Wrogie przejęcia polskich przedsiębiorstw po wybuchu II Wojny Światowej

Co jakiś czas pojawiają się w mediach informacje o skutecznych lub nie próbach reaktywowania spółek prawa handlowego z czasów II RP. Pisała o tym bliżej prasa w latach 2008-2010 r. w tym miesięcznik Forbes w lutowym numerze z 2009 r.

Nawet GW piórem Tomasza Pruska w artykule z 29 marca 2009 r. w artykule pt.: „Zaginione skrzynie z majątkiem II RP” zauważyła problem i skrytykowała proceder bezprawnego przejmowania majątku z czasów II RP. Najczęściej komentowanym przykładem była historia S.A. Giesche.

Innymi przykładami opisywanymi szerzej w prasie były: historia wpisanej do KRS w 2008 r. firmy Ziarno Polska, Wytwórnia Chleba Zdrowia i Młyn Walcowaty oraz w 2010 r. historia największego w czasach II RP producenta samochodów spółki Lilpop, Rau i Loewenstein. W sumie w latach 2000-2012 r. w Polsce było około 100 prób reaktywowania działalności gospodarczej spółek z czasów II RP, najwięcej z nich przypadało na lata 2007-2010. Niestety proceder ten trwa do dnia dzisiejszego.

Nie jest tajemnicą, że większość z tych „reaktywowanych” spółek ma niewiele wspólnego z faktycznymi właścicielami lub ich spadkobiercami. Stoją za nimi albo osoby, które zwietrzyły interes i skupiły stare akcje, albo handlarze i kolekcjonerzy, w których zbiorach znajdowały się one od dawna. Sprawa jest o tyle poważna, że chodzi o przejęcie ogromnego majątku, który wycenia się na około 150 mld. PLN.

Szczególnie kuriozalny jest przypadek blisko 220 tys. sztuk przedwojennych akcji i obligacji, które wróciły z USA do PRL w 1968 r. Powinny zostać zniszczone lub bezpiecznie leżeć w rządowych skarbcach, tymczasem pojawiły się na rynku i służą do przejmowania majątku wielu spółek z czasów II RP w tym: Giesche, Stowarzyszenia Mechaników Polskich z Ameryki, Lilpop, Rau i Lowenstein, Banku Polskiego, Galicyjskiego Towarzystwo Naftowego „Galicja”, Fabryki Czekolady „Plutos”, Zakładów Hohenlohego, Sp. Akcyjnej Wełnowiec, Tomaszowskiej Fabryki Sztucznego Jedwabiu, Towarzystwa Zakładów Przędzalni Bawełny, Tkalni i Blacharni „Zawiercie”, Warszawsko-Ryskiej Fabryki Wyrobów Gumowych „Rygawar”, Zjednoczonych Browarów Warszawskich Haberbusch i Schiele, Warszawskiego Towarzystwa Fabryk Cukru, Cukrowni i Rafinerii „Lublin”, Spółki Akcyjnej Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich, Banku Kwileckiego, Potocki i S-ka, Spółki Akcyjnej H. Cegielskiego, Wspólnoty Interesów Górniczo-Hutniczych, Jaworznickich Komunalnych Kopalń Węgla, Sierszańskich Zakładów Górniczych, Polskich Zakładów Chemicznych „Nitrat”, Fabryki Cementu „Szczakowa”, Towarzystwa Przemysłu Chemiczno-Farmaceutycznego d. Magister Klawe w Warszawie, Carl Schaff & Co., Thonet- Mundus Polskich Fabryk Mebli Giętych, Gnaszyńskiej Manufaktury, Przędzalni i Tkalni Juty i Lnu „Warta”, Fabryki Wyrobów Sukiennych Ch. Rubin w Tomaszowie Mazowieckim i wielu innych.

Przyczyna tego stanu rzeczy leży po stronie niefrasobliwości, jeżeli nie kryminalnej nieudolności władz PRL i III RP szczególnie w ostatnich latach. Wprawdzie sprawą zainteresował się rząd Donalda Tuska a w szczególności poprzedni minister gospodarki Waldemar Pawlak, ale sprawa nie została zamknięta i proceder z akcjami trwa nadal. Niestety nie budzi już takich emocji społecznych i zainteresowania mediów jak kilka lat wcześniej. I to jest bardzo niebezpieczne!

Współczesny proceder tzw. „reaktywowania” przedsiębiorstw z czasów II RP jest tylko pokłosiem rabunku ich własności w czasie i po II wojnie światowej. Mam tu na myśli działalność władz sowieckich i niemieckich jak również władz PRL w stosunku do kapitału prywatnego w Polsce przed wrześniem 1939 r. Ocenia się, iż wartość majątku spółek prawa handlowego w Polsce przed wybuchem II wojny światowej (oszacowana m.in. na podstawie małego rocznika statystycznego na 1939 r., oraz danych dotyczących dochodów budżetu państwa z podatków za 1938 r.) wynosiła około 20 mld ówczesnych złotych, z czego hitlerowskie Niemcy przejęły majątek o wartości około 15 mld złotych a sowieci około 5 miliardów złotych. Brak wiarygodnych szacunków odnośnie wartości majątku znacjonalizowanego przez władze PRL po II wojnie światowej (m.in. dlatego, że majątek ten w wielu przypadkach był bardzo zniszczony w wyniku działań wojennych a przytaczane szacunki są bardzo rozbieżne).

Z chwilą wkroczenia wojsk niemieckich na ziemie II RP władze hitlerowskie wydały zarządzenie o konfiskacie i zajęciu mienia polskiego. W tym celu utworzono dekretem z 1 listopada 1939 r. m.in. Główny Urząd Powierniczy-Wschód z siedzibą w Berlinie (Haupttreuhandstelle Ost, Berlin). Zadaniem jego było kierowanie postępowaniem mającym na celu przejęcie majątków, regulacja rozrachunków spowodowanych wcieleniem polskich ziem do Rzeszy oraz uregulowanie sprawy pieniądza i kredytu.

Organizacja Głównego Urzędu Powierniczego została rozbudowana zarządzeniem z dnia 12.06.1940 r. (Anordnung über die Hauptstelle Ost Rechtsvorschriften über die Hauptstelle Ost). Odtąd do jego zadań należało również zarządzanie przejętym majątkiem Państwa Polskiego oraz innym majątkiem publicznym, przejęciem i zarządem majątkiem obywateli polskich oraz przenoszenie tego majątku na obywateli niemieckich.

Główny Urząd Powierniczy posiadał wyłączne prawo dokonywania zajęć, mianowania i odwoływania komisarycznych zarządców, a zarządcy, ustanowieni przez inne urzędy niemieckie musieli być przez niego zatwierdzeni. Wszystkie urzędy Rzeszy, krajowe i komunalne, były zobowiązane do udzielania mu pomocy. Administrowanie przejętym majątkiem odbywało się przez komisarycznych zarządców. W terenie działały ekspozytury Głównego Urzędu Powierniczego Wschód.

Przykładowo w Poznaniu ekspozytura pod nazwą Urząd Powierniczy Poznań (Treuhandstelle Posen) powstała 14.12.1939 r. Przejęła ona w czasie wojny ponad 2500 firm obywateli polskich. W Łodzi utworzono ekspozyturę poznańskiej placówki (Nebenstelle) dla Łodzi oraz powiatów łaskiego, łęczyckiego i sieradzkiego, która przejęła prawie 2000 firm.

Z dobrze zachowanych archiwów „Głównego Urzędu Powierniczego Gdańsk-Prusy Zachodnie” wynika, iż np. w Gdyni niektóre z osób zarządzających zabranymi przedsiębiorstwami dzierżyły w swoim ręku po kilka zakładów, zazwyczaj o tym samym profilu, np.: von Suckow sprawował kontrolę nad przedsiębiorstwami rybnymi; był powiernikiem m.in. w firmach: Homoryb, Temporyb, Nordia – Have .

