Obusieczny miecz imperium: globalny militaryzm i organizacje pozarządowe

Niszczenie niepodległych narodów i zastępowanie ich zarządcami światowego systemu

Część 1: Imperializm żyje i ma się dobrze

18 II 2012 r. Imperium brytyjskie nie posiadało po prostu floty dzięki której zdobyło światową hegemonię; posiadało finansową sieć dzięki której skonsolidowało światowe finanse i administratorów do zapewnienia stałego przepływu bogactw i zasobów z odległych ziem do kieszeni majętnej elity londyńskiej. Była to dobrze naoliwiona maszyna, naoliwiona setkami lat doświadczeń.

Podczas gdy każde dziecko uczy się o brytyjskim imperium, bolączką jest że dorosłym wydaje się iż rzeczywistość jest zorganizowana tak jak ich uczono w szkołach – jak w dobrze napisanych rozdziałach. Prowadzi nas to do błędnego rozumowania jakoby wiek imperializmu jest rozdziałem zamkniętym w historii powszechnej. Niestety, jest to dalekie od prawdy. Imperializm nie zaniknął, tylko ewoluował.

Imperializm żyje i ma się dobrze

Istnieje kilka dobrych przykładów ilustrujących jak imperializm dobrze funkcjonuje, zręcznie zmieniwszy tylko swoją nazwę. To co dziś znamy po pojęciem „wolnego handlu” w rzeczywistości pochodzi od ekonomicznych koncesji brytyjskich, często wymuszanych od narodów „dyplomacją kanonierek” – okrętu kotwiczącego przy stolicy i terroryzującego bombardowaniami oraz zbrojnego podboju jeśli określone żądania nie były spełniane.

Azja Południowo-Wschodnia w połowie XIX w. Tajlandii/Syjamu nigdy nie skolonizowano. Jednak kraj ten udzielił wielu koncesji.

W połowie XIX w., Tajlandia, wtedy Królestwo Syjamu, była otoczona ze wszech stron przez kolonizatorów; zdecydowała się podpisać tzw. układ Bowringa [gubernator Hongkongu – Ussus] w 1855 r.. Zobacz ile z tej „dyplomacji kanonierek” wymuszającej koncesje brzmi jak dzisiejsza „ekonomiczna liberalizacja”:

  1. Syjam gwarantuje eksterytorialność brytyjskim obiektom.
  2. Brytyjczycy mają wolność handlu we wszystkich portach i mogą stale rezydować w Bangkoku.
  3. Brytyjczycy mogą kupować i wynajmować posiadłości w Bangkoku.
  4. Brytyjscy poddani mogą swobodnie podróżować po kraju z przepustkami wydanymi przez konsula.
  5. Nakłada się 3% podatek na wwożone i wywożone towary, z wyjątkiem opium i kruszców.
  6. Brytyjscy kupcy mogą bezpośrednio handlować z Syjamczykami.

Bardziej współczesny przykład – podbój Iraku i ekonomiczne reformy Paula Bremera z CFR tego zniszczonego kraju. Ecomomist podaje neokolonialną „ekonomiczną liberalizację” Iraku w artykule „Let’s all go to the yard sale: If it all works out, Iraq will be a capitalist’s dream” [chodźmy na wyprzedaż: jeśli to wszystko zadziała to Irak zostanie kapitalistycznym rajem]:

  1. Pełne przejęcie irackich aktywów.
  2. Zupełna „repatriacja” zysków.
  3. Pełne równouprawnienie firm zagranicznych z przedsiębiorstwami lokalnymi.
  4. Banki zagraniczne mogą operować w kraju, kupować banki lokalne.
  5. Podatek dla osób fizycznych i korporacji na poziomie 15%.
  6. Taryfy na poziomie 5%.

To tylko nazewnictwo, nic się nie zmieniło od 1855 r. Economist dowodzi, jak każde XVIII-XIX w. imperium, że Irak potrzebuje zagranicznych ekspertyz usprawiedliwiających przycinanie niepodległości, zagranicznego zarządzania (złodziejstwa) zasobami. W przeciwieństwie do Syjamu, Irak odmówił poddaniu się „kanonierkom” Wall Street i City of London; i tak jak to Brytyjczycy robili w „chwalebnych czasach” imperium, spełnili swoje złowieszcze obietnice.

Wojna Anglików z Zulusami. Casus belli – diamenty i ekspansja imperialna.…

Gdy Brytyjczycy znaleźli diamenty na ziemiach Zulusów pod koniec XIX w. – wynaleźli casus belli, by zniszczyć królestwo Zulusów – nowoczesny imperializm kopiuje schemat działania w podobnie wątpliwy sposób najeżdżając Irak i rozpoczynając jego grabież.

Wojna Anglików z Zulusami. Misja zakończona. Miasto Ulandi płonie, Brytyjczycy podzielili królestwo na czternaście szczepów rządzonych przez uległych i posłusznych. Brytyjczycy przywiązywali wielką uwagę do utrzymywania nieprzyjaźni między czternastoma „książątkami”, aby mieć pewność, że nigdy się nie zjednoczą i nie rzucą wyzwania brytyjskiej hegemonii w regionie.

Na koniec wojny Brytyjczycy zniszczyli ziemie Zulusów dzieląc je na czternaście oddzielnych szczepów, każdy rządzony przez człowieka uległego wobec imperium. Upewnili się, że szczepy będą nawzajem siebie nienawidzić; popierali wzajemne animozje między nimi, aby mieć pewność iż nigdy się nie zjednoczą w celu zagrożenia brytyjskim interesom. Dziś widzimy coś co wygląda podobnie „przypadkowo”; konsekwencje interwencji militarnych prowadzą do podobnych skutków – ciągłych walk, czasem wojen domowych w Iraku, teraz w Libii (która także ma zainstalowanego „swojego człowieka” jako premiera), Pakistanie, co do którego istnieją plany dosłownego pokrojenia na wzór zuluski, oraz w Syrii. To nie są przypadki, to wszystko zostało celowo zaplanowane. Dziel i rządź jest klasyczną wojenną strategią Wall Street i City of London.

Gdyby ludzie uczyli się historii i widzieli, że dzisiejsze wydarzenia opisuje się tylko odmiennymi słowami choć są one tylko tym co imperia robią od stuleci, opinia publiczna nie popierałaby tego wyzysku i licznych zbrodni na globalną skalę – będących jedynie usprawiedliwianiem różnych inwazji. Wystarczy spojrzeć jak Irak został zniszczony, a zyski z tego zagarnęło Top 500 Forbsa, gdy tymczasem zarówno żołnierze jaki i Irakijczycy płacili swoimi ciałami, krwią, przyszłością i życiem.

Część 2: Brytyjska administracja imperialna (pierwociny organizacji pozarządowych)

Wartościową książką dla zrozumienia brytyjskiej imperialnej administracji jest „Colonial Georgia: A Study in British Imperial Policy in the Eighteenth Century.” [Kolonia Georgia: studium brytyjskiej polityki imperialnej w XVIII w. – Ussus] Wydana przez University of Georgia Press, napisana przez Trevora Reese doskonale ilustruje „praktycznie każdy aspekt brytyjskiej polityki kolonialnej” na przykładzie Georgii.

Kolonia Georgia, obecnie stan na południu USA, została założona przez to co w zasadzie można by nazwać pierwocinami organizacji pozarządowych – w tym przypadku organizacji mającej na celu „reformę więziennictwa”. Jednak w rzeczywistości dokonano wyboru odpowiednich więźniów w Londynie i wysłano ich do Georgii, aby zaspokoić potrzeby Korony. Początkowo „Associates of Dr. Bray”, następnie „Trustees for the Establishment of the Colony of Georgia in America” lub po prostu Georgia Trustes – to esencja skutecznego użycia świątobliwych intencji w celu wykorzystywania ludzkich tragedii dla zysków elit.

Pieczęć Georgia Trustes. Łacińskie motto znaczy „Nie dla siebie lecz dla innych”. Naprawdę hasło proto-organizacji pozarządowej, „administratora systemu”. Liść morwy, jedwabnik, kokon? Brytyjska nowa kolonia miała eksportować do Londynu, aby wzbogacić imperium. Rzeczywiście – „dla innych”.

