Manifest Viktora Orbána

Viktor_Orban

      26 lipca 2014 w miejscowości Băile Tuşnad (po węgiersku Tusnádfürdő) w rumuńskim Siedmiogrodzie miało miejsce bardzo ważne spotkanie tamtejszych Węgrów na dorocznym wolnym uniwersytecie letnim (XXV. Bálványos). Premier Węgier Viktor Orbán wygłosił wtedy luźno (uwaga: nie odczytał z kartki!) niezwykle ciekawe i ważne przemówienie dotyczące wizji państwa we współczesnym świecie. Zadeklarował w nim odejście Węgier od systemu demokracji liberalnej, która jego zdaniem jest przeszkodą w osiągnięciu sukcesu gospodarczego. Wystąpienie Orbána zapowiada dalsze oddalanie się Węgier od tzw. standardów demokratycznych, obowiązujących w Unii Europejskiej. Poprawni politycznie komentatorzy twierdzą także, iż zwiastuje ono kolejne napięcia w stosunkach z państwami Zachodu oraz sąsiadami – zwłaszcza z Rumunią i Słowacją – gdzie wypowiedzi o budowaniu „jedności narodu” ponad istniejącymi granicami państwowymi wzbudzają kontrowersje ze względu na zamieszkującą te państwa liczną mniejszość węgierską.

     Główną tezą przemówienia Orbána było to, że funkcjonująca na Węgrzech w latach 1990–2010 demokracja liberalna zawiodła, ponieważ nie potrafiła zobowiązać rządu, aby pracował na rzecz interesu narodowego, abstrahowała od przynależności do narodu również Węgrów żyjących poza granicami kraju, nie obroniła majątku narodoweg, który uległ rozkradzeniu go przez obcych, i nie uchroniła przed zadłużeniem państwa i rodzin. Premier Węgier stwierdził, że świat uległ zasadniczej zmianie w wyniku kryzysu finansowego z 2008 roku. Znaczenie tej zmiany porównał z zakończeniem wojen światowych i upadkiem komunizmu. Zdaniem Orbána, w rozpoczynającej się nowej epoce sukces odnoszą państwa nie będące demokracjami liberalnymi lub nawet wcale nie będące demokracjami, a za to mające silne poczucie narodowych interesów, etniczno-kulturowych więzi  i własnej racji stanu. Jako przykłady podał Singapur, Chiny, Indie, Rosję i Turcję.

     Zdaniem premiera kluczowe jest to, aby znaleźć taką formę organizacji państwa, dzięki której Węgry jako naród, a nie tylko jako prawna jednostka – państwo – odniosą sukces w globalnej konkurencji. Węgry powinny znaleźć własną drogę, zrywając z zachodnioeuropejskimi dogmatami i chorymi ideologiami, powinny zbudować „społeczeństwo oparte na pracy”. Według Orbána, państwo liberalne bynajmniej nie kieruje się zasadą sprawiedliwości, ale w istocie stoi na straży interesu bogatych i nie uwzględnia potrzeb wspólnoty narodowej,  obejmującej także słabsze ekonomicznie jednostki i rodziny. Jego zdaniem  demokracja nie musi być wcale liberalna, a nowy system, respektujący wartości chrześcijańskie, wolność i  prawa człowieka, byłby do pogodzenia z członkostwem w Unii Europejskiej.

     Premier Węgier wysoko ocenił rolę mniejszości węgierskich żyjących w państwach ościennych w zdobyciu i utrzymaniu władzy przez Fidesz. Stwierdził, że węgierskie siły narodowe zdobyły w kwietniowych wyborach dwie trzecie mandatów w parlamencie w dużej mierze dzięki głosom Węgrów zamieszkujących poza granicami kraju: w Rumunii, na Słowacji, na Rusi Zakarpackiej, w Vojvodinie i w Austrii.

     Orbán odniósł się także do jego sporu z rządem Norwegii o finansowanie organizacji pozarządowych (NGOs). Powtórzył, że organizacja pozarządowa powinna dysponować własnymi i tylko rodzimymi zasobami finansowymi, bo inaczej działacze korzystający ze źródeł zagranicznych są „opłaconymi aktywistami politycznymi” i narzędziem wywierania agenturalnego wpływu z zagranicy na politykę węgierską. Węgierską politykę można robić tylko za węgierskie pieniądze. Uznał za zasadne powołanie komisji parlamentarnej, która ma czujnie monitorować i demaskować wpływy zagraniczne. Podzielił w ten sposób stanowisko Rosji w stosunku do NGO.

