TRUCIZNA NA TALERZU

„Kto oszczędza na jedzeniu, ten wydaje na lekarza”

Polski rolnik

„Niech pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem”

Hipokrates 

„Jeżeli ludzie się zgodzą, żeby rząd kontrolował ich jedzenie oraz leczenie, to w krótkim czasie ich zdrowie będzie w podobnie opłakanym stanie, jak dusza niewolnika”.

Thomas Jefferson

 

Lead: Biedne społeczeństwo kupuje tanią żywność. Świadome społeczeństwo woli nieco drożej zapłacić za produkty żywnościowe, ale w zamian cieszyć się lepszym zdrowiem i dłuższym życiem. Polskie dzieciaki z ławy szkolnej świetnie znają budowę pantofelka. Jednak ani one, ani ich rodzice, często nie mają stosownej wiedzy, by w świecie przesiąkniętym żądzą zysku i chemią uznać żywność dobrej jakości za podstawę własnego zdrowia i zdrowia całego narodu. Naturalnym sojusznikiem polskich konsumentów jest polski rolnik i polski producent rolny wytwarzający zdrowszą żywność. Dlatego społeczeństwo musi żądać i naciskać, by władze państwowe wpierały go w nierównej walce z międzynarodowymi korporacjami i zagraniczną konkurencją.

Na świecie jest ponad 2000 środków chemicznych dodawanych do żywności. To wszystko ma służyć zyskom. Tymczasem chemia i antybiotyki obecne w żywności mogą prowadzić do ciężkich chorób takich jak rak, ciężkie uszkodzenie narządów, wady wrodzone (w tym płodów), cukrzyca, astma, niepłodność, autyzm. Ta niechlubna lista schorzeń  jest o wiele dłuższa. Niezdrowa żywność skraca też życie.

W państwach i społeczeństwach, gdzie jest ujemny przyrost naturalny, a stopień nasycenia rynku niezdrową żywnością i korzystanie z niej jest wysokie – następuje depopulacja.
Szczególnym zagrożeniem dla konsumentów jest żywność GMO. Dyrektor Wywiadu Narodowego USA James Clapper w swoim corocznym raporcie na temat ocen zagrożenia dla ludzkości inżynierię genetyczną określił bronią masowego rażenia.

Jeśli chcemy mieć dobrą żywność na naszych stołach, która nas odżywia i leczy, jeśli chcemy być Wolnym Narodem to musimy cenić dobrych polskich rolników, współpracować z nimi; organizować się w grupy i kupować bezpośrednio od rolnika – uważa Jadwiga Łopata niestrudzona propagatorka rolnictwa ekologicznego i pierwsza Polka uhonorowana ekologicznym Noblem. 

Rasizm żywnościowy
Złudne wrażenie, że neokolonializm się skończył może wynikać z tego, że często, we współczesnych czasach, funkcjonuje on w białych rękawiczkach. Traktowanie po macoszemu Europy Wschodniej przez Zachodnią ma wieloletnią tradycję. Dotyczy to także rasizmu żywnościowego wobec konsumentów z naszego regionu Europy.

Firmy zachodnie stale uzyskiwały potężne wsparcie swoich państw (tak, kapitał ma narodowość). Konsekwentnie dążą do maksymalizacji zysków. A za najlepszą konkurencję uważają taką której już nie ma.

Przedsiębiorstwa polskie ciągle miały pod górkę. Zachodnie korporacje, zwłaszcza spożywcze i chemiczne, notorycznie traktują Polaków jako klientów gorszego sortu, a polski rynek jako mało wymagający.

W krajach dawnego obozu socjalistycznego koncerny upychają towary znacząco ustępujące jakością, wagą i atrakcyjną ceną – tych samych firm tym oferowanym konsumentom na Zachodzie.

Temu haniebnemu procederowi mocno sprzeciwiła się Słowacja, Węgry i Czesi. Dołączyła do nich Polska.

