Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: PiS odpowiada Ukraińcom. Naciski będą jednak nadal.

Przemyśl marsz pamięci

Odpowiedź jednak sprawy to nie kończy, bo presja na Sejm będzie wywierana nadal, tyle tylko, że jeszcze bardzo agresywnie. Poza tym, w obozie władzy jest silna frakcja sprzyjająca nacjonalistom ukraińskim, przedkładająca ponad prawdę i uczciwość – bieżące interesy, także osobiste. Nadal też szef MSZ Witold Waszczykowski upiera się przy nominacji nadzwyczaj kontrowersyjnego Jana Piekły na ambasadora RP w Kijowie. No cóż, to będzie spory test dla rządzących.

Od kilku tygodni trwa ogromna presja, którą na polskim Sejm wywierają różne środowiska z Ukrainy, w tym też związane z obecnym prezydentem Petro Poroszenką. Chodzi o projekty uchwał (jeden przygotowane przez PiS, drugi przez Kukiz’15), które po 27 latach istnienia Trzeciej RP, wreszcie nazywają po imieniu i potępiają ludobójstwo przeprowadzone w latach 1939 – 1947 na Polakach i obywatelach polskich innej narodowości (w tym też sprawiedliwych Ukraińcach) przez zbrodniarzy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, a także z SS Galizien i innych ukraińskich formacji, wysługujących się hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy.

Jednym z przejawów tej presji jest zakłamany list tzw. autorytetów moralnych, podpisany m.in. przez b. prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę, piewcę UPA. To właśnie ten polityk, wspierany swego czasu przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego ogłosił w 2007 r. “bohaterem narodowym” Romana Szuchewycza, kata Wołynia. Z kolei w 2010 r., tuż po przegranych wyborach prezydenckich, także Stepana Banderę, organizatora mordów dokonanych w okresie międzywojennym m.in na ministrze spraw wewnętrznych Bronisławie Pierackim i pośle Tadeuszu Hołówce. Wśród sygnatariuszy tego listu znalazł się także arcybiskup greckokatolicki Światosław Szewczuk, który do dziś nie ma odwagi cywilnej (że nie wspomnę o ewangelicznej) powiedzieć prawdy tak o samym ludobójstwie i podżeganiu do niego przez niektórych duchownych greckokatolickich, jak i obecnej gloryfikacji UPA, która w w Cerkwi greckokatolickiej trwa za jego aprobatą.

Szczytem cynizmu sygnatariuszy owego listu jest domaganie się od władz Polski, aby w miejsce planowanego na dzień 11 lipca Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa wprowadzić święto “ofiar konfliktu polsko-ukraińskiego”. To tak jakby w miejsce upamiętnienia Ofiar Holokaustu Żydów wprowadzić święto “ofiar konfliktu niemiecko-żydowskiego”.

Dobrze, że PiS, który obecnie sprawuje władzę w Polsce, grzecznie, ale zdecydowanie, odpowiedział na ten list. Pozytywną rolę odegrał tutaj poseł Michał Dworczyk, który dziś przedpołudniem odczytał odpowiedź na konferencji prasowej w Kijowie. Tekst cytuję poniżej w całości.  Jednak sprawy to nie kończy, bo naciski na Sejm będą nadal, tyle tylko, że jeszcze bardzo agresywne. Potwierdzeniem tego są choćby reakcje uczestników dzisiejszej konferencji, tak zgromadzonych dziennikarzy, jak i polityków ukraińskich.  Poza tym, w polskim obozie władzy jest silna frakcja sprzyjająca nacjonalistom ukraińskim, przedkładająca ponad prawdę i uczciwość bieżące interesy, także osobiste. Nadal też minister spraw wewnętrznych Witold Waszczykowski upiera się przy nominacji nadzwyczaj kontrowersyjnego dziennikarza Jana Piekły na ambasadora RP w Kijowie.  Forsowane są też w tej kwestii poglądy np. poseł Małgorzaty Gosiewskiej czy doradcy prezydenckiego Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego oraz redakcji “Gazety Polskiej”, która dość często w sprawach ukraińskich (i nie tylko w tych) ma takie samo zdanie co “Gazeta Wyborcza”. Także spekulant giełdowy Georges Soros, który zainwestował w Ukrainę wielkie pieniądze, też nie powiedział ostatniego słowa. No cóż, to będzie spory test dla polskiej ekipy rządzącej.

