RYTUALNY UBÓJ.

Rytualny ubój (rozumu)

Felieton Janusza Sanockiego

 Sanocki zdjęcie

Budżet się sypie, w ZUS-ie za dwa lata będzie brakować 100 miliardów na emerytury, a polski rząd wprowadza zakaz uboju rytualnego bydła i jest to pierwsza decyzja, w której Tusk ma poparcie lidera opozycji Kaczyńskiego. Cała Polska żyje miesiąc tą sprawą i wszystko wskazuje, że rytualna głupota będzie nam dostarczać rozrywki jeszcze długo. Zakaz narusza bowiem prawa mieszkających w Polsce żydów i muzułmanów. I nie są to bynajmniej żarty. Obie te grupy poważnie traktują swoją religię – tak więc konsekwencje zakazu będą bardzo poważne.
To, że wprowadzenie zakazu rytualnego było – od strony politycznej – po prostu głupie, nie ulega wątpliwości. Polska straci na tym gospodarczo, wplątaliśmy się w kompletnie niepotrzebny konflikt z Izraelem i muzułmanami, z którego nie wiadomo jak wyjść. Najpewniej rząd wymyśli jakieś furtki prawne, że niby tu zakaz obowiązuje – bo jesteśmy za humanitarnym traktowaniem zwierzyny, ale z drugiej strony rzeźnie X, Y i Z zwalnia się z zakazu na potrzeby gmin wyznaniowych żydowskich i muzułmańskich. I będzie jak ze wszystkim – z kastrowaniem pedofilów, dopalaczami, hazardem – dużo szumu, prężenia muskułów przez Donalda, a w istocie – klapa.
Jednak spójrzmy na zagadnienie od strony praw człowieka? Czy państwo ma prawo zakazywać jakiegoś sposobu uboju zwierząt? Albo czy ma prawo nakazywać? Wszyscy „animalsi” natychmiast zakrzyczą, że owszem, że tak – i to na ich zapotrzebowanie właśnie była ta ustawa. Jednak, jak wiadomo, postawa wszystkich ekologów już dawno wyszła poza opłotki zdrowego rozsądku i jakiejkolwiek logiki. W ludzkiej naturze jest głęboko zakorzeniony szacunek do zwierząt i zakaz zadawania niepotrzebnych cierpień. Indianie po upolowaniu bizona tańczyli taniec przebłagalny, a biały (normalny) człowiek odczuwał co najmniej dyskomfort i nie rozkoszował się w zabijaniu.
Ale jeść trzeba, a zwierzęce białko jest najlepszym pożywieniem dla – zbudowanego z białka – człowieka. Stąd zwierzęta hodowlane czy dzikie stanowią dla człowieka po prostu źródło pożywienia.
Ubój tzw. rytualny to nic innego jak takie zabicie zwierzęcia, żeby mięso uwolnić od krwi – i stosuje go każda domowa gospodyni kiedy zabija kurę czy gęś. Przed zabiciem knura czy samca barana trzeba go wykastrować – co jak wiadomo wszystkim kastratom – jest bolesnym i stresującym zabiegiem. A i samo zabicie – „nierytualne” też jest dla krowy, świni czy karpia bolesne. Zwierzę nie jest głupie i wie, co je czeka. Nie ma więc „niestresowego” sposobu zabijania.
Z drugiej strony żydami czy muzułmanami nie kieruje sadyzm czy chęć zadawania bólu zwierzęciu. Wręcz przeciwnie – to, że sprzeciwiają się ogłuszeniu zwierząt przed ubojem wynika z religijnego zakazu bicia zwierzęcia.
Dlaczego więc państwo podejmuje się wprowadzenia tu zakazu i dlaczego uważa, że ma do tego prawo? Odpowiedź jest prosta – bo jest to państwo totalitarne, które uważa, że powinno ingerować w sferę ludzkich sumień, gustów, przekonań. Już dawno wszechwładny aparat państwowy przekroczył granicę ludzkiej wolności. W każdej sferze. Każą nam się zapinać w pasy w naszym samochodzie, nie pytając rodziców o zdanie edukują seksualnie dzieci, ingerują w sposób, w jaki wychowujesz swoje dzieci we własnym domu, urzędnik sądowy może odebrać ci dziecko, decydują nie tylko o tym, że możesz sobie kupić w aptece narkotyków, ale nawet zwykłej maści.
W końcu wzięli się za rytualny ubój. Ale to dopiero początek. Jeśli ubój rytualny jest niedobry, to każdy ubój jest zły. Jutro zakażą w ogóle spożywania mięsa, albo – co bardziej prawdopodobne – obłożą jego spożycie wysokim podatkiem. Wtedy wszyscy będą zadowoleni: animalsi, poseł Biedroń i minister Rostkowski.
Tymczasem państwo, które nie radzi sobie ani z drogami, ani z ochroną zdrowia, ani z korupcją bierze się za „ubój rytualny”.
Papież Paweł V miał powiedzieć do pewnego mnicha: „Synu, nawet nie wiesz jak niewielką ilością rozumu rządzony jest ten świat”. Jak on to przewidział?

Janusz Sanocki

Wypowiedz się