Dr Ryszard Ślązak: Doświadczenia prywatyzacyjne z lat 1989-1994, cześć I

Rozpoczynamy trzy częściowy cykl artykułu dr Ryszarda Ślązaka pod powyższym tytułem, jak została zapoczątkowana grabieżcza kolonizacja polskiej gospodarki po dojściu „elit” solidarnościo-kościelnych do władzy w 1989 r. Polecamy  ten cykl w szczególności młodemu pokoleniu, które nie zna prawdziwej historii transformacji w Polsce.

Niech ten cykl artykułów o prywatyzacji stanowi przestrogę, aby w obecnym okresie jeszcze większych przemian, ale w skali globalnej, nie dali się tak oszukać, jak poprzednie pokolenia. Obecne rządy są jedynie kontynuacją rządów solidarnościowo-kościelnych i procesów wtedy zapoczątkowanych. Na naszej stronie jest bardzo dużo artykułów na ten temat, w tym dr Ślązaka, zamieszczonych przed 3 i więcej latami, z którymi warto się zapoznać, aby wiedzieć jak naprawdę było.

Redakcja KIP

***

Ten pierwszy pięcioletni okres wskazuje, że założenia rządowe i prowadzony proces szybkiej prywatyzacji nie dawały, takiego jak zakładano, zmniejszenia udziału i zatrudnienia w sektorze państwowym na korzyść sektora prywatnego. Niekończące się debaty na temat ścieżek i procedur prywatyzacyjnych nie wpływały na oczekiwaną przez władze zmianę struktury rodzajowej gospodarki, choć władze już w 1994 roku przechwalały się, zatajając liczebność bezrobocia, że już około 58% zatrudnionych pracuje w sektorze prywatnym. Należy uwzględnić fakt, że w roku 1989 w sektorze prywatnym pracowało około 5,8 mln osób. Znaczy to, że w ciągu 4-5 lat w sektorze prywatnym zatrudnienie wzrosło o około 3,5 mln osób, a w sektorze publicznym spadło o 5,5 mln osób. Z tej liczby 5,5 mln pracowników w wyniku prywatyzacji, likwidacji przedsiębiorstw czy radykalnie prowadzonego procesu restrukturyzacji zatrudnienia, pracę straciło aż 2,6 mln osób, jako definitywnie straconych dla gospodarki. Rolnictwo podupadało, bo otwarto granice dla importu żywności z UE.

Pośpiesznie tworzony sektor prywatny wchłonął tylko 2,9 mln osób, zatrudniając około 50% ludności czynnej zawodowo, choć w roku 1989 zatrudniał 33%. Wywołany stan bezrobocia w liczbie około 2,6 mln osób został dodatkowo powiększony o przyrost naturalny osób, które weszły w wiek dojrzałości i zdolności do pracy zawodowej w liczbie około 0,7 mln osób, w okresie od 1989 do 1994 roku. Należy uwzględnić fakt, że w roku 1990 bezrobocie od 0 wzrosło do ponad 1 mln osób, a w roku 1992 do 2 mln osób, a w trzecim roku prywatyzacji dochodziło do ponad 3 mln.  PKB w roku 1989 wynosił 11.831,9 mln n. zł spadł w roku 1990 o ponad 30%, a dochody rolników o ponad 60% i nastąpił demontaż państwa opiekuńczego. Do wzrostu zatrudnienia rolnictwo nie przyczyniło się, bo zachowywało stałą tendencję zatrudnienia własnej społeczności.

Sektor spółdzielczy uznawany za część gospodarki uspołecznionej stracił w tym okresie około miliona miejsc pracy, a w następnych latach dla poprawy struktury przemian gospodarczych został przesunięty do sektora prywatnego. Tym samym sektor prywatny zyskał ewidencyjnie około 1,2 mln miejsc pracy stanowiącego aż 35 % wzrostu zatrudnienia. W czystym sektorze prywatnym, w którym w tym okresie nastąpił wzrost liczby podmiotów gospodarczych z 850 tys. do około 1.840 tys. mógł nastąpić wzrost zatrudnienia nawet o około 2 mln pracowników, choć trudno to dokładnie określić. Szacunkowo około 200 tys. osób na skutek likwidacji przedsiębiorstw przeszło do pracy w sektorze prywatnym.

