Zamach na Adamowicza – część II. “Przypadek” Adamowicza a sprawa śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego

Źródło: kadr z YouTube

Na wstępie dziękuję za komentarze, informacje, źródła, przemyślenia, wnioski dowodowe oraz linki umieszczone pod częścią pierwszą. Przeczytałem wszystkie. Obejrzałem większość, bo niektóre sam znalazłem wcześniej. Umożliwiły one rozwiązanie zagadki zamachu na Pawła Adamowicza. Oto wniosek końcowy:

Zamach na Adamowicza był widowiskową szopką, czyli zamachem fałszywej flagi.

Uff… możemy odetchnąć – i jak po każdym mundialu – powiedzieć sobie z czystym sumieniem: Jest dobrze Polacy, nic się nie stało.

Wierzę, że Paweł Adamowicz żyje i kiedyś do nas powróci jako skruszony mafiozo lub świadek koronny. Uważam, że nie warto się nad nim użalać, bo byłoby to równie niedorzeczne jak żałoba po Hanie Solo, którego w drugiej części zamrozili, a potem nasz ulubiony łajdak powrócił cały i zdrowy w III części Gwiezdnych Wojen.

Sprawa zamachu jednak nie przyschła. Nadal toczą pianę ludzie oszołomieni, których mózgi jeszcze poprawnie nie przetworzyły tego, co dwa tygodnie temu widziały ich oczy: że Adamowicza nie „zabiła” mowa nienawiści ale sprawna akcja z nożem desantowym. Zabiła na niby, bowiem to wszystko było tylko niskobudżetowym spektaklem. Zniczodawcy muszą jednak najpierw dobrze się odszołomić z oparów kadzidełek aby to prawidłowo zrozumieć. Nadal więc nie wolno wysnuwać „bezspornych twierdzeń”, „nienawistnych opinii”, ponieważ mogłyby urazić czyjeś uczucia. Proszę zatem w dalszym ciągu traktować moje spostrzeżenia jako teorie spiskowe i nic więcej. Nie będą one posępne, ponieważ omawiamy tu casus kobiety publicznie przeciętej na pół przez magika. Ona umarła – no tak, wszyscy widzieli ale… żałoba po niej, nawet udawana – to dopiero byłaby niedorzeczność, no bo czyż nie?

„Bezkrwawy zamach na Adamowicza” niech zatem dla uspokojenia wszystkich nadal będzie tylko hipotezą, którą postaram się poniżej ostatecznie udowodnić z użyciem rozumu oraz logiki. Ale po kolei. Najpierw wyciągnijmy…

Wnioski pokontrolne z I części

Na wstępie omówić należy wszystkie kontrowersje, jakie pojawiły się w pierwszym tekście i opatrzyć je szybką analizą pod kątem prawdziwości.

Niewidzialna plakietka „Media”. Potwierdzone. Stefan po to aby wejść na scenę nigdy takiej plakietki nie miał i nie podrabiał. Już na drugi dzień po opublikowaniu tej informacji aresztowany został szef agencji ochrony Tajfun – jakiś karany były milicjant od lat współpracujący z gdańską mafią. Usłyszał nawet zarzuty za wprowadzenie w błąd organów. Wymyślił sobie tę plakietkę i nawet usiłował jakąś podrzucić w charakterze fałszywego dowodu, ale nie wyszło. To samo co ja, zauważyli bowiem także inni świadkowie widowiska – czyli że zamachowiec takiej plakietki w ogóle nie posiadał – i sprawa się rypła. Kwestia plakietki zamknięta ale o dziwo plakietkowe kuriozum trwa i żeby tę oczywistość, że plakietki nie było jakoś przyklepać ze strony oficjalnych czynników, nagle badania laboratoryjne, (DNA + odciski palców) „potwierdziły brak na plakietce śladów biologicznych Stefana”. Tej, której… nie posiadał. Logiki w tym nie dostrzegam, no ale tak podano do wiadomości. Być może badali plakietkę, którą szef ochrony podrzucił – nie ogarniam tak do końca policyjnych działań odkąd pogrążyły się w obszarach logiki ujemnej. Nie powinni żadnej plakietki badać w sytuacji kiedy żadnej plakietki u Stefana nie było ale badali idąc każdym tropem wiodącym donikąd.

Komenda „Paweł, Paweł!”, na którą Paweł Adamowicz automatycznie się ożywił. Tej komendy mimo starań nie udało się wyciąć ze wszystkich źródeł i ona jest. Jest i mimo to, jest w ogóle nie badana. W międzyczasie pojawiło się przyzwoite nagranie z zamachu, a więc dla odświeżenia posłuchajmy jej jeszcze raz, a zobaczymy, że na jej dźwięk Paweł Adamowicz reaguje jak foka w delfinarium.

https://twitter.com/malyy5/status/1087128362089414657

oraz dłuższa wersja:

https://video.wp.pl/i,pawel-adamowicz-dzgniety-nozem-na-scenie-wosp,mid,2031379,cid,4051,klip.html?ticaid=11cc95

Oficjalne czynniki kompletnie nic już nie mogą z tym fantem począć. Tak więc kompletnie nic nie robią. Masakra. A co powinni zrobić gdyby ten zamach nie był sfingowany? Oczywiście, natychmiast aresztować wszystkich specjalistów od dźwięku ze wszystkich stacji TV, którzy zapis dźwiękowy zmodyfikowali zanim go wypuścili do ludzi. Nie robi się tego jednak z bardzo ważnego powodu – aby się nie skompromitowano. Nie można bowiem prowadzić prawdziwego śledztwa w sprawie, która jest zainscenizowana. Nikt nie zginął – vide przepiłowana na pół kobieta u magika – nie można więc w tego typu sytuacjach robić dochodzenia, bo jeszcze nasze prawnuki by się z organów ścigania śmiały. Oni wiedzą doskonale, że to była lipa – i że, jedynym efektem tego dochodzenia mogłoby być ośmieszenie. Niczego, nikomu nie udałoby się udowodnić poza wprowadzeniem organów w błąd, a to jest nie warte świeczki w sytuacji, kiedy to nie było poważnym czynem zabronionym. Twórcy tego zamachu mogliby jedynie symbolicznie odpowiedzieć za tego typu numer – co najwyżej jakąś grzywną – jak dajmy na to pijany dzieciak, który dla kawału zadzwonił na policję informując że w jego szkole podłożono bombę. To tyle jeśli chodzi o „odpowiedzialność” – czyli to co organy mają do wygrania. Przegrać zaś mogą wszystko – czyli dożywotnią reputację. A zatem wystarczy ich dyskretnie powiadomić, że Adamowicz żyje, aby zaniechali działań. I tak właśnie ja to widzę śledząc poczynania organów dwa tygodnie po zamachu. Autorzy sfingowanego zamachu osiągnęli dokładnie to co chcieli – nie musząc nikogo mordować. Więc po co mordować i się narażać, skoro to samo daje lipny zamach? Proste.

Brak krwi – jako pierwszy zauważony przez Sandżaja. Potwierdzone.

Reanimacja. Również Sandżaja i również potwierdzone. Była ona bezsensowna i mimo iż powinna nie jest ścigana. Nikt nie został nią dobity, a więc nie ma nawet znamion czynów zabronionych, jako że zrobienie z ludzi głupków to nie to samo co zamordowanie. Organom nie kalkuluje się szukać tej ratowniczki, stawiać jej zarzuty i wydobywać zeznania po to tylko żeby się publicznie skompromitować. Jej nic nie grozi i nigdy nie groziło – podpisała zapewne jakąś umowę z jakąś agencją aktorów kryzysowych i wykonała swoją pracę, a jako że za wykonywanie legalnej pracy jeszcze nikt nigdy nie został skazany… To tak samo jakby stawiać zarzuty Czterem Pancernym za narażanie na niebezpieczeństwo Szarika.

Nie dowiemy zatem się już nigdy, który konkretnie fryzjer oszalał i ją tak nieludzko pokrzywdził. Gdyby zamach był prawdziwy, już dawno wszystkie redakcje naszą ratowniczkę by nam przedstawiły i w zakresie ratownictwa solidnie przeegzaminowały. Dzięki źródłom w komentarzach z zapartym tchem zapoznałem się z filmem Etera (w którym jest film Ole Dammegarda), który z kolei jest specjalistą od zamachów fałszywej flagi i rozpoznaje je bezbłędnie po bardzo charakterystycznych śladach:

https://www.youtube.com/watch?v=PnKBKUI0S9M&bpctr=1548450359

I stąd wiadomo niezależnie od Sandżaja, że masaż serca to rutynowa procedura przy fikcyjnych zamachach realizowanych przez aktorów kryzysowych. Nieważne czy ktoś zamachnął się samolotem, czy chodzi o postrzał z granatnika, czy maczetę tkwiącą w plecach, czy urwaną nogę – absolutnie zawsze robi się masaż serca przy fałszywej fladze, po to tylko, aby w miarę przekonywująco dla laików, scenę zagrać amatorami. Nawet jak po zamachowcu zostanie tylko paszport to się chwyta kogoś z ulicy i robi mu masaż serca, bo masaż musi być obowiązkowo. Zamach na Adamowicza, oczywiście to potwierdza. Reanimacja była – ale nie podpada pod żaden paragraf – bo nie jest czynem zabronionym masowanie zdrowego człowieka, np. dublera.

Stefan Miłosz. Kwestia nazwiska Stefana nadal jest niewyjaśniona, ponieważ Stefan jak to się mówi nie przerywa milczenia. Ze wszystkich informacji na ten temat najbardziej prawdopodobna wydaje mi się ta niszowa – że Stefan ma po prostu dwa imiona i jego pełne dane brzmią: Stefan Miłosz Wilmont. Następna w kolejności prawdopodobieństwa jest u mnie taka ewentualność, że zamachowiec ze sceny i prawdziwy Stefan Wilmont to są dwie różne osoby: wrobiony zawczasu człowiek – już trzymany w lochu – plus aktor kryzysowy grający go na scenie – który podczas premiery tego widowiska popieprzył coś czego popieprzyć nie powinien. Stefan Wilmont nigdy by się nie pomylił przedstawiając się publiczności. Natomiast aktor kryzysowy… owszem. Człowiek obcy, któremu powiedziano tylko jak ma się przedstawić podczas widowiska – mógłby to zrobić nie wiedząc, że w Polsce mówi się np. Róża Thun a nie jak w Niemczech Róża von Thun. Gdyby obcemu dano do nauczenia się tego typu kwestię, jest bardzo prawdopodobne, że by się na tym jak dziecko wyłożył. Za tą hipotezą przemawia także zupełnie inny wizerunek zamachowca i prawdziwego Stefana. Stefan Wilmont przypomina zamachowca ze sceny WOŚP wyłącznie na zdjęciach sprzed więzienia, kiedy był silnym napakowanym młodzieńcem. Obecnie Stefan wygląda zupełnie inaczej.

