UPA, Polska i rosyjski imperializm

W dniach 25-26 października 2014 roku odbył się w Warszawie VII ZJAZD UKRAIŃCÓW W POLSCE. W obradach wzięło udział prawie 100 osób. Omówiono tam priorytety i działalność organizacji, sytuację Ukraińców w Polsce, sytuację oświaty ukraińskiej, oraz perspektywy współpracy OUP z kościołami innych wyznań.

VII Zjazd ZUwP podjął także dwie uchwały, a raczej ogłosił dwa apele do Ukraińców i Polaków. Treści apeli nieco są odmienne, nie ze względu na tłumaczenie z ukraińskiego na polski, lecz w niewielkim stopniu merytorycznie różnią się od siebie. Po przeczytaniu obu apeli, stanęła mi przed oczyma Uchwała Kongresu Światowego Związku Nacjonalistów Ukraińskich z 22 czerwca 1990 roku. Różnica Uchwały z 1990 r. i 2014 r. polega na tym, że w Uchwale z 1990 r. są wytyczne skierowane do Ukraińców, jak mają postępować wobec Polski i Polaków, mówiąc językiem uproszczonym, jak wykołować Polaków, by zwalić winę ludobójstwa, a nawet ludobójstwo, na Polskę, jak postępować by Polska zwróciła ziemie „etniczne”, czyli tak zwaną „Zakerzonię”, będącą „czasowo pod polską administracją”, Ukraińcom. W Uchwale z 2014 r. sprawa pokazana jest jakby „z ogródkiem”, przez kolorowe szkiełko. Tak aby wytknąć Polsce ludobójstwo – delikatnie mówiąc – widziane przez niewinnych, zakonspirowanych, ale faktycznych ludobójców.

Punkt 7 apelu, w języku ukraińskim, brzmi: „Przeciwstawić się antyukraińskiej propagandzie w Polsce, której dzisiaj przywodzą niektóre aktywne środowiska polityczne i siły narodowe i z tak zwanych „kresowych” środowisk. Pokazywać, że działalność ich nie służy polskim narodowym interesom, ale co najmniej współbrzmi, nawet inspirowana ideą rosyjskiego imperializmu…”

Komentarz do tego apelu wydaje się jest zbędny. Nie ma antyukraińskiej propagandy w Polsce. Jest tylko wzywanie do głoszenia prawdy i to tylko w zakresie ludobójstwa dokonanego na ludności polskiej przez UPA. Można również wywnioskować, kto dokonuje takich antyukraińskich zarzutów, słuchając i przyglądając się niektórym mediom w Polsce. Chodzi o zarzut, że niektórzy „broniąc interesów rosyjskich”, nie służą polskim narodowym interesom. Aż serce ściska, czytając słowa troski o Polskę, głoszone przez mniejszość narodową. I jeszcze jedno. Kresy. Taka nazwa jest w słownikach, była używana dawniej i będzie używana nadal. Kresy to skraj, brzeg. Bez dodatków „tak zwane”. Jak się okazuje są pewne wyrazy trudne do wypowiedzenia przez miłośników nacjonalizmu ukraińskiego. Kresy, ludobójstwo…                                                                         Oto fragmenty apelu w języku polskim wystosowanych do Polaków przez VII Zjazd ZUwP:          „W świadomości większości Ukraińców – pisze „Nasze Słowo” – walka UPA tylko w nieznacznym stopniu była skierowana przeciwko Polsce. Jej zasadnicza siła była skoncentrowana na walce o niezależność z niemieckim, a później radziecko-rosyjskim okupantem”.                                                                                                                                                 No cóż? Większego kłamstwa (brechni) nie można było napisać. Ponad 200 tys. zamordowanych Polaków, to margines wobec walki prowadzonej z Niemcami. Zapis ten brzmi dwuznacznie. Wystarczy dodać tylko jedno słowo: walki prowadzonej wspólnie z Niemcami. Jedno słowo, a sens staje się bardzo aktualny i prawdziwy. Po raz któryś przypominam: Dywizja „Hałyczyna” – 14 Dywizja SS-Galizien, to byli ochotnicy ukraińscy pod dowództwem niemieckim. Już w roku 1941 abp Szeptycki wystosował list gratulacyjny do Hitlera z okazji zdobycia przez Niemców Kijowa. Dzisiaj miłośnicy nacjonalizmu ukraińskiego wystąpili o beatyfikację abp Szeptyckiego. Z rąk dywizji „Hałyczyna 28 lutego 1944 r., w Hucie Pieniackiej w straszliwy sposób zamordowanych zostało 1100 niewinnych Polaków. O innych miejscowościach wspominać nie mam zamiaru.