Do sektora prywatnego została przeniesiona odpłatnie, a nawet i nie odpłatnie pewna część majątku państwowego, co ratowało gospodarkę przed ogromnym, lawinowym bezrobociem, które mogłoby wynosić ponad 5 mln osób, stanowiącego nawet do 30% ludności czynnej zawodowo, z którym ówczesne, rządy by sobie nie poradziły. Z analizy stanu gospodarki po pięciu latach prywatyzacji wynika, że sektor prywatny, choć rozdrobniony, w dalszym okresie powinien być stymulowany i korzystać w pewnym stopniu z preferencji fiskalnych czy kredytowych, w tym przede wszystkim prywatny sektor usługowy, słabo rozwinięty w poprzednich dekadach. W innym przypadku będzie opanowany przez zagraniczne podmioty gospodarcze, które, już od roku 1991 korzystają z wielu ułatwień i przywilejów. W dalszym okresie sektor prywatny, po okrzepnięciu, powinien być faworyzowany w polityce gospodarczej, z zastosowaniem dla niego analogicznie jak zastosowano wobec firm zagranicznych, ulg podatkowych np. od inwestycji i otoczony doradztwem rządowym.

Ogromna liczba całkowicie zlikwidowanych przedsiębiorstw państwowych powinna być przekazywana na średnio terminowych, ulgowych warunkach załogom tych zakładów, jako spółkom pracowniczym, tak jak to czyniono w wielu krajach zachodu. Przekazywanie likwidowanych przedsiębiorstw z sektora państwowego, /a już ich ubyło około 38%/, podmiotom prywatnym np. spółkom pracowniczym, nawet z odłożoną płatnością czy w dziesięcioletnim okresie kredytowym, a w niektórych przypadkach i za darmo, i z umocowaniem prawnym, radykalnie by zwiększyło produktywność sektora prywatnego i spowodowało niemal skokowy wzrost w nim zatrudnienia[1]i produkcji. Ustrzegłoby to rząd przed ogromnym marnotrawstwem majątku narodowego wypracowanego pokoleniowo przez Naród. Można było zastosować takie mechanizmy w polityce gospodarczej, ułatwienia i rozwój sektora prywatnego, a stopniowy proces pomniejszania sektora państwowego, aby mógł sprawnie przejąć i zagospodarować majątek narodowy, a nie poprzez likwidację zniszczyć go i to jeszcze z dopłatą państwową. W tym aspekcie władze wykazały ignorancję, /co nie jest naiwnością/ i zdumiewające lenistwo, jakąś dziwną wiarę jakby w pomocną sprawiedliwość dziejową Zachodu[2].

Symbolem jakiegoś nihilizmu wobec własności państwowej było wyzbycie się po roku 1989 wszelkich tajemnic gospodarczych, a nawet wojskowych, co w konsekwencji ograniczyło lub wyeliminowało konkurencyjność naszej gospodarki. Te chorobliwe opcje wierzyły w jakąś zbawienną rolę obcego kapitału i wejścia do Europy na równych zasadach, oddając im wszystko, czego tamci chcieli. Mimo tak tragicznego w skutkach ekonomicznych dla gospodarki polskiej przeprowadzanego w pierwszych pięciu latach procesu likwidacji i prywatyzacji przedsiębiorstw nie zastosowano żadnych mechanizmów obronnych przed tanią prywatyzacją, rzetelnej wyceny majątku z porównaniem wartościowym choćby z sąsiedniej gospodarki niemieckiej, lepszego doboru nabywców nietworzących w Polsce międzynarodowych monopoli i eliminacji wrogich przejęć polskiego majątku. Brak było szerszego oglądu aktualnej sytuacji Polski w świecie.

Polskie ośrodki władcze nie miały orientacji, że w świecie i od polowy lat 70-tych następowała intensywna koncentracja kapitału /wcielanie mniejszych firm do większych oraz łączenia firm/. W efekcie na początku lat 90-tych światowa gospodarka znalazła się w rękach około 37 tys. przedsiębiorstw międzynarodowych. Powstał nawet elitarny ‘Klub 200 koncernów, ‘które znajdują się w Japonii /62 koncerny/ USA-53, Niemczech-23, Francji-19, Wielkiej Brytanii -11, Szwajcarii-8, Korei Południowej-6, Włoszech-5, Holandii-4 i w kilku innych krajach. Pośpieszna prywatyzacja w Polsce stworzyła dla nich nowy obszar do zagospodarowania i wycięcia z rynków zagranicznych polskich podmiotów państwowych i z krajów obszaru Europy Centralnej i Wschodniej.