Sprawa jest nadal nie wyjaśniona do końca i taka pozostanie dopóki nie usłyszymy głosu Stefana i nie obejrzymy go w dobrej jakości nagraniu. Ale mimo to i tak już są przesłanki wskazujące na to, że zamachowiec był aktorem kryzysowym. Dlaczego? Ponieważ zarówno on, jak i konferansjer widowiska byli prawdopodobnie nie polskiego pochodzenia. Wyraźnie słychać u obydwu trudność w wymawianiu litery „r” – co jest typowe dla etnicznych Niemców, folksdojczów i innych mniejszości. Ten sam problem posiada przecież Gronkiewicz Waltz, Tusk, Rokita i plejada innych cudzoziemców. Konferansjer i zamachowiec nie potrafią wymawiać tej litery prawidłowo – nie wiem czy ktoś jeszcze na to zwrócił uwagę ale ja tak. Chciałbym po prostu usłyszeć w końcu głos aresztowanego Stefana, aby porównać go z głosem zamachowca z Gdańska. Poza tym nawet na dobrych filmach jego twarz jest dziwnie niewyraźna – jest więc trudno określić z całkowitą pewnością czy jest on Stefanem. Na to ostatnie zwróciło uwagę mnóstwo ludzi.

Brak krwi. Jest to kolejna potwierdzona sprawa, którą można odfajkować. Kolejna rutynowa kwestia przy zamachach fałszywej flagi. Gdyby była krew scena WOŚP do dziś pełna byłaby techników zbierających ślady. Nic takiego nie ma jednak miejsca. Błyskawicznie scenę rozebrano i zatarto ślady.

Jest morderstwo nie ma sprawcy. To również zdążyło się już „wyjaśnić” – obecnie jest sprawca – nie ma ciała. Zostawiamy to, bo nie będziemy nurkować za policją w obszarach logicznie ujemnych. Mają kozła i nic więcej. I dlatego zacierają ślady wmawiając sobie, że Polacy to stado tępych baranów. Ciało spalone, scena zlikwidowana, świadkowie odprawieni do domów. Brak realnego i poważnego śledztwa zamyka temat.

Brak prawidłowej reakcji u setek ludzi. To oczywiste przy braku prawdziwego zamachu. Oficjalnie nikt się tą kwestią nie zajmuje, bo ona jest logiczna i bezsporna w samym założeniu. Oficjalne starania robi się tylko w tym kierunku, aby tę kwestię jak najdalej w czasie odsunąć, po to aby jak najdłużej powstrzymać ludzi od logicznego myślenia. Robi się to poprzez podgrzewanie emocji w kierunku mowy nienawiści. Emocje jeszcze nie opadły – a dopiero jak się to stanie każdy tę kwestię prawidłowo zrozumie.

Masońska karetka. Potwierdzone. Należy do masońskiej organizacji Adiutare o międzynarodowym zasięgu:

https://www.youtube.com/watch?v=PnKBKUI0S9M&bpctr=1548453323

Żenujący pokaz akcji ratowniczej w wykonaniu Adiutare, jest dowodem na to, że ratownictwo nie jest głównym celem jakim te stowarzyszenie się zajmuje. Gdańsk to europejska stolica nie tylko mafii ale też masonerii więc prawdopodobnie głównym zadaniem stowarzyszenia Adiutare jest po prostu handel organami. Tylko po to myślę służą im karetki – które jak było widać pozbawione są wewnątrz typowego ekwipunku ratowniczego. Medyczny profesjonalizm Adiutare można porównać jedynie do nieporadnej ochrony firmy Tajfun. Oficjalnie ktoś chce pozbawić ich koncesji dla pozorów że coś się dzieje ze strony organów. No więc dzieje się – koncesja się odbiera – a jak się koncesja już odbierze to ten sam cieciu zarejestruje agencję ochrony Tornado – żeby nikomu włos nie spadł i było po staremu. To takie żałosne… szkoda gadać.

Brak wyraźnych zdjęć z zamachu. Kolejna bardzo charakterystyczna cecha sfingowanych zamachów. W epoce monitoringu wszystkiego i wszystkich a zwłaszcza centrów miast i rynków oraz wszechobecnych kamer HD, każdy zamach fałszywej flagi cierpi na dotkliwy brak zbliżeń, ostrości, dobrych ujęć, etc.

Kolejne dowody

No i to na tyle remanentu. A teraz sprawy nowe. Z nieukrywaną satysfakcją przedstawiam najpierw kolejne dowody na zamach fałszywej flagi, nie poruszane jeszcze przez nikogo nigdzie.

Markery. Na filmie Olego mówi on już kilka lat temu, że aktorzy kryzysowi stosują tak zwane markery. Są to położone gdzieś na przykład na ulicy „przypadkowe” przedmioty, (buty, puszki, gazety) określające miejsce gdzie toczy się akcja. Po co? Ponieważ nawet profesjonalni aktorzy muszą niektóre sceny kilkanaście razy powtarzać, aby zadowolić reżysera. Aktorzy kryzysowi oczywiście również. Oni jednakże grają tylko raz. Dlatego muszą ustaloną scenę ćwiczyć gdzieś na boku tyle razy, aby podczas jedynego występu na żywo odegrać wszystko jak trzeba, bo powtórek już nie będzie. Każdy z aktorów kryzysowych musi precyzyjnie pokonać drogę od punktu A do punktu B, wykonać każdy umówiony gest w określonym czasie, zachować się właściwie w odpowiednim momencie, etc. To trudne do wykonania dla amatorów ale nie niemożliwe. Aby uniknąć wpadek np. że samochód biorący udział w zamachu raz podjeżdża bliżej a raz dalej od ustalonego miejsca, (i ten przeskok może być później widoczny na montażu) stosuje się markery, aby kierowca za każdym razem wiedział gdzie dokładnie ma się zatrzymać podczas tej konkretnej sceny. To samo jest z aktorami kryzysowymi biegającymi rzekomo chaotycznie po ekranie. Pamiętajmy, że nie jest to łatwe dla nich, bo na prawdziwej scenie oni grają tylko raz. A do tej jakże ważnej premiery oni mogą się przygotowywać tylko i wyłącznie w zupełnie innych miejscach. Ćwiczą wiec na odludziu, w jakichś halach, pustych placach lub podziemiach. W scenografiach, gdzie kontury budynków są tylko narysowane na ziemi. W realu, czyli na prawdziwej ulicy, wśród prawdziwych ludzi odgrywają swoje przedstawienie tylko raz. I dlatego muszą mieć rozmieszczone te markery, aby wiedzieć gdzie stać, gdzie iść i dokąd będzie się toczyła „prawdziwa” akcja, którą trenowali zupełnie gdzie indziej. Czy podczas zamachu na Adamowicza były takie markery?

Oto one.

Naszymi markerami są te trzy leżące na scenie białe kartki papieru. Nie są zapisane, bo nie muszą – i tak by nikt z nich nie odczytał żadnego tekstu. W ich wyglądzie jest zapisane to co aktor odczyta z każdej odległości, ponieważ każda z nich posiada inny kształt. Pierwsza z prawej mówi: „w tym miejscu się Stefan przyczajasz i na komendę – i już – startujesz do ataku”. Środkowa kartka zawiera przekaz: „tutaj się Stefan poddajesz”. (I w tą właśnie kartkę ochroniarze potem wcisnęli Stefanowi twarz).

Ostatnia kartka od prawej przekazuje natomiast: „tam będzie stał target i tam popychasz go i wyciągasz nóż”.

Jest jeszcze czwarta kartka, niewidoczna na tym ujęciu ale widoczna na innym. Ona oznacza polecenie dla Pawła Adamowicza: „dokładnie w tym miejscu upadasz Paweł, aby skryć się przed wzrokiem publiczności za….

Parawanem. Ten parawan, bowiem to kolejny istotny rekwizyt inscenizacji niezbędnej do odegrania sceny zamachu. Na pierwszym niewyraźnym filmie z zamachu nie mogłem pojąć jak ten parawan się pojawił. On jest bardzo ważny, bo to właśnie za nim odprawiana była lipa o nazwie „reanimacja”. Ten fragment obrazu był tak mocno wyblurowany i tak wolno pojawiała się w nim ostrość, że wydawało się, że parawan z niczego materializuje się w miejscu, gdzie upadł Adamowicz. Proszę to zobaczyć.

https://www.youtube.com/watch?v=petniBsyx90

Widzieliście? Nie było parawanu i nagle olbrzymi parawan jest. W pierwszej chwili myślałem, że zastosowano stary iluzjonistyczny trick, aby pod osłoną dymu z rac „wyczarować” go, czyli wysunąć i rozłożyć niczym parasolkę jakiś mechanizm z podłogi, ale nie pisałem o tym, bo nie był to twardy dowód tylko luźne domysły. Dopiero później udało mi się znaleźć lepszy film – już po opublikowaniu I części. I z niego właśnie wynika jednak, że zastosowano jeszcze prostszy trick. Otóż jak się okazuje ten gigantyczny parawan przez cały czas tam był. Był tylko kompletnie niewidoczny. Efekt ten osiągnięto kierując spod sufitu bardzo silny snop ciemnoniebieskiego światła dokładnie na… plandekę w identycznym kolorze, którą nakryto stos jakichś rekwizytów. Niebieskie światło plus niebieska plandeka. Na tle stojących tam ludzi – wyłącznie w czarnych kurtkach – plandeka jest zupełnie niewidoczna. Tylko ten jeden reflektor jest „niesymetryczny”, ponieważ świeci nie do końca tam gdzie wypadałoby aby był skierowany, żeby równomiernie skąpać w niebieskim świetle całą scenę. Przyniosło to dokładnie ten sam efekt jak słynny zielony ekran stosowany w każdej telewizji, aby wycinać lub wklejać tło. Dziś stosuje się zielony ekran w przemyśle filmowym ale jeszcze parę lat temu był to… niebieski ekran, ot co. Efekt końcowy jest więcej niż zadowalający – z pola widzenia całkowicie znika spora sterta gratów nakryta plandeką, która tworzy tak zwany parawan – ona jest w ogóle niewidoczna nawet na bardzo dobrej jakości nagraniu. Coś tak fenomenalnie zrobionego absolutnie nie może być przypadkowe. Parawan jak zaczarowany „materializuje się” dopiero po zmianie oświetlenia i zgaszeniu ciemnoniebieskiego światła. Proszę sprawdzić samodzielnie czy moje wnioski są prawidłowe.

https://video.wp.pl/i,pawel-adamowicz-dzgniety-nozem-na-scenie-wosp,mid,2031379,cid,4051,klip.html?ticaid=11cc98

I precyzyjnie za tę plandekę upada Adamowicz. Dokładnie tam, gdzie leży czwarta kartka.