Oczywiście wielu może dowodzić, że lepiej było wysłać londyńskich więźniów do Georgii, jednak podstawową kwestią jest ich los dla innych; bez względu na to czy te wykorzystywanie poskutkuje rozkwitem nowego życia w Georgii, czy śmiercią w obronie brytyjskiej ekspansji w Nowym Świecie. Ta sama analiza kosztów/zysków może być przeprowadzona wobec niewolnictwa, funkcjonującego mimo niemoralności tego procederu.

Protestantyzm był dla Anglii także prekursorem nowoczesnych organizacji pozarządowych. Religijne ciągoty szły wprost z linią polityczną osiemnastowiecznej Europy, a skoro statki z protestantami płynęły do Georgii – prądy te rozprzestrzeniały się także w Nowym Świecie. Ponownie, szlachetne intencje były, i są do dzisiaj, na ustach wielu oddanych politycznych funkcjonariuszy; wiele dobra uczyniono, ale ostatecznie celem każdego imperialnego kościoła było konstruowanie stowarzyszeń ludzi wierzących w to, że działają dla wyższych celów, podczas gdy w rzeczywistości po prostu służą elicie i imperium. Niestety, mimo nobliwych intencji i ogromu pracy wielu tych ludzi, gdy dla Korony nadchodził czas na wykorzystanie ich do prozaicznych celów, organizacyjna indoktrynacja skłaniała do nienobliwych już działań. I tak jak w dzisiejszych organizacjach pozarządowych, protestanckie organizacje stawały u boku i wspierały lokalne organy administracji, w przypadku Georgii, Georgia Trustes.

W swojej książce, na 21 stronie Reese napisał: „rząd brytyjski, sankcjonując projekt Georgii, nie był motywowany żadnymi wyższymi intencjami jak Trusty. Władza nie była zainteresowana dolą lub niedolą dłużników, ale martwiła się o obronę imperium.” Podobnie jest dzisiaj. Organizacje pozarządowe mają prawdziwie oddanych, „inspirowanych” jak Trusty, ludzi; jednak ostatecznie są oni wołami pociągowymi swoich sponsorów – różnych Georgów Sorosów, OECD, US State Department’s National Endowment for Democracy i innych odgałęzień światowego imperializmu korporacyjnego.

Interesy brytyjskiego imperium w Georgii były ekonomiczne, choć przy administrowaniu kolonią epatowano altruizmem. Kolejną ważną cechą imperializmu jest czynienie z obywateli ludzi zależnych. Reese na stronie 27: „niebezpieczeństwo tych (prywatnych lub wynajmowanych prowincji) istniało w ich możliwości wytworzenia niezależnej władzy, co stało w zupełnej sprzeczności z całą ideą kolonizacji.”

To, w kontekście merkantylizmu – opierającego się głównie na eksporcie „surowych” materiałów z kolonii, będących następnie przetwarzanymi w Europie i wtedy z powrotem transportowanych do kolonii jako przetworzone dobra – oznacza niewolniczą zależność, zarówno polityczną jak i ekonomiczną – pomijając fakt, że nawet wtedy wiele cech „demokracji” można było wskazać w samych koloniach. Dzisiejszy koncept „wolnego handlu” zakłada, że surowce, produkcja, obróbka i konsumpcja są tak samo współzależne na globalną skalę, mimo że obecna technologia pozwala każdemu państwu, prowincji, narodowi być zupełnie niezależnym ekonomicznie.

Pomimo dobrych intencji, religijnych powodów, lojalności wobec Korony, ostatecznym celem tych wszystkich dobrych intencji był „Kupiecki stół”, zarządzający niekończącym się przepływem bogactwa z brytyjskich kolonii do Londynu.

Jak dzisiejsze organizacje pozarządowe, administracyjne sieci budujące brytyjskie imperium były w wielu przypadkach zupełnie zależne od finansowego wsparcia Londynu, a lokalne wsparcie było prawie zawsze zupełnie nieadekwatne. Reese na stronie 39: „nieustanna potrzeba pieniędzy czyniła Trusty stale zależnymi od parlamentu, bez którego wsparcia kolonie nie mogły być zarządzane.” Imperium brytyjskie przywiązywało wielką uwagę do tego, aby sieci otrzymywały wystarczająco dużo zasobów by spełniać wyznaczoną rolę, lecz nigdy na tyle by stać się niezależnymi. Polityka finansowa zatwierdzana według imperialnych standardów, a polityka lokalna ustanawiana przez lokalnych administratorów – wszystko zamyka się w Kupieckim stole i wraca do Londynu. Tak jak dzisiaj organizacje pozarządowe zamykają się w interesach międzynarodowych organizacji – w zgodzie z zasadami i normami definiowanymi przez te międzynarodowe organizacje.

Reese w epilogu cytuje Vincenta Harlowa, który o końcowej niezależności Georgii od Wielkiej Brytanii powiedział „ludzki umysł rzeczywiście pojmuje nowe myśli i układa nowe projekty, ale pod wpływem wcześniejszych myśli i poprzednich, silnych, długotrwałych cech.”

Część 3: Przystosowanie imperializmu do warunków XXI w.

Zobaczyliśmy już kilka przykładów na to jak imperializm funkcjonuje obecnie i że jest w doskonałej kondycji. Zauważyliśmy także jak imperializm był implementowany przez Brytyjczyków, ale jak to dokładnie dzieje się dzisiaj? Dlaczego ludzie zgadzają się na to?

Termin „administratorzy systemu” [w oryginale „system administrators”] został użyty przez amerykańskiego stratega wojskowego Thomasa Barnetta na seminarium TED Talk 2008 „The Pentagon’s New Map for War & Peace” [wojna i pokój, nowa mapa Pentagonu]. Około 18 minuty zaczyna wyjaśniać pomysł zreformowania wojska na dwie oddzielne siły, „amerykańskie siły o możliwościach Lewiatana” i „administratorów systemu”.

Jedna – biorąc na cel istniejące sieci – narody – niszczy je nalotami powietrznymi, operacjami specjalnymi, inwazjami; składa się z wojskowych zasobów tj. zbrojnych sił lądowych, samolotów, bombowców. Druga składa się z administratorów systemu, którzy budują na gruzach pozostawionych przez „siły Lewiatana”, lub chaosie podsycanym przez celową destabilizację wspieraną z zagranicy. Administratorzy składają się ze wszystkiego – od organizacji pozarządowych, organizacji międzynarodowych i najemników, po urzędników służby cywilnej (wojna psychologiczna), a gdy jest to konieczne – także z żołnierzy.

Barnett ostrzega, że jeśli ktokolwiek będzie ingerował w zachodnią konstrukcję sieci „administratorów systemu”, to „przybędą żołnierze i cię zabiją”. Być może tak jak brytyjski garnizon stłumił niezadowolenie wśród kolonistów.

Masakra bostońska. Oporni wobec „administratorów systemu” strzeżcie się; spróbujecie ich powstrzymać – „przybędzie wojsko i was zabije.”

Wykład wygłoszono w 2008 r. Już widzimy poważne przedsięwzięcia w celu wprowadzenia tych rozwiązań. Barnett powiedział, że operacje specjalne „ściągną spust”, ponieważ chcą działać „tak swobodnie jak to tylko możliwe”. Właśnie ostatnio The Corbett Report i Media Monarchy poinformowały o planowanym wzroście roli „elitarnych” sił wojskowych. Admirał William McRaven ze Dowództwa Operacji Specjalnych powiedział, że będzie starał się o „bardziej autonomiczną pozycję dla swoich wojsk i ich zasobów, ponieważ raporty wywiadowcze i ostatnie wydarzenia na świecie wskazują na taką właśnie potrzebę.”

Dodatkowo, między 2008 a 2011 r., przed tzw. arabską wiosną, amerykański departament stanu i jego globalna siatka rozpoczął kampanię wspierania dosłownej armii organizacji pozarządowych i opozycyjnych grup w celu obalania rządów i budowy wielkiej światowej sieci administracyjnej, którą Barnett opisywał na TED. Niedawno informowano, „Soros Big-Business Accountability Project Funded by Big-Business”, że podobna armia organizacji pozarządowych jest mobilizowana do utworzenia systemu zarządzania skupionego na zasobach narodów „będących na muszce”. Called Revenue Watch, skupiający się głównie na Afryce i Południowo-Wschodniej Azji, reprezentuje „systemową administrację”, podobnie jak intensywnie promowany AFRICOM w Afryce i „Pacific Century” w Azji.

