Włodzimierz Bojarski – Jak wybrać Polaka na urząd ?

Bojarski W

Minęły już szczęśliwie powszechne wybory parlamentarne, ale pozostały jeszcze może ważniejsze, już nie powszechne i bardziej kuluarowe, wybory odpowiednich ludzi na odpowiedzialne stanowiska państwowe. Czy pierwszeństwo zyskają wierni i ulegli działacze partyjni, czy kompetentni i wpływowi karierowicze z dobrą prasą, czy może odpowiedzialni, fachowi i doświadczeni Polacy, dotychczas skazani w kraju na „niebyt” ?

  Zwykle w okresie przedwyborczym mnożą się różnorodne hasła programowe wielu partii, partyjek i ugrupowań, z których każda woła: „chodźcie do nas, jesteście nasi, reprezentujemy was i o wasze interesy zabiegamy.” Które z nich mają więcej pieniędzy od obcego kapitału, to bardziej spektakularnie się przedstawiają, ale mało kiedy prawdziwie. Jest to dosłownie „puste gadanie”, o czym już wyraźnie pisałem w artykule: Prawda czynów i fałsz słów (Witryna Klubu Inteligencji Polskiej 4.01.2015). Ostatnie miesiące dostarczyły szczególnie żenującej obłudy i zakłamania, gdy rządząca partia, niszcząca kraj, rzucała do kosza petycje obywatelskie z milionami podpisów, a pani premier jeździła po kraju pytać się ludzi – czego oczekują od władzy.

  Każdy widzi, jak wielu z tych co ślubowali Polsce, służą tylko prywacie, kłamstwu i zdradzie. Wyparli się nawet najprostszych szkolnych prawd i głosują za tym, aby kogut znosił jajka. To nie są Polacy ! A ja sam jakim jestem Polakiem, jak służę i w jakiej Polsce chciałbym żyć? Czy w tym ogólnym zamieszaniu idei i tożsamości nie zagubiłem czegoś najważniejszego ? Wielu działaczy jest już wykształconych, oblatanych, komercyjnych, oczytanych w sieci, ale czy dostatecznie zakorzenionych w tym co Polskę stanowi ?

  Czego powinienem wymagać od mojego parlamentarzysty i wysokiego urzędnika publicznego, a czego od samego siebie, jeśli Polska ma być Polską ? Jaka jest nasza narodowa misja, jakie cele i wartości ? Cele i zadania gospodarcze są stosunkowo jasne, ale przecież nie żyjemy po to, aby zjadać chleb, ale zjadamy chleb aby żyć w duchu i prawdzie, w służbie dobra powszechnego. Jest wiele okazji w życiu do zastanowienia się nad powyższymi pytaniami i własną tożsamością, ale okres wyborczy szczególnie przypomina taką potrzebę.

     Na powyższe pytania mogę sobie ostatecznie odpowiedzieć sam, ja rozumny i wolny człowiek, odrzucając mętne i naiwne ideologie, odgórne dogmaty i przestarzałe poglądy; „To mi się widzi, a tamto mi się nie widzi. I już prawie widzi mi się, że jestem jak mędrzec”. Jeśli w ostatniej chwili zorientuję się, że w aktualnej sytuacji powszechnego zakłamania po prostu wiele rzeczy i spraw dobrze nie widzę, nie znam i nie rozumiem – to łaska Boża dla umysłu. Jeśli więc szukam, to muszę sięgnąć do źródeł, do podstawowych dzieł naszej kultury i tradycji narodowej, posłuchać mistrzów i nauczycieli prawdy i ducha narodu. Szczególnie nasza misja narodowa, nasze powołanie jest tym czego się nie widzi, gdyż głębiej zalega.

 Termin „misja” stosowany jest dziś dla określenia ogólnego celu i obszaru zadań różnych organizacji. W podobnym sensie, ale znacznie głębszym, można mówić o misji narodu polskiego. Każdy Polak i cały naród ma obowiązek wykorzystywać i pomnażać dane mu dobra i talenty, wsłuchiwać się w głos powołania oraz dążyć do realizacji dobra powszechnego, kierując się wiarą i roztropnością. Pełniejsze określenie postawy, ducha i powołania dobrego Polaka wymaga jednak nawiązania do misji, ducha i kultury naszego narodu, formowanego od tysiąca lat przez wiarę katolicką. Ta wiara stanowi do dziś o istocie naszej tożsamości narodowej i odróżnia nas od innych, sąsiednich narodów. Trudno bez tej wiary zrozumieć głębiej polskiego ducha.

Ojciec Święty Jan Paweł II mówił do naszych biskupów przy okazji ich wizyty w Rzymie –Ad limina (14.02.1998): „Europa potrzebuje Polski głęboko wierzącej i po chrześcijańsku kulturowo twórczej, świadomej swej roli wyznaczonej przez Opatrzność. To, czym Polska może i powinna usłużyć Europie, jest w zasadzie identyczne z zadaniem odbudowania wspólnoty ducha, opartej na wierności Ewangelii we własnym domu.”