Z kolei Artur Ferenz, który prowadził aż czternaście zakładów, wyspecjalizował się w sklepach kolonialnych i handlu żelazem, był powiernikiem m.in.: „Żelazohurtu”, „Składu żelaza”, „G. Stiller. Hurtownia Towarów Kolonialnych”. Z archiwów tych oraz wykazów zawartych w „Amtsblatt des Reichsstatthalters in Danzig-Westpreussen (Zugleich Öffentlicher Anzeiger)” wynika, że w Gdyni przejęto prawie 800 firm obywateli polskich.

Allegro – Elektrit – E007

W Katowicach stolicy rejencji a później prowincji górnośląskiej utworzono filię Haupttreuhandstelle Ost (Główny Urząd Powierniczy „Wschód”). W czasie okupacji przejęła ona ponad 10000 firm należących do obywateli polskich. Z akcją tą na Górnym Śląsku związane były szczególnie 2 osoby: Walter Ruppert i SS-Gruppenführer Erich von dem Bach-Zalewski.

Przejmowaniu majątku obywateli polskich na terenach włączonych do Rzeszy towarzyszyły przesiedlenia ludności polskiej. Ocenia się, że w latach 1939-1945 wysiedlono z terenów III Rzeszy ponad 2.4 miliona ludności polskiej (źródło: Nowa Encyklopedia Powszechna PWN. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 2004, ss. 811-812 (tom 8), s. 709 (tom 6). ISBN 83-01-14179-4.).

Na obszarze Generalnego Gubernatorstwa utworzono 15 listopada 1939 r. Urząd Powierniczy w Krakowie (niem. Treuhandstelle für das Generalgouvernement). Wszelkie mienie podlegające przejęciu przez okupanta, a więc np. istotne dla gospodarki zakłady przemysłowe, firmy prywatne było przez ten urząd konfiskowane.

Jednocześnie niezależnie od niego działał Główny Urząd Powierniczy Wschód (niem. Haupttreuhandstelle Ost (HTO)), kierowany przez dr Maxa Winklera, który zajmował się przede wszystkim konfiskatą polskiego mienia prywatnego i państwowego, samorządowego i należącego do organizacji społecznych, przenoszeniem praw własności zagrabionego majątku na obywateli niemieckich oraz zatwierdzaniem zarządców komisarycznych (niem. Treuhander).

Wszelkie konfiskaty, przeprowadzane były na podstawie rozporządzeń z dnia 15 stycznia 1940 „O zabezpieczeniu majątku byłego państwa polskiego” (niem. VO über die Sicherstellung des Vermögens des ehemaligen polnischen Staates) oraz rozporządzenia z dnia 17 sierpnia 1940 „O traktowaniu majątku polskich obywateli” (niem. VO über die Behandlung von Vermögen der Angehörigen des ehemaligen polnischen Staates). Prawa te umożliwiały Głównemu Urzędowi Powierniczemu Wschód, który musiał zaakceptować każdą tego typu decyzję, podjętą przez odpowiednie czynniki niemieckie, dowolne zajmowanie majątku ruchomego i nieruchomego praktycznie każdego polskiego obywatela, przejmowanie przedsiębiorstw, majątków ziemskich, zabytków i dzieł sztuki.

W dniu 21 stycznia 1940 r. wydano najważniejsze zarządzenie dotyczące konfiskaty majątku prywatnego w Generalnym Gubernatorstwie, tzw. ordynację sekwestracyjną. Uprawniała ona niemiecką administrację, SS i policję bądź Wehrmacht do zajęć własności należącej do obywateli polskich.

Cały kluczowy przemysł GG obejmujący około 5000 firm, który znalazł się pod zarządem niemieckim, był następnie przejmowany za ułamek wartości od różnych organizacji powierniczych działających na terenie Generalnego Gubernatorstwa przez niemieckie koncerny i monopole (m.in. IG Farben, AEG, Siemens AG, Friedrich Krupp AG i wiele innych).

Zakłady państwowe przemysłu zbrojeniowego w Starachowicach i Stalowej Woli, fabrykę Ursus, Pionki oraz fabryki samolotów w Rzeszowie i Mielcu zajął Wehrmacht.

Koncerny Hermann Göring Werke i Stahlwerke przejmowały zakłady polskiego przemysłu stalowego. Hutę Częstochowa, odlewnię stali Enro i Państwowe Zakłady Amunicji w Skarżysku Kamiennej przejął koncern Hugo Schneider-Hasag z Lipska, a koncern Philips fabryki przemysłu radiotechnicznego: Philips, Kosmos, Grimm i Kaniewski.

Praktycznie każda branża przemysłu i większość najatrakcyjniejszych zakładów przemysłowych przechodziło na własność firm niemieckich, koncernów, prywatnych właścicieli bądź firm powierniczych reprezentujących III Rzeszę.

Władze sowieckie po 17 września 1939 r. na zajętych obszarach II RP przejęły w ramach tzw. „gospodarczej sowietyzacji” blisko 10000 firm należących do obywateli polskich.

Zentralbild
Paul-Henri Spaak
belgischer Politiker, Sozialist. Spaak war von 1936 bis jetzt in vielen Kabinetten Ministerpräsident oder Minister.
1957-1961 Generalsekretär der NATO.

12 grudnia 1939 r. nastąpiło wycofanie z obiegu polskiego złotego i zastąpienie go rublem, przy likwidacji oszczędności bankowych i braku wymiany walut. W konsekwencji złote polskie były szmuglowane celem wymiany do Generalnego Gubernatorstwa, gdzie były wymieniane na młynarki.

29 listopada 1939 r. Prezydium Rady Najwyższej ZSRR przyjęło dekret, w myśl którego obywatele polscy zamieszkujący zachodnie obwody Ukrainy i Białorusi automatycznie stawali się obywatelami ZSRR. Wprowadzono także przymus posiadania paszportów wewnętrznych ZSRR przez obywateli II RP, którzy w wyniku wojny znaleźli się na tych terenach. Akcja rejestracyjna z tym związana była podstawą do późniejszych policyjnych represji NKWD ( w tym masowych wywózek z roku 1940).

W czasie wojny wywieziono na wschód ZSRR od 1.5 do 2.5 miliona obywateli polskich (dane szacunkowe).

Typowym przykładem losów polskich zakładów przejętych przez sowiety w 1939 r. mogą służyć wileńskie zakłady radioodbiorników Elektrit. W 1936 r. fabryka dysponowała powierzchnią 10 000 m kw. i 5 liniami montażowymi. Produkowała rocznie ponad 50 tys. odbiorników, składających się z podzespołów w 80 proc wytwarzanych u siebie. Podobnie jak w innych firmach europejskich, Elektrit oferował sezonową zmianę modeli. W sezonie 1937/38 – 6 modeli (w 15 podtypach) a w sezonie 1938/39 – 9 modeli (w 18 podtypach). Wśród nich były odbiorniki proste i tanie, ale także luksusowe, dwugłośnikowe superheterodyny z automatycznym poszukiwaniem stacji (system AS – super nowość techniki na tamte czasy). Elektrit zdobywał rynki wielu krajów Europy i Świata, docierał m. in. do Indii Brytyjskich, Afryki Płd. i Brazylii. Jego wyroby były znane także we Francji, Wielkiej Brytanii i USA. Historia firmy dobiegła kresu w 1939 r., po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski. Fabryka została przewieziona do Mińska jeszcze przed formalnym przekazaniem Wileńszczyzny Litwie, a po agresji niemieckiej na ZSRR ewakuowana na Syberię. Po wojnie wróciła z powrotem do Mińska, gdzie jeszcze długo do połowy lat 50-tych powstawały odbiorniki „elektritowskie”, znane również w PRL w czasach stalinowskich jako importowane radia sowieckie.