Jest oczywiste, że propozycja Barnetta nie wymaga „amerykańskich wojsk Lewiatana”, aby zetrzeć namierzone sieci, jak to obserwowaliśmy podczas arabskiej wiosny fundowanej z Ameryki – wzniecanie niepokojów, aż do zbrojnych powstań bez jawnej interwencji, wykorzystywanie zasobów opisywanych przez Barnetta takich jak operacje specjalne, służba cywilna, organizacje pozarządowe, najemnicy ze strony rządowej.

Np. w Libii organizacje pozarządowe i cywilni doradcy rozpoczęli „rozruchy” w lutym 2011 r., kiedy broń była skrycie przemycana by uzbrajać bojowników mających obalić rząd Kadafiego. Organizacje międzynarodowe jak ICC napuszczały opinię publiczną przeciwko Kadafiemu, używając informacji od organizacji pozarządowych; tymczasem NATO rozpoczynało przygotowania do kampanii na pełną skalę. Gdy rozpoczęły się bombardowania, jedynie formalnością pozostało – dzięki strumieniowi operacji specjalnych, zbrojeń i innych katalizatorów – wypełnienie pozostawionego przez NATO, dzięki nieustającym nalotom, pustkowia. Otóż wojska Lewiatana i administratorzy systemu działają w tandemie – jedni czyszczą drogę drugim, ci z kolei budują nowe sieci by ułatwiać instalowanie długookresowego amerykańskiego rezydenta i przewodniczącego Petroleum Institute, Abdurrahima el-Keiba, jako premiera.

W krajach w których przeprowadzenie tego typu operacji wojskowych byłoby bardzo trudne lub w ogóle niemożliwe do usprawiedliwienia, np. w Tajlandii, całe wsparcie Wall Street i Londynu jest kierowane do administratorów systemu i odpowiednich ruchów opozycyjnych, które działają jako ich przedstawiciele i burzą sieci suwerennych narodów.

W przypadku Tajlandii, pełnomocnikiem jest Thaksin Shinawatra, były doradca Carlyle Group i odbiorca dużego amerykańskiego wsparcia, James Baker i jego firma Baker Botts, osobisty wysłannik Busha w Iraku Robert Blackwill z Barbour Griffith & Rogers, sygnatariusz PNAC Kenneth Adelman z Edelman. W czasie kadencji Thaksina od 2001 r. do 2006  r., kiedy to został obalony, donosił Radzie Stosunków Zagranicznych w Nowym Yorku, nakłonił tajskie wojsko do wzięcia udziału w inwazji na Irak i pozwalał CIA wykorzystywać Tajlandię na każdy sposób.

Obecnie przewodzi wojskom „kolorowej rewolucji”, stacjonującym wojskom okupacyjnym. Tutaj udokumentowano użycie przez niego zbrojnych oddziałów w 2010 r. podczas próby powstania. Zwano ich „czerwonymi koszulami” lub Zjednoczonym Frontem Demokracji Przeciwko Dyktaturze [United Front for Democracy Against Dictatorship (UDD)]; mają powiązania z organizacjami fundowanymi przez Sorosa – Human Rights Watch, National Democratic Institute for International Affairs (NDI), National Endowment for Democracy (NED).

Jest jasne, że wielu uważa iż organizacje pozarządowe i ruchy opozycyjne są spontaniczne, tubylcze i niezależne. W rzeczywistości są częścią większej sieci tworzonej w celu narzucania, kierowania globalnym systemem administracji. Ta sieć nie jest skomplikowana, czy mętna. W każdym przypadku znajdziemy prostą ścieżkę do sponsorującej organizacji zachodniej lub think-tanku ustalającego politykę; każdy donator i kierownik znajduje się na liście Top 500 Forbsa Wall Street i Londynu.

Istnieją także kręgi akademickie wspierające podminowywanie i wyeliminowanie tajlandzkich niepodległych, autochtonicznych sieci, w szczególności „Nitirat” i „Enlightened Jurists”, których słuchacze składają się niemal wyłącznie z „czerwonych koszul”, a nawet z Roberta Amsterdama, zarejestrowanego amerykańskiego lobbystę, siedzącego na samym przedzie.

Wreszcie istnieją organizacje pozarządowe jak propagandowa Prachatai, otrzymujące setki tysięcy dolarów rocznie z amerykańskiego departamentu stanu za pośrednictwem National Endowment for Democracy, Open Society Georga Sorosa i USAID. NED także funduje Campaign Committee for Human Rights, Cross Cultural Foundation (CrCF) i Environmental Litigation and Advocacy for the Wants. Prócz posiadania tych samych sponsorów, wszystkie tego typu organizacje działają tak samo, same sobie nawzajem podpisują petycje poparcia i każda posiada taki sam program. Zdają się promować „wolność”, „demokrację”, „prawa człowieka”, lecz jak godzą to z działalnością ich sponsorów i „międzynarodowych organizacji” z którymi współpracują, i z tym do czego w rzeczywistości doprowadza ich działalność?

Oto „sznurki” Prachatai do National Endowment for Democracy i Freedom House, które regularnie zamieszczają swoje teksty, wspierają i nagradzają tajskich „niezależnych dziennikarzy”. Jest też jasne, że te same interesy są zaangażowane we wspieranie Thaksina Shinawatry, pełnomocnika imperium wybranego dla Tajlandii.

Ława dyrektorów National Endowment for Democracy i jej filii Freedom House przypomina obrotowe drzwi – obecnych i byłych członków Kongresu, amerykańskiego departamentu stanu, firm lobbystycznych, członków zarządów największych korporacji na ziemi w tym Exxon, Boeing, Ford i Goldman Sachs; ciągle się zmienia, to twarz rządów, wielkiego biznesu i organizacji pozarządowych. Oni, jak Brytyjczycy, „nie mają żadnych wzniosłych intencji”, jak bywa w przypadku ludzi wciąganych do organizacji pozarządowych [nazywajmy rzeczy po imieniu – pożytecznych idiotów] jak np. Prachatai, sponsorowanych przez tychże.

Mają nadzieję w końcu zmniejszyć władzę, wpływ tajlandzkich sieci, poprzez stopniowe budowanie obecności administratorów systemu Wall Street i City of London. Tak jak w przypadku Georgii, ignorancja i pobożne życzenia są wykorzystywane do zasilania szeregów tych sieci, i również jak w Georgii, są oni w zupełności zależni od stałego wsparcia Wall Street & London, a lokalne wkłady nigdy nie są wystarczające. I chociaż wielu z tych ludzi wierzy że działa dla „wyższej sprawy”, w rzeczywistości są oni tylko żołnierzami innego rodzaju, których imperium udoskonala od wieków.

Aktywiści mogą być pełni dobrych intencji, ale na pewno są i tacy co zdają sobie sprawę z konfliktu ich oficjalnej „misji” i nieszczerych intencji sponsorów zagranicznych. Tak jak armia, ten system organizacji pozarządowych sam się nakręca dzięki ignorancji ogółu ludzi – przekonanych iż ich pobożne życzenia są wykładnią ich wiary, przekonań w szlachetne ideały, oraz tych co widząc jak te organizacje rozprzestrzeniają się po całej planecie – nie mają pojęcia co do ich rzeczywistych celów.

Trevor Reese ukazuje nam jeszcze bardziej odpowiednią obserwację co do imperializmu XVIII w., lecz i dzisiaj aktualną:

W XVIII w. sprawy kolonii były w Anglii drugorzędne; powiedzenie sir Johna Seeleya, że Brytyjczycy założyli imperium bez pomocy rozumu jest prawdziwe w tym sensie iż imperialna ekspansja rzadko zwracała uwagę ludzi. Chociaż zawsze było kilku krytyków, wyrażających sprzeciw wobec podbojów, obawiających się że imperium wymknie się spod kontroli kraju-matki, reprezentowali oni mniejszość. Ogólnie, gdy ludzie myśleli o koloniach, co zdarzało się rzadko, akceptowali je z pewną rezerwą, lecz byli przekonani o korzyściach dla imperium, nawet gdy niewiele o tym wiedzieli.

Tak samo jest dzisiaj – mnóstwo ludzi nie ma pojęcia co Wall Street i City of London robią za morzem. Wojskowe interwencje przedstawiane są na pierwszych stronach gazet, ale te wiadomości są tylko dywersją. Ludzie są nieświadomi prawdziwych celów organizacji pozarządowych, nie wiedzą że działają one w tandemie z pełzająca machiną wojenną torującą sobie drogę z Tunezji do Tajlandii i w każdym innym kierunku.