     Tezy głoszone przez premiera Węgier mają charakter wytycznych ideowych i nie precyzują, jakie zmiany mają być dokonane w państwie. Należy pamiętać, że premier Orbán wielokrotnie w ostatnich latach posługiwał się ostrą retoryką w wystąpieniach o charakterze wiecowym przed większym audytorium, a następnie – w innych, bardziej kameralnych okolicznościach – łagodził stanowisko, chociaż go nie zmieniał. Niemniej manifest Orbána, wygłoszony z głowy i od serca,  bez wątpienia wyznacza kierunek działań jego obozu politycznego. Z przemówienia wynika afirmacja dla postawy kontestowania standardów politycznych, dominujących na Zachodzie i tendencja do umniejszania roli Unii Europejskiej jako wspólnoty, która realizuje także węgierskie interesy narodowe.

     Szereg działań Fideszu w poprzedniej kadencji rządów (2010–2014) zostało już wcześniej poddanych krytyce Parlamentu Europejskiego, Komisji Weneckiej (ciała doradczego Rady Europy ds. konstytucyjnych), OBWE, które wytykały Orbánowi „osłabianie mechanizmów demokratycznych”, ograniczanie niezależności mediów oraz zacieranie granicy pomiędzy partią a państwem. Jak dotąd rząd węgierski, broniąc swoich kontrowersyjnych posunięć, wskazywał, że owe „demokratyczne standardy” są instrumentalnie wykorzystywane przez jego przeciwników (liberałów i lewicę), ale był skłonny do taktycznych korekt działań. Obecne przemówienie Orbána, a także działania władz węgierskich, podjęte tuż po kwietniowych wyborach (m.in. nałożenie progresywnego podatku od reklam, uderzającego najmocniej w krytyczne wobec rządu media, próba odcięcia finansowania dla organizacji monitorujących działania organów państwa itp.) wskazują, że w najbliższej kadencji możemy się spodziewać dalszych działań, zmierzających do utrwalenia dominacji partii Fidesz i konsekwentnego odchodzenia od zachodnioeuropejskich standardów demokratycznych. Nie ukrywam, że bardzo mi się to podoba.

     Wystąpienie Orbána, które przesunęło pole sporu nt. kwestii ustrojowych i ideologicznych w kierunku zakwestionowania samych zasad demokracji liberalnej, może być – zdaniem niektórych komentatorów – receptą węgierskiego premiera na słabnięcie spójności jego obozu politycznego. Po pokonaniu w wyborach lewicy i skrajnej prawicy oraz ponownym uzyskaniu większości dwóch trzecich głosów w parlamencie, jego partia nie ma silnych przeciwników ale też nie ma wyraźnego programu politycznego. Większość postulatów Fideszu została spełnionych (m.in. zmiana konstytucji i ordynacji wyborczej, nadanie obywatelstwa Węgrom spoza kraju, podatek liniowy), a premier po sformowaniu rządu nie przedstawił nawet programu na następną kadencję (zdarzyło się to pierwszy raz od 1990 roku) i mówi jedynie o kontynuacji. W tej sytuacji po wyborach w partii i jej zapleczu biznesowym nasiliła się wewnętrzna walka o wpływy. Między czołowymi politykami partii rządzącej toczy się spór o kontrolę nad poszczególnymi obszarami działania państwa. Zaczęły pojawiać się niespotykane wcześniej głosy krytyki wobec rządu ze strony niektórych polityków Fideszu, a także szereg krytycznych tekstów w dotychczas przychylnych rządowi mediach. Wiąże się to najprawdopodobniej z próbami osłabienia wpływów Lajosa Simicski, byłego skarbnika Fideszu, który w ostatnich latach wyrósł na czołowego biznesmena w otoczeniu partii rządzącej. Przemówienie ideowe Orbána można zatem rozumieć jako próbę ponownej konsolidacji obozu politycznego.