Przejmowanie spółek przez okupantów niemieckiego i sowieckiego nie ominęło również firm z kapitałem zagranicznym, prowadzących działalność gospodarczą w czasach II RP.

Bardzo dobrym przykładem może być przytoczona na wstępie spółka Giesche. Właścicielem spółki Giesche był w czasach II RP amerykańsko-niemiecki holding Silesian-American Corporation (SACO), w którym 51% akcji należało do podmiotów amerykańskich (Anaconda Copper Mining Co. oraz grupy W.A. Harrimana), reszta zaś (49%) do niemieckiej spółki Bergwerksgesellschaft Georg von Giesche’s Erben AG. Wojenne losy spółki Giesche warto przypomnieć m.in. ze względu na to, iż jej współwłaścicielem był podmiot zagraniczny z USA a w 1939 r. USA były przecież krajem neutralnym. Dlatego też spółka po wybuchu wojny nie została postawiona w stan upadłości ani przekazana za przysłowiową złotówkę kapitałowi niemieckiemu ale kontynuowała działalność a prawa własności były formalnie respektowane. Niestety trwało to bardzo krótko. Do końca 1939 r. Amerykanie zatrudnieni w firmach należących do Giesche zostali zmuszeni do wyjazdu. Ostatni z nich, Dyrektor Naczelny Spółki, wyjechał ze Szwajcarii w 1940 roku. Podczas okupacji całościowy nadzór nad firmami należącymi do Giesche przeszedł na niemieckiego komisarza dr Albrechta Junga, szefa departamentu prawnego Erben. Bezpośrednie zarządzanie było natomiast w ręku dr Eduarda Schulte, dyrektora generalnego Erben i jego zastępcy, dr Lothara Siemona. Tak więc oficjele starego Erben znaleźli się w sytuacji pozwalającej im zrobić dosłownie wszystko co tylko chcieli z przedsiębiorstwami Spółki Giesche (z tłum. uzasadnienia do orzeczenia Sądu Apelacyjnego 2 Okręgu w Nowym Jorku, z 26.12.1950, sprawa Conway v. SACO).

Jak wspomniałem powyżej po 1 września 1939 r. Niemcy nie przejęli własności Giesche SA (tak jak czynili to z przedsiębiorstwami polskimi), natomiast objęli ją zarządem komisarycznym. Ustanowienie zarządu komisarycznego oznaczało w praktyce, że Amerykanie całkowicie utracili kontrolę nad Spółką. Pozbawiono ich nie tylko władzy decyzyjnej, ale również udziału w zyskach z działalności gospodarczej. Następnie właściciele Giesche’s Erben doprowadzili do utworzenia 18.03.1942 nowej spółki – „Zakładów Giesche sp. z.o.o.” z siedzibą w Katowicach, któremu przekazali całość majątku Giesche S.A., ponadto na nieruchomościach polskiego przedsiębiorstwa wpisano obligatoryjnie dług hipoteczny w wysokości 20 mln marek w złocie.

Właściciele Giesche’s Erben skupowali również (za pośrednictwem szwajcarskich banków) obligacje SACO, wykorzystując tym samym sytuację, w której sami doprowadzili do znacznego spadku ich notowań, zawieszając spłatę zobowiązań, pod które obligacje te zostały wyemitowane.

Zawierali również umowy ze szwajcarskimi bankami w celu pozyskania środków finansowych pod zastaw majątku polskiego Giesche S.A. W skutek tego po wojnie m.in. amerykańskie sądy uznały te umowy za całkowicie bezprawne i zasądziły wielomilionowe odszkodowania dla poszkodowanych podmiotów gospodarczych (m.in. wyrok Sądu Najwyższego USA: SILESIAN-AMERICAN CORPORATION v. CLARK, 332 U.S. 469 (1947)).

W przypadku Giesche to amerykańscy udziałowcy Silesian-American Corporation, W.A. Harriman i C.F. Kelley, prezes Anaconda Copper, broniąc swoich interesów przyczynili się do pozytywnego dla SILESIAN-AMERICAN CORPORATION wyroku i odzyskania zainwestowanych w Giesche SA środków finansowych.

Dla Polski istotne jest to, iż wyrok w tej sprawie jak i cała dokumentacja znajdująca się w archiwach amerykańskich może posłużyć do składania skutecznych pozwów do sądów amerykańskich i w innych krajach w sprawie zwrotu mienia i żądań odszkodowań za straty poniesione w wyniku II wojny światowej, przez polskie przedsiębiorstwa (zarówno prywatne jak i państwowe), niezależnie od spraw reparacji wojennych w stosunku do Niemiec i Rosji, dla załatwienia których nie ma woli politycznej w Polsce.

Czytelnikowi chciałbym uzmysłowić, iż według szacunków przytoczonych na wstępie, wartość aktywów spółek prawa handlowego, prowadzących działalność na terytorium II RP przed wybuchem wojny, przejętych wrogo przez obce podmioty gospodarcze przekraczała 20 miliardów ówczesnych złotych polskich. Jest to kwota ogromna.

Na zakończenie chciałbym przypomnieć mało znany fakt „dziwnej” reakcji Wall Street na wybuch II wojny światowej. W ciągu pierwszych siedmiu dni po 1 września 1939 r., indeksy Wall Street poszybowała w górę aż o 9,7 proc. Amerykanie ze szczególnym entuzjazmem zareagowali na wieść o przystąpieniu Francji i Anglii do wojny. 5. września Wall Street odnotowała najmocniejszy skok indeksów – główne wskaźniki zyskały wówczas 7,26 proc. ustanawiając tym samym historyczny rekord jednodniowego wzrostu. Było to „niespodziewane” odwrócenie trendu spadkowego, w którym znajdowała się Wall Street przed wybuchem wojny i spowodowało ogromne zmiany własnościowe, szczególnie jeśli chodzi o spółki mające kapitały w Europie (których akcje pikowały w dół), w tym spółki prowadzące działalność gospodarczą w II RP. Sytuacja ta ułatwiła niewątpliwie wrogie przejęcia aktywów tych spółek.

Ile stracił kapitał polski na skutek tych „zawirowań” trudno oszacować ale z pewnością są to miliony ówczesnych złotych polskich.

Jednymi z tych, którzy się wtedy bardzo wzbogacili było imperium Rotschildów. Ale nie byli jedynymi. John Templeton twórca tzw. „strategii gry przeciw rynkowi” również zarobił ogromne pieniądze na wybuchu wojny jak wielu innych. Wielu też straciło na tych zawirowaniach dorobek całego życia. Cóż świat finansów jest bezwzględny, to jego istota, czysty darwinizm.

Ale dlatego tak bardzo należy we współczesnym świecie walczyć o swoje, także o dziedzictwo finansowe, nie tylko w wymiarze osobistym ale również narodowym i społecznym.

Niestety my Polacy ten instynkt zatraciliśmy i jako naród i jako społeczeństwo. A bieżąca polityka władz polskich zadania nam nie ułatwia. Powinniśmy uczyć się jak postępować w tej sprawie od innych narodów, w tym od narodu żydowskiego. Dziedzictwo finansowe II RP jest bowiem bardzo ważnym składnikiem naszego dziedzictwa narodowego, niestety kompletnie nie funkcjonuje ono w świadomości społecznej i narodowej Polaków.

Krzysztof Kopeć
www.krzysztofkopec.pl

Źródło: krzysztofkopec.pl

 

 

Comments

  1. nanna says:

    Ciekawe jest, ale co może mieć autor na myśli?…?…?…?…

    „Wrogie przejęcia polskich przedsiębiorstw po wybuchu II Wojny Światowej”

    – z tego, co można dziś się dowiedzieć, tzw. wrogie przejęcie to zmuszenie do sprzedaży jakiejś np. firmy mniejszej przez firmę większą. Większa/silniejsza zmusza mniejsza/słabsza sprzedaje i silniejsza dyktuje warunki.
    – Polacy nie dostali za te „wrogo przejęte” przez Niemców w 1939 roku firmy ani grosza. Czy co?
    – Nie było to więc żadne „wrogie przejęcie” lecz zwykły rabunek agresora dokonany na ziemiach zdobytych.