Niestety, apel VII Zjazdu OUP to nic innego jak realizacja Uchwały Kongresu Światowego Związku Nacjonalistów Ukraińskich z 22 czerwca 1990 r. Aż się prosi aby zacytować fragment tej Uchwały: „2… Mordy, którym zaprzeczyć nie można, to były dziełem sowieckiej partyzantki lub luźnych band UPA. (…) Wszelkimi siłami dążyć do tego, żeby w różnych naszych kontaktach z Polakami strona polska przyznawała, iż były przykłady palenia wsi ukraińskich, mordowania Ukraińców przez AK”. (Propaganda swoje zrobiła. Vide zapowiedź filmu o Wołyniu – „Liczby ofiar wyraźnie świadczą o tym, która strona była bardziej pokrzywdzona”. Obie strony mordowały, tylko jedna trochę mniej.)

Oprócz tego zapisu Uchwała wyraźnie mówi, aby pomniejszać winę za ludobójstwo, a szukać morderców za obiecanki w postaci bezpośrednich wynagrodzeń, obiecywać stypendia zagraniczne, zapisy historyczne czynić za pomocą piór sprzedajnych Polaków itd., itp. Już znani propagandyści Goering, Stalin głośno mówili kłamcie, kłamcie, a zawsze coś pozostanie. Mądrzy byli w tym zakresie. Przez 70 lat propagandy Ukraińcy uwierzyli nacjonalistom, chociaż bo ja wiem?… W ostatnich wyborach na Ukrainie partia Svoboda i Bat’kiwszczyna uzyskały bardzo małą liczbę głosów. To również przeczy „Naszemu Słowu”.

Oto dalszy ciąg apelu do Polaków: „Symbolika, która kiedyś była symboliką UPA czy OUN, obecnie praktycznie zatraciła swoje pierwotne organizacyjne zabarwienie i wskutek ostatnich ukraińskich rewolucji stała się symboliką walki o godność, oznaką patriotyzmu, a przede wszystkim sprzeciwu przeciw rosyjskiemu imperializmowi”.

Mówić można wiele. Co by było gdyby? Gdybym ja na przykład wziął swastykę i dołożył do niej ten sam ukraiński tekst i dodał: przecież są to dwa połamane patyki… I jeszcze jedno: co robi siekiera na pochodach, ponad czerwono czarnym sztandarem?

W związku z powyższym, jeżeli Ukrainiec szanuje walkę UPA, a takich jest faktycznie wielu, to w żadnym razie nie dlatego, że jest antypolskim szowinistą, czy faszystą, jak próbują Was przekonać niektórzy. Tak samo nie oznacza tego czerwono-czarna flaga czy chorągiewka w jego samochodzie czy na ubraniu”.

Panowie! Skąd taki szacunek do starego zdezaktualizowanego symbolu? Czyżby do utwierdzenia przekonanych, że to już nic nie warte? Mnie nie trzeba przekonywać. Nie byłem i nie mam zamiaru być faszystą, czy szowinistą. Jestem zwykłym Polakiem, tylko czytając tego rodzaju apele skierowane do mnie utwierdzają mnie w przekonaniu, że nacjonalizm ukraiński i faszyzm to nierozłączna para. Żyją już własnym życiem.

„Jeszcze raz prosimy – nie ulegajcie prowokacjom! Nasza wzajemna wrogość wzmocni wyłącznie rosyjski imperializm i stanie się zagrożeniem dla światowego ładu oraz ogólnie uznanych przez wspólnotę międzynarodową wartości”.

Wzniosłe to słowa. Ale czy dla wspólnoty międzynarodowych wartości, nie wskazanym by było chociaż jedno skromne zdanie prawdy powiedzieć czytelnikowi? Kłamstwo tylko pogłębia nieporozumienia. Nawet ta czerwono-czarna „niewinna” szmatka, przynosi najgorsze wspomnienia. Oczywiście dla świadków tamtych straszliwych wydarzeń.

Antoni Mariański
fot. Radio Koszalin

Wypowiedz się