I tu powraca słynne „drastyczne” ujęcie zamachu z TVN. Ono nie jest drastyczne, proszę ja was, albowiem Stefan miał filmowy nóż – taki z ostrzem chowającym się w rękojeści – które oczywiście nie brudzi się krwią z nieistniejących ran. TVN wyciął te ujęcie, aby nie zdemaskować lipnego zamachu, bowiem siłą rzeczy ono zawiera obraz ataku w jakości HD oraz to, co znajduje się za plandeką. Nie tak dawno wszyscy mogliśmy do woli oglądać sobie scenę odcinania zgwałconym turystkom ze Skandynawii blond głowy nożem dwa razy większym od Stefanowego. TO było drastyczne ale mimo tego nikt nie postradał zmysłów i nie potrzebował pomocy psychologa, albowiem to był jeden z tysiąca tego typu „incydentów” jakie od trzech lat zalewają media w Europie. Zamach na Adamowicza natomiast tylko tym różnił się od podobnych „epizodów”, że nie był prawdziwy. I to jest rzeczywista przyczyna tego, że został wycięty przez TVN. Poza tym abstrahując od wszystkiego co powyższe, gdyby zamach naprawdę miał miejsce, tę wyciętą scenę już dawno analizowaliby publicznie na konferencjach prasowych prokuratorzy i dziennikarze domagając się jej ujawnienia w interesie społecznym. Tak powinno być, a co jest? Jest cisza o tym „drastycznym” ujęciu i nie tylko żadna komisja śledcza się go nie domaga ale nawet żaden brukowiec lub pies z kulawą nogą. A przecież zakładając, że zamach był autentyczny ten zapis jest cenniejszy niż film Zaprudera z zamachu na Kennediego. Te nasze rzekomo „drastyczne” ujęcie, przy rozlatującej się jak arbuz głowie amerykańskiego prezydenta, to jest nic drastycznego. Poza tym to największy dowód w sprawie i…? I najmniejsze zainteresowanie on wzbudza w organach. Zerowe w zasadzie. Te ujęcie pokazuje nóż desantowy z chowającym się ostrzem – a coś takiego nawet nie jest czynem zabronionym – resztę znamy…

Zamach udał się organizatorom. Wszystko wyszło znakomicie. Idealna synchronizacja najważniejszych aktorów. Wszystko zagrano doskonale, a „drugoplanowi aktorzy” – nieświadome matołki z ochrony, nawet nie za mocno dali ciała, bo mogli się dużo bardziej zaszamotać, gdyby tylko zamachowiec Stefan nie rzucił się w końcu trzeźwo sam w ich ramiona. Zadowolona mina reżysera jest dowodem pełnego sukcesu. Stoi z tyłu z założonymi rękami i skromnie obserwuje swoje dzieło.

Schizofrenia paranoidalna – czyli choroba psychiczna Stefana. O tym że jego schizofrenia to jest lipa wiedziałem od chwili, kiedy przeczytałem to co już zamieściłem w I części:

„Początkowo Stefan W. przebywał w Areszcie Śledczym w Gdańsku, gdzie otrzymał status niebezpiecznego więźnia. Pobyt w więzieniu przebiegał bez większych problemów. Niedługo później trafił do Zakładu Karnego w Malborku. I tam właśnie zaczęły się jego problemy z psychiką. Był leczony psychiatrycznie z powodu zaburzeń zachowania i emocji oraz specyficznych zaburzeń rozwoju. Przebywał na obserwacji sądowo – psychiatrycznej. Skierowano go do Oddziału Psychiatrii Sądowej w Areszcie Śledczym w Szczecinie. Przebywał tam w okresie luty – kwiecień 2016 r. W trakcie pobytu w Ośrodku w Szczecinie rozpoznano schizofrenię paranoidalną, zastosowano leczenie farmakologiczne oraz terapię. Po uzyskaniu poprawy Stefan W. został skierowany do leczenia ambulatoryjnego. Po kilku miesiącach odmówił przyjmowania leków, ale według lekarzy, był w dobrym stanie psychicznym. W grudniu 2018 roku wyszedł na wolność”

Kluczem do rozwiązania zagadki jest ten niepozorny zlepek słów: „Oddział Psychiatrii Sądowej w Areszcie Śledczym w Szczecinie.”

Co w tym podejrzanego? To, że Stefan dorastał, napadał, odsiadywał, resocjalizował się, żył wolno i się mścił w… okolicach Gdańska. Czy podczas pobytu Stefana w więzieniu nie było psychiatrów w pobliżu? Ano nie było. Nie było TAKICH psychiatrów. TACY psychiatrzy jakich „potrzeba było” dla Stefana są tylko w Szczecinie. Gdańsk posiada wszystko, jeśli chodzi o masonerię i przestępczość zorganizowaną. Każda możliwa loża i każda możliwa forma bandytyzmu. Nawet się go nazywa Palermo lub Małą Sycylią ale to nieadekwatne nazwy, bo mafia sycylijska w porównaniu do gdańskiej to dosłownie harcerstwo. Mafia włoska ma kodeksy, ślubowania i honor bandycki. Ta z Gdańska nie ma żadnych zasad – to najgorsze antypolskie bydło, jakie kiedykolwiek chodziło po Ziemi – wylęgarnia czystego zła… Bolków, zdrajców, zbrodniarzy wojennych. To przecież tam groteskowo absurdalnie torturowano Pocztę Gdańską i masakrowano niedorzecznymi siłami obrońców Westerplatte. To tam rozstrzelano stoczniowców, tam było gniazdo prusactwa oraz krzyżactwa i tam najbardziej jest zbroczona niewinną krwią ziemia Polska. To tamten Niemiec przecież od zawsze finansował każdą formę antypolskiego bandytyzmu z dywizjami SS pełnych Łotyszy i Ukraińców, włącznie. Ale mimo tego, ci opłacani przez Niemcy zbrodniarze z Gdańska nie mają takich jak Szczecin psychopatycznych psychiatrów. Swoją drogą Szczecin też ma nieliche zasługi dla okupantów – tamtejsze sądy i areszty mieszczą się przecież w budynkach dawnego Gestapo i dawnej partii żydobolszewickiej i absolutnie nic pod kątem wyniszczania Narodu Polskiego, w tych budynkach się nie zmieniło w ostatnim wieku. To co się dzieje w szczecińskim areszcie śledczym – dawnym Gestapo – przechodzi ludzkie pojęcie i nawet najgorszym zbirom z Gdańska musiało to zaimponować, bo właśnie na żer tych psychiatrów rzucono torturowanego Stefana. Zmiękczano go wstępnie ot taką tam dwuletnią izolacją, aby odpadła mu któraś klepka. Podtruwano go także i prawdopodobnie robiono kontrolę umysłu, bowiem skarżył się, że słyszy głosy w głowie i tym podobne. Głosy w głowie „robi się” już od lat osiemdziesiątych wstawiając ofierze chipa IBM. Głośny już był przypadek Polki, której po zabiegu dentystycznym dokuczać zaczęły tego typu dolegliwości. Kupa lekarzy nie mogła jej pomóc ale to się zmieniło po wyjeździe do Francji. Tamtejszy lekarz nie tylko zlokalizował chipa ale wydobył go i po stwierdzeniu, że nadaje on na częstotliwości fal mózgowych spytał ją ze zdumieniem: „Co pani robiła w Guantanamo?” Ona nic nie robiła w Guantanamo – ona zęby robiła w Polsce. Więcej o programowaniu zabójców w zakładach karnych przy pomocy kontroli umysłu jest w źródle”:

https://www.youtube.com/watch?v=Lny5ToTEvqU

Załoga psychiatrów z aresztu w Szczecinie to elita pseudomedycznych wykolejeńców. Żeby mieć jakiekolwiek o tym pojęcie proszę sobie wyobrazić doktora Mengele i pomnożyć go przez kilkanaście. Areszt Śledczy w Szczecinie to fabryka wariatów. Masowo z normalnych ludzi robi się tam „wariatów” aby ich w coś wrobić lub obrabować z majątku, a z bandytów „wariatów”, aby mogli uniknąć karnej odpowiedzialności. Totalne dno wszelkiej możliwej patologii. Nie będę wymieniał nielicznych przyzwoitych psychiatrów, o których wiem że uciekli stamtąd, bo mieli już dość tego co powyżej i nie chcieli przykładać do tego ręki.

Nigdy nie byłem w tym areszcie ale to nic nie znaczy, bo „lekarze” stamtąd jak się uprą to dopadną każdego, nawet człowieka nigdy nie karanego, przebywającego oczywiście na wolności, aby go ubogacić potajemnie swoją „diagnozą”. Mi tak właśnie zrobili swojego czasu. Budowałem niczego nieświadomy kamienicę a oni niemal od początku preparowali fikcyjne badania psychiatryczne, aby pod koniec budowy zrobić ze mnie wariata i wtrącić bez mojej wiedzy do psychuszki, po czym ukraść nowy budynek przy pomocy fałszywych faktur, jak już mi ukradną psychicznymi papierami jakąkolwiek wiarygodność. Tak właśnie działają ci słynni kolekcjonerzy cudzych mieszkań z Platformy Obywatelskiej. Mnie do dziś nęka Ariel Gołębiewski z Platformy Obywatelskiej, który jeszcze w 2013 ukradł największe mieszkanie w zbudowanym przeze mnie nowym budynku. Ukradł ot tak no i nielegalnie ma do dzisiejszego dnia, a dosłownie każdy jeden organ ścigania w Polsce – z ministrem Ziobro włącznie – ma to głęboko w dupie. Gołębiewski jak każdy kolekcjoner cudzych mieszkań, zasypał mnie donosami do prokuratury i niezliczonymi już aktami stalkingu i na nieruchomości do której nie ma żadnego tytułu prawnego, zameldował się pod wyssanym z palca adresem na pobyt stały. Ja właściciel do dziś nie mogę zamieszkać we własnym domu a złodzieje już lata temu mieszkali w nim całymi stadami mając zameldowanie na pobyt stały pod jeszcze nie nawet do dziś nieistniejącym adresem. Zgłoszone jest to znowu wszędzie, od listonosza do ministra Ziobro i każdy jak zwykle, znowu ma to w dupie. Po pierwszej skardze zastraszono, zaszczuto i przekabacono przeciwko mnie moją partnerkę i ona do dziś działa przeciwko mnie i razem z tą szujnią. Po drugiej skardze do Ziobro zniechęcono do pomocy mi całą moją rodzinę odradzając im ten pomysł, pragnąc odizolować mnie społecznie dosłownie od wszystkich. A po trzeciej skardze, ktoś sra pod moim domem i pisze donosy, że ja to robię i straż miejska prowadzi w tym kierunku swoje gówniane śledztwo. Jeśli ktoś nie wierzy w jakich realiach żyjemy, proszę bardzo, oto cała ta historia włącznie z listem otwartym do ministra Ziobro i furą dowodów wytworzonych przez tę antypolską sitwę.

https://bacologia.wordpress.com/2018/07/11/rzeczpospolita-mafijna-czesc-iii/

W każdym polskim mieście jest identyczna mafia mieszkaniowa jak ta gdańska lub warszawska. Ale to szczecińska specjalizuje się w metodzie na wariata. Mają do pomocy prokuratorów, prawników, urzędasów, policję i inne służby oraz oczywiście stada uczynnych psychiatrów gotowych z każdego zrobić debila za parę złotych. Kradnąc Polskę, kawałek po kawałku, mieszkanie po mieszkaniu, firmę po firmie, spodziewają się przecież oporu ze strony okradanego człowieka, a zatem zawczasu robią mu papiery psychiatryczne – żeby tak jak w przypadku naszego Stefana – jego desperacką obronę swoich podstawowych praw człowieka lub wartości, natychmiast przerobić w „atak wariata” lub „zamach szaleńca”, który odstawił leki psychiatryczne. To rutynowe działanie w całej Europie, nękanej zamachami fałszywej flagi. Jak już musi być kozioł – to się wystawia przygotowanego wcześniej „wariata”. Z ofiary robi się w ten sposób sprawcę, a ze zdegenerowanego sprawcy anioła lub męczennika. I to właśnie zrobiono ze Stefanem z Gdańska.