Dzisiaj media pokazują obrazki uśmiechniętych Afrykańczyków z paczkami ryżu USAID, rozkwitającą naturę, itp – ma to być działalność organizacji pozarządowych. W rzeczywistości jest to scentralizowana operacja mająca na celu zburzenie starego porządku, a na jego gruzach zbudowanie nowego świata. Świata nie dla zwykłych ludzi, który nie odpowiada ich podstawowym potrzebom; zbudowany świat ma odpowiadać rządzącym – majętnej elicie, jak zawsze, pożerającej wszystko ze stołu.

źródło: Tony Cartalucci, Land Destroyer
przygotował: Ussus

Opublikowano za:

https://ussus.wordpress.com/2013/05/05/obusieczny-miecz-imperium-globalny-militaryzm-i-organizacje-pozarzadowe/

https://ussus.wordpress.com/2013/05/12/obusieczny-miecz-imperium-globalny-militaryzm-i-organizacje-pozarzadowe-cz-2/#more-1215

https://ussus.wordpress.com/2013/06/06/obusieczny-miecz-imperium-globalny-militaryzm-i-organizacje-pozarzadowe-cz-3/

 

Comments

  1. nanna says:

    Spotkanie Klubu Wałdajskiego dobiegło końca.

    Świat stoi na krawędzi katastrofy, choć Prezydent Putin trzyma fason i za wszelką cenę stara się zapobiec panice i eskalacji militarnej.

    „Użycie broni jądrowej będzie globalną katastrofą i Rosja nie może być jej inicjatorem – oświadczył prezydent Rosji Władimir Putin.”
    „Oczywiście, byłaby to katastrofa światowa, ale powtarzam, nie możemy być inicjatorami tej katastrofy, ponieważ nie przewidujemy ataku prewencyjnego. Owszem, w tej sytuacji jakby bezczynnie czekamy na użycie przeciwko nam broni jądrowej” — oświadczył rosyjski prezydent na sesji plenarnej klubu dyskusyjnego Wałdaj.
    Rosja jest gotowa i użyje broni jądrowej tylko po upewnieniu się, że ktoś przeprowadza atak jądrowy na jej terytorium — uściślił rosyjski prezydent.
    „Nasza koncepcja to odpowiedź na uderzenie przeciwnika. Tym, którzy wiedzą, nie trzeba wyjaśniać, co to jest, dla niewtajemniczonych powtórzę jeszcze raz. Oznacza to, że jesteśmy gotowi i użyjemy broni jądrowej dopiero wtedy, gdy upewnimy się, że ktoś, potencjalny agresor, atakuje Rosję, nasze terytorium” — powiedział Putin.
    „Kiedy przekonamy się — to wszystko dzieje się w ciągu kilku sekund — że atak jest skierowany na rosyjskie terytorium, dopiero po tym przeprowadzamy kontratak. To jest odpowiedź, ponieważ lecą do nas, odpowiedź poleci w kierunku agresji”- podkreślił prezydent.
    Prezydent Rosji Władimir Putin, mówiąc o tych, którzy użyją broni jądrowej przeciwko Rosji, podkreślił, że w przypadku takiego rozwoju wydarzeń „jako ofiary trafimy do raju, a oni po prostu zdechną”.
    — Agresor musi wiedzieć, że kara jest nieunikniona, że zostanie zniszczony. My, ofiary agresji, jako męczennicy pójdziemy do raju, a tamci po prostu zdechną, ponieważ nie będą nawet mieli czasu na pokutę — powiedział Putin.
    (https://pl.sputniknews.com/swiat/201810189014290-Wladimir-Putin-atak-jadrowy/?utm_source=https://pl.sputniknews.com/&utm_medium=short_url&utm_content=jNGU&utm_campaign=URL_shortening)

    = = Sytuacja wydaje się być bez wyjścia. Ludzie nie są zdolni widzieć rzeczywistości i idą ku zagładzie niczym zaczadzeni. Niemal każdy czeka, by „coś” się stało, ale bez jego udziału, bo niemal każdy człowiek jest sparaliżowany biernością używając mózgu co najwyżej do bezsensownego grzebania w przeszłości i bezprzedmiotowego prorokowania co będzie. Beznadzieja?
    A jednak nie!
    Odejście człowieka od Boga i rezygnacja z rozwoju duchowego spowodowały to, co mamy dziś.
    = = Ludzie nie mogą lub nie chcą zrozumieć, że nie ma innego wyjścia z impasu niż powrót na właściwą ścieżkę: tę w kierunku Boga i rozwoju duchowego.
    Ludzie chcą oszukać LOS działaniami na płaszczyźnie materialnej, co skutkuje tylko wyścigiem zbrojeń i groźbą totalnej zagłady Matki Ziemi.
    I jak widać człowiek chce się koniecznie sam na własnej skórze przekonać; więc się przekona, z tym, że powrotu nie będzie i nic nie da, że człowiek zrozumie iż się mylił, bo wynik tej pomyłki będzie ostateczny – po nim nie będzie już ludzi ani być może nawet Matki Ziemi w jej dotychczasowej formie.
    = = Łaskawy Bóg wyposażył człowieka w wyobraźnię, więc każdy może sobie zrobić symulację, bez wchodzenia w rzeczywistość bez powrotu i bez możliwości naprawienia czegokolwiek.
    Wszyscy wiemy, że jest różnica między napastnikiem i napadniętym.
    Napastnik napada z własnej woli i ma wybór: może napaść ale nie musi napadać, bo to od niego zależy jak postąpi.
    Natomiast napadnięty żadnego wyboru nie ma i musi się bronić stosując dostępne środki, obojętnie jakie by one nie były.
    = = To, co robi światły Prezydent Putin w ramach rosyjskiej polityki to dawanie ludziom czasu na to, by zrozumieli o co toczy się gra.
    Zdobycie ziem rosyjskich czy surowców tam się znajdujących to niejako efekt uboczny agresji zachodu wobec Federacji Rosyjskiej.
    = = Tym zachodnim demonom chodzi głównie o ukaranie niepokornych Rosjan, chcących pozostać ludźmi wolnymi, nie podporządkowanymi demonim zakusom.
    = = Gdyby stało się tak, że demony przejęły by państwo rosyjskie, wcale na świecie nie będzie nikomu lepiej, a przeciwnie: terror jeszcze się zwiększy, bo nie będzie żadnej przeciwwagi, jaką dotychczas stanowi Rosja.
    = = Ceny na wszystko będą znacznie wyższe, jako że z braku konkurencji demony będą miały na wszystko monopol i nie będzie ich interesować nic poza zniszczeniem wszystkiego do końca zadając przy tym ludziom jak najwięcej cierpień. Tak działają demony bo to jest ich demonia natura.