    „Co jakiś czas pojawiają się w mediach informacje o skutecznych lub nie próbach reaktywowania spółek prawa handlowego z czasów II RP. Pisała o tym bliżej prasa w latach 2008-2010 r. w tym miesięcznik Forbes w lutowym numerze z 2009 r.”

    – kapitalizm to system opierający się na wyzysku, a więc kogo może dziwić, że oni szukają nowych możliwości by pomnażać zyski?
    – Są oczywiście naiwni uważający, że da się przestawić tygrysy na żywienie się twarożkiem, ale co dziwne żaden z nich tego nie próbował robić.
    – Jeżeli coś pisał forbes, no to miał w tym jakiś cel. Może to zwykły próbny balon, czy coś w tym rodzaju albo informacja kodowana dla kogoś tam, co też nie jest przecież niczym szczególnym.

    „Nawet GW piórem Tomasza Pruska w artykule z 29 marca 2009 r. w artykule pt.: „Zaginione skrzynie z majątkiem II RP” zauważyła problem i skrytykowała proceder bezprawnego przejmowania majątku z czasów II RP.”

    – a tu co ma autor na myśli? „majątku z czasów II.RP” może oznaczać wiele, na przykład przejmowanie tych majątków w 1939 roku przez Niemców, ale też i nacjonalizację dokonaną po II. wojnie przez socjalistyczne władze.
    – Więc jeżeli GW się tym zajmowała, to nie chodziło raczej o przedwojnie i Niemców, a o dowalenie władzy ludowej.

    „Najczęściej komentowanym przykładem była historia S.A. Giesche.”

    – od czegoś konieczne było zacząć, no to zaczęto od tego.

    „Bardzo dobrym przykładem może być przytoczona na wstępie spółka Giesche. Właścicielem spółki Giesche był w czasach II RP amerykańsko-niemiecki holding Silesian-American Corporation (SACO), w którym 51% akcji należało do podmiotów amerykańskich (Anaconda Copper Mining Co. oraz grupy W.A. Harrimana), reszta zaś (49%) do niemieckiej spółki Bergwerksgesellschaft Georg von Giesche’s Erben AG.”

    – jak można uznawać amerykańsko-niemiecką firmę za polską? Ale widać można, skoro autor tak uważa.
    – Wzruszanie się losem takiej firmy pod płaszczykiem aktualnego polskiego patriotyzmu to jakiś dysonans poznawczy aplikowany czytelnikowi podprogowo.
    – Nic to, wzruszajmy się, bo kto wie do czego może nam się to przydać?

    „W sumie w latach 2000-2012 r. w Polsce było około 100 prób reaktywowania działalności gospodarczej spółek z czasów II RP, najwięcej z nich przypadało na lata 2007-2010. „

    – a jak mogło być inaczej, jeżeli Polacy zgodzili się, że po wojnie nie było żadnej Polski, a więc i żadnego dorobku i majątku polskiego?
    – Kto jak nie Polacy upierali się, że muszą „nawiązywać bezpośrednio” do II.RP z pominięciem 45 lat powojennych?

    „Niestety proceder ten trwa do dnia dzisiejszego.”

    – no a jak ma być? Gdzieś Polacy muszą pracować by móc mieć za co żyć. A polskiego kapitału przecież nie ma!
    – Na cuda można liczyć, czemu nie? Ale ekonomii nie oszukasz i tam musi się zgadzać co do grosza.

    „Nie jest tajemnicą, że większość z tych „reaktywowanych” spółek ma niewiele wspólnego z faktycznymi właścicielami lub ich spadkobiercami. Stoją za nimi albo osoby, które zwietrzyły interes i skupiły stare akcje, albo handlarze i kolekcjonerzy, w których zbiorach znajdowały się one od dawna.”

    – a co ma z czym coś wspólnego? Wszystko jest umowne i wygrywa najsprawniejszy oszust.
    – A gdy wygrywa oszust mniej sprawny, to wszyscy mają problemy.
    – Jeżeli ktoś kupił nawet dla draki jakieś polskie przedwojenne akcje i teraz miałby możliwość na nich zarobić, to taki ktoś sytuację wykorzysta. Nie on jest winien lecz Polska dająca mu takie możliwości.
    – I bądźmy szczerzy; gdyby takie akcje miał Polak, to czy nie chciał by on ich spieniężyć i być bogaty?
    – No to co to jest dla nas za różnica, czy złupi nas Polak czy „żyd”? Polak mając dużą kasę w kraju nie będzie mieszkać, lecz kupi sobie szalet na kot’a ziur albo w innej prowansji. Czyli kasa wyjedzie z ojczyzny tak samo jak gdyby była w kieszeni „żyda”.

    „ Sprawa jest o tyle poważna, że chodzi o przejęcie ogromnego majątku, który wycenia się na około 150 mld. PLN.”

    – no jest sprawa poważna, ale o tym należało wiedzieć zanim się przystąpiło do rozwalania Polski Ludowej.
    – Czasu się nie cofnie i teraz należy robić to, co w takiej sytuacji człowiek rozsądny robi: pracuje żeby przeżyć.

    „Szczególnie kuriozalny jest przypadek blisko 220 tys. sztuk przedwojennych akcji i obligacji, które wróciły z USA do PRL w 1968 r.”

    – tak sobie te akcje same z siebie nie wróciły, lecz musiały być wynikiem jakiegoś porozumienia czy umowy, lub gwarantem czegoś albo może dla kogoś?
    – W roku 1968 Polska Ludowa płaciła przecież sumiennie zobowiązania wobec „przedwojennych właścicieli” znacjonalizowanych fabryk i nieruchomości. Może więc był to wynik zrealizowania części tych płatności?

    „Powinny zostać zniszczone lub bezpiecznie leżeć w rządowych skarbcach, tymczasem pojawiły się na rynku i służą do przejmowania majątku wielu spółek z czasów II RP”

    – no to jak to było z tym zamordyzmem w PRLu?
    – Wszystko mieli w swoich łapach i dali się tak podejść?

    „Giesche, Stowarzyszenia Mechaników Polskich z Ameryki, Lilpop, Rau i Lowenstein, Banku Polskiego, Galicyjskiego Towarzystwo Naftowego „Galicja”, Fabryki Czekolady „Plutos”, Zakładów Hohenlohego, Sp. Akcyjnej Wełnowiec, Tomaszowskiej Fabryki Sztucznego Jedwabiu, Towarzystwa Zakładów Przędzalni Bawełny, Tkalni i Blacharni „Zawiercie”, Warszawsko-Ryskiej Fabryki Wyrobów Gumowych „Rygawar”, Zjednoczonych Browarów Warszawskich Haberbusch i Schiele, Warszawskiego Towarzystwa Fabryk Cukru, Cukrowni i Rafinerii „Lublin”, Spółki Akcyjnej Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich, Banku Kwileckiego, Potocki i S-ka, Spółki Akcyjnej H. Cegielskiego, Wspólnoty Interesów Górniczo-Hutniczych, Jaworznickich Komunalnych Kopalń Węgla, Sierszańskich Zakładów Górniczych, Polskich Zakładów Chemicznych „Nitrat”, Fabryki Cementu „Szczakowa”, Towarzystwa Przemysłu Chemiczno-Farmaceutycznego d. Magister Klawe w Warszawie, Carl Schaff & Co., Thonet- Mundus Polskich Fabryk Mebli Giętych, Gnaszyńskiej Manufaktury, Przędzalni i Tkalni Juty i Lnu „Warta”, Fabryki Wyrobów Sukiennych Ch. Rubin w Tomaszowie Mazowieckim”

    – no przecież przed wojną były „wasze ulice nasze kamienice”.
    – Firmy te więc mogły być na terenie II.RP, ale wcale nie musiały być własnością Polaków, jakk np. rzeczona S.A. Giesche.
    – Za czym mamy tu płakać i kogo o co obwiniać? Oraz od kogo i czego żądać i komu to miałoby służyć?

