Obusieczny miecz imperiów: globalny militaryzm i organizacje pozarządowe

Polecamy znakomite, czteroczęściowe opracowanie Tony’ego Cartalucci‘ego przedstawiające w ujęciu historycznym i systemowym niszczenie niepodległych narodów i zastępowanie ich zarządcami światowego systemu przez imperia: Wielkiej Brytanii i USA.

Analiza w formie syntetycznej pokazuje rolę tzw. „organizacji pozarządowych”, „ruchów opozycyjnych” i „religii” wykorzystujących ogromne rzesze naiwnych „pożytecznych idiotów” do niszczenia własnego kraju.

„Kolorowa” solidarnościowa rewolucja,  ze znaczącym wsparciem Kościoła Katolickiego, jest tego dobitnym przykładem w Polsce, a skutki kolonizacji są obecnie powszechnie odczuwalne.
Redakcja KIP

Część 1: Imperializm żyje i ma się dobrze

18 II 2012 r. Imperium brytyjskie nie posiadało po prostu floty dzięki, której zdobyło światową hegemonię; posiadało finansową sieć dzięki której skonsolidowało światowe finanse i administratorów do zapewnienia stałego przepływu bogactw i zasobów z odległych ziem do kieszeni majętnej elity londyńskiej. Była to dobrze naoliwiona maszyna, naoliwiona setkami lat doświadczeń.

Podczas gdy każde dziecko uczy się o brytyjskim imperium, bolączką jest że dorosłym wydaje się iż rzeczywistość jest zorganizowana tak jak ich uczono w szkołach – jak w dobrze napisanych rozdziałach. Prowadzi nas to do błędnego rozumowania jakoby wiek imperializmu jest rozdziałem zamkniętym w historii powszechnej. Niestety, jest to dalekie od prawdy. Imperializm nie zaniknął, tylko ewoluował.

Imperializm żyje i ma się dobrze.

Istnieje kilka dobrych przykładów ilustrujących jak imperializm dobrze funkcjonuje, zręcznie zmieniwszy tylko swoją nazwę. To co dziś znamy po pojęciem „wolnego handlu” w rzeczywistości pochodzi od ekonomicznych koncesji brytyjskich, często wymuszanych od narodów „dyplomacją kanonierek” – okrętu kotwiczącego przy stolicy i terroryzującego bombardowaniami oraz zbrojnego podboju jeśli określone żądania nie były spełniane.

Imperium 1Azja Południowo-Wschodnia w połowie XIX w. Tajlandii/Syjamu nigdy nie skolonizowano. Jednak kraj ten udzielił wielu koncesji.

W połowie XIX w., Tajlandia, wtedy Królestwo Syjamu, była otoczona ze wszech stron przez kolonizatorów; zdecydowała się podpisać tzw. układ Bowringa [gubernator Hongkongu – Ussus] w 1855 r.. Zobacz ile z tej „dyplomacji kanonierek” wymuszającej koncesje brzmi jak dzisiejsza „ekonomiczna liberalizacja”:
1. Syjam gwarantuje eksterytorialność brytyjskim obiektom.
2. Brytyjczycy mają wolność handlu we wszystkich portach i mogą stale rezydować w Bangkoku.
3. Brytyjczycy mogą kupować i wynajmować posiadłości w Bangkoku.
4. Brytyjscy poddani mogą swobodnie podróżować po kraju z przepustkami wydanymi przez konsula.
5. Nakłada się 3% podatek na wwożone i wywożone towary, z wyjątkiem opium i kruszców.
6. Brytyjscy kupcy mogą bezpośrednio handlować z Syjamczykami.

Bardziej współczesny przykład – podbój Iraku i ekonomiczne reformy Paula Bremera z CFR tego zniszczonego kraju. Ecomomist podaje neokolonialną „ekonomiczną liberalizację” Iraku w artykule „Let’s all go to the yard sale: If it all works out, Iraq will be a capitalist’s dream” [chodźmy na wyprzedaż: jeśli to wszystko zadziała to Irak zostanie kapitalistycznym rajem]:
1. Pełne przejęcie irackich aktywów.
2. Zupełna „repatriacja” zysków.
3. Pełne równouprawnienie firm zagranicznych z przedsiębiorstwami lokalnymi.
4. Banki zagraniczne mogą operować w kraju, kupować banki lokalne.
5. Podatek dla osób fizycznych i korporacji na poziomie 15%.
5. Taryfy na poziomie 5%.