    Człowiek w przeciwieństwie do demonów dostał przywilej uczestniczenia w Boskiej Grze, w Ewolucji, czyli w nieprzerwanym doskonaleniu się na wszelkich możliwych płaszczyznach życia tak, by możliwie jak najbardziej stać się doskonałym, czyli zbliżyć się do Boga, do Absolutu.
    = = Ludzie sobie wyobrażają, że muszą koniecznie posiadać jak najwięcej dóbr materialnych, ale to jest pułapka. Im więcej się takich dóbr posiada tym bardziej jest się od nich uzależnionym, czyli człowiek staje się stopniowo niewolnikiem materii. A gdy taki człowiek się z materią, z dobrami posiadanymi bądź pożądanymi utożsamia, to wówczas zdolny jest do czynów demonich, jak kradzież czy wręcz mordowanie bliźniego by wejść w posiadanie jego dobytku.
    = =Ale tu właśnie działa zasada, że im więcej się ma, tym więcej kosztuje to pracy, wysiłku, by to utrzymać. W tym celu zostały wymyślone „systemy polityczne”, które ludzie biorą za rzeczywistość, za coś realnego, a tymczasem jest to tylko forma maskująca wyzysk ludzi dokonywany przez demony by mogły one posiąść nad ludźmi władzę przy pomocy właśnie materii. Ludzie, by utrzymać dobra materialne są skłonni wchodzić w układy z demonami, by móc usprawiedliwić własną chciwość, własne lenistwo czy złodziejstwo na nawet bandytyzm.
    = = Dlatego niegdysiejsi mędrcy wyzbywali się dóbr wszelakich by dobra te nie ciągnęły ich uwagi w matnię uzależnienia od materii i by mogli oni skupić się na rozwoju duchowym.
    W sumie rozwój duchowy to jest wiedza o sobie samym, o swoich stronach mocnych i słabych, oraz sukcesywne korygowanie cech negatywnych i rozbudowywanie cech pozytywnych. Nic wielkiego, co? ale ilu ludzi chce być „porządnymi ludźmi”?
    Niewielu, prawda?
    No to jak ma świat wyglądać inaczej niż wygląda?
    = = Czasami oglądałam „kryminał” ussmański, noszący tytuł „Mord ist ihr Hobby” w niemieckiej wersji, a w austriackiej „Immer, wenn się Krimmis schrieb”; tam główną bohaterką jest mysziz Fleczer, wdowa po żołnierzu mordującym Koreańczyków w czasie wojny w Korei. Pan mąż miał na imię Frenk. Patrzyłam czasem na to, bo sama forma podania tego była dość wypracowana, a słownictwo staranne. No i coś tam w końcu oglądać człowiek by chciał, no to patrzyłam przy prasowaniu na to.
    Obejrzałam, tak szacuję, ze sto odcinków. Choć fabuła niby zróżnicowana, to jednak zawsze chodziło o to samo: o pieniądze. I tak na przykład młoda pani/pan tłumaczyła na końcu odcinka, przyciśnięta do muru przez mysziz Fleczer: MUSIAŁAM/MUSIAŁEM TO ZROBIĆ, BO POTRZEBOWAŁEM/POTRZEBOWAŁAM PIENIĘDZY NA URLOP, MIESZKANIE, KREDYT, DOM, SAMOCHÓD, BIŻUTERIĘ czy co tam kto chciał mieć, a nie było go na to stać.
    Czyli by mieć cokolwiek konieczne było kogoś zamordować. I ussamerykanie mając wgrany taki algorytm sterujący życiem codziennym nie mogą nawet pomyśleć o żadnej współpracy, kolektywnym dorobku i wspólnym życiu jako obywatele jednego kraju.

    = = Oooooooooooooo!!!! jakimże rajem była nasza dobra Polska Ludowa!!!
    Ludzie chcieli być kosmonautami, lekarzami – by leczyć chorych ludzi, chcieli być naukowcami, wynalazcami… każdy miał marzenia takie, że one dźwigały go na wyższy poziom człowieczeństwa, jako że o zarobkach, czyli o pieniądzach nikt nie myślał.

    Po prostu czekało się do wypłaty i według tego organizowało swoje wydatki, swoje życie. Nie pamiętam, by były jakieś morderstwa, u nas, z powodu napaści na sąsiada by mu zabrać pralkę czy lodówkę bądź gotówkę albo lustro kryształ cięty 1,5x3m zszabrowane na odwiecznie słowiańskich Ziemiach Odzyskanych. Owszem, byli i chciwcy i złodzieje, ale był to margines i nikt nie robił o tym filmów, bo nie było to czymś do oglądania jako forma rozrywki.
    Takie działania były piętnowane i nikomu do głowy nie przychodziło by mieć sympatię dla złodzieja czy wręcz mordercy.
    = = A w kinach czy telewizji oglądało się filmy dające prawdziwą rozrywkę; filmy dowcipne, z filozoficznym tłem albo przejaskrawione do granic absurdu, bo to wtedy ludziom wydawało się śmieszne (np. fim „Miś”, traktowany dziś jako rodzaj dokumentu : )))))))))))

    W to wpisywał się niejako także i pan K.Zanussi, robiący filmy za państwową kasę, czyli z dużym budżetem i otwartymi możliwościami na wszystkie strony. W razie konieczności takiego reżysera wspierały odpowiednie branże gospodarki socjalistycznej i było to bardzo wygodne dla takiego twórcy.

    Dziś ci „twórcy” idą w zaparte wypierając się „współpracy z komuną” i szukają możliwości wygodnego urządzenia się przy pomocy zaprzaństwa.
    Oraz udzielają wywiadów dla „Sputnik Polska” dając Rosji dobre rady, bo ich dopuszczono do dyskusji w ramach Klubu Wałdajskiego.

    „— Który to z kolei Pana przyjazd do Rosji, do Soczi?
    Do Soczi pewnie czwarty, może piąty. Gdy byłem pierwszy raz w Rosji, to wtedy od razu przyjechałem do Soczi, a był to 1958, czy nawet 1959 rok. A do Rosji jeżdżę przez tyle lat, bywam po kilka razy w roku. Dwa miesiące temu byłem poprzednio, więc to po prostu się nie da policzyć.”

    = = Czyli możliwe jest jeżdżenie z Polski do Federacji Rosyjskiej i to bez problemu. A ludzie wyobrażają sobie, że wyjechać nie można. Czyli funkcjonuje dobrowolnie nakładany kaganiec, który w rzeczywistości nie istnieje, ale każdy sam go sobie i wymyśla i nakłada.

    „— Czy brał Pan udział we wszystkich posiedzeniach klubu Wałdajskiego?

    Nie, byłem tylko jeden jedyny raz. Szybko ten czas leci, aż ciężko się zorientować, kiedy to było. To chyba było spotkanie w samym Wałdaju. Pamiętam jak wtedy polemizowałem z metropolitą Hilarym w jakichś sprawach publicznych, więc to było bardzo interesujące. Z metropolitą Tichonem było trudniej, to znaczy nie miałem powodu polemizować, ponieważ właściwie wszystkie jego myśli są mi bliskie. Klub Wałdajski to jest platforma wymiany myśli nieformalnych, wymiana opinii na różnym poziomie.”

    = = No i co z tego wynika DLA POLSKI? Nic, prawda? Szkoda że nic, bo wychodzi na to, że „miałeś chamie złoty róg”…

    „— Czy Rosja się zmienia?

    Ogromnie się zmienia, w tym mentalnie. Ja pamiętam Rosję sowiecką, widziałem Rosję pierestrojki, Rosję Gorbaczowa i Jelcyna. Teraz oglądam Rosję Putina. Więc każda z nich jest inna. To jest rozwój. Ale sama Rosja jest inna: ta metropolitalna w Moskwie i zupełnie inna na Syberii, gdzie często bywam, często jeżdżę do Irkucka, Nowosybirska.”

    = = To jest przecież dokładnie jak u nas: w Warszawie jest inaczej niż u nas na wsi, gdzie mieszkam. Może donosicielstwo tam aż tak nie kwitnie, jak u nas, ale skoro spowiedź jest „obowiązkowa” to i donosicielstwo z niej wynikające też.

    = = I proszę popatrzeć: wszystko się zmienia, a pan K.Zanussi wciąż taki sam…

    „Naturalnie najbardziej się lubi chyba Petersburg, ponieważ to jest miasto piękne fizycznie — ta radość oglądania, bycia na ulicy jest przyjemnością. To jest jedno z tych piękniejszych miast świata.”

    = = A Niemcy pokazywali jak to był Petersburg budowany: chłopi w siermięgach nosili w kieszeniach ziemię z wykopów i mieli do dyspozycji toporne deski oraz drągi dłuższe i krótsze. I nic poza tym! A jakie cuda z tego stworzyli!

    = = Może Polacy się dowiedzą od Rosjan, jak to się robi i też będziemy mieli u nas złocone cuda i cudeńka?

    „Natomiast bardzo lubię Syberię, tam z kolei spotykam ciekawych ludzi. Syberia nie jest może aż tak piękna, ale jest pełna ciekawych ludzkich biografii. To już jest motyw, dla którego warto tam jeździć.”

    = = Jak to „Syberia nie jest aż taka piękna”? a jakim to sposobem? Wszystko, co stworzył Bóg jest najpiękniejsze a co najważniejsze – jest wieczne. Petersburg może się rozlecieć nie remontowany, ale Syberia żadnych remontów nie potrzebowała i nie potrzebuje oraz nigdy potrzebować nie będzie. Coś oko pana K.Zanussiego bielmem widać zachodzi, że nie tego widzi.

    „— Jaka według Pana będzie w przyszłości Rosja?