Badania  słowackie wykazały, że na 22 zbadane produkty z sieci handlowych w Słowacji i Austrii 10 miało zasadnicze różnice w składzie. Z badań węgierskich wynika, że na 96 przebadanych takich samych  produktów aż 72 miało zasadnicze różnice w składzie na niekorzyść państw z Grupy Wyszehradzkiej.
Stwierdzenie o zasadniczych różnicach potwierdza jedynie to, co nieoficjalnie wiadomo: do krajów V4, w tym Polski sprowadza się żywność nie tylko przeterminowaną, i niskiej jakości, ale bardzo groźną dla zdrowia i żywność genetycznie zmodyfikowaną. Kraje te zwróciły się jednak z postulatem, zamiast kategorycznym żądaniem, do Komisji Europejskiej o nie importowanie gorszej i często droższej żywności.

W lipcu br. Komitet Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów przyjął raport, w którym proponuje środki mające na celu rozwiązanie problemu różnic w jakości między produktami sprzedawanymi pod tą samą marką i opakowaniami w różnych krajach UE.

Produkty sprzedawane pod tą samą marką muszą mieć ten sam skład w całej UE – brzmi kluczowe przesłanie posła do Parlamentu Europejskiego grupy EPL Ivana Štefana, który jest rzecznikiem Grupy ds. Produktów o podwójnej jakości. Inicjatywie tej trzeba przyklasnąć. Jednak nie należy za szybko spodziewać się sukcesu.

Wszak V4 nie jest silną zwartą grupą, bogate państwa zachodnie nie zrezygnują z dodatkowych zysków swoich firm, a ponadto to od tych krajów w znacznej mierze zależy wysokość nowego unijnego budżetu dla dawnych demoludów. Wygląda więc na to, że przykładowo nadal w paluszkach rybnych tej samej marki we Wschodniej Europie będzie mniej mięsa, a napoje słodzone na Zachodzie cukrem – w naszym regionie będą słodzone syropem glukozowym oraz rakotwórczymi słodzikami: aspartamem i acewsulfamem K. Doprawdy, solidarność europejska niejedno ma imię.

ASF, czyli pożegnanie ze zdrowym polskim schabowym

Na początek ciekawostka.  W Hiszpanii przez 25 lat bezskutecznie walczono z ASF. W końcu postawiono na bioasekurację i masowo wybijano stada świń. Gdy w Hiszpanii pojawił się ASF, w tym kraju utrzymywano 15 mln świń, teraz jest tam ok. 40 mln a Hiszpania to jeden z największych producentów wieprzowiny w Europie. Czy na pewno wszystko zakończyło się happy endem?

Niestety, zmieniła się struktura hiszpańskich gospodarstw. Teraz dominują tam duże fermy wielkotowarowe nastawione na szybki tucz a nie jakość mięsa, tak jak to bywało w małych gospodarstwach, co ma oczywiście wpływ na zdrowie konsumenta.

W 2014 r., kiedy rządziło PSL udało się utrzymać wirusa w ryzach na 3 ogniskach tuż przy samej wschodniej granicy kraju. Obecnie, niestety,  mamy aż 184 ogniska u świń i 2617 ognisk u dzików.

Rządzący nie tylko nie radzą sobie z walką z epidemią, ale i z pomocą poszkodowanym. Większość rolników nie dostała obiecanych rekompensat. Nieskuteczna walka z ASF i bioasekuracja prawdopodobnie spowodują to, stało się w Hiszpanii. Przyjdą wielkie korporacje i wielkie chlewnie, a wraz z nimi znaczący spadek jakości wieprzowiny.

Dziwnym trafem ASF grasuje we wschodniej ścianie kraju, np. na Lubelszczyźnie gdzie jest dużo tradycyjnych niewielkich gospodarstw.  Nie ma go natomiast w województwach zachodnich, gdzie rolnictwo jest już uprzemysłowione przez zagraniczne korporacje, a  hodowca trzody często sprowadzony jest do roli nadzorcy któremu przysyła się świnie z Danii oraz paszę GMO.

Na spadku polskiej hodowli żywca najbardziej skorzystają rolnicy z Niemiec, Belgii, Holandii i Danii. Od nich najwięcej importujemy wieprzowiny. W 2017 roku import wzrósł o 15 proc. w stosunku do roku poprzedniego.

Ale także Amerykanie i Kanadyjczycy w ramach unijno-kanadyjskiej umowy o wolnym handlu – CETA. W tym miejscu warto zaznaczyć, że są już prosięta z genem odporności na ASF zmodyfikowane genetycznie i hodowane komercyjnie w Wielkiej Brytanii.

