę. Gdy Kościół zrozumiał że został
    wystawiony do wiatru, zaczął namawiać Batorego do kolejnej wojny obiecując 25 tys. dukatów
    subsydiów miesięcznie. Jednak plany wojenne pokrzyżowała śmierć króla Stefana.

    Kolejny raz Kościół katolicki „zasłużył” się dla Polski w 1596 r., zawiązując unię brzeską. Unia
    ostatecznie zburzyła w Rzeczypospolitej pokój religijny, który był podstawą jej potęgi. Gwarantowała go
    konfederacja warszawska, uchwalona przez sejm w 1573 r. Ten pokój religijny był solą w oku Kościoła
    katolickiego, gdyż zbory protestanckie rozwijały się o wiele prężniej niż katolickie parafie. Toteż biskupi
    na synodzie w Piotrkowie w 1577 r. rzucili na akt konfederacji klątwę. Papież potwierdził tę klątwę bullą z
    1578 r.

    Konfederacja warszawska, akt bezprzykładnej tolerancji religijnej w ówczesnej Europie, został przez
    UNESCO wciągnięty na listę Pamięć Świata. Tomasz Jefferson przyznawał, że pisząc konstytucję
    amerykańską, wzorował się na konfederacji warszawskiej. Smaczku temu dodaje, że jest to akt przez
    Kościół nadal wyklęty, co daje obraz „tolerancyjnego i miłosiernego” Kościoła.

    Kościół dążył do podporządkowania prawosławia. W 1589 r., wykorzystując utworzenie patriarchatu
    moskiewskiego, Kościół przy pomocy jezuitów przekonał Zygmunta III do zawiązania unii i uznania jej za
    jedyną reprezentację „religii greckiej” w Rzeczypospolitej. Skutki, dokładając do tego wyjątkowo
    partackie wykonanie, były dla Polski straszliwe.

    W czasie synodu w Brześciu, w którym brało udział aż 44 jezuitów, hierarchowie uniccy i prawosławni
    obrzucili się nawzajem klątwami. Dzięki uznaniu unii przez Wazę – „króla jezuitów” – i faktycznej
    delegalizacji prawosławia, unici, korzystając ze wsparcia władzy państwowej, siłą odbierali
    prawosławnym cerkwie, klasztory i majątki. Dochodziło do najazdów, morderstw, regularnych bitew.
    Nienawiść ludu ruskiego do Polski i Kościoła rosła, aż wybuchła w okrucieństwie słynnych rzezi w czasie
    powstań kozackich. Kozacy ogłosili się obrońcami prawosławia, a stałym punktem ich żądań była
    likwidacja unii. Ich powstania z czasem przekształciły się w wojny religijne. Zaczęli przy tym szukać
    poparcia w Moskwie.

    Unia brzeska dała Moskwie pretekst do ingerencji w sprawy polskie. Powstanie Chmielnickiego
    wykrwawiło Polskę i złamało jej potęgę, a wykorzystały to Rosja i Szwecja. To Kościołowi Polska
    zawdzięcza wszystkie swoje klęski w XVII wieku, które były przyczyną późniejszej utraty niepodległości.
    Wszystkie wojny w XVII wieku Polska toczyła z państwami innych wyznań. Kolejną okazję
    podporządkowania prawosławia Kościół dostrzegł po pojawieniu się Dymitra Samozwańca.

    To nuncjusz papieski Rangoni w 1604 r. osobiście wprowadził Samozwańca do „króla jezuitów” i
    zapewnił jego poparcie dla moskiewskiej awantury. Włączyli się biskupi i jezuici, tym bardziej że oszust
    potajemnie przyjął katolicyzm i obiecał go krzewić w Rosji. Wyprawę w 1609 roku papież Paweł V ogłosił
    krucjatą, nawet pobłogosławił dla Zygmunta III miecz i kapelusz – atrybuty „rycerza Kościoła”.

    Skończyło się katastrofą. Polacy zostali z Moskwy przegnani, Wielka Smuta do dziś jest dla Rosji
    pretekstem do poczynań nieprzyjaznych wobec Polski, a rocznica wygnania polskich interwentów jest
    świętem narodowym Rosji. Wojsko po powrocie zażądało zapłaty żołdu w wysokości… 20 milionów
    złotych! Zawiązało konfederację i zanim sejm uchwalił podatki, zaczęło łupić kraj. Kler katolicki dał na
    krucjatę aż… 300 tys. zł! Straszliwy to rachunek za chodzenie na pasku Kościoła.

    Na sejmie w 1605 r. Zygmunt III chciał wzmocnić władzę królewską, wprowadzić stałe podatki,
    powiększyć armię. Wszystko upadło, ponieważ król, będąc pod przemożnym wpływem jezuitów,
    nuncjusza i biskupów, odmówił podpisania uchwał sejmu, w tym potwierdzenia konfederacji
    warszawskiej

    Osobistym, specjalnym listem za pobożność i obronę wiary katolickiej dziękował „królowi jezuitów”
    papież. Wybuchł bunt – rokosz kierowany przez katolika Zebrzydowskiego. Wojska królewskie
    zwyciężyły rokoszan w bratobójczej bitwie pod Guzowem. Program reform i wzmocnienia władzy
    królewskiej jednak upadł. Zwyciężyła idea „złotej wolności” której piewcami stali się jezuici, wychowawcy
    młodzieży. Kościołowi słabe państwo i anarchia zawsze najbardziej odpowiadały.