Odpowiedź posła Michała Dworczyka

“Drodzy Ukraińscy Przyjaciele,

dziękujemy za słowa skierowane również do nas – polskich parlamentarzystów. Dziękujemy za deklaracje przyjaźni i wspólnoty celów w przyszłości. Chcemy jednoznacznie rozwiać obawy wyrażone w Waszym liście. W pełni uznajemy nie tylko wartość obecnej ukraińskiej państwowości, ale też odrębnej ukraińskiej myśli i czynu niepodległościowego. Uznajemy za słuszną i zrozumiałą wielowiekową walkę Ukraińców o prawo do swobodnego rozwoju kulturalnego i państwowego. Niepowodzenia Ukrainy, ale też i Polski, w zmaganiach o niepodległość miały dramatyczne konsekwencje nie tylko dla obu naszych narodów, ale też dla całej Europy.

Różnica między nami dotyczy jednak nie przeszłości, lecz współczesnej polityki pamięci historycznej. Problemem jest dzisiejszy ukraiński stosunek do sprawców ludobójstwa dokonanego na Polakach w latach II wojny światowej. W Polsce na poziomie państwowym i samorządowym nie upamiętniamy ludzi, którzy mają na rękach krew niewinnej ludności cywilnej. Boli wybór pamięci historycznej, w której otwarta deklaracja sympatii do Polski idzie w parze z gloryfikacją tych, którzy mają na rękach krew naszych rodaków – bezbronnych kobiet i dzieci. Nie możemy zaakceptować nazywania zaplanowanej i zrealizowanej w okrutny sposób akcji przeciw ludności cywilnej mianem polsko-ukraińskiej wojny.

Widzimy heroizm walki z narzuconą po wojnie sowiecką władzą, ale nie rozumiemy, dlaczego korzeni tej walki należy szukać w działaniach skierowanych przeciw niewinnym kobietom i dzieciom. Rozumiemy, że Ukraina potrzebuje swojej historii i swoich bohaterów, ale dla przyszłości nie jest obojętne, jaką przeszłość wybieracie. Na prawdziwy dialog w tej sprawie nigdy nie było, nie ma i nie będzie dobrej pory. Wielu przyjaciół Ukrainy milczało na ten temat, bo liczyliśmy, i liczymy wciąż, że wzajemna sympatia doprowadzi do przełomu i w tej kwestii. Niech wyrażony w tych dniach nasz głos w tej sprawie stanie się elementem niezbędnej refleksji. Z głębokim szacunkiem i zrozumieniem traktujemy słowa Waszych przeprosin, wierzymy w ich szczerość, czując, że nie są dla Was łatwe.

W najbliższych dniach polski Sejm upamiętni ofiary ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i na byłych terenach południowo-wschodnich województw II RP. Pragniemy wyraźnie podkreślić, rozwiewając Wasze obawy wyrażone w liście, że nie jest to rodzaj „niewyważonej deklaracji politycznej”, ale wyłącznie sprawiedliwy hołd oddany pomordowanym. Apelujemy do Was również o zgodę i pomoc w spełnieniu chrześcijańskiego obowiązku, jakim jest postawienie krzyża na mogile każdej cywilnej ofiary, niezależnie od jej narodowości, zarówno na ternie Ukrainy, jak również Polski, gdzie znajdują się groby niewinnie pomordowanych Polaków i Ukraińców. Fundamenty europejskiej cywilizacji, do której należą oba nasze narody, opierają się na wartościach chrześcijańskich, które z pamięci o ofiarach czynią powinność etyczną.

Nie możemy akceptować ideologii i działań, które dopuszczają, w imię nawet najwyższych celów – a do takich bez wątpienia należy walka o niepodległość państwa – mordowanie niewinnej ludności cywilnej, w tym kobiet i dzieci.

Polacy pomagali, pomagają i chcą nadal pomagać Ukraińcom i Ukrainie. To polscy politycy jako pierwsi stanęli obok Ukraińców na Majdanie, jednoznacznie popierając ukraińską rewolucję godności. W dramatycznych dla Ukrainy dniach 2014 roku, kiedy cały świat nie wiedział, w którym miejscu uda się zatrzymać rosyjską agresję, to z Polski – zarówno od władz państwowych, jak i od zwykłych obywateli – wysyłano na Ukrainę pomoc. Robiliśmy to i chcemy robić nadal, bo wiemy, że tak jak w 1920 roku pod Warszawą broniliśmy nie tylko własnej niepodległości, tak dziś pod Szyrokinem czy Piskami ukraińscy żołnierze chronią również Europę.

Dlatego apelujemy do Was o szczery dialog i niepodejmowanie działań mogących w przyszłości wznieść między naszymi narodami mur niezrozumienia i niezgody.”

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Wypowiedz się