Przerabianie Stefana w wariata trwało niemal sześć tygodni – od 23 lutego do 13 kwietnia 2016 roku. Jego wynik jest jednoznaczny: „Schizofrenia paranoidalna”.

Oto dostępny w sieci fragment jego opinii psychiatrycznej: „… słyszał głosy, które komentowały jego zachowanie, wydawały mu polecenia, miał wrażenie, że funkcjonariusze cofają czas, wyznaczają mu zadania do wykonania, za które obiecywano mu wynagrodzenie, miał być świadkiem koronnym, wyznaczono mu „różne życia”, wydawało mu się, że jest aktorem w filmie, ktoś odczytuje jego myśli.”

To wszystko co jest tam napisane jest bardzo charakterystyczne dla kontroli umysłu. Wręcz podręcznikowo zgodne. To co mrozi krew w żyłach to prawdziwe do bólu stwierdzenie Stefana, że jest aktorem w filmie, bowiem oczywiście my już wiemy, że był aktorem – kryzysowym, szkolonym do symulacji zamachu na Pawła Adamowicza.

Źródło:

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/430967-stefan-w-slyszal-glosy-ktore-wydawaly-mu-polecenia

Kwestią bezsporną jest w tym świetle nie przyznanie się Stefana do winy – on był przecież tylko aktorem ze składanym nożem a nie mordercą. Takim samym jak ta dziwna pani z objazdowego salonu masażu. Być może to nawet nie on wystąpił na scenie w Gdańsku. Raczej pewne, że nikt go nie uprzedził, że będzie odpowiadał za morderstwo kiedy ta szopka była planowana. Osobiście – jak zresztą pół Polski – boję się żeby mu nie zrobili samobójstwa aby go uciszyć. Biedny chłopak. Ten jego wyrok za napady na banki też jest nieprzekonywujący. Stefan przecież rzekomo był tak sprytny, że zaplanował udany zamach na Adamowicza. Tak sprytny, że z sukcesem obrabował banki i nie dał się schwytać. I taki głupi jednocześnie, że się tym chwalił na lewo i prawo? Przecież to co się mówi oficjalnie nie trzyma się kupy. Przypuszczam, że w naszych realiach ktoś go po prostu pomówił o tamte napady, bo w naszych realiach sądy odrzucają nagrania audio wideo jako niewiarygodne albo jakieś odciski palców, a za wiarygodne uznają donosy ze strony szumowin. Tak przecież wrobiono Tomasza Komendę – zignorowano zeznania bodajże 14 świadków, czyli przyzwoitych ludzi, że Tomasz był gdzie indziej na feralnego Sylwestra, a dano wiarę prokuratorsko – sędziowskiej prostytutce i skazano go na 25 lat więzienia za rzekomy mord i pedofilię.

Stefan na scenie oznajmił, że był więziony niewinnie – chciałbym aby tę okoliczność on sam rozwinął zamiast słuchać w nieskończoność wszystkich innych źródeł a zwłaszcza opinii psychiatrów z tego więziennego domu wariatów w Szczecinie. Przecież gdyby on był naprawdę winny tamtych napadów na banki, to powinien cieszyć się z niezwykle niskiego wyroku, a nie latami planować za niego zemstę. Zemstę to się planuje jeśli się pięć lat siedziało niewinnie – tak ja to widzę. Chciałbym usłyszeć jego swobodną wypowiedź na tamte tematy zamiast czytać treści ze zmodyfikowanych zeznań u sądowego protokolanta, policji lub prokuratury. Kiedy dopuszczono do takiego właśnie głosu Tomasza Komendę – wtedy dopiero świat poznał prawdę.

Znam oczywiście nazwiska psychiatrów, którzy wystawili mi fałszywą opinię aby mi zrujnować życie. Te same nazwiska wystawiły fałszywą opinię również innej kobiecie aby zrabować jej majątek: mieszkanie i oszczędności z konta – ponad 300 tysięcy złotych. Ci sami dokładnie „lekarze” z aresztu szczecińskiego wydali fałszywą opinię, po to aby kobietę która potrafiła się w ustawionym procesie bronić… wyłączyć z tego procesu razem z jej dziennikarzem i po prostu obrabować z całego majątku przy uniemożliwieniu jakiejkolwiek obrony. Psychiatrzy zabronili brać jej udziału w jej własnej sprawie, kiedy zaczęła się dobrze bronić. Wcześniej w tej samej opinii pozwolili jej brać udział – samodzielnie sobie przecząc w ten sposób. Są to dokładnie te same nazwiska speców ze szczecińskiego aresztu, w którym mają tak zwane „dyżury”. A żeby sprawę rabunku zamknąć, dwa razy wysłano jej zawiadomienie od komornika o egzekucji kapturowego wyroku na… błędny adres. Nawet nie wiedziała, że jest egzekucja jej majątku, a bandyci uznali sobie dwa nieodebrane zawiadomienia listem poleconym za… doręczone. I ta kobieta tak samo jak ja nigdy nawet nie była karana lub w jakimś areszcie. Chciałbym poznać w końcu całą opinię psychiatryczną Stefana z Gdańska, zamiast dostępnych w sieci fragmentów, a zwłaszcza nazwiska tych pseudolekarzy, którzy się pod nieistniejącą u niego schizofrenią podpisali. Fałsz i nieważność opinii sądowych robionych na zamówienie polega na tym, że są one preparowane po prostu w sposób skandalicznie oszukańczy od początku do końca. Prawo wymaga aby opinia psychiatryczna biegłych dla celów sądowych była z dwóch źródeł dla większej pewności. Badany powinien zatem udać się do jednego psychiatry, udzielić mu wywiadu, bo tym jest przecież tak zwane „badanie”, po czym psychiatra powinien sporządzić opinię w zamkniętej kopercie i badany wówczas udać się może po drugą taką opinię do innego psychiatry. Gdyby po otwarciu kopert obie opinie były zgodne, to wtedy można by mówić że są one prawdopodobne. Oszuści sądowi jednak nigdy tak nie robią, bowiem wiedzą, że ta pseudonauka czyli psychiatria to tylko wróżbiarstwo. Gdyby rzetelnie ludzi badali, ich opinie zawsze byłyby rażąco odmienne, bo są oparte tylko na zgadywance lipniejszej niż tarot. W psychiatrii nie ma przecież bezspornych testów jak w prawdziwych dziedzinach medycznych tylko wróżbiarstwo. Oszukują system wymagań sądowych od początku do końca, razem badając pacjenta, razem go wypytując, razem zadając tendencyjne pytanie, razem wyciągając naciągane lub nieprawdziwe wnioski i razem uzgadniając końcową opinię – co jest oczywiście nonsensowne z samego założenia. U mnie w ten sposób „wybadano” „osobowość paranoiczną”, u tej kobiety „urojenia”, – a w obu przypadkach chodziło po prostu o rabunek majątku przez kolekcjonerów cudzych mieszkań. Kiedy udałem się samodzielnie do dwóch różnych psychiatrów, których to ja a nie mafia wybrałem, żaden z nich nie dopatrzył się oczywiście nawet objawów choroby psychicznej lub jakiegoś upośledzenia. Psychiatria sądowa w Polsce to są po prostu stalinowskie psychuszki, nic więcej. A psychiatria w szczecińskim areszcie to nawet nie Stalin tylko Beria. Moje dwie rzetelnie i prawidłowo uzyskane opinie (w świetle przepisów prawa) ci bandyci potem zignorowali, z pomocą milicji porwali mnie bez powodu z domu i zawieźli do psychiatryka na siłę – wbrew postanowieniu sądu przed którym z bandytami wygrałem i które im czegoś takiego wyraźnie zabroniło, i wbrew sędziemu z ministerstwa sprawiedliwości, który telefonicznie również powiedział mi żebym nie dał się zabrać do żadnego szpitala tylko napisał skargę na tego typu działania do ministerstwa sprawiedliwości. Ci z psychiatryka natychmiast mnie wypuścili na wolność, bo sprawę nagłośniłem ale tę „osobowość paranoiczną” wytworzyli mi na potrzeby procesu przeciwko mnie opartym na pomówieniach, o którym nawet nie wiedziałem bo toczył się w tajemnicy przede mną i moją adwokatką przez prawie pięć lat. Szok, ale kiedy ja budowałem kamienicę oni „prowadzili” śledztwo tak ściśle tajne, że nikt prócz nich o nim nie wiedział. Na tym procesie fałszywi oszczercy – dwie dyspozycyjne szumowiny matka i córka – same się wysypały pod naporem pytań, że do pomówień mnie nakłaniała je prokuratorka i moja prześladowczyni – i dopiero po tym jak u źródła się to wyjaśniło, że one obie były mną bezpodstawnie zastraszane, ci lekarze z psychuszki się także skompromitowali ze swoją idiotyczną opinią uzyskaną nielegalnie na potrzeby tego sfingowanego procesu – drogą porwania mnie o szóstej rano z własnego domu pod absurdalnym zarzutem rzekomego ukrywania się przed organami ścigania – u których byłem parę dni wcześniej i dopytywałem prokuratorkę osobiście, po co udaje że się przed nią ukrywam – i mam na to dowód na ich piśmie. Całość tamtej hecy jest w już wspomnianym liście otwartym do ministra Ziobro, który kompleksowo olano. Kobietę, której także wyprodukowano fałszywą opinię wrobiono natomiast tak, że napisali w niej, że ma urojenia bo skopała po jajach i pobiła trzech dwumetrowych gliniarzy i jakąś jeszcze babę policjantkę. W jej własnym domu. Kiedy do niej bez powodu wtargnęli. Taki kabaret. Wpadają niezaproszeni bandyci z milicji do czyjegoś domu we czwórkę i… oskarżają matkę trójki dzieci, nigdy nie karaną drobną kobietę o pobicie policji, znieważenie, nietykalność i sto innych paragrafów. Nawet o to ją oskarżyli, że była pijana tak jakby spożywanie alkoholu we własnym domu było kiedykolwiek zabronione. A potem aby ją wykończyć po tej gestapowskiej akcji, rzucili ją na pożarcie tych psychopatów z aresztu śledczego w Szczecinie, hien o nawet nie polskich tylko czysto niemieckich nazwiskach – dokładnie tych samych konowałów którzy mnie zgnoili. Ona zaczęła się oczywiście w sądzie z tych nonsensów doskonale bronić obalając jeden urojony zarzut po drugim – i wtedy właśnie ci sami psychiatrzy natychmiast ją z jej własnego procesu, pstryk i… wyłączyli. Aby już nie mogła się przed bandytami bronić. No i właśnie na tego typu „dowodach” opiera się mafia kolekcjonerów cudzych mieszkań, jaka szaleje w Szczecinie.

