Władysław Gulewicz (mieszka na Syberii): Ludobójstwo OUN/UPA na Wołyniu, a relacje Polaków z Ukraińcami.

Ukraina do 1991 r.

Dlaczego Ukraina i Polska nie mogą dojść do wspólnego porozumienia w sprawie Rzezi 1943 roku?

Sprawa jest nie tylko w tym, że Kijów nie chce przyznać się do odpowiedzialności za tą zbrodnie, którą dokonały oddziały  nacjonalistów ukraińskich z OUN-UPA. Chodzi przede wszystkim o to, ze młode pokolenie Ukraińców ma bardzo mało wiedzę o tych tragicznych wydarzeniach, a  Kijów robi wszystko, żeby wiedzy w tej kwestii było w społeczeństwie ukraińskim jak najmniej.

Weźmy pod uwagę tak przykład, a mianowicie gdyby teraz Berlin popierał odrodzenie nazizmu, w niemieckim społeczeństwie to społeczność międzynarodowa miałaby do nich urazę. Obywatele niemieccy nie dość, że są  informowani o zbrodniach Trzeciej Rzeszy, to jeszcze od strony prawnej zwalczają wszelkie jego przejawy.
Na Ukrainie mamy do czynienia z inną rzeczywistością.  Młodzież w tym kraju nie tylko nie ma pojęcia o skali zbrodni na Wołyniu, to jeszcze uważa odwet na Polakach za konsekwencję ucisku społeczeństwa ukraińskiego przez polskie władze. Czyli, jest przekonana, że był to odwet sprawiedliwy albo przynajmniej w części sprawiedliwy.

Do czasu kiedy społeczeństwo ukraińskie będzie uważać, że był to sprawiedliwy odwet, morderstwa popełnione na kobietach i dzieciach będą usprawiedliwiane. Obecnie patrioci ukraińscy negują fakt, że   OUN-UPA dokonała ludobójstwa na niewinnych kobietach i dzieciach, czyli negują prawdę historyczną.

Z kolei historycy ukraińscy bardzo łatwo uzasadniają i usprawiedliwiają  powody przez które wybielają  zbrodniarzy z OUN-UPA, a przeciętni obywatele tego państwa bardzo łatwo te argumenty przyjmują, zwłaszcza jeżeli żyją  w centralnej lub we wschodniej Ukrainie, czyli  daleko od granic Polski, jak również daleko od miejsca zbrodni.

Zresztą na Ukrainie każdy kto podważa przyjętą przez nacjonalistów interpretacje tych wydarzeń otrzymuje etykietkę „ruskiego agenta”. Jest to swoista komfortowa sytuacja, gdyż można w ten sposób bezlitośnie zwalczać każdego, kto wątpi w bezgrzeszność OUN i UPA.

Niestety, obecnie podobna tendencja jest coraz powszechniejsza także w Polsce. Tutaj także przyczepia się taką etykietkę wszystkim, którzy bronią pamięci o Rzezi Wołyńskiej. Niektórzy politycy polscy zapominają  odwieczną regułę  geopolityki, czyli że państwo nie ma wiecznych wrogów, ani  przyjaciół, lecz ma tylko sojuszników czasowych.

Postrzeganie przez  Warszawę oraz Moskwę kwestii  Rzezi Wołyńskiej jest  jednakowe, aczkolwiek  na razie jest to głównie podobne spojrzenie przeciętnych Polaków i Rosjan. Tym bardziej jest to ważne, iż nie ma za wiele przykładów wspólnego polsko-rosyjskiego widzenia przeszłości historycznej we wzajemnych stosunkach.

Pytanie tylko, dlaczego Warszawa nie chce z tego skorzystać? Przecież wspólne działania w tej kwestii nie naruszają suwerenności Polski i nie mogą jej w jakikolwiek sposób zagrażać.

Przecież suwerenności Polski nie może zagrażać ideologia antynazistowska? A przecież potępienie OUN i UPA to antynazizm.

Dopóki Polska nie pójdzie w kierunku ofensywy historycznej dotyczącej  Rzezi Wołyńskiej, dopóty nie będzie starała się zapoznać rzesze Ukraińców z prawdziwą historią tych tragicznych wydarzeń. Milczenie Polski będzie powodowało w następnych latach, iż Polacy i Ukraińcy  będą rozmawiać każdy o swoim widzeniu powodów tych zbrodni.
Kijów coraz aktywniej gloryfikuje OUN i UPA, niż Warszawa potępia te zbrodnicze organizacje. Im bardziej pasywna będzie Warszawa, tym radykalniejsze w tej sprawie będą nastroje polityczne na Ukrainie.

Władysław Gulewicz (mieszka na Syberii)

PS. Tytuł i ilustracja pochodzi od Redakcji KIP

Wypowiedz się