To tylko nazewnictwo, nic się nie zmieniło od 1855 r. Economist dowodzi, jak każde XVIII-XIX w. imperium, że Irak potrzebuje zagranicznych ekspertyz usprawiedliwiających przycinanie niepodległości, zagranicznego zarządzania (złodziejstwa) zasobami. W przeciwieństwie do Syjamu, Irak odmówił poddaniu się „kanonierkom” Wall Street i City of London; i tak jak to Brytyjczycy robili w „chwalebnych czasach” imperium, spełnili swoje złowieszcze obietnice.

Imperium wojna-ang-zuluWojna Anglików z Zulusami. Casus belli – diamenty i ekspansja imperialna.

Gdy Brytyjczycy znaleźli diamenty na ziemiach Zulusów pod koniec XIX w. – wynaleźli casus belli, by zniszczyć królestwo Zulusów – nowoczesny imperializm kopiuje schemat działania w podobnie wątpliwy sposób najeżdżając Irak i rozpoczynając jego grabież.

Imperium spalenie-ulandiWojna Anglików z Zulusami. Misja zakończona. Miasto Ulandi płonie, Brytyjczycy podzielili królestwo na czternaście szczepów rządzonych przez uległych i posłusznych. Brytyjczycy przywiązywali wielką uwagę do utrzymywania nieprzyjaźni między czternastoma „książątkami”, aby mieć pewność, że nigdy się nie zjednoczą i nie rzucą wyzwania brytyjskiej hegemonii w regionie.

Na koniec wojny Brytyjczycy zniszczyli ziemie Zulusów dzieląc je na czternaście oddzielnych szczepów, każdy rządzony przez człowieka uległego wobec imperium. Upewnili się, że szczepy będą nawzajem siebie nienawidzić; popierali wzajemne animozje między nimi, aby mieć pewność iż nigdy się nie zjednoczą w celu zagrożenia brytyjskim interesom.

Dziś widzimy coś co wygląda podobnie „przypadkowo”; konsekwencje interwencji militarnych prowadzą do podobnych skutków – ciągłych walk, czasem wojen domowych w Iraku, teraz w Libii (która także ma zainstalowanego „swojego człowieka” jako premiera), Pakistanie, co do którego istnieją plany dosłownego pokrojenia na wzór zuluski, oraz w Syrii. To nie są przypadki, to wszystko zostało celowo zaplanowane. Dziel i rządź jest klasyczną wojenną strategią Wall Street i City of London.

Gdyby ludzie uczyli się historii i widzieli, że dzisiejsze wydarzenia opisuje się tylko odmiennymi słowami choć są one tylko tym co imperia robią od stuleci, opinia publiczna nie popierałaby tego wyzysku i licznych zbrodni na globalną skalę – będących jedynie usprawiedliwianiem różnych inwazji. Wystarczy spojrzeć jak Irak został zniszczony, a zyski z tego zagarnęło Top 500 Forbsa, gdy tymczasem zarówno żołnierze jaki i Irakijczycy płacili swoimi ciałami, krwią, przyszłością i życiem.

Autor: Tony Cartalucci

przygotował: Ussus

Niszczenie niepodległych narodów i zastępowanie ich zarządcami światowego systemu

Część 2: Brytyjska administracja imperialna (pierwociny organizacji pozarządowych)

Wartościową książką dla zrozumienia brytyjskiej imperialnej administracji jest „Colonial Georgia: A Study in British Imperial Policy in the Eighteenth Century.” [Kolonia Georgia: studium brytyjskiej polityki imperialnej w XVIII w. – Ussus] Wydana przez University of Georgia Press, napisana przez Trevora Reese doskonale ilustruje „praktycznie każdy aspekt brytyjskiej polityki kolonialnej” na przykładzie Georgii.

Kolonia Georgia, obecnie stan na południu USA, została założona przez to co w zasadzie można by nazwać pierwocinami organizacji pozarządowych – w tym przypadku organizacji mającej na celu „reformę więziennictwa”. Jednak w rzeczywistości dokonano wyboru odpowiednich więźniów w Londynie i wysłano ich do Georgii, aby zaspokoić potrzeby Korony. Początkowo „Associates of Dr. Bray”, następnie „Trustees for the Establishment of the Colony of Georgia in America” lub po prostu Georgia Trustes – to esencja skutecznego użycia świątobliwych intencji w celu wykorzystywania ludzkich tragedii dla zysków elit.