    „Przyczyna tego stanu rzeczy leży po stronie niefrasobliwości, jeżeli nie kryminalnej nieudolności władz PRL i III RP szczególnie w ostatnich latach. „

    – no i po co wycierać sobie gębę PRLem, jeżeli samozwańczy rząd londyński robił co mógł, by władza ludowa miała jak najtrudniej?
    – A PRL spłacił też długi owego samozwańczego rządu londyńskiego, czyli zmuszony był złupić własnych obywateli żeby zaspokoić żądania anglosyskie.
    – I to miałaby być działalność kryminalna? No to jak określić działalność owego samozwańczego rządu londyńskiego? Dlaczego piszę, że ten rząd londyński był samozwańczy? A no dlatego, że oni tam się sami między sobą wybierali i żyli na rachunek najpierw kraju znajdującego się pod niemiecką okupacją a potem na rachunek kraju, którego uważali za wroga.

    „Wprawdzie sprawą zainteresował się rząd Donalda Tuska a w szczególności poprzedni minister gospodarki Waldemar Pawlak, ale sprawa nie została zamknięta i proceder z akcjami trwa nadal.”

    – pan Tusk reprezentując całkiem jawnie niemieckie interesy mógł faktycznie chcieć wybadać możliwości jakie miałyby niemieckie firmy, które jak wiemy bez problemu istnieją nieprzerwanie od czasów przedwojennych do dziś.
    – A że „proceder trwa nadal” no to widać musi, bo jeśli przed wojną firmy miał u nas amerykański kapitał a my dziś się z ussa mocno przyjaźnimy, no to jak można nie iść na rękę przyjaciołom?

    „Niestety nie budzi już takich emocji społecznych i zainteresowania mediów jak kilka lat wcześniej.”

    – a ile można płakać po nieboszczyku? Normalna żałoba trwa rok, najwyżej dwa a potem ludzie chcą żyć normalnie. I to ma u nas miejsce, co jest zdrowym objawem.
    – Ponoć jesteśmy państwem teoretycznym, a więc może nam grozić co najwyżej jakieś teoretyczne niebezpieczeństwo.
    – Dla nas najważniejsze jest, czy Polacy żyją w miarę normalnie, niezależnie od tego, z kim aktualnie zmuszeni są się przyjaźnić. Z normalnych rodzinnych relacji wyrosną normalni ludzie i to jest nasz podstawowy i prawdziwy kapitał.

    „Współczesny proceder tzw. „reaktywowania” przedsiębiorstw z czasów II RP jest tylko pokłosiem rabunku ich własności w czasie i po II wojnie światowej. Mam tu na myśli działalność władz sowieckich i niemieckich jak również władz PRL w stosunku do kapitału prywatnego w Polsce przed wrześniem 1939 r.”

    – a co takiego złego zrobił po wojnie PRL?!? Na jakiej podstawie autor zrównuje Polskę Ludową z bandyckimi niemcami?
    – Co to takiego mógł zrabować PRL? jeżeli nasz kraj był po wojnie zrujnowany w 80%, rabowany i łupiony przez niemców przez niemal cześć lat?!???
    – Co takiego przejął po „przedwojennych właścicielach” ludowy rząd, jeżeli niemcy wszystko najpierw Polakom ukradli a potem czego nie mogli wywieźć do rajchu to wysadzali w powietrze i zostawiali zgliszcza i ruiny?!???
    – Przecież wiemy, że „dobra” wyceniane w celu spłacenia ich „przedwojennym właścicielom” były w wartości zawyżane, jako że dokonywano jedynie oceny szacunkowej i opierano się na teoretycznych wartościach.
    – Jaką wartość miała działka budowlana w Warszawie po powstaniu, jeżeli leżało na niej kilka ton gruzu i nie było przyłączenia ani do kanalizacji, ani do wodociągów, ani do trakcji elektrycznej? Przecież wartość takiej działki była ujemna, ponieważ konieczne było wykonanie na niej dużej inwestycji by ją uporządkować i zapłacić za podłączenia do kanalizacji, prądu i wody! I dopiero potem taka działka mogłaby mieć jakąś wartość dodatnią.
    – Tak więc to nie rząd Polski Ludowej komukolwiek cokolwiek zabierał, a przeciwnie! By kraj mógł funkcjonować część ciężarów rząd ludowy przeniósł na najbiedniejszych obywateli – bo akurat tych było najwięcej po wojnie – i to właśnie oni finansowali spłaty roszczeń „przedwojennych właścicieli”.
    – Natomiast władze radzieckie po wejściu na tereny niegdysiejszej Polski zmuszone były zorganizować na nowo administrację i tak właśnie zrobiły. Nie wynikało to ani z czyjegoś chciejstwa ani tym bardziej ze złej woli.
    – Związek Radziecki nie wywołał II. wojny światowej i nie on był odpowiedzialny za wszystko to, co się potem wydarzyło w wyniku tej wojny.
    – Gdyby Niemcy nas w 1939 roku nie napadły, to ZSRR nie miałby żadnego powodu by wchodzić poza linię Bugu. A kresy, czy się to komuś podoba czy nie, były ziemiami ukraińskimi. Natomiast Litwę i Białoruś okupowali Polacy. Czym więc innym np. dla Białorusina była okupacja polska niż dla Polaka okupacja niemiecka?
    – Polacy chętnie wierzą, że byli „umiłowanymi okupantami” ale Białorusini, Litwini i Ukraińcy są do dziś innego zdania. Im bardziej Polacy nalegają na to, żeby na Litwie były polskie tablice administracyjne, tym bardziej Litwa zmuszana jest przez unię by szczekać na Rosję. Ale kto tam by u nas chciał sobie zawracać głowę takimi sprawami?
    – Polacy uważają, że należą im się ziemie Ukrainy, Białorusi, Litwy i co tam sobie Polak jeszcze urości. Lekarstwem na to i to jedynym okazać się mogą nowe rozbiory Polski i czy ktoś będzie za nami płakał? Bardzo wątpię.

    „Ocenia się, iż wartość majątku spółek prawa handlowego w Polsce przed wybuchem II wojny światowej (oszacowana m.in. na podstawie małego rocznika statystycznego na 1939 r., oraz danych dotyczących dochodów budżetu państwa z podatków za 1938 r.) wynosiła około 20 mld ówczesnych złotych”

    – no tak, ale ilu było właścicieli tych spółek tylko „obywatelstwa polskiego”?

    „z czego hitlerowskie Niemcy przejęły majątek o wartości około 15 mld złotych a sowieci około 5 miliardów złotych.”

    – jeżeli główny majątek był w niegdysiejszym Królestwie Polskim, złupionym zresztą w czasie I. wojny światowej przez niemców doszczętnie!!, to jak zaradni byli ci nowi inwestorzy, jeśli w dwadzieścia lat wybudowali tyle obiektów przemysłowych!
    – A skąd mieli na to pieniądze?
    – Polacy pieniędzy nie mieli, bo do Polaków należały jak wiemy „ulice”.
    – Komu więc zabierali dobra niemcy? Polakom nie mieli przecież co zabierać.
    – Polacy po II.wojnie przejęli ruiny i zgliszcza a nasz Naród był wycieńczony okupacją, mężczyźni albo porozrzucani po świecie albo polegli i tylko niewielka część Polaków była zdolna do pracy.
    – I mimo to się udało.
    – Dlaczego grabież Polski Ludowej ma prawo nas boleć? A no dlatego, że wysiłkiem całego Narodu dźwignęliśmy się z tych ruin i zgliszcz a pomagał nam w tym Związek Radziecki a nie obecni przymusowi przyjaciele. I teraz mamy narzucone obwinianie o wszystko „sowietów” i oddawanie wszystkiego „aliantom”.