Poprzez taki sposób prywatyzacji mający raczej charakter laboratoryjny i doświadczalny w ramach praktykowanej doktryny liberalizmu gospodarczego zniszczono poważny potencjał produkcyjny i poważną część majątku narodowego. Liberalizm dawał firmom zachodnim niesamowite możliwości maksymalizacji zysków z obszaru wschodniego, głównie z Polski, a Polska rozpoczynała proces eksportu własnego kapitału już nawet od roku 1992, który intensywnie zaczęła pożyczać właśnie na Zachodzie. Wchodziła globalizacja, jako nieograniczona swoboda dla kapitału prowadząca do skostniania relacji społecznych, a to oznaczało pracę dla klanów kapitałowych, a pracę dla najsłabiej opłacanej sfery usług, początkowo i głównie czarnorynkowych. Dotyczyło to także ponad stu podmiotów państwowych resortu kultury.

We wrześniu 1990 roku pod presją Zachodu rząd wprowadził nową przywozową taryfę celną, i objął nią import książek, czasopism, gazet i innych druków oraz wszelkiego rodzaju surowce do produkcji poligraficznej jak papiery, kartony, farby poligraficzne, formy drukowe, materiały fotograficzne itp. Zachodowi chodziło wówczas o możliwość dopływu do Polski książek, czasopism i gazet wydawanych w języku polskim poza granicami kraju oraz o możliwość zakupu w Polsce bez cła interesującej literatury zachodniej. W ówczesnych warunkach zewnętrznych i już istniejących w pięciu pierwszych latach po roku 1989, ukrywanie rzeczywistych celów było regułą procesów szokowej transformacji gospodarki polskiej.

Doświadczenie ogólne z pięcioletniego okresu prywatyzacji wskazuje, że największymi problemami w prywatyzacji były; radykalna zmienność polityki gospodarczej, w tym głównie finansowej, rażąco wysokie stopy procentowe, wprowadzone ulgi podatkowe dla kapitału zagranicznego, pośpiech decyzyjny na prywatyzowanie nieprzygotowanych do prywatyzacji zakładów, czasochłonność, kosztowność obowiązkowych analiz przed prywatyzacyjnych i rynkowej wyceny przedsiębiorstw państwowych, brak wystarczającej ilości niezbędnego krajowego kapitału, kwalifikowanych kadr zdolnych do szybkiej poprawy gospodarki prywatyzowanych przedsiębiorstw oraz zapewnienia poczucia w społeczeństwie sprawiedliwości społecznej ze stosowanych metod przekształceń własnościowych przy wysokim stopniu negatywnej społecznej oceny sprzedaży przedsiębiorstw kapitałowi zagranicznemu bez uwzględniania wniosków z okresu rozwoju przemysłu w dwudziestoleciu międzywojennym. W tym pierwszym pięcioletnim okresie praktyka prywatyzacyjna była traktowana, jako suma indywidualnych decyzji niepoprzedzonych kompleksową analizą całokształtu skutków dla gałęzi, całej gospodarki i społeczeństwa.

Rażącą nieudolność wykazywali członkowie rządu przy akceptacji czy zatwierdzaniu umów prywatyzacyjnych. Przykładowo na dzień przed podjęciem decyzji otrzymali dokumenty w sprawie prywatyzacji Fiata i tylko w języku angielskim i włoskim. Nie znali treści umowy i warunków zobowiązań strony polskiej dotyczących m. in. preferencji celnych, podatkowych, kontyngentów bezcłowych czy ochrony środowiska. Rada Ministrów w maju 1992 przyjęła projekt tej umowy. Skutkiem było przyjęcie zobowiązań niezgodnych z polskim prawem, a dotyczyło to zobowiązań z ochrony środowiska, arbitrażu, którego miał dokonywać sąd w Szwajcarii. Zrobiono też błędy w sposobie wyceny majątku wnoszonego przez Skarb Państwa do spółki z kapitałem zagranicznym, które od razu zostały zwolnione z płacenia podatku dochodowego, a zwolnione zostały na łączną kwotę aż 811.180 tys. zł o równowartości 334.590 tys. USD. Z tych powodów zawarto niekorzystną dla Polski umowę.