Prorocze kondolencje po zamachu na Adamowicza. Poniższe źródła to nie tylko kolejny wysyp dowodów, że zamach był zaplanowany wcześniej ale też jasna odpowiedź kto za nim stoi, jako że nie istnieją w przyrodzie jasnowidze i wróżki. Godziny tych postów są tutaj istotne.

https://twitter.com/ForumFZP/status/1084585908500942848

jeszcze więcej tego typu dowodów jest pod linkiem:

https://rafzen.wordpress.com/2019/01/16/czy-zamach-na-adamowicza-byl-sfingowany/

Więcej dowodów na zamach fałszywej flagi przytaczać już nie ma sensu w tym momencie. Jest ich co prawda mnóstwo tylko… po co?

(Z ostatniej chwili – podziękowania dla „hyh” za tego linka):

Kompletnie inne imiona prawdziwych sprawców napadów na banki, za które skazano na pięć lat więzienia, Stefana Wilmonta z Gdańska, dokańczają sprawę dowodów na zamach fałszywej flagi:

https://dziennikbaltycki.pl/seria-napadow-na-placowki-skok-w-gdansku-jest-akt-oskarzenia-przeciwko-podejrzanym/ar/1028703#aktualnosci

Zdemaskować lipny zamach nie jest jak widać trudno. O wiele trudniej zlikwidować jego następstwa, bo wieści już poszły w świat, ogary zagryzają „nienawistników” i nikogo już nie obchodzi sam zamach ale…

Mowa nienawiści

Niemcy, folksdojcze oraz sam Paweł Adamowicz, którzy najwięcej na spektaklu „Zamach Na Adamowicza” skorzystali, nie muszą płacić odszkodowania za wojnę Polakom, to raz. Temat umarł któryś już raz. Nie muszą się tłumaczyć z przekrętów prokuratorom, to dwa. Po trzecie, dalej mogą Polskę okradać – tak przynajmniej im się wydaje, bo aż dyszą żądzą wykończenia reszty Polaków po trzech latach wymuszonej przerwy. Po czwarte, Adamowicz przez cały grudzień krążył nerwowo po Santa Monica, gdzie jak każdy szanujący się kolekcjoner mieszkań, nabywał nerwowo kolejne domy budując królestwo boże dla siebie, żony i dzieci. Tak bardzo zalatany był przy załatwianiu doczesnych spraw, że ledwo się wyrobił na swoją śmierć. Adamowicz zapytany kiedyś skąd ma pieniądze na te wszystkie nieruchomości odparł z rozbrajająca szczerością, że jego dziadkowie wracając z przymusowych robót po wojnie, po prostu przywieźli dwie torby zarobionych pieniędzy. A potem je dali Adamowiczowi w spadku. Hm… większość przymusowych robotników przywiozło tylko zniszczone zdrowie i trochę gruźlicy ale kto wie, może pan Hitler przymusił dziadków Adamowicza do wyrywania żydom złotych zębów albo jeszcze lepiej płatnego zajęcia? Hitler, który również jest po paru zamachach, już nam nie opowie niestety jak to było z tymi workami pieniędzy.

Ziobro zamiast te domy w USA objąć dyskretną obserwacją, aby złapać Adamowicza za kark jak przyjdzie odwiedzić córeczkę, chce w Polsce gdzie nic się nie stało, znowu zaostrzać jakieś kodeksy. Totalna targowica linczuje ostatnią polską telewizję, wdowa po Adamowiczu wybacza rodzinie Stefana. Matka Stefana przeprasza wdowę po Adamowiczu, a córka Adamowicza zwija się ze śmiechu na pogrzebie ojca. Owsiaka chcą odznaczyć orderem Nobla i modlą się aby powrócił na stanowisko naczelnego pajaca. Cyrk na gumowych kółkach. Nie za bardzo lubię być posłańcem przynoszącym złe wieści ale skoro nie ma innych ochotników ujmę to tak: to, że Owsiak nie żebrał na dzieci, ale dzieci żebrały na Owsiaka jakoś z trudem do świadomości Polaków już dotarło na fali krytyki. Nie dotarł jeszcze tylko do Polaków taki drobny szczegół że: chińskie dzieci pracujące uczciwie po 16 godzin na dobę, od 4 roku życia na przyzwoitą umowę o pracę, za godziwego dolara miesięcznie – te same, które tak zręcznie szyją nam te wszystkie ładne adidasy, najki i pumy – mają dzięki naszej szczodrości pełne ubezpieczenie społeczne, służbę zdrowia i zabezpieczoną godziwą emeryturę na Karaibach. Polskie dzieci natomiast nie, bo nie tylko pracują dla Owsiaka w zimnie, deszczu i mrozie bez nawet śmieciowej umowy, to jeszcze zamiast godziwej dziesięciogroszowej dniówki otrzymują tylko: „siema”. No tak czy nie? Jak w świetle tej oczywistości mają się prawa człowieka, kodeksy pracy lub prawa obywatela, hę? Gdzie jest opinia rzecznika praw dziecka? Czy te pierdyliony roboczogodzin przepracowane przez dziesiątki tysięcy dzieci w ciągu 27 lat na rzecz Jerzego Owsiaka i jego żony i ich Mrówki i ich Melona, mają jakąś wartość, czy nie mają żadnej wartości? To skąd Jurek który nawet minuty nie przepracował to wszystko ma? TO jest PRACA dzieci – cholernie dochodowa. Nielegalna, haniebna, nigdy nie opodatkowana i nigdy nie wynagradzana. Dlaczego ten człowiek nie siedzi w Guantanamo za nielegalne zatrudnianie w swojej sekcie dzieci na czarno, a haniebny proceder jaki uprawia wyniesiono do rangi instytucji? Jeśli nic nie zostanie z tym pajacem zrobione, za rok lub dwa Owsiak będzie te swoje puszki wtykał niemowlakom na porodówkach i szantażował je dostępem do inkubatora albo że im zaklei serduszkiem usta.

Mówiło się kiedyś że żadna praca nie hańbi ale to jest nieprawda – żebractwo jest hańbą bo ryje psychikę i wytwarza postawy roszczeniowe, a żebractwo dzieci na sekciarskiego darmozjada, hańbą do kwadratu. O kilkunastu już dzieciach, które się zapiły lub zaćpały na śmierć, na imprezach Owsiaka nawet nie wspomnę.

Widzicie jak nisko upadła godność Polaka. „Dobry Polak to żebrający Polak” – zapewne myśli sobie nasz stary dobry Jurek napychając kolejną skarpetę kolejnym złotym melonem. Polak w Polsce ma najmniej praw na całym globie. Więcej od niego praw ma kornik z Puszczy Białowieskiej, piesek ze schroniska w Kolbuszowej, miś z Zakopanego, Ukrainiec, Pakistańczyk, Czeczen, Cygan, pederasta lub Żyd. Polak jest obywatelem ostatniej kategorii w swojej ojczyźnie. Indianie z Puszczy Amazońskiej mają więcej praw od Polaka. Polak ma prawo od maleńkości żebrać za darmo na darmozjadów, modlić się za swoich ciemiężców, płacić odszkodowania swoim oprawcom i emigrować myć dupy starym hitlerowcom. A jak Polak protestuje to się go knebluje „mową nienawiści” – co właśnie możemy zaobserwować na własne oczy ze strony niemieckiego bandytyzmu. I co bardzo dziwne, mowa nienawiści to cecha wyłącznie Polaka – oprócz Polaków nie został aresztowany za nią dosłownie nikt. Żaden Żyd, Ukrainiec, szwab lub folksdojcz.

Dlaczego to tak?

Ponieważ obecna sytuacja w Polsce wygląda tak, że jest PO i jest PIS a obie partie to dwie strony tego samego szekla. Jest jeszcze gdzieś w tym systemie przezacny minister Ziobro ale gdzie, tego nikt nie wie, bo nikt z pokrzywdzonych go jeszcze nie widział na własne oczy. Pozostają domysły. Niektórzy podejrzewają, że minister Ziobro to tylko symulacja komputerowa ewentualnie sztuczna inteligencja, ale ja myślę że minister Ziobro istnieje i jest żywym człowiekiem. Jedyny problem z nim jest taki, że ministrowi Ziobro dali bardzo ładny apartament na najwyższym piętrze prokuratury krajowej. Przytulny, cieplutki, z widokiem na kraj. Co on tam robi tego nikt nie wie, więc domyślam się że gra w Mortal Kombat lub kopie bitcoiny.

W czasie kiedy nasz przezacny minister Ziobro pilnował porządku w Polsce, w ogóle nie zauważył że ktoś ukradł ten kraj. Wszystkie fabryki, stocznie i huty. Jak do tego doszło? Podejrzewam, że kiedy minister Ziobro spał, ktoś niedobry podmienił mu wszystkie okna w tym apartamencie na takie wielkie wyświetlacze cztery kilo ultra hade.

On by oczywiście natychmiast pomógł wszystkim pokrzywdzonym Polakom ale jest odcięty kompletnie od ich problemów i reszty rzeczywistości. Kiedy bowiem ulicami idzie Marsz Przeciwko Szczepieniom albo Bezprawiu, oni mu tam wyświetlają na tych ekranach delegacje kółek rolniczych i spółdzielni mleczarskich składające wieńce pod pomnikiem Zbigniewa Ziobro Który Nakopał Dla Kraju Najwięcej Bitcoinów. Nasz przezacny minister Ziobro został uwięziony w prokuraturze krajowej, podstępnie niczym Jimm Carrey w filmie Truman Show. Taka jest moja teoria.