    „Brak wiarygodnych szacunków odnośnie wartości majątku znacjonalizowanego przez władze PRL po II wojnie światowej (m.in. dlatego, że majątek ten w wielu przypadkach był bardzo zniszczony w wyniku działań wojennych a przytaczane szacunki są bardzo rozbieżne).”

    – więc powinno być również jasne, że obwinianie o cokolwiek PRLu wiarygodne być nie może, bo nie ma do tego żadnych podstaw.
    – Można być rozbieżnym w oszacowaniu ruiny, ale ruina jak była ruiną tak nią jest.

    „Zadaniem jego [Haupttreuhandstelle Ost, Berlin ] było kierowanie postępowaniem mającym na celu przejęcie majątków, regulacja rozrachunków spowodowanych wcieleniem polskich ziem do Rzeszy oraz uregulowanie sprawy pieniądza i kredytu.”

    – no więc nie z Polakami regulowali niemcy te rozrachunki za „wcielenie polskich ziem” do rajchu.

    „Organizacja Głównego Urzędu Powierniczego została rozbudowana zarządzeniem z dnia 12.06.1940 r. (Anordnung über die Hauptstelle Ost Rechtsvorschriften über die Hauptstelle Ost). Odtąd do jego zadań należało również zarządzanie przejętym majątkiem Państwa Polskiego oraz innym majątkiem publicznym, przejęciem i zarządem majątkiem obywateli polskich oraz przenoszenie tego majątku na obywateli niemieckich.”

    – natomiast w tym przypadku faktycznie rabowani byli Polacy i niemcy może powinni nam zwrócić co zabrali albo za to zapłacić. Mają z czego i mają na to nawet własne dokumenty.

    „Przykładowo w Poznaniu ekspozytura pod nazwą Urząd Powierniczy Poznań (Treuhandstelle Posen) powstała 14.12.1939 r. Przejęła ona w czasie wojny ponad 2500 firm obywateli polskich. W Łodzi utworzono ekspozyturę poznańskiej placówki (Nebenstelle) dla Łodzi oraz powiatów łaskiego, łęczyckiego i sieradzkiego, która przejęła prawie 2000 firm.”

    – jak niosły słuchy, Łódź i okolice były w rękach żydowskich.

    Ale według tego, co w książkach pisze, Gdynię wybudowaliśmy sobie sami, choć nie wiadomo, kto był inwestorem. Czy może ktoś to wie?
    Więc i za Gdynię mogliby nam niemcy zapłacić, jako że „Z archiwów tych oraz wykazów zawartych w „Amtsblatt des Reichsstatthalters in Danzig-Westpreussen (Zugleich Öffentlicher Anzeiger)” wynika, że w Gdyni przejęto prawie 800 firm obywateli polskich.”

    „Allegro – Elektrit – E007
    W Katowicach stolicy rejencji a później prowincji górnośląskiej utworzono filię Haupttreuhandstelle Ost (Główny Urząd Powierniczy „Wschód”). W czasie okupacji przejęła ona ponad 10000 firm należących do obywateli polskich.”

    – 10.000 firm to bardzo dużo, czyli nie mogły to być jakieś większe firmy.
    – Tym niemniej były one polskie, ale nie wiadomo czy należały do Polaków.

    „Przejmowaniu majątku obywateli polskich na terenach włączonych do Rzeszy towarzyszyły przesiedlenia ludności polskiej.”

    – wszędzie tak robią bo inaczej nie da się utrzymać takich zrabowanych ziem.
    – Tak robili niemcy i tak zrobił Izrael oraz wszyscy inni, a ussamerykanie to nawet zepchnęli Indian do rezerwatów i tak to trwa do dziś.

    „ Ocenia się, że w latach 1939-1945 wysiedlono z terenów III Rzeszy ponad 2.4 miliona ludności polskiej (źródło: Nowa Encyklopedia Powszechna PWN. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 2004, ss. 811-812 (tom 8), s. 709 (tom 6). ISBN 83-01-14179-4.).”

    – nie z „terenów III. rzeszy” a z terenów zajętych przez III. rzeszę. To jest przecież wielka różnica.

    „Na obszarze Generalnego Gubernatorstwa utworzono 15 listopada 1939 r. Urząd Powierniczy w Krakowie (niem. Treuhandstelle für das Generalgouvernement). Wszelkie mienie podlegające przejęciu przez okupanta, a więc np. istotne dla gospodarki zakłady przemysłowe, firmy prywatne było przez ten urząd konfiskowane.”

    – no proszę! niemcy ukradli i nic! bo dla ich gospodarki było „istotne”.
    – A Polska Ludowa płaciła byłym właścicielom nawet za ruiny!!! A szczekacze oczerniają rząd ludowy, że coś konfiskował! To się nazywa tupet, a nawet wręcz zakłamane chamstwo oczerniających Polskę powojenną.

    Jak widzimy, najpierw niemcy się cykali, bo bawili się w jakieś uchwały i dekrety, ale dość szybko przeszli na sterowanie ręczne doraźne i
    „W dniu 21 stycznia 1940 r. wydano najważniejsze zarządzenie dotyczące konfiskaty majątku prywatnego w Generalnym Gubernatorstwie, tzw. ordynację sekwestracyjną. Uprawniała ona niemiecką administrację, SS i policję bądź Wehrmacht do zajęć własności należącej do obywateli polskich.”

    „Cały kluczowy przemysł GG obejmujący około 5000 firm, który znalazł się pod zarządem niemieckim, był następnie przejmowany za ułamek wartości od różnych organizacji powierniczych działających na terenie Generalnego Gubernatorstwa przez niemieckie koncerny i monopole”

    – a w 1989 roku Polacy zażądali powtórki powyższego i za ułamek wartości oddali wszystko, a teraz boją się Polacy „żydów”.

    „Praktycznie każda branża przemysłu i większość najatrakcyjniejszych zakładów przemysłowych przechodziło na własność firm niemieckich, koncernów, prywatnych właścicieli bądź firm powierniczych reprezentujących III Rzeszę.”

    – no, a trzydzieści lat temu było tak samo ale nazywało się inaczej.

    „Władze sowieckie po 17 września 1939 r. na zajętych obszarach II RP przejęły w ramach tzw. „gospodarczej sowietyzacji” blisko 10000 firm należących do obywateli polskich.”

    – przejęły bo musiały, skoro była zmieniona administracja.
    – I tu znowu możemy przyjąć, że te 10.000 firm to były raczej firmy jednoosobowe lub rodzinne a nie jakieś COPy.

    „12 grudnia 1939 r. nastąpiło wycofanie z obiegu polskiego złotego i zastąpienie go rublem, przy likwidacji oszczędności bankowych i braku wymiany walut.”

    – czyli „plan balcerowicza”.
    – Z tym, że nie było co i gdzie szmuglować w czasie „transformacji” jak miało to miejsce w 1939 roku w sektorze radzieckim:

    „W konsekwencji złote polskie były szmuglowane celem wymiany do Generalnego Gubernatorstwa, gdzie były wymieniane na młynarki.”

    – co natomiast robiono z tymi „młynarkami”? przecież były one ważne tylko w rajchu. Widać był jakiś opłacalny szmugiel towarów.

    „29 listopada 1939 r. Prezydium Rady Najwyższej ZSRR przyjęło dekret, w myśl którego obywatele polscy zamieszkujący zachodnie obwody Ukrainy i Białorusi automatycznie stawali się obywatelami ZSRR. „

    – i Ukraińcy i Białorusini bardzo się z tego ucieszyli.

    „Wprowadzono także przymus posiadania paszportów wewnętrznych ZSRR przez obywateli II RP, którzy w wyniku wojny znaleźli się na tych terenach.”