    Kolejny raz Kościół katolicki „zasłużył” się dla Polski w roku 1619, sprowadzając na kraj najazd turecki i
    szwedzki. Węgrzy powstali przeciw katolickiemu terrorowi Habsburgów, wsparł ich książę Siedmiogrodu,
    lennik turecki Bethlen i obległ Wiedeń. Czesi zdetronizowali Habsburgów i przysłali mu posiłki. Rozpalała
    się wojna 30-letnia.

    „Król jezuitów” Zygmunt III wysłał „braciom katolikom” Niemcom na pomoc korpus 10 tys. lisowczyków.
    Bez zgody sejmu, wbrew protestom kanclerza i hetmana Stanisława Żółkiewskiego! Za darmo! Naciskał
    na króla Kościół: nuncjusz papieski Ruini, prymas Gembicki – przewodniczący senatu – i podkanclerzy
    biskup Lipski. Lisowczycy rozbili Węgrów pod Humiennem. Pobity Bethlen zdał relację sułtanowi
    Osmanowi II. Jak ostrzegał hetman, na Polskę spadł najazd turecki. Ale właśnie o wplątanie Polski w
    wojnę z Turcją chodziło Kościołowi. Cel osiągnęli.

    Szczupłe siły polskie przegrały pod Cecorą w 1620 r. Głowa Żółkiewskiego zawisła na bramie w
    Stambule, a hetman polny Koniecpolski dostał się do niewoli. Tatarzy spustoszyli Podole aż po Lwów.
    Nie było komu bronić… Miesiąc po Cecorze wojska Habsburgów pobiły Czechów pod Białą Górą.
    Czechy na 300 lat straciły niepodległość. Główną rolę w bitwie odegrali lisowczycy – ci, których zabrakło
    w Polsce.

    W następnym roku, przewidując ponowny najazd, sejm uchwalił podatki aż osiem razy większe! Połowę
    wojska mieli stanowić prawosławni Kozacy prześladowani przez unię brzeską. Ani trochę nie otrzeźwiło
    to katolickich fanatyków. Obrona Chocimia zatrzymała najazd, ale Polska straciła Mołdawię. Czyli wojna
    przegrana. Najgorsze, że został zerwany pokój z Turcją trwający od ponad 100 lat. Polska stała się
    celem ataku tureckiego.

    Okazji nie przepuścili Szwedzi i uderzyli na osłabioną Polskę. Nie miał jej kto bronić, bo wojska poszły
    na Turków. „Bracia katolicy” Niemcy na pomoc nie przyszli. Na domiar złego ludność miała już dość
    katolickiego terroru jezuitów i otworzyła Szwedom bramy Rygi. Wojna była niepotrzebna, bo Szwedzi
    gotowi byli zawrzeć pokój, byle król zrezygnował z pretensji do ich tronu. Ale była w interesie Kościoła i
    katolickich Habsburgów, którzy chcieli, aby Szwedzi bili się w Polsce, z dala od teatru wojny 30-letniej.

    W czasie powstania Chmielnickiego w 1648 r. po klęsce pod Korsuniem do niewoli dostali się hetmani.
    Mimo krytycznej sytuacji interrex prymas Łubieński (trwało bezkrólewie po śmierci Władysława IV) i
    podkanclerzy biskup Andrzej Leszczyński (ten miłosierny po katolicku biskup, przywódca partii wojennej,
    chciał utopić powstanie kozackie we krwi), sterowani przez nuncjusza papieskiego de Torres, nie
    dopuścili do oddania dowództwa wojsk wybitnym wodzom Radziwiłłowi i Firlejowi, bo… byli oni
    ewangelikami. Bali się wzrostu znaczenia ewangelików po zwycięstwie ewangelickiego wodza. Złamali
    zasadę, że pod nieobecność hetmanów koronnych dowodzą litewscy. Kalwin Radziwiłł był polnym
    litewskim. Kościół jest zatem pośrednim sprawcą haniebnej klęski pod Piławcami i rozpalenia powstania
    na całej Ukrainie.

    Potem Kościół rękoma nuncjusza, biskupów (z urzędu senatorów) i jezuitów nie dopuszczał do wejścia
    w życie zawartych z Kozakami ugód zborowskiej i białocerkiewskiej. W efekcie po każdej wybuchała
    kolejna wojna. Nienawiść tak narastała, że w kolejną ugodę hadziacką nikt już nie wierzył. Kościół
    szkodził Polsce, by nie dopuścić do uszczuplenia swoich przywilejów – do wejścia hierarchów
    prawosławnych do senatu i przywrócenia praw prawosławiu. Z osłabiania Polski przez Kościół
    skorzystała Rosja.