Wiele spraw o fundamentalnym znaczeniu dla kraju podejmowanych było na podstawie dokumentów i opracowań obcojęzycznych, i brak tłumaczenia treści umów i porozumień zawieranych przez polskie urzędy lub tworzone przez nie spółki. Z tych względów NIK nasilił kontrolę tych spraw w latach 1992-1996. Wiele z nich stanowiło naruszenie przepisów dekretu z 1945 roku o języku państwowym i urzędowym, który mówił, że polskie władze powinny urzędować w języku polskim. Urzędy państwowe i urzędnicy nie dopełniali staranności, bo nikt ich nie nadzorował, aby sprawy były zawierane w języku polskim, których nawet nie tłumaczono.

Nawet kontrakt główny na komputeryzację systemu podatkowego przez francuską firmę Bul S.A., za 3 mln USD, jak i poprawki sporządzono wyłącznie w wersji angielskiej. Tłumaczenie tekstu kontraktu na użytek wewnętrzny MF odbiegało od standardów obowiązujących w języku polskim i bez tłumaczenia treści zobowiązań polskich. Kontrakt przewidywał poddanie się strony polskiej rozstrzygnięciu sądu arbitrażowego w Zurychu. MPW sprzedał 1 października 1992 roku 60% akcji spółki Alima firmie Gerber na mocy umowy sporządzonej tylko w języku angielskim i także zastrzeżono zgodę Polski na rozstrzyganie sporów w Kolegium Arbitrów w Wiedniu. Natomiast przy prywatyzacji Wedla przewidziano poddanie się jurysdykcji sądów angielskich. Także umowy z partnerem ukraińskim na remonty silników zawarte przez Zakłady Lotnicze Nr 3 w Dęblinie realizujące zamówienia ministra obrony narodowej, były zawarte w języku rosyjskim, a członkowie naszej komisji negocjacyjnej podpisywali się pod tą umową pisaną cyrylicą.

Agencja Rynku Rolnego zawarła kontrakt na dostawę 200 tys. ton zbóż. Siedem z pośród czternastu umów zostało zawartych w językach obcych. Kontrakt na prywatyzacje Huty Warszawa, gdzie dokumenty z przedstawicielami Lucchini sporządzono w języku angielskim i także zgodzono się na arbitraż Szwajcarski. Lekceważono fakt, że w stosunku do nieruchomości w Polsce jest zakaz jurysdykcji innej niż polska, ponieważ nieruchomość leży w Polsce, to tylko nasze prawo może rozstrzygać o jej losach.

Przyjęciu dokumentacji w obcym języku nie towarzyszyła znajomość prawa, w którym była dokonywana jurysdykcja i zapisy. Zawieranie umów czy kontraktów w językach obcych czasami miało intencję ukrycia czegoś, i uniemożliwiało szeroki dostęp dla osób nieznających języka, w którym była zawarta. Wszystkie te umowy czy kontakty były sporządzane przez zagraniczne firmy doradcze i prawne, które narzucały swój język, w którym były biegłe i w którym mogły przemycić wygodne dla siebie warunki i zapisy [3]. Narzucały urzędnikom państwowym nową praktykę w Polsce.  Nawet takie postepowania aparatu państwowego, naruszało konstytucyjną zasadę praworządności.

Podobnie krytyczną ocenę o prywatyzacji w Polsce prezentowała prasa polonijna w Ameryce, że Polska niczego nie może stracić ze swoich dóbr materialnych, których za cenę krwi broniły pokolenia naszych przodków[4]. Zastosowana prywatyzacja o charakterze przymusu ekonomicznego pozbawiła tysiące pracowników i całą gospodarkę fabryk, a w rolnictwie zastosowano wyrugowanie pracowników z państwowych gospodarstw, a chłopów celowo zadłużanych drogimi kredytami rugowano z ziemi, z gospodarstw rolnych. Rząd nadal oceniał prywatyzację, jako sukces gospodarczy[5]. Z preferencją państwa powstawały różnorodne fundusze typu venture capital, inwestujące w prywatne I sprywatyzowane małe i średnie firmy w Polsce, z zamiarem późniejszej sprzedaży akcji lub udziałów dla osiągania wyższego zysku.