Miliony Polaków usiłowało wyprosić pomoc u ministra Ziobro, ja sam trzykrotnie bo do trzech razy sztuka, a nawet sam Stefan Wilmont kiedy go wrobiono w cudze napady na banki. Niestety, minister Ziobro nikomu nie pomógł, bo odizolowano go także od spodu i nikt z ulicy nie może się do niego przedostać albo wysłać jakiś nieautoryzowany list. Spiskowcy, którzy uwięzili naszego ministra i zrobili z niego Zbigniew Show, mają opracowaną technikę na listy do ministra Ziobro. Uruchamiają spychologię: listy te kierują spychaczem do prokuratury krajowej, ta sortuje to do prokuratur okręgowych, tamte do końca segregują te śmieci i potem rozwożą do prokuratur rejonowych, te do lokalnej policji lub urzędu i na koniec ten sam folksdojcz, który okradł lub zniszczył Polaka – on tę skargę sobie rozpatruje we własnym zakresie. Oczywiście nie dopatrując się w swoim zachowaniu niczego nagannego, co jak na ironię jest prawdziwe, jako że pracuje na rzecz Republiki Federalnej Niemiec. Każda taka sprawa lub skarga z automatu jest umarzana a delikwent, który ją wysłał jest niszczony podwójnie przez kolekcjonerów mieszkań z Platformy Obywatelskiej. Ziobro ogląda kolejną spółdzielnię mleczarską znoszącą kolejne wieńce pod jego pomnik, cieszy się że Naród go kocha i docenia jego zasługi w kopaniu bitcoinów i szanuje postępy na levelach Mortal Kombat.

On biedny nie wie nawet, że już 10 milionów Polaków okradziono z mieszkań i firm, bo oni mu zamiast tego ciągle tylko te kółka rolnicze puszczają i spółdzielnie mleczarskie.

Można oczywiście zrobić zrzutkę na tramwaj i przeprowadzić na prokuraturę krajową szturm, aby uwolnić z niewoli naszego zacnego ministra Ziobro ale nie wiem czy warto. Po tylu latach on być może nie wytrzymałby wiadomości, że zamiast kółek rolniczych Polska jest pełna folksdojczów, banderowców i niemieckich bandytów z PO.

Niby kuriozum, ale ten kto widział jugosłowiańską tragikomedię Underground ten wie, że nie zawsze warto jest przynosić tego typu wieści. Ten genialny film jest o zaradnym kolesiu, który pozwolił jugosłowiańskim partyzantom w czasie II wojny schronić się przed niemieckim nalotem w piwnicy, a potem ich przez kilkadziesiąt lat zapewniał że wojna nadal trwa. W tym czasie oni tam pracowali na niego, wytwarzali broń do walki z okupantem, brali śluby, prowadzili normalne życie, a jak sprawa się rypła… po zobaczeniu na zewnątrz nalotów NATO… powrócili do swojej „okupacyjnej” piwnicy.

Podejrzewam, że nasz przezacny minister Ziobro jakby się wreszcie dowiedział, że to nie Stefan Wilmont  wysadził World Trade Center, że to nie Owsiak żebra na dzieci tylko dzieci na Owsiaka i że Tomasz Komenda był torturowany niewinnie przez niemal 20 lat, a reszta Polaków jest niewolnikami w swojej ojczyźnie żyjąc skromniej niż kolesie z Guantanamo, to zamknąłby się w sobie, powrócił do ekranów cztery kilo ultra hade i został anonimowym alkoholikiem.

Kluczową sprawą jest tutaj czas. Jeśli bowiem tej wojny z mową nienawiści we własnym zakresie nie wygramy, uny wezmą Polaków za mordę. Jak wezmą za mordę, wyłudzą 300 miliardów dolarów. Jak wyłudzą ten haracz, Polski nie będzie. Będzie już jawne mordowanie resztek naszego Narodu. Zamiast otrzymać należne nam reperacje ze strony Żydów i Niemców, oni nas ręka w rękę wymordują aby wykpić się z tej oczywistej należności.

Nastroje w kraju bardzo się radykalizują w miarę jak opadają Polakom łuski z oczu i szczęki. Niektórzy stracili już jakąkolwiek nadzieję na sukces bez walki zbrojnej. Proszę to uważnie przeczytać, szanowni Państwo.

https://gloria.tv/article/kyzfgB2C6CEN2QmLzkrREwGZg

Media narodowe – np. NTV, Mecenas Joanna Modzelewska, Poseł Robert Majka – alarmują o nadchodzącym rozbiorze Polski, a mainstream sączy ten sam syf co zawsze – rozważają kto jakie ma szanse w nadchodzących wyborach do eurokoryta. Odpalono starą dobrą nowomowę militarną aby, „zewrzeć szeregi”, zwerbować „mięso armatnie” i czas antenowy pocisnąć na „kampanię”, przy której ta wrześniowa wymięka. Idzie przecież „pobór” do koryta w Brukseli a ilość miejsc w chlewiku mocno ograniczona. „Walka” trwa, ryk, kwik, „sojusze” i „zdrady”, nękają „ogniem zaporowym” wszystkie „sztaby”. A „teatr wojenny” jest znacznie większy niż front wschodni, bo chodzi o to aby ogarnąć stado w okupowanej Warszawie, wyrwać je z rąk głodnych ludzi, a potem przegnać je aż do Belgii. Kociokwik w mediach zupełnie jak podczas tej hecy pod Stalingradem. Podczas debat o miejsce w szalupie na Titanicu nie było tak gwarno. „Zdezerterować” z państwa teoretycznego chcą wszyscy, ale jak wiemy z National Geografic, tylko najsilniejszym świniom się to może udać.

Obóz zaprzaństwa, kundlizmu i powszechnej zdrady – ten sam, który rozwścieczył się gdy upadł pod taśmami prawdy Zbigniewa Stonogi (Polska to państwo teoretyczne), ten sam który przygotował przeciwko wybranemu przez Polaków rządowi Beaty Szydło pucz (ciamajdan) – ten, sam który zgnoił PIS z jego reformami sądownictwa i ustawami o IPN, – ten sam który w celu przechwycenia władzy zaprojektował operację „Smoleńsk” i „Adamowicz” – on teraz wykończy spektakularnie tych, którzy ośmielili się ich odsunąć od władzy. Prezes I Spółka po haniebnej kapitulacji w sprawie sądownictwa, IPN oraz „polskich obozów zagłady” dali sygnał dla społeczeństwa że mając do wyboru wojnę i hańbę wybierają to drugie. Zgodnie więc z najstarszą zasadą realpolityki będą mieli jedno i drugie. Pogarda za kundlizm u zdradzonych i zawiedzonych Polaków już jest. Brakuje jeszcze tylko dorzynania watahy obiecanej im przez Platformę Obywatelską – Obywateli RFN. A ponieważ te obietnice to nie puste pogróżki tylko poważne postanowienia – jakie zapadają u Bildenbergów, w Londynach, Watykanach i Dystrykcie Waszyngton – nie ulega wątpliwości, że pies z kulawą nogą nie zapłacze po Prezesie I Spółce, kiedy się na nich rzucą opłacani przez Niemca seryjni samobójcy.

Dla Polaków to fatalna wiadomość, bo po którymś już zdradzeniu przez rząd – ten naród albo się wyhartuje na nierdzewną stal albo po prostu wyginie – a to ostatnie to niestety jest plan.

Nas Polaków ma nie być. W nasze miejsce chcą sprowadzić Filipiny albo inny ciapastan, któremu wcisną swoje rzekome lechickie pochodzenie i lechicką historię. Oni wszyscy już zresztą od dawna mają na imię….  Lech, Lechosław, Leszek, itp… Nie wiem czy to zauważyliście ale ja tak. Mają bardziej polskie imiona niż Polacy – i proszę uwierzyć – to nie jest przypadek. I kiedy Polacy określają się w ślad za kolejnymi serialami jako Adamowie, Brajany, Dżesiki, Alany, itp., oni nie. Oni mają słowiańskie imiona – są to Bartosze, Bronisławy, Macieje, Jarosławy, Radosławy o z reguły szlacheckich nazwiskach kończących się na „ski”. Podmiana Polaków na naszych oczach trwa.

Wojnę o prawdę okupant z POPIS już „dla nas” przegrał. Teraz przegrywa wojnę o wolność słowa. A jak ona się zakończy nastąpi likwidacja Państwa Polskiego. Pisałem rok temu, że nie wiadomo czy Polsce pozostało chociaż 1000 dni. Inni nie są tak optymistyczni i spodziewają się najgorszego w ciągu najwyżej 150 dni.

https://www.youtube.com/watch?v=-vsmUU6AxTo

I kiedy my marnujemy czas na nieistniejące problemy, mowy nienawiści, afrykańskie dziki albo zamachy na Adamowiczów, ten czas ucieka.

Wojnę o prawdę można było wygrać od ręki jeszcze w tamtym roku przy pomocy wykrywacza kłamstw o którym pisałem:

https://innemedium.pl/wiadomosc/rzeczpospolita-mafijna-czesc-iv-skuteczny-sposob-na-bandytyzm

Nie jestem megalomanem, prorokiem lub coś ale jak widać choćby po tym fikcyjnym zamachu posiadam wrodzoną zdolność do szybkiego i poprawnego kojarzenia faktów, które innym umykają dosłownie sprzed oczu.

Tamtej wojny nikt nawet nie raczył z Polaków podjąć obarczając tym niepolski rząd. Efekt przewidywalny. Oszkalowano nas o jakieś obozy zagłady i zgnojono przed całym światem. A potem przyklepano bez nas jakiś haracz żeby ostatecznie rozwiązać kwestię polską.

Teraz to samo dzieje się z „mową nienawiści” – i skończy się tak samo, bo ciągle jest ten sam niepolski rząd, który nas reprezentuje. On nie ściga przecież bandytów odpowiedzialnych za tę wojnę – on ściga… Polaków!

My sami musimy tę wojnę wygrać i możemy to zrobić od ręki. Jak?

Bez jednego słowa można wygrać wojnę z mową nienawiści, oraz oczywiście tamtą wojnę o prawdę również.

Z kłamcami nie wolno się wdawać w pyskówki, bo nas zakraczą jako że mają kilka tysięcy lat doświadczenia w okłamywaniu całego świata. Mają lepsze wytwórnie filmowe, więcej wydawnictw, prasy i mediów i nigdy nie uda się nam tej wojny wygrać mając śladowe środki. Nie napiszemy tylu książek co oni, nie wydamy więcej filmów, nie opublikujemy więcej artykułów, bo jest to niemożliwe. Oni o tym doskonale wiedzą i dlatego tak właśnie pragną to rozegrać.

Aby tę wojnę wygrać musimy całkowicie zmienić reguły gry, bo te które oni ustalili oznaczają pewną przegraną. Inaczej nawet by nie ryzykowali wojny.

Jak zatem wygrać ustawioną partię szachów, z góry skazaną na porażkę?

Trzeba rozwalić wszystkie pionki na szachownicy i wyciągnąć asa z rękawa, ot co. Są gotowi na szachy więc trzeba zastosować pokera, w którym mamy tylko asy.

Bez jednego słowa o „mowie nienawiści” w miesiąc można wygrać tę i poprzednią wojnę i uwolnić nasz kraj.