    Pojęcia nie mam. „

    = = Jak to? Przecież Rosja będzie taka, jacy będą Rosjanie.

    „[…]Cały świat jest dla nas dużą zagadką. Jaki świat będzie, ilu wymiarowy? Ja próbowałem podnieść tę myśl, że są na ten czas dwie wielkie propozycje na świecie, propozycje cywilizacyjne. To jest ta propozycja euroatlantycka, do której Rosja także należy jak i chce, i propozycja chińska kultury konfucjańskiej, która jest dynamiczna i wyrasta z innych przesłanek.”

    = = O ile ja, prosta, wiejska kobieta mogę – bo mam takie moralne prawo – powiedzieć, że nie wiadomo co będzie, o tyle ktoś, kto aspiruje do bycia inteligentem na to pozwolić sobie już nie może, a przynajmniej nie powinien tego robić.

    = = Jak wiemy wykształcenie wyższe służy głównie do przyswojenia pewnego rodzaju kodu, dla różnych dziedzin różnego, ale dającego możliwość porozumiewania się między sobą w kręgu „wykształciuchów” danej branży przy pomocy wyuczonych na studiach słów i symboli maskujących zwykłe słowa i wyrażenia. I tak na przykład „gówno” to będzie kał albo ekskrementy bądź jeszcze nazwane inaczej w zależności od wyuczonego kodu uniwersyteckiego, dającego poczucie wyższości nad gawiedzią np. wiejską, a gówno jak śmierdziało tak śmierdzi i kto wie, czy nie bardziej to wydalone przez inteligenta żywiącego się byle czym, bo to chłopskie, swojskie to jednak śmierdzi inaczej, co?

    = = Szczyty kryptosłowia wymagane są od studentów medycyny, choć i inżynier na śrubkę powie wkręt, co by się wykazać wykształceniem wyższym, przec to nie jest jedno i to samo, choć oba dają się wkręcać.

    I tak też pan K.Zanussi wykazuje swoją niemoc w sposób intelektualny, żeby pozycję utrzymać, choć mądry tak samo jak średnio rozgarnięty polski chłop, a nawet może mniej rozgarnięty niż chłop syberyjski?

    = = Kiedyś w głośniku, takim dostępnym w każdym mieszkaniu w Polsce w latach powojennych już od piątej rano puszczano arie operowe w wykonaniu światowej sławy śpiewaków; dzięki temu byłam oblatana w temacie, bo u nas głośnik był włączony stale, więc się słyszało zarówno opery jak i przyśpiewki ludowe i do tych ostatnich chcę nawiązać, bo do pana K.Zanussiego pasuje jak ulał:

    Maryna, gotuj pierogi!
    O mój Jaśku drogi, kiedy nie mam soli.
    A Jasiek do miasta po sól do ciasta.
    Maryna, gotuj pierogi.
    O mój Jaśku drogi, kiedy nie mam mąki.
    A Jasiek do miasta po mąkę do ciasta.
    Maryna, gotuj pierogi.
    […]
    O mój Jaśku drogi, kiedy ja nie umiem.
    A Jasiek do kija i kijem wywija.
    Maryna, masz za pierogi!

    = = Tak też i pan K.Zanussi kiedyś dostanie rachunek za to, że oszukał społeczeństwo udając inteligenta.

    Nie po to Polska Ludowa udostępniała darmowe studia, by potem taki jeden z drugim pożal się Boże absolwent NIE WIEDZIAŁ.

    Taki absolwent ma OBOWIĄZEK WIEDZIEĆ. I musi ponosić konsekwencje zarówno tego, co wie jak i tego, czego nie wie.

    Nie trzeba było się pchać do korytkowa.

    Ja będąc prostą, wiejską kobietą nie muszę nic wiedzieć, ode mnie nikt nie może nic wymagać, boć ja prosta, wiejska kobieta.

    = = Ale inteligent udzielający wywiadów różnym „Sputnikom” powinien przynajmniej mieć poczucie wstydu i nie rozgłaszać publicznie, że on niewiedzący, jeżeli nie stać go na przejęcie odpowiedzialności za własne decyzje albo nie jest zdolny podjąć jakichś decyzji.

    „Chiny myślą głównie o tym roju ludzkim, tak jak jest rój pszczół.”

    = = Przecież inaczej Chiny wcale nie mogły by przetrwać. Myślenie kolektywne jest wyższą formą myślenia i ma przewagę nad myśleniem indywidualnym, generującym oderwane od społeczeństwa indywidua, niezdolne do samodzielnego przeżycia ale też i niezdolne do życia w grupie. Ot, takie zawalidrogi, które same sobie podstawiają nogę i same przez nią się przewracają.

    „A my głównie myślimy o jednostce ludzkiej, o indywidualności. Na tym polegała nasza kreatywność, nasza twórczość przez wieki. Myśmy stworzyli w naszej kulturze najwięcej wynalazków, najwięcej odkryć i myśli, które zorganizowały społeczeństwo. Więc nasza kultura właśnie wyrosła z chrześcijaństwa i jak dotąd jest najdynamiczniejszą kulturą w historii świata.”

    = = nic podobnego! Współczesny europejczyk to potomek bandytów i złodziei.
    To jest do wypracowania właśnie kolektywnie i dlatego europa ma problemy, jako że działa w sposób rozczłonkowany, a nawet zatomizowany. Nikt z nikim nie jest w stanie się porozumieć i jednocześnie każdy ciągnie do siebie ile może. Debilizm w czystej postaci.

    Wszystko europa ukradła napadniętym krajom i narodom, szczególnie w czasach wypraw bandyckich na Bliski Wschód.

    I co ciekawe, dziś mamy dokładnie to samo, choć nazywa się inaczej. Ale ludzie są ślepi i nie widzą, są głupi więc nie kojarzą i dają się ponownie nabrać na ten sam numer z wojnami.

    Nasza kultura – jeżeli wyrosła z chrześcijaństwa – to znaczy że wyrosła z kultury Bliskiego Wschodu, bo tam właśnie narodziło się chrześcijaństwo, a nie u nas. U nas zostało ono wypokraczone do skrajnego stopnia i Jezus jest nędzarzem, zabiedzonym i sponiewieranym oraz przybitym do krzyża. I taka jest ta nasza, polska wiara.

    Tylko chory mózg może dopuścić coś takiego, że Bóg Wszechmogący i Wszechobecny chciałby, żeby ludzie Jego Syna czcili w takiej postaci.

    „Czy teraz konfrontowana z tym olbrzymem chińskim, sprosta temu wyzwaniu, czy będzie musiała zejść z piedestału, kiedy jest ciągle na pierwszym miejscu?”

    = = na jakim piedestale? Na jakim pierwszym miejscu? W jakiej dziedzinie i pod względem czego?
    Chyba zarozumialstwa.

    = = Nie ma takiej rzeczy, którą by Chiny mogły od europejczyków wziąć. Odwrotnie sprawa wygląda już inaczej i dlatego różne mercedesy oraz inne najki pchają się do Chin, a nie Chiny do nich.

    Europa w obecnym kształcie jest skończona. W zależności od tego, co ludzie zrobią taka będzie w przyszłości. Nic nie da prorokowanie, bo liczyć się będzie realne działanie.

    „To jest wielkie pytanie. Wielkie pytanie także, jaką rolę w tym odegra Rosja. Na ile będzie się czuła związana z Europą, na ile odwołuje się do swojej geograficznej przestrzeni w Azji, na ile się odwołuje do swojej spuścizny duchowej azjatyckiej, mongolskiej, która w Rosji oczywiście też jest żywa, ale to by ją zbliżało z Chinami.”

    = = Rosja zawsze na tym wychodzi najlepiej, gdy jest sobą: Rosją. I czy ktoś będzie się bawił w przyporządkowywanie jej do europy czy Azji nie ma najmniejszego znaczenia dla samej Rosji, a jedynie wykształciuch może się wykazać pseudo intelektem, czyli podbudować sobie samozadowolenie z bezpodstawności.

    Istotą Rosji była jej Dusza, jako twór kolektywny i jako twór indywidualny, przyporządkowany kolektywności. Każde odejście od tego było dla Rosji bolesne, a już szczególnie to, gdy chciała ona brać z kogokolwiek przykład. Rosja może być klasą sama dla siebie albo nie będzie żadnej Rosji.

    „Jednak wydaje mi się, że w naturalny sposób Chiny są współzawodnikiem Rosji, a nie sojusznikiem.”