Imperium georgiatrusteesPieczęć Georgia Trustes. Łacińskie motto znaczy „Nie dla siebie lecz dla innych”. Naprawdę hasło proto-organizacji pozarządowej, „administratora systemu”. Liść morwy, jedwabnik, kokon? Brytyjska nowa kolonia miała eksportować do Londynu, aby wzbogacić imperium. Rzeczywiście – „dla innych”.

Oczywiście wielu może dowodzić, że lepiej było wysłać londyńskich więźniów do Georgii, jednak podstawową kwestią jest ich los dla innych; bez względu na to czy te wykorzystywanie poskutkuje rozkwitem nowego życia w Georgii, czy śmiercią w obronie brytyjskiej ekspansji w Nowym Świecie. Ta sama analiza kosztów/zysków może być przeprowadzona wobec niewolnictwa, funkcjonującego mimo niemoralności tego procederu.

Protestantyzm był dla Anglii także prekursorem nowoczesnych organizacji pozarządowych. Religijne ciągoty szły wprost z linią polityczną osiemnastowiecznej Europy, a skoro statki z protestantami płynęły do Georgii – prądy te rozprzestrzeniały się także w Nowym Świecie.

Ponownie, szlachetne intencje były, i są do dzisiaj, na ustach wielu oddanych politycznych funkcjonariuszy; wiele dobra uczyniono, ale ostatecznie celem każdego imperialnego kościoła było konstruowanie stowarzyszeń ludzi wierzących w to, że działają dla wyższych celów, podczas gdy w rzeczywistości po prostu służą elicie i imperium.

Niestety, mimo nobliwych intencji i ogromu pracy wielu tych ludzi, gdy dla Korony nadchodził czas na wykorzystanie ich do prozaicznych celów, organizacyjna indoktrynacja skłaniała do nienobliwych już działań. I tak jak w dzisiejszych organizacjach pozarządowych, protestanckie organizacje stawały u boku i wspierały lokalne organy administracji, w przypadku Georgii, Georgia Trustes.

W swojej książce, na 21 stronie Reese napisał: „rząd brytyjski, sankcjonując projekt Georgii, nie był motywowany żadnymi wyższymi intencjami jak Trusty. Władza nie była zainteresowana dolą lub niedolą dłużników, ale martwiła się o obronę imperium.”

Podobnie jest dzisiaj. Organizacje pozarządowe mają prawdziwie oddanych, „inspirowanych” jak Trusty, ludzi; jednak ostatecznie są oni wołami pociągowymi swoich sponsorów – różnych Georgów Sorosów, OECD, US State Department’s National Endowment for Democracy i innych odgałęzień światowego imperializmu korporacyjnego.

Interesy brytyjskiego imperium w Georgii były ekonomiczne, choć przy administrowaniu kolonią epatowano altruizmem. Kolejną ważną cechą imperializmu jest czynienie z obywateli ludzi zależnych. Reese na stronie 27: „niebezpieczeństwo tych (prywatnych lub wynajmowanych prowincji) istniało w ich możliwości wytworzenia niezależnej władzy, co stało w zupełnej sprzeczności z całą ideą kolonizacji.”

To, w kontekście merkantylizmu – opierającego się głównie na eksporcie „surowych” materiałów z kolonii, będących następnie przetwarzanymi w Europie i wtedy z powrotem transportowanych do kolonii jako przetworzone dobra – oznacza niewolniczą zależność, zarówno polityczną jak i ekonomiczną – pomijając fakt, że nawet wtedy wiele cech „demokracji” można było wskazać w samych koloniach.

Dzisiejszy koncept „wolnego handlu” zakłada, że surowce, produkcja, obróbka i konsumpcja są tak samo współzależne na globalną skalę, mimo że obecna technologia pozwala każdemu państwu, prowincji, narodowi być zupełnie niezależnym ekonomicznie.

Imperium boardoftradePomimo dobrych intencji, religijnych powodów, lojalności wobec Korony, ostatecznym celem tych wszystkich dobrych intencji był „Kupiecki stół”, zarządzający niekończącym się przepływem bogactwa z brytyjskich kolonii do Londynu.

Jak dzisiejsze organizacje pozarządowe, administracyjne sieci budujące brytyjskie imperium były w wielu przypadkach zupełnie zależne od finansowego wsparcia Londynu, a lokalne wsparcie było prawie zawsze zupełnie nieadekwatne.