Na pewno, gdy korporacje położą rękę na polskim rynku wieprzowiny okaże się, że ASF nie już problem tylko polski konsument otrzyma gorszy i niezdrowy sort wieprzowiny. A polski rolnik – z dumnego i dobrego gospodarza – będzie mógł najwyżej zostać pomagierem i petentem korporacji.

Hodowla przemysłowa na świecie to gałąź warta trzy biliony dolarów. Wywiera ona ogromny wpływ na jakość żywności, ludzkie zdrowie, dobrostan zwierząt, wiejskie społeczności, jakość wody, zanieczyszczenie powietrza, bioróżnorodność i emisję gazów cieplarnianych.

Na całym świecie dwie trzecie wszystkich zwierząt hodowlanych zamknięto w hodowlach przemysłowych. W Stanach Zjednoczonych jest ich jeszcze więcej, bo aż 95 proc.

Nastawione na produkcję mięsa hodowle przemysłowe tworzą system, którego nikt nie kontroluje. Spożywanie takiego mięsa, to jak zabawa w rosyjską ruletkę.

Według danych zebranych przez specjalistów – uwaga – tylko w 2011 roku hodowcy zużywali rocznie 13,6 milionów ton antybiotyków, podczas gdy cała medycyna około 3,5 miliona. Obecnie cztery piąte wszelkich antybiotyków produkowanych przez przemysł farmaceutyczny jest stosowana w rolnictwie. Prawda, że od tego może rozboleć głowa i robi się niedobrze?

CETA, czyli wyrok na polskie rolnictwo i zamach na polskich konsumentów
Likwidacja 200 tys. miejsc pracy, dyktat korporacji i otwarte drzwi dla GMO. To skutki zgody rządu PiS na umowę handlową CETA.

Czym grozi CETA? Mówiąc ogólnie umowa handlowa uderza w polskie rolnictwo i gospodarkę. Pięć głównych zagrożeń płynących z porozumienia to: upadek małych i średnich gospodarstw rolnych oraz masowe bankructwo rolników, zalew rynku żywnością GMO, zduszenie naszej gospodarki, wzmocnienie międzynarodowych korporacji i straty polskich eksporterów. Zdaniem wielu ekspertów, nie ulega wątpliwości, że ratyfikacja CETA stworzy zagrożenie dla unijnych norm i przepisów dotyczących żywności.

CETA znosi cła ochronne. Przez to nasz rynek zaleje tania kanadyjska i amerykańska żywność. Jej niska cena podyktowana jest niższymi wymogami jakościowymi w tych krajach. To pewna strata dla polskiego rolnictwa.

Zapisy umowy faworyzują wielkoobszarowe rolnictwo charakterystyczne dla Kanady i USA. CETA uderzy w małe i średnie gospodarstwa, które są charakterystyczne dla polskiego krajobrazu. Umowa handlowa między Kanadą, a UE to także otwarte drzwi dla żywności GMO. Nasz rynek zaleją produkty spożywcze modyfikowane genetyczne, dopuszczalne za oceanem.

Zakaz obrotu w Unii Europejskiej genetycznie modyfikowanej żywności (GMO) to dla Kanadyjczyków żadna przeszkoda. W umowie CETA zapisane jest bowiem, że certyfikację żywności będzie przeprowadzać Kanada, co oznacza, że Europa nie będzie mieć tutaj żadnej kontroli.

W Polsce, gdzie zarobki są średnio cztery razy niższe niż na Zachodzie Polacy będą kupować tą najtańszą żywność fatalną dla zdrowia. Niestety, porozumienie dopuszcza do stosowania niebezpiecznych pestycydów i innych środków ochrony roślin, stosowanie konserwantów i hormonów. Unia Europejska wypracowała wyższe standardy dotyczące bezpieczeństwa żywności. W Kanadzie, jak również w USA, nie wymaga się oznakowania produktów z GMO.