To wezwanie dobrze postrzegać i podejmować w wielkiej perspektywie historycznej, gdyż powtarza się od stuleci. W 1981 r. (1.03.1981), ks. kardynał Stefan Wyszyński przypomniał z naciskiem: „Nie jesteśmy narodem tylko na dziś. Jesteśmy narodem, który ma przekazać w daleką przyszłość wszystkie moce, nagromadzone przez tysiąclecie i spotęgowane w czasach współczesnych.” Pięćdziesiąt lat wcześniej ks. prymas August Hlond (w tekście: Ogólne zasady życia państwowego z 1932 r.) pisał: „Wśród ogólnego przesilenia państwowości, wśród ogólnego kryzysu sumienia politycznego, Ty Polsko bądź wzorem chrześcijańskiego państwa. Bądź godną cząstką powszechnego Królestwa Chrystusowego, pod płaszczem opiekuńczym Najświętszej Marii Panny Królowej Korony Polskiej i za wstawiennictwem naszych świętych patronów.”

Takie wyzwanie i powołanie naszego narodu, liczni Polacy wielcy duchem, zwykli nazywać posłannictwem i misją, a nawet mesjanizmem. Akcentowali przez to świadomość naszych narodowych obowiązków w świecie, w ramach Bożego planu zbawienia. (Polskiemu mesjanizmowi ludzie niewierzący błędnie zarzucają megalomanię, szowinizm, to znów idealizm i oderwanie od rzeczywistości). O takiej polskiej misji historycznej pisał m.in. ks. Czesław Bartnik (Idea Polskości, Lublin 1996).

Po pokoleniu wielkich romantyków i wieszczów, przyszedł czas mistyków i wizjonerów XIX i XX wieku: Wandy Malczewskiej, św. Faustyny Kowalskiej, sługi Bożej Rozalii Celakówny i wizjonerki Anny, którzy przepowiadali i przeżywali martyrologię naszego Narodu. Sam Pana Jezus powiedział świętej Siostrze Faustynie: „Polskę szczególnie umiłowałem. Gdy będzie posłuszna mojej woli wywyższę ją w świetności i potędze, z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ponowne przyjście moje.” (Dzienniczek, p.1732). W objawieniu danym przez Maryję wizjonerka Anna usłyszała: „Do tej pory mieliście święte osoby, ale teraz przyszła pora na święte narody i Bóg chce, żeby Polska ten proces zapoczątkowała. Dzisiaj bowiem światu potrzeba świętych narodów.”- ( Siega J.: Świadkowie Bożego Miłosierdzia, wyd. WAM, 1993 ).

 W tym głębokim nurcie od stuleci formowała się ideowa postawa Polaka, tak frapująca i pociągająca dla obcokrajowców. Polak to człowiek otwarty, życzliwy i gościnny, ale pełen osobistej godności i honoru, ambitny (ale nie pyszny), czuły i gospodarny, zaangażowany społecznie, zakorzeniony w polskiej kulturze i tradycji. To człowiek wewnętrznie wolny i nie poddający się służalstwu, kochający polską ziemię i wszystko co Polskę stanowi, człowiek żywej wiary religijnej (najczęściej katolickiej), prawego serca i twórczego umysłu.

Taki Polak rozpoznaje drugiego Polaka i podaje mu rękę. Na takiego głosujmy, takiego wybierajmy na urzędy i z nim współpracujmy. Zostaliśmy bowiem powołani i naród nasz ma wielką misję do pełnienia. Są też w niej zadania indywidualne dla każdego; rodzinne, zawodowe, apostolskie, społeczne i polityczne. Z Bożą pomocą podejmują je miliony ludzi; odnawia się i ożywa duch w części społeczeństwa. Z drugiej jednak strony źli rządcy i stręczyciele sieją kąkol biedy i niewiary. Niestety, wielu dzisiejszych Polaków-katolików na co dzień żyje tak, jakby Boga nie było; lekceważy odwieczne Boże przykazania i swoje patriotyczne obowiązki. Może dlatego spełnia się i w naszych dniach groźna wizja ks. Piotra Skargi, piętnującego grzechy narodowe: „Będziecie nie tylko bez pana krwie swojej i bez wybierania jego, ale też bez ojczyzny i królestwa swego, wygnańcy wszędzie nędzni, wzgardzeni, ubodzy włóczęgowie, które popychać nogami będą tam, gdzie was pierwej poważano”. (Kazania sejmowe, wyd. 1597). Tak się dzieje, gdyż mało dziś Polaków na stanowiskach, a wielu wcisnęło się obcych; obieżyświatów i przebierańców. Wybierajmy tylko Polaków !

Polskość to wielkie i zobowiązujące powołanie i wyzwanie. Być Polakiem to trudne i ambitne zadanie; pracy wewnętrznej oraz mądrego wysiłku społecznego.

Włodzimierz Bojarski

Wypowiedz się