Reese na stronie 39: „nieustanna potrzeba pieniędzy czyniła Trusty stale zależnymi od parlamentu, bez którego wsparcia kolonie nie mogły być zarządzane.”

Imperium brytyjskie przywiązywało wielką uwagę do tego, aby sieci otrzymywały wystarczająco dużo zasobów by spełniać wyznaczoną rolę, lecz nigdy na tyle by stać się niezależnymi.

Polityka finansowa zatwierdzana według imperialnych standardów, a polityka lokalna ustanawiana przez lokalnych administratorów – wszystko zamyka się w Kupieckim stole i wraca do Londynu. Tak jak dzisiaj organizacje pozarządowe zamykają się w interesach międzynarodowych organizacji – w zgodzie z zasadami i normami definiowanymi przez te międzynarodowe organizacje.

Reese w epilogu cytuje Vincenta Harlowa, który o końcowej niezależności Georgii od Wielkiej Brytanii powiedział „ludzki umysł rzeczywiście pojmuje nowe myśli i układa nowe projekty, ale pod wpływem wcześniejszych myśli i poprzednich, silnych, długotrwałych cech.”

Autor: Tony Cartalucci

przygotował: Ussus

Niszczenie niepodległych narodów i zastępowanie ich zarządcami światowego systemu

 

Część 3: Przystosowanie imperializmu do warunków XXI w.

Zobaczyliśmy już kilka przykładów na to jak imperializm funkcjonuje obecnie i że jest w doskonałej kondycji. Zauważyliśmy także jak imperializm był implementowany przez Brytyjczyków, ale jak to dokładnie dzieje się dzisiaj? Dlaczego ludzie zgadzają się na to?

Termin „administratorzy systemu” [w oryginale „system administrators”] został użyty przez amerykańskiego stratega wojskowego Thomasa Barnetta na seminarium TED Talk 2008 „The Pentagon’s New Map for War & Peace” [wojna i pokój, nowa mapa Pentagonu]. Około 18 minuty zaczyna wyjaśniać pomysł zreformowania wojska na dwie oddzielne siły:

„amerykańskie siły o możliwościach Lewiatana”

i „administratorów systemu”.

Jedna – biorąc na cel istniejące sieci – narody – niszczy je nalotami powietrznymi, operacjami specjalnymi, inwazjami; składa się z wojskowych zasobów tj. zbrojnych sił lądowych, samolotów, bombowców.

Druga składa się z administratorów systemu, którzy budują na gruzach pozostawionych przez „siły Lewiatana”, lub chaosie podsycanym przez celową destabilizację wspieraną z zagranicy.

Administratorzy składają się ze wszystkiego – od organizacji pozarządowych, organizacji międzynarodowych i najemników, po urzędników służby cywilnej (wojna psychologiczna), a gdy jest to konieczne – także z żołnierzy.

Barnett ostrzega, że jeśli ktokolwiek będzie ingerował w zachodnią konstrukcję sieci „administratorów systemu”, to „przybędą żołnierze i cię zabiją”. Być może tak jak brytyjski garnizon stłumił niezadowolenie wśród kolonistów.

Imperium masakra bostońskaMasakra bostońska. Oporni wobec „administratorów systemu” strzeżcie się; spróbujecie ich powstrzymać – „przybędzie wojsko i was zabije.”

Wykład wygłoszono w 2008 r. Już widzimy poważne przedsięwzięcia w celu wprowadzenia tych rozwiązań. Barnett powiedział, że operacje specjalne „ściągną spust”, ponieważ chcą działać „tak swobodnie jak to tylko możliwe”.

Właśnie ostatnio The Corbett Report i Media Monarchy poinformowały o planowanym wzroście roli „elitarnych” sił wojskowych. Admirał William McRaven ze Dowództwa Operacji Specjalnych powiedział, że będzie starał się o „bardziej autonomiczną pozycję dla swoich wojsk i ich zasobów, ponieważ raporty wywiadowcze i ostatnie wydarzenia na świecie wskazują na taką właśnie potrzebę.”

Dodatkowo, między 2008 a 2011 r., przed tzw. arabską wiosną, amerykański departament stanu i jego globalna siatka rozpoczął kampanię wspierania dosłownej armii organizacji pozarządowych i opozycyjnych grup w celu obalania rządów i budowy wielkiej światowej sieci administracyjnej, którą Barnett opisywał na TED.