    – to normalne działanie w takich przypadkach. Nie każdy Rosjanin znał „pismo łacińskie”.

    „Akcja rejestracyjna z tym związana była podstawą do późniejszych policyjnych represji NKWD ( w tym masowych wywózek z roku 1940)”

    – tu widzimy naocznie przekierowanie odpowiedzialności za II. wojnę światową z niemców na ZSRR.

    „W czasie wojny wywieziono na wschód ZSRR od 1.5 do 2.5 miliona obywateli polskich (dane szacunkowe).”

    – szacunkowo można także znaleźć w internecie, że wśród tych wywiezionych było ok. 600 tysięcy żydów.
    – Wiemy także, że tych 1,5 do 2,5 miliona wywiezionych do ZSRR obywateli II.RP nie zostało zabitych.

    „Typowym przykładem losów polskich zakładów przejętych przez sowiety w 1939 r. mogą służyć wileńskie zakłady radioodbiorników Elektrit.”

    – Wilno było pod polską okupacją, a Litwini narodem okupowanym przez Polaków.

    „Elektrit zdobywał rynki wielu krajów Europy i Świata, docierał m. in. do Indii Brytyjskich, Afryki Płd. i Brazylii. Jego wyroby były znane także we Francji, Wielkiej Brytanii i USA.

    – okupant miał kontakty handlowe z innymi okupantami, ale nie jest to powód do dumy.

    „Historia firmy dobiegła kresu w 1939 r., po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski.”

    – i tak by dobiegła kresu, bo Indie przestały być „brytyjskie”, Afryka Południowa wolała za partnera Holandię, a Brazylia też wyzwalała się spod zależności kolonialnej, choć do dziś nieskutecznie.
    – I może kiedyś Litwini też by mieli dość cywilizowania dokonywanego na nich przez Polaków? Teraz się z nami przyjaźnią, bo muszą. W czasach ZSRR byli silniejsi to mogli nam wiele wybaczyć.

    „Przejmowanie spółek przez okupantów niemieckiego i sowieckiego nie ominęło również firm z kapitałem zagranicznym, prowadzących działalność gospodarczą w czasach II RP.”

    – eee tam. Mieli niemcy swoje przejmować? A po co?

    „Tak więc oficjele starego Erben znaleźli się w sytuacji pozwalającej im zrobić dosłownie wszystko co tylko chcieli z przedsiębiorstwami Spółki Giesche (z tłum. uzasadnienia do orzeczenia Sądu Apelacyjnego 2 Okręgu w Nowym Jorku, z 26.12.1950, sprawa Conway v. SACO).”

    – i my akurat tym mielibyśmy się martwić? I to miałby być dla nas jakiś argument w czymkolwiek?

    Ale

    „Jak wspomniałem powyżej po 1 września 1939 r. Niemcy nie przejęli własności Giesche SA (tak jak czynili to z przedsiębiorstwami polskimi), natomiast objęli ją zarządem komisarycznym. Ustanowienie zarządu komisarycznego oznaczało w praktyce, że Amerykanie całkowicie utracili kontrolę nad Spółką. Pozbawiono ich nie tylko władzy decyzyjnej, ale również udziału w zyskach z działalności gospodarczej. Następnie właściciele Giesche’s Erben doprowadzili do utworzenia 18.03.1942 nowej spółki – „Zakładów Giesche sp. z.o.o.” z siedzibą w Katowicach, któremu przekazali całość majątku Giesche S.A., ponadto na nieruchomościach polskiego przedsiębiorstwa wpisano obligatoryjnie dług hipoteczny w wysokości 20 mln marek w złocie.”

    – czyli hipotekę dostaliśmy my, a oni majątek, wszak nagle ze spółki amerykańsko-niemieckiej robi się „nieruchomość polskiego przedsiębiorstwa”.

    „Zawierali również umowy ze szwajcarskimi bankami w celu pozyskania środków finansowych pod zastaw majątku polskiego Giesche S.A.”
    W skutek tego po wojnie m.in. amerykańskie sądy uznały te umowy za całkowicie bezprawne i zasądziły wielomilionowe odszkodowania dla poszkodowanych podmiotów gospodarczych (m.in. wyrok Sądu Najwyższego USA: SILESIAN-AMERICAN CORPORATION v. CLARK, 332 U.S. 469 (1947)).

    – no, amerykanie przyznali sobie odszkodowania od szwajcarów, szwajcarzy się wykupili płacąc żydom, a my się przyjaźnimy z aliantami i musimy wszystkim wyrównać rachunki.
    – Co ciekawe, Rosja – naturalny sukcesor ZSRR, spłaciła wszystkie swoje zobowiązania, ale w stosunku do Polski nie wysuwa żadnych roszczeń. A byłoby o co się procesować, nawet nie musząc nic wygrać, ale dla zasady.
    – Można by na przykład zasądzić, że przez 45 lat Polacy omijali cenę rynkową ropy naftowej i zażądać wyrównania. Analogicznie do tych „strat” poniesionych przez gisza.

    „Dla Polski istotne jest to, iż wyrok w tej sprawie jak i cała dokumentacja znajdująca się w archiwach amerykańskich może posłużyć do składania skutecznych pozwów do sądów amerykańskich i w innych krajach w sprawie zwrotu mienia i żądań odszkodowań za straty poniesione w wyniku II wojny światowej, przez polskie przedsiębiorstwa (zarówno prywatne jak i państwowe), niezależnie od spraw reparacji wojennych w stosunku do Niemiec i Rosji, dla załatwienia których nie ma woli politycznej w Polsce.”

    – może ten „brak woli” to jakiś dla nas ratunek?
    – Wszak te „przedwojenne przedsiębiorstwa” należały do OBYWATELI II. RP co oznacza, że niekoniecznie Polaków. To mogłoby być otwarcie Puszki Pandory i kto wie, czy wyszlibyśmy z tego z życiem?
    – Prezes Kaczyński mówił o „umiarkowanej cenie” jaką zmuszeni byliśmy jako Polska zapłacić. Żadna cena nie jest płacona raz na zawsze i kto wie, może następna nie będzie „umiarkowana”?

    „Czytelnikowi chciałbym uzmysłowić, iż według szacunków przytoczonych na wstępie, wartość aktywów spółek prawa handlowego, prowadzących działalność na terytorium II RP przed wybuchem wojny, przejętych wrogo przez obce podmioty gospodarcze przekraczała 20 miliardów ówczesnych złotych polskich. Jest to kwota ogromna.”

    – no i co z takiej wyliczanki ma wynikać?
    – Była wojna i ona przetasowała wszystko, część i to duża została po prostu zniszczona, zrujnowana, nie ma już jej od ponad pół wieku.
    – Kto i na jakiej podstawie chce ustalać, od jakiego czasu można żądać wstecz, czy raczej do jakiego czasu można żądać wstecz i dlaczego ludzie muszą płacić za coś, czego od dawna już nie ma i ślad po tym zaginął? Jeżeli czegoś nie ma to nie jest to już przecież nic warte.
    – Spekulowanie, że gdyby było to byłoby warte tyle a tyle jest spekulowaniem i uważam, że jest to działanie jawnie zbójeckie. Jest to nakładanie haraczu na ludzi, którzy ani z wydarzeniami nie mieli nic wspólnego ani nie uczestniczyli w rabunkach, za które muszą teraz zapłacić.
    – Nam tu się mówi o jakimś prawie, jakichś sądach.
    – Ale kto przy zdrowych zmysłach kazałby płacić obecnym warszawiakom, urodzonym długo po wojnie za to, że była wojna i ktoś coś w jej wyniku stracił?
    – Żaden taki wyrok nie może i nie jest oraz nie będzie sprawiedliwy.
    – A jeżeli nie jest to wyrok sprawiedliwy, jest to nakaz rabunkowy odbywający się w majestacie bezprawia.