    W roku 1660 na sejmie stanęła sprawa reformy państwa, w tym wyplenienia liberum veto. Po tragedii
    potopu była powszechna zgoda posłów na reformę. Zniesienie liberum veto było krokiem
    najważniejszym, jak pokazała przyszłość. Sprzeciwili się tej uchwale biskup krakowski Trzebicki i prymas
    Wacław Leszczyński wraz z bratem Janem, agenci habsburscy. Sterował nimi poseł habsburski de
    Lisola.

    Dla Kościoła i obcych mocarstw liberum veto było instrumentem bardzo wygodnym – łapówki brali
    pojedynczy posłowie, zamiast całych stronnictw. Jezuici, wychowawcy szlacheckiej młodzieży, wpajali
    jej, iż jest to fundament szlacheckiej wolności. Wkrótce liberum veto zupełnie zanarchizowało Polskę,
    pozostało symbolem polskiej głupoty i warcholstwa. Między innymi dzięki niemu szczuci przez Kościół
    katoliccy fanatycy w roku 1658 odstępstwo od katolicyzmu zaczęli karać banicją z kraju (wygnanie Braci
    Polskich), a w 1733 r. odebrali ewangelikom i prawosławnym prawa publiczne. Ta nietolerancja dała
    pretekst ościennym, innowierczym mocarstwom do ingerencji w sprawy Polski.

    Po raz kolejny Kościół katolicki zabłysnął na sejmie niemym w 1717 r. Zdetronizowanemu Augustowi II w
    roku 1709 pomogły powrócić na tron Rosja i Kościół. Dążąc do zaprowadzenia rządów absolutnych,
    Niemiec w roku 1713 wprowadził do Polski wojska saskie, które poczynały sobie jak w kraju
    okupowanym. Gdy Sasi zamordowali kilku szlachciców, wybuchła wojna domowa – szlachta zawiązała
    konfederację tarnogrodzką przeciw królowi
    rosyjskimi bagnetami odbył się sejm, na którym nikogo nie dopuszczono do głosu, stąd nazwa: sejm
    niemy. Głosowano wcześniej uzgodnione ustawy. Kościół w porozumieniu z Rosją uzyskał, co tylko
    chciał. Przede wszystkim innowiercom zakazano publicznego odprawiania nabożeństw ewangelickich i
    prawosławnych. Wymusiło to zamykanie kościołów ewangelickich, a cerkwie przejmowali unici. Rosja i
    Niemcy godziły się na szykany względem własnych braci w wierze, gdyż był to zawsze konieczny
    wymóg Kościoła w zamian za zdradę i osłabienie Polski – utrzymanie silnego katolicyzmu było
    priorytetem, skutkiem zaś – zawsze słabe państwo.

    Rosja poczuła się zwolniona z zobowiązania oddania Polsce zdobytych na Szwedach Inflant, co
    zagwarantowała w traktacie narewskim. Czyli na udziale w III wojnie północnej, i to w zwycięskiej
    koalicji, Polska nie zyskała nic, poza ruiną kraju i utratą suwerenności.

    Na sejmie biskup Łubieński spowodował ograniczenie liczebności wojska polskiego maksymalnie do 18
    tys. w Koronie i 6 tys. na Litwie. Uchwalono jednak tak niskie porcje żołnierskie, że starczało zaledwie
    dla 12 tys. wojska. Jak to się miało do ponadstutysięcznych armii sąsiadów, przyszłych zaborców? W ten
    sposób ukrócono żądania szlachty, by Kościół płacił podatki na obronę Polski. Kraj był zniszczony
    licznymi wojnami i zarazami. Kwitły jedynie ogromne majątki biskupie i zakonne. Zdrajcy w sutannach
    rozwiązali problem wraz z polskim wojskiem. Polska zastała przez nich rozbrojona i rzucona na łup
    zaborcom.

    Gwarantem ustaw sejmowych uchwalonych na życzenie biskupów została Rosja i w ten sposób z Polski
    zrobiono rosyjski protektorat. Tak Kościół przyczynił się do utraty przez Polskę suwerenności i rzucenia
    jej w szpony Rosji.

    Dołgoruki został pierwszym ambasadorem, a właściwie wielkorządcą Rosji w Polsce. „Osiągnięcia”
    sejmu niemego są porównywalne w skutkach do sejmów rozbiorowych.

    Kolejny raz nieocenioną rolę w naszej historii Kościół katolicki odegrał w roku 1767, pomagając Rosji
    zmontować konfederację radomską, aby obalić reformy Stanisława Augusta. Dążąc do powstrzymania
    reformatorskich poczynań króla, ambasador Repnin postanowił wykorzystać tępotę katolickich
    fanatyków, kołtunów szlacheckich wychowanych przez jezuitów. Wywołał sprawę równouprawnienia
    innowierczej szlachty.

