BIG PHARMA WYDAJE ROCZNIE 20 MLD DOLARÓW NA „NAGABYWANIE” LEKARZY, A 10 MLD NA REKLAMY

Big Pharma nie oszczędza na szeroko pojętym marketingu medycznym. Według analizy profesorów medycyny Stevena Woloshina i Lisy Schwartz z 30 mld dolarów, które firmy farmaceutyczne wydają obecnie na marketing medyczny każdego roku, ok. 68 proc. pieniędzy trafia do rąk lekarzy i innych członków personelu medycznego, którzy w ten sposób są przekonywani do przepisywania danego leku na receptę.

Skonsultuj się z lekarzem…

Skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą… – to powszechny zwrot, który słyszymy pod koniec każdej reklamy leku lub kampanii uświadamiającej o jakiejś chorobie.

Z pozoru ta sugestia wydaje się formą dbania o nasze zdrowie, kieruje odpowiedzialności lekarzy, którą biorą za nasze zdrowie.

Tymczasem okazuje się, że sugestia konsultacji z lekarzem może nie być tak niewinna, jak się wydaje.

Firma farmaceutyczna, której lek jest reklamowany, prawdopodobnie wcześniej skontaktowała się ze sporą grupą lekarzy i przekonała ich o korzyściach płynących z przepisywania właśnie tego, a nie innego leku.

Z prawie 30 miliardów dolarów, które firmy medyczne wydają każdego roku na marketing medyczny, około 68 procent (czyli około 20 miliardów dolarów) przeznacza się na przekonanie lekarzy i innych pracowników medycznych – nie konsumentów – o korzyściach płynących z leków na receptę.

Dane te są zgodne z dogłębną analizą opublikowaną w styczniu 2019 r. w czasopiśmie naukowym JAMA.

Potężne sumy

Autorzy analizy to profesorowie medycyny Lisa Schwartz i Steven Woloshin, eksperci ds. polityki zdrowotnej w Dartmouth.

Badanie ujawniło dokładnie sposób, w jaki firmy farmaceutyczne przekonały pacjentów do wydania ogromnych sum na lekarstwa w latach 1997–2016.

W tym czasie suma przeznaczona na marketing medyczny w samym USA wzrosła z 17,7 mld dolarów do 29,9 mld dolarów.

lekarze-pieniądze.jpgfoto.shutterstock.com

Według analizy, w 1997 r. aż 88 proc. (15,6 mld dolarów z całej puli 17,7 mld dolarów) marketingu medycznego trafiło do lekarzy.

A sposób, w jaki firmy farmaceutyczne nagabują lekarzy, wiele się nie zmienił.

W dużej mierze robią to, wysyłając swoich przedstawicieli handlowych do gabinetów lekarskich na bezpośrednią konsultację z lekarzem.

Dostarczają mu bezpłatne próbki leków i inne produkty, oferują wynagrodzenie za udział w publicznym wystąpieniu lub na jakiejś konferencji, nocleg, jedzenie i napoje, podróże i wycieczki oraz organizują spotkania „edukacyjne” na temat chorób.

Prawdziwy bum w ciągu tych kilkunastu lat przeżyły także kampanie reklamowe przeznaczone bezpośrednio dla konsumenta.

Wydatki na reklamy telewizyjne i rubryki z informacjami w czasopismach zwiększyły się ponad czterokrotnie – wzrosły z 2,1 mld dolarów w 1997 r. do 9,6 mld dolarów w 2016 r.

W ten oto sposób przekonany pacjent będzie polegał na lekarzach, którzy niestety mogą być bardzo stronniczy w swoich działaniach.

*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.

Opublikowano za: https://www.odkrywamyzakryte.com/big-pharma-nagabywanie-lekarzy/

REKLAMY “LEKÓW” – DLACZEGO WSZĘDZIE JEST ICH PEŁNO?

Reklamy “leków” zdominowały bloki reklamowe wszystkich stacji telewizyjnych. Wręcz widzowie są zalewani informacjami o nowych preparatach na wszystko – na zespół niespokojnych nóg, kaszel palacza, nadmiar cholesterolu, zły nastrój, problemy ze snem itd. Reklamuje się środki na wymyślone choroby, preparaty, o których jeszcze nikt nie słyszał… Co tu się dzieje? Odpowiedź jest jedna: nie ma znaczenia, co się reklamuje, byleby się sprzedało.

Dobra inwestycja

Prawda jest taka, że Big Pharma jest w stanie zapłacić wielkie pieniądze za reklamy, by całkowicie zdominować czas przeznaczony na reklamę telewizyjną.

Dzięki temu może kontrolować przepływające do opinii publicznej wiadomości – i właśnie to robi.