    = = Rosja sobie z tym poradzi, ale europa pójdzie w tej grze na dno.

    „Zobaczymy, czy to zbliżenie z Azją da prawdziwe rezultaty. Czy to jest historycznie dobry pomysł? Ja bym miał wątpliwości odnośnie tego, czy to dobry pomysł. Znając Chiny ja sobie nie wyobrażam, żeby Chiny zrezygnowały z rywalizacji z Rosją, żeby zrezygnowały ze swojego ogromnego zainteresowania wielkimi terytoriami Syberii. To jest coś oczywistego, iż Rosja zmieniła orientację polityczno-gospodarczą, wobec czego relacje, w których Polska mogła brać udział przestały być takie ważne.”

    = = Jeżeli Chiny mając jednak wystarczająco własnej ziemi zdecydują się napaść na Rosję, bo im mało, no to będą miały Chiny problem. Chiny to nie jest żaden monolit i rozpad Chin byłby wówczas nieunikniony. Chiny jakie znamy (?) mogą istnieć w obecnych warunkach, ale powiększone terytorialnie same się zniszczą.

    O ile Rosja ma Duszę, o tyle Chiny się swojej kolektywnej Duszy wyzbyły na rzecz materializmu. A ten jest bezwzględny i nie ma tam miejsca na sentymenty. To byłaby walka bez pardonu i to między Chińczykami, o ziemie rosyjskie, ziemie syberyjskie, a to by na pewno nie było korzystne dla świata.

    W interesie ludzkości jest zachować Rosję jaka jest, by mogła ona stanowić spokojny biegun stabilizujący w sytuacjach zawirowań politycznych.

    Rosja chce współpracy, z każdym, także z pomylonymi Polakami.
    Polacy wierzą, że ussameryka ma dla nas gaz. I my będziemy kupować od ussa gaz skroplony droższy niż dostarczała by nam Rosja w stanie nie skroplonym i to bez ograniczeń. Z tego, co można się zorientować, ussa nie mają żadnych liczących się złóż gazu ziemnego.
    = = Co najwyżej „łupkowy”, czyli rujnując środowisko naturalne i czyniąc z żyznej ziemi nieużytki jałowe ussa pozyskuje ileś tam gazu ale na pewno nie tyle, żeby móc zaopatrzyć weń europę i być konkurencją dla Rosji.
    = = co rusz słyszymy, że ussa „nakłada sankcje” na Rosję. Co to może oznaczać? A no to, że ussa okrada Rosję z aktywów i tym chce na Rosji wymusić coś. Co to mogło by być? A no na przykład dostarczanie gazu z Syberii nie do europy, ale do ussa, po czym ussa by ten rosyjski gaz skraplało i sprzedawało go na przykład Polakom.

    To nie Polacy nie chcą rosyjskiego gazu, to ussa nie chce, by Polacy chcieli rosyjski gaz.

    To jest zasadnicza różnica i problem stanowi to, że nie możemy tu się sprzeciwić bo mają na nas najwyraźniej poważny bat. W momencie naszego sprzeciwu mogą spuścić Niemców ze smyczy i mamy problem, bo nie każdy chce u nas „porządnego, niemieckiego zarządzania”.
    W obliczu bierności naszego narodu, a raczej jego bezwładu, mniejszym złem wydaje się być likwidowanie Pomników Braterstwa Broni Żołnierzy Radzieckich i Polskich, ale to też nam na dobre nie wyjdzie.

    Polacy w latach osiemdziesiątych popełnili błąd i będą za to jeszcze długo płacić.

    „— Jaki jest aktualnie stan stosunków polsko-rosyjskich?

    Nie jest dobry, dlatego, że obustronnie jesteśmy usposobieni do siebie w tej chwili, dość nieufnie. Jest wiele spraw nierozstrzygniętych w przeszłości. Martwię się tym, bo to nie jest korzystne ani dla Polski, ani dla Rosji. Polska dla Rosji nie jest wielkim problemem, Rosja dla Polski przeciwnie — jest wielkim problemem. A pomysłu jakby na tę relację nie ma, jak zresztą i cała Zachodnia Europa jakby nie miała.”

    = = no więc co?

    „Jest jakiś moment oczekiwania na jakieś nowe spojrzenie, na jakąś nową myśl, nową formułę relacji międzypaństwowych, bo to, co jest w tej chwili, doprowadziło do ślepego zaułka. Trzeba z tego jakoś wyjść.”

    = = ot, psia mać, mądrala!

    „— Jak?

    Ja na szczęście nie jestem politykiem, to nie należy do moich rozważań. Na pewno odwołanie się do prawdy jest rzeczą bolesną zawsze dla wszystkich, bo nikt nie chce całej prawdy o sobie powiedzieć. Trzeba się jednak odwołać do prawdy, po to, by oczyścić to przedpole rozmowy i odbudować zaufanie.”

    = = jeżeli polityka nie jest polem do rozważań dla pana K.Zanussiego, to niech nie zawraca głowy.

    Co to jest za „bolesna prawda”? i komu miała by ona oraz do czego służyć? Czy do rozdrapywania starych ran i robienia nowych ran po to, żeby sobie na to sypać soli w celu uzyskania maksymalnego bólu?

    Nie ma żadnej „bolesnej prawdy”. Prawda zawsze i wszędzie jest jedna i nie można jej zmienić.

    To, co pan K.Zanussi widać ma na myśli, to rozgrywanie różnymi kartami różnych prawd w zależności od możliwości przebicia rozgrywki. Z prawdą nie ma to nic wspólnego a jedynie może to być jakaś masochistyczna rozgrywka w niewiadomym celu.

    Prawda dotyczy PRZESZŁOŚCI. Przeszłości nie można zmienić, nie ma więc sensu szukać winnych, wydawać wyroków i bawić się w jedynie sprawiedliwego sędziego, do czego namolnie aspirują Polacy. Prawda jak widać może być dla Polaka tylko taka, jaką on uznaje a każda inna to już nie prawda. Idiotyzm.

    „Zaufanie jest ogromnie ważnym czynnikiem międzynarodowym. Brak zaufania kosztuje szalone pieniądze, bo trzeba inwestować wtedy w armię, w bazy wojskowe, rakiety. Dlatego ta utrata wzajemnego zaufania jest wielką stratą XXI wieku.”

    = = no właśnie! Polacy zawiedli zaufanie Rosjan, zawiedli zaufanie całego Bloku Wschodniego i spowodowali zawirowania polityczne w europie i na świecie.
    A następnie Polacy chcąc uniknąć kary za zdradę spiknęli się z tymi, dla których zdradzili i teraz są używani przez nich jako podnóżek.
    Jako kompensację dano Polakom prawo do szczekania na Rosję i Polacy z tego prawa korzystają chętnie acz bezrozumnie.

    „— Poruszmy temat trudny — katastrofę smoleńską. Przeciw ekshumacji ciał występują bliscy ofiar katastrofy. Dlaczego o tym cały czas nieustannie się mówi? Komu to jest potrzebne?

    Ekshumacje miały charakter sądowy i raczej wszystko wskazuje na to, że były niepotrzebne, niczego nowego nie ujawniły, tylko sprawiły bardzo wielki ból. Ale to jest pewna manipulacja w afekcie, ale to też się wiąże z tym, że Rosja nie oddała tego wraku, który dawno powinna oddać, gdyby chciała to zakończyć.”

    = = czy to, co pan K.Zanussi mówi powyżej to fabuła filmowa czy polityka? Bo wychodzi na to, że jednak polityka, czyli pan K.Zanussi wychodzi poza swoją działkę „nie będąc politykiem”.

    Co to jest za ból szczególnego rodzaju, ta katastrofa smoleńska? Ile to już od tamtego czasu było katastrof lotniczych i ile ofiar tych katastrof? Co to jest za dzielenie ofiar na „szczególnie bolesne” i „mniej bolesne”?
    Według czego to dzielenie się odbywa i jaki ma mieć sens?

    „wiąże z tym, że Rosja nie oddała tego wraku, który dawno powinna oddać, gdyby chciała to zakończyć”

    = = czyli pan K.Zanussi sugeruje, że Rosja nie chce oddać tego wraku, ponieważ Rosji zależy na utrzymaniu „boleści ofiar”?