Powstał np. Central Poland Fund, założony przez Powszechny Bank Gospodarczy w Łodzi EBOR i IFC z kapitałem do 10 mln USD. Zarejestrowany został w USA w stanie Delaware gdzie agendy Banku Światowego lokują podobne przedsięwzięcia. Fundusz ten zobowiązał się do zebrania kapitału w wysokości 50 mln USD. PBG i IFC zobowiązały się zainwestować w niego po 5 mln USD /pochodzące z Polski/ a EBOR 20 mln USD. Reszta miała pochodzić od prywatnych inwestorów z Polski. Funduszem zarządzała grupa zarządzająca w Łodzi na 100 proc koszt banku PBG. Doradcą dla funduszu i grupy zarządzającej został CS-First Boston, bank amerykański, który rzekomo z nazwy miał przyciągnąć w przedsięwzięcia zagraniczne fundusze inwestycyjne[6]. Fundusz opracował bazę danych, w której miał ponad 4 tys. przedsiębiorstw, a wybrali sobie początkowo ponad 150. Następnie PBG podpisał umowę z EBOR i MPW utworzenia innego funduszu uczestniczącego w programie rządowym stabilizacja-restrukturyzacja-prywatyzacja. Do tego funduszu PBG i EBOR wniosły po 20 mln USD, a MPW udziały w wybranych, najlepszych przedsiębiorstwach państwowych. Na początek wybrano 17 przedsiębiorstw, a docelowo 45. PBG i EBOR zgodziły się na wniesienie do niego kolejnych 10 mln USD. Miał to być najmocniejszy fundusz w programie SRP. Dwa inne fundusze, w których uczestniczyły bank PBK i BDK dysponowały kapitałami w wysokości odpowiednio 10 i 20 mln USD.

W tym okresie wymienione banki bezwzględnie likwidowały przedsiębiorstwa państwowe, które nie były w stanie terminowo spłacać swoich zobowiązań kredytowych wobec nich. Wypowiadały umowy i stawiały warunek natychmiastowej wymagalności spłaty, a jeżeli to nie następowało, bo nie mogło nastąpić, likwidowano przedsiębiorstwo i przejmowano jego majątek, który w celach spekulacyjnych był już uznaniowo przez banki zbywany. W pierwszej kolejności ten w dużych i mniejszych miastach kraju. Uzyskanymi środkami mogły dysponować już w tego rodzaju funduszach do dalszych operacji inwestycyjnych. Najdłużej działał utworzony w 1994 roku fundusz restrukturyzacyjny PBG, do którego bank wniósł 3 mln USD państwowych środków finansowych i udziały w 30 przedsiębiorstwach, przejęte w wyniku konwersji ich zadłużenia. Do udziału w tym przedsięwzięciu włączył się brytyjski fundusz Know-How zasilając go darowizną 4 mln Funtów. W tym okresie w jego portfelu były już akcje około 45 przedsiębiorstw, z których większość przygotowywano do sprzedaży giełdowej. W tym też okresie odbywały się fora inwestorów zagranicznych np. jako trzecie, październik, 1992 na którym dyskutowano o ułatwieniach dla kapitału zagranicznego i przyśpieszeniu prywatyzacji likwidacyjnej i sprzedażowej.

 Nie określano interesu ogólnego w konkretnych decyzjach prywatyzacyjnych. Z jednej strony stosowano przymus do bankructwa czy likwidacji przedsiębiorstwa, przymus prywatyzacji przy blokadzie kredytowej, aby państwowy podmiot nie otrzymał od państwa pomocy będącego jednocześnie właścicielem przedsiębiorstwa i ustawodawcą, doprowadza zakład i jednocześnie państwo do bankructwa. Z drugiej strony mocno już nadwyrężonej gospodarce kazano konkurować z zagranicą kapitalistyczną, mającą doświadczenie, zaplecze, potężne wsparcie tradycji i olbrzymi kapitał uzupełniany otrzymywanym za bezcen kapitałem z banków polskich i to wtedy, kiedy nasza gospodarka państwowa nie dysponowała kapitałem[7].

Nie zadbano o interes ogólny, nie wiążąc decyzji prywatyzacyjnych z realizacją ogólnych celów gospodarczych, np. powiazania prywatyzacji z kwestią oddłużenia państwa, restrukturyzacją rzeczowych struktur produkcyjnych, wzrostem nakładów inwestycyjnych, nawet modernizacyjnych czy rozwiazywaniem problemów społecznych, np. walki z bezrobociem, ani też z kosztem prowadzenia prywatyzacji[8]. Przeciwnie proces prywatyzacyjny lawinowo wywoływał wzrost bezrobocia i pogłębiał niemal od początku zadłużenie kraju i wywoływał permanentne kryzysy społeczne przejawiające się w ogromnej liczebności strajków o charakterze centralnym i regionalnym.