Niedawno informowano, „Soros Big-Business Accountability Project Funded by Big-Business”, że podobna armia organizacji pozarządowych jest mobilizowana do utworzenia systemu zarządzania skupionego na zasobach narodów „będących na muszce”. Called Revenue Watch, skupiający się głównie na Afryce i Południowo-Wschodniej Azji, reprezentuje „systemową administrację”, podobnie jak intensywnie promowany AFRICOM w Afryce i „Pacific Century” w Azji.

Jest oczywiste, że propozycja Barnetta nie wymaga „amerykańskich wojsk Lewiatana”, aby zetrzeć namierzone sieci, jak to obserwowaliśmy podczas arabskiej wiosny fundowanej z Ameryki – wzniecanie niepokojów, aż do zbrojnych powstań bez jawnej interwencji, wykorzystywanie zasobów opisywanych przez Barnetta takich jak operacje specjalne, służba cywilna, organizacje pozarządowe, najemnicy ze strony rządowej.

Np. w Libii organizacje pozarządowe i cywilni doradcy rozpoczęli „rozruchy” w lutym 2011 r., kiedy broń była skrycie przemycana by uzbrajać bojowników mających obalić rząd Kadafiego. Organizacje międzynarodowe jak ICC napuszczały opinię publiczną przeciwko Kadafiemu, używając informacji od organizacji pozarządowych; tymczasem NATO rozpoczynało przygotowania do kampanii na pełną skalę.

Gdy rozpoczęły się bombardowania, jedynie formalnością pozostało – dzięki strumieniowi operacji specjalnych, zbrojeń i innych katalizatorów – wypełnienie pozostawionego przez NATO, dzięki nieustającym nalotom, pustkowia.

Otóż wojska Lewiatana i administratorzy systemu działają w tandemie – jedni czyszczą drogę drugim, ci z kolei budują nowe sieci by ułatwiać instalowanie długookresowego amerykańskiego rezydenta i przewodniczącego Petroleum Institute, Abdurrahima el-Keiba, jako premiera.

W krajach w których przeprowadzenie tego typu operacji wojskowych byłoby bardzo trudne lub w ogóle niemożliwe do usprawiedliwienia, np. w Tajlandii, całe wsparcie Wall Street i Londynu jest kierowane do administratorów systemu i odpowiednich ruchów opozycyjnych, które działają jako ich przedstawiciele i burzą sieci suwerennych narodów.

W przypadku Tajlandii, pełnomocnikiem jest Thaksin Shinawatra, były doradca Carlyle Group i odbiorca dużego amerykańskiego wsparcia, James Baker i jego firma Baker Botts, osobisty wysłannik Busha w Iraku Robert Blackwill z Barbour Griffith & Rogers, sygnatariusz PNAC Kenneth Adelman z Edelman.

W czasie kadencji Thaksina od 2001 r. do 2006 r., kiedy to został obalony, donosił Radzie Stosunków Zagranicznych w Nowym Yorku, nakłonił tajskie wojsko do wzięcia udziału w inwazji na Irak i pozwalał CIA wykorzystywać Tajlandię na każdy sposób.

Obecnie przewodzi wojskom „kolorowej rewolucji”, stacjonującym wojskom okupacyjnym. Tutaj udokumentowano użycie przez niego zbrojnych oddziałów w 2010 r. podczas próby powstania. Zwano ich „czerwonymi koszulami” lub Zjednoczonym Frontem Demokracji Przeciwko Dyktaturze [United Front for Democracy Against Dictatorship (UDD)]; mają powiązania z organizacjami fundowanymi przez Sorosa – Human Rights Watch, National Democratic Institute for International Affairs (NDI), National Endowment for Democracy (NED).

Imperium organizacje pozarządoweJest jasne, że wielu uważa iż organizacje pozarządowe i ruchy opozycyjne są spontaniczne, tubylcze i niezależne. W rzeczywistości są częścią większej sieci tworzonej w celu narzucania, kierowania globalnym systemem administracji. Ta sieć nie jest skomplikowana, czy mętna. W każdym przypadku znajdziemy prostą ścieżkę do sponsorującej organizacji zachodniej lub think-tanku ustalającego politykę; każdy donator i kierownik znajduje się na liście Top 500 Forbsa Wall Street i Londynu.

Istnieją także kręgi akademickie wspierające podminowywanie i wyeliminowanie tajlandzkich niepodległych, autochtonicznych sieci, w szczególności „Nitirat” i „Enlightened Jurists”, których słuchacze składają się niemal wyłącznie z „czerwonych koszul”, a nawet z Roberta Amsterdama, zarejestrowanego amerykańskiego lobbystę, siedzącego na samym przedzie.