Trzeba po prostu olać ten skowyt bandyckiego planktonu, jaki się przewala przez wszystkie media i podjąć czyn. Gram czynu zawsze więcej ważył niż kilogram gadania. To po pierwsze. Po drugie ten czyn jak czarodziejska różdżka otworzy wszystkie zahipnotyzowane propagandą oczy i zamknie pokryte pianą usta.

Trzeba migiem zbudować pomnik, to wszystko. Jedyny pomnik jakiego w tym kraju brakuje. Pomnik Polaków Pomordowanych Przez Żydostwo. Wielki może być jak Pałac Kultury lub Kopiec Kraka i charakterystyczny jak wieża Eiffela. Coś co na zawsze będzie się z naszą historią kojarzyć. Coś czego nie da się z czymś innym pomylić. Nie mam pomysłu na jego kształt ale mam pomysł na wykonanie. Powinien być pokryty czarnym marmurem na którym złotymi zgłoskami będą imiona wszystkich Polaków pomordowanych przez żydostwo od czasów Mieszka I – czyli od chwili kiedy na naszej ziemi postawił racicę pierwszy żydowski szpieg i handlarz słowiańskich niewolników – Ibrahim ibn Jakub. To nie koniec, ten pomnik powinien mieć swoją stronę w Internecie w paru najbardziej popularnych językach i ona powinna zawierać zwięzłe odnośniki do każdego nazwiska. Na przykład:

Rotmistrz Witold Pilecki – zamordowany w 1948 roku – fałszywie oskarżony przez żydowskiego prokuratora Czesława Łapińskiego, skazany na śmierć przez żydowskich sędziów: Jan Hryckowian, Józef Badecki, Stefan Nowacki, protokolant żydowski Ryszard Czarnkowski. Prokurator Łapiński zmarł w szpitalu przy ulicy Rotmistrza Pileckiego i jak reszta zbrodniarzy nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności za mord sądowy.

Takie zwięzłe informacje muszą w bazie danych być podane w stosunku do każdej z kilkudziesięciu tysięcy ofiar katyńskich, na temat każdej z półtora tysiąca ofiar żydowskiego oprawcy Morella, oraz każdego Polaka zamordowanego lub wydanego na pewną śmierć przez żydostwo. To będą miliony nazwisk. Dziesiątki milionów dlatego pomnik musi wyglądać w formie zbliżonej do tej jaką ma pomnik upamiętniający w Ameryce ofiary wojny w Wietnamie. Nazwiska. Jedno przy drugim. A jego bryła musi mieć jakiś niepowtarzalny kształt, kojarzący się tylko z naszą ojczyzną.

Gdzie go zlokalizować?

Oczywiście w stolicy. W dobrym reprezentacyjnym miejscu, dostępnym i widocznym zewsząd, którego nie będzie w stanie przegapić żaden turysta.

Na postawienie w Polsce polskiego pomnika nie musi być niczyjej zgody. My sami możemy temat ogarnąć i szybko go wykonać aby zamknąć w końcu raz na zawsze te oszczercze, bandyckie, antypolskie mordy.

Aby uniknąć drętwego gadania z gatunku antysemityzmu, jednocześnie z naszym pomnikiem należy wznieść obok Pomnik Polaków Uratowanych Przez Żydostwo. Na ten pomnik mam już pełną koncepcję. Otóż może to być wysokie na cztery piętra, takie ładne, odlane z brązu wielkie „zero”, czyli litera O.

Za zerem należy wymurować przecinek, bo chociaż przez ostatnie tysiąc lat nie było takiego Polaka to według matematycznego rachunku prawdopodobieństwa w kolejnym tysiącleciu być może znajdzie się pierwszy wyjątek. Wówczas to, aby nie przebudowywać w kosztowny sposób całego pomnika, za przecinkiem postawi się niedrogą jedynkę z dykty, aby jak by co łatwo ją można było wymienić na dwójkę, trójkę, itp.

I taki właśnie pomnik bez jednego słowa powie więcej niż wszystkie filmy świata razem wzięte, książki lub stacje telewizyjne. I to w temacie „mowy nienawiści” wszystko. Jak jakiś Gross napisze jeszcze coś szkalującego Polaków to się mu na łbie przyklei odblaskową strzałkę wskazującą pomnik żeby wiedział gdzie iść potrzepać jęzorem i gdzie może do śmierci nieszkodliwie toczyć pianę z pyska. Polemika nigdy nic nie da – pomnik bez słowa załatwia wszystko.

I absolutnie nikt nie może nam czegoś takiego zabronić. Ba, ja myślę że wszystkie inne kraje nie tylko będą nam pomysłu zazdrościć ale sami go błyskawicznie skopiują – ponieważ milczące upamiętnianie swoich ofiar nigdzie nie uraża niczyich uczuć i nie stanowi żadnej mowy, włącznie z tą nienawiści. Myślę, że taki pomnik będzie tonął w kwiatach przez 24 godziny na dobę, bo nie ma u nas ani jednej rodziny, która nie straciłaby kogoś z powodu żydostwa.

Nie dajmy się sprowokować w jakieś debilne zrywy zbrojne, ale rozważmy pokojowe metody osiągnięcia tego samego najpierw. Wyciągnijmy rozumne wnioski z historii przepełnej pustych obietnic a potem haniebnych zdrad naszego Narodu przez inne kraje i zastosujmy strategię o jakiej jeszcze nikt nie słyszał na Ziemi, bo każdą inną oni już dawno przewidzieli i mają na nią opracowane plany – inaczej w ogóle nie wszczynaliby tej wojny.

My w ich oczach robimy po prostu za silne, dobroduszne i poczciwe psy. Takie sympatyczne z baryłką rumu na piersi. Jak więc zachowa się taki piesek na widok wilka przybyłego w owczej skórze?

No właśnie.

Sobie odejmie od ust żeby odrestaurować biedną pokrwawioną owieczkę, która skamle że tak marnie wygląda, bo ledwie uszła z holokaustu. Trzeba w końcu pozrywać z nich te owcze skóry, żeby nasi rodacy przestali się któryś już z kolei wiek nabierać na ciągle te same lipne dramaty – równie naciągane jak „Zamach Na Adamowicza”, który jest wręcz ich idealnym przykładem. Tylko wówczas, kiedy się wywali kawę na ławę, bez najmniejszego trudu obronimy wszystkie bezbronne owieczki – te prawdziwe. Zawsze to robiliśmy i już wiele razy uratowaliśmy dzięki temu Europę. Gdyby nie Polacy już dawno ten kontynent zalany zostałby islamem lub bolszewikami – co na jedno i to samo wychodzi, bo to są przecież dokładnie te same wilki.

Sprawa jest prosta. Zamiast pisać miliony publikacji i marnować na to mnóstwo czasu, postawmy jeden pomnik. Publikacje żyją swoim życiem kilka dni a potem giną w zalewie niepamięci i fałszywych informacji. Pomnik natomiast zostanie na zawsze. Zawsze da świadectwo prawdy i to milcząco!

Nikt pomnika nie oskarży o cokolwiek, bowiem będzie on podparty prawdą historyczną.

Weźmy się po prostu w garść i wznieśmy Pomnik Polaków Pomordowanych Przez Żydostwo. Takiego pomnika jeszcze nie było co zadziwia, albowiem to jedyny którego brakuje w Polsce.

Weźmy się i zróbmy ten pomnik. Nie z zemsty. Nie z odwetu. Nie aby jątrzyć.

Po prostu w imię sprawiedliwości. W imię prawdy. Mamy obowiązek pamiętać o naszych przodkach, których wymordowano tylko dlatego, że byli Polakami.

Jak tego nie zrobimy po raz kolejny wymordują nas i wypędzą precz z naszego kraju. Doskonale wiedzą ile zbrodni nam wyrządzili ile nam są za to winni i właśnie dlatego grają tak ostro, żeby nas całkowicie unicestwić. Na razie robią nam miękką eksterminację: szczepionki, komornicy, mafie mieszkaniowe, kredyty, emigracja, sądy, urzędy, prokuratura oraz policja, ale jak zaczną rabować z nas ten 300 – miliardowy haracz, skończą się tego typu „sentymenty” i zacznie druga Palestyna. Za „mowę nienawiści” 15 lat, za „antysemityzm” 20 lat, a za rzucenie kamieniem dożywocie. A niemieccy bandyci z Platformy Obywatelskiej w tym właśnie celu zorganizują z radością jeszcze milion zamachów fałszywej flagi.

autor: baca (2019-01-29 08:33)

Poglądy autora nie odzwierciedlają stanowiska redakcji portalu zmianynaziemi.pl

Część I na linku: Zamach na Adamowicza – część I

Opublikowano za: https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zamach-na-adamowicza-czesc-ii

Poglądy autora nie odzwierciedlają stanowiska redakcji portalu www.klubinteligencjipolskiej.pl

Czy to Izrael dokonał zamachu na Adamowicza?

Czytaj na: https://gazetawarszawska.com/index.php/okupacja-zydowska-w-polsce/2912-czy-to-izrael-dokonal-zamachu-na-adamowicza

„PRZYPADEK” PAWŁA ADAMOWICZA A SPRAWA ŚMIERCI PREZYDENTA LECHA KACZYŃSKIEGO

Sprawa częściowo przypomina zaginięcie prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w tzw. „zamachu smoleńskim” – gdzie jak niektórzy twierdzą – iż Lech Kaczyński z małżonką nie zginął a przebywa w Izraelu.

Dla ludzi łatwowiernych to może być szokiem, natomiast dla ludzi analitycznych, potrafiących wyciągać wnioski, nie będzie to szokiem, a mobilizacją do głębszego dochodzenia zniknięcia prez. RP Lecha Kaczyńskiego z małżonką … bo ponoć w trumnie pochowanych na Wawelu ich nie ma…

Ta sprawa, od dłuższego czasu niejednego Polaka nurtuje. Przecież pamiętam to wydarzenie podawane w massmediach i te wszystkie ich krętactwa, gdzie jak na lekarstwo była podana czasami prawda, chyba przez omyłkę … a czytać trzeba było „między wierszami”.

Ważnym czynnikiem, co zwróciło moją uwagę, to otrzymanie papierów na pobyt stały w Izraelu córki Lecha Kaczyńskiego – Marty z mężem, już w styczniu 2010 r. – jak podały media internetowe w Niemczech – natomiast w Polsce, poza niektórymi blogerami, była totalna cisza… W tym czasie jeszcze nikt tak bardzo nie dociekał, bo było to na trzy miesiące przed „wypadkiem” smoleńskim.

Następnie, na miesiąc przed „wypadkiem” – KTOŚ dostarczył listę pasażerów na przelot do Smoleńska, do gabinetu prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, i z gabinetu prezydenta były wykonywane telefony do osób mających wylecieć na uroczystości w Smoleńsku.

I co najciekawsze, przed „wypadkiem” smoleńskim wiele mówiło się nawet w telewizji o dostarczeniu listy osób mających lecieć na uroczystości, i że telefony były wykonywane z gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, z tym, że ani słowem nie podano kto dostarczył tą listę.