Sektor rolny doprowadził do depopulacji i rażąco niskiej produktywności, spadku już w tym okresie konsumpcji i wzrostu importu żywności. Realizowane procesy przekształceń miały i mają duże znaczenie dla przedsiębiorstw, zarówno dużych, które prawie zniknęły, jak i małych. Ważny był rodzaj działalności gospodarczej i przynależność branżowo-gałęziowa. Decyzje o losie dużych przedsiębiorstw nie powinny zapadać wyłącznie na podstawie dowolnego i czasowego kryterium ekonomicznego bez uwzględniania długoterminowych względów społecznych[9].

Działania demonopolizacyjne powinny, a nie uwzględniały, kryteriów rynku europejskiego, z którym gospodarka polska była już ściśle powiązana, nie wspominając o rynku krajowym. Wszystkie te uwarunkowania powinny być uwzględnione, kiedy podejmowano decyzje łamiące, poprzez przekształcenia, już historyczne struktury gospodarcze własnego kraju. Ponadto realizacja wszystkich celów w jednym programie prywatyzacji nie jest i nie była możliwa.

Nawet przyjęta w roku 1990 zasada maksymalizacji dochodów budżetowych stała w sprzeczności z pół darmowym rozdawnictwem czy sprzedażą akcji lub udziałów. Inaczej, należało uwzględnić oczekiwania świata pracy, załóg zakładowych, korzyści ze zmiany formy własności ich dotychczasowych, państwowych pracodawców. Nadzór właścicielski nad przedsiębiorstwami był sprawowany przez około 70 państwowych podmiotów prawnych, /MPW, ministrowie, wojewodowie/, co dezorganizowało procesy gospodarcze i decyzyjne w pośpiechu prywatyzacyjnym.

Pośpieszne tempo prywatyzacji wynikające z obłędu reform, wiązało się z problemem przenoszenia rozwiązywania konfliktów społecznych na tle ekonomicznym ze szczebla centralnego na poziom przedsiębiorstw i wzmocnieniem funkcji państwa, rządu, jako arbitra, a nie pracodawcy. Taka funkcja rządu w procesie pośpiesznej prywatyzacji, wskazywała, że nie można przyśpieszać prywatyzacji i dokonywać skokowej przebudowy struktur własnościowych, której tempo przemian zależy od uwarunkowań gospodarczych i specyfiki warunków podażowych i popytowych ze szkodą dla trwałości stabilizacji rozwojowej gospodarki.

Skokowe przemiany miały ogromne bariery subiektywne i obiektywne, wiązały się z niewydolnością struktur państwa, niespójnością i błędami popełnianymi w polityce prywatyzacyjnej i gospodarczej. Aparat państwowy i samorządowy po roku 1989 został tak przemieniony i ubezwłasnowolniony, że cały proces prywatyzacji począwszy od roku 1990 został oddany pod dyktando zagranicznych ekspertów pochodzących z krajów Zachodu, oceniających i wyceniających wartość polskich przedsiębiorstw i całych branż polskiego przemysłu, za co rząd płacił im ogromne sumy, korzystając nawet z kredytów zagranicznych na ich opłacenie.

Po paroletnim doświadczeniu należało ten doradczy szkodliwy dla gospodarki i państwa, upokarzający polską kadrę proces przerwać i zastąpić ich własnymi ekspertami, których w dużej liczebności posiadaliśmy. Mimo zaangażowania tak dużej liczby doradców zagranicznych wystąpił szok dwóch pierwszych lat transformacji, błędna, złodziejska prywatyzacja, szybko rosnące różnice dochodów ludności, ogromne bezrobocie[10] /po likwidacji PGR/ w przemyśle i handlu, brak wizji zmian społeczeństwa powodowały jego alienację wobec władzy, o czym krajowi różni specjaliści, eksperci informowali rządzących.