Wreszcie istnieją organizacje pozarządowe jak propagandowa Prachatai, otrzymujące setki tysięcy dolarów rocznie z amerykańskiego departamentu stanu za pośrednictwem National Endowment for Democracy, Open Society Georga Sorosa i USAID. NED także funduje Campaign Committee for Human Rights, Cross Cultural Foundation (CrCF) i Environmental Litigation and Advocacy for the Wants.

Prócz posiadania tych samych sponsorów, wszystkie tego typu organizacje działają tak samo, same sobie nawzajem podpisują petycje poparcia i każda posiada taki sam program. Zdają się promować „wolność”, „demokrację”, „prawa człowieka”, lecz jak godzą to z działalnością ich sponsorów i „międzynarodowych organizacji” z którymi współpracują, i z tym do czego w rzeczywistości doprowadza ich działalność?

Imperium o rganizacje pozarządowe 2Oto „sznurki” Prachatai do National Endowment for Democracy i Freedom House, które regularnie zamieszczają swoje teksty, wspierają i nagradzają tajskich „niezależnych dziennikarzy”. Jest też jasne, że te same interesy są zaangażowane we wspieranie Thaksina Shinawatry, pełnomocnika imperium wybranego dla Tajlandii.

Ława dyrektorów National Endowment for Democracy i jej filii Freedom House przypomina obrotowe drzwi – obecnych i byłych członków Kongresu, amerykańskiego departamentu stanu, firm lobbystycznych, członków zarządów największych korporacji na ziemi w tym Exxon, Boeing, Ford i Goldman Sachs; ciągle się zmienia, to twarz rządów, wielkiego biznesu i organizacji pozarządowych.

Oni, jak Brytyjczycy, „nie mają żadnych wzniosłych intencji”, jak bywa w przypadku ludzi wciąganych do organizacji pozarządowych [nazywajmy rzeczy po imieniu – pożytecznych idiotów] jak np. Prachatai, sponsorowanych przez tychże.

Mają nadzieję w końcu zmniejszyć władzę, wpływ tajlandzkich sieci, poprzez stopniowe budowanie obecności administratorów systemu Wall Street i City of London. Tak jak w przypadku Georgii, ignorancja i pobożne życzenia są wykorzystywane do zasilania szeregów tych sieci, i również jak w Georgii, są oni w zupełności zależni od stałego wsparcia Wall Street & London, a lokalne wkłady nigdy nie są wystarczające. I chociaż wielu z tych ludzi wierzy że działa dla „wyższej sprawy”, w rzeczywistości są oni tylko żołnierzami innego rodzaju, których imperium udoskonala od wieków.

Aktywiści mogą być pełni dobrych intencji, ale na pewno są i tacy co zdają sobie sprawę z konfliktu ich oficjalnej „misji” i nieszczerych intencji sponsorów zagranicznych.

Tak jak armia, ten system organizacji pozarządowych sam się nakręca dzięki ignorancji ogółu ludzi – przekonanych iż ich pobożne życzenia są wykładnią ich wiary, przekonań w szlachetne ideały, oraz tych co widząc jak te organizacje rozprzestrzeniają się po całej planecie – nie mają pojęcia co do ich rzeczywistych celów.

Trevor Reese ukazuje nam jeszcze bardziej odpowiednią obserwację co do imperializmu XVIII w., lecz i dzisiaj aktualną:
„W XVIII w. sprawy kolonii były w Anglii drugorzędne; powiedzenie sir Johna Seeleya, że Brytyjczycy założyli imperium bez pomocy rozumu jest prawdziwe w tym sensie iż imperialna ekspansja rzadko zwracała uwagę ludzi. Chociaż zawsze było kilku krytyków, wyrażających sprzeciw wobec podbojów, obawiających się że imperium wymknie się spod kontroli kraju-matki, reprezentowali oni mniejszość. Ogólnie, gdy ludzie myśleli o koloniach, co zdarzało się rzadko, akceptowali je z pewną rezerwą, lecz byli przekonani o korzyściach dla imperium, nawet gdy niewiele o tym wiedzieli.”