    Przecież nawet dziecko rozumie, dlaczego Polacy za wszelką cenę chcą „odzyskać” ten wrak.

    Chodzi przecież o to, że wówczas „do badań” przystąpią „amerykańscy naukowcy” i oni bez wątpliwości udowodnią, że to jednak Rosjanie ową katastrofę spowodowali! Wcale nie chodzi o znalezienie jakichś dowodów czegokolwiek, ale o stworzenie możliwości spreparowania „nowych dowodów” tak, żeby Polacy już tym razem byli gotowi do wojny z Rosją.

    „Także to jest obustronne takie narzędzie do podsycania konfliktu, który ma dużą siłę emocjonalną. A merytorycznie nic nie znaczy. Wielkich ludzi nie da się wskrzesić. Nic nowego chyba o tej katastrofie się nie dowiemy i już jest dosyć, by można było uznać sprawę za zamkniętą.”

    = = no i po co tak mataczyć, panie Z.?

    To przecież Polacy nie chcą uznać sprawy za zamkniętą, choć Rosjanie robią co mogą, by sytuacja się ustabilizowała.

    Tu można wspomnieć również o Katyniu.
    Otóż, o „zbrodni katyńskiej” poinformowali Polaków Niemcy, ci sami Niemcy, którzy okupowali wówczas nasz kraj, którzy dziennie zabijali w masowych egzekucjach więcej Polaków niż było „ofiar w Katyniu”.
    Wojna trwała „w najlepsze”, w Polsce, czyli Generalnej Guberni, Polacy byli zwierzyną łowną w codziennych łapankach, konfidenci – także pochodzenia polskiego! – donosili na ludzi z Ruchu Oporu, czyli praktycznie z AK, które stanowiło jego trzon i wyłapywali właśnie AKowskich OFICERÓW, których poddawali torturom i następnie mordowali.

    I w takiej właśnie sytuacji Niemcy obwieszczają Polakom będącym pod niemiecką okupacją !!!, że „sowieci” zamordowali w Katyniu 20.000 polskich oficerów!

    Ilu polskich oficerów wymordowali Niemcy od 1939 roku tego nie podali, tylko nie bacząc na front, nie bacząc na walki i wojnę udali się Niemcy do Katynia by tam wykopywać trupy, inwentaryzować je dokładnie i ogłosić Polakom będącym pod niemiecką okupacją, iż to „sowieci mordują polskich oficerów”.

    Tak, jakby Polacy nie byli co dzień świadkami morderstw dokonywanych przez Niemców na naszych Rodakach, wyłapywanych codziennie w łapankach i rewizjach domów prywatnych, katowanych i mordowanych na Szucha, w najlepszym razie skazywanych na wywózkę do obozów koncentracyjnych.

    Jak to możliwe, że Polacy dali się nabrać niemieckiemu okupantowi do tego stopnia?

    W czasie wojny Niemcy zamordowali 6 milionów Polaków. Ilu było wśród nich oficerów wojska polskiego? Czy ich życie nie miało znaczenia a liczyli się jedynie ci z Katynia?

    Ponoć w Katyniu została zlikwidowana siatka szpiegowska zainstalowana w polskim, przedwojennym wojsku przez „aliantów” i stąd ich dokładne dane (ponoć dokumenty były nawet w ussa!) a także obecnie wykorzystywanie tego faktu przeciw Rosji.
    Dlaczego ci „polscy oficerowie” nie padli w boju w obronie Ojczyzny? Tylko dali się wziąć do niewoli?
    Przecież od razu ich nie zabito, lecz sprawdzano ich tożsamość. I nie zabito wszystkich, są na to dowody.
    Kogo więc opłakują Polacy mając na myśli „ofiary katyńskie”?

    „— Jakie jest Pana zdanie odnośnie demontażu w Polsce pomników żołnierzy Armii Czerwonej.

    Pomnik to nie jest nic, co się wiąże z mogiłą. Mogiły są święte i nikt żadnej mogiły nie ruszył. Natomiast pomniki stawiała sobie sama Armia Radziecka, dlatego nie ma co się dziwić, że ludzie chcą je rozebrać. Także to znowu jest element pewnej gry politycznej.”

    = = a kto decyduje co jest święte i dla kogo?

    Czy pan K.Zanussi nie wychyla się ponad dozwoloną normami kreskę?
    Jak to „mogiły nikt nie ruszył”? przecież pod pomnikami też były złożone ciała Poległych Radzieckich Bohaterów!
    Jeżeli Armia Radziecka wyzwoliła ziemie okupowane przez Niemców, to ta właśnie Armia Radziecka miała prawo stawiać sobie na tej wyzwolonej przez nią ziemi pomniki jakie uważała za właściwe.

    Gdyby Polacy sami się wyzwolili, a Armia Czerwona kazała na ziemia wyzwolonych przez Polaków stawiać pomniki Żołnierzom Radzieckim, to byłaby inna sytuacja.

    Z jakiegoś powodu pan K.Zanussi jest wrogiem Rosji a udaje jej przyjaciela. Sputnik Polska też nie jest tym, za co chce uchodzić.

    Usuwanie Pomników Chwały Żołnierzy Radzieckich jest elementem gry politycznej, ale ich stawianie nie było żadnym elementem politycznej gry, a jedynie upamiętnieniem Ofiary Życia Tych, Którzy z Wojny do Domu nie Wrócili.

    „— Mówiono o Panu, że jest Pan z jednej strony antyradzieckim reżyserem, a z drugiej strony prorosyjskim, ma Pan antyradzieckie poglądy, a z drugiej prorosyjskie. Czy da się to połączyć w jedną całość?

    Nie wiem, czy można to tak nazywać. System sowiecki, komunizm nie był dobrym systemem, nie przyniósł wielu dobrych rezultatów, raczej spowodował opóźnienie rozwoju wielu krajów, przede wszystkim Rosji, która ogromnie dużo na tym straciła, że zaszła rewolucja.”

    = = no proszę! wszyscy ponoć na „komunizmie” stracili, a pan K.Zanussi zyskał. Cuda się dzieją, ludzieeeee! Cudaaaa!

    „I to nie ma związku z tym, że ja Rosję jako kraj sąsiada bardzo cenię i bardzo lubię, chociaż nie jestem jakimś rusofilem. Po prostu to jest sympatia do kraju sąsiedzkiego, który ma ogromne propozycje kulturalne, które mnie porywają, które uważam za piękne i z których chętnie korzystam.”

    = = a co to jest za kultura, którą pan K.Zanussi tak podziwia? Czyżby ta „posowiecka”? czy może ta obecna, zgniła i śmierdząca, narzucona ze zgniłego i śmierdzącego zachodu? Ale na Syberię nie dotarła, to tam pan K.Zanussi może się doładowywać duchowo, prawda?

    „— Polska w tym roku obchodzi stulecie odzyskania niepodległości. Czy święto niepodległości skłania do refleksji?

    Oczywiście, że skłania. Dlatego, trzeba sobie przypomnieć, że niepodległość nie jest nigdy dana gratis, że nikomu nie należy, trzeba o nią zabiegać, trzeba o nią walczyć, trzeba ją zdobyć i jej bronić. To jest nauka dla wszystkich.”

    = = no coś takiego! To znaczy, że ussa walczy o swoją wolność robiąc wojny na całym świecie już od setek lat? A to ci siurpryza..!

    „W ogóle stabilność świata jest wątła i to trzeba brać pod uwagę, że świat w każdej chwili może się zacząć gdzieś sypać i załamywać. I dobre powiązania sąsiedzkie, stabilna władza i dobry konsensus narodowy, jeżeli ludzie są zgodni, to wtedy umieją się obronić.”

    = = no pewnie, ale nie przy pomocy osób z rozdwojonym językiem, jak to mawiali Indianie o kłamcach i zdrajcach.
    (https://pl.sputniknews.com/opinie/201810189014745-sputnik-polska-rosja-krzysztof-zanussi-stosunki-miedzynarodowe/)

    Jeżeli więc pan K.Zanussi nie jest ani rusofilem ani rusofobem, to może także nie jest ani Polakiem ani nie-Polakiem?
    I może nie jest ani człowiekiem ani nie-człowiekiem?
    Więc może pana K.Zanussiego w ogóle nie ma? On nie istnieje?

    Ciekawe tylko, po co zawraca ludziom głowę swoją amebowatością..?

Wypowiedz się