Co więcej, Kanada jest jednym z trzech największych producentów żywności zmodyfikowanej genetycznie na świecie. CETA będzie jednak stanowić, wygodną furtkę dla amerykańskich firm, które mogą poprzez Kanadę eksportować swe produkty na teren Unii Europejskiej. Kanada to wszak siostrzane państwo amerykańskie. Znajdują się tam wszystkie najważniejsze korporacje – około 41 tysięcy filii amerykańskich firm. Spełniają podstawowy warunek korzystania z dobrodziejstw CETA: muszą posiadać „istotną działalność gospodarczą”.

CETA wprowadza również dyktat korporacji. Na umowie zyskają głównie międzynarodowe wielkie firmy, kosztem małych i średnich przedsiębiorców. Polskim firmom znacznie trudniej będzie konkurować z jeszcze silniejszymi niż dziś wielkimi koncernami. A mówiąc brutalnie, polskie państwo będzie jeszcze potulniejszym chłopcem do bicia przez gigantyczne korporacje i instytucje finansowe

Wrogowie w naszym menu

Nie straszę. Zachęcam do refleksji, by dokładnie przestudiować, jakie zagrożenia czyhają na nas w menu. Ostrożność i powstrzymanie czasem apetytu może nam wyjść na zdrowie.

 

GMO  w pakiecie z roundapem.

Przez dziesięciolecia karmiono nas propagandą, że dzięki uprawom GMO może nakarmić świat, ponieważ mają one więcej składników odżywczych, większą odporność na suszę lub wyższą wydajność. Żadna z tych obietnic nie została zrealizowana w praktyce, a GMO są przyczyną raka i depopulacji.

Nasiona GMO zostały wymyślone po to, by zwiększyć zyski chemicznych koncernów. Wszystkie produkty, takie jak soja GMO, kukurydza GMO, rzepak GMO, bawełna GMO, są skażone glifosatem. Glifosat, to czynny składnik środka chwastobójczego Roundup, wiąże się on z rakiem, uszkodzeniem nerek, wadami wrodzonymi, autyzmem i wielu innymi problemami zdrowotnymi.

Eksperci mówią: stosowanie glifosatu przed zbiorami odpowiada za ponad 50% występowania go w żywności. Oprócz tego, że jest powszechnie stosowany jako środek chwastobójczy, ten toksyczny herbicyd działa również podwójnie jako środek osuszający / suszący. Można więc powiedzieć, że pomaga on rolnictwu w dobie konkurencji, tylko cena tej pomocy jest wystawiana na rachunek zdrowia społeczeństwa. 

Aspartam (E951) – słodzik w słodyczach, napojach, gumach dożucia) przez wielu naukowców uznany za rakotwórczy. Jego nadmiar może powodować między innymi: zawroty głowy, bóle głowy, postępujące problemy ze wzrokiem, nudności, wymioty. 

Glutaminian sodu (E-621) – wzmacniacz smaku w zupach, sosach, konserwach rybnych. Wiąże się go z nudnościami, pogorszeniem wzroku, osłabieniem, otyłością i przyspieszonym biciem serca. 

Trans tłuszcze – rodzaj tłuszczów nienasyconych wytwarzanych sztucznie. Występują m. in. w margarynach, chipsach i frytkach. Uszkadzają podstawę błon komórkowych, sprzyjają powstaniu raka, cukrzycy, chorób układu krążenia, zwiększają ryzyko udarów mózgu. 

Syrop glukozowo-fruktozowy – słodzik napojów, dżemów, lodów. Powoduje stłuszczenie wątroby, podwyższenie poziomu tzw. złego cholesterolu, otyłość, cukrzycę typu II oraz choroby układu krążenia. 

Olej palmowy – częściowo czy całkowicie utwardzony olej palmowy występuje m. in. w słodyczach i frytkach.  Podejrzewany o  działanie rakotwórcze, prowadzi też do rozwoju chorób sercowo-naczyniowych i cukrzycy.

Benzoesan sodu – konserwant żywności dodawany do napojów, soków owocowych, sosów do sałatek, marynat itd. Powoduje astmę, marskość wątroby, chorobę Parkinsona, nadaktywność.

Azotyn i azotan sodu – konserwanty żywności. Są dodawane do wędlin, ryb wędzonych, hot-dogów. Mogą powodować uszkodzenia jelita grubego, żołądka, raka trzustki.