Sprzedaż państwowych monopoli w całości stała też w sprzeczności ze wzrostem efektywności gospodarowania przedsiębiorstw i gospodarki. Jednoznaczne sformułowanie, jako głównych celów prywatyzacji powinno być podstawowym punktem wyjścia wszelkich programów prywatyzacyjnych, które uzyskałyby społeczne poparcie, poparcie Narodu będącego właścicielem majątku narodowego[11]. Taka polityka gospodarcza rządów i niesprawność zarzadzania gospodarką, w rozumieniu potocznym brak dobrego państwowego gospodarza, przejawiała się także w rozbijaniu związków zawodowych. Rozbijanie silnych central związkowych, rozczłonkowywanie ich na małe, różnorodne związki branżowe radykalnie osłabiało walkę załóg pracowniczych z rządem w obronie trwałości funkcjonowania przedsiębiorstw.

Silne protesty małych branżowych związków zawodowych i w rozproszonych terytorialnie zakładach pracy nie obroniły i nie zahamowały procesu likwidacji tak dużej liczby przedsiębiorstw państwowych. Protesty załóg i związków zawodowych były łatwo eliminowane, przeciwstawiane rzekomym interesom państwa i ogółu społeczeństwa i były silnie kaperowane do przekupstwa pakietami darmowych akcji z prawem dobrowolnego ich spieniężania.

Rady Nadzorcze w większości były obsadzane z urzędu, choć ich członkowie mieli dyplomy ukończenia wyższych uczelni i w większości świadectwa zdania egzaminu kwalifikacyjnego, co było warunkiem formalnym, lecz niewystarczającym, bo bez wyksztalcenia branżowego i żadnego doświadczenia gospodarczego. Ponadto krótkotrwałe rządy, które w większości rady nadzorcze obsadzały swoimi kandydatami, co nie dawało trwałości ich funkcjonowania, a jedynie dorobku do podstawowego wynagrodzenia uzyskiwanego na poziomie średniej krajowej. Z doświadczenia tego okresu wynika, że Rady Nadzorcze nie spełniały założeń i celów im przypisanych, raczej deformowały procesy przekształceń własnościowych. Były uwikłane w zależności administracyjne i polityczne były bierne i bezradne albo administrowały spółką pod dyktando ministra i jego urzędników albo były, a często nawet są ciałem fasadowym.

To wszystko sprzyjało, że władze bez oporu mogły prowadzić procesy prywatyzacyjne w tym likwidacyjne, według własnego uznania, co do zakresu, tempa, czasokresu, preferowanego wyboru nabywcy, warunków sprzedaży, gotówkowej lub ratalnej, przyznawanych nabywcom rodzajów ulg podatkowych, a nawet rodzaju waluty płatności czy korzystania z dofinansowania z rynku narodowego, a później nawet z subwencji narodowo-unijnych. Ignorowano krytykę opinii publicznej[12].

 Dr Ryszard Ślązak

Autor jest pracownikiem naukowym uczelni warszawskich i członkiem zarządu Stowarzyszenia Klub Inteligencji Polskiej

Przypisy

[1]  Paul H. Dembiński, Rzeczypospolita NR 293 /3637/ z dnia 16 grudnia 1994.

[2]  Raport o stanie prywatyzacji, Zycie Gospodarcze, 20-27 grudnia 1992.

[3]  Zabrakło nawet minimum staranności. Wywiad z Januszem Wojciechowskim, Prezesem NIK o błędach, jakie popełniano przy prywatyzacji, Słowo, z 11.11. 1996. Już w tym okresie przy premierze i przy następnych premierach funkcjonowała Rada Przekształceń Własnościowych, która powinna zwrócić uwagę na tego i innego typu sprawy, aby nie było kompromitacji rządu i państwa.

[4]  Stanowisko Kongresu Polonii Amerykańskiej z 1995 roku o treści preambuły, Naród, aby trwać, musi zachować ziemię, ale także religię i narodowa tożsamość. Gdy traci ziemię, traci wszystko. Naród bez ziemi i przemysłu traci swoje miejsce wśród innych narodów. Polska przystępując w przyszłości do Unii nie powinna po drodze oddawać wartości podstawowych dla narodu, tożsamość narodową i tradycje, by nie stać obszarem kolonialnym dla Europy Zachodniej i rezerwuar taniej siły roboczej, i, że Polska po prywatyzacji będzie traktowana jako rynek surowcowy węgiel, miedz, siarka,, cyna i ołów, sól minerały budowlane, drzewo i drewno, zdr ową żywność i tanią, wykwalifikowaną silę roboczą.