Skandale farmaceutyczne są wszędzie i ujawnianie ich nie jest dobre, ale i tak branża ta zarabia miliardy dolarów na reklamach telewizyjnych.

reklamy-leków.jpgfoto.123rf.com

A te są z kolei korzystne dla stacji telewizyjnych.

W zasadzie, jeżeli któraś ze stacji odmówiłaby np. emisji reklamy leku na chorobę, która nie istnieje, straciłaby miliony, a pieniądze za reklamę i tak wzięłaby konkurencja.

Spójrzmy prawdzie w oczy, miliardy, które koncerny farmaceutyczne płacą za reklamy telewizyjne, są i tak niczym w porównaniu z zyskami ze sprzedaży leków.

Reklamy to dla nich po prostu dobra inwestycja.

Selekcja wiadomości

Jest jeszcze jeden powód tej szalonej powodzi reklam telewizyjnych.

Swoją liczbą przekonują widzów, że leki (bez względu na to, jakie są i na co działają) są im absolutnie konieczne.

Godzina po godzinie widzowie patrzą na reklamy w rzeczywistości narkotyków, których ogólnym przesłaniem jest: zaproś chorobę do siebie, zacznij ją leczyć, podświadomość złagodzi objawy, a ty będziesz musiał przyjmować te lub inne leki do końca życia.

TO JEST ŻYCIE W XXI WIEKU.

Nagle wszyscy jesteście chorzy i potrzebujecie pomocy, a reklama to jest właśnie tylko „pomoc”, która wychodzi wam naprzeciw, zanim jeszcze pomyślicie o jakiejkolwiek chorobie.

Firmy farmaceutyczne mogą wymyślać nazwy fałszywych leków, tworzyć choroby, które nawet nie istnieją, reklamować je w telewizji, z jednym zamiarem – leki mają stać się wam potrzebne do życia tak, jak woda lub powietrze.

reklamy-leków.jpgfoto.123rf.com

Ale co z tymi wszystkimi strasznymi ostrzeżeniami o skutkach ubocznych leków?

Zgodnie z prawem firmy farmaceutyczne muszą uwzględnić je w swoich reklamach.

Cóż, koncerny obliczyły, że w sumie i tak im się to opłaca.

Użyli surowej linii frontu, w której niekończące się wiadomości zaletach reklamowanego środka, w umysłach widzów przeważą nad mimochodem wspomnianymi, gdzieś na końcu ostrzeżeniami.

Jeśli widzowie zostaną przybici pomysłem, że nie mogą uciec, że ich zdrowie zawsze tkwi w równowadze, że te straszne choroby zawsze czekają w cieniu na uderzenie, że nawet najmniejszy ból może być objawem paraliżującej lub śmiertelnej choroby, a leki są jedynym rozwiązaniem i ochroną – przeoczą ostrzeżenia o skutkach ubocznych.

Gigantyczna kontrola umysłu

Wszystko jest dla wszystkich, a leki są ci niezbędne – takie jest podejście Big Pharmy, która 24/7 wmawia widzom, że współczesna medycyna odgrywa główną rolę w życiu każdego człowieka.

To gigantyczna i zdumiewająca kontrola umysłu mas widzów.

W komunikacie „zapytaj lekarza lub farmaceutę, czy lek X jest odpowiedni dla ciebie” jest ukryty przekaz: „niezwłocznie idź do lekarza / udaj się do apteki”.

To jest ich klucz kontroli umysłu.

reklamy-leków.jpgfoto.123rf.com

Jeśli reklamy wprowadzą widza do systemu medycznego, zainicjują kontakt z lekarzem, zawsze coś u niego zostanie zdiagnozowane, a potem dostanie na to lek.

Tak więc reklamy narkotyków są także reklamami dla lekarzy różnych specjalizacji.

Są decydentami tego, czy i kiedy musisz skonsultować się ze specjalistą.

A kiedy już się do niego udasz, wpadniesz w pułapkę, w której zostanie ci przepisany środek z reklamy, bo on jest najlepszy, bo przedłuża młodość, chociaż w badaniu klinicznym okazało się, że te same wyniki osiągnąłbyś, jedząc więcej bogatych w witaminę E orzechów.

Ale o tym reklama nie wspomina.

Ona tylko dąży do tego, by pacjent skierował swe kroki do lekarza lub farmaceuty, który później przekona go do podążania za tym szalonym programem wspierania interesów Big Pharmy.

*Niebieską czcionką zaznaczono odnośniki np. do badań, tekstów źródłowych lub artykułów powiązanych tematycznie.

Opublikowano za: https://www.odkrywamyzakryte.com/reklamy-lekow/

Wypowiedz się