Tak samo jest dzisiaj – mnóstwo ludzi nie ma pojęcia co Wall Street i City of London robią za morzem. Wojskowe interwencje przedstawiane są na pierwszych stronach gazet, ale te wiadomości są tylko dywersją. Ludzie są nieświadomi prawdziwych celów organizacji pozarządowych, nie wiedzą że działają one w tandemie z pełzająca machiną wojenną torującą sobie drogę z Tunezji do Tajlandii i w każdym innym kierunku.

Dzisiaj media pokazują obrazki uśmiechniętych Afrykańczyków z paczkami ryżu USAID, rozkwitającą naturę, itp – ma to być działalność organizacji pozarządowych. W rzeczywistości jest to scentralizowana operacja mająca na celu zburzenie starego porządku, a na jego gruzach zbudowanie nowego świata. Świata nie dla zwykłych ludzi, który nie odpowiada ich podstawowym potrzebom; zbudowany świat ma odpowiadać rządzącym – majętnej elicie, jak zawsze, pożerającej wszystko ze stołu.

Autor: Tony Cartalucci

przygotował: Ussus

Niszczenie niepodległych narodów i zastępowanie ich zarządcami światowego systemu

Część 4: Słabością imperium jest niepodległość

Imperia potrzebują poddanych. Bez poddanych brak imperium. Brak floty, brak żołnierzy, brak imperialnej administracji, brak robotników do zbierania i przerabiania surowców, brak robotników do pracy w fabrykach, nie nie ma komu kupować tych produktów, gdy już przybędą „zza morza”.

Imperium potrzebuje poddanych, aby być swobodnie ignoranckim; łatwowiernych, zindoktrynowanych do podejmowania działań niezbędnych dla właściwego funkcjonowania imperium. Potrzebni są poddani, którzy wierzą w imperium i, najważniejsze, oni potrzebują poddanych, którzy są beznadziejnie zależni od imperium. Nieprzypadkowo narody deklarowały „niepodległość” od Anglii w pogoni za wolnością.

Imperium deklaracja niepodległości USABojkotując brytyjski system, ojcowie założyciele już byli wolni i niezależni, do czasu podpisania Deklaracji Niepodległości. W nadchodzącej wojnie, będą bronić tej wolności.

 

Przed wielkimi bitwami rewolucji amerykańskiej i zwycięstwie, które po nich nadeszło, ojcowie założyciele wzięli do siebie deklarację nie tylko jako słowa ale także aktywne działanie. Nasi ojcowie założyciele zaprzestali importować brytyjskie towary, utworzyli własny system monetarny, własną siłę militarną, a co najważniejsze, utworzyli własny rząd opierający się na własnych wartościach, a nie na wartościach króla Jerzego.

Ta wymierna niepodległość okazała się być kluczem do sukcesu, wolność jest dla niepodległości, a wolność od tyranii jest zwycięstwem. Nie toczyli wojny dla siebie, walczyli o wolność od Brytyjczyków, dla systemu który osiągnęli.

W „Naming Names: Your Real Government„, liście korporacyjnych interesów oraz think-tanków, napisano:
„Organizacje te reprezentują kolektywne interesy największych korporacji na świecie. Nie tylko utrzymują armie politycznych klakierów i naukowców, aby propagować swoją agendę i tworzyć wewnętrzny konsensus, ale także używają ich przemożnego wpływu w mediach, przemyśle (pośród światowej siatki organizacji pozarządowych) i finansach, aby promować swoje egoistyczne porozumienie na poziomie globalnym.
Naiwnością jest pogląd, że ta oligarchia korporacyjno-finansowa uzależnia swój los oraz plany od mas głosujących w wyborach. Są zupełnie pewni – niezależnie kto wejdzie do rządu, w jakimkolwiek kraju – broń, ropa, bogactwa i władza wpływa nieustannie do ich rąk.”

Potwierdził to w swoim przemówieniu Noam Chomsky w 1993r., w którym stwierdził o National Endowment for Democracy: „to próba narzucenia tzw. demokracji, czyli rządów bogatych i potężnych, bez udziału mas, ale z formalnymi procedurami wyborczymi.”

Zupełnie oczywiste jest to wraz z tzw. społeczeństwem otwartym i rozległą siecią administratorów systemu budowaną na całym globie, pracującą w tandemie z NATO, budującą na jednorodnej ruinie stworzonej przez finansowo-korporacyjne imperium.

Jeśli świat jest rządzony przez korporacyjne interesy, a głosowanie jest nie tylko daremne lecz daje ludziom fałszywe poczucie bezpieczeństwa, co możemy zrobić w zamian za deklaracje niepodległości wobec nowoczesnego imperium?