    Trafił w dziesiątkę. Za rosyjskie pieniądze zawiązano dwie konfederacje innowierców. Ten sam Repnin
    podpuścił zdrajców nuncjusza i biskupów. Ci użyli księży oraz jezuitów do poszczucia z ambon
    katolickich fanatyków, którzy „w odpowiedzi” na te konfederacje, zawiązali katolicką konfederację
    radomską. Znowu krążyło rosyjskie złoto. Skaczące sobie do oczu konfederacje, katolicka i innowiercze,
    kotłowały się w… przedpokojach ambasady rosyjskiej. Ogłupienie zapierające dech w piersiach.

    Oszalałych z nienawiści katolickich fanatyków Kościół podszczuwał poparciem samego papieża poprzez
    nuncjusza Duriniego oraz propagandą z ambon. Przywódcami fanatyków byli biskupi: niebywały warchoł
    Sołtyk (na sejmie komenderował tłumem rozwścieczonej szlachty), Załuski i Krasiński. Repnin obiecywał
    im detronizację króla i… niedopuszczenie do równouprawnienia innowierców. W tej iście
    makiawelistycznej intrydze pomagał Repninowi ksiądz Podoski.

    Na czele konfederacji radomskiej Repnin postawił księcia Karola Radziwiłła „Panie Kochanku”. Francuz,
    gen. Dumouriez tak określił tego katolickiego fanatyka, wychowanka jezuitów: „Najbogatszy pan w
    Polsce, ale głupie bydlę”. Toteż nietrudno było Repninowi wystawić całą tę zgraję oczadziałych
    kadzidłem wychowanków jezuitów, kołtunów szlacheckich, do wiatru.

    Na „sejmie repninowskim” w 1768 roku podpisano traktat z Rosją. Szlachcie prawosławnej i
    ewangelickiej przyznano pełnię praw politycznych, Rosja ponownie stała się gwarantem „praw
    kardynalnych”, w tym liberum veto i wolnej elekcji. Przywrócono rosyjski protektorat nad Polską.
    Podoskiemu za zdradę zapłacono nie tylko złotem, ale i godnością prymasa Polski – na prośbę Rosji
    obdarzył go nią papież, wbrew protestom króla Polski.

    Zdrajca biskup Sołtyk żalił się w czasie sejmu w liście do kumpla w sutannie Podoskiego: „Zawiedzeni
    zostaliśmy, jak ptaszęta na lep wzięte. Chcieliśmy wzmocnić wolność, a staliśmy się niewolnikami.”
    Wkrótce pojechał kibitką do Kaługi, gdzie na zesłaniu spędził pięć lat. Prorok?…

    Tak to kolejny raz Kościół uniemożliwił reformy w Polsce, pomagając przy tym prawosławnej Rosji.

    Kolejny raz Kościół katolicki zasłużył się Polsce, doprowadzając do wybuchu konfederacji barskiej w
    1768 roku. Po równouprawnieniu innowierców kler przystąpił do kontrataku, chcąc je cofnąć. Papież
    Klemens XIV polecił nuncjuszowi Duriniemu napomnieć biskupów, „(…) że są w pierwszym rzędzie
    katolikami, a dopiero potem Polakami”. Nuncjusz użył jezuitów i ambon do zaciekłej akcji
    propagandowej, skierowanej przeciwko Rosji, która równouprawnienie przeforsowała. Wykorzystał
    powszechne oburzenie wywiezieniem przez Repnina do Kaługi czterech senatorów, w tym biskupów
    Sołtyka i Załuskiego. Prawą ręką Duriniego był biskup Krasiński, który został przywódcą konfederacji
    barskiej. Duchowym jej patronem był „ksiądz Marek” Jandołowicz.
    W czasie sejmu rozbiorowego w 1773 r. po stłumieniu konfederacji barskiej, idiotycznej ultrakatolickiej
    ruchawki, zaborcy przystąpili do rozbioru Polski. Zrujnowana i wykrwawiona nie miała szans się
    przeciwstawić. Król Stanisław August Poniatowski błagał o pomoc Kościół, który miał świetne układy ze
    wszystkimi sąsiadami Rzeczypospolitej. Nuncjusz Garampi odpowiedział mu: „Gdybym zaprotestował,
    rozgniewałbym i obraził dwór wiedeński”.

    Gdy cesarzowa Maria Teresa zwróciła się do papieża Klemensa XIV z wątpliwościami moralnymi co do
    rozbioru, „Ojciec Święty, któremu Polacy zawsze ślepo wierzyli, pospieszył jej odpowiedzieć, w imieniu
    nieba i ziemi, że inwazja i rozbiór były nie tylko właściwe politycznie, ale i w interesie religii; że w Polsce
    Moskale mnożą się niebywale; że wprowadzają tam po kryjomu religię schizmatycką; i że dla
    duchowego dobra Kościoła było konieczne, ażeby dwór wiedeński rozciągnął swe panowanie możliwie
    daleko” (wg Lelewela). Jeśli Kościół, potężna siła w Europie, moralny autorytet przynajmniej dla państw
    katolickich, nie zaprotestował, to kto miał zaprotestować? Po za Turkami – nikt w Europie… Nic więc
    dziwnego, że głównymi sprawcami ratyfikacji traktatów rozbiorowych przez polski sejm byli biskupi:
    Młodziejowski – jako kanclerz – był organizatorem sejmu, Ostrowski przewodniczył senatowi i delegacji
    podpisującej traktaty rozbiorowe, Massalski płomiennymi mowami za rozbiorem zyskał dla Kościoła
    miano „czwartej potencji rozbiorowej”. Za „zasługi dla Polski” biskupowi Ostrowskiemu papież na prośbę
    Rosji i Austrii zapłacił złotodajną godnością prymasa Polski i Litwy.

