Polska Racja Stanu. Wiosna, Ukraina, Stalin

Trochę dziwna zbitka tematyczna – zwłaszcza w odniesieniu do Polskiej Racji Stanu. Czy jest związek? Zostawiam to do oceny Czytelnikowi.

 

Wiosna – dziwna trochę w tym roku. Stosunkowo ciepła i bardzo sucha. Połowa marca, a już można orać pola i dokonywać zasiewów. Daje się zauważyć, że sporo roślin rozpoczęło sezon wegetacyjny.
„Mieszczuchy” myślą, że to dobrze. To nie do końca prawda. Przy lekkiej zimie wiele z organizmów niekorzystnych dla upraw nie ulega zniszczeniu, co może być powodem nasilenia się różnego rodzaju chorób. Także przyspieszony cykl wegetacyjny nie wróży niczego dobrego; zazwyczaj Pan Bóg „pilnuje terminów” i jeśli teraz jest ciepło to należy liczyć się anomaliami później.
„Cykl jowiszowy” zmian pogody – to przypomnienie, że około roku 90-tego ub. wieku też mieliśmy takie „przyspieszenie” zakończone silnym przymrozkiem w końcu kwietnia, co spowodowało wielkie zniszczenia w drzewostanach,  o mniejszych roślinach nie nadmieniając.
Konkludując – przyroda nie jest tak łaskawa jak, na pierwszy rzut oka, można mniemać, a to może się skończyć znacznym spadkiem plonów.
I teraz można przejść do drugiego elementu tytułu notki: Ukraina.
Cóż, niezależnie, kto rządzi Ukrainą – są tam najżyźniejsze ziemie Europy i cała Europa mogłaby być „wyżywiona” ukraińskim zbożem.
Zaburzenia na Ukrainie – na pewno spowodują ograniczenia w produkcji rolnej i nawet jeśli wpływ ten nie jest dominujący, to będzie miał wpływ na  ceny żywności u nas. Warto o tym pomyśleć „gardłując” za władzą dla rezunów, bo to my będziemy teraz płacić  za tę „przemianę”. A jeśli do tego dojdzie rok niskiego urodzaju, do czego walnie prowadzi polityka unijnych  dopłat  skutkująca nieopłacalnością produkcji rolnej – to ceny żywności mogą poszybować mocno w górę.
Drugim skojarzeniem tyczącym Ukrainy jest przypomnienie głodu jaki miał tam miejsce w latach 30-tych ubiegłego wieku. Głodu sztucznie wywołanego  celową polityką władz, które z jednej strony nie zapewniały możliwości produkcyjnych, a z drugiej nakładały kontyngenty dostaw na poziomie wyższym od wielkości zbiorów z danej powierzchni upraw.
Jest celową manipulacją przypisywanie odpowiedzialności za takie wydarzenia „krwiożerczemu” Stalinowi. Opcja jest podchwycana przez „lemingi” i  tzw. pożytecznych idiotów, bo przypisywanie Stalinowi „ojcostwa” głodu na Ukrainie jest słuszna imieniem Józefa. Tyle też ma wspólnego z całym pomysłem.
Jednak tym „pierwszym” Józefem był Józef „egipski”; też potrafił doprowadzić do głodu w Egipcie, państwie, które „stało” potęgą produkcji rolnej, a pieniądz był na zbożu oparty. Państwie, które później zapewniało zboże dla Rzymu.
Obecnie do władzy na Ukrainie doszła grupa podobna tej, która dokonała rewolucji w 1917 roku i, co ciekawe, też korzysta ze wsparcia z tych samych źródeł, które finansowały „rewolucjonistów rosyjskich”.  Nawet szkolenia grup aktywistów, podobnie jak w czasach tamtego zamętu, odbywały się w krajach ościennych i były przerzucane na teren działania w stosownym momencie.
Czy można spodziewać się podobnego scenariusza obecnie? Wiele wskazuje na podobieństwo sytuacji. To, czego można się obawiać to, że wystąpi kumulacja różnych czynników w jednym czasie i dużej skali.
A Stalin?

Cóż. Na wschodzie Ukrainy jest „odbierany” jako ten, który próbował utrzymać porządek i nie dopuścić do bestialskiego rozpasania pustynnej dziczy na terenach o odmiennej kulturze – stepów i ziem urodzajnych.

Wypowiedz się