Natomiast po „wypadku” smoleńskim sprawa listy z pasażerami znikła z publicznej dyskusji, jak i nikt już nigdy oficjalnie nie wspomniał ani słowem o dostarczeniu listy pasażerów do Smoleńska, i kto dostarczył tę listę wybranych osób.

Zapadło całkowite milczenie, a nawet zainteresowany najbardziej tą sprawą brat prezydenta szef PiS-u Jarosław Kaczyński, na temat tej listy zamilkł, jak i „dochodzeniowiec” w tej sprawie [niezatapialny] Antoni Macierewicz nigdy nie wspomniał o tej liście z wyznaczonymi pasażerami do Smoleńska.

– Pamiętam, jak w telewizji pokazywali Antoniego Macierewicza, przed „wypadkiem”, jak stał niedaleko lotniska w Smoleńsku [tak bynajmniej podawano] oczekując na samolot z prezydentem, jak wtedy oświadczył.

Pamiętam również, że był ubrany w czarny skórzany płaszcz, jeszcze wiatr powiewał mu dolne poły płaszcza. Tak, właśnie Macierewicz był świadkiem tego „incydentu”, o czym nigdy później nie wspomniał ani słowem…

Pytanie samo się nasuwa – dlaczego nie poleciał samolotem razem z prezydentem L. Kaczyńskim? A tylko pojechał samochodem czy pociągiem [nie pamiętam]…

Następnie, dlaczego pochowano go na Wawelu, gdzie wszyscy się zgodzili i PiS, i PO, i Episkopat Polski na czele z kardynałem Stanisławem Dziwiszem… A przecież „tak skłócony” PiS z Platformą, na codzień skaczący sobie do gardeł, a tu zgoda… To daje dużo do myślenia.

Wydaje mi się, że chodzi o coś bardzo ważnego.

Nie chodzi tu, jak niektórzy włącznie z mediami, twierdzą iż to zasłużony prezydent dla Polski, i że ma być pochowany na Wawelu obok królów Polski.

Nie, tu chodzi o utrudnienie dostania się do trumien i zbadania, czy rzeczywiście jest pochowany prez. Lech Kaczyński i jego małżonka, gdyby np. był pochowany na Cmentarzu na Powązkach, gdzie każdy mógłby nocą dostać się do grobu i zobaczyć czy tam jest L.Kaczyński z małżonką. Natomiast na Wawelu nikt tam się [oprócz wybranych] nie dostanie i nie sprawdzi kto leży w trumnach.
Następnie, to zakaz odkrywania trumien, przez brata prezydenta – Jarosława Kaczyńskiego, a przecież każdy kto głosował na jego kandydaturę chciałby zobaczyć – a tu nie! Dlaczego tak zależało prezesowi PiS na tym, by nikt nie zobaczył kto w tych trumnach leży…

Mało tego, szwagier Lecha Kaczyńskiego zapomniałem jego nazwiska w stopniu generała, co parę miesięcy powtarzał: ja widziałem w tych trumnach moją siostrę i szwagra Lecha… Dlaczego tak uwiarygadniał obecność w trumnach swojej siostry i szwagra?

To wszystko są poszlaki, ale te wymienione powyżej fakty wskazują jednoznacznie iż tam na Wawelu w trumnach nie ma Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki.

Ponadto co jest bardzo ważne w tej sprawie – dokument ujawniony przez inżyniera mieszkającego w Szwecji, Krzysztofa Cierpisza, gdzie po ok. dwóch czy trzech tygodniach po „wypadku” smoleńskim pojechał na Litwę, do Wilna, gdzie na lotnisku wileńskim, przy sprawdzaniu dokumentów zobaczył dokument potwierdzający lądowanie na lotnisku wileńskim prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego z małżonką i opisał to dokładnie w swojej internetowej Gazecie Warszawskiej.

Gdzieś po paru tygodniach poleciał powtórnie do Wilna, i jeszcze raz chciał zobaczyć ten dokument … i co się okazało, że tego dokumentu już nie ma, po prostu znikł, i ślad zaginął… A więc można domniemywać, że prez. Lech Kaczyński z małżonką z Wilna odlecieli w nieznane, być może do Tel Avivu…

Mam nadzieje, być może nie za mojego życia, że prawda o Lechu Kaczyńskim ujrzy światło dzienne…

Nawiązując do „śmierci” Pawła Adamowicza, jest to podobna sprawa z tym, że aby zabezpieczyć ślady i nie chować np. na Wawelu – to [rzekomo] spalili ciało i pochowali popiół w trumnie… A gdzie Adamowicz [jeśli powyższa analiza jest prawdziwa] obecnie może przebywać nie wiadomo…

Następnie – po kilku dniach po pogrzebie, w jakimś nieznanym celu, małżonka Adamowicza wraz z córką, zapragnęła odwiedzić Stany Zjednoczone…

Ale najciekawsze w tym wszystkim jest to, po co to wszystko tzw. „nieznani sprawcy” zrobili, a może już nie raz taką hucpę odstawili … tego nie wiemy.

Adam Satanowski – 10 lutego 2019

Opublikowano za: http://www.wicipolskie.org/?p=39851

Od Redakcji KIP: W uzupełnieniu do ostatniego tekstu należy postawić pytania:

  1. Dlaczego Antoni Macierewicz, arcybiskup Leszek Sławoj Głódź, Radosław Sikorski i Stanisław Żelichowski w ostatniej chwili wycofali się z listy osób, które miały lecieć z prezydentem Lechem Kaczyńskim do Smoleńska ?
  2. Od kogo te osoby otrzymały informacje, aby nie leciały tym feralnym lotem ?
  3. Kto kompletował i według jakich kryteriów listę osób, które miały polecieć z prezydentem Kaczyńskim do Smoleńska i gdzie jest ta lista  ?
  4. Dlaczego Antoni Macierewicz po wycofaniu się z listy lecących samolotem, pojechał pociągiem lub samochodem i nie czekał na prezydenta z towarzyszącym mu orszakiem, na lotnisku w Smoleńsku, aby go przywitać ?
  5. Dlaczego Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz mając przez ponad 3 lata władzę nie wyjaśnili, kto jest odpowiedzialny za katastrofę lub zamach w Smoleńsku ?
  6. NA PODSTAWIE JAKICH ZASŁUG LECHA KACZYŃSKIEGO HIERARCHIA KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO POCHOWAŁA GO NA WAWELU ?
  7. Dlaczego cześć Hierarchii i kleru Kościoła Katolickiego aktywnie współdziałała w tworzeniu tzw. “RELIGII SMOLEŃSKIEJ” ?

Comments

  1. marcin says:

    To wszystko to bardzo rozsądna hipoteza, zwłaszcza jeśli rozpatrzy się gdańskie zdarzenie w szeregu z różnymi zamachami, które miały miejsce niedawno w Europie. To nawet nie jest Operacja Gladio 2.0 bo w Gladio naprawdę ginęli ludzie. Jeśli jest to kontynuacja Gladio, to należy zaznaczyć że w Gladio 2.0 nacisk został przesunięty z „rzeczywistości realnej” (potrzebny jest taki neologizm) na „rzeczywistość wirtualną”. „Rzeczywistość wirtualna” jest o wiele ważniejsza, to ona decyduje o zmianie świadomości społecznej, która jest przecież celem takich zamachów. „Rzeczywistość wirtualna” jest ważniejsza, czego dowodzi chociażby lądowanie Amerykanów na Księżycu (zapewne gdzieś w Nevadzie albo w jakimś hangarze w samej Kalifornii).

    Mam tylko apel o zachowanie terminologicznej precyzji. Chodzi o moim zdaniem, niepotrzebne nadużywanie terminu „fałszywa flaga” czy „operacja fałszywej flagi”.

    Hasło w Wikipedii jest napisane dość bełkotliwie: https://pl.wikipedia.org/wiki/False_flag
    Przetłumaczony fragment z anglojęzycznej wersji hasła:

    ——————-

    Termin “fałszywa flaga” pierwotnie odnosił się do statków pirackich, które posługiwały się flagami różnych krajów dla zmylenia przeciwników na morzu, aby zapobiec ucieczce lub przygotowaniu się do bitwy. Wina za piracki atak obciążała inny kraj. Dzisiejszy termin wykracza poza bitwy morskie i obejmuje kraje, które organizują ataki na siebie i sprawiają, że ataki wydają się być przeprowadzone przez wrogie narody lub terrorystów, dając tym samym krajowi, który rzekomo został zaatakowany, pretekst do wewnętrznych represji lub zagranicznej agresji wojskowej.

    ——————-

    Operacja fałszywej flagi to zdarzenie ze sfery rzeczywistości całkowicie realnej, którego sprawca jest ukryty a w „rzeczywistości wirtualnej” eksponuje się innego sprawcę w celu osiągnięcia jakichś korzyści, zwykle politycznych. Podręcznikowym przykładem „operacji fałszywej flagi” jest zabójstwo Prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna Fitzgeralda Kennedy’ego w Dallas. JFK rzeczywiście został tam zabity, tylko nie przez osobę, którą publicznie obciążono odpowiedzialnością za zabójstwo.

    Jeśli Autor twierdzi, że Adamowicz nie został zabity a całe zdarzenie zostało zainscenizowane, to oznacza, iż nie mogła to być operacja fałszywej flagi, dlatego że tam w ogóle nie miało miejsce zdarzenie relacjonowane przez media. W Gdańsku nie zostało popełnione zabójstwo, odpowiedzialność za które została w propagandzie przypisana innej osobie czy grupie osób niż sprawca(y).

    To nie jest operacja fałszywej flagi tylko HIPERREALISTYCZNY TELEDYSK, zdarzenie wyłącznie ze sfery „rzeczywistości wirtualnej”. Słynny kabalista Bronisław Geremek mówił o „faktach prasowych” w opozycji do „faktów rzeczywistych”. Dzisiaj prasę niemalże w całości zastąpiły media elektroniczne, ale hipoteza Autora mówi nie o „operacji fałszywej flagi”, ale właśnie o „fakcie prasowym” z epoki mediów elektronicznych i Internetu, co właśnie lepiej opisuje termin „hiperrealistyczny teledysk”. Nie chodzi jednak o termin, sformułowanie „fałszywa flaga” po prostu sugeruje, że tam rzeczywiście miało miejsce zabójstwo, odpowiedzialnością za które próbuje się obarczyć inną osobę niż sprawca, tymczasem Autor cały czas argumentuje, że zabójstwo nie miało tam miejsca. Masło maślane.

    Przyjmuję tezę Autora za prawdopodobną. W Gdańsku nie było „fałszywej flagi” dlatego że Adamowiczowi nikt krzywdy nie zrobił, a na pewno go nie zabił. Tam zwyczajnie odegrano „hiperrealistyczny teledysk”, taki „fakt prasowy” z epoki mediów elektronicznych.

Wypowiedz się