    Historia pokazała, jak obca była Polakom narzucona przez Kościół nietolerancja. Już w kilka lat po
    wymuszonym przez Rosję równouprawnieniu prawosławnych i ewangelików nikt ich w Polsce nie
    dyskryminował. Gdyby nie prawne ramy kontrreformacji – nietolerancji i prześladowań narzuconych
    Polakom przez kler – Polska pozostałaby potęgą, a z pewnością nie byłoby rozbiorów.

    Kolejny raz Kościół zasłużył się Polsce – i to po wielokroć – po I rozbiorze, kolaborując z zaborcami w
    zabranych prowincjach. Zaraz po rozbiorze biskupi złożyli przysięgę nowym władcom, podjęli z
    zaborcami aktywną współpracę i wezwali lud do posłuszeństwa: „Przysięgamy Jego Mości królowi Prus i
    jego prawnym następcom w rządach, jako nam najłaskawszemu królowi i władcy kraju być poddanym i
    wiernym, posłusznym i oddanym. Dbać o uczucia wierności dla króla, o miłość ojczyzny, posłuszeństwo
    wobec praw”. To fragment roty przysięgi biskupów polskich (?) królowi Prus po I rozbiorze.

    Wymienić tu trzeba szczególne „zasłużonych”: arcybiskupa Sierakowskiego, biskupów Sołtyka
    (pochowany w katedrze wawelskiej!), Massalskiego, Ostrowskiego, a nawet Krasickiego. Toteż oporu nie
    było żadnego, kler nie ustawał w ukłonach dla nowych władców i w przekonywaniu Polaków, że muszą
    teraz służyć nowym panom. Upewniło to zaborców, że dalsze rozbiory też zakończą się sukcesem. Byle
    głaskać purpurowe i czarne suknie…
    Zaborcy zagarnęli część wielu diecezji, reszta ich obszaru pozostała w okrojonej Polsce. Zupełną
    katastrofą było, że większość z tych zdrajców biskupów nadal zasiadała w polskim senacie, będąc
    jednocześnie poddanymi zaborców i im się wysługując.

    Kiedy Katarzyna II zaczęła tworzyć nową strukturę Kościoła katolickiego na terenach I rozbioru, i to bez
    zgody papieża, nie natrafiła na opór, a wręcz przeciwnie. Kler kolaborował masowo z urzędasami
    carskimi, a zdrajcy Siestrzeńcewicz, Benisławski, Sierakowski i inni mianowani przez carycę „biskupami”
    ochoczo przyjęli sakry biskupie i pensje. Wkrótce wsparł ich i papież Pius VI – przysłał nuncjusza
    Archettiego, zatwierdził nową rosyjską strukturę Kościoła katolickiego, całkowicie niezależną od polskiej,
    i sam wyświęcił „biskupów” Katarzyny.

    Karty szczególnej zdrady i hańby zapisali jezuici. Mimo kasaty zakonu przez papieża w 1773 r., Prusacy
    i Rosjanie pozwolili im działać i nadal wychować młodzież. Warunek był prosty: wychowywać polską
    młodzież w duchu posłuszeństwa zaborcom. Jezuici gorliwie to wypełniali. Komisja Edukacji Narodowej
    nie objęła swym działaniem terenów I rozbioru. To powinno nam uświadomić, jakie „zasługi” Kościół i
    jezuici wyrządzili Polsce.

    Następnym przyczynkiem dla „wzmacniania” naszej niepodległości przez Kościół katolicki było obalenie
    Kodeksu Zamojskiego w 1780 roku. Kolejny raz Kościół uniemożliwił naprawę państwa. Po wstrząsie
    wywołanym przez I rozbiór panowała zgoda co do konieczności reform i ratowania pomniejszonego
    kraju. Zadanie opracowania zbioru praw sejm pod wpływem króla Stanisława Augusta powierzył w 1776
    r. byłemu kanclerzowi koronnemu Andrzejowi Zamojskiemu. Wśród twórców Kodeksu był m.in. Józef
    Wybicki. Nuncjusz papieski Archetti nasłał swego agenta biskupa sufragana płockiego Krzysztofa
    Szembeka, by go o wszystkim informował. Po dwóch latach pracy, w roku 1778 Kodeks był gotowy do
    przedstawienia sejmowi.