[5]  Pani Suchocka ustępując w październiku 1993 roku z funkcji premiera rządu oświadczyła, że oddaje Polskę swoim następcom w dobrym stanie, stanie o pełnym rozwoju i mającą dobrą opinię za granicą. Stan gospodarki uznała za dobry. Społeczeństwo jednak oceniało inaczej. 

[6]  Grzegorczyk Waldemar, Klasyczny venture capital, Rzeczypospolita,1995.Jako pierwsze do Komisji Papierowa Wartościowych złożono prospekt Kujawskiej Fabryki Manometrów z Włocławka oraz Zwolteksu ze Zduńskiej Woli, opracowane przez zagraniczną firmę doradczą za 1 mln zł, ale nazwy firmy do publicznej wiadomości nie podano?

[7]  Premier Bielecki publicznie oświadczył, ze przedsiębiorstwo warte jest tyle ile gotów jest zapłacić kupujący.

[8]  MPW w styczniu 1991 roku oświadczył, że przewiduje sprywatyzować w 1991 r. około 200 przedsiębiorstw, co miało kosztować około 2 bln zł=200 mln n. zł, ale dochody z tego powinien osiągnąć około 15 bln s. zł =1,5 mld n. zł. Ta wypowiedz potwierdza, że z kosztem prowadzenia prywatyzacji od jej zapoczątkowania nie liczono się i nie była poza NIK przez żaden inny organ oceniana.

[9]  Przedsiębiorstwa państwowe obciążone tzw. Popiwkiem były z niego w pierwszej kolejności rozliczane, był najbardziej egzekwowany, tak, że w roku 1991 ten podatek od ponadnormatywnych wynagrodzeń został wyegzekwowany w kwocie ponad 7-krotnie wyższej w stosunku do założeń.

[10]  Wg NIK na koniec 1991 roku liczba bezrobotnych wynosiła ponad 2,1 mln osób i w porównaniu z 1990 r. uległa podwojeniu. W ogólnej liczbie bezrobotnych ok.23% stanowiły osoby ze zwolnień grupowych i ok.11% absolwenci szkół, osoby młode o największej aktywności zawodowej. W roku 1992 liczba bezrobotnych osiągnęła ok.3,5 mln osób. Przeciwdziałanie bezrobociu stało się jednym z podstawowych zadań dla administracji państwowej, a wydatki na aktywizację zawodową malały, np. na tworzenie nowych miejsc pracy, przyuczenie do zawodu, przekwalifikowania, udzielanie pożyczek na podejmowanie działalności gospodarczej na własny rachunek. W końcu 1991 roku i w latach dalszych z powodu niedostatku środków Funduszu Pracy wstrzymano wszystkie aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu, ograniczając się do wypłaty zasiłków dla bezrobotnych. Przepisy o wypłacie zasiłków dla bezrobotnych także były zbyt liberalne i niejednoznacznie sformułowane. Dopiero ustawą z dnia 16.10.1991 r. o zatrudnieniu i bezrobociu zostały uściślone /Dz.U.Nr.106.poz.457/.Powołane Rejonowe Biura Pracy zajmowały się tylko rejestrowaniem bezrobotnych i wypłacaniem zasiłków a nie inicjowaniem zatrudnienia, a pomoc społeczna była nieprecyzyjna i nie trafna…

[11] Powstało nawet Stowarzyszenie na rzecz Obrony Polskich Przedsiębiorstw stawiające sobie za cel ich obronę, wspomaganie ekonomicznie, a przede wszystkim w różnorodnym doradztwie, wyceniali je by darmowo nie zostały sprzedane, czy bezzasadnie zlikwidowane, aby ich majątek został należycie wyceniony i właściwie wartościowo zbyty, a przede wszystkim wspomagali załogi, aby przejmowały te swoje zakłady, jako spółki pracownicze i spłacali państwu w długoterminowym leasingu.

[12]  Na protesty i krytykę opinii publicznej w sprawie tak prowadzonej prywatyzacji, a skierowanej do Trybunału Konstytucyjnego, Biuro Analiz Trybunału w czerwcu 1997 roku udzieliło takiej odpowiedzi. Rozkład sil na scenie politycznej ukształtowanej w 1993 roku nie gwarantował reorientacji polityki przekształceń własnościowych.

Wypowiedz się