    „Ile stracił kapitał polski na skutek tych [Wall Street ] „zawirowań” trudno oszacować ale z pewnością są to miliony ówczesnych złotych polskich.”

    – no to jest bezczelna manipulacja!!!
    – Zakładane jest tu, że wojny nie było i nie było strat wojennych.
    – Ale wojna była!!!
    – To jakaś paranoja, żeby ludziom urodzonym po wojnie kazać płacić pieniądze firmom zlikwidowanym na skutek wojny, której ludzie po wojnie urodzeni przecież nie wywołali i w niej nie uczestniczyli, a więc i nie mogli zapobiec hipotetycznym stratom poniesionym przez jakieś firmy na skutek tej wojny.
    – Wiemy, że na wojnie zostały „zarobione” ogromne pieniądze i w tym celu została ta wojna wywołana.
    – Nie Polacy na tej wojnie się wzbogacili i nie Polacy powinni za cokolwiek płacić!
    – Wszystkie te sądowe przepychanki to jawne bezprawie i wymuszanie płacenia haraczu pod groźbą majdanów.

    „Cóż świat finansów jest bezwzględny, to jego istota, czysty darwinizm.”

    – to nieprawda. Świat finansów opanowały demony i to one postępują bezwzględnie w imię mamony dającej im władzę nad (sprzedajnymi) ludźmi.
    – Sam w sobie pieniądz nie jest ani dobry ani zły, ale to, co robią z nim ludzie może być albo dobre albo złe.

    „Ale dlatego tak bardzo należy we współczesnym świecie walczyć o swoje, także o dziedzictwo finansowe, nie tylko w wymiarze osobistym ale również narodowym i społecznym.”
    – no to jeśli były „nasze ulice a ich kamienice” to jakim cudem moglibyśmy coś dla siebie i naszego kraju wywalczyć? Ulice mamy nasze i dziś.
    – Naszym interesem narodowym jest istnienie naszego Narodu. By mógł on istnieć musi się on zregenerować i to nawet biologicznie. W walce żaden naród się nie regeneruje a przeciwnie: w walce naród ginie. W walce permanentnej ginie bezpowrotnie.

    „Niestety my Polacy ten instynkt zatraciliśmy i jako naród i jako społeczeństwo. A bieżąca polityka władz polskich zadania nam nie ułatwia. Powinniśmy uczyć się jak postępować w tej sprawie od innych narodów, w tym od narodu żydowskiego.”

    – każdy naród ma swoją domenę. Naszą, słowiańską domeną nie jest ani handel, ani spekulacje finansowe. Nie znamy się na tym bo się na tym znać ani nie chcieliśmy, ani jak widać nie chcemy.
    – Nasza siła leży w czym innym i uczestnicząc w bezrozumnych walkach o jakieś pieniądze, które ktoś nam powinien za coś tam wypłacić jesteśmy na pozycji z góry przegranej. Bo to nie nasza domena i już przez innych zajęta.
    – Oni tam się już znają, operują kodami których my nie posiedliśmy i zawsze będą się oni porozumiewać ponad naszymi głowami i przeciw nam.
    – Dlatego tylko w sojuszu z Braćmi Słowianami, będącymi siłą polityczną w Związku Radzieckim, mogliśmy się odbudować i wypracować jakiś majątek. My używaliśmy tego samego, słowiańskiego kodu, mamy mowę zrozumiałą dla nas wzajemnie. I mamy cele zbieżne, ale tego nie rozumiemy, bo zostaliśmy poddani manipulacjom powodującym zakłócenie słowiańskich więzi.
    – Po co mielibyśmy z kimś się kłócić i szukać sojuszników, którzy przecież dla nas nic za darmo nie zrobią i ewentualnym zyskiem będziemy zmuszeni się z nimi podzielić, jeżeli my wiemy, że w czasie, jaki poświęcilibyśmy na kłótnie i spory wchodząc w złe relacje z „sojusznikami”
    – możemy sami wypracować własnymi rękami wszystko, co nam będzie potrzebne i tylko własnej pracy będziemy to zawdzięczać, i nie będziemy musieli z nikim się niczym dzielić.
    – Już to zrobiliśmy po II. wojnie i wyszło nam bardzo dobrze.

    Każda walka o pieniądze jest zgubna. Tu rozdają karty więksi gracze i nie po to, by maluczki mógł wygrać.

    „Dziedzictwo finansowe II RP jest bowiem bardzo ważnym składnikiem naszego dziedzictwa narodowego, niestety kompletnie nie funkcjonuje ono w świadomości społecznej i narodowej Polaków.”

    – dziedzictwem narodowym II. RP jest okupowanie ziem litewskich, ukraińskich i białoruskich oraz wojna napastnicza na ZSRR w ramach której mieliśmy udowodnić, że należymy do bandy zachodnich rabusiów.
    – Naszym prawdziwym dziedzictwem jest współpraca z naszymi Braćmi Słowianami, którym możemy zaufać co udowodniła nam historia.

    W czasie zaborów Warszawa otrzymała od rosyjskiego zaborcy kanalizację i wodociągi tak nowoczesne, że częściowo służące i dziś.
    Co nam dał pruski i austriacki zaborca?

    W czasie zsyłek na Syberię jechać tam mogły całe rodziny i nie zsyłano jakichś przypadkowych ludzi, lecz głownie osoby związane ze zbrojnymi wystąpieniami przeciw panującym władzom. To, że Polacy chcieli mieć ponoć polskie władze to jedno, a to, czy mogli takie mieć, to drugie. (przez wieki nie przeszkadzali Polakom obcy przecież królowie elekcyjni ani francuski język urzędowy i modlili się po łacinie) I jeśli nie mieli, to znaczy że nie mogli i nic tu nie da żadne chciejstwo, jako że rzeczywistość kieruje się żelaznymi prawami.
    Osoby zsyłane na Syberię mogły jechać nie tylko całą rodziną, ale też zabrać ze sobą część dobytku i pieniądze. I dlatego przedwojenny „Płomyk” choć pisze o „zesłańcach w kajdanach” (a jechali pociągami, zwyczajnie, osobowymi) to jednak przytacza przykłady, że na Syberii hotelarstwo, aptekarstwo, mydlarstwo, pszczelarstwo, garbarstwo, a nawet jubilerstwo było praktycznie w polskich rękach.

    A jak mogli się Polacy rozwijać pod zaborem austriackim i pruskim? Co tam osiągnęli, gdzie na to dowody? Bo jak do tej pory to wiemy tylko o Patriocie Drzymale.

    W Królestwie Polskim był prężnie rozwinięty przemysł w POLSKICH RĘKACH, który został splądrowany prze wojska niemieckie, które opanowały te ziemie podczas I. wojny światowej rabując co się dało i wyrąbali nawet 600.000 hektarów lasów wywożąc drewno do rajchu.
    Uniwersytet Warszawski też powstał pod zaborem rosyjskim.

    A po II. wojnie Związek Radziecki przekazał Polakom ziemie odbite niemcom, na których poległo sześćset tysięcy Bohaterskich Żołnierzy Armii Czerwonej. A na granicy Odry i Nysy ZSRR ustawił wojska radzieckie, by te granice zabezpieczyć.
    Przez 45 lat Rosjanie sprzedawali nam tanią ropę naftową, która jest niezbędna do jakiegokolwiek rozwoju przemysłowego i w latach „transformacji” chcieli jeszcze Rosjanie się z nami rozliczać w rublach – korzystnie dla nas – ale Polacy ponoć woleli rozliczać się w dolarach i tak robiła się nam coraz większa dziura budżetowa.
    Nie musimy życzyć nikomu źle, nie żydom i nie niemcom, nie amerykanom i nie ukraińcom.
    To, co powinniśmy robić, to dobrze sobie życzyć i zgodnie z tym postępować.

Wypowiedz się