    Kodeks Zamojskiego miał umocnić państwo, przede wszystkim więc ograniczał przywileje Kościoła.
    Wprowadzał też pewne zmiany polityczne i ujednolicał prawo. Biskupi nie chcieli jednak zgodzić się na
    jakiekolwiek ograniczenie swoich przywilejów. Nuncjusz Archetti na polecenie papieża przystąpił do
    kontrakcji. Szukał sojusznika nawet w rosyjskim ambasadorze Stackelbergu. Kardynał Pallavicini w
    imieniu papieża zalecał szczególną ostrożność: „Porozumienie i współpraca nasza z państwem
    heretyckim nie powinna tam wyjść na jaw, gdyż to przyniosłoby nam szkodę, jakkolwiek Opatrzność
    posługuje się nieraz takimi środkami celem pokrzyżowania ludzkiej polityki dla dobra Kościoła i jego
    głowy”. Ale nawet naciskany przez nuncjusza Stackelberg odmówił bezpośredniego poparcia.

    Król usiłował przekonać Kościół do konieczności reform – pytał o powody sprzeciwu, skoro
    proponowane rozwiązania były od dawna stosowane w innych krajach katolickich: „Dlaczego Polska ma Kodeks wprowadzi ich odpowiedzialność karną; magnatom, że pozbawi ich tytułów książąt i hrabiów;
    szlachcie, że ograniczy jej władzę nad chłopami; hołocie szlacheckiej, że straci prawa polityczne. Na
    sejmiku w Środzie przygotowano zamach na życie Wybickiego. W ogóle nie podnoszono najważniejszej
    sprawy – ograniczenia przywilejów Kościoła – z obawy, że szlachta mogłaby to poprzeć. Ponieważ nikt
    nie czytał Kodeksu, ta intryga Kościoła trafiła na podatny grunt.

    W tej sytuacji król postanowił powołać komisję sejmową do zbadania Kodeksu i wprowadzenia jakichś
    zmian. Zgodził się na to nawet… Stackelberg, ale… nie Kościół! Pallavicini pisał do Archettiego: „Ojciec
    Święty ufa Waszej Przewielebności i wierzy, że W.P. użyje wszelkich środków dla obalenia kodeksu”.

    Na sejmie przekupieni przez nuncjusza posłowie wśród wrzawy zaczęli demonstracyjnie Kodeks drzeć i
    rzucać na ziemię. Sejm podjął uchwałę: „(…) tenże Zbiór Praw na zawsze uchylamy i na żadnym sejmie
    aby nie był wskrzeszany, mieć chcemy”. Wspaniałą okazję naprawy państwa 13 lat przed Konstytucją 3
    maja zmarnował Polsce Kościół. Takie to są „zasługi Kościoła dla Polski”.

    Chyba jednak największym udziałem Kościoła katolickiego w zachowaniu naszej niepodległości i
    przetrwaniu jako narodu dokonał popierając targowicę i wskazując drogę do drugiego rozbioru. Dużo
    obszerniej pisałem już o tym w osobnym wątku – „Konstytucja 3 maja a Kościół katolicki”, więc tylko w
    wielkim skrócie bo nijak pominąć takiej „zasługi” nie można.

    Kler aktywnie popierał targowickich zdrajców, bo nie mógł się pogodzić z „bezbożnym, jakobińskim
    dziełem Konstytucji 3 maja”, postępowymi hasłami oraz utratą majątków, które Sejm Wielki przeznaczył
    na odbudowę wojska. Intrygował nuncjusz Saluzzo, który w listach do Rzymu przedstawiał Kołłątaja i
    Staszica jako jakobinów.

    To papież Pius VI dał Rosji zielone światło do wojny z Polską i jej rozbioru, kierując 24.02.1792 r. brewe
    dziękczynne do Katarzyny II, w którym nazwał ją heroiną stulecia i sławił jej podboje. Wśród nich
    wymienił I rozbiór Polski. Wszak było tuż po uchwaleniu Konstytucji 3 maja, którą Kościół zwalczał jako
    jakobińską. Papież dążył też do wciągnięcia Rosji do wojny z rewolucją francuską. Nikt nie idzie na
    wojnę bez nadziei zdobyczy, najlepiej terytorialnych. Papież dał carycy jasny sygnał, że zapłaty należy
    szukać w Polsce. Toteż za trzy miesiące Rosja, pewna swego, uderzyła na Polskę.

    To wróg Polski papież Pius VI pobłogosławił targowicę, „aby stworzenie konfederacji stało się
    początkiem spokojności i szczęścia Rzeczypospolitej”. Wspomniany nuncjusz Saluzzo namawiał króla
    do przystąpienia do targowicy. Nic dziwnego, że wielu biskupów aktywnie działało wśród targowickich
    zdrajców. Ich kapelanem był biskup Sierakowski; przywódcą na Litwie – Kossakowski; Skarszewski
    zwolnił Polaków z przysięgi na wierność Konstytucji 3 maja; biskup Okęcki listem pasterskim zarządził
    modły o powodzenie targowicy i został cenzorem wydawnictw; działali bp. Massalski i Adam
    Naruszewicz.