Codziennie na całej planecie, miliardy ludzi łożą na te imperium kupując jego produkty, zwracając na nie uwagę oglądając telewizję, słuchając radia, chodząc do teatru i uczestnicząc w systemie i organizacjach takich jak „Georgia Trustees”, która rozpoczęła od reformy więziennictwa a skończyła na oddaniu imperium kwitnącej kolonii na żer.

Oczywiste jest, że gwałtowna kampania, wybory, wiece i protesty nie są potrzebne ani nawet pożyteczne w demontażu tego systemu – raczej nasze codzienne decyzje odnośnie bojkotu ich korporacji, wyrzucenia telewizora za okno, wyłączenia radia, zostawienia teatrów, odmowa uznania organizacji wspieranych przez korporacje na poziomie krajowym i międzynarodowym.

Należy poszukiwać rozwiązań na poziomie lokalnym, realizować samowystarczalność, samodzielność, poszukiwać nowoczesnych technologii – abyśmy jutro mogli robić to , co korporacje robią dla nas dzisiaj.

Możemy to robić od dzisiaj po prostu „głosując” naszymi portfelami, „głosując” poprzez czytanie, słuchanie prawdziwie niezależnych mediów zamiast Hollywood – a jeszcze lepiej – utworzyć własne.

To samo można powiedzieć o wiadomościach. Powstrzymać dowcipkowanie profesjonalnych kłamców z BBC, przyłapywanych wielokrotnie na własnych krętactwach w płatnych filmach dokumentalnych, wylewających hektolitry pomyj na słuchaczy. Już świetnie prosperuje wiele mediów alternatywnych, co dowodzi zasadności obranego przez nie kierunku, a będą działać jeszcze lepiej i samodzielnie.

Jako konkluzja z „Prawdziwej rewolucji”:

„Oni potrzebują nas, my ich nie potrzebujemy. To największy sekret. Odzyskamy naszą wolność gdy tylko weźmiemy odpowiedzialność za jedzenie, wodę bezpieczeństwo, system finansowy, władzę, produkcję; to jest niepodległość. Niepodległość jest wolnością, wolność jest niepodległością. Nie będziemy wolni dopóki będziemy zależni od firm z Top 500 Fortune. [możesz działać już w tej chwili – zainstaluj linuxa, nie kupuj komputera z preinstalowanym windowsem – Minutus]
Rozwiązanie tych „zamorskich” problemów należy rozpocząć od własnego podwórka. Bojkotować globalistów, odmawiać wsparcia, podważać system, a stracą zdolność do popełniania zbrodni. To prawdziwa rewolucja, która może rozpocząć się już dzisiaj. Nie palenie miast i machanie flagami, ale społeczeństwo niezależne od skorumpowanego systemu, o którym wiemy, że musi się skończyć.”

Autor: Tony Cartalucci

źródło: Tony Cartalucci, Land Destroyer
przygotował: Minutus

Opublikowano za: https://ussus.wordpress.com/2013/05/05/obusieczny-miecz-imperium-globalny-militaryzm-i-organizacje-pozarzadowe/

od Redakcji KIP: Artykuły zostały napisane kilka lat temu, w ciągu których zaszły jednak bardzo znaczące procesy zmian na korzyści ludzkości Globaliści, w tym judeosataniści są w odwrocie, o czym będzie napisane w najbliższych artykułach.

Comments

  1. marcin says:

    Mapa, pierwsza ilustracja, nie pochodzi z połowy XIX wieku. Jasnoniebieskie i ciemnoniebieskie obszary (Rosja i Japonia) obejmują postępy kolonizacji z drugiej połowy XIX wieku oraz z przełomu XIX i XX wieku. Korea i część Sachalinu zostały zajęta przez Japonię dopiero w XX wieku. W połowie XIX wieku Tajwan należał raczej do Chin. Filipiny stały się kolonią USA w wyniku wojny amerykańsko-hiszpańskiej z 1898 roku. Wcześniej były kolonią Hiszpanii.

    Mapa to zresztą typowy przejaw zakłamywania historii przez Judeoanglosasów. Zachodnia część Papui to kolonia holenderskich złodziei. A do kogo należy wschodnia część Papui? Czyżby była wolna od kolonializmu? Czy może ta część wyspy nie należy już do Azji południowo-wschodniej (bo tak też potrafią kłamać)?

Wypowiedz się