Zadania i wyzwania dla władz państwowych

Żywność dobrej jakości jest podstawą zdrowia całego narodu a sposób jej produkcji zapewnia wolność od korporacji i strategiczne bezpieczeństwo żywnościowe kraju. Z takim zapewne przekonaniem podpisały się już 762 osoby dobrej woli i instytucje (reprezentujące tysiące obywateli), pod DEKLARACJĄ BELWEDERSKĄ: „Kartą Prawdziwego Rolnictwa i Prawdziwej Żywności”. Została ona skierowana m. in. do obecnego ministra rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztofa Ardanowskiego. Przytaczam część Deklaracji obejmującej postulaty. Sygnatariusze chcą natychmiastowego wprowadzenia w życie następujących kwestii:

  • Pilnej realizacji świadomej polityki, której celem będzie ochrona i promocja prawdziwych wartości polskiej wsi, służących jednocześnie polskiemu Narodowi, a obecnie bezpowrotnie niszczonych przez szybko postępujące procesy globalizacji i rozwoju przemysłowego rolnictwa.
  • Zniesienia ograniczeń dotyczących możliwości kupowania od miejscowych rolników pełnego asortymentu lokalnych produktów żywnościowych przez sklepy, szkoły, restauracje i inne instytucje.
  • Skutecznego rozwijania i wspierania strategii, której celem będzie zachowanie dużej liczby rolników, tradycyjnej mozaiki gospodarstw rodzinnych oraz rozwój silnych, lokalnych i regionalnych rynków zbytu, w tym natychmiastowego wdrażania wieloletniego programu ochrony i wspierania finansowego, merytorycznego i promocyjnego małych i średnich gospodarstw rodzinnych.
  • Wspierania eko-agroturystyki i przetwórstwa w gospodarstwach rolnych oraz odnawialnych źródeł energii.
  • Podjęcia działań zmierzających do ograniczania niskiej emisji z gospodarstw domowych na obszarach wiejskich.
  • Bezwarunkowego zakazu uprawy, sprzedaży i produkcji GMO, jak również skutecznego wdrożenia strategii produkcji polskich pasz bez GMO.
  • Ograniczania i wycofywania przemysłowych metod produkcji rolnej, jak również m.in. zapewnienia możliwości długoletniego dzierżawienia ziemi rolnej, będącej obecnie w rękach agencji rządowych, przez młodych, ambitnych rolników, którzy chcą produkować żywność metodami ekologicznymi i tradycyjnymi. Dziś zapewni to pracę im, w przyszłości ich dzieciom, a społeczeństwu żywność dobrą dla zdrowia.
  • Wprowadzenia do programów nauczania w szkołach i na uczelniach rolniczych zasad rolnictwa ekologicznego jako jednego z głównych kierunków, a nie tylko alternatywy dla przemysłowych metod produkcji żywności.

Sumując. Jeszcze jest czas na działania, choć to może ostatni dzwonek, żebyśmy o znakomitej polskiej żywności nie mówili w czasie przeszłym tylko mogli się nią cieszyć i sprzedawać na całym świecie.

Robert Matejuk

Od Redakcji KIP: Polecamy dla Dociekliwych i Samodzielnie Myślących przeczytanie  i przeanalizowanie powyższego tekstu wraz załączonymi poniżej na linkach artykułami o działaniach i decyzjach kolejnych rządów po Solidurnościowym „Okragłym Stole”, wspólnie z hierarchią KK i większością kleru, w kwestii rolnictwa i wyżywienia w Polsce:

Wnikliwe przestudiowanie i przemyślenie zawartych treści zaoszczędzi czytania kilkudziesięciu tysięcy stron, w tym zwłaszcza gazetowej i „wyłączającej umysł” „świątobliwej” „sieczki”, gdzie ważna prawda ukryta jest w mieszance wielkich kłamstw z mało ważną prawdą, która służy jedynie uwiarygodnieniu wielkich kłamstw.
Więc trzeba czytać i analizować, analizować, analizować ( i drukować oraz upowszechniać dopóki czynny jest internet) … i wydobywać ważną prawdę na powierzchnię oraz … realizować według zasady australijskich Aborygenów: „Musisz stać się tą zmianą, którą chcesz widzieć w świecie.”

Redakcja KIP

 

 

Wypowiedz się