    Wdzięczna targowica przywróciła Kościołowi majątki, cenzurę wydawnictw i zwróciła oświatę. Tenże
    nuncjusz Saluzzo czynił starania o wysłanie polskiej kawalerii narodowej na wojnę z… rewolucyjną
    Francją!

    Kolejny raz pomocną dłoń Kościół katolicki podał Polsce na „sejmie hańby” w Grodnie w 1793 r.,
    pomagając Rosji i Prusom zalegalizować II rozbiór.

    Po klęsce Polski w wojnie w 1792 r. i zaprowadzeniu rządów targowicy Rosja przysłała do Warszawy
    ambasadora Sieversa z zadaniem doprowadzenia do II rozbioru i ratyfikacji traktatów rozbiorowych
    przez polski sejm. Koszty, czyli łapówki, pokrywała do spółki z Prusami. Kościół był wdzięczny targowicy
    i Rosji za obalenie jakobińskiej Konstytucji 3 maja, przywrócenie mu edukacji młodzieży i majątków
    zabranych przez Sejm Wielki na odbudowę wojska polskiego. Toteż wśród głównych aktorów „sejmu
    hańby” byli biskupi:

    -Skarszewski, targowicki podkanclerzy, ten sejm organizował.
    -Kossakowski rosyjskim złotem przekupywał i dobierał posłów (67 dukatów od głowy)
    -Massalski wygłaszał prorosyjskie mowy „o nieograniczonej ufności we wspaniałomyślność cesarzowej.”

    W kościołach warszawskich czytano list pasterski bpa Okęckiego z 2.09.1792 r., w którym wzywał do
    modłów, „ażeby Bóg błogosławił pracom konfederacji generalnej dla dobra ojczyzny podjętym.”
    Kiedy już po II rozbiorze uproszony przez króla Stanisława Augusta kardynał protektor Polski Antici
    błagał papieża Piusa VI o interwencję na rzecz Polski, papież odpowiedział, że uważa ją za
    nieodpowiednią w obecnych okolicznościach, i radził kapitulację przed zaborcami. Ważniejsze dla
    Kościoła było utopienie we krwi rewolucji francuskiej.

    Przedstawiłem tylko te największe klęski w naszej historii do czasu rozbiorów. Ja już pomijam takie
    drobnostki historyczne, które nie miały żadnego, bądź większego znaczenia dla historii Polski, takich
    choćby jak np. to, że w słynnym strajku dzieci we Wrześni przeciw nauczaniu modlitwy „Ojcze Nasz” po
    niemiecku zaprotestowali rodzice poprzez swoje dzieci a nie Kościół poprzez swoich funkcjonariuszy.
    Temat ich nie interesował i nie byli stroną w sporze – skąd my to znamy…
    edukacji Polaków, tylko na krótko przerwany epizodem wspaniałych szkół ewangelickich doby reformacji.
    „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” – proroczo napisał Jan Zamojski w akcie
    fundacyjnym swojej Akademii. To Kościół był piewcą złotej wolności, obrońcą wolnej elekcji i liberum
    veto. Potrzebował ich, aby utrzymać Polskę w stanie anarchii, by móc ją grabić bez przeszkód.

    To Kościół katolicki wychowywał polską młodzież, zaszczepiał jej fanatyzm katolicki, kołtuństwo i
    anarchię. To Kościół katolicki zamordował Polskę. Najwięksi zdrajcy w naszej historii to m.in. kardynał
    Radziejowski, biskupi: św. Stanisław, Kossakowski, Massalski, Młodziejowski, Ostrowski, Trzebicki.
    Cywilni zdrajcy: Hieronim Radziejowski, Adam Poniński, Ksawery Branicki, Szczęsny Potocki i inni byli
    wychowankami szkół katolickich, w ogromnej większości jezuickich. To Kościół siał nietolerancję,
    pogardę. Efekt tego katolickiego ogłupiania był taki, że Polska od połowy XVII wieku nie wniosła do
    kultury europejskiej NIC! Nie mówiąc o nauce, zlikwidowanej zupełnie, wyciętej równo z trawą.

    Wydarto Kościołowi edukację właściwie przypadkiem: papież w 1773 roku skasował zakon jezuitów. Z
    dnia na dzień w polskiej oświacie powstała pustka. Wykorzystał to król Stanisław August i doprowadził
    do powołania przez sejm Komisji Edukacji Narodowej. Dzieło KEN cofnęła targowica, która w 1792 roku
    zwróciła edukację Kościołowi. Trochę tego ziarna jednak wykiełkowało, mimo wysiłków kleru, by wszelką
    wolną myśl wytępić.