     Przemówienie Orbána wydaje się być otwartym wyzwaniem rzuconym instytucjom europejskim i partnerom Węgier z UE. Choć w poprzednich wypowiedziach premier Węgier krytykował państwa zachodnie i ich sposoby wyjścia z kryzysu gospodarczego, po raz pierwszy tak otwarcie zakwestionował u podstaw cały model polityczny i gospodarczy, funkcjonujący we wspólnocie. Usłużne pieski pismacze już twierdzą, że wystąpienie Orbána w Băile Tuşnad zapewne przyczyni się do dalszego pogłębienia izolacji Węgier w UE, a także dalszego ochłodzenia w stosunkach Węgier z państwami zachodnioeuropejskimi i USA. Również nowa Komisja Europejska pod wodzą Luksemburczyka Jean-Claude’a Junckera może teraz ostrzej traktować wypowiedzi i działania Orbána. Premier Węgier otwarcie opowiedział się wcześniej, podobnie jak premier Wielkiej Brytanii, przeciw jego kandydaturze, co teraz ma tę zaletę, że będzie służyło osłabianiu krytyki ze strony KE, poprzez przedstawianie jej jako umotywowanej względami osobistymi. Z kolei wymienienie Rosji wśród państw będących dla Węgier źródłem inspiracji, w sytuacji szalejącej rusofobii i bardzo ostrych napięć na linii Rosja-Unia Europejska, związanych z sytuacją na Ukrainie, czyli u największego sąsiada Węgier, jest negatywnie odbierane w pozostałych  państwach UE, a także w Kijowie. Wydaje się, że Orbán od dawna niewiele sobie z tego robi, a jego dobre kontakty z Rosją przynoszą Węgrom wymierne korzyści, jak np. kontrakt na rozbudowę elektrowni atomowej w Paks za 10 mln euro kredytu od Rosatomu.

     Premier Orbán podkreślał w Băile Tuşnad, że kruchość obecnego ładu międzynarodowego należy traktować jako wyzwanie, ale także jako szansę dla całej wspólnoty węgierskiej w Kotlinie Karpackiej. Tego typu retoryka wywołuje obawy zwłaszcza w Rumunii, ale i w pozostałych państwach sąsiadujących z Węgrami, zamieszkanych przez liczne i zwarte mniejszości węgierskie. Szef rumuńskiego kontrwywiadu (SRI) George Maior już zapowiedział, że zadaniem jego służby jest uniemożliwienie realizacji postulatów węgierskich na terytorium Rumunii. W stolicach państw sąsiednich istnieje jednak świadomość, że wpływ Orbána na mniejszość węgierską jest ograniczony. W relacjach podkreśla się, jakoby wystąpienie Orbána wzbudziło mieszane uczucia wśród rumuńskich Węgrów. Liderzy ich głównej partii politycznej w ogóle nie wzięli udziału w spotkaniu. Pojawiły się również opinie, że krytyka finansowania organizacji pozarządowych z zagranicy może rykoszetem uderzyć we wspierane przez Węgry organizacje mniejszościowe w Rumunii. Z kolei większość słowackich Węgrów popiera liderów, którzy otwarcie krytykują politykę Orbána wobec rodaków za granicą. Problem węgierski na Słowacji ma delikatniejszą naturę polityczną, z korzeniami sięgającymi zaszłości z II wojny światowej.

     W społeczeństwie węgierskim powszechne jest poczucie rozczarowania transformacją ustrojową, a także znacznie niższą dynamiką rozwoju gospodarczego po 1990 roku, szczególnie na tle państw Grupy Wyszehradzkiej, z którymi Węgrzy zwykli się porównywać. Przywiązanie do wartości demokratycznych oraz przekonanie o zakorzenieniu Węgier w Europie jest jednak w społeczeństwie węgierskim silne. Przed wejściem do struktur euroatlantyckich poparcie dla członkostwa w NATO i w UE przekraczało 80% (referenda odpowiednio z 1997 i z 2003 roku). Frustrację społeczną pogłębiły dopiero nieudolne i obfitujące w skandale rządy lewicy w latach 2002–2010, a także kryzys finansowy, który bardzo poważnie dotknął Węgry, zmagające się z najwyższym w regionie zadłużeniem publicznym i prywatnym. Głoszone przez Orbána hasła naprawy państwa, utorowały mu drogę do władzy i zdecydowanego zwycięstwa w dwóch kolejnych wyborach. Obecna propozycja zerwania z modelem demokracji zachodniej oraz szukania wzorców politycznych wśród państw takich jak Rosja, Turcja i Chiny, jest atrakcyjna dla części elektoratu o nastawieniu nacjonalistycznym, jednak dla znacznej części społeczeństwa może być trudna do zaakceptowania i w przyszłości stanowić obciążenie dla Orbána, dostarczając poważnych argumentów jego przeciwnikom.

Dokument:

Przemówienie Orbána w Băile Tuşnad, z tłumaczeniem angielskim:

Oprac. Bogusław Jeznach

Artykuł opublikowano na NE on24.pl

Wypowiedz się