    Odrębna kwestia to oświata ludu. Nawet KEN nie zrobiła tu wiele, bo nie zajmowali się nią jezuici, ale
    proboszczowie, a w praktyce organiści, często niepiśmienni. Katolicki program nauczania dla ludu to
    wkuwanie na pamięć katechizmu i śpiew kościelny. Jedynym awansem społecznym dla przywiązanego
    do ziemi pańszczyźnianego chłopa była ministrantura, potem stanowisko kościelnego lub organisty.
    Polski robotnik potrafił wykonać tylko prace proste, a na stanowiska techniczne sprowadzano Niemców,
    Czechów, nawet Holendrów, niemal zawsze ewangelików. Zaś o edukacji dziewcząt nie było w ogóle
    mowy! Trudno się dziwić, że polscy emigranci do USA w XIX w., ogłupieni przez Kościół analfabeci,
    zapracowali na słynne „Polish jokes”.

    Dlatego budzi przerażenie, że mimo tych doświadczeń ponownie wpuszczono Kościół do szkół. Jest
    nadzieja (choć mała), że katolicki kamień u szyi, który topił polską oświatę przez wieki i opóźniał rozwój
    kraju, będzie w końcu odcięty.

    Równocześnie Kościół praktycznie nie płacił podatków, nawet na obronę Polski. Wysilał się tylko czasem
    na subsidium charitativum, czyli podatek dobrowolny. Zawsze były to ochłapy. W roku 1775 (już po I
    rozbiorze) Kościół zaczął płacić 600 tys. zł rocznie. Zmusił ich do tego… rosyjski ambasador
    Stackelberg!

    Tu ukazała się bezmyślność Kościoła. Pazerność odjęła mu rozum: skarby jakie sobie nagromadził
    zagrabili mu w czasie potopu Szwedzi. Owo doświadczenie niczego go nie nauczyło. Nachapał się
    ponownie, ale nadal nie chciał płacić podatków na obronę Polski i… znów Kościół został obrabowany
    podczas III wojny północnej przez Szwedów, Rosjan i Sasów.

    Kler znowu zabrał się do wyłudzania pieniędzy od ogłupionych Polaków, nachapał się i… – dwie lekcje
    powinny wystarczyć – pewnie płacił wreszcie podatki? Ale przecież toż to Kościół katolicki, to i trzeci raz
    go oskubali – tym razem zaborcy. Potem jeszcze bolszewicy i hitlerowcy. Kościół przywilejami
    podatkowymi cieszy się nadal. Mało tego – Kościół jest jedynym podmiotem na który można przekazać
    darowiznę w nielimitowanej kwocie! Czy mam wyjaśniać jakie to niesie za sobą podatkowe nadużycia? “

    • Klub Inteligencji Polskiej says:

      Bardzo dobry tekst o dokonaniach KK w historii Polski i “zasługach” w utrzymywaniu ciemnoty. Dziękujemy za przypomnienie tej ważnej problematyki, ostatnio zaniedbanej. Opublikujemy go na Stronie jako główny artykuł w pakiecie podobnych treścią tekstów. Na naszej stronie jest opublikowanych kilkadziesiąt artykułów ukazujących prawdę o Kościele przed kilku laty. Ta problematyka jak zaczęła być rozwijana, była powodem chyba największego konfliktu w szeregach Klubu ze zwolennikami cenzury prawdy o KK. Zwolennicy cenzury prawdy o KK, w tym także mocno “utytłani”, nie mieli merytorycznych argumentów, w tym odnośnie nieświętego Stanisława i zostali pod wpływem miażdżącej prawdy zmuszeni do rezygnacji z członków Stowarzyszenia…

  4. adamd says:

    Wszystko wiemy.. jeśli chcemy..
    Wiele lat temu… targi książki w Warszawie w PKiN.
    Stoisko Harriman; pytam o pozycję Hubertus Mynarek “Papież Polak. Bilans pontyfikatu”. Sympatyczna pani podaje mi książkę, jest po polsku.. biorę i chcę płacić..
    Pani zadaje pytanie, czy pan wie co pan kupuje? Tak wiem..
    Kiedy odchodziłem zagadnął mnie po niemiecku sympatyczny pan i zapytał o mój pogląd odnośnie JP2. Domyśliłem się, że to autor, poprosiłem o autograf, podpisał.
    A potem mimo problemów językowych porozmawiał ze mną o papieżu.
    Miałem podobne zdanie jak on.. zapytał kiedy zorientowałem się że coś jest nie tak..
    Wiedział już, że byłem w Maghrebie i objaśniłem że problem pojawił się z moją opinią odnośnie Papy kiedy wystarczająco już rozumiałem język włoski i francuski.
    RAI i Telewizja francuska była odbierana bez problemów.
    To co mówił JP2 do Włochów i Francuzów nijak się miało do spotkań z Polakami.
    Papa traktował nas jak stado głupków, dobrotliwy pastuch decydujący o hodowli.
    Pan Mynarek uśmiechnął się i powiedział, że miło mu się gawędziło a na rozstanie powiedział.. trzymaj się mój synu.. taki nawyk z dawnych lat.
    Książkę przeczytałem i dawałem do przeczytania, wszyscy byli poruszeni.
    Leży na półeczce…

Wypowiedz się